konefka29
28.09.09, 14:20
Jestem zdania, ze jesli jeden z rodzicow postanowi cos odnosnie dziecka, ze ma
np. cos posprzatac, to drugi nie powinien podwazac tego. Ewentualnie jesli ma
inne zdanie niz ja, moze ze mna o tym porozmawiac (bez obecnosci dziecka) i
wtedy wspolnie zmieniamy zdanie (np. nie sprzataj, mozesz isc bawic sie na dwor).
Natomiast moj maz uwaza, ze jest zbyt bezwgledne traktowanie dziecka i uwaza,
ze drugi z rodzicow jesli ma inne zdanie to moze zmienic polecenie pierwszego
rodzica (czyli pozwolic dziecku nie sprzatac)lub tez mogą przyjsc do mnie
wspolie z dzieckiem o powiedziec, ze nie zgadzaja sie z moim poleceniem i je
zmienic.
Mnie wydaje sie, ze rodzice powinni byc w ocenie dziecka jednomyslni, a
ewentualne niezgodnosci rozwiazywac tylko i wylacznie w swojej obecnosci. Maz
zas uwaza, ze jest to zbyt bezwgledne, a do tego corka (4 lata) jest juz za
duza na takie traktowanie, wiec ewentualne niezgodnosci mozemy zrozwiazywac
przy niej. Ja negowanie moich postanowien wobec dziecka odczuwam jako
podkopywanie mojego autorytetu.
Jakie postepowanie w takiej sytuacji jest bardziej pozadane.
Bardzo dziekuje za odpowiedz.