herr7
20.02.12, 08:14
Dziennikarka ta pracowała wcześniej w libijskiej telewizji i nowy "demokratyczny" reżim ją aresztował. Ostatnio pokazywali ją w grudniu - na jej twarzy były ślady świadczące o pobiciu. Kobieta ta nic nie mówiła - być może wyrwano jej język. Jej ciało znaleziono w celi. Libijskie władze, póki co tego "incydentu" nie komentują.
Nasz dobry znajomy, polski Francuz od samego początku użalał się nad losem libijskich dzieci rzekomo mordowanych przez "krwawego tyrana". Obecnie to samo pisze na temat dzieci syryjskich, które nie wiedzieć jak, są w stanie zniszczyć rządowy czołg. Od samego początku piszę, że w tych konfliktach nie chodzi o prawa człowieka i demokrację a o kontrolę nad bogactwami krajów zasobnych w ropę. To nie jest nic innego, jak nowa epoka kolonialna, dzięki której stojącym na progu bankructwa Francji i UK pozwoli zachować welfare state. Jak pisze Stanisław Michalkiewicz za ten proces muszą zapłacić "mniej wartościowe narody tubylcze", żeby "rasa panów" mogła nadal tkwić w dobrobycie (i nieróbstwie).
www.utro.ru/articles/2012/02/19/1029771.shtml