kocur_zalogowany
20.08.15, 15:51
Zastanawiam się, gdzie było więzienie, w którym trzymano lipieckich chłopów.
Gdy wiadomo było, że chłopi mają wyjść, to kobiety wyszły na drogę, by ich przywitać.
Dzień dopiero co wstał, a wieś już wrzała kiejby na odpuście; dzieci wylatywały z krzykiem na drogi, trzaskały drzwi, kobiety odziewały się na progach, już wypatrując tęskliwie wskroś drzewin rozkwitłych i szarugi przysłaniającej dalekości.
— Wszystkie wracają! Gospodarze, parobcy, chłopaki, wszystkie! Już idą! Już wyszli z lasa, już są na topolowej! — wołali na przemiany i ze wszystkich progów darły się krzyki, a co gorętsze wybiegały kiej oszalałe; gdzie już płacz się rozlegał i tętenty biegnących naprzeciw…
Jeno trepy kłapały i błoto się otwierało, tak wyrywali za kościół na topolową — ale na długiej, zadeszczonej drodze jeno mętne kałuże stały i siwiły się koleiny, głęboko wyrznięte.
Ni żywej duszy nie wypatrzył pod sczerniałymi od pluchy topolami.
Chłopów tu nie było, to spróbowały gdzie indziej:
Choć srodze zawiedzeni, bez namysłu i w dyrdy rzucili się na drugi koniec wsi, za młyn, na drogę od Woli, bo i tamtędy mogli powracać.
Jakoż i spotkały ślepego dziada, który szedł os Podlesia/Woli z wiadomością, że chłopy dzisiaj wrócą
No to jak, mogli wracać i od strony miasta i od Woli? To gdzie właściwie siedzieli?