weteran_pl
19.05.11, 20:06
Poza wieloma dotychczas już poruszanymi , są w Lalce dwie sprawy, które nie dają mi spokoju a mianowicie:
1. Czy Wokulski pracował jako subiekt w sklepie "J.Mincel" przed ślubem?
2. Dlaczego tam, gdzie w Lalce jest mowa o odziedziczonych po Małgorzacie 30 tysiącach rubli w gotowce, stanowiących dorobek dwu pokoleń Minclów, pominięty zostaje okres i jego owocnej, kilkuletniej pracy?
Ad 1/ Zastanawiające jest to, że w Pamiętniku starego subiekta, Rzecki ani jednym słowem nie pisze nic o tym, żeby to on miał Wokulskiemu załatwić u pryncypałowej pracę w sklepie, po tym gdy została wdową.
Tej wiedzy że tak niby było, dostarcza nam jedynie prowadzona w restauracji po wielu piwach rozmowa panów Deklewskiego, Węgrowicza i Szprota, gdy to radca Węgrowicz relacjonuje Szprotowi dzieje Wokulskiego, którego zna już 18 lat, bo od roku 1860 gdy był jeszcze subiektem u Hopfera.
Sprawa tego, czy Wokulski już przed ślubem tam pracował - ma bardzo istotne znaczenie dla zrozumienia jego słów, które wypowiedział choćby w Zasławku, gdy oświadczył że ożenił się aby nie umrzeć z głodu.
W sytuacji, gdy od wielu lat mająca na Wokulskiego chrapkę ( wtedy pozamałżeńską :) bo pierwsze nieudane podejście było robione gdy miał lat 28 i zamieszkał u Rzeckiego ) pani Małgorzata daje bezrobotnemu i bez środków do życia Stachowi tzw. "propozycję" transakcji wiązanej, czyli praca u niej ale po ślubie - to tamte słowa Wokulskiego byłyby jednak prawdziwe.
Natomiast gdyby to Rzecki - o czym nie pada z jego strony ani jedna wypowiedź, choć dzieje ich znajomości są dość szczegółowo przez starego subiekta opisane - miał mu pracę w sklepie wyjednać i gdy Wokulski mając już ją, postanowił ożenić się ze starszą od niego "ciepłą wdową" do której nie żywił żadnych uczyć - to byłby zwykłym cynikiem...
Ad 2. Małgorzata Wokulska zmarła w piątym roku ich pożycia - a wiemy, że Stach w tydzień po ślubie zajął za kantorkiem dawne miejsce Jana Mincla, zostając nowym pryncypałem, z którego zresztą sobie na boku dworowano...
Tak więc te ponad cztery lata prowadzenia sklepu, bo od ślubu do śmierci żony - były czasem dla interesów sklepu bardzo pomyślnym, bo znacznie zostały pod jego kierownictwem zwiększone dochody.
Tak na marginesie: Rzecki w pamiętniku pisze o ich potrojeniu ale w innym miejscu Wokulski mówi jedynie o ich podwojeniu...
W każdym bądź razie jego praca była dla firmy bardzo efektywna - więc musiało to się także przełożyć na majątek Wokulskich w banku, i to pomimo strojenia się przez panią Wokulską i odbywania sesji z dentystami, szewcami itd. a o czym pisze Rzecki.
Zatem w ramach tych odziedziczonych 30 tysięcy rubli , pewna ich część musiała zostać uczciwie wypracowana także przez Wokulskiego , który poprzez nawiązanie kontaktów z rosyjskimi kupcami, tak korzystnie odmienił firmę "J.Mincel".