kalincia
06.09.09, 01:15
06.09 - niezapomniana data, niestety tragiczna, śmierć Go zabrała
06.09.2008. Mija rok, a ja nadal mam ochotę krzyczeć z rozpaczy,
wykrzyczeć światu, że to nie tak miało być, że ktoś się pomylił, że
odeszła nie ta osoba .. ciągle zadaję to samo pytanie "dlaczego?",
dlaczego wlaśnie on, no dlaczego ? dlaczego ? ;(
nikt nie odpowiada ..
pamiętam ciepło jego rąk, jego ramiona, w których było mi tak
dobrze.. i nie wierzę, że tamte czasy już nie wrócą, nie dociera do
mnie, że jego tu nie ma .. on umarł, a wraz z nim odeszła jakaś
cząstka mnie
zmieniłam się, tamtej dziewczyny już nie ma i nie będzie..
przeszłam różne etapy oswajania się z jego śmiercią, najpierw szok i
niedowierzanie, żyłam jak w transie, niewiele pamiętam z pierwszych
miesięcy .. pogrzeb w ostatni ciepły dzień września, przepłakane
noce, bunt i wściekłość..
potem żal do siebie, że nic nie zrobilam, żeby go ratować..
wielomiesięczna tęsknota, która trwa do dziś
żal do świata, ból, który rozrywał mnie na pół
żal do ludzi .. bo mają życie i je marnują, niektórzy je sobie
odbierają.. a on tak bardzo walczył, tak strasznie pragnął żyć
były chwile, kiedy chciałam napisać apel do samobójców, aby
pomyśleli o oddaniu swoich narządów, by te mogły ratować życie
innym, pragnącym tylko jednego - móc żyć..
był czas, kiedy nie moglam znieść widoku tłumu ludzi.. bo skoro tyle
istnień moglo znaleźć się w jednym miejscu, to czy i dla niego nie
znalazło by się miejsce ?
z czasem ból zacząć ustępować miejsce tęsknocie, przepłakane noce
nadal się zdarzają, ale już rzadziej.
czas nie leczy ran, nie pogodzę się z tą śmiercią, ale dziś wiem, że
muszę zacząć żyć ..
obiecałam sobie, że nigdy go nie zapomnę i wiem, że nie zapomnę..
takich ludzi się nie zapomina, to po prostu niemożliwe
będę pamiętać, będę też jeździć na jego grób, bardzo mi to pomaga
w samotności stoję nad pomnikiem i jest mi z jednej strony tak
bardzo żal, żal straconych lat i jego dopiero co zaczynającego się
młodego życia .. z drugiej strony czuję się bliżej niego, mówię do
niego, zapalam znicze, kładę kwiatki i tęsknię
wspominam siebie zatopioną w jego ramionach.. pamiętam jak kiedyś
tak mocno mnie przytulił, czuję ten dotyk do dzisiaj ..
świat pędzi naprzód, chociaż powinien się zatrzymać w tej sekundzie,
gdy on odszedł.. niby nic się nie zmieniło, nadal rodzą się ludzie,
ale dla nas coś się skończyło.. jemu odebrano marzenia i tyle
pięknych planów, a mi nadzieję na lepsze jutro z nim ..
kiedyś byliśmy tak szczęśliwi ..
dziś zostały tylko piękne wspomnienia, ból, żal, wściekłość i
tęsknota.. oraz wiara, że jeszcze kiedyś się spotkamy, w tym
kolejnym życiu, jeśli takie istnieje i zatańczymy tak jak kiedyś ..
dokończymy to, co powinniśmy zrobić dawno temu, przytulisz mnie tak
bardzo mocno i spojrzysz na mnie tak jak wtedy ..
ale zanim to nastąpi, muszę przeżyć swoje życie, tyle lat, ile
będzie mi dane .. będę pielęgnować pamięć o Tobie, zapalać znicze,
poukładam sobie świat.. wiem, że tęsknić będę już do końca swoich
dni, że nikt mi Ciebie nie zastąpi .. ale wierzę, że mi pomożesz
przejść przez to życie, tak jak cały czas mi pomagasz i jesteś
gdzieś blisko..
a gdy moje dni dobiegną końca, powitasz mnie tam, w tamtym świecie..