Dodaj do ulubionych

Papierowi wrogowie Hanki

03.07.16, 21:47
"A przeciwko niej była Jagna; byli kowalowie, zawzięci na nią, że niech Bóg broni; był wójt, któren był swoje zamysły na Jagnę powziął i bez to sielnie się nią opiekował; był nawet dobrodziej, rychtowany na sprzeciw przez Dominikową."

1.Jagna-w żaden sposób nie próbuje zaszkodzić Hance, co najwyżej coś jej odpyskuje. Pokornie sprząta izbę, w której Hanka urządziła świniobicie. Do głowy jej nie przyjdzie myśl, by wyrzucić rywalkę z domu.
2. Magda jest cicha i pasywna. Michał robi Hance potężną awanturę o świniaka i o tajemnicę, którą Maciej powierzył synowej. Jednakże bardziej szczeka niż gryzie. W walce z Antkową nie wykorzystuje swojej przewagi fizycznej, intelektualnej, znajomości prawa, kontaktów z dworem.
Zadowala się niewielką ilością mięsa. Przyłapany ma gmeraniu w zbożu, pokornie opuszcza komorę, choć ma do majątku teścia takie same prawo jak Hanka.

3. Wójt-nic nie wskazuje by w jakikolwiek sposób próbował dokuczyć Antkowej. Interesują go amory z Jagną, nie pognębienie Hanki. Zostaje chrzestnym jej dziecka.

4. Ksiądz-niby w jaki sposób? Co robił? Co mówił?

5. Dominikowa-namawia córkę by siedziała w mężowskiej chałupie i pilnowała swojego do ostatka, ale czy jakoś próbuje zaszkodzić rywalce córki? Opiekuje się leżącą w połogu Hanką. Złe słowa rzuca jej dopiero wtedy, gdy Hanka wygania Jagnę z domu.

Chyba każdy chciałby mieć takich wrogów do pokonania...
Obserwuj wątek
    • bupu Re: Papierowi wrogowie Hanki 03.07.16, 23:32
      jadwiga1350 napisała:

      > "A przeciwko niej była Jagna; byli kowalowie, zawzięci na nią, że niech Bóg bro
      > ni; był wójt, któren był swoje zamysły na Jagnę powziął i bez to sielnie się ni
      > ą opiekował; był nawet dobrodziej, rychtowany na sprzeciw przez Dominikową."
      >
      > 1.Jagna-w żaden sposób nie próbuje zaszkodzić Hance, co najwyżej coś jej odpysk
      > uje. Pokornie sprząta izbę, w której Hanka urządziła świniobicie. Do głowy jej
      > nie przyjdzie myśl, by wyrzucić rywalkę z domu.

      No pewnie, że jej nie przyjdzie, bo nie ma prawa jej wyrzucić. Jak Maciej nieczynni, to Antek jest głową rodu i jego to sprawa rządzić gospodarką, więc Jagusi od jego żony wara. A izbę sprzątnęła pokornie, na Józce sobie odbiła potem :>

      > 2. Magda jest cicha i pasywna. Michał robi Hance potężną awanturę o świniaka i
      > o tajemnicę, którą Maciej powierzył synowej. Jednakże bardziej szczeka niż gryz
      > ie. W walce z Antkową nie wykorzystuje swojej przewagi fizycznej, intelektualne
      > j, znajomości prawa, kontaktów z dworem.
      > Zadowala się niewielką ilością mięsa. Przyłapany ma gmeraniu w zbożu, pokornie
      > opuszcza komorę, choć ma do majątku teścia takie same prawo jak Hanka.

      A że się do komory podkopał to już zabaczyliście? A że chciał Antka za morze wysyłać, żeby gospodarkę Borynów wziąć, też nie pomnicie? A że Hanka musiała chować w sekrecie pieniądze co jej Maciej na wykup Antka dali, bo jakby kowal na nich rękę położył, toby Antek z puszki nie wyjrzał, bo nie byłoby czym za niego zapłacić? A jak kombinował, kiej Boryna w grobie jeszcze nie ostygł, jak by tu najwięcej poza działami dla siebie wyciągnąć i Hankę do pomocy bałamucił? A jak straszył Hankę, że Antka na Sybir zabierą...?
      Hale, jak go Hanka na grzebaniu w zbożu to pokorny jak baranek był, obaczcie ano.

      Wyjął niechętnie ręce i ledwie hamując wściekłość, zamruczał:

      - A wy pilnujecie me, kiej złodzieja...

      - Niby to nie wiem, po cóżeście tu przyszli, co? Hale, do cudzej komory właził będzie i penetrował po beczkach, kłódki może będziecie ukręcać, do skrzyń otwierać... co?- wrzeszczała coraz głośniej.

      - Nie powiadałem wama wczoraj, czego nam szukać potrza...

      Wysilał się na spokój.

      - Przede mną cyganiliście, jedno by mi piaskiem oczy zasypać, a robicie drugie. Przejrzałam już wasze judaszowe zamysły, przejrzałam...

      - Hanka, stul pysk, bo ci go przymknę! - zaryczał złowrogo.

      - Spróbuj, zbóju jeden! tknij me choć palcem, a takiego wrzasku narobię, że pół wsi się zbiegnie i obaczy, coś ty za ptaszek! - groziła.

      Rozejrzał się dobrze po ścianach i ustąpił wreszcie klnąc siarczyście.



      > 3. Wójt-nic nie wskazuje by w jakikolwiek sposób próbował dokuczyć Antkowej. In
      > teresują go amory z Jagną, nie pognębienie Hanki. Zostaje chrzestnym jej dzieck
      > a.
      >
      > 4. Ksiądz-niby w jaki sposób? Co robił? Co mówił?
      >
      > 5. Dominikowa-namawia córkę by siedziała w mężowskiej chałupie i pilnowała swoj
      > ego do ostatka, ale czy jakoś próbuje zaszkodzić rywalce córki? Opiekuje się l
      > eżącą w połogu Hanką. Złe słowa rzuca jej dopiero wtedy, gdy Hanka wygania Jagn
      > ę z domu.

      Do księdza lata i przeciw Hance gada, to już zabaczyliście?
      • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 12:13
        >> No pewnie, że jej nie przyjdzie, bo nie ma prawa jej wyrzucić.

        Póki Maciej żyje to mogłaby.

        >> A że się do komory podkopał to już zabaczyliście?

        I nic z tego nie zyskał. Jeszcze Hanka kpiła z niego w żywe oczy i wysyłała go do strażników by zdał sprawę z całego zajścia.

        > Hale, jak go Hanka na grzebaniu w zbożu to pokorny jak baranek był, obaczcie an
        > o.

        Poszczekał, poszczekał i poszedł. Gdyby to był wróg realny(choćby taki ze Szkiców węglem, czy Bartka Zwycięzcy) to wyciepnąłby Hankę z chałupy i tyla. Kto stanąłby w jej obronie? Mały Pietruś? Stary Bylica?
        Boryna nieprzytomny, Antek w więzieniu więc zięć, równie dobrze jak synowa, może administrować majątkiem.
        Hanka powtarza, że ona tylko stróżuje mężowskiego dobra. Michał mógłby tylko stróżować żoninego dobra.
        • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 13:15
          jadwiga1350 napisała:

          > >> No pewnie, że jej nie przyjdzie, bo nie ma prawa jej wyrzucić.
          >
          > Póki Maciej żyje to mogłaby.


          Nie, nie moglaby. Maciej moglby, gdyby chcial, ale Jagna do decydowania o chalupie nie ma zadnego prawa. Ona dostala swoj zapis i w reszcie majatku meza nie ma udzialu. Moze tam mieszkac (dopoki zyje Boryna ? dozywocia przeciez nie dostala), ale nie moze nikogo przyjac do chaty ani z niej wyrzucic.
          >
          > >> A że się do komory podkopał to już zabaczyliście?
          >
          > I nic z tego nie zyskał. Jeszcze Hanka kpiła z niego w żywe oczy i wysyłała go
          > do strażników by zdał sprawę z całego zajścia.


          Nic nie zyskal (tylko, bagatelka, porozsypywal siewne ziarno i zrobil ogolne bordello), bo Hanka byla szybsza. Gdyby ona tych pieniedzy, przez WLASCICIELA przeznaczonych na ratowanie Antka, dzien wczesniej nie znalazla, przepadlyby.


          > > Hale, jak go Hanka na grzebaniu w zbożu to pokorny jak baranek był, obacz
          > cie an
          > > o.
          >
          > Poszczekał, poszczekał i poszedł. Gdyby to był wróg realny(choćby taki ze Szkic
          > ów węglem, czy Bartka Zwycięzcy) to wyciepnąłby Hankę z chałupy i tyla. Kto sta
          > nąłby w jej obronie? Mały Pietruś? Stary Bylica?

          Poszedl i wrocil. Po kilka razy dziennie przychodzil, przeszkadzal w pracy, trul doope, grozil, straszyl i probowal podbierac, co ino mu w pazury wpadlo, bodaj kawal deski. A wyrzucenie Hanki, chocby tylko proba wyrzucenia, moglaby skonczyc sie w sadzie, caly czas tam ludzie byli. Nie bez kozery Hanka nawet rozmawia z nim przy drzwiach otwartych do drugiej izby.


          > Boryna nieprzytomny, Antek w więzieniu więc zięć, równie dobrze jak synowa, moż
          > e administrować majątkiem.
          > Hanka powtarza, że ona tylko stróżuje mężowskiego dobra. Michał mógłby tylko st
          > różować żoninego dobra.

          Moglby. Tylko to strozowanie wiazalo sie z harowka na gospodarstwie Boryny, a do tego ani kowal, ani Magda niewyrywni jakos. To nie bylo administrowanie, tylko OBRABIANIE calosci, ziemia plus inwentarz.
          • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 20:00
            >A wyrzucenie Hanki, chocby tylko proba wyrzucenia, moglaby skonc
            > zyc sie w sadzie,

            Wyrzucona Hanka, bez męża, bez pieniędzy, pojedzie do miasta ze skargą na kowala?

            >caly czas tam ludzie byli. Nie bez kozery Hanka nawet rozmawi
            > a z nim przy drzwiach otwartych do drugiej izby.

            Co ludzi obchodziłby spór u Borynów? Dlaczego mieliby bronic Hanki?


            > Nie, nie moglaby. Maciej moglby, gdyby chcial, ale Jagna do decydowania o chalu
            > pie nie ma zadnego prawa. Ona dostala swoj zapis i w reszcie majatku meza nie m
            > a udzialu. Moze tam mieszkac (dopoki zyje Boryna ? dozywocia przeciez nie dosta
            > la), ale nie moze nikogo przyjac do chaty ani z niej wyrzucic

            A robić na pasierbów to już ma obowiązek?

            >Tylko to strozowanie wiazalo sie z harowka na gospodarstwie Boryny, a d
            > o tego ani kowal, ani Magda niewyrywni jakos.


            Skoro Hanka zajęła gospodarkę i czuje się pełnoprawną gospodynią, to kowalowie nie będą u niej za darmowych parobków, to przecież jasne.
            Chyba nie przypuszczasz, że Michał zajmując gospodarkę Boryny, dopuściłby do ruiny i marnacji.
            • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 05.07.16, 16:02
              jadwiga1350 napisała:

              > >A wyrzucenie Hanki, chocby tylko proba wyrzucenia, moglaby skonc
              > > zyc sie w sadzie,
              >
              > Wyrzucona Hanka, bez męża, bez pieniędzy, pojedzie do miasta ze skargą na kowal
              > a?

              Znalezliby sie tacy, co by pomogli i podwiezli. Kowal niechetnych ma wielu. Nie mowiac o tym, ze przy swiadkach Michal by nie ryzykowal burdy, on nigdy nie miesza sie w sprawy, ktore moglyby sie skonczyc w sadzie.
              >
              > >caly czas tam ludzie byli. Nie bez kozery Hanka nawet rozmawi
              > > a z nim przy drzwiach otwartych do drugiej izby.
              >
              > Co ludzi obchodziłby spór u Borynów? Dlaczego mieliby bronic Hanki?

              Bo bardziej ja lubia niz kowala ? Bo chetnie pomieszaliby mu szyki ? I bronic by nie musieli - jak widac, sama obecnosc osob trzecich wystarczyla. Kowal lepiej od kumy znal swoich wspolziomkow i realia zycia we wsi, a na popularnosci mu zalezalo, bo na tym zarabial.


              >
              >
              > > Nie, nie moglaby. Maciej moglby, gdyby chcial, ale Jagna do decydowania o
              > chalu
              > > pie nie ma zadnego prawa. Ona dostala swoj zapis i w reszcie majatku meza
              > nie m
              > > a udzialu. Moze tam mieszkac (dopoki zyje Boryna ? dozywocia przeciez nie
              > dosta
              > > la), ale nie moze nikogo przyjac do chaty ani z niej wyrzucic
              >
              > A robić na pasierbów to już ma obowiązek?

              Na siebie, kurka. na wlasne wyzywienie.
              >
              > >Tylko to strozowanie wiazalo sie z harowka na gospodarstwie Boryny, a d
              > > o tego ani kowal, ani Magda niewyrywni jakos.
              >
              >
              > Skoro Hanka zajęła gospodarkę i czuje się pełnoprawną gospodynią, to kowalowie
              > nie będą u niej za darmowych parobków, to przecież jasne.
              > Chyba nie przypuszczasz, że Michał zajmując gospodarkę Boryny, dopuściłby do ru
              > iny i marnacji.

              Nie, kowal by tylko wszystko co mozna przeprowadzil DO SIEBIE, zeby nie dzialkowac z innymi. Tak jak proponowal schowanie zboza i inwentarza przed spisem.
              • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 06.07.16, 22:53
                > > Znalezliby sie tacy, co by pomogli i podwiezli.

                Ciekawe kto? Większość chłopów w areszcie, kobiety mają dość swoich turbacji. Któż by to Hance życzył pieniędzy i służył podwodą.

                >>Kowal niechetnych ma wielu.

                Nawet jeśli jest nielubiany, nikt nie ma interesu występować przeciwko niemu. Dla Lipczaków to obojętne kto zagarnie spadek po Borynie.

                > I bronic b
                > y nie musieli - jak widac, sama obecnosc osob trzecich wystarczyla.

                Zupełnie jak w jakiejś sentymentalnej powieści dla dziewiętnastowiecznych pensjonarek. Wróg tak czuły na ludzką opinię,że przestaje być wrogiem. W Lipcach nikt nie przejmował się opinią osób trzecich gdy chciał dostać swoje.



                >na popularnosci mu
                > zalezalo, bo na tym zarabial.
                >

                Zarabiał na pękniętym pługu czy bronie. Był jedynym kowalem we wsi.


                > Nie, kowal by tylko wszystko co mozna przeprowadzil DO SIEBIE,

                Gdzież tam! Gdyby to kowal dokonał zajazdu Borynowa i poczuł się gospodarzem, zachowywałby się zupełnie tak samo jak Hanka. Niczego nie przeprowadzałby do siebie, bo już byłby u siebie.

                > zeby nie dzialko
                > wac z innymi.

                Tak bardzo różnił się od Hanki? Hanka też nie była chętna do dzielenia się z kimkolwiek.

                "- Trzydzieści dwie morgi, a paśniki, a las, a budynki, a lewentarze, tylachne gospodarstwo! - westchnęła ogarniając z lubością szerokie pola i ten cały świat Boży.

                - Żeby tak pospłacać i ostać na wszystkim! Być, jak ociec byli! - Pycha ją rozparła z nagła, hardo spojrzała w samo słońce, prześmiechnęła się znacząco i z sercem pełnym słodkich nadziei jęła szeptać słowa różańca.

                - Ale od półwłóczka nie ustąpię; pół chałupy też moje i tych krów mlecznych nie popuszczę z garści - wyrzekła nieco żalnie."

                > Na siebie, kurka. na wlasne wyzywienie.

                Dziwne.
                Jak Hanka pracuje jesienią, to nie robi na własne wyżywienie, tylko tyra na Borynę kiej ten wół.

                Jak Jagna pracuje(pracowałaby?) wiosną, to już nie jest tyranie na pasierbów, tylko zarabianie na miskę strawy.
                • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 06.07.16, 23:26
                  jadwiga1350 napisała:

                  > > > Znalezliby sie tacy, co by pomogli i podwiezli.
                  >
                  > Ciekawe kto? Większość chłopów w areszcie, kobiety mają dość swoich turbacji. K
                  > tóż by to Hance życzył pieniędzy i służył podwodą.
                  >

                  > Nawet jeśli jest nielubiany, nikt nie ma interesu występować przeciwko niemu. D
                  > la Lipczaków to obojętne kto zagarnie spadek po Borynie.
                  >

                  > Zupełnie jak w jakiejś sentymentalnej powieści dla dziewiętnastowiecznych pensj
                  > onarek. Wróg tak czuły na ludzką opinię,że przestaje być wrogiem. W Lipcach nik
                  > t nie przejmował się opinią osób trzecich gdy chciał dostać swoje.

                  Jezdzily kobiety na targ, jezdzily i do wiezienia - nieledna pomoglaby, gdyby zaszla potrzeba. Nie zaszla, bo kowal na sprawe w sadzie pozwolic sobie nie mogl i nie udawaj glupiej - dla niego czas to pieniadz, na wloczenie sie po sadach (nawet nie mowiac o ewentualnej karze) szkoda mu czasu.

                  Nie "kto zagarnie spadek", moja Jadwigo, tylko kto tymczasem - do dzialow - siedzi na gospodarce Boryny. Nie, nie wszystkim jest to obojetne - Jagustynka, Filipka i inne na pewno wole miec do czynienia z hanka niz z kowalem. A swiadkowania by nie odmowily.
                  >
                  >
                  > >na popularnosci mu
                  > > zalezalo, bo na tym zarabial.
                  > >
                  >
                  > Zarabiał na pękniętym pługu czy bronie. Był jedynym kowalem we wsi.



                  "Magdus, dziedzic zgody ze wsia szuka. Wiadomo, ze musi sie nam dobrze okroic, tylko ani mru, mru, kobieta, o wielkie sprawy idzie". Kowalstwem zarabial nie wylacznie i nie najwiecej. A do posrednictwa w interesach z lasem (i innych) stosunki przynajmniej poprawne z ludzmi byly mu niezbedne.

                  > > Nie, kowal by tylko wszystko co mozna przeprowadzil DO SIEBI
                  >
                  > Gdzież tam! Gdyby to kowal dokonał zajazdu Borynowa i poczuł się gospodarzem,
                  > zachowywałby się zupełnie tak samo jak Hanka. Niczego nie przeprowadzałby do si
                  > ebie, bo już byłby u siebie

                  Nie. To, co u Boryny w obejsciu nalezy do spadkobiercow po smierci starego i po spisie pojdzie do dzialow.


                  > > zeby nie dzialko
                  > > wac z innymi
                  >
                  > Tak bardzo różnił się od Hanki? Hanka też nie była chętna do dzielenia się z k
                  > imkolwiek.
                  >
                  > "- Trzydzieści dwie morgi, a paśniki, a las, a budynki, a lewentarze, tylachne
                  > gospodarstwo! - westchnęła ogarniając z lubością szerokie pola i ten cały świat
                  > Boży.
                  >
                  > - Żeby tak pospłacać i ostać na wszystkim!

                  Hanka marzyla o posplacaniu. Kowal proponowal jej i sam byl sklonny uczestniczyc w zwyklej kradziezy "jeszcze przed spisem przepedzcie maciore, co ze zboza po ludziach sie pochowa", i stryjeczny moglby cos tam przechowac, i Jankiel potwierdzic, ze sprzedane, co niesprzedane - to byloby okradzenie Jozki i Grzeli. I nie mam cienia watpliwosci, ze kowal by to zrobil, gdyby nie Hanki sprzeciw.

                  >
                  > > Na siebie, kurka. na wlasne wyzywienie.
                  >
                  > Dziwne.
                  > Jak Hanka pracuje jesienią, to nie robi na własne wyżywienie, tylko tyra na Bor
                  > ynę kiej ten wół.

                  Bo Hanka tyra. Na kartoflisku, w chalupie, w obejsciu. W przeciwienstwie do Jagny. I przychowa cos - w dom tescia weszla przed kilku co najmniej laty z krowa, swinia i drobiem, wychodzi z krowa i jalowka, prosiakiem i gesmi. I bez pieniedzy. Zysk z cielakow i prosiakow z ubieglych lat, drobiu, pierza etc, zostal.


                  > Jak Jagna pracuje(pracowałaby?) wiosną, to już nie jest tyranie na pasierbów, t
                  > ylko zarabianie na miskę strawy.

                  Ona nawet na siebie nie zarabia, nie mowiac o przynoszeniu komukolwiek zyskow. Trzy kwartaly i nie przychowala niczego, zre, a nie wyrobi nawet tyle co stara Jagustynka czy zmizerowana Filipka, nie mowiac o smarkatej Jozce. Obciazenie dla gospodarstwa. Niech zjezdza do matki, dla ktorej zreszta tez jest obciazeniem, nie wyreka ani nawet pomoca.
                  • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 08.07.16, 13:28
                    Jezdzily kobiety na targ, jezdzily i do wiezienia - nieledna pomoglaby, gdyby z
                    > aszla potrzeba.

                    I niejedna pożyczyłaby Hance pieniędzy na pisarza? No, no! Już to widzę.

                    >>Nie zaszla, bo kowal na sprawe w sadzie pozwolic sobie nie mogl

                    Trala lala. Na sprawy w sądzie mogła pozwolić sobie Dominikowa, Ewka, wójtowie, Kozłowie, Jagustynka, tylko jeden kowal, nie. Ciekawa teoryjka.

                    Do żadnej sprawy sądowej by nie doszło. Hanka, wykopana z chałupy, w ciąży, bez majątku, nie miałaby siły, pieniędzy, możliwości, żeby zakładać sprawę przeciw kowalowi.
                    Gdyby jakimś cudem się jej to udało, to tyle zyskałaby, co Jagustynka procesująca się ze swoimi dziećmi.

                    >Jagustynka, Fil
                    > ipka i inne na pewno wole miec do czynienia z hanka niz z kowalem

                    No rzeczywiście, ciekawe dlaczego? Wsparcie takich komornic jak jagustynka i Filipka dużo pomogłoby Hance.

                    > Nie. To, co u Boryny w obejsciu nalezy do spadkobiercow po smierci starego i po
                    > spisie pojdzie do dzialow.
                    >

                    Tylko, że Hanka traktuje to jak swoje(w mojej chałupie!) i z tego korzysta.


                    >A do posrednictwa w interesach z lasem (i innych) sto
                    > sunki przynajmniej poprawne z ludzmi byly mu niezbedne.

                    Czy gdyby wypędził Hankę z borynowej chałupy, jego akcje wśród Lipczaków spadłyby?
                    Ludzie byli przyzwyczajeni do sporów, waśni o majątki. Taka była ówczesna, twarda rzeczywistość. A dopóki żył nieprzytomny Maciej, kowal miał takie same prawo do rządzenia się w borynowym obejściu jak Hanka.
                    • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 08.07.16, 15:21
                      "Kowalowi az kulasy zadygotaly i rece jely drzec i trzepac sie po odzieniu, taka chec poczul za gardziel ja (Hanke) chycic, powlec po izbie i skopac, ale sie jeszcze zdzierzyl, ludzie byli"

                      "Hanka, stul pysk, bo ci go przymkne - zaryczal (kowal)
                      - Sprobuj, zboju jeden (...) takiego wrzasku narobie, ze pol wsi sie zbiegnie i obaczy, cos ty za ptaszek !
                      Rozejrzal sie po scianach i ustapil wreszcie, klnac siarczyscie"

                      "Rzucil sie ku niej (kowal ku Hance) i moze by doszlo do czego gorszego, zeby nie Jagustynka, ktora nadeszla na ten czas i po swojemu zaraz rzekla
                      - Tak se zgodliwie, po przyjacielsku poredzacie, ze sie po calej wsi roznosi...
                      Sklal ja, co wlazlo, i poniosl sie na wies"

                      Liczyl sie kowal z opinia. Czy ze strachu, czy z dbalosci o wlasne dobre imie, czy w trosce o swoje interesy, ale na rekoczyny przy swiadkach sobie nie pozwalal. nawet gdy to byla "tylko" Jagustynka.

                      A pomoc Hanka by znalazla. Roch przede wszystkim, nawet by szukac go ani prosic nie musiala. Balcerkowa czy Ploszkowa, ta "druga po Borynach" gospodyni we wsi, Fryczkowa, ktora "z przyjacielstwem szla pierwsza". Nawet dziedzic o gotowosci poreczenia za Antka z Hanka rozmawia, nie z kowalem.
                      • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 08.07.16, 17:43
                        > A pomoc Hanka by znalazla. Roch przede wszystkim, nawet by szukac go ani prosic
                        > nie musiala. Balcerkowa czy Ploszkowa, ta "druga po Borynach" gospodyni we ws
                        > i, Fryczkowa, ktora "z przyjacielstwem szla pierwsza". Nawet dziedzic o gotowos
                        > ci poreczenia za Antka z Hanka rozmawia, nie z kowalem.

                        Kwadratura koła. Pomoc tę Hanka znajduje będąc gospodynią w borynowej chałupie. Poruszamy tu sytuację hipotetyczną-Hanka wygnana przez kowala. I nie ma co się łudzić, że ktokolwiek śpieszyłby do niej z pomocą.

                        Przypuśćmy, że było tak: minął pacierz, jak strażnicy zabrali Antka, kowal, wściekły, że Hanka go ubiegła, wietrzący w tym co się stało okazję dla siebie, bije szwagierkę i wygania ją wraz z dziećmi z borynowego obejścia. Obrona i płacze Józki nie skutkują, Jagusi wszystko jedno, Pietrek i Witek nie wtrącają się do rodzinnego sporu.
                        Hanka, wyjąc wniebogłosy, wraca wraz z dziećmi do rodzinnego domu.
                        Ludzie we wsi jej współczują, ale po aresztowaniu chłopów, nikt nie ma ani siły, ani ochoty bronić Antkowej. Ojciec stary, a szwagier też aresztowany.
                        Michał obejmuje w posiadanie gospodarkę Borynów. Stwierdza, że skoro Boryna nieprzytomny, Antek i Grzela daleko, Józka małoletnia, to on się tym wszystkim zaopiekuje. Wolno mu, nie robi nic złego, tylko stróżuje żoninego dobra. A jak stary zamrze, a młodzi wrócą, to się podzielą majątkiem.

                        I aż dziw, że kowal, taki zawzięty na Hankę, taki łakomy na majątek, pozbawiony skrupułów nie poszedł na to.

                        Wiatrak, godzenie dziedzica ze wsią, to dopiero latem.

                        Rocho jeździ do urzędów w antkowej sprawie, ale nie miesza się w rodzinne spory Hanki. Gdy Antkowa kłóci się z macochą, Rocho broni Jagny.
                        Hanka, mieszkając u Bylicy, nie miałaby środków na adwokata i na kaucję. Czy wtedy Rocho tak zabiegałby w antkowej sprawie?
                        • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 08.07.16, 19:59
                          jadwiga1350 napisała:


                          >
                          > Kwadratura koła. Pomoc tę Hanka znajduje będąc gospodynią w borynowej chałupie
                          > . Poruszamy tu sytuację hipotetyczną-Hanka wygnana przez kowala. I nie ma co si
                          > ę łudzić, że ktokolwiek śpieszyłby do niej z pomocą.

                          W kazdej sytuacji Hanka jest zona najstarszego syna Boryny. Juz zrehabilitowanego w oczach wsi udzialem w walce o las, nastepcy ciezko chorego nieformalnego przywodcy gromady, Znalazlaby pomoc.


                          >
                          > Przypuśćmy, że było tak:

                          jasne, przypuscmy, czyli gdyby
                          - Hanka zamiast byc pracowita byla leniwa, a zamiast zhardziec w biedzie, gdy juz poznala swoja sile i mozliwosci okazala sie slaba i tchorzliwa
                          - kowal byl jeszcze brutalniejszy niz jest i w dodatku na czolo swych spraw wysunal prace na tesciowych morgach zaniast zarabiac na wlasne 20 plus wiatrak, ktore pozniej kupuje na Podlesiu
                          - Jagna tak umiala, jak nie umie zdobywac sympatie otoczenia
                          - wszystkim wokol bylo tak obojetne, jak nie jest, co sie dzieje u sasiadow
                          i jeszcze kilka drobiazgow (np Antek wbrew wlasnym interesom broni ekskochanki albo jeszcze bardziej wbrew interesom i checiom naklania szwagierke do romansu i jeszcze daje sie na tym przylapac; wies wysmiewa organiscine zamiast dac sie jej podpuscic; Jasio calkiem znienacka dorasta i ma wlasne zdanie i potrafi zyc po swojemu) - czyli gdyby Reymont napisal zupelnie inna ksiazke niz napisal, to kuma bylaby zadowolona ?
                          No ale forum poswiecone jest dyskusjom o tych "Chlopach", ktorych reymont napisal. Z ich charakterami, uwarunkowaniami i losami wynikajacymi z powyzszych.


                          > Wiatrak, godzenie dziedzica ze wsią, to dopiero latem.

                          Wiosna kowal obrabia interesy z Niemcami na Podlesiu. A weszy, czyli musi byc wszedzie, caly czas - kiedy Grzela rzuca projekt zamiany serwitutu na ziemie, jeszcze wiosna to sie dzieje, kowal kreci sie wokol chlopow, przy karczmie, do miasta jezdzi, z wojtem ma sprawy


                          >
                          > Rocho jeździ do urzędów w antkowej sprawie, ale nie miesza się w rodzinne
                          spory
                          > Hanki. Gdy Antkowa kłóci się z macochą, Rocho broni Jagny.

                          Nie miesza sie w rodzinne sprawy, ale broni jagny - sprzecznosc. Miesza sie, skoro broni.


                          > Hanka, mieszkając u Bylicy, nie miałaby środków na adwokata i na kaucję. Czy
                          >wtedy Rocho tak zabiegałby w antkowej sprawie?

                          A moze by tak przeczytac uwaznie, co w ksiazce stoi, o ile to nie nazbyt smiale oczekiwanie ? Roch zabiega od poczatku, na dlugo przedtem, zanim dowiedzial sie o pieniadzach. Pierwsze, co proponuje, to rozejrzec sie za poreczycielem i dopiero wtedy Hanka mowi mu o zleceniu Boryny i srodkach, ktore od tescia dostala. We wszystkich innych sprawach Roch tez zabiega calkiem bezinteresownie.

                          I szczerze powiem, ze bardzo mi sie nie podoba ta aprobata, ktora przejawiasz dla rozwiazan silowych zawsze wtedy, gdy ofiara przemocy mialaby, wedle twego zyczenia i wyobrazen, pasc Hanka. Takie dobre serduszko, nad bylica sie zlituje, nad Jasiem sie zlituje, ale pobicie czy wyrzucenie sila hanki to sama radosc bylaby ? Dorodne krowy Kalego ja tu widze i jest to widok niepiekny.
                          • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 08.07.16, 21:34
                            > >jasne, przypuscmy, czyli gdyby

                            Czyli dochodzimy do sedna, kowal żadnym wrogiem nie jest, na jego podchody wobec Hanki tylko śmiechem parsknąć. A pozostali "wrogowie" to wręcz z łabędziego puchu stworzeni.

                            > czyli gdyby Reymont napisal zupelnie inna ksiazke niz napisal,
                            > to kuma bylaby zadowolona ?

                            Cóż, Reymont nic nie pisze o pracowitej Hance(Jesienią i Zimą), przysadzającej wieprzka za wieprzkiem, ciołka za ciołkiem. Nic nie pisze, że Boryna zabierał Hance przysadzoną żywiznę, nic nie pisze, że Antek nie miał własnych pieniędzy. Natomiast pisze, że Hanka lubi plotkować z kumami, gardzi komornicami, często opisuje Jagnę przy pracy, itp.

                            >>Pierwsze, co proponuje, to rozejrzec sie za poreczycielem

                            Na borynowej gospodarce łatwo o poręczyciela. Łatwo też zdobyć żywą gotówkę sprzedając co się da. Hanka, siedząc w ojcowej chałupie, nie zdobyłaby żadnego poręczyciela. Nawet nie miałaby co sprzedać.

                            >>We wszystkich innych sprawach Roch tez zabiega calkiem bezinteresownie

                            Nie mówię, ze zarabia na pomaganiu Hance czy innym. Ale nie daje nikomu pieniędzy. To muszą zdobyć sami.

                            >>ale pobicie czy wyrzucenie sila hanki to sama radosc by
                            > laby

                            Coś zupełnie naturalnego, skoro kowal był taki zły i podły.
                            • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 08.07.16, 22:05
                              jadwiga1350 napisała:

                              > > >jasne, przypuscmy, czyli gdyby
                              >
                              > Czyli dochodzimy do sedna, kowal żadnym wrogiem nie jest

                              Do czego kuma dochodzi i jaka droga, nie wnikam, ale mnie ze swoimi urojeniami prosze nie mieszac. Na kilkanascie scen, w ktorych jest interakcja Hanki z kowalem, on albo grozi, albo straszy, albo dezinformuje, a przed rzuceniem sie z piesciami powstrzymuje go tylko obecnosc innych. I to jest napisane, nie pozostawione w domysle.


                              >
                              > > czyli gdyby Reymont napisal zupelnie inna ksiazke niz napisal,
                              > > to kuma bylaby zadowolona ?
                              >
                              > Cóż, Reymont nic nie pisze o pracowitej Hance(Jesienią i Zimą), przysadzającej
                              > wieprzka za wieprzkiem, ciołka za ciołkiem. Nic nie pisze, że Boryna zabierał H
                              > ance przysadzoną żywiznę, nic nie pisze, że Antek nie miał własnych pieniędzy.
                              > Natomiast pisze, że Hanka lubi plotkować z kumami, gardzi komornicami

                              niczego podobnego nie pisze. To nie sa slowa autora

                              często o
                              > pisuje Jagnę przy pracy, itp.#


                              Dwa razy jesienia. I pol dnia wiosna. Glownie pisze Reymiont o tym, jak Jagna NIE pracuje


                              > >>Pierwsze, co proponuje, to rozejrzec sie za poreczycielem

                              >
                              > Na borynowej gospodarce łatwo o poręczyciela.


                              Ta. Dziedzic proponujac Hance, ze za Antka poreczy, z pewnoscia zlakomil sie na borynowa gospodarke.


                              >
                              > >>We wszystkich innych sprawach Roch tez zabiega calkiem bezinteresow
                              > e
                              >
                              > Nie mówię, ze zarabia na pomaganiu Hance czy innym. Ale nie daje nikomu
                              pienięd
                              > zy. To muszą zdobyć sami.


                              Pismo do sadu Roch napisalby sam, gdyby zaszla potrzeba, wyksztalcony byl. Rubla na marki dalby nawet Jankiel, wobec choroby i bezwladu Boryny Hanka tak czy siak jest lub niedlugo bedzie gospodynia na mezowych 8 i wlasnych 3 morgach.


                              > >>ale pobicie czy wyrzucenie sila hanki to sama radosc by
                              > > laby
                              >
                              > Coś zupełnie naturalnego, skoro kowal był taki zły i podły.

                              Nie pisalam o kowalu, tylko o kumie. O wyraznej lubosci, z jaka kuma wymysla i opisuje sytuacje, w ktorych Hanka zostalaby skrzywdzona, upokorzona, i najdoslowniej, fizycznie, poszkodowana. I to sytuacje, ktore w tresci ksiazki i opisie bohaterow danym przez autora nie maja zadnego uzasadnienia.

                    • bupu Re: Papierowi wrogowie Hanki 08.07.16, 16:26
                      jadwiga1350 napisała:

                      > >>Nie zaszla, bo kowal na sprawe w sadzie pozwolic sobie nie mogl
                      >
                      > Trala lala. Na sprawy w sądzie mogła pozwolić sobie Dominikowa, Ewka, wójtowie,
                      > Kozłowie, Jagustynka, tylko jeden kowal, nie. Ciekawa teoryjka.

                      Jak sądzę kuma przedpiśczyni nie kwestie finansowe miała na myśli. Kowal, rozkręcający właśnie nowy interes (wiatrak), zamotany w różne interesy ze dworem i żyjący z interesu prowadzonego we wsi, jakby nie było, faktycznie nie był w tym momencie w takim położeniu, żeby mógł sobie nowych wrogów we wsi robić.

                      > Do żadnej sprawy sądowej by nie doszło. Hanka, wykopana z chałupy, w ciąży, bez
                      > majątku, nie miałaby siły, pieniędzy, możliwości, żeby zakładać sprawę przeci
                      > w kowalowi.
                      > Gdyby jakimś cudem się jej to udało, to tyle zyskałaby, co Jagustynka procesują
                      > ca się ze swoimi dziećmi.

                      Położenie Hanki było diametralnie różne, niż Jagustynki. Z tej prostej przyczyny, że gdyby kowal wyrzucił Hankę z chałupy, zrobiłby to bezprawnie. Bo to Antek, jej mąż, a pierworodny Macieja, był głową rodziny gdy Maciej tej funkcji sprawować nie mógł i to Antek jako pierworodny miał tę chałupę dziedziczyć.

                      > Czy gdyby wypędził Hankę z borynowej chałupy, jego akcje wśród Lipczaków spadł
                      > yby?

                      Spadłyby.

                      > Ludzie byli przyzwyczajeni do sporów, waśni o majątki. Taka była ówczesna, twar
                      > da rzeczywistość. A dopóki żył nieprzytomny Maciej, kowal miał takie same prawo
                      > do rządzenia się w borynowym obejściu jak Hanka.

                      Nie miał. Jeszcze raz przypomnę, w obejściu Borynów panem i władcą byl Maciej, a gdy on władzy gospodarskiej sprawować nie był zdolen, sprawował ją Antek, w tym konkretnym wypadku przez swoją żonę, czyli Hankę. Kowal mógł sobie rządzić we własnej chałupie, u Boryny był tylko zięciem i nikim więcej. Coś do powiedzenia mogłaby miec ewentualnie Magda, jako spadkobierczyni i córka Macieja. Kowal? Dudy w miech.
        • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 24.07.16, 00:40
          jadwiga1350 napisała:


          > Boryna nieprzytomny, Antek w więzieniu więc zięć, równie dobrze jak synowa, moż
          > e administrować majątkiem.

          Komus sie tu chyba powiesci pomylily :-)
          Halo, to sa "Chlopi", a nie "Noce i dnie" i mowa nie o administrowaniu majatkiem, tylko o harowce na 30-morgowej gospodarce.
    • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 03.07.16, 23:43
      jadwiga1350 napisała:

      > "A przeciwko niej była Jagna; byli kowalowie, zawzięci na nią, że niech Bóg bro
      > ni; był wójt, któren był swoje zamysły na Jagnę powziął i bez to sielnie się ni
      > ą opiekował; był nawet dobrodziej, rychtowany na sprzeciw przez Dominikową."
      >
      > 1.Jagna-w żaden sposób nie próbuje zaszkodzić Hance, co najwyżej coś jej odpysk
      > uje. Pokornie sprząta izbę, w której Hanka urządziła świniobicie. Do głowy jej
      > nie przyjdzie myśl, by wyrzucić rywalkę z domu.

      "Gdzie Pietrek ? - Nie wiecie to ? Pomaga sprzatac na tamtej stronie!"
      Jagna nie sprzata pokornie, tylko zagania do tego Pietrka, jedynego mezczyzne na gospodarce, w czasie pilnych prac polowych.
      Wyrzucic Hanki nie mogla. Antek i sila rzeczy jego zona mieli prawo do czesci ojcowego domu. Ponadto - wyrzucenie czy niewpuszczenie Hanki wiazaloby sie z koniecznoscia wziecia na siebie tej calej roboty, ktora (ciezarna) Hanka odwala, a Jagus do roboty nieprzesadnie wyrywna. Albo ze zmarnowaniem inwentarza i zawaleniem prac wiosennych.


      > 2. Magda jest cicha i pasywna. Michał robi Hance potężną awanturę o świniaka i
      > o tajemnicę, którą Maciej powierzył synowej. Jednakże bardziej szczeka niż gryz
      > ie. W walce z Antkową nie wykorzystuje swojej przewagi fizycznej, intelektualne
      > j, znajomości prawa, kontaktów z dworem.

      Dlatego, ze wszyscy wszystkim patrza w okna i na rece. Kilka razy wspomniano, ze pohamowal sie przed rekoczynem tylko dlatego, ze Hanka zagrozila narobieniem krzyku. Poza tym ciagle probuje cos podbierac. A dwor na pewno nie ieszalby sie w takie chlopskie swary, bo niby po co ? Jaka korzysc by z tego mial ?


      > Zadowala się niewielką ilością mięsa. Przyłapany ma gmeraniu w zbożu, pokornie
      > opuszcza komorę, choć ma do majątku teścia takie same prawo jak Hanka.


      Zara, zara. Do majatku tescia, poki tesc zyje, ma prawo owze tesc. Boryna dal Hance konkretne zlecenie i na nie przeznaczyl pieniadze, a nie obdarowal ja gotowka.


      > 3. Wójt-nic nie wskazuje by w jakikolwiek sposób próbował dokuczyć Antkowej. In
      > teresują go amory z Jagną, nie pognębienie Hanki. Zostaje chrzestnym jej dzieck
      > a.

      Jak nie ? A przygrazanie sadem ? Straszenie ? A dziecko jest antkowe przede wszystkim dla wojta, on wie, ze poparcie wsi bedzie mu potrzebne, bo i sam niejedno ma za kolnierzem. Przede wszystki naduzycia. Skoro stary Boryna nieprzytomny, to niech chociaz jego najstarszy syn, w niedalekiej przyszlosci liczacy sie gospodarz, nie bedzie przeciw swemu kumowi.

      >
      > 4. Ksiądz-niby w jaki sposób? Co robił? Co mówił?

      Nieraz i nie dwa kazal Hance ustapic, zachowac zgode, dobrze zyc z Jagna. przy czym te upomnienia kierowal tylko w jedna strone, do Hanki. Jagnie niczego podobnego nie zalecal.

      >
      > 5. Dominikowa-namawia córkę by siedziała w mężowskiej chałupie i pilnowała sw
      > ego do ostatka, ale czy jakoś próbuje zaszkodzić rywalce córki? Opiekuje się l
      > eżącą w połogu Hanką. Złe słowa rzuca jej dopiero wtedy, gdy Hanka wygania Jagn
      > ę z domu.

      Ona byla wioskowa akuszerka. To jakby zachwycic sie, ze lekarz nie odmowil pomocy choremu.
      >
      > Chyba każdy chciałby mieć takich wrogów do pokonania...


      Ja bym nie chciala. Przede wszystkim takiej Jagny, ktora do miski siada, ale do roboty ani, ani, a tej roboty od cholery. Z brzuchem, potem w pologu, roztrzesiona strachem o meza, zharowana ponad sily, a tu taka mimoza siedzi, doopska nie ruszy i wszystkiemu niewinna. I jej swidrujaca oczkami mamusia. I kowal, ktory nie pomoze w niczym, a weszy po wszystkich katach, grozi, marudzi i probuje podkradac, i jeszcze straszy wieloletnim wyrokiem dla meza. I urzednik, ktory straszy tym samym, a wyraznie popiera jedna strone sporu, i to nie mnie. Nie, stanowczo nie chcialabym.
      • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 12:36
        > Jagna nie sprzata pokornie, tylko zagania do tego Pietrka

        Hanka krzyknęła na Pietrka to szybko rzucił pomaganie Jagusi.

        > Jak nie ? A przygrazanie sadem ? Straszenie ?

        Ale to dopiero wtedy, gdy Hanka wygnała macochę. I to jeden raz. Czy to było straszenie? Mówi, że Hanka źle zrobiła i tyle.
        Czy jak Antkowa rządzi borynową gospodarką(za życia Macieja) wójt próbował jej jakoś dokuczyć?

        > Nieraz i nie dwa kazal Hance ustapic, zachowac zgode, dobrze zyc z Jagna. przy
        > czym te upomnienia kierowal tylko w jedna strone, do Hanki. Jagnie niczego podo
        > bnego nie zalecal.

        To nie ksiądz, tylko Rocho. Księdza w tym całym sporze nie ma.

        >>>Do majatku tescia, poki tesc zyje, ma prawo owze tesc.

        Więc Hanka nie ma żadnego prawa do wieprzka Boryny. Jedzie na tym samym wózku co Michał.

        > Ona byla wioskowa akuszerka. To jakby zachwycic sie, ze lekarz nie odmowil pomo
        > cy choremu.

        Raczej taką domorosłą lekarką jak Jagustynka czy owczarz z woli. Lekarz ma prawny obowiązek pomocy choremu. Czy ktoś taki jak Dominikowa też miał?
        I nie o zachwyt tu chodzi, tylko o fakt, ze w żaden sposób nie próbuje zaszkodzić rywalce córki. A taka wredna, wiedźma..

        > Ja bym nie chciala. Przede wszystkim takiej Jagny, ktora do miski siada, ale do
        > roboty ani, ani, a tej roboty od cholery

        "Hanka, choć jeszcze z łóżka, rządziła wszystkim tak zmyślnie i kwardo, że nawet Jaguś musiała z drugimi stawać do roboty"

        "Józka skrobała ziemniaki na ganku.
        - Idźcie, ojciec ta sami leżą. Hanusia na kapuśnisku, a Jagna robi u matki."

        "Dominikowa jaże pożółkła ze złości a zmartwienia, bo w żaden sposób zmóc się nie dawali, a przy tym miasto w kościele przesiadywać i po kumach, jak przódzi, musiała teraz robić kole gospodarstwa, Jagusię cięgiem przyzywała do pomocy."

        "Hanki nie było: pojechała do miasta jeszcze wczas rano; Jagna też u matki robiła, że w chałupie była jeno Jagustynka z Józką"

        Tak więc Jagna robi na dwa domy i u matki i u żony pasierba.
        • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 13:37
          jadwiga1350 napisała:

          > > Jagna nie sprzata pokornie, tylko zagania do tego Pietrka
          >
          > Hanka krzyknęła na Pietrka to szybko rzucił pomaganie Jagusi.
          >

          Bo do obowiazkow parobka, wyobraz sobie, nalezala praca na roli i przy inwentarzu, a nie sprzatanie. Jagna zleca mu cos, czego on absolutnie nie ma obowiazku robic, Hanka zada od niego, by zajal sie tym, co do niego nalezy.


          > > Jak nie ? A przygrazanie sadem ? Straszenie ?
          >
          > Ale to dopiero wtedy, gdy Hanka wygnała macochę. I to jeden raz. Czy to było st
          > raszenie? Mówi, że Hanka źle zrobiła i tyle.

          Tak ? A to slodkie "ladnie bedzie, jak Antka wypuszcza, a was posadza" to z zyczliwosci bylo, na pewno. Absolutnie nie straszyl. I wyciaganie Jagny z chalupy na popijawy, gdy robota czeka, tez z sympatii dla Hanki. I sugestie, zeby straznikom dac w lape, i obcyndalanie sie przy sprawie podkopu do borynowej komory, i zwodzenie w sprawie zwolnienia Antka i innych...


          >
          > > Nieraz i nie dwa kazal Hance ustapic, zachowac zgode, dobrze zyc z Jagna.
          > przy
          > > czym te upomnienia kierowal tylko w jedna strone, do Hanki. Jagnie niczeg
          > o podo
          > > bnego nie zalecal.


          > To nie ksiądz, tylko Rocho. Księdza w tym całym sporze nie ma.
          >

          Jasne, nie ma. "Powinniscie zgode trzymac" to na pewno Hance sie przywidzialo, i mnie tez.

          > >>>Do majatku tescia, poki tesc zyje, ma prawo owze tesc.
          >
          > Więc Hanka nie ma żadnego prawa do wieprzka Boryny. Jedzie na tym samym wózku c
          > o Michał.

          Totez sama tego wieprzka nie zjada. Dzialkuja kowale, zabiera (wynosi z komory) Jagna. Bez obiekcji.


          > > Ona byla wioskowa akuszerka. To jakby zachwycic sie, ze lekarz nie odmowi
          > l pomo
          > > cy chorem
          >
          > Raczej taką domorosłą lekarką jak Jagustynka czy owczarz z woli. Lekarz ma praw
          > ny obowiązek pomocy choremu. Czy ktoś taki jak Dominikowa też miał?
          > I nie o zachwyt tu chodzi, tylko o fakt, ze w żaden sposób nie próbuje zaszkodz
          > ić rywalce córki. A taka wredna, wiedźma..


          To corka jest rywalka Hanki, zabaczylo sie kumie ? Kto tu z czyim mezem sypial? A do sadu to nie Dominikowa pojechala ? I prosze nie argumentowac, ze po wyrzuceniu Jagny - po smierci Boryny Jagna powinna byla wyniesc sie z chalupy sama. Dostala zapis, do dozywocia nie ma prawa.
          A akuszerka wioskowa, owszem, miala obowiazek byc przy rodach i opiekowac sie poloznica. Do chorego Macieja Hanka "zwozila doktorow, to znajacych sie", Dominikowa tez zamawiala i to byl nadprogram, ale i interes miala w tym, w koncu ziec, nieprawdaz.


          > > Ja bym nie chciala. Przede wszystkim takiej Jagny, ktora do miski siada,
          > ale do
          > > roboty ani, ani, a tej roboty od cholery
          >
          > "Hanka, choć jeszcze z łóżka, rządziła wszystkim tak zmyślnie i kwardo, że nawe
          > t Jaguś musiała z drugimi stawać do roboty"

          No, to i stawala. To szkopki zostawila pod obora i znikla w sinej dali, to do matki sie urwala, to do organistow. Powtarzam, co pisalam w innym watku - Jaghna RAZ wziela sie za obrzadek, gdy sfrustrowala sie tym, ze zaden z powracajacych chlopow do niej nie wyskoczyl, i RAZ wyszla do sadzenia ziemniakow, krotko przed obiadem. Ze stawala do roboty, to nie znaczy, ze robila. Nawet mala Jozka powiada, ze sie Jagna calymi dniami walkoni.


          > "Józka skrobała ziemniaki na ganku.
          > - Idźcie, ojciec ta sami leżą. Hanusia na kapuśnisku, a Jagna robi u matki."
          >
          > "Dominikowa jaże pożółkła ze złości a zmartwienia, bo w żaden sposób zmóc się n
          > ie dawali, a przy tym miasto w kościele przesiadywać i po kumach, jak przódzi,
          > musiała teraz robić kole gospodarstwa, Jagusię cięgiem przyzywała do pomocy."
          >
          > "Hanki nie było: pojechała do miasta jeszcze wczas rano; Jagna też u matki robi
          > ła, że w chałupie była jeno Jagustynka z Józką"
          >
          > Tak więc Jagna robi na dwa domy i u matki i u żony pasierba.


          No wlasnie NIE ROBI. U matki - moze, ale w borynowej chalupie nie. Choc tam je.
          • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 19:49

            > Totez sama tego wieprzka nie zjada.

            Ale decyduje o jego zabiciu jak pełnoprawna właścicielka.

            > Bo do obowiazkow parobka, wyobraz sobie, nalezala praca na roli i przy inwentar
            > zu,

            Parobek musiał robić wszystko co kazał mu chlebodawca. Zwłaszcza w chłopskim gospodarstwie. To nie rezydencja magnacka, gdzie stangret nie był ogrodnikiem, a ogrodnik kamerdynerem. A jakby pomagał sprzątać w części chałupy, którą zajmowała Hanka, to już byłoby dobrze?

            Pomagał, czy nie, nie zmienia to faktu, że Hanka żadnej krzywdy od macochy nie miała.
            Omawiamy tu sytuację jaka panuje wiosną.

            > Jasne, nie ma. "Powinniscie zgode trzymac" to na pewno Hance sie przywidzialo,
            > i mnie tez.

            Kiedy? Cytat, poproszę.

            I wyciaganie Jagny z chalupy
            > na popijawy, gdy robota czeka, tez z sympatii dla Hanki.

            A to Jagna miała obowiązek robić na Hankę? No straszną krzywdę robił Hance, że wyciągał Jagnę z chałupy!


            > To corka jest rywalka Hanki, zabaczylo sie kumie ? Kto tu z czyim mezem sypial?

            I nie zmienia to faktu, że Dominikowa w żaden sposób nie szkodzi Hance.

            >>Ze stawala do roboty, to nie znaczy, ze robila

            ??

            >>A to slodkie "ladnie bedzie, jak Antka wypuszcza, a was posadza"

            Tylko Hanka wielce się tym nie przejęła:

            "Ale mam la was i dobrą nowinę: oto dzisiaj abo najdalej jutro powróci Antek!
            - Nie zwodzicie mnie aby? - nie śmiała już zawierzyć.
            - Wójt wama mówi, to wierzcie! w urzędzie mi powiedzieli...
            - To i dobrze, kiej wraca, największa pora! - mówiła chłodno, jakby całkiem bez radości, a wójt pomedytował cosik i pomówił wielce przyjacielsko:
            - Źleście sobie poczęli z Jagusią! Już na was wniesła skargę, mogą was pokarać za samowolę i gwałt. Nie mieliście prawa jej ruchać, siedziała na swoim. Dopiero to będzie, jak Antek wróci, a was wsadzą! Z czystego przyjacielstwa wam radzę, załagódźcie tę sprawę! Zrobię, co jeno będę mógł, aby skargę odebrały ze sądu, ale krzywdę musicie sami odrobić.
            Hanka wyprostowała się i rzekła prosto z mostu:
            - Kogóż to bronicie, pokrzywdzonej czy swojej kochanicy?"

            A w sprawie Antka wcale Hanki nie zwodził. Nie on był sądem i nie on o tym decydował.


            • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 20:34
              jadwiga1350 napisała:

              >
              > > Totez sama tego wieprzka nie zjada.
              >
              > Ale decyduje o jego zabiciu jak pełnoprawna właścicielka.

              "Takim prawem, ze Antek przykazal, a jego teraz wola pierwsza po ojcowej" mowi hanka i prawde mowi. Antek jesz wspolwlascicielem i najstarszym synem. W wypadku niewydolnosci gospodarza, o ile ten nie zarzadzil inaczej, kierownictwa prac przejmowal syn. I Hanka mowi tez kowalowi "moze i wy wezmieta (gospodarke czy dom), jak sie tak z Antkiem ugodzita". A poki co Antkowa zona obrabia godpodarstwo, to i ona, z blogoslawienstwem i na polecenie meza, decyduje o losie wieprzka. Ale zjadaja, podkreslam, wszyscy.


              >
              > > Bo do obowiazkow parobka, wyobraz sobie, nalezala praca na roli i przy in
              > wentar
              > > zu,
              >
              > Parobek musiał robić wszystko co kazał mu chlebodawca. Zwłaszcza w chłopskim go
              > spodarstwie. To nie rezydencja magnacka, gdzie stangret nie był ogrodnikiem, a
              > ogrodnik kamerdynerem. A jakby pomagał sprzątać w części chałupy, którą zajmowa
              > ła Hanka, to już byłoby dobrze?

              Nie, parobek mial okreslony zakres obowiazkow, a podzial na prace meskie i kobiece byl wowczas bardzo rygorystyczny. Z synow Dominikowej, ktortzy "za dziewki" u matki robia, cala wies sie smieje.
              I Hanka o pomoc w sprzataniu nie prosi ani nie kaze. Tylko Jagna, ktora i tak opieprza sie konkursowo.
              I nie zaczynaj zawsze "a Hanka", kiedy ktos stawia zarzut Jagnie, dobrze ? Twierdzilas, ze Jagna "pokornie sprzata", wiec wykazalam, ze bynajmniej. Wyrecza sie parobkiem, odciagajac go od tego, co powinien robic

              >
              > Pomagał, czy nie, nie zmienia to faktu, że Hanka żadnej krzywdy od macochy nie
              > miała.
              > Omawiamy tu sytuację jaka panuje wiosną.

              Nie ? Tylko nieroba i darmozjada w chalupie. Na przednowku. I byla kochanke meza, tak na marginesie.


              > I wyciaganie Jagny z chalupy
              > > na popijawy, gdy robota czeka, tez z sympatii dla Hanki.
              >
              > A to Jagna miała obowiązek robić na Hankę?


              Nie na Hanke, tylko w mezowym gospodarstwie, do cholery ! Mieszkala, jadla, miala obowiazek przyczynic sie wlasna praca !

              No straszną krzywdę robił Hance, że
              > wyciągał Jagnę z chałupy!

              Nie, skad. Jak jagna pijana po nocach wraca, a potem spi prawie do poludnia, to Hance zwisa i powiewa, tak ?



              > > To corka jest rywalka Hanki, zabaczylo sie kumie ? Kto tu z czyim mezem s
              > ypial?
              >
              > I nie zmienia to faktu, że Dominikowa w żaden sposób nie szkodzi Hance.

              Poza zlozeniem skargi i oslanianiem wybrykow, ze tak to delikatnie nazwe, corki, to faktycznie. A moglaby zabic...


              > >>Ze stawala do roboty, to nie znaczy, ze robila

              > ??


              Nie rozumie kuma ? To przypomne
              - Jagus skopki wziela, czyli stanela do roboty, po czym skopki zostawila pod obora i poszla
              - Jagus wyszla do sadzenia, po czym powloczyla sie po wsi, zajrzala do organistow, do matki, na polu pojawila sie krotko przed poludniem
              - na kapusnisko poszla Hanka, a Jagus do matki
              - Jagus markierantka jeszcze za zycia Boryny "robila tak, by jeno slychac bylo, ze robi", a i tak przy pierwszej okazji urywa sie z roboty. Na schadzke, nawiasem mowiac.
              Tak ze "stawanie do roboty" w jej wypadku nijak nie rowna sie "robieniu".


              > "Ale mam la was i dobrą nowinę: oto dzisiaj abo najdalej jutro powróci Antek!
              > - Nie zwodzicie mnie aby? - nie śmiała już zawierzyć.

              Ano nie smiala. Bo nie pierwszy raz jej to wojt mowil. Czy sie chcial popisac wszechwiedza, czy z innych powodow.
              > - Wójt wama mówi, to wierzcie! w urzędzie mi powiedzieli...

              > radości, a wójt pomedytował cosik i pomówił wielce przyjacielsko:
              > - Źleście sobie poczęli z Jagusią! Już na was wniesła skargę, mogą was pokarać
              > za samowolę i gwałt. Nie mieliście prawa jej ruchać, siedziała na swoim.


              I tu wojt, podejrzewam, ze swiadomie i z premedytacja, Hanke oszukuje. Po smierci Boryny Jagna juz nie byla "na swoim", tylko u pasierbow. A za zycia meza u niego, tez nie u siebie. I w dodatku nie wywiazywala sie z ZADNEGO obowiazku, ktory pobyt w domu meza na nia nakladal. Ani z opieki nad chorym, ani z dbaniem o jego majatek i siedlisko.


              tbędzie, jak Antek wróci, a was wsadzą! Z czystego przyjacielstwa wam radzę
              > , załagódźcie tę sprawę! Zrobię, co jeno będę mógł, aby skargę odebrały ze sądu
              > , ale krzywdę musicie sami odrobić.
              > Hanka wyprostowała się i rzekła prosto z mostu:
              > - Kogóż to bronicie, pokrzywdzonej czy swojej kochanicy?"

              Hanka w przyjacielstwo wojta nie uwierzyla, i slusznie. A przejac sie przejela, tylko widac uznala, ze ewentualne konsekwencje beda mniej zle niz Jagna obecna w chalupie.

              > A w sprawie Antka wcale Hanki nie zwodził. Nie on był sądem i nie on o tym decy
              > dował.

              Ale sugerowal, ze ma wiedze i wplywy, ktorych nie mial. Albo swiadomie klamal. Ile razy wczesniej zapewnial ?
              • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 21:10
                >>>Antek jesz wspolwlascicielem

                Dopiero co pisałaś, że właścicielem jest Maciej. Skąd nagle Antek awansował na współwłaściciela?


                >>Ale zjadaja, podkreslam, wszyscy

                jacy wszyscy?? Ci, którym Józka zaniosła "podarunki". A lwia część mięsa została dla Hanki.

                >Jak jagna pijana po nocach wraca, a potem spi prawie do poludnia, to
                > Hance zwisa i powiewa, tak ?

                A co ją to może obchodzić? Żeby każdy miał takie problemy.

                > Poza zlozeniem skargi i oslanianiem wybrykow, ze tak to delikatnie nazwe, corki
                > , to faktycznie. A moglaby zabic...

                Miała przekładać obcą kobietę nad rodzoną córkę? A czyje wybryki miała osłaniać? Tereski żołnierki?
                Złożenie skargi w sądzie to jakaś straszna krzywda?

                Tylko nieroba i darmozjada w chalupie. Na przednowku.

                Różnie można na to patrzeć. Równie dobrze można powiedzieć, że Hanka zjada wieprzka, którego przez całą zimę pasła Jagna.

                A Jagna skoro jest tylko rezydentką, czy tam użytkowniczką, to nie ma żadnego obowiązku tyrać na pasierbów.

                I nie zmienia to wszystko faktu, że ci wrogowie to nawet nie z papieru, tylko z bibułki.
                Czemu autor próbował robić z Hanki jakąś Walkirię, czy Dziewicę Orleańską?
                • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 21:48
                  jadwiga1350 napisała:

                  > >>>Antek jesz wspolwlascicielem
                  >
                  > Dopiero co pisałaś, że właścicielem jest Maciej. Skąd nagle Antek awansował na
                  > współwłaściciela?

                  Ale nie wylacznym - dzieci maja prawo do 3/4, czyli Antek JEST wspolwlascicielem. I byl nim caly czas, tak stanowi prawo, tylko mozliwosci (wspol)decydowania nie mial. A wobec niemoznosci prowadzenia gospodarki przez ojca, i dopiero wtedy, syn zaczyna podejmowac decyzje.
                  >
                  > >>Ale zjadaja, podkreslam, wszyscy
                  >
                  > jacy wszyscy?? Ci, którym Józka zaniosła "podarunki". A lwia część mięsa został
                  > a dla Hanki.

                  "Jagustynka wrocila jakas zmieszana, oznajmiajac, ze miesa cos z polowe brakuje". To jest to, co Jagna wyniosla. A podarunki, bez cudzyslowu, byly zwyczajowym obowiazkiem. I ta czesc, bynajmniej nie lwia, ktora zostala, zostala dla WSZYSTKICH domownikow. Je Jagna, parobek, Witek, Jozka, nadrobione na talerzu je rowniez Boryna.
                  >
                  > >Jak jagna pijana po nocach wraca, a potem spi prawie do poludnia, to
                  > > Hance zwisa i powiewa, tak
                  >
                  > A co ją to może obchodzić? Żeby każdy miał takie problemy.

                  Obchodzi. Bo oslawa (nosza to samo nazwisko i wypomnieniem Jagny z ambony Hanka przejmuje sie bardziej niz sama Jagna), bo nie wiadomo, kogo ona do
                  chalupy przyprowadzi albo kto sam tam wejdzie, jak pijana drzwi nie zamknie. Pomieszkaj z kims, kto pije po nocach, a walkoni sie w dzien, potem pogadam


                  >
                  > > Poza zlozeniem skargi i oslanianiem wybrykow, ze tak to delikatnie nazwe,
                  > corki
                  > > , to faktycznie. A moglaby zabic...
                  >
                  > Miała przekładać obcą kobietę nad rodzoną córkę? A czyje wybryki miała osłania
                  > ć? Tereski żołnierki?
                  > Złożenie skargi w sądzie to jakaś straszna krzywda?

                  To nekanie. Zwlaszcza ze skarga byla bezzasadna. I dlaczego wystepki corki miala oslaniac, zamiast corke do porzadku przywolac ? jak sprobowala, grubo za pozno zreszta, to juz wlasnie za pozno bylo. A mogla i powinna wczesniej.

                  >
                  > Tylko nieroba i darmozjada w chalupie. Na przednowku.
                  >

                  > Różnie można na to patrzeć. Równie dobrze można powiedzieć, że Hanka zjada wiep
                  > rzka, którego przez całą zimę pasła Jagna.

                  Wieprzka pasla Jozka. A zjadaja wszyscy.


                  > A Jagna skoro jest tylko rezydentką, czy tam użytkowniczką, to nie ma żadnego o
                  > bowiązku tyrać na pasierbów.

                  Nie na pasierbow, kurna, tylko na wlasne utrzymanie ! Zre, a nie robi nic !


                  >
                  > I nie zmienia to wszystko faktu, że ci wrogowie to nawet nie z papieru, tylko z
                  > bibułki.

                  Zycze kumie takich wrogow. W takich warunkach. Pogadamy po miesiacu podobnego zycia.

                  > Czemu autor próbował robić z Hanki jakąś Walkirię, czy Dziewicę Orleańską?

                  Nie probowal. Napisal ciezko doswiadczona przez los kobiete, ktora nie poddaje sie, choc kosztuje ja to wiele wysilku i nerwow. I druga kobiete tez napisal, taka, ktora wysilku w ksztaltowanie swojego losu nie wklada. Rezultaty widzimy.
                  • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 22:01
                    I wyjasnijcie jeszcze, Jadwigo, za co Boryna dal, a Jagna wziela szesc morgow ? Nie za to przypadkiem, zeby byla mu towarzyszka w doli pieknej i szpetnej, w zdrowiu i chorobie i tam dalej ? A z niej ani zona, ani gospodyni, zdrowego o chorobe przyprawi, chorym sie nie zajmie, jeszcze gdy maciej na chodzie byl, robi jak z laski, a potem juz wcale, o meza ani jego dobro nie dba - a do tego wszystkiego zobowiazala sie wychodzac za maz. ZOBOWIAZALA.
                    • jadwiga1350 Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 22:16
                      >>Nie za to przypadkiem, zeby byla mu towarzyszka w doli pieknej i szpetnej, w zdrowiu i chorobie i tam dalej ?

                      Ale to wcale nie znaczy, ze ma być służącą u żony pasierba. Pretensje do Jagny może mieć Boryna, nie Hanka.

                      Nie twierdzę, że Jagna była dobrą żoną. Twierdzę, że nic złego nie zrobiła Hance przez 3 miesiące kohabitacji.
                      • bupu Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 22:36
                        jadwiga1350 napisała:

                        > >>Nie za to przypadkiem, zeby byla mu towarzyszka w doli pieknej i szp
                        > etnej, w zdrowiu i chorobie i tam dalej ?
                        >
                        > Ale to wcale nie znaczy, ze ma być służącą u żony pasierba. Pretensje do Jagny
                        > może mieć Boryna, nie Hanka.

                        Nie ma być służącą u żony pasierba. Ma zapracować na to, co tam sama osobiście zeżera. Bo do michy u żony pasierba siada regularnie, a skoro siada, to ma obowiązek to odpracować. Witamy na dawnej wsi, gdzie zdrowe ludzie darmo warzy nie jadły.


                        > Nie twierdzę, że Jagna była dobrą żoną. Twierdzę, że nic złego nie zrobiła Hanc
                        > e przez 3 miesiące kohabitacji.

                        Niech pomyślę, obijanie się, pyskówki, uwodzenie parobka i odciąganie go od roboty, no faktycznie, samo dobro.
                        • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 05.07.16, 00:25
                          bupu napisała:


                          > Nie ma być służącą u żony pasierba. Ma zapracować na to, co tam sama osobiście
                          > zeżera. Bo do michy u żony pasierba siada regularnie, a skoro siada, to ma obow
                          > iązek to odpracować. Witamy na dawnej wsi, gdzie zdrowe ludzie darmo warzy nie
                          > jadły.
                          >
                          >
                          > > Nie twierdzę, że Jagna była dobrą żoną. Twierdzę, że nic złego nie zrobił
                          > a Hanc
                          > > e przez 3 miesiące kohabitacji.
                          >
                          > Niech pomyślę, obijanie się, pyskówki, uwodzenie parobka i odciąganie go od rob
                          > oty, no faktycznie, samo dobro.


                          Przede wszystkim ma zajac sie chorym mezem, bo to jest jej, zony, obowiazek. Za to miedzy innymi Boryna zaplacil tymi szescioma morgami. Mowa, jak rozumiem, caly czas o tych trzech miesiaca, w czasie ktorych Maciej jeszcze zyje - no to faktycznie, zepchniecie tego na ciezko ciezarna Hanke to jest zupelne nic, drobiazg niewart wspomnienia. Porzadki przedswiateczne, ktore uskutecznia Hanka na kilka dni przed porodem to tez nic, bo Jagna w tej chalupie nie mieszka i swietowac bedzie gdzie indziej ? Pozostawienie niewydojonych krow (wiadomo, kto inny zrobi!) w sytuacji, gdy mleko jest jedynym, co w pewnym czasie moze przelknac jej, bylo nie bylo, maz (i gospodarz !) to tez nic ? Miganie sie od sadzenia ziemniakow, ktore i ona by zarla, gdyby zostala w chalupie, a przeciez miala taki zamiar, to tez nic ? Krolewna, psiakrew, ktorej nalezy zapewnic pelna obsluge, wikt i opierunek i nie oczekiwac niczego w zamian ?
        • bupu Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 13:44
          jadwiga1350 napisała:


          > Tak więc Jagna robi na dwa domy i u matki i u żony pasierba.

          Oj, kumo, kumo... I w jednej i w drugiej chałupie Jagna robi niewiele, to raz. Dwa, nie u żony pasierba ona robi (a raczej się obija), tylko w mężowskiej chalupie, gdzie jej obowiązek jest robić. Trzy, święte prawo na wsi było wtedy - chcesz jeść, musisz robić. Jak chciała Jaguś po śmierci u Borynów siedzieć i się stołować, to jej obowiązkiem było też robić na Borynowej gospodarce, tymczasem ona do miski owszem, do pracy już nie.
    • tt-tka Re: Papierowi wrogowie Hanki 04.07.16, 19:18
      tak dla porzadku przypomne zasady dziedziczenia i spadkowe.

      Jezeli ktos mial troje lub wiecej dzieci (casus Boryny), musial zostawic dzieciom 3/4 majatku. To byl obowiazek prawny, podkreslam, nie dobra wola, laska czy cokolwiek innego. Swobodnie rozporzadzac mogl taki rodzic jedna czwarta.

      Boryna wlasnych ma 25 morg, cztery po pierwszej zonie de iure naleza do Antka i Magdy od czasu ich pelnoletniosci. Zatem jedna czwarta to jest szesc i cwierc morgi. Tylko taka iloscia mogl Boryna dysponowac wedle uznania.

      Jezeli malzenstwo bylo bezpotomne, pozostalemu przy zyciu malzonkowi po smierci drugiego przyslugiwalo prawo dozywotniego uzytkowania jedej czwartej z majatku zmarlego/zmarlej. Uzytkowanie, nie wlasnosc, tej jednej czwartej nie mozna bylo sprzedac, zastawic, zamienic, to byl rodzaj wycugu :-)

      W przypadku Macieja i Jagny odpada dozywotnie uzytkowanie. Albowiem Maciej
      to, co mial na bezsporna wlasnosc, bez obowiazku scedowania na dzieci, zapisal wlasnie Jagnie. Szesc morgow i finito. Dostala na wlasnosc to, z czego moglaby czerpac ow dozywotni wycug. Jedyne, do czego Jagna moglaby roscic prawo, to ta jedna czwarta dochodow z cwierci morgi. Czyli praktycznie dochod z jednego zagona ziemniakow lub kapusty. Z tym ze dzieci Boryny zawsze moglyby
      odpowiedziec, ze ten zagon wypuszczaja macosze do obrobki i co na nim uhoduje, to jej - plony, podkreslam, nie ziemia.

      Od smierci Macieja Jagna w chalupie po mezu byla de facto rezydentka. Nie wspolwlascicielka. A za zycia meza - uzytkowniczka, ale tez nie wspolwlascicielka.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka