anonimzwanygallem
19.03.09, 11:39
Polaków mordowali sąsiedzi
* Data publikacji: 28.02.2009 07:00
28 lutego 1944 ukraińscy nacjonaliści dokonali zbrodni w Hucie Pieniackiej. O
mordzie rozmawiamy z Ewą Siemaszko.
"Super Express": - 65 lat temu w ciągu ośmiu godzin z powierzchni ziemi
zniknęła polska wieś Huta Pieniacka położona w przedwojennym województwie
tarnopolskim...
Ewa Siemaszko: - W 1939 roku zamieszkiwało ją ponad 700 mieszkańców, w czasie
wojny nieco ubyło, ale na przełomie 1943 i 1944 r. napłynęła tam spora grupa
Polaków mieszkających w okolicznych wsiach i Polaków z Wołynia - uciekali
przed pogromami. Wydawało się im, że wieś położona na środku polany w dużym
kompleksie leśnym będzie bezpieczna. Ta kalkulacja okazała się złudna...
- W pobliżu zdarzały się pojedyncze morderstwa...
- To zagrożenie zmobilizowało ludzi do założenia samoobrony. Pomógł im
inspektorat Armii Krajowej z miasteczka Złoczów. Tymczasem w okolicy zjawiało
się coraz więcej desantowych grup partyzantów sowieckich, które zdobywały
żywność dzięki rekwizycjom. W lutym 1944 pojawili się w Hucie Pieniackiej.
Polskie miejscowości były obserwowane przez współmieszkańców tych ziem,
Ukraińców. Władzom niemieckim doniesiono, że mieszkańcy Huty współpracują z
Sowietami, co oczywiście nie było prawdą. 23 lutego pod wsią zjawiła się
ekspedycja karna Ukraińców służących w dywizji SS "Galizien". Dzięki czujności
samoobrony nie udało się im wejść do wsi, a na jej skraju - w wyniku
strzelaniny - zginęło dwóch jej członków. Ekspedycję postanowiono powtórzyć,
tym razem przy udziale członków UPA i miejscowych chłopów ukraińskich. Wywiad
inspektoratu AK wiedział, że jakąś grupę wysłano do Huty Pieniackiej i
powiadomił o tym mieszkańców wsi, sugerując, aby ukryto broń i aby młodzi
mężczyźni wyszli do lasu, żeby nie prowokować do nierównej walki. I tak się
stało. 28 lutego 1944 r. bezbronna wieś została otoczona. Rozpoczęła się rzeź,
którą - jak wielu na terenach zamieszkanych przez Polaków, a dziś należących
do Ukrainy - trzeba określić terminem genocidium atrox, czyli dzikiego
ludobójstwa.
- Jak rozumieć ten termin?
- Skalpowanie; rozbijanie główek niemowląt o ścianę lub piec; zadawanie ciosów
obuchem siekiery w czaszkę; wyrzynanie na czole "orła"; wbijanie dębowych
kołków pomiędzy żebra; wbijanie bagnetu w skroń; wyłupywanie oczu; obcinanie
nosa; obcinanie uszu.
- Czy tych metod było więcej?
- Nie lubię epatować okrucieństwami, ale pierwszy raz zrobię wyjątek:
przebijanie zaostrzonym grubym drutem ucha na wylot drugiego ucha; obrzynanie
warg; podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz;
podrzynanie gardła i wkładanie do otworu szmaty; łamanie szczęki; rozrywanie
ust od ucha do ucha; podcinanie szyi nożem lub sierpem; zadawanie ciosu
siekierą w szyję; pionowe rozrąbywanie siekierą głowy; robienie miazgi z głowy
przez wkładanie jej w ściski zaciskane śrubą; obcinanie głowy kosą;
odrąbywanie głowy siekierą; cięcie i ściąganie wąskich pasów skóry z pleców;
obcinanie kobietom piersi i posypywanie ran solą; obrzynanie sierpem
genitaliów mężczyznom; przecinanie tułowia na wpół piłą ciesielską; rozcinanie
brzucha i wyciąganie jelit na zewnątrz; rozcinanie brzucha i wlewanie do
wnętrza wrzątku; rozcinanie kobietom ciężarnym brzucha i wrzucanie do wnętrza
potłuczonego szkła; wyrywanie żył od pachwiny do stóp; wkładanie do waginy
rozżarzonego żelaza; wkładanie do waginy zaostrzonego kołka i przepychanie go
do gardła; wkładanie do waginy szklanej butelki i rozbijanie jej; rozcinanie
kobietom przodu tułowia ogrodniczym scyzorykiem; rozcinanie brzucha i
wsypywanie do wnętrza karmy dla zgłodniałych świń, które zjadały ją razem z
wnętrznościami ofiary; przypalanie wewnętrznej strony dłoni na gorącym blacie
kuchni; obcinanie piłą nóg; wieszanie dziecka płci męskiej za genitalia na
klamce drzwi; wrzucanie dzieci do studni i w płomienie; wbijanie na pal;
rozrywanie tułowia na wpół przez konie... Wiele z tych tortur stosowano
incydentalnie, inne powszechnie. W ten sposób na południowy wschód od
dzisiejszej Polski zginęło około 120 tys. polskich mieszkańców tych ziem.
- Z czego to wynikało?
- Z ideologi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która zakładała
wywalczenie niezależnego państwa pod hasłem: "Ukraina dla Ukraińców". W tej
koncepcji nie mieściły się inne narodowości. Wcześniej Niemcy, przy udziale
policji ukraińskiej, dokonali Holocaustu Żydów. Był on elementem
rozluźniającym skrupuły - i posłużył jako wzór postępowania wobec Polaków.
- Do encyklopedii na całym świecie weszły czeskie Lidice, gdzie okrutnie
zamordowano 340 osób i francuskie Oradour-sur-Glane z liczbą 642 ofiar...
- Los naszych rodaków z Huty Pieniackiej jest mało znany nawet w Polsce, a
przy ostrożnych szacunkach zginęło tam co najmniej 800 osób. Nie, nie było
encyklopedii, filmów, pomników - pamięć o nich nieśli w swych sercach ci,
którzy przeżyli.
- Jak wolna Polska odniosła się do ich pamięci?
- Ludzie ci przeżywają głębokie rozczarowanie wszystkimi elitami politycznymi
od 1989 aż do dzisiaj. Myśleli, że ta zbrodnia - jak i inne wyrządzone przez
ukraiński nacjonalizm - będzie ujawniona, nagłośniona i należycie
upamiętniona, tak jak np. zbrodnia katyńska. Tak się nie stało. Okazało się,
że tematy historyczne nadal są segregowane na pożądane i i niepożądane
politycznie.
- Czym sobie zawiniła ta pamięć?
- Musimy mieć dobre stosunki z niepodległą Ukrainą i związać ją z Europą,
odciągając od wpływów Rosji. Ale przemilczanie ludobójstwa, aby nie urazić
partnera, jest nieporozumieniem. Popieramy antyrosyjskie środowiska
ukraińskie, które równocześnie otaczają kultem czyny OUN i UPA. A przecież
będą one antyrosyjskie również bez naszego poparcia. Zjednywać dla Europy
powinniśmy prorosyjski wschód Ukrainy - wrogi wobec tradycji OUN i UPA.
- Jakieś przykłady?
- Było ich wiele. W ub.r. marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nie dopuścił do
wprowadzenia pod obrady projektu uchwały potępiającej ludobójstwo dokonane na
Polakach przez ukraińskich nacjonalistów. Mało tego - poniżył ofiary,
zrzucając odpowiedzialność za tę zbrodnię na następstwa 17 września 1939. To
skandal. Jeden z najważniejszych ludzi w Polsce całkowicie mija się z prawdą.
Kresy najpierw przeżyły dwa lata okupacji sowieckiej, kiedy ukraińscy
nacjonaliści siedzieli pod miotłą, a Sowieci mordowali na swój rachunek.
Również w ubiegłym roku Lech Kaczyński nie przybył na centralne uroczystości
ku czci pomordowanych Polaków 11 lipca - gdy przetoczyła się największa fala
mordów. Na szczęście w tym roku prezydent się zreflektował.
Ewa Siemaszko
Autorka, z Władysławem Siemaszko, książki "Ludobójstwo dokonane przez
nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945"
* Autor: Paweł Lickiewicz
* Źródło: Super Express
Pamiętajmy o nich!
* Data publikacji: 28.02.2009 07:00
Paweł Lickiewicz
Dobre relacje z Ukrainą są dla nas ważne, bardzo ważne - są niezbędne. Ich
potrzebę można stopniować bez końca i zapewne warto wierzyć myśli Jerzego
Giedroycia, że bez niepodległej Ukrainy nie może istnieć niepodległa Polska.
Czy musimy jednak ulegać zmyślonemu imperatywowi, że nasz narodowy interes w
tym względzie wart jest wszelkich poświęceń? Bo cóż to ma oznaczać? Czy
bestialstwa dokonane na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów - ich
przerażająco długą listę wymienia dziś w wywiadzie dla "Super Expressu"
znawczyni tematu Ewa Siemaszko - dokonane w czasach, gdy pokojowe
współistnienie narodów było mitem, muszą być przesuwane do drugiego rzędu
historii tylko dlatego, że mogą zawstydzać naszego sąsiada? To jego problem,
nie nasz. To jacy jesteśmy, jacy będziemy - i jakie będą przyszłe pokolenia
Polaków - zależy wprost od tego, jaki mamy stosunek do swojej przeszłości. Nie
tylko tej małej, osobistej, ale też i tej wielkiej - wynikającej z tego, że
jesteśmy wspólnotą narodową, która znajduje się w wiecznym pochodzie pr