Dodaj do ulubionych

"Pieniądze szczęścia nie dają"

01.05.09, 22:20

Tak na oko, to całkiem mądre przysłowie, ale zdaje mi się, że brak pieniędzy
też nie uszczęśliwia.

To jak to jest, czy łatwiej jest być szczęśliwym z pustą czy pełną kieszenią?
A może stan kieszeni jest zupełnie bez znaczenia?
Obserwuj wątek
    • zzaqq To zależy z jakiego poziomu startujesz. 01.05.09, 22:25
      vargtimmen napisał:

      >
      > Tak na oko, to całkiem mądre przysłowie, ale zdaje mi się, że brak pieniędzy
      > też nie uszczęśliwia.
      >
      > To jak to jest, czy łatwiej jest być szczęśliwym z pustą czy pełną kieszenią?
      > A może stan kieszeni jest zupełnie bez znaczenia?

      Dasz komuś miliard i Cię wyśmieje, że tak mało. Kupisz komuś chleb i się wzruszy.
      • vargtimmen Re: To zależy z jakiego poziomu startujesz. 01.05.09, 22:32
        zzaqq napisał:

        > vargtimmen napisał:
        >
        > >
        > > Tak na oko, to całkiem mądre przysłowie, ale zdaje mi się, że brak pienię
        > dzy
        > > też nie uszczęśliwia.
        > >
        > > To jak to jest, czy łatwiej jest być szczęśliwym z pustą czy pełną kiesze
        > nią?
        > > A może stan kieszeni jest zupełnie bez znaczenia?
        >
        > Dasz komuś miliard i Cię wyśmieje, że tak mało. Kupisz komuś chleb i się wzrusz
        > y.


        Zgoda, choć zastrzegam, że ja by tam nie narzekał, że miliard to mało, nie
        jestem wymagający... co najwyżej, zżymałbym się na podatek od darowizny ;)

        Niemniej, zaspokojenie potrzeby głodu nie ma nic wspólnego z ewentualną
        przyjemnością posiadania!
        • zzaqq Re: To zależy z jakiego poziomu startujesz. 01.05.09, 22:45
          vargtimmen napisał:
          > > Dasz komuś miliard i Cię wyśmieje, że tak mało. Kupisz komuś chleb i się
          > wzrusz
          > > y.
          >
          >
          > Zgoda, choć zastrzegam, że ja by tam nie narzekał, że miliard to mało, nie
          > jestem wymagający... co najwyżej, zżymałbym się na podatek od darowizny ;)
          >
          > Niemniej, zaspokojenie potrzeby głodu nie ma nic wspólnego z ewentualną
          > przyjemnością posiadania!

          Czyli potwierdzasz sens przysłowia. Pieniądze mogę unieszczęśliwiać czyjeś
          życie. Dzielenie się potrzebami już nie.

          Wczoraj wystartowałem o godzinę za wcześnie chcąc odebrać siostrę z Dworca. Nie
          wiadomo co robić to kupie sobie knyszę. W tym momencie podchodzi to mnie facet w
          wieku jakiś 20 lat i mówi, czy nie dam mu złotówki na jedzenie. Pytam się go czy
          jest głodny. On, że tak. To wybierz sobie co chcesz zjeść. Zamówił - zapłaciłem.
          Gdybym mu dał te pieniądze istniała wielka możliwość, że zaspokoiłby inny głód -
          ten dożylny.
          • vargtimmen Re: To zależy z jakiego poziomu startujesz. 01.05.09, 22:53
            zzaqq napisał:

            > > Niemniej, zaspokojenie potrzeby głodu nie ma nic wspólnego z ewentualną
            > > przyjemnością posiadania!
            >

            > Czyli potwierdzasz sens przysłowia. Pieniądze mogę unieszczęśliwiać czyjeś
            życie. Dzielenie się potrzebami już nie.


            Pieniądze same w sobie szczęścia raczej nie dają, ale czy mogą je odbierać?
            Kiedy się je ma, to można z nich korzystać zaspokajać potrzeby swoje i innych, a
            kiedy się ich nie ma, to co można?



            >
            > Wczoraj wystartowałem o godzinę za wcześnie chcąc odebrać siostrę z Dworca. Nie
            > wiadomo co robić to kupie sobie knyszę. W tym momencie podchodzi to mnie facet
            > w
            > wieku jakiś 20 lat i mówi, czy nie dam mu złotówki na jedzenie. Pytam się go cz
            > y
            > jest głodny. On, że tak. To wybierz sobie co chcesz zjeść. Zamówił - zapłaciłem
            > .
            > Gdybym mu dał te pieniądze istniała wielka możliwość, że zaspokoiłby inny głód
            > -
            > ten dożylny.

            To ładnie z Twojej strony. Mnie też się zdarzało tak robić, jakem krwiożerczy ;).
            • zzaqq A jaki jest poziom tego mania :) 01.05.09, 23:08
              vargtimmen napisał:
              > Pieniądze same w sobie szczęścia raczej nie dają, ale czy mogą je odbierać?
              > Kiedy się je ma, to można z nich korzystać zaspokajać potrzeby swoje i innych,
              > a
              > kiedy się ich nie ma, to co można?
              >
              >
              >
              > >
              > > Wczoraj wystartowałem o godzinę za wcześnie chcąc odebrać siostrę z Dworc
              > a. Nie
              > > wiadomo co robić to kupie sobie knyszę. W tym momencie podchodzi to mnie
              > facet
              > > w
              > > wieku jakiś 20 lat i mówi, czy nie dam mu złotówki na jedzenie. Pytam się
              > go cz
              > > y
              > > jest głodny. On, że tak. To wybierz sobie co chcesz zjeść. Zamówił - zapł
              > aciłem
              > > .
              > > Gdybym mu dał te pieniądze istniała wielka możliwość, że zaspokoiłby inny
              > głód
              > > -
              > > ten dożylny.
              >
              > To ładnie z Twojej strony. Mnie też się zdarzało tak robić, jakem krwiożerczy ;
              > ).

              Pisałem wcześniej o wyprawie rodziców do Czech za pomocą siostry i mnie. Chcieli
              jechać do Pragi ale ja zabrałem ich w czeskie Góry Stołowe. Mama i tak miała
              chorobę lokomocyjną po 100 km. Do Pragi więc by nie dojechała. Tato ponad 70
              lat. Za wiele po górkach już nie podokazuje. Zawiozłem ich w dwa miejsca, gdzie
              kondycja nie odgrywa roli. By móc wybrać te miejsca z buta musiałem przemierzyć
              kilkaset km po czeskich górach. Są szczęśliwi. Mogłem im wykupić wycieczkę
              turystyczną, nigdy by tego nie zobaczyli, a by się umęczyli.

              Siostra niedawno zwichnęła nogę. Szła o osłabionej kończynie - czego się nie
              robi dla ludzi bliskich. Sama mi mówiła musimy pojechać do ostatnich chwil.
              Pokulała dziś też szczęśliwa. Myślisz, że to można kupić za pieniądze? Nawet bez
              podatku od darowizny :)
              • vargtimmen Dobre pytanie.... 01.05.09, 23:18

                Myślę, że "niemanie" może unieszczęśliwiać wtedy, gdy brakuje na potrzeby,
                uznane przez kogoś za elementarne... albo wtedy, gdy poziom "mania" jest
                znacznie niższy niż wcześniejsze ambicje lub standard otoczenia.


                zzaqq napisał:

                > Myślisz, że to można kupić za pieniądze? Nawet bez
                > podatku od darowizny :)

                Nie, ogólnie się zgadzam z Tobą, że posiadanie, samo w sobie, szczęścia raczej
                nie daje, a sytuacje, takie jak opisałeś - tak. Nurtuje mnie jednak, czy
                posiadanie w osiąganiu szczęścia przeszkadza.
                • zzaqq Istnieje wiele rzeczy, których nie można kupić 01.05.09, 23:27
                  Np. Miłości. To jest dar. Ktoś inny Ci to daje, dy dajesz to komuś innemu.
                  Pieniądze tu nic nie znaczą.

                  vargtimmen napisał:

                  >
                  > Myślę, że "niemanie" może unieszczęśliwiać wtedy, gdy brakuje na potrzeby,
                  > uznane przez kogoś za elementarne... albo wtedy, gdy poziom "mania" jest
                  > znacznie niższy niż wcześniejsze ambicje lub standard otoczenia.
                  >
                  >
                  > zzaqq napisał:
                  >
                  > > Myślisz, że to można kupić za pieniądze? Nawet bez
                  > > podatku od darowizny :)
                  >
                  > Nie, ogólnie się zgadzam z Tobą, że posiadanie, samo w sobie, szczęścia raczej
                  > nie daje, a sytuacje, takie jak opisałeś - tak. Nurtuje mnie jednak, czy
                  > posiadanie w osiąganiu szczęścia przeszkadza.
                  >

                  Posiadanie bez doświadczenia ogranicza. Pisałem o swoim włóczęgostwie. Serio
                  przeżyłem tak ponad dwa lata (z małymi przerwami). Było warto.
    • damakier1 Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero wydawanie... 01.05.09, 23:25

    • gat45 Od dziecka znam maksymę, że i bogatym, i biednym 02.05.09, 00:13
      brakuje pieniędzy, tylko sumy, jakich brakuje bogatym są o wiele
      wyższe od tych, których brakuje biednym.

      A szczęście to oddzielny temat. Według mnie to albo chwilowy stan
      ducha i ciała, albo średnia ważona wielu czynników w określonym
      czasie. Od pieniędzy zależy o tyle, że pogoń za zaspokojeniem
      podstawowych potrzeb skutecznie szczęściu zapobiega. Teoretycznie im
      niżej ustawimy poprzeczkę swoich podstawowtch potrzeb, tym większe
      szanse na osiągnięcie błogostanu.

      Ale z trzeciej strony...


      i tak można by długo.
      • taziuta Re: Od dziecka znam maksymę, że i bogatym, i bie 02.05.09, 07:25
        gat45 napisała:

        > ... Teoretycznie im niżej ustawimy poprzeczkę swoich podstawowtch
        > potrzeb, tym większe szanse na osiągnięcie błogostanu.

        Błogostan internauty:
        1) nienawalający komputer
        2) nielimitowany dostęp do netu
        3) never ending zapas piwa, czy co tam kto popija
        4) nie ma 4... :)
      • vargtimmen Re: Od dziecka znam maksymę, że i bogatym, i bie 02.05.09, 14:47
        gat45 napisała:

        > brakuje pieniędzy, tylko sumy, jakich brakuje bogatym są o wiele
        > wyższe od tych, których brakuje biednym.
        >
        > A szczęście to oddzielny temat. Według mnie to albo chwilowy stan
        > ducha i ciała, albo średnia ważona wielu czynników w określonym
        > czasie. Od pieniędzy zależy o tyle, że pogoń za zaspokojeniem
        > podstawowych potrzeb skutecznie szczęściu zapobiega. Teoretycznie im
        > niżej ustawimy poprzeczkę swoich podstawowtch potrzeb, tym większe
        > szanse na osiągnięcie błogostanu.
        >


        To ja się dopytam, czy szczęście, to aby na pewno błogostan, wynikający z
        zaspokojenia podstawowych potrzeb? I które są te podstawowe?

        Odnośnie obniżania poprzeczki, to też nie jestem przekonany. Bo może wtedy
        łatwiej nad tą poprzeczką przeskoczyć, ale jednak jakość błogostanu jest wtedy
        niższa...
        • taziuta Re: Od dziecka znam maksymę, że i bogatym, i bie 02.05.09, 15:02
          vargtimmen napisał:

          >
          > ale jednak jakość błogostanu jest wtedy niższa...

          Błogostan, to błogostan. Jeśli się różnią to nie jakością,
          lecz długośią/czasokresem trwania... :)
        • gat45 Myślałam, że jeszcze pamietasz mojego świra 02.05.09, 20:10

          Na temat ustalania właściwych terminów w dyskusji.


          vargtimmen napisał :

          > To ja się dopytam, czy szczęście, to aby na pewno błogostan,
          wynikający z
          > zaspokojenia podstawowych potrzeb? I które są te podstawowe?

          Gdybym tak uważała, to nie wprowadziłabym pojęcia "błogostan" do
          rozmowy. Zreszta w poście, na który odpowiedziałeś, dość wyraźnie
          podałam swoją definicję szczęścia.


          > Odnośnie obniżania poprzeczki, to też nie jestem przekonany. Bo
          może wtedy
          > łatwiej nad tą poprzeczką przeskoczyć, ale jednak jakość
          błogostanu jest wtedy
          > niższa...

          >
          Masz prawo tak mysleć. A asceci mają prawo myśleć wprost przeciwnie.
          A w środku jest całe szerokie spectrum do wyboru = każdy coś dla
          siebie znajdzie.

          Nieprawdaż ?
          • vargtimmen Re: Myślałam, że jeszcze pamietasz mojego świra 02.05.09, 23:14
            gat45 napisała:

            >
            > Na temat ustalania właściwych terminów w dyskusji.
            >

            Pewnie, że pamiętam, ale mnie czasem brak precyzji.


            >
            > vargtimmen napisał :
            >
            > > To ja się dopytam, czy szczęście, to aby na pewno błogostan,
            > wynikający z
            > > zaspokojenia podstawowych potrzeb? I które są te podstawowe?
            >
            > Gdybym tak uważała, to nie wprowadziłabym pojęcia "błogostan" do
            > rozmowy. Zreszta w poście, na który odpowiedziałeś, dość wyraźnie
            > podałam swoją definicję szczęścia.
            >


            I tak i nie. Podałaś pewne własności stanu szczęścia, które, moim zdaniem, nie
            są konstytutywne, nie wyróżniają szczęścia na tle innych stanów ducha.



            >
            > > Odnośnie obniżania poprzeczki, to też nie jestem przekonany. Bo
            > może wtedy
            > > łatwiej nad tą poprzeczką przeskoczyć, ale jednak jakość
            > błogostanu jest wtedy
            > > niższa...
            >
            > >
            > Masz prawo tak mysleć. A asceci mają prawo myśleć wprost przeciwnie.
            > A w środku jest całe szerokie spectrum do wyboru = każdy coś dla
            > siebie znajdzie.
            >
            > Nieprawdaż ?


            Moment, uważasz, że asceza, to nisko ustawiona poprzeczka? Przecież uczciwa
            asceza wymaga wielkiego wysiłku i pracy nad sobą! Asceza nie polega chyba na
            tym, że się ma małe potrzeby, tylko na tym, że się człowiek potrzeb wyzbywa...
            Szczęście ascety, jak sobie wyobrażam, nie bierze się z tego, że zaspokaja łatwo
            swoje potrzeby, tylko z poczucia niezależności, jakie daje panowanie nad sobą...

            Wynikałoby z tego, że szczęście ascety wynika z realizacji trudno osiągalnego
            celu, może z poczucia wyższości nad bliźnimi, bardziej zależnymi od potrzeb ciała?
            • taziuta Re: Myślałam, że jeszcze pamietasz mojego świra 02.05.09, 23:26
              > Wynikałoby z tego, że szczęście ascety wynika z realizacji trudno
              > osiągalnego celu, może z poczucia wyższości nad bliźnimi,...

              Szczęście z poczucia wyższości?
              Nigdy mi się nie kojarzyło z ascezą.
              Już szybciej z dupkami gardzącymi bliźnimi... ;)
              • vargtimmen Re: Myślałam, że jeszcze pamietasz mojego świra 02.05.09, 23:50
                taziuta napisał:

                > > Wynikałoby z tego, że szczęście ascety wynika z realizacji trudno
                > > osiągalnego celu, może z poczucia wyższości nad bliźnimi,...
                >
                > Szczęście z poczucia wyższości?
                > Nigdy mi się nie kojarzyło z ascezą.
                > Już szybciej z dupkami gardzącymi bliźnimi... ;)


                Jest taki stereotyp ascety (np. pustelnika) wg którego, asceta czuje się lepszy,
                bo mniej zależny od świata niż bliźni. Co, wg Ciebie, popycha ludzi do ascezy?

                Ach, jest jeden piękny przykład klasycznego ascety do przemyśleń, poniżej. O co
                mu, tak naprawdę, chodziło?




                Idąc dalej od Antystenesa, żądał, by człowiek, którego porównywał z monetą, był
                odbijany innym stemplem niż dotąd, tzn. żądał zastąpienia kultury przez naturę i
                odpowiadające jej życie, podobne do życia ludów barbarzyńskich i zwierząt. I tak
                przede wszystkim domagał się zniesienia małżeństwa, wprowadzenia wspólności
                kobiet i dzieci, siebie zaś nazwał pierwszy, na przekór państwu, które strzeże
                kultury, kosmopolitą, obywatelem kosmosu, to jest świata. Dalej był Diogenes
                założycielem ascezy, która jednak nie miała na celu osłabienia ciała, lecz jego
                wzmocnienie dla prowadzenia życia pierwotnego; był też głosicielem cynicznego
                bezwstydu, w myśl którego to, co wszyscy robią, można robić publicznie. Stąd
                dzisiejsze znaczenie wyrazu cyniczny.

                Jak głosi legenda, pewnego razu opalającego się Diogenesa odwiedził sam
                Aleksander Wielki, który powiedział, że spełni jego każde życzenie. Na to
                Diogenes odparł, że jego jedynym życzeniem jest, aby Aleksander przesunął się
                nieco, bo zasłania mu słońce.

                Pomimo swych dziwacznych zachowań i radykalizmu w głoszeniu pogardy dla rozkoszy
                życiowych i dóbr materialnych stał się jedną z najpopularniejszych postaci
                starożytności. Jego imieniem psycholodzy nazwali zaburzenie osobowości - Zespół
                Diogenesa



                pl.wikipedia.org/wiki/Diogenes_z_Synopy
                • taziuta Re: Myślałam, że jeszcze pamietasz mojego świra 02.05.09, 23:57
                  vargtimmen napisał:

                  > ... Co, wg Ciebie, popycha ludzi do ascezy?

                  Hmm, ze mną na takie tematu długo nie pogadasz,
                  bo dla mnie to świry... :)

                  P.S.
                  Wszystko, co odbiega od normy, to jakiś obłęd.
                  Tylko my, moderatorzy na tym forum, jesteśmy normalni! ;)
                  • vargtimmen Re: Myślałam, że jeszcze pamietasz mojego świra 03.05.09, 00:09
                    taziuta napisał:

                    > vargtimmen napisał:
                    >
                    > > ... Co, wg Ciebie, popycha ludzi do ascezy?
                    >
                    > Hmm, ze mną na takie tematu długo nie pogadasz,
                    > bo dla mnie to świry... :)


                    :)

                    Widzę jedną dobrą, ludzką motywację: chęć uzyskania świętego spokoju... ale
                    bardzo jestem ciekaw zdania Gat.


                    >
                    > P.S.
                    > Wszystko, co odbiega od normy, to jakiś obłęd.
                    > Tylko my, moderatorzy na tym forum, jesteśmy normalni! ;)


                    Mów za siebie! bo "co cienia nie rzuca istnieć nie ma siły", a norma jest
                    pojęciem subiektywnym i względnym. Parafrazując, nie ma ludzi normalnych, są
                    tylko kiepscy psychiatrzy i psycholodzy ;)
                    • taziuta Re: Myślałam, że jeszcze pamietasz mojego świra 03.05.09, 00:23
                      vargtimmen napisał:

                      > taziuta napisał:

                      > > P.S.
                      > > Wszystko, co odbiega od normy, to jakiś obłęd.
                      > > Tylko my, moderatorzy na tym forum, jesteśmy normalni! ;)
                      >
                      >
                      > Mów za siebie! ... ;)

                      OK., no to ja jestem jedyny normalny,
                      a reszta to świry, w tym mój doktor prowadzący! :)
                      • vargtimmen Re: Myślałam, że jeszcze pamietasz mojego świra 03.05.09, 00:28
                        taziuta napisał:

                        > > Mów za siebie! ... ;)
                        >
                        > OK., no to ja jestem jedyny normalny,
                        > a reszta to świry, w tym mój doktor prowadzący! :)


                        I tak dobrze, że to doktor... ;)

                        Nie przypominaj mi lepiej o mojej psychiatrze, bo mnie rozpraszasz ;)
            • gat45 Ale się pomieszalo ! 03.05.09, 07:56
              vargtimmen napisał:

              > Moment, uważasz, że asceza, to nisko ustawiona poprzeczka?
              Przecież uczciwa
              > asceza wymaga wielkiego wysiłku i pracy nad sobą! Asceza nie
              polega chyba na
              > tym, że się ma małe potrzeby, tylko na tym, że się człowiek
              potrzeb wyzbywa...
              > Szczęście ascety, jak sobie wyobrażam, nie bierze się z tego, że
              zaspokaja łatw
              > o
              > swoje potrzeby, tylko z poczucia niezależności, jakie daje
              panowanie nad sobą..
              > .
              >
              > Wynikałoby z tego, że szczęście ascety wynika z realizacji trudno
              osiągalnego
              > celu, może z poczucia wyższości nad bliźnimi, bardziej zależnymi
              od potrzeb cia
              > ła?


              Rozmawiamy jak dwie szyny - równolegle... No ale dlatego rozmawiamy,
              że mamy nadzieję na szyn tych przecięcie się troszke wcześniej niż w
              nieskończonosci :)))

              Ja cały czas ciagnę dyskurs pod kątem tematu tego seminarium :)))
              Asceci bardzo nisko stawiają poprzeczkę potrzeb zależnych od
              pieniądza. Z tym się chyba zgodzisz ? O duchowości nic nie mówiłam.
              Do szczęścia ascety pieniądze przyczyniają się w minimalnym stopniu,
              inni potrzebują ich więcej. Gdyby temat brzmiał "co jest potrzebne
              do osiągnięcia szczęścia", wtedy rozważania o poczuciu wyższości i
              samozadowolenia moralnego byłyby na miejscu. Chociaż, jeszcze raz
              powtarzam, szczęście dla mnie to ulotna chwila, dlatego wprowadziłam
              bardziej przyziemne poczucie błogostanu. Nie jest to szczęście, ale
              przynajmniej nic nie boli.

              A z tym szczęściem to jest jeszcze jedna paskudna sprawa : często
              pokazuje się nam ono w całym blasku ex post. Kiedy się nam wymyka
              bezpowrotnie. Wtedy jasno widzimy, ze bylismy szczęśliwi. Ale cóż,
              napis THE END się już pojawił, światła na sali się zapalają.. Trzeba
              wychodzić w prozę życia.
              • kwadrydurka to domieszam... 03.05.09, 09:07
                gat45 napisała:

                > Asceci bardzo nisko stawiają poprzeczkę potrzeb zależnych od
                > pieniądza. Z tym się chyba zgodzisz ? O duchowości nic nie mówiłam.
                > Do szczęścia ascety pieniądze przyczyniają się w minimalnym stopniu,
                > inni potrzebują ich więcej.

                "Potrzeby zależne od pieniądza" to w gruncie rzeczy potrzeby,
                które mogą być zaspokojone przez innych ludzi.
                I teraz pojawia się pytanie: czy prawdą jest, że istnieją (bądź istnieli/będą
                istnieć) tacy ludzie, których praca/postawa może zaspokoić dowolną moją potrzebę?
                Niektórzy (całkiem sporo, powiedziałabym) dają na to pytanie odpowiedź
                twierdzącą. Wtedy wystarczy ustalić cenę,
                najprościej w pieniądzu. No i najlepiej, jak tego pieniądza nie braknie.
                Ale wielu jest takich, którzy sądzą, że wręcz przeciwnie - są takie potrzeby,
                których nie są w stanie zaspokoić inni ludzie.
                A jeśli są w stanie...to równie dobrze można te potrzeby zaspokoić samemu. Więc
                pieniądz tylko przeszkodą (ewentualnie można wymienić towar na towar bądź np.
                godzinę pracy przy kopaniu ogrodu
                na godzinę pracy przy praniu odzieży)


                • gat45 Re: to domieszam... 03.05.09, 09:15
                  Wybacz, ale nic nie rozumiem. Zaczynasz od "moją potrzebę", a potem
                  to już zupełnie nie mogę rozplątać od czyjej strony temat
                  tratujesz : własnej, człowieka-dostarczyciela szczęścia czy
                  człowieka-biorcy? A jak nie wiem, kto tu daje, a kto bierze, to i
                  nie rozumiem sedna wywodu.
                  • kwadrydurka Re: to domieszam... 03.05.09, 09:39
                    gat45 napisała:

                    > Wybacz, ale nic nie rozumiem.

                    Wybaczam ;-)

                    No co ja poradzę, że nie potrafię
                    opisywać tego wszystkiego z pozycji innej niż od środka? ;-)
                    W każdej chwili jest człowiek jednocześnie dawcą i biorcą i dostarczycielem i
                    komentatorem...

                    To może spróbuję jeszcze raz (może teraz się uda jasno, w końcu Paczula mnie
                    ćwiczyła wielokrotnie ;-)
                    Chodzi mi o to, że człowiek ma i takie potrzeby, których
                    nie jest w stanie zaspokoić inny człowiek. Gdy to odkryje
                    to stwierdza, że pieniądz jest mu niepotrzebny.
                    • gat45 Re: to domieszam... 03.05.09, 10:26
                      kwadrydurka napisała:

                      > gat45 napisała:
                      >
                      > > Wybacz, ale nic nie rozumiem.
                      >
                      > Wybaczam ;-)

                      Dziękuję ! :))))))))
                      >
                      > No co ja poradzę, że nie potrafię
                      > opisywać tego wszystkiego z pozycji innej niż od środka? ;-)
                      > W każdej chwili jest człowiek jednocześnie dawcą i biorcą i
                      dostarczycielem i
                      > komentatorem...
                      >
                      > To może spróbuję jeszcze raz (może teraz się uda jasno, w końcu
                      Paczula mnie
                      > ćwiczyła wielokrotnie ;-)
                      > Chodzi mi o to, że człowiek ma i takie potrzeby, których
                      > nie jest w stanie zaspokoić inny człowiek. Gdy to odkryje
                      > to stwierdza, że pieniądz jest mu niepotrzebny.

                      Dla mnie to trochę z ogólnie. Oczywiście, że masz rację w tezie, ale
                      do syntezy - jak na mój gust - przeskakujesz kilka ogniw wywodu.
                      Zawsze chyba jest taka część, o której mówisz, że z nią pieniądze
                      nic wspólnego nie mają. I czasem inny człowiek nie jest w stanie jej
                      zaspokoić, a czasem wprost przeciwnie. Przynajmniej częściowo,Ale
                      nie pieniędzmi.

                      I zawsze rozmowa na temat tak nieokreślony jak "szczęście" jest
                      ogromnie trudna.
                      • kwadrydurka Re: to domieszam... 03.05.09, 10:56
                        gat45 napisała:

                        > Dla mnie to trochę z ogólnie. Oczywiście, że masz rację w tezie,
                        > ale do syntezy - jak na mój gust - przeskakujesz kilka ogniw
                        > wywodu.

                        Staram się jak mogę, coby pisać jak najkrócej - o i nie dziw, że czasem utnę nie
                        w tym miejscu. :-)

                        > Zawsze chyba jest taka część, o której mówisz, że z nią pieniądze
                        > nic wspólnego nie mają. I czasem inny człowiek nie jest w stanie
                        > jej zaspokoić, a czasem wprost przeciwnie. Przynajmniej
                        > częściowo,Ale nie pieniędzmi.

                        Ja jeszcze o czymś innym: chodzi mi o potrzeby, których żaden
                        człowiek nie jest w stanie zaspokoić. Niezależnie od tego, czy
                        miałby to robić za pieniądze, czy z czystej miłości :-)



                        • wos9 No to TAKIE potrzeby człowiek MUSI zaspokoić SAM! 03.05.09, 12:10
                          kwadrydurka napisała:

                          > Ja jeszcze o czymś innym: chodzi mi o potrzeby, których żaden

                          > człowiek nie jest w stanie zaspokoić. Niezależnie od tego, czy
                          > miałby to robić za pieniądze, czy z czystej miłości :-)
                          >
                          >
                          >
              • vargtimmen Re: Ale się pomieszalo ! 03.05.09, 14:49
                gat45 napisała:

                >
                > Rozmawiamy jak dwie szyny - równolegle... No ale dlatego
                > rozmawiamy, że mamy nadzieję na szyn tych przecięcie się
                > troszke wcześniej niż w nieskończonosci :)))



                To mi przypomina nieco dyskusję o kwestii preferencji dla zdrowych embrionów,
                były co najmniej trzy podejścia do problemu uzgodnienia terminologii, zanim
                temat padł ;)

                Ale szczęście to chyba temat łatwiejszy :)))

                >
                > Ja cały czas ciagnę dyskurs pod kątem tematu tego seminarium :)))
                > Asceci bardzo nisko stawiają poprzeczkę potrzeb zależnych od
                > pieniądza. Z tym się chyba zgodzisz ?
                > O duchowości nic nie mówiłam.
                > Do szczęścia ascety pieniądze przyczyniają się w minimalnym stopniu,
                > inni potrzebują ich więcej. Gdyby temat brzmiał "co jest potrzebne
                > do osiągnięcia szczęścia", wtedy rozważania o poczuciu wyższości i
                > samozadowolenia moralnego byłyby na miejscu.


                Bardzo trudno się nie zgodzić z tym, co napisałaś. Z tego i poprzedniego Twojego
                postu wynika zatem teza, że jest indywidualnie definiowany próg poziomu
                zaspokojenia potrzeb materialnych, powyżej którego możliwy jest błogostan, z tym
                że, jak się domyślam, to zaspokojenie to zaledwie warunek konieczny, ale nie
                wystarczający.


                > Chociaż, jeszcze raz powtarzam, szczęście dla mnie to
                > ulotna chwila, dlatego wprowadziłam bardziej przyziemne
                > poczucie błogostanu. Nie jest to szczęście, ale
                > przynajmniej nic nie boli.


                Mam tu poważne opory, błogostan jednak nie ma tej iskry, którą ma szczęście.
                Myślę, że w osiąganiu stanu błogostanu dobre zaplecze materialne na ogół pomaga.
                Szczęście, natomiast, ma bardziej duchowy charakter. Moje postrzeganie szczęścia
                łączy się z poczuciem sensu, harmonii, zgody z naturą, rozwojem. Uregulowane
                kwestie materialne nie powinny w tym przeszkadzać, raczej przeciwnie.




                > A z tym szczęściem to jest jeszcze jedna paskudna sprawa : często
                > pokazuje się nam ono w całym blasku ex post. Kiedy się nam wymyka
                > bezpowrotnie. Wtedy jasno widzimy, ze bylismy szczęśliwi. Ale cóż,
                > napis THE END się już pojawił, światła na sali się zapalają..
                > Trzeba wychodzić w prozę życia.


                I znów muszę się zgodzić... ("Litwo, ojczyzno moja!")

                Ze szczęściem jest trochę jak ze szczytem. ;)

                Najszczęśliwsze jest podejście, sam szczyt - o czym tu pisać? - a przy
                schodzeniu się czuje w nogach... ;)
                • gat45 I tak się wyhamowałam na poczatku :)))) 03.05.09, 20:16
                  Bo miałam zacząć od ustalania czy chodzi o szczęście w
                  znaczeniu "luck" czy "happiness" :)))))

                  A mój prywatny Tubylec, który dzielnie polskiego się nauczył bez
                  wyraźnej potrzeby, westchnął kiedyś : jak może być szczęśliwy naród,
                  który na "szczęście" wymyślił sobie najtrudniejsze do wymówienia
                  słowo ?
                  • vargtimmen Re: I tak się wyhamowałam na poczatku :)))) 03.05.09, 21:15
                    gat45 napisała:

                    > Bo miałam zacząć od ustalania czy chodzi o szczęście w
                    > znaczeniu "luck" czy "happiness" :)))))

                    No nie, to akurat jest samo przez się zrozumiałe :)


                    >
                    > A mój prywatny Tubylec, który dzielnie polskiego się nauczył bez
                    > wyraźnej potrzeby, westchnął kiedyś : jak może być szczęśliwy naród,
                    > który na "szczęście" wymyślił sobie najtrudniejsze do wymówienia
                    > słowo ?


                    Kiedyś czytałem badania opinii publicznej na temat szczęścia. Najmniej
                    szczęśliwym narodem w Europie (wg własnych zeznań) byli Niemcy. Polacy byli
                    gdzieś w środku stawki. Niestety pamiętam, kto był na górze. Włosi? Holendrzy?
                    Skandynawowie?
                    • gat45 Re: I tak się wyhamowałam na poczatku :)))) 04.05.09, 07:29
                      vargtimmen napisał:

                      > gat45 napisała:
                      >
                      > > Bo miałam zacząć od ustalania czy chodzi o szczęście w
                      > > znaczeniu "luck" czy "happiness" :)))))
                      >
                      > No nie, to akurat jest samo przez się zrozumiałe :)
                      >
                      >
                      Piszę przecież, że na początku ;)))) Aż się prosiło, żeby
                      napisać "nie, jest na odwrót". Tylko nie chciałam poważnego tematu
                      spłycać. Znam swoje wady
                  • zzaqq może pojęcia się różnią. :) 03.05.09, 21:25
                    gat45 napisała:

                    > Bo miałam zacząć od ustalania czy chodzi o szczęście w
                    > znaczeniu "luck" czy "happiness" :)))))
                    >
                    > A mój prywatny Tubylec, który dzielnie polskiego się nauczył bez
                    > wyraźnej potrzeby, westchnął kiedyś : jak może być szczęśliwy naród,
                    > który na "szczęście" wymyślił sobie najtrudniejsze do wymówienia
                    > słowo ?

                    Siostra chyba sprowadzi Tubylca swego do RP. Taki jest szczęśliwy. Co to znaczy
                    miłość - porzucić winnice i być Polakiem.

                    Jestem polskością zafascynowany. Jednocześnie staram się być, jak najdalej od
                    ziomów w takich dniach jak te. Mam wrażenie, że jesteśmy agresywni.
    • kwiaty.polskie "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 08:38
      Oczywiście,że nie dają ale pomagają w osiągnięciu paru składników
      szczęścia.
      Albo inaczej - dają możliwość zdobywania wiedzy,zrobienia sobie
      drobnej przyjemności...
      Ale pieniądze jako pieniądze są niczym.To tylko elektroniczny
      zapis,kawałek plastiku w potrfelu albo papierek;-)
      • taziuta Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 08:52
        kwiaty.polskie napisała:

        > ...
        > Ale pieniądze jako pieniądze są niczym.To tylko elektroniczny
        > zapis,kawałek plastiku w potrfelu albo papierek;-)

        Albo moneta, a wówczas może dać szczęście numizmatykowi. :)
        • xenocide Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 09:51
          Pieniadze nie sa warunkiem sine qua non aby go osiagnac. Gdyby tak bylo to mozna
          by uznac ze jedynie Bill Gates jest szczesliwy a reszta juz nie. Czy z tego ze
          dostaniemy podwyzke w pracy musi oznaczac ze bedziemy wtedy sczesliwsi, sadze ze
          nie.

          Na to ze do szczescia nie potrzeba pieniedzy wystarczy podac przyklad matki
          Teresy z Kalkuty.
          • kwiaty.polskie Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 10:36

            > Na to ze do szczescia nie potrzeba pieniedzy wystarczy podac
            przyklad matki
            > Teresy z Kalkuty.

            Xeniu, jak myślisz, za co Matka Teresa kupowała
            jedzenie,lekarstwa,odzienie dlabiednych? Za wszy? Jej pieniądze też
            były potrzebne.Dawała szczęcie innym i sobie.Waszak zawsze lepiej
            jest dawać niż brać. Ja tak mam.Pewni Ty tez, i paru innych się
            znajdzie..
            • kwadrydurka Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 11:02
              Matka Teresa przede wszystkim dawała biednym swoje
              zainteresowanie nimi, dawała swoją obecność wśród nich.
              • taziuta Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 14:26
                kwadrydurka napisała:

                > Matka Teresa przede wszystkim dawała biednym swoje
                > zainteresowanie nimi, dawała swoją obecność wśród nich.

                Ale, dzięki szumowi który wokół siebie robiła, mogła im dać też to
                co się kupuje za pieniądze, które zdobywała.... ;)
    • kwadrydurka Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 09:42
      vargtimmen napisał:

      >
      > Tak na oko, to całkiem mądre przysłowie, ale zdaje mi się, że
      > brak pieniędzy też nie uszczęśliwia.
      >
      > To jak to jest, czy łatwiej jest być szczęśliwym z pustą czy
      > pełną kieszenią?
      > A może stan kieszeni jest zupełnie bez znaczenia?
      >

      To się powymądrzam na dzień dobry :-)

      Pieniądze szczęście nie tyle mogą dać ile mogą je
      skutecznie odebrać. A właściwie nie same pieniądze jako takie
      tylko obsesyjne myślenie o pieniądzach. Gdy ich brak - to ciągłe myślenie jak
      by je zdobyć i zazdrość, że innym to zdobywanie idzie
      szybciej, skuteczniej - a przecież wcale nie są lepsi!
      Gdy pieniądze są - to ciągłe myślenie, jak nie stracić tych,
      co już są i jak zdobyć więcej (żeby dorównać/prześcignąć innych).

      A przecież pieniądze to tylko jedno z narzędzi, którymi posługujemy się w
      dążeniu do szczęścia.

      Ale czy ktoś wie, co to właściwie jest to szczęście? ;-)




      • remez2 Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 09:48
        > Ale czy ktoś wie, co to właściwie jest to szczęście? ;-)
        Szczęście to nie staw w którym każdy może znaleźć swoje odbicie. Szczęście ma
        przypływy i odpływy. Ma też swoje burze, zatopione okręty i skrzynie pełne złota
        i pereł. Ale perły leżą głęboko.
      • taziuta Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 10:20
        kwadrydurka napisała:

        > Ale czy ktoś wie, co to właściwie jest to szczęście? ;-)

        Szczęście to błogostan. A stan taki nie trwa wiecznie...
        Np. Płyniesz w okolicy Arkony, wiatr, który zapowiadali na góra 6
        okazuje się minimum 8B, grudzień, około 0 stopni, czyli odczuwalna
        temperatura wynosi minus 8-9, i gdy dostajesz rozbryzgiem lodowatej
        wody w twarz, to jesteś szczęśliwy(*).

        Niestety, im mocniej wieje, tym szybciej dopływasz do Świnoujścia,
        i koniec błogostanu... ;)

        (*) Pływanie w zimie wymaga polarnych ubiorów, i ponieważ na fali w
        sztormie trzeba non stop pracować sterem, to się człowiek przegrzewa.
        A wówczas lodowaty prysznic w twarz (reszta szczelnie zakryta)
        to mile widziana ochłoda. :)
      • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 14:54
        kwadrydurka napisała:

        > vargtimmen napisał:
        >
        > >
        > > Tak na oko, to całkiem mądre przysłowie, ale zdaje mi się, że
        > > brak pieniędzy też nie uszczęśliwia.
        > >
        > > To jak to jest, czy łatwiej jest być szczęśliwym z pustą czy
        > > pełną kieszenią?
        > > A może stan kieszeni jest zupełnie bez znaczenia?
        > >
        >
        > To się powymądrzam na dzień dobry :-)
        >
        > Pieniądze szczęście nie tyle mogą dać ile mogą je
        > skutecznie odebrać. A właściwie nie same pieniądze jako takie
        > tylko obsesyjne myślenie o pieniądzach. Gdy ich brak - to ciągłe myślenie jak
        > by je zdobyć i zazdrość, że innym to zdobywanie idzie
        > szybciej, skuteczniej - a przecież wcale nie są lepsi!
        > Gdy pieniądze są - to ciągłe myślenie, jak nie stracić tych,
        > co już są i jak zdobyć więcej (żeby dorównać/prześcignąć innych).
        >
        > A przecież pieniądze to tylko jedno z narzędzi, którymi posługujemy się w
        > dążeniu do szczęścia.

        > Ale czy ktoś wie, co to właściwie jest to szczęście? ;-)
        >


        A gdyby popatrzyć na problem od strony myśli chrześcijańskiej?

        Szczęście = bliskość Boga.

        A pieniądz (mamona) jest dziełem szatana.

        Co o tym sądzisz?
        • kwadrydurka Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 15:42
          vargtimmen napisał:

          > A gdyby popatrzyć na problem od strony myśli chrześcijańskiej?
          >
          > Szczęście = bliskość Boga.
          >
          > A pieniądz (mamona) jest dziełem szatana.
          >
          > Co o tym sądzisz?

          A nie pokręciłeś czegoś z tą chrześcijańską myślą? ;-)
          Nie pamiętam, żeby pieniądz był szatańskim wynalazkiem...

          No i ta "bliskość Boga": a więc każdy wierzący jest /powinien być szczęśliwy?
          (bo "Bóg jest wszędzie")?
          Czy tylko ten, który już jest Tam?

          • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 16:05
            kwadrydurka napisała:

            > vargtimmen napisał:
            >
            > > A gdyby popatrzyć na problem od strony myśli chrześcijańskiej?
            > >
            > > Szczęście = bliskość Boga.
            > >
            > > A pieniądz (mamona) jest dziełem szatana.
            > >
            > > Co o tym sądzisz?
            >
            > A nie pokręciłeś czegoś z tą chrześcijańską myślą? ;-)
            > Nie pamiętam, żeby pieniądz był szatańskim wynalazkiem...
            >


            Może odrobinę ;)

            Nawet jeśli nie jest diabelskim wynalazkiem, to jest jednym z ulubionych
            narzędzi, jak sądzę?


            >
            > No i ta "bliskość Boga": a więc każdy wierzący jest /powinien być szczęśliwy?
            > (bo "Bóg jest wszędzie")?


            O nie, to chodzi o bliskość w sensie duchowym. Dusze w grzechu są od Boga
            dalekie, te czystsze i świętsze - bliższe.
    • ossey Re: Nie daja ale za to daje 02.05.09, 14:53
      umiejetnosc ich zarabiania...
    • kwiaty.polskie Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 02.05.09, 23:57
      Asceza to nie najlepszy pomysł.Uwielniam dobre książki, dobre
      perfumy,świetne ciuchy, doskonałe samochody,rewelacyjnego fryzjera,
      kosmetyki - cuda. To da się kupić.
      Miłości, przyjaźni i szacunku nie kupisz. Tego zawsze życzę
      najbliższym na urodziny,swięta..
      • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 00:11
        kwiaty.polskie napisała:

        > Asceza to nie najlepszy pomysł.Uwielniam dobre książki, dobre
        > perfumy,świetne ciuchy, doskonałe samochody,rewelacyjnego fryzjera,
        > kosmetyki - cuda. To da się kupić.

        > Miłości, przyjaźni i szacunku nie kupisz. Tego zawsze życzę
        > najbliższym na urodziny,swięta..


        A gdybyś miała wybierać między jednym a drugim?

        Odpowiedź "i to, i to" jako banalną, trzeba, niestety, odrzucić.
    • zyzula8 Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 01:01
      Pieniądze szczęścia nie dają, ale też i nigdy nie miały dawać.
      Pieniądze służą do walki z pieniędzmi.
      • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 01:12
        zyzula8 napisała:

        > Pieniądze szczęścia nie dają, ale też i nigdy nie miały dawać.

        Zastąp "pieniądze" przez majątek, posiadanie...
        Jeśli nie dają, to czemu wielu ludziom tak bardzo na nich zależy?

        > Pieniądze służą do walki z pieniędzmi.

        Raczej do uwolnienia się od nich?
        • zyzula8 Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 01:19
          vargtimmen napisał:

          > zyzula8 napisała:
          >
          > > Pieniądze szczęścia nie dają, ale też i nigdy nie miały dawać.
          >
          > Zastąp "pieniądze" przez majątek, posiadanie...
          > Jeśli nie dają, to czemu wielu ludziom tak bardzo na nich zależy?

          Nie wiem, dlaczego 'wielu ludziom' zależy ... imho pieniadze dają
          wolność, w tym wolność wyboru - mając pieniądze Ty wybierasz na co
          je przeznaczysz.

          >
          > > Pieniądze służą do walki z pieniędzmi.
          >
          > Raczej do uwolnienia się od nich?

          Możesz jaśniej?


          • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 01:22
            zyzula8 napisała:

            > vargtimmen napisał:
            >
            > > zyzula8 napisała:
            > >
            > > > Pieniądze szczęścia nie dają, ale też i nigdy nie miały dawać.
            > >
            > > Zastąp "pieniądze" przez majątek, posiadanie...
            > > Jeśli nie dają, to czemu wielu ludziom tak bardzo na nich zależy?
            >
            > Nie wiem, dlaczego 'wielu ludziom' zależy ... imho pieniadze dają
            > wolność, w tym wolność wyboru - mając pieniądze Ty wybierasz
            > na co je przeznaczysz.
            >


            Pieniądz jest jedynie środkiem, a w tym powiedzeniu symbolem.

            Czy posiadanie naprawdę daje wolność, czy ją ogranicza?


            > >
            > > > Pieniądze służą do walki z pieniędzmi.
            > >
            > > Raczej do uwolnienia się od nich?
            >
            > Możesz jaśniej?
            >

            A Ty? ;)
            • zyzula8 Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 01:50
              vargtimmen napisał:

              > zyzula8 napisała:
              >
              > > vargtimmen napisał:
              > >
              > > > zyzula8 napisała:
              > > >
              > > > > Pieniądze szczęścia nie dają, ale też i nigdy nie miały dawać
              > .
              > > >
              > > > Zastąp "pieniądze" przez majątek, posiadanie...
              > > > Jeśli nie dają, to czemu wielu ludziom tak bardzo na nich
              zależy?
              > >
              > > Nie wiem, dlaczego 'wielu ludziom' zależy ... imho pieniadze
              dają
              > > wolność, w tym wolność wyboru - mając pieniądze Ty wybierasz
              > > na co je przeznaczysz.
              > >
              >
              >
              > Pieniądz jest jedynie środkiem, a w tym powiedzeniu symbolem.

              Środkiem, czy symbolem zdecyduj się :)

              >
              > Czy posiadanie naprawdę daje wolność, czy ją ogranicza?

              Wydaje mi się, że troche mieszasz, bo czym innym jest majątek oraz
              wszystko to co posiadasz, a nie wszystko co posiadasz, posiadłeś
              dzięki pieniądzom i nie wszystko da sie na pieniądze zamienić.

              Same pieniądze są tylko i aż srodkiem płatniczym.

              Piszę 'aż', bo mając pieniadze możesz się np. wykupić z niewoli,
              mozesz opłacić (lepszego) adwokata. Pieniądze dają Ci możliwości -
              to miałam na myśli pisząc o wyborze :)

              Natomiast, na to pytanie : "Czy posiadanie naprawdę daje wolność,
              czy ją ogranicza?" odpowiadam ... ograniacza, bo za to co posiadłeś
              ponosisz odpowiedzialność.

              >
              >
              > > >
              > > > > Pieniądze służą do walki z pieniędzmi.
              > > >
              > > > Raczej do uwolnienia się od nich?
              > >
              > > Możesz jaśniej?
              > >
              >
              > A Ty? ;)

              No staram się jak mogę ;)
              • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 02:06
                zyzula8 napisała:


                > > Pieniądz jest jedynie środkiem, a w tym powiedzeniu symbolem.
                >
                > Środkiem, czy symbolem zdecyduj się :)
                >


                Nie mogę się zdecydować, bo to zależy gdzie!


                > >
                > > Czy posiadanie naprawdę daje wolność, czy ją ogranicza?
                >
                > Wydaje mi się, że troche mieszasz, bo czym innym jest majątek oraz
                > wszystko to co posiadasz, a nie wszystko co posiadasz, posiadłeś
                > dzięki pieniądzom i nie wszystko da sie na pieniądze zamienić.
                >
                > Same pieniądze są tylko i aż srodkiem płatniczym.
                >
                > Piszę 'aż', bo mając pieniadze możesz się np. wykupić z niewoli,
                > mozesz opłacić (lepszego) adwokata. Pieniądze dają Ci możliwości -
                > to miałam na myśli pisząc o wyborze :)
                >

                > Natomiast, na to pytanie : "Czy posiadanie naprawdę daje wolność,
                > czy ją ogranicza?" odpowiadam ... ograniacza, bo za to co posiadłeś
                > ponosisz odpowiedzialność.
                >



                Wynika z tego, że wg Ciebie optymalnie, ze względu na wolność, jest posiadać
                gotówkę, ona daje wolność, możliwość wyboru. Czyli pieniądz daje wolność... a
                wolność jest mi do szczęścia potrzebna... gdybym to połączył, to wynikłoby z
                tego, że pieniądze są do szczęścia potrzebne! Czy tak?



                > >
                > > > >
                > > > > > Pieniądze służą do walki z pieniędzmi.
                > > > >
                > > > > Raczej do uwolnienia się od nich?
                > > >
                > > > Możesz jaśniej?
                > > >
                > >
                > > A Ty? ;)
                >
                > No staram się jak mogę ;)


                Kiej ja nadal nie wiem, co znaczy to zdanie, że pieniądze służą do walki z
                pieniędzmi... Wyjaśnisz?
                • zyzula8 Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 02:18

                  > Wynika z tego, że wg Ciebie optymalnie, ze względu na wolność,
                  jest posiadać
                  > gotówkę, ona daje wolność, możliwość wyboru. Czyli pieniądz daje
                  wolność... a
                  > wolność jest mi do szczęścia potrzebna... gdybym to połączył, to
                  wynikłoby z
                  > tego, że pieniądze są do szczęścia potrzebne! Czy tak?

                  Ja powiedziałabym, ze pomagaja szczęściu ... ale, zeby nie było tak
                  prosto dodam, ze szczeście pomaga w posiąściu (trochę dziwne słowo,
                  ale tu najbardziej pasuje:)) pieniedzy.


                  >
                  >
                  >
                  > > >
                  > > > > >
                  > > > > > > Pieniądze służą do walki z pieniędzmi.
                  > > > > >
                  > > > > > Raczej do uwolnienia się od nich?
                  > > > >
                  > > > > Możesz jaśniej?
                  > > > >
                  > > >
                  > > > A Ty? ;)
                  > >
                  > > No staram się jak mogę ;)
                  >
                  >
                  > Kiej ja nadal nie wiem, co znaczy to zdanie, że pieniądze służą do
                  walki z
                  > pieniędzmi... Wyjaśnisz?

                  To duży skrót myślowy ... zanim wyjaśnię, pozwól, ze spytam: czemu
                  służy wyscig zbrojeń?

                  • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 02:26
                    zyzula8 napisała:

                    >
                    > > Wynika z tego, że wg Ciebie optymalnie, ze względu na wolność,
                    > jest posiadać
                    > > gotówkę, ona daje wolność, możliwość wyboru. Czyli pieniądz daje
                    > wolność... a
                    > > wolność jest mi do szczęścia potrzebna... gdybym to połączył, to
                    > wynikłoby z
                    > > tego, że pieniądze są do szczęścia potrzebne! Czy tak?
                    >

                    > Ja powiedziałabym, ze pomagaja szczęściu ...


                    Ale jak, konkretnie? Im ich więcej tym bardziej, czy jakoś inaczej?



                    > ale, zeby nie
                    > było tak prosto dodam, ze szczeście pomaga w posiąściu
                    > (trochę dziwne słowo, ale tu najbardziej pasuje:)) pieniedzy.
                    >


                    Tu bym się mocno zastanowił! Myślisz, że jak komuś jest dobrze, to się pali do
                    zarabiania? Mam przeciwne odczucia...




                    >

                    > > > > > >
                    > > > > > > > Pieniądze służą do walki z pieniędzmi.
                    > > > > > >
                    > > > > > > Raczej do uwolnienia się od nich?
                    > > > > >
                    > > > > > Możesz jaśniej?
                    > > > > >
                    > > > >
                    > > > > A Ty? ;)
                    > > >
                    > > > No staram się jak mogę ;)
                    > >
                    > >
                    > > Kiej ja nadal nie wiem, co znaczy to zdanie, że pieniądze służą do
                    > walki z
                    > > pieniędzmi... Wyjaśnisz?
                    >
                    > To duży skrót myślowy ... zanim wyjaśnię, pozwól, ze spytam: czemu
                    > służy wyscig zbrojeń?
                    >

                    Chyba zarabianiu dużych pieniędzy? ;)
                    • zyzula8 Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 02:46

                      vargtimmen napisał:

                      > zyzula8 napisała:
                      >
                      > >
                      > > > Wynika z tego, że wg Ciebie optymalnie, ze względu na wolność,
                      > > jest posiadać
                      > > > gotówkę, ona daje wolność, możliwość wyboru. Czyli pieniądz
                      daje
                      > > wolność... a
                      > > > wolność jest mi do szczęścia potrzebna... gdybym to połączył,
                      to
                      > > wynikłoby z
                      > > > tego, że pieniądze są do szczęścia potrzebne! Czy tak?
                      > >
                      >
                      > > Ja powiedziałabym, ze pomagaja szczęściu ...
                      >
                      >
                      > Ale jak, konkretnie? Im ich więcej tym bardziej, czy jakoś inaczej?

                      Jakoś inaczej. A jesli chcesz konkretnie, to napisz proszę, co
                      Ciebie uczyniłoby/czyni szczęśliwym?

                      > > ale, zeby nie
                      > > było tak prosto dodam, ze szczeście pomaga w posiąściu
                      > > (trochę dziwne słowo, ale tu najbardziej pasuje:)) pieniedzy.
                      > >
                      >
                      >
                      > Tu bym się mocno zastanowił! Myślisz, że jak komuś jest dobrze, to
                      się pali do
                      > zarabiania? Mam przeciwne odczucia...

                      I słusznie. Mysle, ze jak komus jest niedobrze (czyt. jest
                      nieszczesliwy, bo uważa, ze ma za mało, albo jest nieszczesliwy, bo
                      rzeczywiście ma za mało), pali się do zarabiania pieniędzy.

                      Problem polega na tym, że 'palenie się do zarabiania' nie przekłada
                      się na zarabianie. Poszłabym jeszcze dalej i powiedziała, ze
                      pieniadze przychodzą do tych, którzy nie poświęcaja im dużo uwagi.


                      > > > > > > > > Pieniądze służą do walki z pieniędzmi
                      > .
                      > > > > > > >
                      > > > > > > > Raczej do uwolnienia się od nich?
                      > > > > > >
                      > > > > > > Możesz jaśniej?
                      > > > > > >
                      > > > > >
                      > > > > > A Ty? ;)
                      > > > >
                      > > > > No staram się jak mogę ;)
                      > > >
                      > > >
                      > > > Kiej ja nadal nie wiem, co znaczy to zdanie, że pieniądze
                      służą do
                      > > walki z
                      > > > pieniędzmi... Wyjaśnisz?
                      > >
                      > > To duży skrót myślowy ... zanim wyjaśnię, pozwól, ze spytam:
                      czemu
                      > > służy wyscig zbrojeń?
                      > >
                      >
                      > Chyba zarabianiu dużych pieniędzy? ;)

                      Pudło, próbuj dalej :)
                      • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 02:55
                        zyzula8 napisała:

                        > > > Ja powiedziałabym, ze pomagaja szczęściu ...
                        > >
                        > >
                        > > Ale jak, konkretnie? Im ich więcej tym bardziej, czy jakoś inaczej?
                        >
                        > Jakoś inaczej. A jesli chcesz konkretnie, to napisz proszę, co
                        > Ciebie uczyniłoby/czyni szczęśliwym?
                        >


                        Nie napiszę ;)

                        Na pewno jednak, nie jest to stan posiadania, jako taki.



                        > > > ale, zeby nie
                        > > > było tak prosto dodam, ze szczeście pomaga w posiąściu
                        > > > (trochę dziwne słowo, ale tu najbardziej pasuje:)) pieniedzy.
                        > > >
                        > >
                        > >
                        > > Tu bym się mocno zastanowił! Myślisz, że jak komuś jest
                        > > dobrze, to się pali do zarabiania? Mam przeciwne odczucia...
                        >
                        > I słusznie. Mysle, ze jak komus jest niedobrze (czyt. jest
                        > nieszczesliwy, bo uważa, ze ma za mało, albo jest
                        > nieszczesliwy, bo rzeczywiście ma za mało), pali się do
                        > zarabiania pieniędzy.
                        >


                        Czyli poświęca temu uwagę i wysiłek... na ogół powinno to przynosić skutki
                        pozytywne. Brak zaangażowania, na ogół, utrudnia osiąganie celów.


                        > Problem polega na tym, że 'palenie się do zarabiania' nie przekłada
                        > się na zarabianie. Poszłabym jeszcze dalej i powiedziała, ze
                        > pieniadze przychodzą do tych, którzy nie poświęcaja im dużo uwagi.
                        >


                        Nie zgadzam z tą tezą, z doświadczeń osobistych wnoszę, że ludziom bogatym
                        bardzo zależy na każdym groszu, IMHO, aż do przesady.



                        > > > >
                        > > > > Kiej ja nadal nie wiem, co znaczy to zdanie, że pieniądze
                        > służą do
                        > > > walki z
                        > > > > pieniędzmi... Wyjaśnisz?
                        > > >
                        > > > To duży skrót myślowy ... zanim wyjaśnię, pozwól, ze spytam:
                        > czemu
                        > > > służy wyscig zbrojeń?
                        > > >
                        > >
                        > > Chyba zarabianiu dużych pieniędzy? ;)
                        >
                        > Pudło, próbuj dalej :)
                        >

                        No dobra, udział w wyścigu zbrojeń ma służyć prześcignięciu przeciwnika.
                        • zyzula8 Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 03:04
                          Jeśli i pozwolisz, odpowiem jutro, bo teraz mi się oczki kleją:)

                          Dobranoc:)
                          • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 03:08


                            Miłych snów! :)
                        • zyzula8 Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 17:03
                          vargtimmen napisał:

                          > zyzula8 napisała:
                          >
                          > > > > Ja powiedziałabym, ze pomagaja szczęściu ...
                          > > >
                          > > >
                          > > > Ale jak, konkretnie? Im ich więcej tym bardziej, czy jakoś inaczej?
                          > >
                          > > Jakoś inaczej. A jesli chcesz konkretnie, to napisz proszę, co
                          > > Ciebie uczyniłoby/czyni szczęśliwym?
                          > >
                          >
                          >
                          > Nie napiszę ;)
                          >
                          > Na pewno jednak, nie jest to stan posiadania, jako taki.

                          Nie chcesz to nie :) ale cokolwiek by to nie było, pieniądze ułatwiają realizację marzeń. Jeśli nie wierzysz, podaj jakikolwiek przykład, a wykażę Ci to bez problemu :)


                          > > > > ale, zeby nie
                          > > > > było tak prosto dodam, ze szczeście pomaga w posiąściu
                          > > > > (trochę dziwne słowo, ale tu najbardziej pasuje:)) pieniedzy.
                          > > > >
                          > > >
                          > > >
                          > > > Tu bym się mocno zastanowił! Myślisz, że jak komuś jest
                          > > > dobrze, to się pali do zarabiania? Mam przeciwne odczucia...
                          > >
                          > > I słusznie. Mysle, ze jak komus jest niedobrze (czyt. jest
                          > > nieszczesliwy, bo uważa, ze ma za mało, albo jest
                          > > nieszczesliwy, bo rzeczywiście ma za mało), pali się do
                          > > zarabiania pieniędzy.
                          > >
                          >
                          >
                          > Czyli poświęca temu uwagę i wysiłek... na ogół powinno to przynosić skutki
                          > pozytywne. Brak zaangażowania, na ogół, utrudnia osiąganie celów.

                          Zaangażowania w co? w myślenie o pieniądzach, czy w realizację projektu, który w efekcie końcowym przynosi pieniądze?
                          IMHO myślenie o pieniądzach przeszkadza.



                          > > Problem polega na tym, że 'palenie się do zarabiania' nie przekłada
                          > > się na zarabianie. Poszłabym jeszcze dalej i powiedziała, ze
                          > > pieniadze przychodzą do tych, którzy nie poświęcaja im dużo uwagi.
                          > >
                          >
                          >
                          > Nie zgadzam z tą tezą, z doświadczeń osobistych wnoszę, że ludziom bogatym
                          > bardzo zależy na każdym groszu, IMHO, aż do przesady.

                          Stereotyp.
                          Są ludzie, którze pieniądze szanują i są tacy, którzy pieniadze ciułają ... jeden i drugi przypadek występuje niezależnie od stopnia zamożności.
                          A z moich osobistych doświadczeń wynika, że najwięksi darczyńcy wywodzą się spośród ludzi zamożnych. Jest tylko jeden warunek, muszą wiedzieć, na co ich pieniądze pójdą.




                          > > > > > Kiej ja nadal nie wiem, co znaczy to zdanie, że pieniądze
                          > > służą do
                          > > > > walki z
                          > > > > > pieniędzmi... Wyjaśnisz?
                          > > > >
                          > > > > To duży skrót myślowy ... zanim wyjaśnię, pozwól, ze spytam:
                          > > czemu
                          > > > > służy wyscig zbrojeń?
                          > > > >
                          > > >
                          > > > Chyba zarabianiu dużych pieniędzy? ;)
                          > >
                          > > Pudło, próbuj dalej :)
                          > >
                          >
                          > No dobra, udział w wyścigu zbrojeń ma służyć prześcignięciu przeciwnika.

                          Prześcignięciu przeciwnika? W czym, a przede wszystkim po co?


                          Witaj :)
                          • gat45 Jak określasz "wielkość" darczyńcy ? 03.05.09, 20:12
                            zyzula8 napisała:


                            > A z moich osobistych doświadczeń wynika, że najwięksi darczyńcy
                            wywodzą się s
                            > pośród ludzi zamożnych. Jest tylko jeden warunek, muszą wiedzieć,
                            na co ich pi
                            > eniądze pójdą.

                            Bezwzględnie (wielkość daru) czy względnie (proporcja do
                            dochodów/stanu posiadania) ?
                          • vargtimmen Re: "Pieniądze szczęścia nie dają" 03.05.09, 21:23
                            zyzula8 napisała:

                            > > Nie napiszę ;)
                            > >
                            > > Na pewno jednak, nie jest to stan posiadania, jako taki.
                            >
                            > Nie chcesz to nie :) ale cokolwiek by to nie było, pieniądze ułatwiają realizac
                            > ję marzeń. Jeśli nie wierzysz, podaj jakikolwiek przykład, a wykażę Ci to bez p
                            > roblemu :)

                            Jeden przykład:


                            Apollinaire, Kot

                            Niechby się rozgościli u mnie:
                            kobieta, która myśleć umie,
                            kot, co wśród książek lubi spacer,
                            i przyjaciele w wiernym tłumie,
                            bez których chęć do życia tracę



                            Drugi: stworzyć doskonałe dzieło sztuki. Obraz lub rzeźbę.

                            >
                            >
                            > > > > > ale, zeby nie
                            > > > > > było tak prosto dodam, ze szczeście pomaga w posiąściu
                            > > > > > (trochę dziwne słowo, ale tu najbardziej pasuje:)) pien
                            > iedzy.
                            > > > > >
                            > > > >
                            > > > >
                            > > > > Tu bym się mocno zastanowił! Myślisz, że jak komuś jest
                            > > > > dobrze, to się pali do zarabiania? Mam przeciwne odczucia...
                            > > >
                            > > > I słusznie. Mysle, ze jak komus jest niedobrze (czyt. jest
                            > > > nieszczesliwy, bo uważa, ze ma za mało, albo jest
                            > > > nieszczesliwy, bo rzeczywiście ma za mało), pali się do
                            > > > zarabiania pieniędzy.
                            > > >
                            > >
                            > >
                            > > Czyli poświęca temu uwagę i wysiłek... na ogół powinno to przynosić skutk
                            > i
                            > > pozytywne. Brak zaangażowania, na ogół, utrudnia osiąganie celów.
                            >
                            > Zaangażowania w co? w myślenie o pieniądzach, czy w realizację projektu, który
                            > w efekcie końcowym przynosi pieniądze?


                            Oczywiście zaangażowanie w projekt, ale w projekt biznesowy, czyli z rachunkiem
                            ekonomicznym jako bazą i zyskiem jako warunkiem sine qua non.


                            > IMHO myślenie o pieniądzach przeszkadza.

                            Jakże, biznes bez biznesplanu?

                            >
                            >
                            >
                            > > > Problem polega na tym, że 'palenie się do zarabiania' nie przekłada
                            > > > się na zarabianie. Poszłabym jeszcze dalej i powiedziała, ze
                            > > > pieniadze przychodzą do tych, którzy nie poświęcaja im dużo uwagi.
                            > > >
                            > >
                            > >
                            > > Nie zgadzam z tą tezą, z doświadczeń osobistych wnoszę, że ludziom bogaty
                            > m
                            > > bardzo zależy na każdym groszu, IMHO, aż do przesady.
                            >
                            > Stereotyp.


                            Nie, doświadczenia osobiste.



                            > Są ludzie, którze pieniądze szanują i są tacy, którzy pieniadze ciułają ... jed
                            > en i drugi przypadek występuje niezależnie od stopnia zamożności.
                            > A z moich osobistych doświadczeń wynika, że najwięksi darczyńcy wywodzą się s
                            > pośród ludzi zamożnych. Jest tylko jeden warunek, muszą
                            > wiedzieć, na co ich pieniądze pójdą.
                            >


                            Hojność darów nie oznacza, że ktoś nie myśli bardzo poważnie o pieniądzach. Jest
                            takie ładne powiedzenie
                            "Bądź oszczędny, abyś mógł być szczodry".


                            >
                            >
                            >
                            > > > > > > Kiej ja nadal nie wiem, co znaczy to zdanie, że p
                            > ieniądze
                            > > > służą do
                            > > > > > walki z
                            > > > > > > pieniędzmi... Wyjaśnisz?
                            > > > > >
                            > > > > > To duży skrót myślowy ... zanim wyjaśnię, pozwól, ze sp
                            > ytam:
                            > > > czemu
                            > > > > > służy wyscig zbrojeń?
                            > > > > >
                            > > > >
                            > > > > Chyba zarabianiu dużych pieniędzy? ;)
                            > > >
                            > > > Pudło, próbuj dalej :)
                            > > >
                            > >
                            > > No dobra, udział w wyścigu zbrojeń ma służyć prześcignięciu przeciwnika.
                            >
                            > Prześcignięciu przeciwnika? W czym, a przede wszystkim po co?
                            >

                            Prześcignięciu w sile militarnej, celem zapewnienia sobie bezpieczeństwa i/lub
                            dominacji.


                            > Witaj :)

                            Dobry wieczór! :)
    • zzaqq Brak jednak w całej dyskusji definicji szczęścia:) 03.05.09, 03:17
      vargtimmen napisał:
      >
      > Tak na oko, to całkiem mądre przysłowie, ale zdaje mi się, że brak pieniędzy
      > też nie uszczęśliwia.
      >
      > To jak to jest, czy łatwiej jest być szczęśliwym z pustą czy pełną kieszenią?
      > A może stan kieszeni jest zupełnie bez znaczenia?

      Dla mnie szczęście to stan, kiedy nie odczuwam żadnego pożądania, pragnienia.

      • xenocide Re: Brak jednak w całej dyskusji definicji szczęś 03.05.09, 03:32
        zzaqq napisał:

        > vargtimmen napisał:
        > >
        > > Tak na oko, to całkiem mądre przysłowie, ale zdaje mi się, że brak pienię
        > dzy
        > > też nie uszczęśliwia.
        > >
        > > To jak to jest, czy łatwiej jest być szczęśliwym z pustą czy pełną kiesze
        > nią?
        > > A może stan kieszeni jest zupełnie bez znaczenia?
        >
        > Dla mnie szczęście to stan, kiedy nie odczuwam żadnego pożądania, pragnienia.
        >
        Dlugie te stany miewasz ? :-)
        • zzaqq Bogiem nie jestem 03.05.09, 03:48
          xenocide napisał:

          > > Dla mnie szczęście to stan, kiedy nie odczuwam żadnego pożądania, pragnie
          > nia.
          > >
          > Dlugie te stany miewasz ? :-)

          Jemu wystarczy być tym, który jest. Mnie ktoś co jakiś czas wytrąca ze stanu
          Nirwany i ktoś mnie weń wprowadza :)

          pl.wikipedia.org/wiki/Nirwana
      • wos9 W tym pragnienia i pożądania kobiety? Choć to z 03.05.09, 08:59
        pieniędzmi MOŻE mieć niewiele wspólnego.

        zzaqq napisał:

        Dla mnie szczęście to stan, kiedy nie odczuwam żadnego pożądania,
        pragnienia.
        >
        • zzaqq Re: W tym pragnienia i pożądania kobiety? Choć to 03.05.09, 13:58
          wos9 napisała:

          > pieniędzmi MOŻE mieć niewiele wspólnego.

          Czy Ty aby nie mylisz uczucia z seksem? Nie chodzi mi o intratną działalność
          gospodarczą - burdele.
          • wos9 A czy Ty Hummer nie zagalopowałeś się w tym momen- 03.05.09, 15:09
            cie?

            zzaqq napisał:

            > wos9 napisała:
            >
            > > pieniędzmi MOŻE mieć niewiele wspólnego.
            >
            > Czy Ty aby nie mylisz uczucia z seksem? Nie chodzi mi o intratną
            działalność
            > gospodarczą - burdele.
            • zzaqq A co mają wspólnego uczucia z pieniędzmi? 03.05.09, 18:05
              Wspólnego. "MOŻE mieć niewiele wspólnego".

              One nie MAJĄ nic wspólnego, a nie tylko mogą mieć niewiele wspólnego.

              To moja wina, że piszesz praktycznie bezokolicznikami? Ty napisałaś i dałeś mi
              swobodę interpretacji tego co napisałaś.

              wos9 napisała:

              > cie?
              >
              > zzaqq napisał:
              >
              > > wos9 napisała:
              > >
              > > > pieniędzmi MOŻE mieć niewiele wspólnego.
              > >
              > > Czy Ty aby nie mylisz uczucia z seksem? Nie chodzi mi o intratną
              > działalność
              > > gospodarczą - burdele.
              >
              >
              • wos9 Ja Ci daję WSZELKĄ swobodę. 03.05.09, 20:01
                zzaqq napisał:

                > Wspólnego. "MOŻE mieć niewiele wspólnego".
                >
                > One nie MAJĄ nic wspólnego, a nie tylko mogą mieć niewiele
                wspólnego.
                >
                > To moja wina, że piszesz praktycznie bezokolicznikami? Ty
                napisałaś i dałeś mi
                > swobodę interpretacji tego co napisałaś.
                >
                > wos9 napisała:
                >
                > > cie?
                > >
                > > zzaqq napisał:
                > >
                > > > wos9 napisała:
                > > >
                > > > > pieniędzmi MOŻE mieć niewiele wspólnego.
                > > >
                > > > Czy Ty aby nie mylisz uczucia z seksem? Nie chodzi mi o
                intratną
                > > działalność
                > > > gospodarczą - burdele.
                > >
                > >
                • zzaqq Re: Ja Ci daję WSZELKĄ swobodę. 03.05.09, 20:35
                  Dziękuję. Nie skorzystam.
    • kwadrydurka bardzo mi się podoba 03.05.09, 21:29

      "naukowa teoria szczęścia" ;-)

      www.racjonalista.pl/kk.php/s,3672
      Stare, ale nikt lepszej nie wymyślił, o! ;-)
      • kwadrydurka tu chyba lepszy link 03.05.09, 21:39
        archiwum.wiz.pl/1996/96122200.asp
        bo jak rzuciłam okiem na tekst w Racjonaliście to zauważyłam,
        że niektóre nazwy są błędnie przepisane. A pierwotnie tekst
        Szymborskiego pojawił się w Wiedzy i Życiu :-)
      • zzaqq Re: bardzo mi się podoba 03.05.09, 21:40
        kwadrydurka napisała:

        >
        > "naukowa teoria szczęścia" ;-)
        >
        > www.racjonalista.pl/kk.php/s,3672
        > Stare, ale nikt lepszej nie wymyślił, o! ;-)

        Nie zgadzam się, iż szuler jest szczęśliwszy od człowieka uczciwego.
        • 3promile Re: bardzo mi się podoba 04.05.09, 07:58
          Jest szczęśliwszy, a jakże. Ale jest samotny.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka