izabella1991
11.04.13, 12:39
Witam!
Co myślicie o kulturze osobistej u np. panny Łęckiej i jej ojca?
Ja nie myślę dobrze...dlaczego? Czymś chamskim jest dla mnie mówienie w towarzystwie w języku obcym( w tym przypadku angielskim) wiedząc ( czy też przypuszczając),że przybyły tego języka nie zna..Dla mnie to mega-chamskie.
Wiem,wiem..XIX-wieczne normy i realia były inne,ale na miły Bóg-Wokulski to nie był parobek do koni. Był to co prawda kupiec( zdaniem głupiej Izuni-TYLKO KUPIEC),ale człowiek wykształcony,ambitny ,z majątkiem ,hojny.Przyszedł na kwestę,bardzo elegancko i grzecznie zachował się,dał duuuży datek-a poza tym,co by było,gdyby znał angielski?
Po drugie-zachowanie Eweliny-to już głupota do potęgi szesnastej.Czy ta idiotka nie miała mózgu,idąc w krzaki ze Starskim,w dodatku na oczach Wysockiego. W XIX wieku najgłupsza panna czy pani wiedziała,że służba ( czy wg nich ludzie niższego stanu) mają oczy,uszy i gębę...Nie było niczym dziwnym,że młoda mężatka przyprawiała rogi staremu mężowi,ale nie na oczach innych...
Cóż-druga Anna Karenina z niej-tak samo jak piękna,tak pusta...Też źle skończyła,choć to akurat nie samobójstwo w sensie fizycznym,a towarzyskim.