stara_dominikowa
10.01.10, 22:00
Nigdy wcześniej nie pomyślałam w ten sposób o Jagusi, ale trafiłam na
definicję tego zaburzenia i wiele elementów układanki pasuje.
Socjopatia – zaburzenie osobowości, przejawiające się nierespektowaniem
podstawowych norm etycznych oraz wzorców zachowań w społeczeństwie,
uwidaczniające się w wyraźnym braku przystosowania do życia w społeczeństwie.
Nie jestem psychiatrą i ciekawa byłabym opinii specjalisty, ale to zaburzenie
pasuje do Paczesiówny.
Myślę o Jagnie i zastanawiam się co oprócz jej subiektywnych, aktualnie
odczuwanych wrażeń było dla niej istotne? Przypominam sobie jedyne odruchy
człowieczeństwa, kiedy mówią o niej, że wspominała biedotę i miała dobre serce
- mam jednak wrażenie, że to nie były odruchy u podstaw których było
współczucie i zrozumienie dla cudzej krzywdy. Raczej rozchwianie i egzaltacja,
zaspokajanie chwilowego kaprysu bez głębszej refleksji. Kiedy obdarowuje
nowożeńców, Nastusię i Szymka, w pewien sposób im zazdrości, ale sama nie
potrafi zrozumieć czego, bo nie jest w stanie czuć tego w stosunku do
mężczyzn, z którymi się wiązała.
Jedyną motywacją jej postępowania było zaspokajanie własnych potrzeb w danej
chwili. Kierowała się popędami i nie kwalifikowała własnych czynów w
kategoriach zła i dobra, nie czuła się władna sobą dysponować, więc nie czuła
się odpowiedzialna za konsekwencje. Nie skłaniały jej do refleksji nad własnym
postępowaniem nawet sygnały z zewnątrz - każdą krytykę odbierała jak atak i
czuła się krzywdzona. Kiedy wspomina słowa księdza ostrzegającego ją przed
kontaktami z pasierbem (Antkiem) boi się grzechu, ale tak jak dziecko tego, że
dostanie klapsa. Nie czuje, że zdrada to zło. Nie czuje się winna wobec Hanki,
gdy spotyka ją w kruchcie patrzy i myśli, że Antkowa kobieta tak źle wygląda,
jakie to dziwne - a przecież sama jest współwinna jej ciężkiej sytuacji. Jagna
nie kocha Mateusza, nie kocha Antka - czuje do niego silny pociąg seksualny,
wobec męża jest zupełnie obojętna do czasu kiedy zaczyna go nienawidzić, z
braćmi nie ma zbyt wiele wspólnego, ma niechętny stosunek do macierzyństwa,
Jasio jest jak świątek na obrazie, nie jak mężczyzna z którym chciałaby żyć.
Jedyną trwałą relację ma z matką, ale czy można nazwać jej stosunek do niej
miłością? Wygląda to raczej na pewne przyporządkowanie do niej z racji życia w
tym, a nie innym domu. Dominikowa kochała córkę patologiczną miłością
oblubieńczą, może w ten sposób przyczyniła się do ukształtowania jej chorej
osobowości. Do tego dochodzi nieprzystosowanie do życia w społeczeństwie,
którego zasad Jagna nie przyjmuje i nie chce i nie umie się do nich stosować.
Z tego wszystkiego wyłania się obraz zaburzonej osoby.
Zgadzacie się, czy macie coś na jej obronę?