magkar2
27.02.14, 12:19
Dziewczyny,
Mamy mały/duży problem, a może go nie mamy, niemniej kwestia mnie martwi, więc może Wy doradzicie, albo jakoś zdiagnozujecie obiektywnym okiem.
Moja córeczka ma 3,5 roku i uwielbia jeść-uwielbia nade wszystko!
Byłą karmiona piersią prawie 2 lata i prawie nic nie chciała jeść tzn. teraz z perspektywy czasu i większego mojego ogarnięcia w temacie, ona jadła baaardzo dużo, ale wtedy wydawało mi się, ze nie je nic. Popełniłam bardzo dużo błędów, bo w tamtych czasach "niejedzenia" mojego dziecka, Z była zabawiana etc., aby tylko zjadła tę przepisową część mięsa czy czegoś tam, co w ogóle jej potrzebne nie było. Kiedy ją odstawiłam zaczęła jeść, ale tez swoje wybrane rzeczy. I potem zaczęła się rozkręcać...
Poszła do przedszkola i spróbowała "normalne" jedzenie (w domu staramy się jeść zdrowo, zero danonkow, buleczek, paroweczek, soczków etc.) I dopiero się zaczęło.
Z. wazy prawie 17 kg. przy wzroście 100 cm. i ma taki okrągły dzidziusiowy brzuszek. Gdyby nie ten brzuszek, wyglądałaby na normalną dziewczynkę, taką powiedzmy dobrze wyglądającą, ale na pewno nie grubą.
Problem u nas polega na tym, ze jemy inaczej niż przeciętna rodzina i ona to odczuwa. Nie daje jej co do zasady typowych słodyczy, tzn. daję, ale suszone owoce, albo orzechy, albo piekę sama ciastka czy muffiny (odchudzam je, modyfikuje przepisy). Do przedszkola dostaje swoje śniadanie i podwieczorek, bo jedzenie przedszkolne jest wiadomo jakie. Obiad je w przedszkolu.
Kwestia jedzenia jest dość ważnym tematem i ona to czuje, bo jej koleżanki piją kubusia i jedzą pączki, a ona ma zjeść np. amarantusowego muffina (które lubi, ale to nie to samo) i pic wodę. Wymyślam naprawdę fajne zdrowe słodkości i jest ich w jej diecie sporo;)
W związku z tym, ze lubi sobie zjeść i wagowo też niczego sobie, mamy pewne ograniczenia np. jak prosi o kolejną jaglankę, to pomimo, ze zdrowa, to jednak proponuje jabłko albo coś innego według mnie mniej "inwazyjnego". I rodzą się frustracje.
W przedszkolu powiedziano mi, ze był czas (na szczęście jej minęło), kiedy podczas zabaw zamiast skupiać się np. na bajce o robaczku mieszkającym w jabłku, pytała czy może te jabłko zjeść. Albo przy rożnych innych aktywnościach, w których pojawiał się jakiś element jedzenia, Z. zawsze pytała czy to dzieci zjedzą. Teraz np. jak składa komuś życzenia urodzinowe, to pyta czy odwiedzimy tę osobę, bo tam będzie tort. nie dlatego, ze będzie fajna zabawa tylko tort.
Nie wiem, jak z tego wybrnąć... ewidentnie za bardzo Z. focusuje się na jedzeniu, bo je inne rzeczy i ma w sumie jedzenie w pewien sposób ograniczane.
Nie będę rezygnowała ze sposobu w jaki się odżywiamy, bo buduję jej nawyki na przyszłość i to, ze moje dziecko prosi mnie o dokładkę kaszy jaglanej albo kolejna porcje migdałów w ramach czegoś słodkiego uznaję za pewien mały sukces...ale...no właśnie...
Wiem, ze nabroiłam, kiedy była karmiona piersią i pewnie wówczas jadła za dużo, kiedy ja paradoksalnie, byłam święcie przekonana, ze je bardzo mało. Czasu nie cofnę, przy drugim dziecku postąpię inaczej. Zaufam mu i nich je tyle ile chce, bez wciskania, zabawiania i samolocików.
Jest mi o tyle ciężko, bo nie mam wsparcia w rodzinie i znajomych, którzy uważają mnie za kosmitkę, bo przecież dzieciństwo zabieram dziecku i niech je ile chce, co chce, a potem wyrośnie. Moje argumenty, ze może i wyrośnie, ale na otyłego dorosłego z problemami ze zdrowiem nie trafiają.
Dodam tylko, ze nie jestem w stanie wykluczyć zupełnie niezdrowego, kalorycznego jedzenia, bo chodzimy na urodziny, na babcine niedzielne obiadki, jak w przedszkolu dzieci pieką same ciasto, albo ciasteczka, to również Z. je. Jak dostanie cukierka od kolegi na placu zabaw to jej nie wyrywam, ale jak potem prosi o coś słodkiego, to może dostać co najwyżej owoc, bo słodycze już jadła i u nas w domu są takie zasady, ze więcej słodyczy nie jemy. Staram się ograniczać na ile mogę, ale tak całkowicie się nie udaje.
No i co ja mam zrobić? Wiem, ze to, co zakazane, najbardziej kusi. Widzę, ze już teraz jest z tym problem. Zakazy, jak to zakazy, robią więcej złego niż pożytku. A ona naprawdę uwielbia jeść. Help!