thersites 08.05.09, 15:08 UKSW-ordzka konferencja przeniesiona co prawda, ale - czy słusznie? tinyurl.com/q5lacm Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
sanna-ho Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 15:21 miasta.gazeta.pl/opole/1,35086,6583196,Homofob_UO_nie_przeszkadza.html jak widać, gdzieniegdzie można o wszystkim Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 15:51 pytanie jest chyba troche tendencyjne. nigdy w zyciu nie wzialbym udzialu w dyskusji, ktora jest po to, by obrazac. Nie mam zadnych trudnosci zeby wziac udzial w dyskusji pt. Wychowanie niepelnosprawnych dzieci; ale nie wezme udzialu w dyskuji pt. Czy kalekie dzieci sa rowne? kwestia smaku, jak powiedzialby mistrz nad mistrze. na przytoczonym plakacie, np. referat o 'leczeniu homoseksualizmu' jest tylko obrzydliwy i nastawiony na obrazenie. dzisiaj homoseksualzmu sie nie leczy, co wiecej homoseksualizm nie jest choroba i nikt powazny za chorobe go nie uwaza. tak skonstruowana dyskusja, wedle mnie, nie powinna miec miejsca na uniwersytecie. uraga bowiem nauce. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 16:28 ale zanim uznamy, że coś jest X a coś Y się odbyć dyskusja a może ten ktoś ma jakieś argumenty? tego nie wiesz, bo chcesz mu zamknąć usta... dala.tata locuta causa finita widzę, że dala.tata jest też ekspertem od medycyny i psychologii, co za wszechstronność Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 16:36 docinek ignoruje. co do homoseksualizmu tego juz nie trzeba uznawac. w 1973 roku pscyhiatria (najpierw amerykanska) zdemedykalizowala homoseksualizm, zeby bylo smieszniej glownie dlatego, ze ujawnila sie czesc psychiatrow-gejow, co dla American Psychiatric Association bylo nie do zaakceptowania, bo przyznalaby ze dyplomowani psychiatrzy sa w rzeczywistosci chorzy psychicznie. podstawa demedykalizacji byl plebiscyt wsrod psychiatrow: ok 60 proc bylo za, 20 proc (chyba) bylo przeciw. niespecjalnie wiem o czym ks dr bedzie mowil, gdy mowi o leczeniu homoseksualizmu? o tym, ze jest o jakies dobre 30 lat zapozniony w nauce? organizujac takie dyskusje KUL wystawia sie na smiesznosc. Moze jeszcze nalezaloby przeprowadzic debate nad terapeutycznymi skutkami plucia przez lewe ramie? moze jeszcze dyskusja SOmatyczne konsekwencje urokow. bo na KULu jeszze nie stwierdzono oficjalnie ze urokow nie ma. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 16:44 dala.tato ale nie wiemy co ten człowiek ma do powiedzenia ja bym poszedł i posłuchał - chciałbym mieć taką możliwość, abym się mógł ustosunkować do jego poglądów co to znaczy zapóźniony 30 lat w nauce skoro w psychiatrii jest to w sumie kwestia konwencji - a może nie jest zapóźniony, tylko wyprzedza epokę? :) to czy coś jest chorobą czy nie jest, to dla mnie sprawa dyskusyjna (np. ja uważam, ze moje siedzenie na tym forum to już ewidentny przejaw choroby, mam pojemne i wcale nie negatywne rozumienie tego słowa) - problem pojawia się wtedy, jeśli ktoś będzie na siłę chciał innych leczyć - ja zawsze będę bronił prawa ludzi do życia tak jak chcą ile nie łamią takim samych praw innym ludziom Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 16:52 to ja powtorze to co napisalem wczesniej. mnie zupelnie nie przeszkadza to, ze odbedzie sie debata na temat homoseksualizmu. i niech sobie ks dr mowi swoje. mnie nie odpowiada jednak to, jak zostala skonstruowana taka debata i ja osobiscie nie bralbym udzialu w niej, bo jest skonstruowana tendencyjnie. i w rzeczywistosci nie jest po to, zeby debatowac, ale po to, zeby dowalic pedalowi. jesli bowiem naglowkiem jest ze sprawcami 1/3 wszystkich wypadkow molestowania dzieci sa homoseksualisci, to raczej heteroseksualisci sa problemem nie? to wlasnie o to mi idzie gdy mowie o tendencyjnosci. to nie jest debata naukowa, nie powinna byc akceptowana jako taka. a szanse ze on wyprzedza sa naprawde minimalne. tak minimalne ze bardzo nie mam go ochoty sluchac. jednak to nie znaczy ze uwazam ze nalezy mu zabronic mowic, ze nalezy go zamknac. itd itd. nie. niech se swoje czarne bzdury gada. mnie jednak przeszkadza, kwestia smaku znowu, ze to sie dzieje pod plaszczykiem nauki i na uniwersytecie, ktory ma byc miejscem debaty naukowej, a nie debaty pt. dowalmy pedalowi. Odpowiedz Link
pr0fes0r Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 16:57 A konferencja pt "Przemysłowe zastosowania flogistonu" byłaby dopuszczalna na uniwersytecie? "GPS a płaska ziemia"? "Najnowsze hipotezy dotyczące anatomii człowieka na podstawie sekcji świni"? Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:12 a czemu nie? jesli ktoś będzie miał dowody że ziemia jest płaska, to niech przedstawi :) W roku 1350 profesorowie też zapewne skreśliliby referat młodego badacza pt. "A jednak ziemia jest okrągła" uznając, że o takich absurdach nie można rozmawiać na uniwersytecie :) Odpowiedz Link
pr0fes0r Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:19 tocqueville napisał: > a czemu nie? jesli ktoś będzie miał dowody że ziemia jest płaska, to niech > przedstawi :) A myślisz, że którykolwiek prelegent w trakcie tej konferencji przedstawi referat niezgodny z tezami z plakatu? Istnieje subtelna, ale znacząca różnica między konferencją o homoseksualiźmie, a konferencją o tym, że homoseksualizm to jest ZŁOOOOOO i pomiot szatana! Dla tej pierwszej jest jak najbardziej miejsce na uniwersytecie, dla tej drugiej jak najbardziej nie ma. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:24 ale gdzie tam masz coś o złu i pomiocie szatana - bez demagogii proszę Odpowiedz Link
pr0fes0r Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:30 tocqueville napisał: > ale gdzie tam masz coś o złu i pomiocie szatana - bez demagogii proszę Jaka demagogia, litości? "Czy wiesz, że sprawcami 1/3 wszystkich przypadków molestowania seksualnego dzieci są homoseksualiści? Dowiedz się więcej!" Jeżeli dla Ciebie to jest plakat reklamujący normalną konferencję naukową, to chyba jeździmy na bardzo różne konferencje. Odpowiedz Link
thersites Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 20:00 Co tzn. że "w psychiatrii jest to w sumie kwestia konwencji"? Widzisz miejsce dla uniwersyteckiej dyskusji w rodzaju: rak to nie choroba, ledwie zaburzenie energetyczne, łatwo je wyeliminować przytulając się do wawelskiego czakramu? Swoją drogą, Twoje tezy brzmiałyby bardziej przekonująco, gdyby w naszym pięknym kraju codziennością były uniwersyteckie dyskusje afirmujące homoseksualizm. Znowu nieznośnie katonisz :) Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 20:47 "Widzisz miejsce dla uniwersyteckiej dyskusji w rodzaju: rak to nie choroba, ledwie zaburzenie energetyczne, łatwo je wyeliminować przytulając się do wawelskiego czakramu?" jeżeli byłaby odpowiednia liczba przypadków potwierdzających prawdziwość tej hipotezy... :) Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:02 "Moze jeszcze nalezaloby przeprowadzic debate nad terapeutycznymi skutkami plucia przez lewe ramie?" odchodząc od głównego wątku, przypomniała mi z historii medycyny pewna historyjka w 1847 roku Ignacy Semmelweis rzucił postulat, aby lekarze myli ręce przed operacją, ponieważ, jak twierdził, w ten sposób ograniczona zostanie śmiertelność pacjentów został wyśmiany przez środowisko naukowe, dla którego nie do pomyślenia było, że mogą istnieć jakieś zarazki Ignacy Semmelweis zepchnięty został na margines medycyny i pewnie większość twierdziła że jest szarlatanem dopiero odkrycia Pasteura i Listera potwierdziły te teorie takich historyjek jest wiele - że naukowcy uważali, ze pewne kwestie są zbyt absurdalne, aby traktować je poważnie Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:05 i to jest dowod na co? ze powinnismy wrocic do leczenia gejow elektrowstrzasami? hooseksualizm nie spelnia warunkow zadnej z definicji choroby psychicznej i jak dla mnie szkoda o tym gadac. ale nie to dla mnie jest problemem w tejze debacie. Odpowiedz Link
twardycukierek Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:20 > w 1847 roku Tak, to było WTEDY. Był też czas, kiedy kokaina była uznanym lekiem. Był czas, kiedy promieniowanie było uważane za nieszkodliwe. Ale dzisiaj wiemy, że homoseksualizm nie jest chorobą, czy for the sake of argument mamy cofąć się w czasie? Gdzie jest postęp nauki? W wałkowaniu ideologicznie chodliwych tematów czy w odkrywaniu tego, co nowe i rozwiązywaniu problemów, które faktycznie są problemami. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:28 Był czas, kiedy promieniowanie było uważane za nieszkodliwe". a jeśli ktoś odkryje że promieniowanie jednak nie szkodzi to będzie to postęp czy cofnięcie? dzisiaj wiemy jedynie tyle, że "przypadłość X nie jest chorobą (w świetle obowiązującej definicji choroby) co należy jedynie rozumieć następująco: X nie jest chorobą, bo nie zalicza się do grupy rzeczy które nazywamy chorobami Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:40 i dlateog nie ma sensu sluchac referatu pt. Praktyka leczenia homoseksualizmu, czyz nie? Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:01 ale może on właśnie inaczej defniuje chorobę a tym samym leczenie? :) Odpowiedz Link
twardycukierek Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:44 > a jeśli ktoś odkryje że promieniowanie jednak nie szkodzi to będzie to postęp czy cofnięcie? Postęp. Oczywiście trzeba będzie jakoś wytłumaczyć dziwaczne schorzenia np dzieci z Czernobyla albo pracowników laboratoriów roentegenowych, zanim zaczęli nosić ciężkie kamizelki. Jeśli nagle nie szkodzi, to znaczy, że nigdy nie szkodziło, prawda? Jeśli ktoś odkryje, że promieniowanie nie jest szkodliwe w pomieszczeniu otoczonym szczelnie watą cukrową, świetnie, ale wtedy zmieniają się założenia 'eksperymentu'. Bez waty cukrowej - wypadają włosy. Odpowiedz Link
dominikjandomin Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 11.05.09, 10:02 dala.tata napisał: > tak skonstruowana dyskusja, wedle mnie, nie powinna miec miejsca na > uniwersytecie. uraga bowiem nauce. Generalnie dla mnie - to jest dyskusja propagandowa, nie naukowa. Zaproszona tylko jedna strona poglądów. Mam wątpliwości... Doktor teologii będzie mówiła o genezie zachowań homoseksualnych... jakiej genezie? W Biblii? Chyba rzeczywiście przeniesienie tego do domu rekolekcyjnego to dobry pomysł... Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 16:24 można o wszystkim choć dzisiaj imadło dławiące wolną myśl się zaciska Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 16:57 Nie, na uniwersytecie nie mozna dyskutowac o wszystkim. Uniwersytet nie jest miejscem wymiany dowolnych pogladow na dowolne tematy. Dowolne poglady mozna wymieniac w pralni albo na bazarze. Na uniwersytecie jest miejsce na wymiane pogladow naukowych. Cameron zostal usuniety z American Psychological Association za naruszenie etyki badan. Z takimi ludzmi na uniwersytecie sie nie rozmawia. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:07 z Semmelweisem też nie chcieli rozmawiać przecież cały czas obracamy się w obrębie konwencji i definicji Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:20 taaaaaa. rozumiem ze eksperymenty Mengele to tez tylko definicja i konwencja tak? a konferencja: Mengele: wizjoner czy rzemieslnik bylaby dla ciebie fajnym wydarzeniem naukowym. mogliby na niej wystapic blizniacy Mengelego - do poogladania oczywiscie, a nie, bron Boze, zeby cos mowic. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:23 błagam znowu piece, mengele, eksterminacja kalek - wszędzie musisz to wstawiać? co chcesz osiągnąć - wmówić mi, że nie zgadzając się z tobą reprezentuję ciemną stronę mocy Mengele zabijał ludzi, kaleczył, robił na nich eksperymenty bez ich zgody,- co on ma wspólnego z tematem wątku? Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:36 A DLACZEGO NIE????? uwieraja cie konsekwencje twoich tez? jjesli wywalenie faceta za nieetyczne eskeprymenty to malo dla ciebie (konwencje i definicje), to to chodzmy dalej. jelsi wszystko wolno. to czemu nie Mengele? to sa konwekswencje twoich pogladow, tocq! to ze ci sie nie podobaja, to ja sie nie dziwie, jednak albo o wszystkim, albo nie. no to co z tego ze Mengele meczyl ludzi - robil eksperymenty naukowe. dlaczego 'leczenie' gejow jest jakos szczeoglnie lepsze? dlaczego warto porozmawiac o tym, czy jednak na pewno homoseksualizm nie jest choroba, a nie warto porozmawiac o eksperymentach Mengele. Homoseksulaitow jeszcze 50 lat temu 'leczono' lobotomia, elektrowstrzasami, neuroleptykami, biczami wdonymi, kastracja. nad tym sie warto zastanawiac, ale nad blizniakami Mengele nie? moze jednak wytlumaczysz co? ja ci nic nie chce wmowic. ja sie z toba fundamentalnie nie zgadzam. co wiecej chcesz sobie sam ustalac porzadek etyczny: jako o gejach to OK, jak o dzieciach to nie OK. w rzeczywistosci roznica miedzy nami jest taka, ze ja chce zasady w ograniczaniu, ty chcesz sam decydowac, bo ty wiesz lepiej. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:47 wszelkie próby przymusowego leczenia osób nie wyrządzających innym szkody uważam za skandaliczne natomiast są dla mnie dpuszaczalne dyskusje na temat: czy przypadłość X jest chorobą, czy można ją leczyć czy nie (na prośbę danej osoby) żeby był jasne - nie uważam, że przypadek Y, o którym tutaj dyskutujemy jest chorobą - natomiast nie odrzucam wysłuchania referatu, głoszącego inne tezy - chociażby dlatego, aby poznać argumentację oponenta Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:53 tak, ja tez uwazam, ze dyskusje czy X jest choroba mozna i warto przeprowadzac. tyle ze trzeba zachowac podstawowe zasady debaty. omawina debata nie zachowuje tego w zadnej mierze. zwracam tez uwage, ze referat nie proponuje przedstawic zadnych arguemntacji - moze zagladnales, tytul referatu to 'Praktyka leczenia homoseksualizmu' w rozumieniu dzisiejszej nauki homseksualizm nie jest przypadloscia i nie jest choroba i referat 'Praktyka leczenia homoseksualizmu' jest w najlepszym wypadku niepowazna. bo wedle i nauki i prawa: NIE MOZNA LECZYC HOMOSEKSUALIZMU, a refera wskazuje na to, ze takie leczenie sie odbywa. w rzeczywistosci wiec jesli praktyki takie odbywaja sie na terenie Polski, tym referatem powinna sie zajac prokuratora. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:04 Ile warte sa argumenty kogos, kto jako naukowiec zaslynal z nieuczciwosci? Kupilbys samochod, wiedzac, ze sprzedawca odsiadywal wyrok za oszustwo? Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:14 ale ja sie z toba zgadzam. referat jest jednak wygloszony przez 'psychoterapeute'/ Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:40 Ale ja z toba nie polemizuje :-) Odpowiedz Link
thersites Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:53 Toku, mylisz się haniebnie, snując swoje analogie: obowiązującym paradygmatem jest ten, którego dr Cameron zażarcie broni, nie ten, który z większym czy mniejszym skutkiem przebija się do świadomości od czasów, umownie powiedzmy, Stonewall. Więc żaden z niego Galileusz. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 20:51 ale jak może być obowiązującym paradygmatem teza, którą środowisko akademickie przynajmniej na tym forum) automatycznie odrzuca (bez zapoznania się z argumentacją) i uznaje za nienaukową, przecież już dala.tata wielokrotnie pisał na tym forum, że tezy Camerona zostały dawno odrzucone i nikt ich nie przyjmuje - jakiż to dominujący paradygmat? Odpowiedz Link
pr0fes0r Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 21:05 tocqueville napisał: > ale jak może być obowiązującym paradygmatem teza, którą środowisko akademickie > przynajmniej na tym forum) automatycznie odrzuca (bez zapoznania się z > argumentacją) i uznaje za nienaukową, > przecież już dala.tata wielokrotnie pisał na tym forum, że tezy Camerona został > y > dawno odrzucone i nikt ich nie przyjmuje - jakiż to dominujący paradygmat? Dla samej przyjemności dyskusji - skoro dopiero w 1973 roku uznano, że homoseksualizm NIE JEST jednostką chorobową, można z wystarczającą dozą prawdopodobieństwa założyć, że skoro zwolennikom tezy o jego "chorobliwej" naturze nie udało się tego udowodnić przez plus minus 200 lat, wracanie do tej dyskusji jest trochę spóźnione. Cameron nie obala uświęconego tradycją paradygmatu, on właśnie siedzi w okopach św. Trójcy i wrzeszcząc rozpaczliwie zapiera się nogami przy próbach wyciągnięcia go stamtąd. Odpowiedz Link
ford.ka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 21:20 Zwracam uwage, że nauka poświęciła tematowi prawie równo sto lat (wcześniej i później była to domena kościoła, którego stosunek do sprawy wart jest niejednej habilitacji, bo pokręcony jest niewąsko) i doszła do wniosku, że nic konkretnego nie wie, poza tym że zjawisko istnieje od zawsze i w stopniu zasadniczo niezależnym od warunków zewnętrznych w tym poglądów Lesia K. Co nie znaczy, że nauka się ostatecznie poddała i wciąż (choć w sumie nie jest to mile widziane przez najbardziej zainteresowanych, którzy racjonalnie dość rozumują, że kiedy się znajdzie przyczynę, będzie można zastosować działania, które ją usuną i wszyscy będziemy "normalni") są tacy, którzy szukają przyczyn. Ale "dr" Cameron do nich nie należy, bo on przecież "wie" i wierzy, w to, co "wie". Co plasuje go poza sferą nauki a w sferze wierzeń ludowych (wciąż dość powszechnych). Zatem jego poglądy mogą być jak najbardziej przedmiotem zainteresowania naukowców jak socjolodzy, psychiatrzy, antropolodzy kulturowi i pewnie paru innych. Oczywiście, w ich badaniach "dr" Cameron nie był partnerem o dyskusji, ale materiałem badawczym. Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 21:11 Cameron siedzi hard-corze i ma maly kontakt z rzeczywistoscia. i dzisiaj juz jest rzeczywiwcsie niewiele powaznych osob, ktore by chcialy mowic to, co on. naotmiast zeby sie przekonac o dominacji paradygmatu, zastanow sie na przyklad nad homofobia. nie bedizemy sie klocic o to, ze dzisiejsza Polska jest homofobiczna, prawda? to jest wlasnie czesc tego paradygmatu. Odpowiedz Link
petrucchio Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 19:07 dala.tata napisał: > nie bedizemy sie klocic o to, ze dzisiejsza Polska jest > homofobiczna, prawda? to jest wlasnie czesc tego paradygmatu. Duży odsetek Polaków to homofobi. Ale Polska to trochę więcej. Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 19:31 zgadzam sie, jednak mysle ze stwierdzenie ze 'Polska jest homofobiczna' ni ejest przesada. mysle ze jestemy w mniejszosci i to znacznej mniejszsoci Petrucchio. petrucchio napisał: > dala.tata napisał: > > > nie bedizemy sie klocic o to, ze dzisiejsza Polska jest > > homofobiczna, prawda? to jest wlasnie czesc tego paradygmatu. > > Duży odsetek Polaków to homofobi. Ale Polska to trochę więcej. > > Odpowiedz Link
petrucchio Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 20:42 dala.tata napisał: > mysle ze jestemy w mniejszosci i to znacznej mniejszsoci > Petrucchio. A to źle być w mniejszości? Ludzie wykształceni są w mniejszości. Ludzie, którzy czytają książki, są w mniejszości. Ludzie, którzy chodzą do teatru i opery, są w mniejszości. Ludzie, którzy coś tworzą, są w mniejszości. Ja tam zawsze wolę być w jakiejś mniejszości, choćby i znacznej. Odpowiedz Link
ford.ka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 20:44 Nie jest źle, ale do naszych psich obowiązków należy niedopuszczanie do tego, żeby większość zdeptała mniejszość. Nawet jeśli prywatnie tej mniejszości nie lubimy ;) Odpowiedz Link
petrucchio Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 20:50 ford.ka napisał: > Nawet jeśli prywatnie tej mniejszości nie lubimy ;) A nie lubimy? Bo ja prywatnie lubię poszczególnych ludzi, a nie kategorie. Kilku "mniejszościowych" obojga płci znam prywatnie i ich orientacja seksualna nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Interesują mnie jako znajomi/koledzy/przyjaciele, nie jako potencjalni kochankowie. Odpowiedz Link
ford.ka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 20:58 Ten kawałek był do Lesia ;) Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 20:53 ale w historii zdarzało się także, że mniejszość brała większość w kierat - może nawet cześciej :) Odpowiedz Link
thersites Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 22:45 "Kierat"? Skąd te seksualne metafory? ;)) Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 10.05.09, 02:02 Petrucchio, ja nei mam zadnego problemu by byc w mniejszosci, ale my nie o tym rozmawialismy, nie? ta mniejszosc wskazuje wlasnie an to, ze stwierdzenie, iz Polska jest homofobiczna jest prawdziwe. niestety. Odpowiedz Link
ford.ka A poza tym wszystko w porządku? 10.05.09, 15:03 wyborcza.pl/1,76842,6590857,Bialy__heteroseksualny_monogamista_do_Brukseli.html Odpowiedz Link
thersites Re: A poza tym wszystko w porządku? 10.05.09, 15:21 Ten wąs, ten profil. Ciacho. Ale, jak mówi Osoba, nie ad personam. Orientacja seksualna - katolik? Tzn. że z wyrzutami sumienia? ;) Odpowiedz Link
megaborsuk2000 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:21 Jednakowoż musisz zrozumieć, że z nim nie chcieli gadać tacy klienci od leczenia pedałów. Tychże to klientów zaskakiwało również, że ktoś wywodzi, iż Ziemia jest okrągła. Jakiż ten świat skomplikowany, raz jest tak, a raz inaczej. Odpowiedz Link
megaborsuk2000 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 18:22 Powyższe było do uwagi o Semmelweisie. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:13 a zapomniałem - i koniecznie trzeba zamnknąć wszystkie uczelnie które nie podobają się chario ;) Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 17:26 No way, tocq. Zarzuty wobec Camerona dotycza powaznych bledow metodologicznych oraz nieuczciwego poslugiwania sie wynikami uzyskanymi przez innych. Wiem, ze w Polsce plagiat to jest nic, splunac przez lewe ramie i jest dobrze, a cytowac mozna prace, ktorych sie na oczy nie widzialo. W Ameryce za to jest wylot i smierc cywilna, zwlaszcza jezeli autor cytowanej w taki sposob pracy zlozy oficjalna skarge. Powiem tak, uczelnia, ktora przyjmie Camerona jako "amerykanskiego naukowca" zasluguje na to, zeby jej nie traktowac powaznie. Odpowiedz Link
mr_kagan Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:00 Cameron nie zostal usuniety z American Psychological Association. Wiec nie klam! Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:03 psychology.ucdavis.edu/rainbow/html/Cameron_apaletter.html Odpowiedz Link
mr_kagan Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:24 Czyli, ze usunieto go nie za "misconduct", a tylko za odmowe wspolpracy z szefostwem tegoz stowarzyszenia. A to sa zupelnie inne sprawy... Odpowiedz Link
zielka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:30 Dala.tata, chyba bedziesz musial przetlumaczyc, bo link, ktory podales, zawiera tresci w j. angielskim. Oczywiscie zakladajac, ze chcesz kontynuowac niniejsza wymiane. Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:47 jest to list, w ktorym APA usuwa Camerona za 'brak wspolpracy' z komitetem etycznym. Odpowiedz Link
zielka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:59 Oj, no ta prosba o przetlumaczenie to byl zarcik, bo Twoj Dala.tato interlokutor w swej interpretacji wyzej posluzyl sie prawdopodobnie bablefishem w tlumaczeniu tego listu, stad ambaras. Odpowiedz Link
mr_kagan O czym (nie) można dyskutować na uniwersytecie? 09.05.09, 14:37 Albo podajcie zrodla, z ktorych wynika, ze prof. Camerona wyrzucono z pracy czy stowarzyszenia naukowego badz fachowego za tzw. misconduct (czyli dyscyplinarnie), albo odszczekajcie te oszczerstwa, ktore tu wypisujecie na jego temat... Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 14:45 Zrodla sa podane. Na takie niebieskie sie klika, wtedy otwiera ci sie link, matolku. Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 08.05.09, 19:50 nie przywroce twojego postu tocq, chcesz to ty zrob, skoro go sam usunales. to co robi Keller to spamowanie i to obrzydliwe. przypominam ci jednak, ze sam nie miales ochoty na debaty na temat wizjonerstwa dr. Mengele. najwyrazniej roznimy sie co do poziomu wrazliwosci. Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 12:00 tu relacja GW na temat spotkania z Cameronem: wyborcza.pl/1,75248,6583292,Tourn%C3%A9e_Camerona.html po prostu wybitny uczony. nic dodac, nic ujac. najbardziej mnie chyba martwia owacje studentow. straszne. Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 12:11 i jeszcze tu jest. Polska ocali wiat od tyranii gejow! prawdziwa debata naukowa! tinyurl.com/ofyese Odpowiedz Link
zielka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 12:36 A mi sie wydaje, ze pan z komentarza ma racje: O tyranii homoseksualistów w KUL janek_48 08.05.09, 22:34 Odpowiedz cytując Odpowiedz Chciałbym tu serdecznie podziękowac Gazecie Wyborczej za reklame pobytu dr.Camerona w Polsce.Dzięki Waszej Pionierskiej czujności zamiast kilkuset osób o dr. Cameronie usłyszało kilka milionów.Wasza nagonka przyniosła odwrotny skutek od zamierzonego.Jest takie przysłowie jak Pan Bóg chce kogos ukarać to mu odbiera rozum, tym razem uczynił tak woebc redakcji Gazety Wyborczej:) Jeszcze raz dziękuje:)Tak dalej trzymac chłopcy!!! ... kiedys Deborah Lipstadt powiedziala, zeby juz przestac mowic o tych kilku ludziach twierdzacych, ze Shoah nie mialo miejsca. To samo moze powinno sie zaaplikowac i tu, co? Bo ilocs komentarzy na temat Camerona w GW jest niesamowita. Przekonanych o jego racji nie nawroca, przekonanych o jego bladzeniu wk*wia, i coz, mamy do czynienia z darmowym wysylaniem zlej karmy, pardon my French. Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 15:21 niby tak, ale.......mysle, ze to jest uproszczenie lekkie. bo to nie tylko idzie o Camerona. on sie wpisuje w calosc 'oficjalnej homofobii', jest czescia tego paradygmatu. i gdyby to byl tylko Cameron, mozna byloby sie zgodzic z komentarzem, ale nie jest. i jak dla mnie nalezy dawac odpor takim pogladom. najlepiej faktami. homoseksualizm nie jest chroba, molestowanie dzieci to przede wszystkim heteroseksualizm itd itd. bedzie jakas czesc ludzi, ktorzy nigdy w to nie uwierza, nie przyjma i nimi nie nalezy sie przejmowac. ale mysle ze jest cala masa ludzi, ktora po prostu nie wie i idzie z pradem.i to im trzeba tlumaczyc. Odpowiedz Link
zielka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 15:53 Oj, no daleko mi od godzenia sie na l'homophobie ambiante, niemniej tutaj nad kazdym gestem sie trzeba zastanawiac. I te artykuly co cytujemy to nie za bardzo spelniaja wymaganiu skadinad slusznemu, ze "dawac odpor takim pogladom. najlepiej faktami". Czy ktorys z cytowanych artykulow zawieral krytyczne pochylenie sie nad problemem w "danych" prezentowanych przez doktora C.? Moment, niechaj spojrze. ... (przejrzalam w tej chwili w sumie 4 artykuly) 1. "Nie znam Camerona ani wiarygodnych badań mówiących o tym, że sprawcami jednej trzeciej przypadków molestowania dzieci są homoseksualiści. Sprawcami są pedofile - podkreśla prof. Zbigniew Lew-Starowicz" 2. "Dr Wiesław Czernikiewicz, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego: - Czy na tej konferencji naprawdę będą mówić o leczeniu homoseksualizmu? To bzdura. Z punktu widzenia standardów medycznych orientacja człowieka nie podlega ocenie." Tak, tu mamy "fakty", tylko ze nie za bardzo odpowiadaja one na obawy, ktore prowokowac moze Cameron. I jedyny przyzwoity (choc szkoda, ze niekompletny) artykul na ten temat mamy tu: tiny.pl/z25n ; zaznaczam, ze szczesliwie nie zawiera on nazwiska doktora C. Reszta artykulow to wyrazy szoku roznych ludzi, oraz cytowanie roznej mlodziezy wszechpolskiej, zebysmy sie ich bali jak i oni homoseksualistow. Odpowiedz Link
thersites Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 18:05 1. Forumowicz nie ma racji: Cameron dzień wcześniej wystąpił u Pospieszalskiego (więc to my wszyscy fundujemy mu reklamę, nie "Wyborcza"), objeżdża dotowane przez państwo uczelnie, buja się więc po Polsce za publiczne pieniądze. Tym samym państwo jakoś koncesjonuje jego poglądy czy - przynajmniej - styl ich prezentowania. Gdyby studenci spragnieni wysłuchania po raz kolejny bajeczki o grożącej nam moralnej degrengoladzie sfinansowali jego wycieczkę ze swoich zaskórniaków, uznałbym, że GW się czepia. 2. Czasami wydaje mi się, że w dyskusji o miejscu homoseksualistów w społeczeństwie nie powinno być miejsca na żadną ostrożność. Podobnie jak w dyskusji o Szoah. Ile czasu można anemicznie pojękiwać: nie godzi się? Czy bowiem ci, którzy na homo reagują estetycznym obrzydzeniem i dzięki głoszeniu homofobicznych tez zyskują sobie poklask swoich znajomków, odwołują się do argumentów rozumu? Są szczególnie subtelnymi interlokutorami? Nie, stawiają przed nami swoje - przyznaję, wewnętrznie dość złożone - systemy uprzedzeń, kompleksów, pogardy i pseudonaukowej sieczki i mówią: no, dalej, dyskutujmy! 3. Chciałbym zobaczyć minę tych UKSW-ordzkich studencioków, gdyby zamarzyła mi się organizacja konferencji, której przesłaniem byłaby teza, że 80% pedofili to chrześcijanie. 4. W całej awanturze najbardziej oburza mnie brak reakcji kościoła. Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 18:10 a mnie zupelnie nie dziwi brak reakcji kosciola. Odpowiedz Link
tocqueville Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 19:01 i koniecznie zakazać głoszenia wszelkich poglądów, które są odmienne niż te, które przyjmuje thersites ;) Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 19:27 taaaaaaaaaaaaaaaaa. bo oczywiscie wszyscy tu mowili, zeby zakazywac, nie tocq? paru mowilo zeby do wiezenienia zamykac. tocqueville napisał: > i koniecznie zakazać głoszenia wszelkich poglądów, które są odmienne niż te, > które przyjmuje thersites ;) Odpowiedz Link
thersites Twój Kopernik... 09.05.09, 19:35 Tiaaa. W prezencie: cholernie precyzyjny, stymulujący, subwersywny, niepokojący, jątrzący, politycznie niepoprawny, wbrew elitom, błyskotliwy wywód: tinyurl.com/q3x6tw Odpowiedz Link
ford.ka Re: Twój Kopernik... 09.05.09, 20:03 Jeśli posiadanie narkotyków jest przestępstwem z kodeksu karnego, to jakże zaskakujące jest to, że narkomani mają problem z prawem... Światły człowiek, nie da się słowa powiedzieć. Żelazna logika. Odpowiedz Link
zielka Re: Twój Kopernik... 09.05.09, 20:13 No widzisz? haha, swietny jest ten wywiad, oczywiscie, mozna sobie teraz byc zszokowanym, etc, ale przeciez jasne jest, ze jest on koherentny z pewna wizja czlowieka stworzona przez Kosciol rzadzony "prawem naturalnym". Jesli ta wizja nie zostanie rozbita, jesli nadal bedzie sie promowac "wartosci rodzinne" nawet w srodowiskach laickich, to niestety nie pozbedziemy sie sily przyciagania takich tekstow. Swoja droga, Kosciolowi wszystko sie udaje: z jedej strony czlowiek jest wybrana przez "osobistego zbawiciela" kreatura, a z drugiej moze uzyc porownania do pszczolek, gdy ono jest wygodne. Jest jeszcze inna sprawa, najwazniejsza wg mnie, ktorej nikt nie poruszyl. Ok, facet zle interpretuje dane. Ale ma jakies cyferki, ktore, jesli nie jest totalnym swirem a tylko oszolomem, wskazuja pewien problem. I ten problem trzeba ludziom wyjasnic, tak jak od lat wyjasnia sie to, ze wsrod populacji wieziennej USA jest proporcjonalnie zbyt wielu ludzi niebialych. Wiec moze trzeba po prostu powiedziec, ze jak sie kogos przesladuje, poniza, etc, zastrasza, to tak, generowac to moze niedobre zachowania? Wiec jesli ktos jest winny statystykom (jesli takie istnieja) wskazujacym na to, ze proporcjonalnie wiecej jest gejow pedofilow niz hetero pedofilow, to jest to jednak glownie aktualna propaganda spoleczna? Odpowiedz Link
thersites Re: Twój Kopernik... 09.05.09, 22:43 Nie dowierzałbym jego cyferkom, ale chętnie dowiedziałbym się, czy rzeczywiście istnieje korelacja. Obawiam się, że istnieje, ale w populacji samobójców. Natomiast nie zdziwiłbym się, gdyby wśród księży-pedofilów 1/3 stanowili geje, ale to tylko ze względu na ich nadreprezentację w tym fachu. Wzywasz do przekonywania, koncyliacyjnego tonu i dyskusji o faktach. Przekonaj siłą swoich argumentów Kościół do porzucenia komunałów spod znaku "prawa naturalnego", "wartości rodzinnych" i "cywilizacji śmierci". Wierzę, że Ci się uda. :D PS. Nie byłem "zszokowany" lekturą tego wywiadu. Ale nie odmawiaj mi prawa do bycia zszokowanym, wiem, to nieestetyczne, ale każdemu się zdarza :) Odpowiedz Link
zielka Re: Twój Kopernik... 10.05.09, 08:33 Kosciola, Thersitesie, moze nie nawroce, ale wlasnie te owieczki o ktorych mowil dala.tata, ktore nie sa fundamentalistami, i ktore sa otwarte na glosy rozsadku - czemu nie. Ilez naszych siostr w Chrystusie uzywa szczesliwie pigulek, i z iloma katolikami udalo nam sie miec seks bezmalzenski... Nie trace nadziei :) Odpowiedz Link
thersites Re: Twój Kopernik... 10.05.09, 12:21 Hahaha! Cóź, pozostaje więc żmudna praca u podstaw ;) Odpowiedz Link
twardycukierek Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 21:53 Ale nikt nie zabrania. Tylko czy uniwersytet jest do ich głoszenia odpowiednim miejscem? I czy tak trudno przyznać, że chodzi tu tylko o koniunkturalny temat a nie o naukę, postęp. W Speakers Corner na przykład może sobie gadać do woli, choć przypuszczam, że jego poglądy nie będą tam równie popularne ;) Odpowiedz Link
zielka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 19:17 Co do pierwszego punktu, to sprawa jest prosta: nie obchodza mnie grzechy ludzi obcych, o wiele bardziej mnie denerwuje jak ktos uwazany za bliskiego (GW do pewnego okresu) robi rzeczy, ktore wydaja mi sie bardzo konrproduktywne, i ktore obecnie (taka byla moja teza powyzej) ja rozumiem glownie jako podpuszczanie. Co do drugiego, no to wlasnie ten "system uprzedzen" jest tu kluczem. Homofobia jest dla mnie najwieksza tajemnica historii swiata, i reakcje niektorych ludzi na nia sa dla mnie, no, stala zagadka. Nie, nie postuluje zadnego "szancunku" dla tych reakcji, ale obserwuje, ze niestety nie przez bycie zszokowanym przez nie uda nam sie je wyeliminowac. I coz, powolne wskazywanie pozytywnych przykladow (czyli rowniez akcja "niech nas zobacza") oraz zmudna edukacja faktami wydaja mi sie jak na razie najlepszym rozwiazaniem. Najnowsza kilkudniowa akcja GW nie byla dla mnie przykladowa, i tym glownie mowie. Co do dyskusji o Shoah to moja analogia polegala wylacznie na zasugerowaniu, ze osoby reprezentujace negacjonizm powinny byc ignorowane, nie Shoah jako taki. Bo jednak z punktu widzenia twierdzen na temat Shoah ("zginelo kilka milionow Zydow tylko dlatego, ze byli Zydami"), to sa one latwiejsze do przyjecia nawet dla antysemity niz rownie banalne twierdzenia na temat homoseksualizmu ("nie ma zadnych powodow, by uwazac homoseksualistow i rodziny, ktore zakladaja za cos nienormalnego"). Shoah jest niepomiernie mniej "inwazywny" dla antysemity niz normalny stosunek do homoseksualizmu dla homofoba. Wiec obawiam sie, ze analogie miedzy dwoma dyskursami sa bardzo ogranicznone. Odpowiedz Link
thersites Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 19:44 I zgadzam się, i się nie zgadzam. 1. Analogie między homofobią a Zagładą są ryzykowne. Pisała o tym swego czasu Graff. Nie o to mi szło. Szło mi tylko o to, by znaleźć jakiś odpowiednik w dyskusji publicznej dla - puszczanego w zaciszu domowym - pawia. Wciąż nie jestem przekonany, czy właśnie nie wrzask (a nie podejmowanie dyskusji) jest najwłaściwszą reakcją. Akurat tu GW zachowała się właściwie i odniosła przynajmniej częściowy sukces, rugując konferencję z UKSW. 2. Gdy jednak kwestia nie jest paląca a akcja nie jest doraźna, GW zdarza się popełnić poważne błędy. Takim błędem wydaje mi się np. wdeptywanie w ziemię Zyzaka (np. tekstem z wczorajszej krakowskiej gazety) czy - choć słuszna - dla mnie chwilami nie do przełknięcia publicystyka P. Smoleńskiego. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 13:47 Lista towarzystw naukowych, ktore potepily Camerona za nierzetelnosc: psychology.ucdavis.edu/rainbow/HTML/facts_cameron_sheet.html Przeraza to, ze w Polsce nie ma to najmniejszego znaczenia, a oszust przyjmowany jest z honorami na polskich uczelniach (KUL, UO). O nauce w Polsce i o stopniach nadawanych przez te uczelnie swiadczy to jak najgorzej. Odpowiedz Link
ford.ka Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 14:03 Nie da się zamilczeć takich wyskoków w kraju, w którym homofobia jest zasadniczą częścią religii państwowej i państwowej ideologii, w którym homofobiczne wyskoki umożliwiają zwycięstwo w wyborach na najwyższe stanowiska z prezydentem państwa włącznie, w którym demonstrowanie homofobii nie spotyka się z żadnymi negatywnymi reakcjami. Facet po prostu przyjechał do domu - furda pieprzeni spedaleni ynteligenci! My wiemy lepiej, jaka jest PRAWDA!!!! Odpowiedz Link
dala.tata Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 15:22 bardzo dobrze to ujales fordzie.ka. dawno tak kompletnie sie nie zgadzalem z toba. Odpowiedz Link
charioteer1 Skandal na uczelni 09.05.09, 14:16 To na odmiane cos z prawicowej prasy: Profesor Cameron, emerytowany profesor na Wayne State University, University of Louisville, Fuller Graduate School Psychology i University Nebraska www.niezalezna.pl/article/show/id/20220 Akademickie cv Camerona na podstawie wikipedii: 1966-1967 assistant professor, Stout State University 1967-1968 assistant professor, Wayne State University 1970-1973 associate professor, University of Louisville 1976-1979 associate professor, Fuller Graduate School of Psychology 1979-1980 associate professor of Marriage and Family, University of Nebraska Z Nebraski zostal najprawdopodobniej wywalony bez referencji, bo na tej uczelni konczy sie jego kariera akademicka. Publiczne doniesienie o gwalcie w centrum handlowym, ktorego nie bylo, to wystarczajaca podstawa do zwolnienia dyscyplinarnego. Piec uczelni w ciagu 14 lat. Profesorow nie zatrudnia sie na roczne kontrakty. Albo byl zatrudniany jako visiting professor, albo uczelnie pozbywaly sie go polubownie. Z cala pewnoscia Cameron nie jest emerytowanym profesorem zadnej z tych uczelni. Odpowiedz Link
mr_kagan Re: Skandal na uczelni 09.05.09, 14:35 W USA profesorow zatrudnia sie na kontrakty, czesto roczne. To nie jest Polska, gdzie profesorem sie jest dozywotnio. Jak widac prof. Camerona tez potrafisz tylko atakowac anonimowo i ad personam... :( Odpowiedz Link
charioteer1 Re: Skandal na uczelni 09.05.09, 14:42 Tak, Lesiu, z twojego cv tez umiem duzo wyczytac. Nie chcialbys, wiec nie prowokuj. Odpowiedz Link
mr_kagan Re: Skandal na uczelni 09.05.09, 16:40 No to wyczytaj... I poodaj tez swoj, abym ja tez mogl wyczytac cosik na twoj temat... Odpowiedz Link
charioteer1 Re: Skandal na uczelni 10.05.09, 13:02 Kaganeczku, sam sie kompromitujesz swoimi bajeczkami, profesorze tytularny: A tytul profesorski mam, ale go nie zawsze musze uzywac... forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=44&w=94981636&a=94983395 Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 14:43 Lesiuniu, udowodnij mi klamstwo, albo zloze na ciebie doniesienie do prokuratury. Odpowiedz Link
mr_kagan Re: O czym (nie) można dyskutować na uniwersyteci 09.05.09, 16:42 To zloz na mnie wreszcie ten donsik. Znasz przeciez me dane. W odroznieniu od ciebie, nie ukrywam ich... lech.keller@gmail.com Odpowiedz Link
mr_kagan O czym (nie) można dyskutować? 09.05.09, 17:08 O co tu chodzi? In the mid-1980s, the gay press labeled Paul Cameron "the most dangerous antigay voice in the United States today." psychology.ucdavis.edu/rainbow/HTML/facts_cameron_sheet.html Takze: en.wikipedia.org/wiki/Paul_Cameron Paul Drummond Cameron (born November 9, 1939) is an American psychologist and sex researcher. While employed at various institutions including the University of Nebraska he conducted research on passive smoking and several other topics, but he is best known today for his claims about homosexuality. After a successful 1982 campaign against a gay rights proposal in Lincoln, Nebraska, he established the Institute for the Scientific Investigation of Sexuality, now known as the Family Research Institute (FRI). As FRI's chairman, Cameron has written papers associating homosexuality with perpetration of child sexual abuse and reduced life expectancy. In 1983, the American Psychological Association expelled Cameron for non-cooperation with an ethics investigation, although by his own account he had resigned from the organization the previous year. Position statements issued by the American Sociological Association and Canadian Psychological Association have accused Cameron of misrepresenting social science research. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować? 09.05.09, 17:39 mr_kagan napisała: > Position statements issued by > the American Sociological Association and Canadian Psychological Association > have accused Cameron of misrepresenting social science research. Nie rozumiesz? Kup sobie dobry slownik. Odpowiedz Link
mr_kagan Re: O czym (nie) można dyskutować? 09.05.09, 21:20 Oskarzyl! Ale nie skazal! Rozumiesz roznice miedzy oskarzonym a skazanym? Oskarzyc mozna bowiem kazdego! Odpowiedz Link
ford.ka Re: O czym (nie) można dyskutować? 09.05.09, 21:34 Lesiu, czy Ty naprawdę nie wyczuwasz momentu, kiedy należy się zamknąć, żeby się nie pogrążać? Si tacuisses, philosophus mansisses - po piętnastu wiekach, to wciąż jest aktualne. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować? 09.05.09, 21:37 Kagan, za cholere nie rozumiesz. Lopatologicznie, kawa na lawe. Widzisz, jest tak, kazda uczelnia amerykanska ma cos takiego, co sie nazywa komisja etyki. Jak chcesz zrobic badanie, to musisz uzyskac zgode takiej komisji. Jak zrobisz cos zlego, nawet jezeli jest to czyn, ktorego prawo stanowe nie sciga, to tez masz przechlapane. Jak taka komisja etyki sie do ciebie dobierze, to juz jest po tobie. Wlasnie taka komisja etyki z APA dobrala sie do Camerona po tym, jak kilku facetow sie poskarzylo, ze Cameron wygaduje bzdury wycierajac sobie gebe ich nazwiskiem. No i ten sad kapturowy z APA sie zebral i skazal Camerona na wykluczenie z grona naukowcow. Rozumiesz teraz kaganku? Odpowiedz Link
mr_kagan Re: O czym (nie) można dyskutować? 10.05.09, 20:20 W Australii tez sa takie komisje, ale one sie odnosza do projektow, a nie do ludzi. I APA nie usunelo Camerona ze swego grona za naruszenie etyki zawodowej, a tylko owiadczylo, ze Cameron nie chce wspolpracowac z wladzami APA - inaczej mieli by sprawe sądową o dyskryminacje. I nie wykluczyli go z grona naukowcow, tylko z grona czlonkow APA. Naukowcem mozna bowiem byc nie nalezac do zadnego stowarzyszenia typu APA i nie pracujac na zadnej wyzszej uczelni. Cameron pracuje np. w swoim wlasnym instytucie naukowym. Rozumiesz cos z tego, czy mam ci to wytlumaczyc jeszcze dokladniej? Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować? 10.05.09, 20:27 Kaganiąteczko, sprawa jest bardzo prosta. Jak juz cie wywale z wszystkich uczelni, to zalozysz sobie wlasny instytut naukowy. Duce, prowadz! Odpowiedz Link
mr_kagan Re: O czym (nie) można dyskutować? 10.05.09, 20:58 Na razie to mnie z zadnej nie wywalili... Odpowiedz Link
charioteer1 Re: O czym (nie) można dyskutować? 10.05.09, 20:58 Ale jakby co, to juz wiesz, co zrobic. Odpowiedz Link
sendivigius A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 18:22 Konferencja sie miala odbyc na "uniwersytecie" imienia czlowieka ktory glosil teze o istnieniu Boga. Jest to teza nie do udowodnienia na gruncie naukowym. I nie ma tu zadnego znaczenia czy poszczegolny naukowiec w Boga faktycznie wierzy czy tez tylko tak mowi dla swietego spokoju. Teza jako taka jest naukowo falszywa. Ale uniwerstytet moze miec za patrona glosiciela falszywej nienaukowej tezy. Co wiecej wykladaja na nim ludzie (ksieza) ktorzy z gloszenia tej tezy uczynili sposob na zycie, szacunek spoleczny i takze dochody. Paranoja, to jest stan umyslu w ktorym wszystko jest spojne i logiczne, za wyjatkiem podstawowego zalozenia. Gdy paranoik uwaza ze jest sledzony przez KGB, to kazdy fakt moze zinterpretowac jako dowod na to, moze zbudowac cala dyscypline o tym jak unikac bycia zidentyfikowanym przez wszechobecnych szpiegow KGB a nawet wynalezc "proszek na szpiegi" i sprzedawac go w promocji po 9,99 PLN. Proszek na pewno dziala super. Wy zachowujcie sie podobnie, to nic ze uniwersytet i firma jest oparta na falszywych podstawach, jak mozna miec fajna debate czy wspomniany proszek dziala na wszystkie szpiegi KGB czy tylko na te w czerwonych czapkach. I teraz mozna isc do sadu i podac producenta proszku o falszywa informacje na etykiecie, i tak dalej. Widze ze jest tu grupa zwolennikow uzycia proszku, jak tez sa i tacy ktorzy postuluja jego umiarkowane uzycie. Tyle ze jedni i drudzy nie widza ze mloca slome. To miejsce, to po prostu nie jest uniwersytet, panowie ktorzy tam wykladaja to nie sa zadni naukowcy, tezy ktore tam stawiaja sa tworzone metoda "wydajemisieze". Cale przesiewziecie jest z dziedziny hucpy i rozrywki, cos jak koncert Dody. Wystarczy przylozyc taka miare i juz mozna machnac reka i miec spokoj. Ten swiat jest dziwny ale wiele dziwactw jest nieszkodliwych. Odpowiedz Link
tocqueville Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 18:36 a co to za bzdurny wpis Kopernik też wierzył w Boga, czy przez to jego odkrycia były nieprawdziwe? Odpowiedz Link
charioteer1 Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 18:37 To nie jest bzdurny wpis. To jest pytanie o to, czy na panstwowych uniwesytetach powinny byc wydzialy teologiczne. Odpowiedz Link
zielka Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 18:51 charioteer1 napisał: > To nie jest bzdurny wpis. To jest pytanie o to, czy na panstwowych >uniwesytetach powinny byc wydzialy teologiczne. Nie, to nie jest pytanie. Pytanie jest: jak sie jej pozbyc?! (niniejszym pozdrawiamy U.Wr. i U. Gdanski, ktore o ile pamietam sa jedynymi uniwerkami w Polsce niezgadzajacymi sie na wprowadzenie u nich "misji kanonicznej") Odpowiedz Link
dala.tata Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:00 eeee tam. ja tam sobie jednak mysle ze to nie ma znaczenia ze uni jest takiego imienia cyz takiego. nie mam zandych problemow z tym, ze uniwersytet chce uhonorowac jakas osobe za 'zaslugi'. Kazimierz wielki nie uderza mnia jako wybitny uczony, ale jako snikt nie protestuje przeciwko takiemu patronowi. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:35 hermeneutycznie podchodzisz do sprawy... a dlaczego nie mają być??? właśnie tam powinny być, bo to gwarantuje poziom, choć akurat poziom teologii UKSW jest raczej makabryczny..., no ale to pozostałości stricte religijnej uczelni Odpowiedz Link
thersites Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:53 A gdzie poziom teologii jest dobry? We Fryburgu? Czy u prof. Węcławskiego? Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 18:50 tocqueville napisał: > a co to za bzdurny wpis > Kopernik też wierzył w Boga, czy przez to jego odkrycia były nieprawdziwe? No przeciez pisze w pierwszym akapicie, ze to czy dany naukowiec w Boga wierzy nie ma nic do rzeczy. Idzie nie o naukowca ale o uniwersytet. Niech sie wiec nazwie "Uniwersytet plaskiej Ziemi i flogistonu". Pasuje? Falszywosc czy prawdziwosc odkryc Kopernika tez nie jest oceniana przez interpretaje doktryny wiary ale przez obserwacje naukowe. Zreszta, historia konfliktu w tej materii z kosciolem jest znana. Tym niemniej, gdy ktos jest zwolennikiem plaskiej Ziemi i mowi ze odkryl lekarstwo na AIDS, to jest to dosc podejrzane. Mowiac inaczej wiarygodosc jego jest nizsza niz kogos kto przyznaje ze jednak Ziemia jest okragla. Oczywiscie lekarstwo mogl odkryc ale wieksza niz zazwyczaj ostroznosc jest wskazana. Wyobraz sobie ze jutro Doda- Elektroda oznajmia ze ma cudowny lek na AIDS, a ma go bo sie jej objawil Duch Swiety i podal recepte. Wzialbys taki lek i stosowal czy najpierw sprawdzil? Natomiast gdy to samo by wyszlo z kliniki w Mayo, mozna by w ciemno temu zaufac. Tylko tyle. Wiec konsekwentnie jak UKSW cos mowi to jest juz z natury rzeczy podejrzane. I jak ktos ma takie hobby by wszystko sprawdzac to fajnie ale wiekszosc ludzi machnie reka, niech sobie mowi co chce, na tym polega wolnosc slowa. Odpowiedz Link
tocqueville Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:03 a uniwersytet mikołaja kopernika - może być czy nie? Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:11 tocqueville napisał: > a uniwersytet mikołaja kopernika - może być czy nie? Moze byc, podobnie jak AGH im S. Staszica, jak rowniez im A. Mickiewicza. Ale wybaczcie, im Jana Pawla II juz nie, z podobnego powodu jak nie im. B. Bieruta, choc juz K. Marksa pasuje. Odpowiedz Link
tocqueville Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:29 ale Staszic to chyba politycznie niepoprawny bo pisał teksty, które dzisiaj uznane zostałyby za zajadle antysemickie Odpowiedz Link
dala.tata Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:02 no juz bez jaj. Brzechwa tez nie moze byc patronem szkoly, a IPN lustruje ulice. bez jaj!!!!!! Uniwersytet ma byc oceniany pod wzgledem jakosci nauki, debaty nauykowej czy badan. a nie patrona! sendivigius napisał: > tocqueville napisał: > > > a uniwersytet mikołaja kopernika - może być czy nie? > > > Moze byc, podobnie jak AGH im S. Staszica, jak rowniez im A. > Mickiewicza. Ale wybaczcie, im Jana Pawla II juz nie, z podobnego > powodu jak nie im. B. Bieruta, choc juz K. Marksa pasuje. > > > Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:25 dala.tata napisał: > no juz bez jaj. Brzechwa tez nie moze byc patronem szkoly, a IPN lustruje ulice. bez jaj!!!!!! Uniwersytet ma byc oceniany pod wzgledem jakosci nauki, debaty nauykowej czy badan. a nie patrona! Mimo wszystko, czy chcialbys byc absolwentem "Uniwersytetu Kaczora Donalda"? Odpowiedz Link
dala.tata Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:29 pewnie nie, ale szansa na to, ze ktos nazwie uniwersytet w tem sposob jest dosc niewielka. podobnie jak to, ze bedize to Doda, benny hill, czy moze omawiany tu dr Cameron. i ja wiem ze bycie zasluzonym jest in the eye of the beholder, ale z reguly mieszcza sie ci zasluzeni w szerokiej akceptowalnosci. sendivigius napisał: > dala.tata napisał: > > > no juz bez jaj. Brzechwa tez nie moze byc patronem szkoly, a IPN > lustruje ulice. bez jaj!!!!!! Uniwersytet ma byc oceniany pod > wzgledem jakosci nauki, debaty nauykowej czy badan. a nie patrona! > > Mimo wszystko, czy chcialbys byc absolwentem "Uniwersytetu Kaczora > Donalda"? Odpowiedz Link
thersites Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:31 Przeginasz nieco. Chciałbyś być absolwentem uniwersytetu im. wielebnego Johna Harvarda? Ja bym nie wzgardził ;) Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:49 thersites napisał: > Przeginasz nieco. Chciałbyś być absolwentem uniwersytetu im. wielebnego Johna > Harvarda? Ja bym nie wzgardził ;) Tak wiem o tym, takich przykladow jest wiecej, w istocie bylo to u zarania seminarium duchowne, co wiecej mialo znane i zabawne problemy z alkoholizmem kadry i studentow. Z tym ze nazwa ta ciagnie sie sila bezwladnosci i wlasciwie dziwi mnie to ze jej nie zmieniono, ale to po prostu jest kapitalizm. Wiele nazw kupiono. Tu jest podobnie jak z AHG im. Staszica. Z UKSW sytuacja jest inna, nazwe nadano w czasach wspolczesnych i z powodow orientacji religijnej i nadano ja po to aby zyskac przychylnosc pewnych gremiow politycznych. Ja nie przecze, za 500 lat moze na sprawe bedzie mozna spojrzec inaczej, ale 500 lat jeszcze nie minelo wiec jest jak jest. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:36 no ale UAM też przegrywa w zgodzie z twoją koncepcją??? obawiam się, ze nie łapiesz symboliczności nazwy ;-), a traktujesz ją magicznie Odpowiedz Link
tocqueville Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:41 zawsze mnie zastanawiało dlaczego UKM to Uniwersytet mikołaja Kopernika a nie "im. Mikołaja Kopernika" czy ta uczelnia należy do spadkobierców tego naukowca?:) Odpowiedz Link
mr_kagan Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:22 Kopernik nie mieszal Boga do nauki, oraz najprawdopodobniej nie wierzyl w Boga, podobnie jak np. Ksiadz Stanislaw Staszic... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:31 nawet u Newtona, chłopcze, pojawia się Bóg jako podstawa tego grajdołka... zwanego kosmosem Odpowiedz Link
mr_kagan Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:56 Prawa synamiki Newtona obalily jeden z dowodow na istnienie Boga (ten o Bogu, jko sprawcy pierwszego ruchu)... I zasada dynamiki Newtona: W inercjalnym układzie odniesienia, jeśli na ciało nie działa żadna siła lub siły działające równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 21:07 no, ale synku Newton nie odrzucał istnienia Boga... Odpowiedz Link
mr_kagan Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 21:39 Newton wiecej czasu spedzil na bezsensownej z zalozenia analizie Apokalipsy w/g Sw. Jana niz nad fizyka i matematyka... Do tego prowadzi czlowieka bezsensowna z definicji wiara religijna... Odpowiedz Link
charioteer1 Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 18:36 Jutro Cameron ma goscic na Uniwersytecie Opolskim. Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:07 charioteer1 napisał: > Jutro Cameron ma goscic na Uniwersytecie Opolskim. > pl.wikipedia.org/wiki/Uniwersytet_Opolski ..... pl.wikipedia.org/wiki/Wydzia%C5%82_Teologiczny_Uniwersytetu_Opolskiego To naprawde jest dobre. 30 samodzielnych z habilitacja. Proponuje nastepna konferencje na temat: "Ile diablow zmiesci sie na koncu szpilki?" Ja stawiam teze ze zmiesci sie 4 i pol chudego diabla. No, dyskutanci do dziela. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:32 Sendi, firmy względem której się wyzłośliwiasz, to ja nie lubię, ale z innych powodów. Miałbym do ciebie pytanie - co to nauka??? bo nauka to przecież konwencja - historyczna, kulturowa. Ty się zachowuje, jak ci księża z UKSW, którzy z góry wiedzą i nauczają z ambony... a przecież chyba jest tak, że teologia i fizyka są dokładnie takimi samymi naukami (nie musisz mi tu tłumaczyć oczywistych różnic ;-) i chodzi o to, jak się je uprawia... I mnie się właśnie ten sposób uprawiania na UKSW nie podoba... Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:46 adept44_ltd napisał: > Sendi, firmy względem której się wyzłośliwiasz, to ja nie lubię, ale z innych > powodów. Miałbym do ciebie pytanie - co to nauka??? bo nauka to przecież > konwencja - historyczna, kulturowa. Ty się zachowuje, jak ci księża z UKSW, > którzy z góry wiedzą i nauczają z ambony... a przecież chyba jest tak, że > teologia i fizyka są dokładnie takimi samymi naukami (nie musisz mi tu tłumaczy > ć > oczywistych różnic ;-) Nie, fizyka i teologia to nie sa takie same nauki. Co wiecej teologia to wogole nie jest nauka. Jest nia, jedynie jak bedziemy definicje rozciagac formalnie w nieskonczonosc i na przyklad stwierdzimy ze Doda-Elektroda to jest sztuka. Zapewne komus sie to podoba ale w takiej postmodernistycznej interpretacji wszystko zaczyna byc wszystkim. I jesli tak, to juz nie da sie porozumiewac, bo czlowiek dal rzecza nazwy aby zawezic znaczenie, bo wtedy za pomoca krotszego komunikatu mozna przekazac wiecej tresci. Wiec, jesli kazdy kto wlozy sobie toge i nazwie swoja firme uniwersytetm bedziemy uwazac za nauke, to bardzo szybko wejdziemy na manowce komunikacji. Oczywiscie jest to legalne ale malo praktyczne. Wobec tego nauke definiujemy jako zbior problemow weryfikowalnych niezaleznie od swiatopogladu. Nie da sie zadnej tezy teologicznej zweryfikowac gdy ktos jest buddysta, lub co gorsza ateita, natomiast teza o plaskosci Ziemi tego problemu nie ma. Jest to roznica absolutnie fundamentalna, jesli ten fundament rozkopiemy to mamy calkowity chaos pojeciowy, przestaniemy sie porozumiewac i tak dalej. Oczywiscie na przyklad historia kosciola czy historia religi to moze byc zupelnie normalna nauka, ale to jest po prostu historia, i to jeszczcze przy naciagnieciu ze historia wogole nauka jest. Odpowiedz Link
dala.tata Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:06 nie znam sie na teologii i nie wiem z czego sie pisze prace habilitacyjne z teologii. jednak nei mam zadnych problemow z tym, zeby pisac o religii, mysli religijnej itd. i jesli taki teolog dostaje stopien za wiedze o religii, dogmatach itd, to niech se dostaje. Odpowiedz Link
mr_kagan Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:25 Religioznawstwo jest nauka, teologia jest zas pseudonauka, podobnie jak alchemia czy astrologia... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:07 1. przestrzegam przed nadużywaniem retorycznym określenia 'postmodernistyczny' ;-), bo przecież, sprowadzając rzecz do absurdu, wyjdzie ci, że św. Tomasz to czołowy postmodernista... 2. powtórzę - nie ma czegoś takiego jak nauka...raz na zawsze zdefiniowana, mówiąc inaczej - ludzie umówili się, że pewien dyskurs określa się mianem nauki, no i też umówili się, że teologia będzie miała to miano... 3. oczywiście, pisząc, że fizyka i teologia to takie same nauki, miałem na myśli punkt 2..., a więc ich status kulturowo-społeczny, a nie różniącą je resztę... 4. poza tym, teologia to piękna sprawa - czysta nauka, bez przedmiotu... ;-))) tylko pozazdrościć tej spekulacji... Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:29 adept44_ltd napisał: > 2. powtórzę - nie ma czegoś takiego jak nauka...raz na zawsze zdefiniowana, mówiąc inaczej - ludzie umówili się, że pewien dyskurs określa się mianem nauki I na tym to polega. Ludzie umowili sie ze kon to kon, a pies to pies. Odpowiedz Link
thersites Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 19:58 Ufologia to też nauka? Bo że zespół twierdzeń o świecie, każdy się zgodzi. Ale to chyba nie wystarczy? A dlaczego by nie umieścić teologii (w domyśle niemal zawsze: katolickiej) na religioznawstwie? Albo na politechnikach i akademiach rolniczych? Odpowiedz Link
dala.tata Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:09 mozna. ale zwyczaj jest inny. i dopoki dopoty prace pisane przez tych teologow trzymaja sie pewnych standardow, to super hiper. thersites napisał: > Ufologia to też nauka? Bo że zespół twierdzeń o świecie, każdy się zgodzi. Ale > to chyba nie wystarczy? A dlaczego by nie umieścić teologii (w domyśle niemal > zawsze: katolickiej) na religioznawstwie? Albo na politechnikach i akademiach > rolniczych? Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:15 no właśnie i to jest problem, bo jeśli dostaję do druku artykuł na bazie hab. (filologiczno-teologicznej) obronionej na UKSW i wysyłam do świeckiego recenzenta, który to rozbija w pył, pokazując, że autor (nb. z resortu...), nie ma pojęcia o Biblii... to jaja są... Odpowiedz Link
dala.tata Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:18 i wlsnie o to idzie! rygorystycznie ocenic, a nie za zaslugi przy oltarzu. i bedzie ok. Odpowiedz Link
thersites Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:24 Chcąc nie chcąc korzystam z kilku prac powstałych na pacie czy na WT UAM i nie jest dobrze. Ale to zbyt mała próba, a ja za głupi. Ale: nie upieram się, by wyrugować teologię, ale by działalność kss. i oo. poddać kontroli (przejrzyjcie skład osobowy WT UAM czy UO), tzn. by nie były to autonomiczne wydziały, tylko jednostki w obrębie większych, w których będzie trzeba jednak zetknąć się z innym doświadczeniem. A co do statusu teologii jako nauki: średniowieczna akademia to wzór zacny, ale się ostatnimi czasy jakby nieco przeżył. :) Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:12 mało radykalne - proponuję AGH... powtórzę się (zresztą w twojej wypowiedzi to widać) - to, że coś jest nauką, to nie kwestia istnienia jakiegoś uniwersalnego modelu (tak twierdzą teolodzy), ale to kwestia umowy, a więc tradycji.... Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 21:12 adept44_ltd napisał: > mało radykalne - proponuję AGH... > powtórzę się (zresztą w twojej wypowiedzi to widać) - to, że coś jest nauką, to nie kwestia istnienia jakiegoś uniwersalnego modelu (tak twierdzą teolodzy), ale to kwestia umowy, a więc tradycji.... I jedno i drugie. Ja widze sprawy praktycznie. Jezyk i nazwy sluza do komunikacji. Umowiono sie wiec co do tego co jest nauka a co jest religia, a teraz probuje sie zakwestionowac ten podzial. I wlasciwie nie wiadomo po co. Obawiam ze ze chodzi o kase, ale to nic chodzi o moja kase i dlatego sie przeciwstawiam. Tak samo jak na dodatek do NASA miala by powstac Narodowa Agencja Istnienia Boga z podobnym budzetem, bo ten budzet bedzie zabrany mnie. Ja nie jestem hipokryta, jak bronie swojego podworka i tylko takie motywy mi przyswiecaja. Ja juz nie jestem w liceum aby wziac "Alpagi lyk" i prowadzic "dyskusje po swit" na temat czy jakos tam filozoficznie dzielac wlos na czworo nauka jest. Ja zwracam uwage ze czas jest ograniczony i jak sie robi cos to sie nie zrobi czegos innego jak sie bedzie zasmiecac problem i wracac do dyskusji czy teologia nauka jest to skonczy sie to tak jak Imperium Hiszpanii. I dlatego uwazam ze nazwa UKSW kompromituje nauke i koncepcje uniwersytetu, a poniewaz staje sie to sprawa publiczna powoduje tez podzeranie mojej pozycji, bo teraz ja tez musze jakos ustosunkowac sie do pytanie "czy na uniwersytecie liczymy diably na koncu szpilki" i zamiast sie zajac czym pozytecznym to sie zajmuje tym. Konferencja z udzialem jakiegos porypanca, przeprowadzona w miejscu ktore juz z samej nazwy jest obciachowe nadaje sie jedynie do wspominania w dziale "dziwny jest ten swiat". A probuje sie z tego zrobic kontrowersje naukowa, podczas gdy jest zwyklym PR-em. Odpowiedz Link
sendivigius Re: A was nie dziwi nic wiecej? 10.05.09, 20:22 thersites napisał: > Ufologia to też nauka? Bo że zespół twierdzeń o świecie, każdy się zgodzi. Gdyby istniala choc jedna niepodwazalna obserwacja UFO - to zupelnie cos innego. Wtedy jest to nauka jak najbardziej, ale mimo wysilkow takiej obserwacji nie ma i dopoki nie bedzie UFO-logia to zabawa. Z tego samego powodu astrologia nauka nie jest, mimo wielu prob nie udowodniono ze pozycja Jowisza wzgledem Marsa powoduje zawod milosny u Joli Rutowicz, chocby Jola zarzekala sie ze jest wlasnie odwrotnie. Tak samo teologia, gdy odrzucimy zalozenie o istnieniu Boga cala konstrukcja sypie sie jak domek z kart. No i jeszcze jeden problem. Stosowanie metodologii naukowej jeszcze nauki nie tworzy. Nauka jeszcze musi byc powazna. Odpowiedz Link
adept44_ltd wzniosła? 10.05.09, 20:32 mieć początek, środek i koniec.... i prowadzić do katharsis Odpowiedz Link
zielka Teologia na uniwersytecie 10.05.09, 21:20 Nie, no panowie, blagam, nie problem w tym, czy jest to nauka, czy nie nawet. Podstawowym problemem teologii na uniwersytecie jest to, ze zeby nauczac teologii (lub religii w szkolach) potrzeba jest wykladowcy tzw. missio canonica, nadawanej przez instytucje religijne. Ostateczne standardy dotycza wiec stanu duszy wykladowcy, a nie jego umiejetnosci. Fajne z tego historie wychodza administratywne, moze ktos z Was sie przygladal przygodom jakie UAM mial z Tomaszem Polakiem swego czasu, ktoremu Kosciol oczywiscie misje cofnal, a Polak formalnie mial tez umowe z uniwersytetem.... na ktorym NIE MOGL nauczac bez misji. Odpowiedz Link
ford.ka Czyżby ktoś nas czytał??? 11.05.09, 16:45 wyborcza.pl/1,75248,6594955,Cameron_w_Opolu_zignorowany.html