anka_z_lasu
22.07.11, 23:41
Wątek weekendowy o lekkim zabarwieniu socjologicznym ;)
Wkrótce biorę ślub i pozostaję przy swoim nazwisku. Głównie z powodu lenistwa (wymiana dokumentów, przyzwyczajenie do nowego), feminizmu oraz przejawiającej się często skłonności do "robienia inaczej niż wszyscy". Moje nazwisko nie jest arystokratyczne, sławne, prześliczne, ani nie wiążą się z nim żadne osiągnięcia naukowe/ artystyczne/ inne. Nie jest nawet dźwięczne a ludzie często je przekręcają, mimo, że ma tylko 6 liter. Jest po prostu moje.
I teraz: spora część osób, które się o tym dowiadują, jest zaskoczona, pytają mnie o powody takiej decyzji oraz dopytują o opinię narzeczonego (sic! - oczywiście jego nikt nie pyta, czy pragnie zmienić nazwisko na moje...). Są to ludzie młodzi, wykształceni, mieszkający w Warszawie.
Zaczęłam się zastanawiać - czy pozostanie przy swoim nazwisku to faktycznie taki ewenement? I to w dużym mieście? Czy jest to odbierane jako demonstracja czegoś? Czy ja po prostu obracam się w konserwatywnym środowisku...
I nie, nie chcę się tu chwalić jaka to ja jestem do przodu i obalająca stereotypy. Po prostu wydawało mi się, ze to żadne halo, a tu tyle osób się dziwi, że zaczynam się czuć jak rewolucjonistka :P