Dodaj do ulubionych

Dominikowa, czyli kto ?

02.12.16, 12:52
Az dziw, ale taka postac jeszcze sie wlasnego watku nie doczekala, spiesze nadrobic :)

Kim jest Dominikowa ? Po Paczesiu zostalo 15 morg (i laczka za mlynem), z podzialu wynika, ze zona ziemi mu nie wniosla albo te laczke wlasnie, wiecej nic.

Jest wioskowa akuszerka. Raczej nie po szkolach, projekt ksztalcenia akuszerek gminnych w tym czasie dopiero sie wykluwal, zapewne wiedze (taka sobie, vide ta macica, co ja podobno Maciej mieli) i umiejetnosci nabyla u wlasnej matki, babki lub ciotki. O zadnej jej rodzinie ani widu, ani slychu, ale o paczesiowych krewniakach tez nie...

Chciwa, zachlanna i bezwzgledna materialistka. Kuma Bupu zdiagnozowala i u niej narcyzm. W corce zakochana slepo, wobec synow wrecz wroga.

We wsi nie ma powazania, choc respekt budzi. Raczej swoim "zlym okiem" i powiazaniami z plebania niz czymkolwiek innym. NB bezkolizyjnie laczy guslarstwo z dewocja.

Nie uczestniczy w akcjach zbiorowych, w zadnych sasiedzkich dzialaniach.

Co jeszcze mozna o niej powiedziec ? Jak sie potoczy jej dalsze zycie po skandalu z Jagna ?
Obserwuj wątek
    • eve-lynn Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 13:29
      Jeśli chodzi ma macicę Macieja to jak na ówczesny stan wiedzy medycznej - miała rację:
      www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/1867

      • eve-lynn Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 13:31
        " W przeciwieństwie do choroby, którą wedle ludowej wiary każdy człowiek nosi w sobie od urodzenia. Przykładem tego może być gościec, który przebywa w człowieku w formie utajonej, a kiedy się uaktywni, objawia się licznymi schorzeniami, czy matrix (macica), żyjąca pod postacią robaka lub żaby w okolicy pępka"

        "W ten sposób tłumaczono też niespodziewane zachcianki chorego, które w ludowym przekonaniu nie były jego własnymi, tylko tkwiącej w nim choroby. Ludowe wyobrażenia obfitują w tego rodzaju dolegliwości. Doskonałym przykładem choroby, która znajduje się w człowieku niezależnie od czynników zewnętrznych, jest macica (matrix)#. Co ciekawe, przejawia ona takie same odruchy, jak człowiek, bowiem dopiero rozzłoszczona nie daje mu spokoju. Gdy człowiek zachowuje się zgodnie z jej wolą, nie przysparza mu żadnych dolegliwości.
        Jak pisze H. Biegeleisen:
        Nie jest to organ (narząd), ani część organizmu, lecz oddzielna istota żyjąca, która sprawia najrozmaitsze cierpienia. Przy reumatyzmie wielostawowym macica chodzi po całem ciele, przy cierpieniach organów brzusznych przewraca się po brzuchu, kłębuje, burczy albo skrzeczy. […] Wyobrażają sobie tę szczególnego rodzaju istotę w Działdowie jako „robaka z ostremi pazurami, który przebywa we wnętrznościach człowieka i skoro z jakiego szczególnego powodu bywa rozzłoszczony, daje się we znaki człowiekowi – dręczy go i męczy.” Zdaniem włościan w Olsztynku ma to być „robak o ciele okrągłem z niezliczonemi nogami, tak iż wygląda prawie jak kiść i wielkości jest może talara.” W oczach innych wygląda jak ręka, „ma kończyny w rodzaju palców, któremi chwyta i ściska.” Na oznaczenie pewnego ogólnego osłabienia, wewnętrznej niedyspozycji, używa lud opodal Częstochowy wyrażenia „chodzi mi macica” i upodabnia ją do „latającej nerki”. Chłop z okolic Kozienic w Radomskiem „utrzymywał, jakoby macica wyrwała mu się z wsewątpiów (wnętrzności) i skakała po stole jak żaba” (O. Kolberg, Lud, 1888, XXI, 170)#.
        Co ciekawe, macica znajduje się nie tylko w ciele kobiet, ale także mężczyzn. Zdaniem ludności okolicy Międzyrzecza może być ona przyczyną chorób nerwowych żołądka, powodować reumatyzm, a także blednicę. Macica może swobodnie przemieszczać się po całym organizmie, powodując przy tym liczne dolegliwości. Podobne wierzenia Biegeleisen odnotowuje u Czechów, Bawarczyków i Żydów, z tym że tam ma ona kształt chrabąszcza, który przymocowany jest ostrymi pazurami w okolicy pępka człowieka.
        Mazurzy innych okolic wyobrażają sobie macicę „podobną z kształtu do wątroby miętusa i w tej postaci wiele osób ją zrzucało. Dla tego podobieństwa do wątroby miętusa, dają ją cierpiącym na macicę w stanie sproszkowanym i w wódce. Chorobę macicy (Gabarmutter) wyobrażano sobie na ziemiach polskich i ruskich, w Czechach, Szwajcarii, Niemczech jako drapieżne zwierzątko, w postaci ropuchy, raka, jeża, które przegryzać miało wnętrzności. Dlatego figurki zawieszane pod cudownemi obrazami Świętych mają kształt takiego zwierzątka, najczęściej ropuchy lub kuli najeżonej kolcami#."
        • tt-tka Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 13:47
          Matko jedyna... zwiedzalam muzeum medycyny i widzialam tam przerazajace rzeczy, ale o tej macicy dotad nie, bogowie strzegli...

          Ale i tak sie upieram, ze Dominikowa akuszerka po szkolach nie byla. Tzw "babka", co to i porod przyjmie, i chorobe zamowi, i boki goracym olejem wysmaruje (po co ? do dzis nie wiem).
          • eve-lynn Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 13:48
            Po szkolach zdecydowanie nie, ale wiedzy to bym jej nie odmawiala. Podejzewam, ze nie jednemu doktorowi tylko krowy u niej pasac :)
            • tt-tka Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 13:56
              eve-lynn napisała:

              > Po szkolach zdecydowanie nie, ale wiedzy to bym jej nie odmawiala. Podejzewam,
              > ze nie jednemu doktorowi tylko krowy u niej pasac :)

              No, jesli wiedza lekarza byla na poziomie macicy :)
              Na zielarstwie mogla sie znac. O chirurgie, higiene i inne cuda-wianki lepiej nie pytac.
              • eve-lynn Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 13:59
                ale nie zdziwilabym sie gdyby przezywalnosc poloznic i niemowlat byla u niej wieksza :)
          • eve-lynn Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 13:50
            ale nie uwazacie ze cos w tym jest?
            "Co ciekawe, przejawia ona takie same odruchy, jak człowiek, bowiem dopiero rozzłoszczona nie daje mu spokoju. Gdy człowiek zachowuje się zgodnie z jej wolą, nie przysparza mu żadnych dolegliwości."
            Jak czlowie zyje spokojnie, w zgodzie ze soba i innymi to jest wszystko ok - dopiero w nerwach ta macica dokucza i choroby sie pojawiaja...
    • eve-lynn Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 14:00
      A ja jeszcze napisze, ze Dominikowa to moja ulubiona postac :)
      • tt-tka Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 14:01
        O. Dominikowa malo kto lubi, ze szczegolnym uwzglednieniem kandydatow na zieciow... mozeta, kumo, rozszerzyc temat ?
        • eve-lynn Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 14:18
          Odpowiem w poniedzialek bo ja tylko w pracy forumuje a teraz lece juz zaczac weekend. Milego!
          • tt-tka Re: Dominikowa, czyli kto ? 02.12.16, 14:23
            OK, poczekamy :)

            Mnie by ciekawilo, skad Dominikowa sie wziela, co ja uksztaltowalo, czemu jest taka, jaka jest.
            O innych postaciach wiemy to, o niej - nie.

            No i co moze byc z nia dalej - jak to widzimy :)
    • matylda1001 Re: Dominikowa, czyli kto ? 03.12.16, 14:05
      tt-tka napisała:

      > Po Paczesiu zostalo 15 morg (i laczka za mlynem), z podzialu wynika, ze zona ziemi mu nie wniosla albo te laczke wlasnie, wiecej nic.<

      Być może dostała w posagu pieniądze, jak Nastusia. Jak gospodarz nie miał dużo ziemi to wolał gospodarstwa nie dzielić. Hanuś i Weronka dostały ziemię bo nie miały brata, a Jagusia dostała ziemię, bo Dominikowa miała czym dzielić.
      • tt-tka Re: Dominikowa, czyli kto ? 03.12.16, 19:46
        Byc moze wniosla pieniadze, ale dzieciom ich nie da/nie daje. Nawet ukochanej Jagusi. Ziemi, ktora dac musialaby (predzej czy pozniej, chocby na lozu smierci) nie wniosla.

        To nie dyskredytacja, soltys daje corce cztery morgi albo wymiennie gotowke i dwa krowie ogony (tyle zadal kandydat na ziecia) - mnie interesuje, skad sie Marcjanna wziela. Gospodarska corka z Lipiec czy niekoniecznie ? O zadnych krewnych jej (i Paczesia) nie slyszymy, a inni jakos a to wujna, a to stryjna, ato pociotek...
        • jadwiga1350 Re: Dominikowa, czyli kto ? 29.05.17, 17:04
          >O zadnych krewnyc
          > h jej (i Paczesia) nie slyszymy, a inni jakos a to wujna, a to stryjna, ato poc
          > iotek...

          Przypuszczam(choć nic o tym w książce nie ma), że któreś z nich było spokrewnione z wójtem. Było czymś naturalnym, że opiekunem zostawał krewny, albo ktoś w danej społeczności szanowany, poważany.
          A tymczasem nasz Pietr nie jest szczególnie ceniony w Lipcach, pierwszym gospodarzem też nie jest, sporego majątku dorobił się dopiero na wójtowaniu(w chwili śmierci Dominika raczej tym wójtem jeszcze nie był), Marcjanna wielkiej sympatii do niego nie czuje.
          Właściwie tylko z racji pokrewieństwa(może na prośbę umierającego Paczesia) mógł zostać tym opiekunem nad sierotami.

          > Byc moze wniosla pieniadze, ale dzieciom ich nie da/nie daje. Nawet ukochanej J
          > agusi.

          Ale na stroje, wstęgi, bursztyny córce nie skąpi.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka