srebrna_ta
13.05.14, 23:26
Mam 5letnią fajną i mądrą córę która kocha jeść :) A najbardziej kocha jeść słodycze :) No i trochę mam z tym problem bo staram się karmić ją zdrowo i tu te słodycze całkiem się nie wpasowują. Wychodzi na to że jestem troche nazistką bo nie pozwalam na żelki, batony i takie tam najgorsze badziewia, zgadzam się na lody, czekoladę i jakieś ciastka - jako te mniej szkodliwe. Wszystko raczej na zasadzie jeden słodycz dziennie, oczywiscie nie wliczam w to deseru w przedszkolu (zwykle tam jakis serek albo cos). No i to w miarę działa chociaż czasem muszę powalczyć, czasem również nie jestem konsekwentna i są dni że je trochę więcej.
Z zasady jednak jest tak że jak jest impreza no to może zjeść więcej. Czyli przychodzą goście, ciacha na stół i wtedy jedz ile chcesz. No i ona je wtedy naprawde dużo, ostatnio mielismy az akcje z bolącym w nocy brzuchem. Więc przy ostantniej imprze zaczełam ją hamować, w stylu "zjadłaś dwa ciastka, następne ze pół godziny" itd.. Słuchała się chociaż niechętnie :)
Po imprze stwierdziłam jednak że to głupie, że może powinnam pozwolić jej samej decydować?
I tak w ogóle jak wykształcić w niej zdrowy stosunek do słodyczy? Tak żeby nie traktowała ich jak ósmy cud świata? Żeby jak już dorośnie nie rzucała się na nie, ale też żeby nie miała wyrzutów sumienia że coś zjadła? Nie chce wychować anorektyczki/bulimiczki :( No ale z drugiej strony jestem przecież odpowiedzialna za to żeby zdrowo się odżywiała nie? Jak sobie z tym radzicie?