monika78kr
29.08.11, 21:59
Myślę o dzieciach dziewczyn, które podjęły leczenie kilka miesięcy temu. Czy jest lepiej? Dobrze?
Ja niedawno byłam na wizycie z córką i sobą.
Córka (3.5 roku) ma problemy jelitowe, cierpi na wieczne katary. Diagnoza Pani Doktor: dziecko ogólnie zdrowe, osłabione jelito cienkie. Co mnie bardzo zdziwiło: trzymam córkę na dość restrykcyjnej diecie - bez glutenu, z nabiału tylko masło i śmietana, ograniczony cukier. Pani Doktor stwierdziła, że nie potrzebna jej taka dieta - wystarczy jeśli będzie jeść wg grupy krwi, powinna jeść pieczywo orkiszowe, co więcej powinnam jej dawać mleko (od krowy lub kozy) i nie przesadzać z tymi ograniczeniami, w tym na cukier. To kompletne zaskoczenie, sama nie wiem co teraz robić z tą dietą. Kurację ziołami rozpoczęłam.
Drugą pacjentką byłam ja sama. I tu nowe zdziwienie, bo nie zdążyłam nic powiedzieć o swoich problemach, a już zostały omówione moje problemy z woreczkiem żółciowym i kręgosłupem (o których kompletnie nie wiedziałam, bo nie dają objawów, więc nie wiem czy je mam) i Pani zaczęła mi rozpisywać leczenie. Mówię więc o tym co mnie rzeczywiście męczy (zatoki, problemy kobiece), ale Pani jakoś to powiązała z moim ogólnym stanem. Może faktycznie mieszanka ziół tak na mnie podziała, że te problemy się rozwiążą.
Co zaś do samych wizyt - miałam wrażenie pośpiechu (nie miałam szansy pokazać żadnych wyników badań, omówić wszystkich dolegliwości). Oprócz ziół dostałam też listę olejków do zakupienia w recepcji. Tu też był pośpiech i zniecierpliwienie gdy zastanawiałam się które zakupić w pierwszej kolejności (na wszystkie musiałabym wydać kilkaset złotych). Kupiliśmy też polecany przez Panią Doktor chleb (13 zł za bochenek!) i biedniejsi o 300 zł ruszyliśmy do domu (250 km).
Napiszcie więc coś pokrzepiającego