Dodaj do ulubionych

pani Meliton i jej praca

13.06.12, 15:15
Narrator informuje, że pani Meliton zajmuje się kojarzeniem par - zapewne między różnymi sferami. Skoro jednak zgłasza się ona sama z propozycją do Wokulskiego, widząc, że jest on zainteresowany Izabelą, a wiedząc, że do jej sfery na razie nie ma on wstępu, żeby się z Łęcką w ogóle zapoznać, to można wnioskować, że usługi pani Meliton polegają właśnie na tym, aby skojarzyć swego klienta z warstwy niższej z kimś z klasy wyższej, i że jej zleceniodawcami są zawsze ci aspirujący, raczej nie ci, do których się chce dotrzeć. Tu jednak zastanawia jedno zdanie wypowiedziane przez hrabinę Karolową w odpowiedzi na negatywne reakcje Izabeli na małżeńskie kandydatury barona i marszałka: "Nie nalegam, moja droga, nie jestem swatką, to należy do pani Meliton." Przecież małżeństwa w kręgu arystokracji zawierało się przez układy rodzinne, o tym zresztą mówi w innym miejscu (przedstawiając tok rozumowania Izabeli) sam narrator, tam, gdzie mowa o tym, skąd się biorą w wielkich rodach dzieci. ;)
Rozumiem, że usługi pani Meliton mogły być potrzebne arystokratom przy jakichś dyskretnych transakcjach, jak ta z serwisem i srebrami Łęckich, ale na co była potrzebna swatka, na dodatek klasowo uplasowana znacznie niżej, tak naprawdę pokątnie sobie dorabiająca na wszelakie sposoby była nauczycielka - wdowa po guwernerze, w zamkniętym kręgu arystokratycznym, gdzie wszyscy znali się dosłownie od pokoleń?
Obserwuj wątek
    • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 13.06.12, 16:45
      Pani Meliton świadczyła zapewne swoje usługi jako swatka także w odmiennym kierunku, czyli łączyła niekiedy w pary przedstawicieli klas wyższych z niższymi, czego dowodzi mariaż barona Krzeszowskiego z bogatą warszawską mieszczką.Nie ulega bowiem kwestii, iż to on wobec swej ruiny finansowej poszukiwał odpowiednio bogatej panny - bez zwracania uwagi na jej pozycję społeczną.A to otwierało pole do działania dla pani Meliton...
      • malwa200 Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 08:14
        Czy macie jakieś informacje nt. aktorki, która zagrała te postać?
        • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 11:02
          malwa200 napisała:

          > Czy macie jakieś informacje nt. aktorki, która zagrała te postać?

          Serialowa pani Meliton to Maria Kaniewska (1911-2005)
          pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Kaniewska
          P.s: jeżeli i ten link Ci się nie otworzy, to napisz a zamieszczę więcej informacji.
          • malwa200 Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 11:58
            no właśnie nie otwiera się
            • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 12:22
              malwa200 napisała:

              > no właśnie nie otwiera się

              Maria Kaniewska wł. Maria Kaniewska-Forbert (ur. 27 maja 1911 w Kijowie, zm. 11 grudnia 2005 w Warszawie) – polska reżyserka, scenarzystka, aktorka i pedagog.

              Uczennica m.in. Stefana Jaracza i Aleksandra Zelwerowicza. Zadebiutowała 14 października 1933 r. w Teatrze Miejskim w Toruniu. W tym samym roku ukończyła Wydział Aktorski Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, w 1948 r. Wydział Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. W 1948 została pierwszym w kraju reżyserem dubbingu. Poczynając od 1949 r. przez czterdzieści lat pracowała naukowo dla PWSFTViT. Była dziekanem Wydziału Aktorskiego w latach 1968-69 oraz 1974-76.

              Wyreżyserowała takie filmy jak Awantura o Basię (1959), Szatan z siódmej klasy (1960), Panienka z okienka (1964), czy Bicz Boży (1966). Była też autorką scenariuszy do tych filmów. Za pierwszy z wymienionych tytułów otrzymała w 1960 roku Brązowego Lwa na festiwalu filmowym w Wenecji.

              Jako aktorka wystąpiła w ponad 40 filmach, debiutując w 1946 r. w filmie Dwie godziny (premiera 1957). W jej dorobku znajdują się takie pozycje, jak: Ostatni etap (1947), Zimowy zmierzch (1956), Ewa chce spać (1957), Zezowate szczęście (1960), Abel, twój brat (1970), Granica (1977). Grała epizodyczne role m.in. w filmach Król Maciuś I (1957) czy Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz? (1978) oraz w reżyserowanych przez siebie: Szatan z siódmej klasy (1960), Panienka z okienka (1964), Bicz Boży (1966). Wystąpiła też w serialu telewizyjnym Lalka (1977). Mając 84 lata zagrała rolę Pani Tańskiej w remake'u Awantury o Basię (1996), a w wieku 94 lat niedużą rolę w powtórnie realizowanym Szatanie z siódmej klasy (produkcja w 2005, premiera już po śmierci Kaniewskiej - w 2006).

              Zmarła 11 grudnia 2005 w Warszawie; pochowana na Cmentarzu Powązkowskim.
              • malwa200 Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 12:33
                dziękuję bardzo! :)
      • soova Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 09:56
        Skoro jednak pani Meliton mogła świadczyć usługi swatania w odwrotnym kierunku, to po co w takim razie były te wszystkie podchody Wokulskiego, bywanie w teatrach i na imprezach publicznych, gdzie mogła pokazać się Izabela, skupywanie weksli, serwisu i sztućców, zadzierzgnięcie karcianej znajomości z Łęckim w Resursie? Wszak sprawa byłaby prosta: wystarczyło, żeby pani Meliton po prostu przekazała hrabinie, że na jej piękną bratanicę zwrócił uwagę pewien bardzo zamożny - może i kupiec - ale człowiek z rodu szlacheckiego, niestary i w dobrej formie. Owszem, powieść trzeba by było poważnie zmienić, ale finał spokojnie mógłby pozostać ten sam.

        Skądinąd ze wspomnień Magdaleny Samozwaniec wynika, że w czasach jej młodości, czyli w pierwszym 20-leciu XX wieku, w każdym tzw. sezonie co najmniej jedna panna z pięknym nazwiskiem, ale bez majątku, wychodziła za bogatego kupca, i że takie mariaże nikogo nie dziwiły.
        • kooreczka Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 13:23
          O ile pamiętam "Lalka" ma miejsce przed 1880 rokiem- wtedy, kiedy jeszcze arystokracja walczyła ze skutkami uwłaszczenia i konfiskaty ciągle zachowując pozory. W XX wieku mocno zubożali jako stan albo się przystosowali do nowej gospodarki albo ratowali się małżeństwami.

          Wydaje mi się, że Wokulski nie chciał korzystać wprost z propozycji pani Meliton, gdyż byłoby to jawne przyznanie się, że Izabelę kupuje. Póki prowadził swoje podchody mógł się łudzić, że ona nic nie wie, a on ją tylko chroni. Poza tym wtedy jeszcze sytuacja Izabeli nie była tragiczna, takie dictum oznaczałoby albo oficjalną groźbę albo spalenie mostów.
          • soova Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 16:04
            Ależ tak naprawdę w fazie znajomości od przyjazdu z Bułgarii do mniej więcej obiadu u Łęckich czy pobytu w Zasławku Wokulski Izabelę przecież kupuje czy chce kupić! (Na dodatek ona to dostrzega). I dobrze sobie zdaje sprawę (dzięki pani Meliton zresztą) z tego, że jej finansowa sytuacja jest już beznadziejna, bo inaczej po co kupowałby kamienicę? (przy okazji co nieco zresztą stwarzając dla samego siebie ryzyko, że a nuż zjawi się ktoś z boku, dla kogo Izabela z ojcem, ale i z 30 tysiącami, będzie jak najbardziej atrakcyjną partią). A co do wspomnianej przez Weterana ambicji, to jest ona ulokowana nie tyle w zdobyciu ręki Beli tak, żeby nie dać jej odczuć, że ten mariaż jest efektem transakcji, ile w zdobyciu dużego majątku, który ma mu umożliwić w ogóle to, żeby zapoznanie się z nią nie było, jak dotąd, jednostronne.

            Wydaje mi się, że cezurą, która każe Wokulskiemu zrewidować swoje dotychczasowe, dość przedmiotowe postępowanie w stosunku do Izabeli, jest pobyt w Zasławku. Tam przecież miał okazję przebywać z nią sam na sam, rozmawiać na ciekawe tematy i wreszcie zobaczyć w niej osobę, a nie obiekt, który obdarzył - oczywiście wielkim - uczuciem, ale którego zdobycie traktował tak, jak traktuje się zdobycie czegoś pożądanego i cennego, na czym nam bardzo zależy.
            • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 17:04
              Pisząc o ambicji Wokulskiego, wcale nie miałem na myśli tego aby jego zabiegi o pannę Łęcką jej nie obraziły, a chodziło mi o ambicję własną Wokulskiego, czyli o jego ego.
              Był bowiem człowiekiem bardzo dumnym i wcale nie uważał się ani na jotę gorszym ( jeśli nie lepszym! ) od całej znanej mu arystokracji.Stąd nie wchodziło w rachubę klasyczne, otwarte skorzystanie przez niego z usług pani Meliton jako swatki - a jedynie wykorzystanie jej kontaktów do prowadzenia swojej własnej gry o rękę panny Łęckiej.
              On chciał bowiem zawrzeć z nią ślub z czystej miłości, bo zakochał się w niej w sposób szaleńczy a do wyznania tej swojej miłości jej obiektowi, nikt na świecie nie mógł go zastąpić...
              I dlatego nie chciał, aby to wymarzone małżeństwo stało się dla świata kolejnym "układem" realizowanym przez swatkę a przeprowadzonym pomiędzy rodziną zubożałej panny z arystokracji i wzbogaconym kupcem., bezpośredniego kontaktu z Łęcką jako równych sobie osób - dzięki tym wielu zabiegom robionym bez liczenia się z kosztami, a czynionym na panu Łęckim i jego siostrze Joannie.
              • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 17:09
                EDIT:
                Pisząc o ambicji Wokulskiego, wcale nie miałem na myśli tego aby jego zabiegi o pannę Łęcką jej nie obraziły, a chodziło mi o ambicję własną Wokulskiego, czyli o jego ego.
                Był bowiem człowiekiem bardzo dumnym i wcale nie uważał się ani na jotę gorszym ( jeśli nie lepszym! ) od całej znanej mu arystokracji.Stąd nie wchodziło w rachubę klasyczne, otwarte skorzystanie przez niego z usług pani Meliton jako swatki - a jedynie wykorzystanie jej kontaktów do prowadzenia swojej własnej gry o rękę panny Łęckiej.
                On chciał bowiem zawrzeć z nią ślub z czystej miłości, bo zakochał się w niej w sposób szaleńczy a do wyznania tej swojej miłości jej obiektowi, nikt na świecie nie mógł go zastąpić...
                I dlatego nie chciał, aby to wymarzone małżeństwo stało się dla świata kolejnym "układem" realizowanym przez swatkę a przeprowadzonym pomiędzy rodziną zubożałej panny z arystokracji i wzbogaconym kupcem.
                Stąd Stachowe dążenie do uzyskania płaszczyzny bezpośredniego kontaktu z Łęcką, jako równych sobie osób - dzięki tym wielu różnorakim zabiegom robionym bez liczenia się z kosztami, a czynionym na panu Łęckim i jego siostrze Joannie.
        • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 14.06.12, 13:51
          soova napisała:

          > Skoro jednak pani Meliton mogła świadczyć usługi swatania w odwrotnym kierunku,
          > to po co w takim razie były te wszystkie podchody Wokulskiego, bywanie w teatr
          > ach i na imprezach publicznych, gdzie mogła pokazać się Izabela, skupywanie wek
          > sli, serwisu i sztućców, zadzierzgnięcie karcianej znajomości z Łęckim w Resurs
          > ie? Wszak sprawa byłaby prosta: wystarczyło, żeby pani Meliton po prostu przeka
          > zała hrabinie, że na jej piękną bratanicę zwrócił uwagę pewien bardzo zamożny -
          > może i kupiec - ale człowiek z rodu szlacheckiego, niestary i w dobrej formie.
          > Owszem, powieść trzeba by było poważnie zmienić, ale finał spokojnie mógłby po
          > zostać ten sam.

          W Lalce mamy dwie fazy znajomości Wokulskiego z panną Łęcką: tę w której występuje on z pozycji człowieka mającego 30 tysięcy rubli majątku po żonie i tę fazę, w której jego majątek stanowi 300 tysięcy rubli.
          Tak więc to co działo się w początkach znajomości ( i to wzrokowej bo na odległość w teatrach i na imprezach publicznych ) trudno nazwać "podchodami" ze strony Wokulskiego, gdyż był to jedynie przejaw jego zauroczenia panną nieziemskiej urody.Na wysłanie do jej ojca swatki był po prostu za biedny i osoba tak fachowa w branży łączenia par jak pani Meliton, w tym czasie nie widziała tu żadnego pola do zarobku z tytułu pośrednictwa, choć pojawiający się miłosny błysk w oku Wokulskiego na widok Łęckiej dostrzegała:

          "Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim. A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić, więc prędko zauważyła, że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli. Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta, pani Meliton miałaby materiał do swatów, Ale tak!...

          Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek, o którym opowiadano cuda, pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę ofiarowując swoje usługi. I stanął milczący układ: Wokulski płacił hojnie, a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacyj o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata. Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli.

          Przy tej okazji pani Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnym mieszkaniu, ażeby mu powinszować.

          - Bardzo rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy - mówiła.- Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha, ale skup weksli Łęckiego jest arcydziełem... Znać kupca!...

          Usłyszawszy taką pochwałę Wokulski otworzył biurko, poszukał w nim i za chwilę wydobył paczkę weksli.

          - Te same? - rzekł pokazując je pani Meliton.

          - Tak. Chciałabym mieć te pieniądze!... - odpowiedziała z westchnieniem.

          Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją."

          Powrót Wokulskiego z majątkiem zmienił jednak sytuację i pani Meliton została zaangażowana do realizacji jego małżeńskich planów, ale nie było to na miarę jego ambicji aby rozeszły się wieści o korzystaniu ze swatki i postanowił doprowadzić do osobistego nawiązania znajomości.
          I stąd te historie z ojcem panny, skupowanie weksli i sponsorowanie ochronki...
    • weteran_pl Dwie wpadki agentki Meliton... 18.06.12, 13:40
      Pani Meliton została tajną agentką Wokulskiego do spraw rodziny Łęckich i w tym zakresie wykazywała się dużą operatywnością.
      Nie uniknęła jednak bardzo poważnych wpadek, gdyż uszło jej uwadze - a w ten sposób uniemożliwiło bez tych wiadomości Wokulskiemu spotkań z panną Łęcką - to, że Łęcka dwa razy była w teatrze na występach Rossiego.

      Jest to o tyle dziwne także z tego powodu, że o przyjeździe włoskiego aktora do Warszawy Łęcka bezpośrednio poinformowała Wokulskiego podczas jego pierwszej wizyty u Łęckich na obiedzie.
      Przecież jeszcze przed swoim wyjazdem do Bułgarii ( a więc przed wejściem w kontakty z panią Meliton ) Wokulski w pogoni za możnością widywania Łęckiej, bywał na wszystkich imprezach na których i ona mogła się pojawić.
      • soova Re: Dwie wpadki agentki Meliton... 18.06.12, 14:04
        Zaraz, zaraz. Owszem, Rossi miał być dwa razy u hrabiny, z czego był raz, a za drugim razem (gdy ta specjalnie zaprosiła Izabelę) nie przyszedł, usprawiedliwiając się niespodziewaną wizytą jakiejś wysoko położonej osoby. Izabela była z ciotką dwa razy na przedstawieniu z jego udziałem, ale wydaje mi się, że nie ma co obciążać pani Meliton za to, że nie doniosła o tym Wokulskiemu, jako że jego znajomość z Łęcką była już na takim etapie, że samo oglądanie jej w teatrze było mu niepotrzebne, skoro już zostali sobie przedstawieni, Wokulski był u Łęckich na obiedzie i już widywał się z nią na spacerach w Łazienkach. Zauważ, że cały wątek Rossiego wprowadzono już nie po to, żeby Wokulski mógł tylko napawać się widokiem Izabeli w loży, a po to, żeby mógł po pierwsze, dowiedzieć się osobiście od niej, czego spodziewa się po występach aktora, po drugie - zrealizować jej pragnienia.

        Szczerze mówiąc, mam wątpliwości, czy źródła informacji pani Meliton sięgały aż tak daleko, żeby dowiedziała się, jak bardzo Izabela jest rozczarowana niezbyt entuzjastycznym przyjęciem Rossiego przez warszawską publiczność. O tym mógł się dowiedzieć sam Wokulski od niej bezpośrednio, właśnie dlatego, że ich znajomość nie była już od dłuższego czasu jednostronna.
        • weteran_pl Re: Dwie wpadki agentki Meliton... 18.06.12, 16:36
          Wydawało mi się, że komuś tak szaleńczo zakochanemu jak Wokulski w Łęckiej, nie powinna przejść obok każda nadarzająca się a niewykorzystana okazja na to, aby zobaczyć wybrankę swojego serca a może nawet zamienić z nią w antrakcie kilka słów, choćby aby zaoferować jej odwiezienie po teatrze swoim powozem do domu - w ramach realizacji jego planu "zawiązywania kolejnych węzłów"...
          Ponadto znając już upodobanie panny Łęckiej do teatru, wyrażone poinformowaniem go na obiedzie o przyjeździe do Wwy słynnego włoskiego aktora, sam mógł wykazać w tym kierunku inicjatywę, aby uczestniczyć w oglądaniu go na scenie - dając tym samym kolejny mocny sygnał przyszłej żonie o wspólnych z nią zainteresowaniach, bo od dłuższego czasu i tak podążał jej szlakiem, stając się widzem wszystkich publicznych imprez kulturalnych.
          I właśnie dwie takie okazje zaprzepaścił, raz przez swoje własne zaniedbanie, a raz przez brak informacji od pani Meliton o najbliższych ruchach panny Łęckiej.
    • jadwiga1350 Re: pani Meliton i jej praca 01.07.12, 22:14
      Tu jednak zastanawia jedno
      > zdanie wypowiedziane przez hrabinę Karolową w odpowiedzi na negatywne reakcje I
      > zabeli na małżeńskie kandydatury barona i marszałka: "Nie nalegam, moja droga,
      > nie jestem swatką, to należy do pani Meliton." Przecież małżeństwa w kręgu arys
      > tokracji zawierało się przez układy rodzinne, o tym zresztą mówi w innym miejsc
      > u (przedstawiając tok rozumowania Izabeli) sam narrator, tam, gdzie mowa o tym,
      > skąd się biorą w wielkich rodach dzieci. ;)

      Zastanawiające. Pani hrabina sama sobie przeczy, bo przecież mocno nalega na bratanicę, protegując marszałka i roztaczając przed Izą powaby życia młodej żony u boku starego męża. Swatką próbuje być prezesowa Zasławska, w swata bawi się Rzecki. Nic nie wiadomo na czym polegała rola pani Meliton jako zawodowej swatki. W całej książce nie pojawia się ani jedna para połączona przez eks-guwernantkę. Wokulskiemu świadczy ona usługi detektywa, nie swatki. Z cynicznych uwag kobiety o "pracy" można wywnioskować że to coś podejrzanego a nawet nielegalnego. "Hrabia bierze pieniądze za ułatwianie stosunków koniom, ja za ułatwianie stosunków ludziom". Brzmi to jakoś dwuznacznie. Bardziej kojarzy się z atmosferą burdelu, z atmosferą sponsoringu niż z instytucją małżeństwa. "Ksiądz ma dochody ze ślubów, ja z zaręczyn". Czy te "zaręczyny" należy rozumieć dosłownie i jakie to dochody? W Lalce zaręczają się 4 pary: Iza i Stach, Iza i marszałek, Ewelina i baron, Hela i Mraczewski. Ani jedne z tych zaręczyn nie są owocem pracy pani Meliton i żadnych korzyści ona z nich nie ma.
      • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 01.07.12, 22:50
        Jednym ze źródeł utrzymania pani Meliton było także wynajmowanie swego mieszkania na godziny, parom szukającym samotności we dwoje...

        "Nie była już nauczycielką, ale rekomendowała nauczycielki; nie myślała o zamążpójściu, ale swatała młode pary; nikomu nie oddawała swego serca, ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym. Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić, więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła."
        • jadwiga1350 pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 08.07.12, 14:28
          "Istotnie, był wdzięcznym, dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej, co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę.
          Pół roku leżała w szpitalu, w osobnym gabinecie"

          Pies pokąsał służącą, a pani Meliton przez pół roku leżała w szpitalu! Hm

          "Była wykształconą, nawet zamiłowaną nauczycielką, lecz mimo to pupilki jej dokuczały, a ich rodzice drwili z niej od pierwszego śniadania do kolacji (...)Nie była już nauczycielką, ale rekomendowała nauczycielki"

          Duża wpadka. Jak osoba, która nie zdobyła poważania jako nauczycielka, mogła rekomendować koleżanki po fachu? Żeby polecać kogokolwiek w jakiejkolwiek dziedzinie, samemu trzeba mieć mocną pozycję i dobrą opinię.

          "Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim"

          Skąd? I jaki charakter miałaby ta znajomość?
          • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 09.07.12, 13:55
            Pies, który pokąsał służącą, co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę, to wcale nie niekonsekwencja. Służąca mogła zostać pokąsana ciężko, a pani Meliton nawet w jakiś tam sposób pociągnięta do odpowiedzialności, co doprowadziło ją do rozsypki psychicznej (jako ten ostatni kamyczek po latach nauczycielstwa i nieudanym małżeństwie, który pociągnął lawinę). I szczerze mówiąc, ten półroczny pobyt w szpitalu, zwłaszcza ten osobny gabinet, wygląda dla mnie jak zawoalowana sugestia Prusa, że był to jakiś ośrodek odosobnienia dla chorych nerwowo. Taka żona Mickiewicza miała przecież w życiorysie wielokrotne pobyty w takich miejscach, a było to o ile wcześniej.

            Rodzice i uczniowie drwili z nauczycielki nie dlatego, że nie miała kwalifikacji, ale dlatego, że byli niewychowani. Poza tym były domy, w których nauczyciel domowy miał właściwie status służby. I tak, nawet Anna Meliton (zgaduję, że Anna), z której jedni drwili, mogła rekomendować nauczycielki do innych domów. Miała przecież rozeznanie w środowisku, a rekomendacja osoby znającej się na rzeczy była cenna. Przypomnij sobie choćby, jakim problemem było znalezienie nauczycielki domowej u Niechciców. Pannę Celinę znaleziono bodajże za pośrednictwem Michaliny, czyli osoby raczej niemającej o tym pojęcia, i okazało się, że była to zupełnie nietrafiona kandydatura.

            Pani Meliton znała się z Wokulskim od dawna: czemu nie? Skoro służyła za pośredniczkę przy różnych dyskretnych transakcjach arystokratów, gdzie w grę wchodziły przedmioty luksusowe, czemu miałaby nie poznać przy tej okazji, nawet pobieżnie, właściciela sklepu galanteryjnego? Ze zdania "W maju i czerwcu wizyty pani Meliton stały się częstszymi, ku zmartwieniu Rzeckiego, który podejrzewał spisek" wnoszę zresztą, że mogła znać przede wszystkim jego i z nim różne takie sprawy załatwiać, a Wokulskiego znać właśnie jako pryncypała (i tu mieć punkt wyjścia do zawarcia ściślejszej znajomości w związku z Izabelą).
            • weteran_pl Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 09.07.12, 21:40
              Służąca pani Meliton najprawdopodobniej zmarła na skutek pogryzienia jej przez chorego na wściekliznę psa, ponieważ po raz pierwszy szczepionkę na tę chorobę zastosowano dopiero w roku 1885, a więc wiele lat po tym wypadku:
              pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Pasteur
              Nie może zatem dziwić to, że takie tragiczne wydarzenie odbiło się na zdrowiu pani Meliton i też skłonny jestem dopatrywać się u niej spowodowaną tą traumą choroby psychicznej, czy też głębokiego i długotrwałego szoku, leczonego w warunkach odizolowania...

              Znajomość pani Meliton z Wokulskim ma dla mnie charakter tego rodzaju, że od zostania wdowcem w roku 1876 ( ślub z Małgorzatą Pfeifer odbył się roku 1871 a zmarła ona w piątym roku ich pożycia ) był on zapewne w kręgu jej zawodowych zainteresowań, jako człowiek zamożny i będący w pełni sił, a zatem mogący jeszcze chcieć wejść w nowy związek małżeński.

              Dopiero widząc swoim zawodowym okiem swatki, tę skłonność Wokulskiego do panny Izabeli - postawiła krzyżyk na możności zarobienia tu, gdyż były to światy dość sobie odległe:

              "Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim. A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić, więc prędko zauważyła, że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli. Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta, pani Meliton miałaby materiał do swatów, Ale tak!... "

              I tu nie zgadzam się z "Soovą" co do tego, że to Rzecki był w bliższych relacjach z panią Meliton, gdyż to przecież dopiero ten układ, zawarty po powrocie z Bułgarii pomiędzy nią a Wokulskim w sprawie rodziny Łęckich - zaowocował tymi "częstszymi wizytami w maju i czerwcu" w sklepie, gdzie zostawiała Rzeckiemu wiadomości dla Stacha, które stary subiekt interpretował sobie jako zaszyfrowane wieści polityczne.
              Kilka jej wcześniejszych wizyt w sklepie pod koniec marca i w kwietniu, miało bowiem związek ze skupem weksli oraz zastawy stołowej Łęckich.
              Nawet jeszcze w czerwcu Rzecki był oburzony wizytą pani Meliton i pozostawioną wiadomością dla Wokulskiego o Łazienkach, na co zareagował pytaniem: w których? aby jej dopiec, gdyż nie darzył jej sympatią.
              • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 09:34

                "Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta, pani Meliton miałaby materiał do swatów, Ale tak!... "

                Dziękuję za ten cytat. Właśnie to stawia pod znakiem zapytania deklarację hrabiny o tym, że swaty należą do pani Meliton, bo jak mogła być w środowisku arystokratycznym swatką, skoro wyraźnie widać, że Izabela to żaden "materiał" do swatów?
                • weteran_pl Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 13:21
                  Droga "Soovo", należy przypomnieć sobie, kiedy to pani Meliton ma to cytowane przemyślenie odnośnie Wokulskiego i panny Łęckiej, a także kiedy to hrabina Karolowa mówi o pani Meliton jako o swatce...
                  Otóż pani Meliton dostrzegła "błysk w oku" Wokulskiego na widok panny Izabelii, jeszcze przed jego wyjazdem do Bułgarii, czyli wtedy gdy jego majątek wynosił 30 tysięcy rubli - a hrabina wspomina o roli pani Meliton jako swatki w kwietniu 1878, gdy majątek Wokulskiego wynosi już 300 tysięcy rubli.
                  Zestawienie tych obu kwot, musiało powodować zmianę w traktowaniu Wokulskiego jako potencjalnego kandydata na męża zubożonej panny - zatem inna była tu perspektywa dla tych ewentualnych swatów w wykonaniu pani Meliton przed czerwcem roku 1877, a zupełnie inna po marcu roku 1878.
                  Zatem także i przy lekturze Lalki wystrzegajmy się myślenia ahistorycznego, w oderwaniu od miejsca i czasu opisywanych wydarzeń.

                  .................
                  W poprzednim wpisie zapomniałem dodać, że znajomość pani Meliton z Wokulskim mogła wynikać z jej bywania w mieszczańskim salonie zaprowadzonym po drugim ślubie przez Małgorzatę Wokulską, do którego to jak wiemy byli zapraszani ludzie starsi, lub też mogła spotykać się z panią Małgorzatą poza salonem bardziej prywatnie, na ploteczkach - bo te zapewne stanowiły dobre źródło dla jej różnorakich interesów.
                  • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 13:41
                    Zgoda, trochę źle dopasowałam ten wniosek Melitonowej do stanu majątkowego SW.
                    Tyle że hrabina wiosną 1878 roku nie ma zielonego pojęcia o trzystu tysiącach przywiezionych przez Wokulskiego z wojny, a sugestia o swataniu jako czymś, czym zajmuje się p. Meliton, pada nie w odniesieniu do kandydatury Wokulskiego, a osób marszałka i barona. Pani Meliton ma dostęp do arystokracji, ale jak dla mnie, raczej w sprawach czysto handlowych. Jej pomoc w swataniu nie jest potrzebna, gdy chodzi o związek dwóch osób z tej sfery, bo tym zajmują się znający się na rzeczy starsi panowie i damy, możliwe natomiast, że pośredniczy ona w swatach zubożałych arystokratów z bogatszymi przedstawicielami innych sfer, skoro wg hrabiny tym się zajmuje, a sama w teatrze przed 1878 rokiem ocenia, że na skojarzenie niezbyt bogatego Wokulskiego z Łęcką nie ma szans. Dlatego uważam, że wzbogacony Wokulski wybrał sobie krętą drogę dojścia do ręki Izabeli, mając pod ręką rozwiązanie proste: nawiązanie za pośrednictwem Melitonowej układów z hrabiną, a potem z Łęckim (i kto wie, czy by go to nawet nie mniej kosztowało niż te rzucane na tacę półimperiały, pieniądze na klacz itp. ;)). Mógł jakoś ożenić się z pieniędzmi baron K., to czemu nie miałby poślubić zubożałej arystokratki Wokulski?
                    • jadwiga1350 Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 14:41
                      Dlatego uważam, że wzb
                      > ogacony Wokulski wybrał sobie krętą drogę dojścia do ręki Izabeli, mając pod rę
                      > ką rozwiązanie proste: nawiązanie za pośrednictwem Melitonowej układów z hrabin
                      > ą, a potem z Łęckim (i kto wie, czy by go to nawet nie mniej kosztowało niż te
                      > rzucane na tacę półimperiały, pieniądze na klacz itp. ;)).

                      To według mnie także niekonsekwencja pisarza. Wprowadza na scenę postać swatki, ale nie każe jej nikogo swatać. O licytacji (wszakże nie była to żadna tajemnica), spacerach w Łazienkach, Wokulski mógłby dowiedzieć się w inny sposób. Pani Meliton pojawia się po to, żeby wygłosić kilka prawd o naturze kobiet i politować się nad naiwnością Wokulskiego. A Stach ma możliwość wygłoszenia pięknego kłamstwa:
                      "Łaskawa pani - odparł Wokulski - jeżeli panna Izabela jest taką, jak mi się wydaje, to może mnie kiedyś oceni. A jeżeli nią nie jest, zawsze będę miał czas rozczarować się... "
                      A potem pani Meliton gdzieś znika.
                    • weteran_pl Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 14:43
                      "Soovo...", oj dobrze wiedziała hr. Karolowa na wiosnę o majątku Wokulskiego i to dość dokładnie.
                      Mamy bowiem w VI rozdziale:
                      "Początek kwietnia, jeden z tych miesięcy, które służą za przejście między zimą i wiosną.
                      (...)
                      Zakończenie listu do panny Łęckiej:
                      P.S. Wyobraź sobie, co za szczęście spotkało moją ochronkę. Będąc wczoraj w sklepie tego sławnego Wokulskiego przymówiłam się o mały datek dla sierot. Liczyłam na jakie kilkanaście rubli, a on, czy uwierzysz, ofiarował mi tysiąc, wyraźnie: tysiąc rubli, i jeszcze powiedział, że na moje ręce nie śmiałby złożyć mniejszej sumy. Kilku takich Wokulskich, a czuję, że na starość zostałabym demokratką."

                      ..............

                      Co do obranej przez Wokulskiego linii postępowania wobec panny Łęckiej:
                      Gdyby nie to, że Łęcka była pierwszą miłością w życiu Wokulskiego i że spadło to na niego w wieku 45 lat, to zapewne pani Meliton dostałaby zlecenie na klasyczne swaty, a nie do tych iście agenturalnych poczynań.
                      Lecz Wokulski chciał zerwać z kanonami w tej sprawie - a ponadto był człowiekiem o bardzo wysokim mniemaniu o sobie.Zatem chciał doprowadzić do osobistej znajomości z panną Łęcką, po to aby w wyniku tej znajomości móc się jej oświadczyć, więc bez udziału pośrednictwa pani Meliton.
                      I dlatego opracował ten misterny plan "zawiązywania kolejnych węzłów" pomiędzy nim a rodziną Łęckich, plan który w finale miał pokazać "warszawskiemu światu", że to małżeństwo zostaje zawarte nie jako układ handlowy, a z czystego obopólnego uczucia bez podtekstów finansowych.
                      I w tej w/w Stachowej koncepcji, nie było miejsca dla pani Meliton jako swatki, choć zapewne swoje przysłowiowe 3 ruble zarobiła przy ślubie bankruta barona Krzeszowskiego z bogatą mieszczanką i innych tego typu mariażach.
                      • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 15:51
                        Ja bym tam nie podejrzewała hrabiny, osoby w końcu dość interesownej, o widzenie dalej niż koniec swojego nosa. Czyli - dobry Wokulski, bo dał mi tysiąc rubli na ochronę, natomiast skąd stać go na taki gest, już sobie tym głowy nie zaprzątam (to wynika z tego dopisku, przecież patrzy ona na jego darowiznę tylko jako na miłą niespodziankę, jaką jej zrobił, a przyczyn nie docieka). Zauważ, że poważnym kandydatem na męża Izabeli stał się dla niej dopiero po tym, jak do Warszawy dotarła fama o jego paryskich sukcesach. Oszałamiających, a jakże. Dopiero naprawdę wielkie pieniądze były w stanie zrobić na hrabinie wrażenie na tyle duże, że zaczęła traktować go jako poważnego kandydata.

                        Nie wiem, czy plan Wokulskiego miał coś pokazywać warszawskiemu światu, skoro prawie przez całą powieść ma on do tego świata stosunek od obojętnego do niechętnego. Nawet Izabela zgodę na małżeństwo obwarowuje zastrzeżeniem, że zachowa wszystkie swoje dotychczasowe stosunki w świecie, czyli jest tak, jakby nawet i ona zdawała sobie sprawę, że wobec stosunku Wokulskiego do towarzystwa z jej sfery jest to coś, co naprawdę trzeba przed ślubem konkretnie ustalić.
            • jadwiga1350 Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 14:26
              >Służąca mogła zostać pokąsana ciężko, a pani Me
              > liton nawet w jakiś tam sposób pociągnięta do odpowiedzialności

              Bo ja wiem? Wiadomo jaka była pozycja służby w społeczeństwie. Co innego jakby ten pies pogryzł sąsiadkę, czy też (nie daj Boże!) chlebodawczynię pani Meliton(tu przypomina się mi pewna nowela Czechowa).

              >co doprowadził
              > o ją do rozsypki psychicznej

              Aż pół roku w szpitalu? Z powodu nieszczęścia służącej? I to pani Meliton, która niejedno w życiu przeszła, a nie melancholijna, niezrównoważona Celina Mickiewiczowa.

              > Rodzice i uczniowie drwili z nauczycielki nie dlatego, że nie miała kwalifikacj
              > i, ale dlatego, że byli niewychowani.

              Raczej dlatego, że nie umiała wyrobić sobie autorytetu i żądać szacunku.

              >Pannę Celinę znaleziono bodajże za pośrednictwem Mi
              > chaliny, czyli osoby raczej niemającej o tym pojęcia, i okazało się, że była to
              > zupełnie nietrafiona kandydatura.

              Za pośrednictwem Michaliny, bratowej, osoby z towarzystwa, osoby o równym statusie społecznym, a nie byłej nauczycielki, obiektu kpin.

              > Pani Meliton znała się z Wokulskim od dawna: czemu nie?

              Właściwie nie ma miejsca na tę znajomość: nauka, powstanie, zsyłka, powrót, prawie śmierć głodowa, ożenek z Małgorzatą, która nie spuszczała z męża oczu i trzymała go na krótkiej smyczy. Chyba, że rzeczywiście, pani Meliton przyjaźniła się z panią Wokulską i stąd znajomość z Wokulskim.

              • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 16:03
                <Wiadomo jaka była pozycja służby w społeczeństwie.>

                Niby tak, ale niechby to się zdarzyło na ulicy, znaleźliby się świadkowie, zawołaliby rewirowego, ten zainteresował się, czyj pies, i sprawa zaczęłaby się toczyć drogą urzędową, z niemiłymi konsekwencjami dla pani Meliton. Poza tym służba służbą, ale z "Moralności pani Dulskiej" wiemy, że wystarczyła obrotna matka chrzestna, żeby poszkodowana służąca otrzymała za swoją krzywdę odszkodowanie. Kto wie, może tak było i tym razem?

                <Aż pół roku w szpitalu? Z powodu nieszczęścia służącej? I to pani Meliton, która niejedno w życiu przeszła, a nie melancholijna, niezrównoważona Celina Mickiewiczowa.>

                Nawet największa rzeka, do której na wiosnę wpływa za dużo wody z roztopionego śniegu, zaczyna po przekroczeniu stanu alarmowego wylewać. Mogło być tak, że pani Meliton zgnębiona dotychczasowym życiem była właśnie w takim stanie i wypadek służącej był właśnie detonatorem.

                <ożenek z Małgorzatą, która nie spuszczała z męża oczu i trzymała go na krótkiej smyczy.>

                Właśnie dlatego podejrzewam, że pani Meliton mogła znajomość nawiązać najpierw z Rzeckim, bo na przykład raz czy dwa zjawiła się w sklepie, żeby spieniężyć czy wycenić jakiś porcelanowy drobiazg z XVII wieku, tam poznała Wokulskiego jako zarządzającego sklepem czy właściciela, a potem pewnego razu sama do niego podeszła z ofertą śledzenia Izabeli, wiedząc, że ją kojarzy i nie odmówi rozmowy sądząc, że ma do czynienia z naciągaczką.
                • weteran_pl Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 16:20
                  Odnośnie relacji pomiędzy panią Meliton a panem Rzeckim, zaświadczają zapisy w jego pamiętniku:
                  "Wkrótce pojechał do Bułgarii, gdzie zdobył swój olbrzymi majątek, a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka (pani Meliton) powiedziała mi, że Stach jest zakochany... Roześmiałem się z tej gawędy, bo przecież kto się kocha, nie wyjeżdża na wojnę. Dopiero teraz, niestety! Zaczynam przypuszczać, że baba miała rację...

                  (...)

                  Albo inna znajomość, jakaś pani Meliton, która zaszczyca nas wizytami od chwili powrotu Stasia z Bułgarii. Chuda baba, mała, trajkocze jak młyn, a czujesz, że mówi tyIko to, co chce powiedzieć. Wpada. raz, w końcu maja:
                  - Jest pan Wokulski? Pewno nie ma, spodziewam się... Wszak mówię z panem Rzeckim? Zaraz to zgadłam... Co za piękna neseserka!...
                  Drzewo oliwkowe, znam się na tym. Niech pan powie panu Wokulskiemu, ażeby mi to przysłał, on wie mój adres, i - ażeby jutro, około pierwszej, był w Łazienkach...
                  - W których, przepraszam? - spytałem, oburzony jej zuchwalstwem.
                  - Jesteś pan błazen... W królewskich! - odpowiada mi ta dama.

                  .....................

                  I wg mnie, nie daje to podstawy do tego, aby mogły istnieć pomiędzy nimi jakieś wcześniejsze, choćby tylko handlowe kontakty...

                  • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 16:27
                    <Albo inna znajomość, jakaś pani Meliton, która zaszczyca nas wizytami od chwili powrotu Stasia z Bułgarii.>

                    A to przepraszam, muszę wycofać się z tej hipotezy, że to przez Rzeckiego Meliton miała dojście do Wokulskiego. Czyli było tak, że jednak sama wyszła z inicjatywą i przekonała Wokulskiego, że ma z kolei dojście do Łęckich.
                    • weteran_pl Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 17:10
                      soova napisała:

                      > <Albo inna znajomość, jakaś pani Meliton, która zaszczyca nas wizytami od c
                      > hwili powrotu Stasia z Bułgarii.>
                      >
                      > A to przepraszam, muszę wycofać się z tej hipotezy, że to przez Rzeckiego Melit
                      > on miała dojście do Wokulskiego. Czyli było tak, że jednak sama wyszła z inicja
                      > tywą i przekonała Wokulskiego, że ma z kolei dojście do Łęckich.

                      "Soovo", kobiety są jednak nieodgadnione :) gdyż sądziłem, iż to ten fragment będzie dla Ciebie istotniejszy, dla zdobycia przekonania co do braku wcześniejszych kontaktów Rzeckiego i pani Meliton:
                      "Wszak mówię z panem Rzeckim? Zaraz to zgadłam..."
                      • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 11.07.12, 09:45
                        Po prostu i zwyczajnie o tym fragmencie zapomniałam. Pamiętałam, że Rzecki podejrzewał, że częste kontakty Meliton i Wokulskiego to spisek, stąd pomyślałam, że widocznie musiał już ją wcześniej znać, i to może z nie najlepszej strony.
                    • weteran_pl Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 12.07.12, 12:48
                      soova napisała:

                      > <Albo inna znajomość, jakaś pani Meliton, która zaszczyca nas wizytami od
                      chwili powrotu Stasia z Bułgarii.>
                      >
                      > A to przepraszam, muszę wycofać się z tej hipotezy, że to przez Rzeckiego Melit
                      > on miała dojście do Wokulskiego. Czyli było tak, że jednak sama wyszła z inicja
                      > tywą i przekonała Wokulskiego, że ma z kolei dojście do Łęckich.

                      Tak, pani Meliton sama wykazała tu inicjatywę:
                      "Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek, o którym opowiadano cuda, pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę ofiarowując swoje usługi"
                      • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 12.07.12, 13:59
                        Oczywiście, napisałam, że tak było, bo tak to przedstawił Prus. Po prostu przeoczyłam, że pod pióro Rzeckiemu włożył jeszcze tę "jakąś panią Meliton" co uniemożliwia wcześniejszą jej znajomość z Rzeckim i wykorzystanie jej w dotarciu do Wokulskiego.
              • soova Re: pani Meliton a niekonsekwencja pisarza 10.07.12, 16:15
                <Za pośrednictwem Michaliny, bratowej, osoby z towarzystwa, osoby o równym statusie społecznym, a nie byłej nauczycielki, obiektu kpin.>

                Podkreśliłam, że Michalina nie miała zielonego pojęcia o potrzebach edukacyjnych w rodzinie Niechciców, a zatem o przymiotach, jakie powinna w związku z tym mieć dobra nauczycielka dla nich. Fakt, że jest ona bratową Barbary, osobą z towarzystwa i o równym statusie społecznym, nie decyduje, że automatycznie znajdzie ona dla szwagierki dobrą nauczycielkę. Natomiast wyobraźmy sobie, że właśnie taką pogardzaną (przez Michalinę) i wyśmiewaną (przez Daniela i Bodzia) w domu Ostrzeńskich nauczycielką jest pani Meliton. Bodzio dorasta, pani Meliton kończy pracę w tym domu, ale pewnego razu Michalina zwraca się do niej jako do jedynej jej znanej nauczycielki z pytaniem, czy może kogoś polecić dla Niechciców. Przypuszczam, że pani Meliton zapoznałaby się z wymaganiami, a potem znalazłaby kogoś lepszego niż Celina. Na pewno w każdym razie wywiązałaby się z tego zadania lepiej niż Ostrzeńska.
      • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 02.07.12, 13:15
        jadwiga1350 napisała:

        > W Lalce zaręczają się 4 pary: Iza i Stach, Iza i marszałek, Ewelina i baron, Hela i Mraczewski. Ani jedne z tych zaręczyn nie są owocem pracy pani Meliton i żadnych korzyści ona z nich nie ma.<

        Wg mnie, tych zaręczyn jest w Lalce trochę więcej, gdyż zaręczają się także: ciotka Ignacego z panem Raczkiem oraz panna Marianna z Węgiełkiem.
        • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 02.07.12, 13:24
          EDIT:
          Oczywiście nie można zapomnieć także o zaręczynach Małgorzaty Pfeifer z Janem Minclem - a następnie gdy została wdową - o kolejnych, ze Stanisławem Wokulskim.
          • weteran_pl Re: pani Meliton i jej praca 05.07.12, 13:57
            weteran_pl napisał:

            EDIT II:
            Oczywiście nie można zapomnieć także o zaręczynach Małgorzaty Pfeifer z Janem Minclem - a następnie gdy została wdową - o kolejnych, ze Stanisławem Wokulskim.
            Zaręczony był kiedyś także doktor Szuman, o czym wiemy z jego własnej wypowiedzi oraz z pamiętnika Ignacego Rzeckiego.
      • jadwiga1350 Re: pani Meliton i jej praca 21.04.19, 14:54
        "Ksiądz ma dochody ze ślubów, ja z zaręczyn".

        Ciekawa musiała być sytuacja gdy dochodziło do zerwania zaręczyn. Czy wtedy pani Meliton musiała zwrócić zarobione pieniądze.
        • apersona Re: pani Meliton i jej praca 03.07.19, 10:38
          jadwiga1350 napisała:

          > "Ksiądz ma dochody ze ślubów, ja z zaręczyn".
          >
          > Ciekawa musiała być sytuacja gdy dochodziło do zerwania zaręczyn. Czy wtedy pan
          > i Meliton musiała zwrócić zarobione pieniądze.

          Nie sądzę
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka