Dodaj do ulubionych

Dzieci i stosunki rodzinne w "Nocach i dniach"

16.02.09, 15:46
W Nocach i dniach często wystepuje taki model rodziny, gdzie rodzice
(lub jedno z rodziców)są obojetni wobec swoich dzieci lub kochają
tylko jedno dziecko.
Państwo Krępscy uwielbiają swego syna Tadeusza, a wobec córek są
raczej obojętni. Łada nawet nie udaje że zależy mu na dzieciach.
Michalina Ostrzeńska ma obojetny stosunek do swoich synów. Daniel
Ostrzeński o Bodziu mówi:"mam go jednego", choć Anzelm i Janusz to
też jego synowie. Lucjan Kociełł rozpacza że nie ma synów tylko dwie
córki. Babcia Ostrzeńska na stare lata zaczyna wielbić swego syna
Juliana, a pozostałe dzieci stają się jej wręcz obce. Pani Barbara
wielbi Tomaszka i stawia go na piedestale, córki dla niej tyle nie
znaczą.
Stosunki miedzy innymi krewnymi też są jakieś chłodne, obojętne.
Dzieci Daniela Ostrzeńskiego odnoszą się do swojej babki
pogardliwie. Sam Ostrzeński też nie okazuje swej matce szacunku i
przywiązania. Emilka śpiewa sobie wesoło w ogródku, choć wie,że
umarł Janusz, jej bliski krewny. Ta sama Emilka żałuje że nie jest
jedynaczką, bo miałaby wtedy większe szanse na dobre zamążpójście.

Jeszcze najwięcej przywiązania i troski krewnym okazuje Bogumił
Niechcic. Troszczy się o matkę i wuja, potem o teściową z którą
życie pod jednym dachem jest coraz bardziej uciążliwe. Jest w
dobrych stosunkach ze swym dalekim krewnym Hipolitem.

Ale tak ogólnie to w Nocach i dniach mamy pokazaną rodzinę w
rozsypce. To są właściwie "obcy swoi". Nie ma tu silnych więzów
rodzinnych.
Kiedyś czytałam(niestety nie pamiętam autora i artykułu), że "Noce i
dnie" to jedyna polska powieść, która ukazuje rodzinę szczęśliwą,
choć nie wyidealizowaną. Mnie takie patrzenie na powieść Dąbrowskiej
wydaje się grubym nieporozumieniem.
Szczęśliwszą rodzinę to już mamy w "Nad Niemnem". Emilia
Korczyńska, choć spędzająca czas na czytaniu romansów i chorowaniu,
wydaje się mi bardziej zwiazana ze swymi dziećmi niż te matki
z "Nocy i dni". I ma też większe przywiązanie dzieci. Witold, choć
nie pochwala trybu życia matki i nie zgadza się z jej poglądami, to
jednak szczerze ją kocha i szanuje.
Obserwuj wątek
    • sofijufka Re: Dzieci i stosunki rodzinne w "Nocach i dniach 16.02.09, 16:28
      no i siostrę kocha, choc martwi go u niej brak głębszych
      zainteresowań, "motylek" Leonia kocha Martę, haftuje dla niej
      pantofle, martwi się o jej zdrowie [tak jak i Witold}...
      No i Witold bardzo kocha ojca i szanuje go, choć wiele rzeczy ma mu
      za złe....
    • soova Re: Dzieci i stosunki rodzinne w "Nocach i dniach 16.02.09, 18:25
      Jadwigo, w zasadzie zgadzam się z Twoimi stwierdzeniami. Sama uważam, że
      "reklamowanie" NiD jako powieści pokazującej dzieje polskiej rodziny (co ma
      miejsce na początku filmu) nie jest najszczęśliwszym pomysłem, zważywszy, jaka
      była jakość tych stosunków rodzinnych. Ale mam też i kilka drobnych spostrzeżeń:

      >Lucjan Kociełł rozpacza że nie ma synów tylko dwie
      córki.>

      Niestety, taka seksistowska postawa zdarza się czasami jeszcze i dzisiaj, na
      szczęście coraz rzadziej wśród młodszych pokoleń. Pokutuje jeszcze taki
      stereotyp, że potwierdzeniem ojcostwa (czy w ogóle rodzicielstwa) jest syn, a
      córka to "dziewucha" do roboty i ewentualnie opieki nad starymi rodzicami.
      Postawa taka jest istotnie rodem z czasów feudalnych, kiedy to syn "zatrzymywał"
      i pomnażał (poprzez odpowiedni ożenek) majątek w domu, bo córce trzeba juz było
      dać posag, żeby z kolei pomnażała cudze bogactwo. Na szczęście, odchodzi ona już
      do lamusa, aczkolwiek, niestety, zdarza się jeszcze, że młoda mama słyszy:
      "córka? nie szkodzi, pewnie następny będzie syn" :(

      >Babcia Ostrzeńska na stare lata zaczyna wielbić swego syna Juliana, a pozostałe
      dzieci stają się jej wręcz obce.>

      Nie zapominajmy o Alzheimerze, jaki trapił panią Ostrzeńską, bo to on (oraz
      faktyczne oddalenie od syna) był zapewne tego przyczyną.

      >Ta sama Emilka żałuje że nie jest jedynaczką, bo miałaby wtedy większe szanse
      na dobre zamążpójście.>

      Paradoksalne, ale... taka była prawda. Poza tym Emilka nie twierdzi, ze miałaby
      w takim wypadku szanse na zamążpójście w ogóle, tylko że akurat w tej konkretnej
      sytuacji miałaby większe szanse na jakiś posag, a wtedy rodzice Stasia z
      pewnością nie sprzeciwialiby się tak bardzo ich małżeństwu. Oczywiście samo
      rzucanie takiego tekstu siostrze wcale nie jest fajne i świadczy głownie o tym,
      jak zapatrzona w siebie była Emilka, ale prawdy nie zmienia.

      > Szczęśliwszą rodzinę to już mamy w "Nad Niemnem".

      Tak! NN jest w ogóle pełne szczęśliwych rodzin. Bardzo mi sie zawsze podobały
      sceny rozmów Witolda z ojcem, czy przywiązanie Jana do matki i młodszej siostry.
      A najbardziej wzruszająca jest ostania scena, gdy Benedykt prosi Martę, żeby
      została w Korczynie, nazywając ją kochaną siostrą, bo tak naprawdę wszystko bez
      niej by się tam rozsypało.
      • algod Re: Dzieci i stosunki rodzinne w "Nocach i dniach 17.02.09, 10:59
        Do ideału na pewno tej rodzinie daleko, ale trochę bym ich jednak broniła,
        zwłaszcza głównych bohaterów, bo Ostrzeńscy (rodzina Daniela i Michaliny) to
        rzeczywiście co do jednego kompletni egocentrycy, albo nie kochający wcale, albo
        obsesyjnie, dusząco i egoistycznie.
        Ale z Bogumiłem i Barbarą nie jest tak źle. Ich małżeństwo, w przeciwieństwie do
        małżeństwa Ostrzeńskich (i Korczyńskich, skoro już przywołujemy Nad Niemnem),
        wydaje mi się mniej czy bardziej udanym, ale jednak prawdziwym, funkcjonującym
        związkiem. Oni razem podejmują decyzje, razem zmagają się z życiem i, nie zawsze
        udanie, ale jednak próbują się ze sobą dogadać. Jest kilka scen ich kluczowych
        rozmów, które są dla mnie bardzo poruszające. Najlepsza jest ta po odkryciu
        zdrady Bogumiła, ale i parę wcześniejszych. To są dialogi, a nie przeplot
        monologów. Oni w tych rozmowach faktycznie słyszą, co to drugie mówi, rozumieją
        to i podejmują nad tym refleksję. To mi się wydaje bardzo cenne - umieć sobie
        choćby parę razy w życiu rzucić prawdę w oczy i tę prawdę przyjąć.
        A ich miłości do dzieci i zainteresowania nimi też bym nie podważała, nawet mimo
        tego że popełniają mnóstwo błędów wychowawczych. Z opisów dzieciństwa Agnisi mi
        wynika, że, mimo histerii matki, dzieci mają dość bezpieczny i ciepły dom, i nie
        wątpią w miłość rodziców. Ale głównie imponuje mi stosunek Bogumiła i Barbary do
        dorastającej i dorosłej Agnisi. Widzę tu i zainteresowanie odczuciami Agnisi, i
        chęć zrozumienia jej planów i zamierzeń, i dużo zaufania i wolności - chociażby
        dają jej pieniądze na studia bez żadnych warunków, nawet w sytuacji, kiedy nie
        potrafi im dobrze wytłumaczyć, o co jej w życiu chodzi. Pytają o to, próbują zrozumieć, dyskutują, a na koniec przyjmują jej racje, mimo wątpliwości. Akceptują jej decyzje i
        są gotowi wspierać. Naprawdę fajni rodzice.
      • rozdzial43 Re: Dzieci i stosunki rodzinne w "Nocach i dniach 17.02.09, 19:04
        soova napisała:

        >
        > Niestety, taka seksistowska postawa zdarza się czasami jeszcze i dzisiaj, na
        > szczęście coraz rzadziej wśród młodszych pokoleń. Pokutuje jeszcze taki
        > stereotyp, że potwierdzeniem ojcostwa (czy w ogóle rodzicielstwa) jest syn, a
        > córka to "dziewucha" do roboty i ewentualnie opieki nad starymi rodzicami.
        > Postawa taka jest istotnie rodem z czasów feudalnych, kiedy to syn "zatrzymywał
        > "
        > i pomnażał (poprzez odpowiedni ożenek) majątek w domu, bo córce trzeba juz było
        > dać posag, żeby z kolei pomnażała cudze bogactwo. Na szczęście, odchodzi ona ju
        > ż
        > do lamusa, aczkolwiek, niestety, zdarza się jeszcze, że młoda mama słyszy:
        > "córka? nie szkodzi, pewnie następny będzie syn" :(

        Prawda jak drut! Ostatnio moja przyjaciółka będąca w ciąży z trzecim
        (niespodziewanym i nieplanowanym) dzieckiem usłyszała od naszej starszej,
        nobliwej i wykształconej maksymalnie koleżanki, że warto jednak było, skoro
        wreszcie ma się urodzić syn. Normalnie płakać się chce. Albo śmiać - przez łzy.
      • jadwiga1350 Re: Dzieci i stosunki rodzinne w "Nocach i dniach 25.10.21, 22:15
        soova napisała:

        >
        > Paradoksalne, ale... taka była prawda. Poza tym Emilka nie twierdzi, ze miałaby
        > w takim wypadku szanse na zamążpójście w ogóle, tylko że akurat w tej konkretne
        > j
        > sytuacji miałaby większe szanse na jakiś posag, a wtedy rodzice Stasia z
        > pewnością nie sprzeciwialiby się tak bardzo ich małżeństwu. Oczywiście samo
        > rzucanie takiego tekstu siostrze wcale nie jest fajne i świadczy głownie o tym,
        > jak zapatrzona w siebie była Emilka, ale prawdy nie zmienia.


        Pewnie tak. Nie ma Agnieszki i jej studiów. Nie ma Tomaszka i jego długów. Być może Niechcicowie zebraliby ładny grosz na posag dla Emilki-jedynaczki.
    • zettrzy Re: Dzieci i stosunki rodzinne w "Nocach i dniach 17.02.09, 23:42
      obawiam sie ze Dabrowska nie bez powodu jest uwazana za jedna z
      najlepszych pisarek na swiecie - swietnie podejrzala swiat i
      swietnie go opisala, aczkolwiek przetwarzajac na fikcje

      model rodziny z Nocy i Dni jest bardzo prawdziwy, a ze nie
      cukierkowy - rodzina to nie cukierkowy uklad ;)
      • jadwiga1350 Re: Dzieci i stosunki rodzinne w "Nocach i dniach 14.05.09, 14:41
        Nie wiem czy można powiedzieć, że model rodziny w Nocach i dniach
        jest prawdziwy, bo tak naprawdę rodziny tu nie nie widać, są tylko
        ocy swoi. Ludzie żyją ze sobą pod jednym dachem, złączeni sa więzami
        krwi, ale tak naprawdę rodziną nie są.
        Racja że rodzina to nie cukierkowy układ. Dla przykładu w Nad
        Niemnem też nie ma tej cukierkowatości i miód się nie leje. Witold
        spiera się z matką i ojcem, karci siostrę. Justyna nie żywi w głębi
        duszy szacunku do ojca. Zygmunt kłóci się z matką. W Bohatyrowiczach
        wybuchają spory o ziemię. Też tu nie ma sielanki. Ale jest rodzina.
        Witold i Benedykt toczą ze sobą spór, ale są sobie bliscy, są nadal
        ojcem i synem.A czy można powiedzieć że Daniel Ostrzeński jest ojcem
        dla Anzelma i Janusza? No raczej nie.
        Justyna nie szanując ojca, dba jednak o niego i nie pozwala kpić z
        niego Kirle. A to jak dzieci i wnuki traktują Jadwigę Ostrzeńską
        jest wręcz ohydne.
        Nawet Zygmunt Korczyński jest bliżej ze swoją matką, niż pani
        Barbara z Tomaszkiem, czy Michalina Ostrzeńska ze swymi synami.
        Zygmunt, czy Witold mają się o co kłocić z swoimi bliskimi. A Anzelm
        czy Janusz to nawet pokłócić by się ze swoim ojcem nie mogli, no bo
        i o co?

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka