maria.francesca
01.07.10, 21:42
Właśnie przeczytałam artykuł: poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,8063382,W_pogoni_za_wykladowca___relacja_starosty_roku.html.
Szkoda że redaktor nie wysilił się aby spojrzeć na problem z drugiej strony. Przykład - scena sprzed dwóch dni: egzamin, 200 osób, po czym dwie godziny po skończeniu przychodzą do mnie do pokoju panienki czy już aby poprawiłam, bo one się niecierpliwią (tak powiedziały)... albo tacy co cały rok nie chodzili na wykłady, ocena z egzaminu adekwatna - 2,0, po czym pretensje, że oni nie mieli przecież możliwości zdobycia notatek z wykładów, jako że pracują, i proszą (a raczej żądają, a jak!) o materiały i anulowanie tej oceny. Albo po opublikowaniu wyników zaliczenia cwiczeń na stronie internetowej, rozdzwoniły się telefony. Jeden mnie rozwalił (studentka, nie przedstawiła się na początku, dopiero po moim z kim mam przyjemność...): Pani doktor bo ja mam tylko trzy a chcę cztery, jest szansa poprawić? Uważam, że zostałam oceniona niesprawiedliwie... Patrzę na listę, a panna okazuje się tylko raz na ćwiczeniach była obecna...