soova
13.06.12, 15:15
Narrator informuje, że pani Meliton zajmuje się kojarzeniem par - zapewne między różnymi sferami. Skoro jednak zgłasza się ona sama z propozycją do Wokulskiego, widząc, że jest on zainteresowany Izabelą, a wiedząc, że do jej sfery na razie nie ma on wstępu, żeby się z Łęcką w ogóle zapoznać, to można wnioskować, że usługi pani Meliton polegają właśnie na tym, aby skojarzyć swego klienta z warstwy niższej z kimś z klasy wyższej, i że jej zleceniodawcami są zawsze ci aspirujący, raczej nie ci, do których się chce dotrzeć. Tu jednak zastanawia jedno zdanie wypowiedziane przez hrabinę Karolową w odpowiedzi na negatywne reakcje Izabeli na małżeńskie kandydatury barona i marszałka: "Nie nalegam, moja droga, nie jestem swatką, to należy do pani Meliton." Przecież małżeństwa w kręgu arystokracji zawierało się przez układy rodzinne, o tym zresztą mówi w innym miejscu (przedstawiając tok rozumowania Izabeli) sam narrator, tam, gdzie mowa o tym, skąd się biorą w wielkich rodach dzieci. ;)
Rozumiem, że usługi pani Meliton mogły być potrzebne arystokratom przy jakichś dyskretnych transakcjach, jak ta z serwisem i srebrami Łęckich, ale na co była potrzebna swatka, na dodatek klasowo uplasowana znacznie niżej, tak naprawdę pokątnie sobie dorabiająca na wszelakie sposoby była nauczycielka - wdowa po guwernerze, w zamkniętym kręgu arystokratycznym, gdzie wszyscy znali się dosłownie od pokoleń?