jadwiga1350
16.03.14, 14:15
Jak to było z naszą panią organistową?
Boryna myślał o niej pogardliwie jako o miejskim łachmytku. Twórcy filmu też widzieli w niej mieszczankę( albo może zdeklasowaną szlachciankę?). Matka Jasia pomykała w długiej sukni, kapeluszu, z niewątpliwie "pańskim" atrybutem jakim była parasolka przeciwsłoneczna.
Jednakże pewne wzmianki w książce pozwalają sądzić, że organiścina była zwykłą chłopką.
1. Antek kupuje Hance chustkę dokładnie taką jak miała organiścina. Nie ma najmniejszej aluzji o dworsko/miejskim stroju organiściny, choć np jej rywalka, młynarzowa, nosiła w dzień Wszystkich Świętych kapelusz jak dziedziczka.
2. Organiścina nie umie czytać, nie przeczytała Teresce listu od Jaśka. Musiałaby pochodzić z jakiś wielkich dołów społecznych, wręcz patologii(tylko czy wtedy mogłaby marzyć o małżeństwie z organistą??), toż nawet magdalenka z Lalki umiała pisać i czytać. Jeśli byłaby chłopską córką, jej analfabetyzm nie byłby czyś tak nieprawdopodobnym.
Po za tym matka Jasia właściwie gardzi nauką, owszem kształci syna, bo bez tego nie zostałby księdzem. Ale już na doktora idą same łajdusy, a pisarek w urzędzie budzi w niej największą pogardę(taka to czysto chłopska pogarda dla pisarków)
3.Kobieta ma zamiłowanie do ziemi, gospodarstwa, twierdzi, że gdyby nie pole musieliby przy proboszczu głodem mrzeć, ubolewa, że pola tyle co kot napłakał( nie podobna w tym do Dominikowej: bez gruntu jak bez nóg?)
Umiała posługiwać się sierpem, w czasie żniw stanęła do pracy wraz z córkami.( W serialu siedzi na wozie i chroni się od słońca za pomocą parasolki) Czyżby nauczyła się tego dopiero po ślubie?
Kogoś nachodzą jeszcze jakieś refleksje?