Dodaj do ulubionych

Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia?

19.03.17, 22:20
Witajcie!Pytanie,jak wyżej.Kiedy właściwie Jaś wstępuje do seminarium?Jeśli się nie mylę,to jakoś po Wielkanocy(chyba nie były to już święcenia?)-a za chwilę, na początku lata paraduje w sutannie i niemal zastępuje proboszcza?Przecież tzw.obłóczyny dopiero po kilku latach pobytu w seminarium się odbywają...Poprawcie, drodzy, jeśli coś pokręciłam:)...
Obserwuj wątek
    • wojtek_z_lasu_12 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 20.03.17, 11:26
      Może przed soborem było inaczej?
      • dziunia35 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 20.03.17, 14:57
        Zastanawiam się nad tym,czy nie jest to czasem jedna z nieścisłości w powieści...Po kilkunastu tygodniach pobytu w seminarium żaden kleryk nie staje się księdzem.Tymczasem Lipczaki tytułu ją go "księżykiem" i traktują niemal jak proboszcza, chociaż jeszcze niedawno krowy pasał.
        • jadwiga1350 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 20.03.17, 18:58
          Jasio jest w seminarium od Wielkanocy. Sutannę ubrał z chwilą przekroczenia murów seminarium(tak kiedyś bywało). Oczywiście, nie jest księdzem, tylko "prawie księdzem", księdzem honoris causa.
          Jasio zyskuje we wsi szacunek, dzięki sutannie traktowany jest jak ksiądz. Ale przecież ludzie mają oczy i widzą, że syn organistów nie odprawia mszy, nie komunikuje, nie spowiada, więc tym księdzem jeszcze nie jest.
          Służy do mszy, pomaga proboszczowi w kancelarii, tak jak to drzewiej czynił.
          Dla organistów syn niby jest kapłanem, ale jednocześnie spuszczają mu manto jak zwykłemu smarkaczowi.
          No i nikt nie nazywa go jegomościem lub dobrodziejem, tylko panem Jasiem.
          Dla mnie to nie jest nieścisłość. To raczej coś, jak tytułowanie nauczyciela szkoły średniej profesorem.
          • dziunia35 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 20.03.17, 23:59
            Dziękuję za wyjaśnienie kwestii sutanny. Nie wiedziałam,że dawniej już początek nauki w seminarium uprawniał do jej noszenia.Wiele się widać przez lata zmieniło...Faktycznie, Jasiowa suknia daje mu wielkie uznanie i honor we wsi, chociaż do święceń jeszcze daleka droga. Nawet Boryna,dowiadując się przed Godami ,że Jasio na księdza się kieruje,patrzy na niego z respektem i szacunkiem.A skory do tego to on raczej nie był:)
            • jadwiga1350 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 23.03.17, 11:16
              Co ciekawe, w serialu, w czasie ostatniego spotkania z Jagusią, Jasio jest bez sutanny. Co się kłóci z rzeczywistością. Toż on nawet do żniwa szedł w kapłańskim obleczeniu. Dlaczegóż akurat w tej scenie miałby mieć na sobie tylko koszulę i spodnie?
              • dziunia35 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 23.03.17, 18:28
                Hmmm....być może miał wtedy w zamyśle potajemną schadzkę? Przecież skrada się do Jagusi przez chaszcze i ogrody warzywne, a sutanna pewnie by tylko przeszkadzała:) Swoja drogą to żniwowanie w sutannie to chyba czysta fikcja w celu przejaskrawienia pobożności Jasia...zawsze mnie bawi ta scena:)
                • wojtek_z_lasu_12 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 24.03.17, 08:32
                  a może to tak już jest że w seminarium kwarde rygory i dyscypliny a później już tak luźniej? A może trzeba połączyć koszulę Jasia z tym wzdychaniem w kościele "co ano świece nie pogasły", kiedy Jasio wyznaje dwuznacznie plebanowi że sutanna go parzy? Parzyła przecie i dosłownie i przenośnie, Jasio czuł już że to co czuje wyciąga go na nieznane lądy i sutanna do tych lądów nie pasuje?
                  Tak sobie pomyśłałem wczoraj jeszcze, że Jasio i Jagna są przecież prawdobodbnie prawie rówieśnikami, no bo jak ona ma te swoje 18/19 a on seminarium zaczyna to ile ma - 17? 18? To by też tłumaczyło dlaczego tak ich do siebie ciągnęło. To właśnie Jasio byłby jej najbardziej "Biologicznie-naturalnym" partnerem, rówieśnikiem na podobnym etapie rozwoju życia emocjonalnego w podobnym wieku a jeszcze funkcjonującym w świecie w którym może i na polu robić by nie robiła jeno se księżowską gospodynią była. Film z dojrzałą Krakowską i bardzo chłopięcym Jasiem uderza kontrastem fizycznym zakochanych, w rzeczywistości książkowej zakochani są w podobnym wieku.
                  • jadwiga1350 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 24.03.17, 09:41
                    Otóż w filmie to wcale tego nie widać.
                    Krakowska-32 lata, Święch-25 lat, obydwoje wyglądają na 35 latków. Może to wina złej charakteryzacji?
                    A książkowi bohaterowie to ludzie bardzo młodzi.
                    Też uważam, że z tych wszystkich mężczyzn pojawiających się w życiu Jagny, to właśnie z Jasiem najbardziej by do siebie pasowali:

                    1) oboje młodzi, niedojrzali, mogliby razem dojrzewać, wzrastać, krzepnąć
                    2) oboje wrażliwi, delikatni, Jasio to nie porywczy Antek, czy Mateusz, który w chwili złości mógłby Jagnę pobić.
                    3) oboje wolni, Jasio mógłby bez przeszkód wystąpić z seminarium, a Antek przecież swojej kobiecie trutki nie zada. Nawet gdyby owdowiał, to pozostałyby dzieci do kolebania, a na to Jaguś nie miałaby najmniejszej ochoty.
                    • dziunia35 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 24.03.17, 15:34
                      Tak,to wszystko prawda.Ale ja z kolei zastanawiam się czasem,czy twarda proza życia nie sprowadziłaby młodych na ziemię. Przecież Jagnie Jasio widzi się "jako ten świątek",a ona jemu czysta kiej lilija...Była to prawdziwie romantyczna miłość.Ne mogę zawsze odżałować,że nie dowiemy się,jak Jasio zachowa się po powrocie z Częstochowy, na wieść o tragedii Jagusi.Za każdym razem po ostatniej stronie jest żal,że to już koniec:(...
                      • wojtek_z_lasu_12 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 24.03.17, 16:24
                        Jeżeli Jasoi rzuciłby sutanne, a jest to , uważam bardzo prawdopodobne w jego przypadku to stworzyliby na pewien czas dobrą pare - Ona ze swoim dominującym charakterem weszła by naturalnie w buty po jego i swojej matce i kierowała życiem swojego męża inteligenta, pewnie nauczyciela żelazną ręką tak jak Dominikowa. On zapewniałby jej awans do świata w którym w polu robić by nie robiła. Gorzej, że jako nauczyciel prowincjonalny wcale nie musiałby być bogaty i to by się Jagusi naapewno nie podobało i pewnie skłoniło by do kolejnych romansów z mężczynami silnymi i bogatymi. Ale to dopiero po paru rokach, kiedy okazałoby się że brak dzieci, a boski Pan Jasio stałby sie niezaradnym zahukanym mężem. Jej wiejskie pochodzenie ui pare lat więcej na twarzy w inteligenckim otoczeniu mogłoby jednak obniżyć jej atrakcyjność i skłonić do pozostania w związku z Jasiem. Któż to wie
                        • dziunia35 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 24.03.17, 18:09
                          Przypuszczam,że Jasiowi najbardziej zwróciła w głowie piękność cielesna Jagny,bo co do jej intelektu to miał chłopak już mniejsze uznanie.Kiedy czyta jej przeróżne historie na miedzach , da się zauważyć jego pobłażliwy i nieco ironiczny stosunek do wywodów Jagusi.Pewnie z czasem ta intelektualna przepaść zgrzytałaby między nimi.Pomimo ,że byli rówieśnikami wychowanymi w tej samej wsi ,pochodzą jakby z zupełnie innych światów.
                  • grrrrw Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 04.04.17, 11:23
                    Na ksiedza gospodynie to "wiek miec trzeba" (ew. u samotnego ksiedza moze byc gospodynia jego matka) !!!
                    • jadwiga1350 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 04.04.17, 21:26
                      grrrrw napisała:

                      > Na ksiedza gospodynie to "wiek miec trzeba


                      Gospodyni lipeckiego proboszcza to raczej młoda kobita.
                      A nasza Jaguś wcale nie miała ochoty na bycie księżą gospodynią. To żaden los dla gospodarskiej córki i wdowy po gospodarzu. Mam wrażenie, że księża Maryna, to ten sam poziom, co Magda organistów.
                      • grrrrw Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 05.04.17, 16:05
                        Maryna nie była gospodynią u księdza, a dziewczyną do posług przydaną gospodyni.
                        • jadwiga1350 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 07.04.17, 11:36
                          Jagustynka mówi:

                          - I bez księdza każden do Pana Boga trafi, niech jeno będzie poczciwy; gospodyni lepiej mu pilnować, bo z trzecim chodzi i znowu gdzie zgubi...


                          To by wskazywało, że gospodyni księdza i figlująca z Pietrkiem Maryna, to jedna i ta sama osoba.
                          Chyba, ze Reymont coś pokręcił.
    • tt-tka Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 09.08.18, 20:59
      Az sobie siegnelam do historii seminariow duchownych w Kongresowce w drugiej polowie XIX wieku. No i tak
      - do seminarium nie byla konieczna matura. Mozna bylo startowac po czterech klasach (cztery to minimum) lub po pieciu
      - nauka trwala od czterech do szesciu lat, to sie kilkakrotnie zmienialo w latach 1856-1909
      - do otrzymania swiecen trzeba bylo miec ukonczone 24 lata (czyli Jasiowi jeszcze ho,ho)
      - na samodzielne stanowisko (probostwo) przed trzydziestka nie bylo co liczyc, choc braki kadrowe doskwieraly i wiernych na glowe kaplana w parafiach katolickich wychodzilo wiecej niz w prawoslawnych czy za granica
      - po powstaniu styczniowym znacznie spadl poziom nauczania, odpadla czesc kadry profesorskiej oraz zamknieto kuznie kadr w warszawskiej Akademii (1867), a stopien naukowy wolno bylo robic tylko w Petersburgu, byl zakaz wyjazdu na studia teologiczne za granice; bywalo, ze w seminariach nauczali ludzie ´bez zadnego tytulu, nawet bez magisterium
      - alumni jeszcze bez swiecen mieli obowiazek nauczania adeptow na kursie przygotowawczym, az do ukonczenia tych przepisowych 24 lat
      - w seminariach szerzylo sie donosicielstwo, zarowno wedle tradycji, jak i inspirowane zewnetrznie; alumni chlopskiego zwlaszcza pochodzenia (ok.22% ogolu w ostatniej cwiartce wieku) bywali werbowani przez ochrane, czy to jako donosiciele, czy nawet prowokatorzy - w seminarium kieleckim poskutkowalo to zeslaniem na Sybir i wysokimi wyrokami prawie jednej trzeciej kadry jeszcze w 1893 roku

      Resume - Jas z kariery duchownej moglby zrezygnowac, gdyby mial inny pomysl na zycie, jeszcze przez 6-7 lat bez zadnych konsekwencji, jako nie wyswiecony. Gdyby jednak zamierzal zostac ksiedzem/nie mial na siebie innego pomyslu, to ma w perspektywie te 6-7 lat bardzo restrykcyjnej dyscypliny, oraz po uzyskaniu swiecen kolejne 6-7 pracy jako wikary pod surowym dozorem swego proboszcza.
      • jadwiga1350 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 01.09.19, 22:15
        > - w seminariach szerzylo sie donosicielstwo, zarowno wedle tradycji, jak i insp
        > irowane zewnetrznie; alumni chlopskiego zwlaszcza pochodzenia (ok.22% ogolu w o
        > statniej cwiartce wieku) bywali werbowani przez ochrane, czy to jako donosiciel
        > e, czy nawet prowokatorz(....) Gdy
        > by jednak zamierzal zostac ksiedzem/nie mial na siebie innego pomyslu, to ma w
        > perspektywie te 6-7 lat bardzo restrykcyjnej dyscypliny,

        Chyba jednak ta dyscyplina nie była taka restrykcyjna, skoro można było werbować agentów w seminarium. Nie mogło to też być jakieś hermetyczne środowisko.

        Jasio mówi do matki:"U nas nawet mówić nie można o takich rzeczach, zaraz by wyrzucili"
        Może takie tematy poruszali głównie prowokatorzy? I stąd takie a nie inne reakcje władz seminaryjnych?
        • tt-tka Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 02.09.19, 01:06
          jadwiga1350 napisała:


          > Chyba jednak ta dyscyplina nie była taka restrykcyjna, skoro można było werbowa
          > ć agentów w seminarium.

          Mozesz wyjasnic, co masz na mysli ? Twoim zdaniem restrykcyjnosc i donosicielstwo wykluczaja sie ?

          > Nie mogło to też być jakieś hermetyczne środowisko.

          Dlaczego nie moglo ? Donosiciel mial donosic o kolegach z seminarium, a jeszcze bardziej o kadrze, a nie o pogloskach poza seminarium. O tym, co poza, donosili inni.
          • jadwiga1350 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 20.09.19, 23:02
            >>Mozesz wyjasnic, co masz na mysli ?

            A mogię, mogię, czemu nie?

            >>Twoim zdaniem restrykcyjnosc i donosicielstwo wykluczaja sie ?

            No raczej tak.

            Kleryk zamknięty w twierdzy, otoczonej fosą i murami, pilnowany przez stugłowego smoka. A tu trzeba wychodzić na spotkania z oficerem prowadzącym(pewnie poza teren seminarium?), pisać raporty, donosy, przyjmować polecenia.

            Wartościowy donosiciel/prowokator powinien mieć pewną swobodę i raczej nie zwracać na siebie zbytniej uwagi innych.

            Więc pewnie ta dyscyplina w seminarium była mocno przereklamowana.


            • tt-tka Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 21.09.19, 16:14
              Jak sobie mala Jadwisia wyobraza prace ochrany... nie, nie bylo spotkan z oficerem prowadzacym, kumie sie epoki pomylily. Raportowalo sie na pismie, zostawianym chocby pod lawka koscielna, albo doreczalo - i odwrotna droga otrzymywalo zlecenia - przez pedla, czesto etatowego pracownika ochrany. Dokumenty z procesu w kieleckim seminarium sa do wgladu, niech se kuma zajrzy.
              • jadwiga1350 Re: Jak to właściwie było z kapłaństwem Jasia? 26.01.20, 22:01
                tt-tka napisała:

                > Jak sobie mala Jadwisia wyobraza prace ochrany... nie, nie bylo spotkan z ofice
                > rem prowadzacym, kumie sie epoki pomylily. Raportowalo sie na pismie, zostawian
                > ym chocby pod lawka koscielna, albo doreczalo - i odwrotna droga otrzymywalo zl
                > ecenia - przez pedla, czesto etatowego pracownika ochrany. Dokumenty z procesu
                > w kieleckim seminarium sa do wgladu, niech se kuma zajrzy.


                I wszystko w takiej restrykcyjnej instytucji! Zdecyduj się w końcu na coś.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka