Dodaj do ulubionych

mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom

12.02.11, 10:42
Na początek prośba do forumowiczów, którzy pracują na uczelniach amerykańskich, albo zrobili tam doktorat - nie obrażajcie się, ale jak czytam wypowiedzi osób należących do tej grupy, to mam wrażenie, iż są zaczadzeni amerykańską rzeczywistością do tego stopnia, że przestali racjonalnie myśleć o polskich realiach.
Najnowszy przykład - artykuł prof. Osiatyńskiego w dzisiejszej Wyborczej.
Zacznę od pochwał, by nie oskarżono mnie, że jestem jednostronnym krytykantem. Tak więc profesor słusznie zauważył, że amerykański wykładowca zarabia średnio 10 razy więcej od polskiego profesora (od siebie dodam, że koszty życia w USA nie są znacząco wyższe niż w Polsce - mam tam bratanka). Druga słuszna uwaga - na polskich uczelniach nie ma szkoleń z metodyki prowadzenia zajęć. No i trzecia - wypadałoby, żeby Polska wydawał ze 3% PKB na naukę (ale jeszcze nie teraz, najpierw trzeba kadrę postawić do pionu).
Niestety lista "mądrości inaczej" wypowiedzianych przez prof. Osiatyńskiego jest dłuższa. Stwierdził on, że:
1. Naukowcom w Polsce pracuje się wygodnie i to jest problem - a mnie się zdaje, że przez lata pobytu w USA profesor zapomniał znaczenia słowa wygodnie. Dlatego podam przykład pracy wygodnej - montażysta samochodów - pomieszczenie klimatyzowane, ciepłe, czyste, praca fizyczna ograniczona do minimum, można słuchać własnego mp3, montażysta na linii ma 3900 zł. miesięcznie ( a teraz domagają się 850 zł. podwyżki), czyli tyle ile na polskiej uczelni kierownik zakładu z habilitacją (a o podwyżce to może sobie napisać książkę SF, ewentualnie poprosić żonę o zwiększenie kieszonkowego), pracuje 8 godzin dziennie i 40 tygodniowo, nikt mu nie mówi co może lub nie może zrobić z czasem wolnym, z ludźmi nie musi użerać się, ma precyzyjnie określone jakimi efektami musi wykazać się, do tego nie musi mieć własnego laptopa (ani innych narzędzi do pracy), bo firmowy przeszedł na emeryturę (a nowego nie ma bo panie z rektoratu zgubiły i nie wysłały do ministerstwa wniosku o inwestycję aparaturową) i nie musi na swój temat czytać bzdur w prasie (bo prasy nie musi czytać, książek zresztą też). To jest praca wygodna. Czasami panie profesorze dobrze odświeżyć znajomość polskiego.
2. Podniesienie płac nie zmieni jakości pracy kadry uczelnianej, trzeba ich zmusić, by zrobili to bez podwyżek - mam pomysł na realizację tej koncepcji - przywróćmy niewolnictwo, albo raz na semestr rozstrzelajmy co dziesiątego. A na serio.. czyżby pan profesor uważał, że kadry polskich uczelni odporne są na motywacyjne znaczenie zarobków? A gdzie dokonania amerykańskiej psychologii?
3. Preferowany przez pana profesora model pracy na uczelni (dobrze, że później stwierdził, iż coś takiego nie może się udać w Polsce) - siedzenie (w osobnym pokoju) za biurkiem 8 godzin dziennie przy lekko otwartych drzwiach (i tak dobrze, że nie na oścież, jak w Szwecji gdy przyjmuje się studentkę), wyjścia tylko na zajęcia i na obiad (jaka łaskawość); a kiedy pracować naukowo? - w weekendy i wakacje (na serio tak napisał!!). No cóż, to mi się podoba - przesiedzieć cały dzień za biurkiem wychodząc tylko na 2-3 godziny zajęć plus godzinę na obiad, w każdy weekend mieć niedzielę wolną (bo wtedy archiwa i biblioteki są zamknięte i praca naukowa humanisty idzie spać), w każde wakacje mieć miesiąc pewnego wolnego z powodu jak poprzednio. Żeby jeszcze przełożeni zrozumieli, iż w pozostałym czasie przeznaczonym na pracę naukową to można napisać najwyżej jeden artykuł rocznie. Super praca, nobel dla Osiatyńskiego.
4. Z kolejnych wywodów autora wynika, że dobrym pomysłem na zapewnienie jakości pracy kadry uczelnianej są systematyczne, co 5 lat, wizyty komisji akredytacyjnej (i to jakiejś lokalnej, prywatnej, niekoniecznie wielkiej państwowej) i coś takiego chciałby wprowadzić w Polsce. To ciekawe, bo jak taką wizytę miałem kilka lat temu - czyżby w międzyczasie zlikwidowano PAKę (to kto do cholery zapowiedział się z wizytą w tym roku).
5. O liczbie przyjęć na studia powinny decydować specjalne komisje, a nie same uczelnie - to jak ma wyglądać postulowana konkurencja uczelni o studentów - czy na przetargach, kto obsadzi więcej miejsc w czerezwyczajnej komisji i przydzieli sobie więcej miejsc dla studentów?
6. No i na koniec odkrywcze stwierdzenie - profesor musi umieć wykładać. No jasne, tylko tu mamy mały problem - nawet jak będzie wykładał świetnie, to i tak skuteczność jego wykładów będzie oscylowała pomiędzy 5 a 10%. W tym samym czasie przeciętnie sprawny asystent poprowadzi dobrą dyskusję lub studium przypadku i uzyska skuteczność 60-80%. Wobec tego po co uczyć profesora wykładania, lepiej nie prowadzi dyskusje. O.. stop, zagalopowałem się. Przecież na wykładzie może siedzieć i 1000 osób, a dyskusja, która każdemu ma przynieść znaczący efekt edukacyjny, w gronie większym niż 20 osób nie ma sensu. Wykład jest o niebo tańszy, a że studenci wkrótce prawie wszystko zapomną - nie szkodzi, najważniejsze, że będzie tanio. Przecież pan profesor nie jest zwolennikiem dawania kadrze uczelnianej pieniędzy już teraz, może kiedyś... jak będą grzeczni.


Obserwuj wątek
    • spokojny.zenek Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 12.02.11, 11:19
      O tym, jakie pojęcie ma dr Osiatyński o realiach niech świadczy to, co napisał kilka lat temu. Wynikało z tego, że pracę sędziego (w sądzie) utożsamia wyłącznie z prowadzeniem rozprawy. Innymi słowy: jeśli taki sędzia ma "wokandę" trzy razy w tygodniu po 6 godzin, to znaczy to ni mniej ni więcej lecz to, że pracuje sobie po 18 godzin w tygodniu. To tak a propos "wygodnej pracy". Prowadziło go to do kuriozalnego wniosku, że polski sędzia pracuje mniej (!) niż jego anglosaski odpowiednik. A facet jest z pierwszego wykształcenia prawnikiem...
      • ford.ka Linka! 14.02.11, 08:20
        wyborcza.pl/1,76842,9094584,Reforma_nauki__Profesor_od_9_do_17.html
        • ford.ka Re: Linka! 14.02.11, 08:35
          Dwie sprawy - profesor gada i gada o tym nieszczęsnym drugim etacie, a nijak pojąć nie może, że w Polsce drugi etat to dla profesora 6 do 8 godzin zajęć po 45 minut w tygodniu (w czasie semestru czyli 30 tygodni w roku) czyli z dyżurem jeden (1) dzień pracy tygodniowo. Dlaczego prywatne uczelnie chcą za tyle płacić co miesiąc pensję? Bo jak nie mają pracownika "na etacie", to nie liczy się do kadry, a jak nie ma odpowiednio dużej kadry, nie ma uczelni.
          No i druga - wizja stu tysięcy ludzi (tylu mamy w Polsce naukowców), którzy pięć dni w tygodniu siedzą w pustych pokojach, wpatrując się od 9 do 17 w uchylone drzwi, z rzadka wyskakując na siusiu, bo może przyjdzie jakiś student, a skupić się w takich warunkach nie potrafią, to pomysł rodem z kabaretu. Większość naukowców siedzi w tym czasie w laboratoriach i prowadzi badania.
          Podziwiam red. Leszczyńskiego, że nie wybuchnął śmiechem, wysłuchując tych niezwykłych przemyśleń.
          Sorry za powtórkę ;)
          • salzburg Re: Linka! 14.02.11, 08:46
            z mojego punktu widzenia to sa banialuki. Siedzenie na uczelni od 9 do 17 to strata czasu. Moja praca polega na tym, ze ide do archiwum albo biblioteki; pisac w pracy też nie mogę bo musiałbym ze soba nosic kilkaset stron dokumentów. Choć może w innych dyscyplinach jest inaczej.
            • dala.tata Re: Linka! 14.02.11, 09:25
              siedzenie na uczelni miedzy 9-17 to jest zupelne nieporozumienie, jednak sporwadzanie tego, co powiedzial Osiatynski do tego fragmenciku pewne uproszczenie :-)
              • salzburg Re: Linka! 14.02.11, 10:00
                Samego W. Osiatyńskiego nawet cenie; choc jego brata bardziej.
                Ale tam jest też passus dotyczacy np. wykładu habilitacyjnego - to równiez nieporozumienie (pomijam, że ja nawet 2 kursy pedagogiczne skończyłem) - ale sprawdzanie po 15-16 latach kwalifikacji dydaktycznych (4-5 doktorat; 9-10 habilitacja) to musztarda po obiedzie. Poza tym jakający się i zaczynajacy zdanie od eee wybitny naukowiec miałby zostac zdyskwalifikowany z powodu wykładu. To absurd.
                Równiez juz bodaj M. Weber zauważył, że minimalne opłacanie pracy kwalifikowanej jest kontreefektywne. To zresztą pewnie była jedna z głównych przyczyn upadku gospodarki socjalistycznej.
              • ford.ka Re: Linka! 14.02.11, 10:03
                Problem polega na tym, że ten tekst składa się przede wszystkim z fragmencików, które budzą uśmiech, acz przyznaję, że zabawni są obydwaj rozmówcy.

                - Pensja roczna profesora polskiego - według danych przytoczonych w "Gazecie" przez prof. Piotra Węgleńskiego - wynosi 65 tys. zł, a amerykańskiego - 782 tys. zł.
                - Nie można tego tak porównywać, bo Amerykanie w ogóle lepiej zarabiają. Też zarabiałbym więcej, gdybym pracował w "The New York Times".

                No i sobie pogadali. Amerykanie "w ogóle" zarabiają 12 razy wiecej niż Polacy. Ale Ty pewnie dorzucisz, że ten statystyczny profesor to tak naprawdę zarabia 78 tys. bo ma całe mnóstwo dodatków, więc różnica jest tylko dziesięciokrotna czyli nie ma o czym gadać.
                • sendivigius Kto kogo buja 14.02.11, 14:06
                  > - Pensja roczna profesora polskiego - według danych przytoczonych w "Gazecie" p
                  > rzez prof. Piotra Węgleńskiego - wynosi 65 tys. zł, a amerykańskiego - 782 tys.
                  > zł.


                  No to, poniewaz analfabetyzm zlikwidowano a internet juz amerykanie dostarczyli w ramach UNRRA to nawet inteligentni inaczej dziennikarze Wyborczej i jej goscie moga skorzystac.

                  Punkt 1. Bierzemy ranking shanghaiski i patrzymy

                  www.arwu.org/ARWU2010_4.jsp
                  Uniwersytet Warszawski jest na nierozdzielonym miejscu 300-400. Wezmy cos amerykanskiego z tej listy w poblizu np. University of Arkansas at Fayetville (tak, kochani).

                  Punkt 2. A teraz patrzymy w The Chronicle of Higher Education na zarobki na tym uniwersytecie i widzimy:

                  chronicle.com/stats/aaup/index.php?action=result&search=University+of+Arkansas+at+Fayetville&state=Arkansas&year=2010&category=&withRanks=1
                  Profesor 101k$
                  Associate Profesor 72 k$
                  Assistant Profesor 68 k$

                  To zarobki roczne brutto, od ktorych trzeba zaplacic jeszcze ZUS, KRUS, rente, emeryture, ubezpieczenie medyczne (!!!!!) podatek dochodowy federalny, stanowy, miejski, skladke na dzikie jelenie i 23 inne pozycje. Oprocz tego trzeba zaplacic za szkole i przedskole dzieci oraz splacic swoj kredyt na college, zostaje ca. 60%

                  Przyznaje, ze nie podeje "The Chronicle..." ile sie zarabia po habilitacji ale to moze bedzie uwzglednione w nastepnych wydaniach.

                  Prosze teraz wziac pensje profesora UW, dodac do niej te wszstki ZUSy i medyczne i inne i to ze chodzil do przedszkola za darmoche i dopiero porownac. Prosze nie zapomniec o innych dochodach z pracy wykonywanej w czasie pracy na UW.

                  Punkt 3. Przestajemy pieprzyc
                  • adept44_ltd Re: Kto kogo buja 14.02.11, 14:44

                    Punkt 3. Przestajemy pieprzyc

                    bardzo dobry postulat Sendi, odnoszę wrażenie, że od pensji prof. amerykańskiego odejmujesz, a do polskiego dodajesz (bo widzisz - od tych 65 tys. też trzeba wszystko poodejmować...), to po pierwsze, po drugie - nie sama pensja jest istotna, ale i nakłady na badania etc...
                    jak chcesz się powyżywać, spróbuj być uczciwy..., hm?, bp przyznam, że nie wiem, płakać czy śmać się, jak obciążasz biedaka z USA - kredytem, przedszkolem itp, zapomniałeś dodać, że w Polsce rozdają kredyty bezzwrotne itd...
                    co do reszty, to tak - mój kolega z pewnego polskiego uni, gdzie zarabiał około 5 tys. na rękę, przeniósł się na uni w Chicago, gdzie zarabia 12 tys., dolarów... a że to humansityka, to pewnie nie jest to rewelacyjny wynik, tyle...w temacie
                    • adept44_ltd Re: Kto kogo buja 14.02.11, 14:48
                      a żeby było jasne - w Pl to było 5 tys zł, tam jest 12 tys dolarów... ;-)
                    • sendivigius Bon voyage! 14.02.11, 15:20
                      adept44_ltd napisał:

                      >
                      > Punkt 3. Przestajemy pieprzyc
                      >
                      > bardzo dobry postulat Sendi,


                      Nic tak nie uczy jak wlasne doswiadczenie (juz jutro):

                      book.eu1.amadeus.com/plnext/LOT/FlexPricerAvailabilityDispatcherPui.action;jsessionid=dlQ1NZ5TG2hCJWss36xsvSThs2jQl8BnLT71yWpMQq4f38SmtVCX!1667453607!1550583756

                      Wylot: Warszawa-Chicago

                      15.02.2011
                      ECONOMY SAVER ECONOMY SEMI-FLEX ECONOMY FLEX BUSINESS
                      wyl: 16:30 Warszawa (WAW)

                      prz: 19:45 Chicago (ORD)

                      LOT Polish Airlines (LO)
                      10h15min Przesiadki: 0



                      • adept44_ltd Re: Bon voyage! 14.02.11, 15:24
                        jak zwykle, dotknąłeś istoty,

                        podejrzewam, że jest też lot powrotny, wracaj do raju! i żyj za 3 tysiące zł miesięcznie jako profesor!
                      • whiteskies Re: Bon voyage! 14.02.11, 17:01
                        A tu ceny domow w Little Rock, polecam porownac z warszawskimi czy krakowskimi :)
                        www.zillow.com/local-info/AR-Little-Rock-home-value/r_52998/
                        • pzgr Re: Bon voyage! 14.02.11, 17:17
                          a ja to jeszcze samochody lubię, ale jak wkleicie linka do cen w USA, to się wyemigruję :-)
                  • i_zbyszeko Re: Kto kogo buja 14.02.11, 16:16
                    W pełni popieram punkt 3: Przestańmy pieprzyć, że
                    1. Ranking szanghajski jakoby służy do porównywania jakości wszystkich uczelni wyższych zajmujących się badaniami i kształceniem. Bowiem został stworzony po to, by podpowiadać Chińczykom gdzie warto studiować ze względu na używanie ich głównego języka obcego, angielskiego; oraz ze względu na bogate wyposażenie laboratoriów (zagranicznego studiowania nauk humanistycznych przez swoich obywateli rząd Chin raczej nie toleruje). I tylko do tego ten ranking się nadaje. Traktowanie go jako obiektywnego narzędzia oceny jakości wszelkich szkół wyższych (bez względu na rozumienie słowa jakość) dowodzi nieznajomości kryteriów tego rankingu lub nieznajomości zasad naukowego mierzenia i oceniania czegokolwiek. Tak więc przestańmy pieprzyć o tym rankingu.
                    2. Podane 65 tys. zł. dochodów profesora (etat profesorski po habilitacji) to jest kwota roczna brutto. W tym jest już ZUS, podatki i ub. zdrowotne. Jak by nie liczyć wychodzi 10-12 razy mniej niż w USA. Tak więc przestańmy pieprzyć, sugerując, że zarobki na polskich uczelniach nie są wyjątkowo kiepskie, sytuujące nas na poziomie jakiegoś bantustanu czy republiki bananowej, a nie na poziomie państw do których jakości uczelni aspirujemy.
                    3. Przestańmy też pieprzyć, że w Polsce pracownik wyższej uczelni miał przedszkole czy szkołę za darmo. Bowiem za wszystko płacili jego rodzice pośrednio przez budżet państwa. Pośrednictwo budżetu nie oznacza darmochy, płaci się tak samo jak w Ameryce.
                    4. Tak więc przestańmy pieprzyć bzdury na różnych forach, bo już się studenci śmieją, że jak chcą poczytać głupoty w razie chandry, to wchodzą na fora i szukają wypowiedzi (przepraszam za górnolotne stwierdzenie) "naukowców", którzy liznęli Zachodu i wydaje się im, że wszystkie rozumy pozjadali.
                    • adept44_ltd Re: Kto kogo buja 14.02.11, 16:19
                      jescze w związku z 3) do sendiego - spróbuj w Warszawie skorzystać z darmowego przedszkola, powodzenia... ;-)))
                    • sendivigius Re: Kto kogo buja 15.02.11, 07:59
                      i_zbyszeko napisał:

                      Jak by n
                      > ie liczyć wychodzi 10-12 razy mniej niż w USA.


                      Z "matematyka humanistyczna" polemizowac nie bede bo tego nie umiem. Zycze owocnych reform.

                      Aha, lubia ludzie w Polsce, bo nie w USA, powtarzac "biednys bos glupi". Zastosujcie to kochani to siebie i do Najjasniejszej. No bo jak to jest ze Amerykanie tacy glupi a wiecej zarabiaja. Cud!?

                      Minelo 21 lat, nic nie tlumaczy sytuacji na uczelniach oprocz glupoty tych co nimi rzadza, ale tez glupoty tych co ich wybieraja i popieraja. Nie da juz sie zwalic na komune, sanacje, wojne, zabory i co tam jest w stalym repertuarze polskiej atrofii wykonawczej.
                      • i_zbyszeko Re: Kto kogo buja 15.02.11, 10:01
                        twój problem polega na tym, że ty jakiejkolwiek matematyki nie kumasz, a z zaczadzenia Ameryką podobno już można się wyleczyć (jakieś elektrowstrząsy czy coś takiego robią)
                      • pfg Re: Kto kogo 15.02.11, 10:48
                        Mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom.
                        TurboDymoMan zawstydził mądralę i dokopał profesorom dwa razy.

                        [tylko dla krajowców z telewizorami]
              • pr0fes0r Re: Linka! 14.02.11, 13:01
                Sorry, główny problem tego tekstu sprowadza się do zupełnie innego, też fragmenciku, ale takiego, po którym właściwie wszystko, co następuje dalej, nadaje się na podpałkę do pieca:

                CytatOstatni raz uczyłem na Uniwersytecie Warszawskim w roku 1967-68, więc sytuację znam ze słyszenia.

                Człowiek wypowiada się więc na temat swoich wyobrażeń o sytuacji na polskich uczelniach, a my mamy się zachwycać, że raczył nas pouczyć, jak powinniśmy pracować. Ja w przeciwieństwie do prof. Osiatyńskiego znam z doświadczenia sytuację i w Polsce i w USA i zdradzę mu wielką tajemnicę - podczas gdy w Polsce przebywając fizycznie na uczelni od świtu do zmierzchu pracować naukowo po prostu się nie da - przynajmniej w mojej branży - w USA spędzałem tam czas nie od 9 do 17, tylko od 8 do 21. Ciekawe, czy zgadnie dlaczego. Ba, nawet mu podpowiem - pokrywało się to z godzinami otwarcia biblioteki.

                Więc niech mi z łaski swojej nie opowiada teraz głodnych kawałków, jak to należałoby mnie zmusić do zaprzestania wykorzystywania państwa i wydajniejszej pracy za te same pieniądze, w zamian łaskawie obiecując podwyżkę w bliżej nieokreślonej przyszłości. Kiedy nie będę miał takich dylematów jak ten, z którym zmagam się obecnie - wydać połowę pensji na jedną książkę, którą absolutnie powinienem przeczytać, czy zamówić ją przez naszą bibliotekę, usłyszeć, że nie ma na nią pieniędzy i cieszyć się nią już w 2013 roku -, wtedy będzie mógł porównywać sytuację z Chicago z sytuacją w Polsce. O tym, jak to się robi w Chicago, wszyscy dobrze wiemy. Chodzi dokładnie o to, by to samo dało się zrobić w Krakowie czy Gdańsku. Grrrr...
              • whiteskies Re: Linka! 14.02.11, 17:04
                Jasne, Ja i moi koledzy siedzimy dluzej :)
          • mirusz Re: Linka! 14.02.11, 14:50
            ford.ka napisał:
            >w Polsce drugi etat to dla profesora 6 do 8 godzin zajęć po 45
            > minut w tygodniu (w czasie semestru czyli 30 tygodni w roku) czyli z dyżurem j
            > eden (1) dzień pracy tygodniowo. Dlaczego prywatne uczelnie chcą za tyle płacić
            > co miesiąc pensję? Bo jak nie mają pracownika "na etacie", to nie liczy się do
            > kadry, a jak nie ma odpowiednio dużej kadry

            I to jest choroba systemu. Po co więc takie przepisy o minimum kadrowym w Koziej Wólce, skoro jego spełnienie jest tylko na papierze...? Co za różnica, czy na te 6-8 godzin z jęzorem na piersiach wpadnie tam profesor (udając, że tam pracuje na etacie) czy magister?
    • pzgr niemądrala i do tego z Polski 12.02.11, 11:46
      Odniosę się do tego tylko kawałka twórczości Pana O.:
      "Podniesienie płac nie zmieni jakości pracy kadry uczelnianej, trzeba ich zmusić, by zrobili to bez podwyżek".

      To totalna bzdura.
      Zasada jest prosta: praca uczonego/wykładowcy w Polsce opłacana jest według zasad akordowych (choć nazywa się to inaczej).
      Niedopłacanie pracy akordowej powoduje zrost wydajności przy spadku jakości, przepłacanie - wzrostem jakości.
      Taki, akordowy, system doskonale sprawdza się w pracach niewymagających twórczości - czyli np. w prowadzeniu nudnych zajęć w wymiarze 400h/semestr, albo kopaniu rowów.
      Nie sprawdza się w twórczości - dlatego mamy niskie osiągnięcia, bo nawet jeżeli ktoś coś robi naukowo w pośpiechu, to jest to wyraźnie gorsze niż konkurencja.

      Jeżeli będziemy płacić za punkt (sztukę), to wielu racjonalnych pracowników wybierze publikowanie 10 szmir po 3 punkty, zamiast jednego wartościowego za 30. I nie ma się co dziwić - system wynagradzania determinuje zachowania pracowników.

      Po ostatnie - największe odkrycia biorą się z wewnętrznej/niefinansowej motywacji uczonych, bo to pasja, misja, pole rywalizacji. Ale uczeniu muszą mieć a) czas, b) pełny brzuszek, żeby myśleć o odkryciach.
      • bumcykcyk2 Re: niemądrala i do tego z Polski 14.02.11, 12:42
        O co tu kruszyć kopie, wejdzie blokada drugiego etatu na UW, UJ itp. , sensowna kadra odpłynie, przyjmie się nową a jakże, wszak prestiżżżż i fama czynią cuda, 1200 netto też byłoby dobre, a za 3-5 lat znowu będzie utyskiwanie, dlaczego nadal jest do dupy i osiągnięć nie ma... Ciekawe co wtedy wymyślą? Może import kadry z Mongolii? choć podobno odkryto tam ostatnio jakieś wielkie złoża bogactw naturalnych... mogą dostać podwyżki i nie chcieć przyjechać ;-)
    • kardla Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 13:24
      Na uczelni w USA zrobilam tylko MS, ale sie i tak wypowiem :P

      System w USA jest wygodniejszy i bardziej wydajny tak dla naukowcow jak i studentow. I to z wielu powodow.

      I wg mnie jezeli cos dziala nalezy zanalizowac czemu dziala i przeszczepic ten proces do nas (oczywiscie przystosowujac do lokalnych warunkow).
      Np. Dlaczego w USA nawet studenci publikuja artykuly w dobrych czasopismach?
      1. Sa do tego zachecani - tego sie od nich oczekuje, a profesor pilunje zeby badania byly na wystarczajaco wysokim poziomie zeby zainteresowaly reszte swiata.
      2. Profesor nie zawlaszcza wynikow badan swoich uczniow (oczywiscie sa wyjatki). W Polsce student ma szczescie jezeli jego praca magisterska na podstawie ktorej powstal artykul profesora zostala zacytowana i wylistowana w spisie literatury.
      3. Studenci sa uczeni pisania artykulow naukowych; przez swojego promotora, na bezplatnych kursach, w bezplatnych grupach wsparcia.

      Wiec jezeli chcemy zeby nasi magistranci i doktoranci publikowali tyle co amerykanscy musimy zapewnic im podobne warunki.
    • urtotalnoobs Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 13:37
      MUahaha
      Piszecie, ze tak marnie zarabiacie i dlatego tak cienko z polska nauka (to ogolny skrot).
      Jednak przyjmijcie do wiadomosci, ze chocby podniesiono wam (sry większosci z was) stawki nawet o 1000% to i tak nic to nie zmieni.
      Nie problem bowiem tkwi w wynagrodzeniu ale w doborze kadr.
      Na uczelnie trafiaja ludzie przypadkowi, wg zasady "mierny ale wierny". Mieronota rulez
      U R total noobs
      • adept44_ltd Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 13:39
        kolega przeprowadził na ten temat badania... ma wyniki i objawia? czy wywala swoją ogólną niechęć do tego, co transcendentne w stosunku do immanencji kolegi?
        • urtotalnoobs Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 13:46
          Bazuje na swojej radzie wydzialu i czlonach Senatu mojej uczelni.
          to mi wystarcy w 100% (mimo ze moj wydzial ma kategorie A).
        • urtotalnoobs Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 13:50
          i tak btw posta adpeta dokladnie obrazuje istote sprawy.
          Pseudointelekktualny belkot zamiast konkretnego wyniku.
          • adept44_ltd Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 14:38
            bredzisz ciapuś, podobnie w innych miejscach...
            • urtotalnoobs Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 14:47
              adept44_ltd napisał:

              > bredzisz ciapuś, podobnie w innych miejscach...

              O.O a skad wiesz w jakich miejscach ja przebywam i czy wtedy bredze?
              • adept44_ltd Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 14:50
                a zajrzałem na forum (mogę ci kiedyś wyjaśnić), jak to się robi... i widzę, ża założyłeś sobie konto do plucia... ktoś dzisiaj rano przypalił kaszankę i wszystko pękło?
                • urtotalnoobs Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 14:53
                  Konto mam nowe bo zgubilem pasy do starego xd
                  Nie bylo mnie tu dwa latka.
                  NIc sie nie zmienilo. Macie te same teksty, recepty na lepsze jutro, a dorobku nie przybylo i prac z IF tez.
                  hehe
                  Having a Bud, watching a game .... true true
                  • adept44_ltd Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 15:10
                    hm, niezbyt dobrze świadczy o tobie to, że wypowiadasz się o czymś na temat czego nie masz żadnego pojęcie, to tyle z mojej strony
                  • adept44_ltd Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 15:12
                    no, może coś jeszcze, ale to na ostatek, po przygodach z ostatnim trollem, doszedłem jednak do tego, że nie ma co robić takim typom radości, rozmawiając z nimi, tu jednak postanowiłem wspomóc bliźniego - jest taka opcja, jak odzyskiwanie hasła... każde dziecko to wie, więc tak wielki krytyk naukowców pewnie też ;-) miłego dnia!
                    • urtotalnoobs Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 15:21
                      adept44_ltd napisał:

                      tak wielki krytyk naukowców pewnie też ;-)

                      Nie jestem krytykiem naukowcow. Jedynie jestem krytycznie nastawiony do sensu wylewania zalow na forum (slabe place, kiepskie warunki itd itp). Nic to nie zmieni w realu. Sam przeszedlem kolejne stopnie rozwoju w "sciezce naukowej" wiec nie zarzucaj mi, ze nie wiem o czym pisze. Bowiem wtedy twoj zarzut bedzie takze dotyczyl i ciebie.
                      Generalnie nie chce mi sie gawedzic o pierdolach (dzis mam wolny dzien xD). Jutro biore sie za robote i pewnie juz tu nic nie napisze. No moze za dopiero dwa lata. Milego biadolenia.
                      • pr0fes0r Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 15:31
                        Promises, promises...
                    • urtotalnoobs Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 15:25
                      I BTW
                      haslo mozna odzyskac pod warunkiem ze sie pamiet aswoj stary nick.
                      A ja niestety nie pamietam
      • i_zbyszeko Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 14.02.11, 13:42
        "mierny ale wierny" - piszesz o sobie?, to chyba jednak nadmiar krytycyzmu, czyżbyś aż takie kiepskie mniemania miał o sobie?
      • pzgr Lesio? 14.02.11, 13:43

      • chilly Re: mądrala z Ameryki dokopał polskim profesorom 18.02.11, 11:13
        "... chocby podniesiono wam (sry większosci z was) stawki nawet o 1000% to i tak nic to nie zmieni. Nie problem bowiem tkwi w wynagrodzeniu ale w doborze kadr".
        Rozumiem, że wg uczonego kolegi wynagrodzenie nie ma wpływu na dobór kadr? Dlaczego nie wiedzą o tym korporacje?
    • ford.ka Komentarz profesorów 15.02.11, 18:55
      www.tok.fm/TOKFM/0,94037.html?str=2
      Nie potrafię wkleić linka do odpowiedniej dyskusji - trzeba wybrać
      Wielka Loża Komentatorska: prof. E. Jastrzębowska, prof. W. Tygielski, prof. S. Obirek
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka