Dodaj do ulubionych

rozczarowanie własną Matką

09.10.11, 14:46
Jestem mamą 7 letniej córki i 17 miesięcznego synka. Mieszkam z moją Mamą na jednym podwórku, dom obok domu. Po urodzeniu córki Mama mi pomagała. Gdy Maja miała 2 lata i nadarzyła się okazja, bym poszła do pracy Mama zaproponowała że zajmie się Mają. I tak było przez rok, aż Maja poszła do przedszkola. Potem Mama pomagała nam odbierając ją z przedszkola i opiekując się nią do czasu naszego powrotu z pracy. Za opiekę nad dzieckiem dawałam Mamie co miesiąc znaczną kwotę (połowę mojej pensji). Po dwóch latach tej pomocy moja siostra zaczęła mi opowiadać że Mama skarży się jej na to że musi się zajmować naszą córką. Podjęliśmy z mężem decyzję, że od tej pory sami sobie będziemy radzić i tak też się stało. Powiedziałam Mamie, że będziemy sami odbierać Maję z przedszkola i w związku z tym również nie będę jej dawać pieniędzy (wszystko odbyło się kulturalnie). Po jakimś czasie zaczęliśmy z mężem myśleć o drugim dziecku. Mama odradzała nam ten krok (nie mam pojęcia dlaczego). W końcu urodził nam się synek. Liczyłam (błędnie), że tak jak w przypadku córki Mama pomoże mi, gdy będę chciała wrócić do pracy. W międzyczasie różne nieszczęśliwe zdarzenia spowodowały, że znacznie uległ zmniejszeniu nasz dochód i mój powrót do pracy byłby bardzo wskazany. Niestety, Mama powiedziała że nie zajmie się synkiem, że nie ma czasu, że ma Babcię pod opieką. Mama jest rencistką (odkąd pamiętam), obecnie nastawiona jest na siebie (chodzi na gimnastykę, basen, jeździ na rowerze, uprawia nordic walking i....ciągle jest zajęta sprzątaniem, gotowaniem itp. Babcię owszem ma pod opieką, ale Babcia jest w bardzo dobrej formie, chodząca i sprawna. Gdy Mama opiekowała się Mają, też miała Babcię pod opieką. Wnukowi nie poświęca wcale czasu, chyba że muszę wyjść do sklepu czy na pocztę i ją poproszę, to owszem posiedzi. Nigdy sama nie zaproponowała, że weźmie go na spacer, albo do siebie, żebym mogła np. posprzątać czy ugotować. Nasza sytuacja finansowa jest na tyle kiepska, że musimy z mężem planować czy w tym miesiącu kupić buty córce czy synowi czy pójść do okulisty czy do dentysty. praktycznie nie stacza nam do pierwszego i wciąż pożyczamy. Mama wie o tym (celowo jej opowiadam), ale nie zmienia to jej postawy. Ostatnio Tata mi się skarżył że im też ciężko ( Tata pracuje dorywczo i raz ma pracę raz nie). Powiedziałam mu że gdybym mogła wrócić do pracy, a Mama zajęła się moim synkiem, to bym im połowę pensji oddała, ale poprosiłam żeby nie mówił Mamie, bo ja już chyba tego nie chcę. Jeśli ona nie chce mi pomóc, to nie mogę naciskać, bo byłoby to niekorzystne dla mojego dziecka. Tylko jestem strasznie rozgoryczona, rozżalona całą tą sytuacją. Uważałam że zawsze mogę na nią liczyć, że pomoże. Tak bardzo się rozczarowałam, że unikam kontaktów (co jest trudne mieszkając obok siebie). Czuję, że ta sytuacja zepsuła nasze wzajemne relacje. Czasem chciałabym jej wszystko wygarnąć co mi leży na sercu, ale nie chcę się kłócić. Rozmawiamy o tym z mężem i się wzajemnie nakręcamy przeciw niej, jak tak nagadamy się to przynosi ulgę. Szkoda mi że osoba na pomoc której wydawałoby się najbardziej mogę liczyć, wystawiła mnie w potrzebie, chociaż 1000 razy mówiła mi jak jej było ciężko wychowywać samej (Tata daleko pracował) mnie i siostrę.
Cóż synek zacznie chodzić do przedszkola za rok, wtedy pójdę do pracy. A tymczasem mąż stara się znaleźć drugi etat. A relacje z Mamą już nie wrócą do normy, nie mogę jej wybaczyć, choć może niesłusznie.
Obserwuj wątek
    • aga.doris Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 14:59
      Szkoda mi że osoba na pomoc której wydawał
      > oby się najbardziej mogę liczyć, wystawiła mnie w potrzebie,


      W potrzebie? Przecież świadomie zdecydowaliście się na drugie dziecko. Nikogo nie pytaliście o radę ani zgodę. Dlaczego więc uważasz, że ktoś oprócz ciebie i męża ma ponosić konsekwencje waszych decyzji? Mama ma prawo do własnego życia, gimnastyki, basenu itp. Może wam pomagać ale nie musi. Nie jest to jej obowiązkiem. Twoje pretensje i żale są natomiast dowodem niedojrzałości i roszczeniowej postawy.
    • verdana Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 15:01
      No, po prostu straszne. matka, która odradzała posiadanie drugiego dziecka, nie czuje się odpowiedzialna za wnuka i nie chce się niom zajmowac, a przecież od tego jest. Jak sie ma dziecko, to się mu pomaga, niezaleznie od jego wieku, niezaleznie od checi i innych obowiązków. Pomysł, aby rencistka przeznaczała czas na takie bzdury, jak zajmowanie się sobą (po co, jest stara, gimnastyka jej po nic, jak i tak jest nieprzydatna, to najwyżej się rozchoruje i umrze, ma obowiazki wzgledem innych, nie siebie), czy aby sprzatała jest po prostu karygodny. babcia jest od tego, aby robić to, co chce córka, a nie żeby mieć własne pomysły na zycie.
      Myślę, ze Twoja mama tez jest Tobą rozczarowana. Tyko to ona ma rację.
    • karigi Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 15:29
      Wstydź się.
      Jesteś dorosłą osobą, odpowiedzialną za siebie i swoje decyzje. A juz najbardziej - za swoje dzieci, na które jak rozumiem zdecydowałaś się świadomie, rozumiejąc wszystkie konsekwencje wynikające z tytułu ich posiadania. Twoja matka nie ponosi odpowiedzialności za twoje potomstwo i nie ma żadnego obowiązku, aby się twoimi dziećmi zajmować. Nie masz prawa tego od niej wymagać, i właściwie nie masz podstaw, aby się za to na nią obrażać.Jak dużo jeszcze twoja matka ma dla ciebie poświęcić, abys uważała ją za "dobrą"? Twoje zachowanie jest karygodne. Współczuję twojej matce takiej córki.
    • hamerykanka Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 15:35
      Ale czego sie spodziewalas? Ze Twoja mama z wyciagnieta reka poleci opiekowac sie twoim kolejnym dzieckiem? Bo tobie sie to marzy? Nie pomyslalas ze rzeczywiscie moze byc zmeczona malymi dziecmi i chce w koncu zrobic cos dla siebie? Bo tez jej sie cos od zycia nalezy? To, ze dla was jest to wygodne rozwiazanie, zeby twoja mama opiekowala sie twoimi dziecmi nie znaczy ze ona tez tego chce.
      Swiadomie decydowalas sie na dwojke dzieci, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Teraz dorosnij i przestan liczyc na otoczenie ze cie beda w tej opiece wyreczac. Poszukaj zlobka/przedszkola/opiekunki. Znajdz dobra prace to bedzie cie stac na to bez wlaczania mamy w opieke.
    • pendzacy_krolik doszlam do polowy twojego postu 09.10.11, 15:48
      tyle mi wystarczylo.mama jest wolna ma swoja wole i to jej sprawa,jak pokieruje swoim zyciem. chcialo ci sie drugiego dziecka to twoj problem (wasz).
      pozdrawiam
      • pendzacy_krolik Re: doszlam do polowy twojego postu 09.10.11, 15:50
        przepros mame i traktuj ja tak, jabys ty chcialbys byc traktowana w przyszlosci przez swoje dzieci:)
        pendzacy_krolik napisała:

        > tyle mi wystarczylo.mama jest wolna ma swoja wole i to jej sprawa,jak pokieruje
        > swoim zyciem. chcialo ci sie drugiego dziecka to twoj problem (wasz).
        > pozdrawiam
        • sellaronda Re: doszlam do polowy twojego postu 09.10.11, 16:02
          Też uważam, że powinnaś być matce wdzięczna, że pomogła przy pierwszym dziecku. A teraz radźcie sobie sami. Twoja matka już odchowała swoje dzieci, nie ma powodu, żeby teraz wychowywała Twoje. Ma ochotę koncentrować się na swoich przyjemnościach i ma do tego pełne prawo.
          • upartamama Re: doszlam do polowy twojego postu 12.10.11, 13:52
            Pomogła? No weź. Babcie które ja znam pomagają swoim dzieciom przy ich dzieciach ZA DARMO. To dla nich sama przyjemność. A branie pieniędzy od własnego dziecka, za opiekę nad własnym wnukiem to chore. No chyba, że w tej rodzinie ojciec matce za seks też płaci. To by wtedy wyjaśniało.
            • lolka.77 Re: doszlam do polowy twojego postu 12.10.11, 14:10
              pomoc to jest jak babcia zajmie się dzieckiem, gdy potrzeba (choroba, wyjazd, wyjście jakieś, kino) a nie codzienna kilkugodzinna opieka. Żądanie darmowej codziennej opieki to wykorzystywanie raczej.
              • claudel6 Re: doszlam do polowy twojego postu 21.12.11, 00:07
                ale nikt nie żąda darmowej, co Ty, czytac nie potrafisz?
            • morekac Re: doszlam do polowy twojego postu 12.10.11, 17:09
              A branie pieniędzy od własnego dzieck
              > a, za opiekę nad własnym wnukiem to chore.
              Chore to jest wykorzystywanie którejkolwiek osoby z rodziny. A opieka nad wnukami jest z pewnością przyjemnością, jeśli jest to kilka godzin w tygodniu, a nie 50... Wtedy jest obowiązkiem i odpowiedzialną pracą.
              Niektóre babcie pomagają za darmo, a innym trzeba coś dorzucić do rachunków, bo im nie starcza - czy na opłaty, czy na jedzenie czy na lekarstwa, czy nawet na wyjazd na wakacje czy sanatorium. Tak bywa, emerytury czy renty są niskie. Jeśli dziadkowie chcą i mogą pomagać za darmo - to dobrze, jeśli nie - trudno. żeby przymierali głodem albo się nie leczyli.
              A skoro są uwiązani przy wnukach, trudno, żeby sobie dorabiali. Nie wiem, czy autorka płaciła mamie mało czy dużo - wg. stawek w jej okolicy. W każdym razie wygląda na to, że to ona ją wywaliła z odbierania młodej z przedszkola, a nie mama sama zrezygnowała.
              Mama tylko narzekała, że jest zmęczona. Cóż, ludzie mają prawo być zmęczeni, zwłaszcza w wieku nieco starszym. Nie wiedziałam tylko, że babcia nie ma prawa narzekać, że jej ciężko opiekować się małą wnuczką.
              Zresztą Autorka też narzeka, jak jej ciężko.
          • claudel6 Re: doszlam do polowy twojego postu 21.12.11, 00:06
            nie pomogła, tylko PRACOWAŁA ZA PIENIĄDZE. połowe pensji? sporo, jakakolwiek ta pensja by nie była.
            • morekac Re: doszlam do polowy twojego postu 21.12.11, 22:21
              nie pomogła, tylko PRACOWAŁA ZA PIENIĄDZE.

              Tylko że słowo 'praca' zakłada dobrowolność, a nie niewolnictwo.

              połowe pensji? sporo, jakakolwiek ta
              > pensja by nie była.
              Sporo dla płacącej - na pewno. A na pewno brzmi to dużo bardziej dramatycznie niż 'za opiekę nad dzieckiem przez 45h tygodniowo płaciłam 600 zł'. Jeśli to była rzeczywiście spora kasa, nie wiem, dlaczego dziewczyna nie poszukała opiekunki za rynkową stawkę. Z pewnością znalazłaby. A jeśli płaciła więcej niż stawka rynkowa - po prostu przepłacała.
    • bonamibo Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 16:00
      Naprawdę nie masz pojęcia dlaczego twoja mama odradzała wam drugie dziecko? Pewnie przewidziała (słusznie), że będziecie próbowali zepchnąć na nią opiekę nad tym dzieckiem. Wychowała praktycznie sama dwoje własnych dzieci, dwa lata poświęciła twojej córce - nie może mieć dość? A jeśli zdecydujecie się na trzecie, czwarte czy piąte dziecko, to co? Też ma być zawsze do dyspozycji?
      Plus w perspektywie opieka nad starszą matką. Poza tym, skoro tak świetnie płacicie, nie rozumiem, skąd problem ze znalezieniem innej opiekunki.
    • marzeka1 Re: a może tak: rozczarowanie córką??? 09.10.11, 16:22
      Wybacz, masz wybitnie roszczeniową postawę, na dodatek nakręcasz się z mężem i obgadujesz matkę, chociaż poświęciła 2 lata twojej córce. Co z tego, że nie chciała zająć się kolejnym dzieckiem, pewnie dlatego ostrzegała was przed tą decyzję. Na dodatek ma pod opieką swoją matkę, no ale ty wiesz lepiej, ze to zerowy wysiłek; no i jak ona śmie mieć czas dla siebie, na jakieś gimnastyki itp.
      Poza tym, skoro chciałaś matce oddawać pól pensji, to dlaczego nie zrobisz tego i nie oddasz tej połowy opiekunce do dziecka??? Nie mogłam liczyć na opiekę rodziców/teściów (nie żyli, a moja matka była zbyt chora), dlatego opiekunka była naturalnym wyjściem.
      To w TOBIE,nie matce jest problem; dlatego tak jak ty jesteś rozczarowana matką, ja na jej miejscu byłabym rozczarowana córkę. Chcesz, chodź z mega fochem do końca życia.
    • kol.3 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 16:28
      Szkoda, że z mężem sami nie ruszyliście głową zanim się zdecydowaliście na drugie dziecko. Zawsze trzeba mieć jakiś margines bezpieczeństwa na nieprzewidziane wypadki. Natomiast Wy absolutnie nie myśleliście, uważacie, że możecie płodzić dzieci bez refleksji a psim obowiązkiem Twojej matki jest pomaganie Wam. Przecież matka odradzała Wam drugie dziecko, bo wiedziała, że z jednym dzieckiem bez jej pomocy sobie nie radziliście.
      Chyba jesteś trollem, bo nie sądzę żeby w realu był ktoś tak bezmyślny i bezczelny.
      • pendzacy_krolik nasza Majeczke zatkalo,bo nie raczyla... 09.10.11, 17:26
        ...odpiasc na zaden post.
    • mama_myszkina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 17:33
      No wiesz!

      Żeby matce zachciewało się własnego życia, basenu i gimnastyki! Też coś!

      A tak serio, to nie wiem, jak i gdzie Ty się uchowałaś, ale przyjmij do wiadomości, że dorosła kobieta ma prawo do własnego życia i nie musi zajmowac się wnukami (nawet za pieniądze), jełsi woli robić coś innego. Fakt, ze jej córka zdecydowała się rozmnażać nie oznacza, że ona ma ten ciężar brać na siebie. Tym bardziej, że wiedziałaś, że mama niechętnie patrzy na powiększenie Waszej rodziny, więc nie rozumiem dlaczego wysnułas wniosek, że na pewno zajmie się niemowlakiem?

      Mama swoje dzieci odchowała i może robić, co chce. Jak już tu ktoś napisał, tez myślę, że jest Tobą rozczarowana i niestety nie do końca bezpodstawnie.

      Skoro się decydujesz na drugie dziecko, to nie oczekuj, że inni zajmą się nim za Ciebie tym bardziej, że mama wyraziła swoje zdanie.
    • enith Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 18:08
      Czy przed zdecydowaniem się na drugie dziecko SPYTAŁAŚ w ogóle mamę, czy zechce sie tym dzieckiem zajmować? Bo widzę, że właśnie tu popełniliście z mężem zasadniczy błąd, zakładając, że mama radośnie zajmie się kolejnym maluchem, choć wyraźnie wam dała do zrozumienia, że tak się nie stanie: po pierwsze, rezygnacją z opieki nad córką POMIMO otrzymywania pensji, po drugie, odradzając wam kolejne dziecko. Niestety, wy nie wyciągnęliście z tych faktów żadnych wniosków i macie teraz nie lada kłopot.
      Zamiast psioczyć na matkę, która ma prawo do własnego życia i własnych przyjemności, idź do pracy i zatrudnij opiekunkę. Innego wyjścia nie ma.
      • enith Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 18:17
        Acha, zanim się ktoś przyczepi: nie uważam, że mieliście obowiązek konsultować z matką chęć rozmnożenia się. To wyłącznie wasza sprawa, ile dzieci sobie z mężem narobicie. Natomiast waszym obowiązkiem było skonsultować z matką jej gotowość do opieki nad kolejnym dzieckiem. Nie pojmuję, skąd bierze się twoje rozgoryczenie, skoro nawet nie raczyłaś mamy spytać o jej zdanie.
        • verdana Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 18:19
          Po namysle , sadzę ze to troll. Taka glupota raczej w przyrodzie nie występuje.
          • enith Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 18:29
            A ja myślę, że jednak nie troll. Znam małżeństwa, które uważają, że babcie są wyłącznie po to, by zajmować się wnukami, oczywiście za darmo, a nagrodą ma być przywilej obcowania z wnukiem/wnuczką. Co niektóre babcie w Polsce nie mają prawa do własnego życia, co widać akuratnie w tym wątku, gdzie autorka burzy się o matczyną gimnastykę i chodzenie z kijkami, gdy tymczasem powinna ona siedzieć na dupie w domu i zajmować się kolejnymi rodzonymi przez córkę dziećmi :-/
            • marzeka1 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 19:08
              " i się wzajemnie nakręcamy przeciw niej, jak tak nagadamy się to przynosi ulgę. "- mnie tam TEN fragment szczególnie rozłożył: już widzę, jak złośliwie i wstrętnie komentowane jest każde wyjście babci, no bo ma na dupie siedzieć i wnukiem się zajmować; no nie docenia- baba jedna- że córka, łaskawa, chce pół pensji oddać.
            • sonia-3 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 19:24
              To ja jestem chyba z innej bajki. Mi pomaga Teściowa w opiece nad moją córką. Dzięki temu mogłam wrócić do pracy. Robi to bezinteresownie. Moja Mama nie żyje, ale jestem pewna, że też by mi pomagała. W swoim gronie mam koleżanki, którym też Mamy pomagają (jedna Mama, aż nad to ). Taki wzorzec widnieje w moim życiu od dawna. Ja też mam córkę i myślę, że też jej pomogę , bo nie wyobrażam sobie inaczej. I gdyby nie forum, to pewnie bym nawet nie pomyślała, że może być inaczej .Pewnie, że nie ma obowiązku pomagać dzieciom, ale ja nie wyobrażam sobie nie pomóc mojej córce. No chyba że z wiekiem mi się zmieni
              • marzeka1 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 19:34
                No dobrze, ale jej matka POMAGAŁA, 2 lata zajmowała się jej córką; a potem odbierała z przedszkola, czyli dzień miała podporządkowany wnuczce. Może zwyczajnie ma dość tej sytuacji? Mam problemy z kręgosłupem i wiem, ze nie będę opiekunką swoich wnuków, mogę się zająć od czasu do czasu, ale na stałe nie będę.
                Pomijam,że jej matka ma też pod opieką swoją matkę.
                Na pomoc liczyć nie mogłam i też do pracy wróciłam, są jeszcze opiekunki.
                No i dziecko dziecku nierówne, są dzieci, które nie są trudne w opiece, ale są i takie, którymi bym się nie zajęła na żadną kasę (widzę takie dziecię obecnie w swojej rodzinie).
                • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:50
                  no masz problem z kegoslupem, to powiedz mi teraz co zrobisz jak ten kregoslup calkiem ci siadzie? Do kogo zwrocisz sie o pomoc przy chociaz zwyczajnym wstaniu z lozka? Moje pokolenie jeszcze nie skonczylo 35 lat a jest juz dziadem, a wiesz dlaczego? Bo musi splacac dlugi poprzedniego pokolenia, musi pracowac na wczesniejsze emerytury i renty, dla tech co to moze maja chory kregoslup, ale kieliszek wodki potrafia trzymac prosto ( a znam takie babska). Potem bedziesz plakac sasiadkom jakie to masz wyrodne dzieci i wnuki, ze maja cie w d..., bo moze jesc ci dadza i lozko, ale o wyjsciu na spacer zapomnij, bedziesz wiezniem wlasnego pokoju, bo opieka to nie tylko dach nad glowa, czy jedzenie o czy wielu nie mysli. To wspolne swieta, to niedzielny spacer, to dbanie, zeby nie zrobily sie odlezyny, to czytanie ksiazek, ktorych osoba niesprawna ruchowo, albo slaba, ze starosci zrobic sama nie potrafi. A tak sobie sami szykujecie tylko co najwyzej wikt i opierunek, a o zaspokajaniu innych waszych emocjonalnych potrzeb (bo bedziecie np czuli sie samotni), mozecie sobie zapomniec, a to wlasnie moga wam zapewnic wasze dorastajace wnuki, a ktorych teraz juz nie szanujecie i traktujecie jak dodatki do waszego wizerunku dla innych ludzi ( Mam corke i dwie wnusie, mowicie sasiadkom i innym ludziom, zeby pokazac sie innym od lepszej strony). Co jak tatus, ktory w zyciu pieluchy nie zmienil niemowlakowi, chcwli sie, ze ma syna, potrzebny tylko dla propagandy, bo brak potomstwa zle wyglada...znaczy cos ze mna nie tak...
              • angazetka Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 19:37
                Pomóc - oczywiście. Ale pomóc to nie znaczy - przejąć większości obowiązków. Poza tym, nie wiem, czy wpadłaś na to, że dziś babciami zostają kobiety nadal pracujące i nadal chcące żyć czymś więcej niż kupkami i zupkami. One swoje dzieci już wychowaly.
                • noname2002 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:40
                  "Po
                  > za tym, nie wiem, czy wpadłaś na to, że dziś babciami zostają kobiety nadal pra
                  > cujące i nadal chcące żyć czymś więcej niż kupkami i zupkami. One swoje dzieci
                  > już wychowaly. '
                  Często korzystając z pomocy swoich matek.
              • asfo Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 19:46
                To że wiele babć chętnie zajmuje się wnukami nie znaczy, że to jest jakiś obowiązek. Od opieki nad dziećmi są rodzice. Miło jeśli ktoś pomoże, ale wymaganie pomocy jest nie na miejscu, szczególnie jeśli ma to być praca na cały dzień i codziennie.

                Niektóre babcie lubią zajmować się wnukami, ale dla innych może to być męczące i dość nudne - świetnie to rozumiem, bo sama nie przepadam za zajmowaniem się dziećmi, szczególnie małymi, wymagającymi ciągłej uwagi i dla mnie to jest bardziej męczące od pracy. Co nie znaczy że źle życzę dzieciom moich krewnych, nie lubię ich czy coś w tym rodzaju. Po prostu nie mam drygu do organizowania "zajęć przedszkolnych".
              • karigi Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:36
                Soniu, fakt, ze mama twojego męża pomaga i zajmuje sie wnukami, nie jest ani dziwny, ani gorszący - oczywiście że nie!Moim synkiem zajmują się obie babcie, jedna dwa, a druga trzy dni w tygodniu - i ten układ jest ciężko wypracowanym kompromisem, gdyz obie babcie KŁÓCIŁY się, która będzie zajmować się wnukiem - każda chciała pełnoetatowo.. Takie już po prostu są, to był ich wybór i to daje im szczęście. Rozumiem też, ze twoja tesciowa równiez opiekuje sie wnukiem z własnej, nieprzymuszonej chęci i woli. I właśnie o ta wolną wolę, o prawo wyboru się rozchodzi. Każda z nas je ma. Każda kobieta, która jet lub będzie babcią. Mamy prawo wybrać i wyrazić swoje zdanie. Są kobiety, które uzczęsliwia zajmowanie się potomstwem potomtwa:) i to jest w porządku. Są tez kobiety, które chcą się w końc "odmatkowić", odpocząć, zająć się sobą. I to też jest w porządku, bo na to zasłużyły. Każda matka, która odchowała swoje dzieci ma prawo stanowienia o tym, jak będzie wyglądać jej życie. Każda matka na to zasłużyła. Nie wolno odbierać im tego prawa. A autorka postu właśnie to czyni. Dla mnie to jest ubezwłasnowolnienie cżłowieka i piętnowanie go za to, że śmiał wybrac inaczej niż wymaga od niego rodzina/ społeczeństwo, zapatrzone w przestarzały stereotyp babci.
                • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:04
                  tu sie mylisz. Rodzicielstwo nie konczy sie z chwila, gdy twoje dziecko staje sie dorosle. Ja zdecydowalas sie na dzieci, to zawsze bedziesz rodzicem, no chyba ze zrzekniesz sie praw rodzicielskich, a na to raczej nie maja odwagi wszystkie pseudo mamuski, ktore najpierw powolaly na swiat potomstwo, a potem maja gdzie potomstwo swojego potomstwa.
                  • morekac Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:27
                    Ja zdecydowalas sie na dzieci, to zawsze bedziesz rodzicem, no chyb
                    > a ze zrzekniesz sie praw rodzicielskich, a na to raczej nie maja odwagi wszystk
                    > ie pseudo mamuski
                    To, o co pretensje ma autorka, to raczej nie prawa rodzicielskie, a obciążenia.

                    Może podaj przykład, jakich praw rodzicielskich należy się zrzec, kiedy dzieci są pełnoletnie. Obowiązki, władzę i prawa rodzicielskie ma się wobec nieletniego potomstwa, ewentualnie obowiązki wobec potomstwa uczącego się/niepełnosprawnego. Niemniej rodzice nie mają obowiązków rodzicielskich wobec starych koni ani wobec swoich wnucząt.
                    • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:44
                      poczytaj moze troche kodeksy, czy rodzice nie maja zadnych obowiazkow wobec swoich doroslych dzieci czy wnukow. Wiesz ja juz nie mieszkam w Polsce, ale z tego co pamietam istnieje cos takiego jak obowiazek alimentacyjny, i to nie tylko do 18 roku zycia, ale tez pozniej, gdy dzieci sa w niedostatku. Ponadto rodzice placa tez alimenty na wnuki, gdy np syn/ corka nie placi alimentow na utrzymanie wnuka. Radze troche sie doksztalcic...
                      • izawawa Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:56
                        Po pierwsze:
                        Praw rodzicielskich nie można się zrzec, można tylko być ich pozbawionych>
                        Po drugie:
                        Obowiązek alimentacyjny w niektórych sytuacjach dotyczy również dzieci (np gdy rodzice żyją w niedostatku). Prawo to obosieczny miecz...
                        Radzę trochę się dokształcić.
                      • morekac Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:06
                        ale z tego
                        > co pamietam istnieje cos takiego jak obowiazek alimentacyjny, i to nie tylko d
                        > o 18 roku zycia, ale tez pozniej, gdy dzieci sa w niedostatku.

                        Art. 133.

                        § 1. Rodzice obowiązani są do świadczeń alimentacyjnych względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie, chyba że dochody z majątku dziecka wystarczają na pokrycie kosztów jego utrzymania i wychowania.

                        § 2. Poza powyższym wypadkiem uprawniony do świadczeń alimentacyjnych jest tylko ten, kto znajduje się w niedostatku.

                        § 3. Rodzice mogą uchylić się od świadczeń alimentacyjnych względem dziecka pełnoletniego, jeżeli są one połączone z nadmiernym dla nich uszczerbkiem lub jeżeli dziecko nie dokłada starań w celu uzyskania możności samodzielnego utrzymania się.

                        czyli musi być spełnionych kilka warunków oraz wyrok sądu.

                        W tym konkretnym przypadku - obawiam się - żaden sąd nie obciążyłby rodziców z rentami i emeryturami obowiązkiem utrzymania starych koni. Którzy prawdopodobnie wcale nie są w niedostatku wg. kryteriów opieki społecznej i być może wcale nie mają niższych dochodów niż rodzice. A już z pewnością nie obciążyłby ich osobistą opieką nad wnukami.


                        No i chciałam cię poinformować, że jeśli rodzice znajdują się w niedostatku, dzieci mają obowiązek alimentacyjny wobec rodziców. Opieka społeczna może obciążyć cię rachunkami za np. umieszczenie rodziców w domu starców, bez zbytniego wgłębiania się, jakimi rodzicami byli. Ostatnio było kilka takich przypadków.
                        • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:43
                          o obowiazku dzieci i wnukow wobec swoich rodzicow czy dziadkow nie musisz mi przypominac, nie w ta strone ta relacja jest przedstwiana.
                          Pomijasz tutaj kwestie etyki, rodzice, ktorzy nie pomagaja swojemu dziecku, czy wnukom, moga nie uzyskac zadnej pomocy alimentacyjnej.
                          Tylko czy pieniadze to wszystko? Majac pieniadze mozna sobie kupic profesjonalna opiekunke, ale dobrych, zdrowych, oddanych relacji rodzinnych nie.
                          • morekac Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:18
                            Pomijasz tutaj kwestie etyki, rodzice, ktorzy nie pomagaja swojemu dziecku, czy
                            > wnukom, moga nie uzyskac zadnej pomocy alimentacyjnej.
                            Cóż, czytałam o przypadkach, kiedy to rodzice - alkoholicy, ludzie nie płacący alimentów na dzieci uzyskiwali świadczenia alimentacyjne. A już ośrodek pomocy społecznej wcale nie wgłębiał się w kwestie rodzinne, tylko po prostu szukał płatników rachunków za dom opieki bez wgłębiania się w sytuację rodzinną.
                            Poza tym ta babcia odchowała tym rodzicom jedno dziecko, i nadal poproszona z nimi na chwilę zostanie. Tylko że teraz jest starsza o 5 lat niż wtedy, gdy przez rok zajmowała się 2-latką, a i pod opieką miałaby niespełna roczne dziecko. Może nie czuć się po prostu na siłach.
                            Ciekawa też jestem, dlaczego założycielka wątku mieszka na jednym podwórku. Podejrzewam, że po prostu dostała kawałek działki od rodziców - trudno to nazwać brakiem pomocy dla dorosłych dzieci.

                            Tylko czy pieniadze to wszystko? Majac pieniadze mozna sobie kupic profesjonaln
                            > a opiekunke, ale dobrych, zdrowych, oddanych relacji rodzinnych nie.
                            uważam, że jeśli sprawa o pieniądze idzie do sądu, to z reguły trudno mówić o dobrych, zdrowych relacjach rodzinnych. W związku z tym zdrowy na umyśle człowiek być może będzie wolał mieć kasę na opiekunkę.
                      • mama_myszkina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:10
                        poczytaj moze troche kodeksy, czy rodzice nie maja zadnych obowiazkow wobec swoich doroslych dzieci czy wnukow. Wiesz ja juz nie mieszkam w Polsce, ale z tego co pamietam istnieje cos takiego jak obowiazek alimentacyjny, i to nie tylko do 18 roku zycia, ale tez pozniej, gdy dzieci sa w niedostatku. Ponadto rodzice placa tez alimenty na wnuki, gdy np syn/ corka nie placi alimentow na utrzymanie wnuka. Radze troche sie doksztalcic...

                        Dokształcic to Ty się powinnaś.

                        Też mieszkam za granicą i zajmowałam się przez długi czas problematyką prawna związaną z różnymi przywilejami społecznymi. Wyobraź sobie, że w niektórych krajach dziadkowie to nawet nie jest najbliższa rodzina! I co Ty na to?

                        Twoje gadanie przypomina mi kwękanie nadopiekuńczych mamusiek, ktorych dzieci nigdy nie dorastają.

                        Jeśli Autorka zdecyduje się na dziesięcioro dzieci to jej matka też ma przy nich urabiać się po łokcie?

                        Decyzja o rodzicielstwie to odpowiedzialnośc matki i ojca a nie dalszych krewnych. Jeśli liczymy na pomoc babci, to warto ją zapytac o zdanie PRZED.

                        Ni ewiem, gdzie za granicą mieszkasz, chyba na Wschodzie, bo na Zachodzie obarczanie babci wnukiem jest absolutnie nie do pomyślenia. W większości krajów UE nie występuje instytucja babci w polskim znaczeniu tego słowa.
              • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:59
                nie zmieniaj tego myslenia, ja tez nie wyobrazam sobie, a juz po tym jak pamietam jak mna zajmowaly sie babcie i jakie to bylo wspaniale, tez nie wyobrazam sobie nie pomagac mojemu synowi w przyszlosci przy opiece nad dzieckiem.Nawet jak bede jeszcze pracowac, to przeciez mozna wypracowac zawsze jakis kompromis. Nie ma nic piekniejszego niz milosc i solidarnosc w rodzinie i to, ze jeden moze na drugim polegac i nikt sie nad tym nie zastanawia, ze moze byc inaczej. Raczej patologia naszych czasow a zarazem nasza samozaglada, jest nie dawanie oparcia tym ktorzy nas potrzebuja, za to zadanie z powodu jakis wydumanych mitow spelniania naszych zachcianek. Ktos kto juz raz zdecydowal sie byc rodzicem, nigdy nie przestaje nim byc, to tak jakby zrobic krzywde samemu sobie i najczesciej tak jest. Samotne zycie pozbawionych opieki rzesze staruszek sa na to dowodem. Bo co zapewni im ich pieniadz. Pokoj i papkowate jedzenie i SAMOTNOSC w 4 scianach, bo nikt nie bedzie chetny zabrac na spacer, bo przeciez nie ma takiego obowiazku, bo kazy jeszcze chce sobie pozyc, pojechac na wycieczke itd.
            • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:34
              powiedzcie mi glupie babska, bo czegos tu nie rozumiem, czy to jest jakas kara za przebywanie ze swoim wnukiem, albo wnuczka? To jakies obce dzieci, czy co? Wam sie juz we lbach poprzewracalo od tej niezaleznosci. Kiedys bylo tak, ze jak dziad chcial na starosc miec opieke to musial pomoc silnemu, sprawnemu do pracy pokoleniu w opiece nad dzieckiem i do bylo normalne i tak powinno byc. Tylko rozwalono to a tym samym zniszczono milosc i solidarnosc rodzinna miedzy pokoleniami. Teraz rodzice mowia ciagle do swoich dzieci "Jak ci sie nie podoba to wypier...", gdzie tu szacunek, do swojej krwi? Na co w takim razie wam dzieci, jak ich nie szanujecie i traktujecie jak smieci? Na co tak ciagle nagabujecie mlodych, a kiedy dzieci, jak wzma slub? pamietam pokolenie w tyl moich dziadkow, moja wlasna matka cale wakacje oddawala mnie do moich dziadkow i byly to dla mnie nalepsze lata mojego zycia, babcie opiekowaly sie mna i nie skarzyly, poprostu uwazaly to za normalne. Do dzisiaj wspominam je z miloscia. Cchcialbym takiego czagos dla mojego syna, ale niestety nie, bo obie babcie to zwykle rozpuszczone przez system klempy. Chociaz popracowaly moze wszystkiego razem kilka lat, obie maja emerytury po mezach, ktorzy poszli na wczesniejsze emerytury. Dostaly na nas (ze wzgledu na posiadanie dzieci) mieszaknia najpierw zakladowe, a potem spoldzielcze, ale ile lat mojego zycia w dziecinstwie ja sie nasluchalam (zreszta moj maz od swoich rodzicow tez), ze jak sie podoba to wypad na ulice. Wiele rzeczy dostali od panstwa za darmo, na co my dzisiajsi mlodzi mozemy tylko pomarzyc i do tego splacamy dlugi jakie tamto pokolenie narobilo, placimy podatki na wczesniejsze emerytury i renty, chociaz nasze pokolenie bedzie juz prawdopodobnie bez emerytur i rent i bedzie zmuszone pracowac do smierci. Czy to taka tragedia zajmowac sie wnukami? Przeciaz starosc i tak przyjdzie, a potem do kogo po prosbie sie w tej sprawie idzie? Do dzieci i wnukow. Ta wy tu chcecie powiedziec, ze jak dzieciaki skoncza 18 to juz po sprawie. A to nie jest tak. A ci co nie szanuja krwi ze swojej krwi wczesniej czy pozniej za to placa. Ja juz sie nie dziwie tym rzeszom samotnych staruszek, ktorymi nikt nie chce sie zajac, sami sobie zasluzyli na swoj los.
              • marzeka1 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:36
                Podejrzewam, że jak matka słyszy ciebie, to żałuje, że w ogóle cię na świat powołała, "za komuny", na którą się ochoczo powołujesz, mogła bez problemu wyskrobać się.
                • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:40
                  tak kochanenka, cale swoje dziecinstwo i nastoletnie zycie slyszalam, jak to zmarnowalalm zycie swojemu ojcu i matce, bo po pijaku na 19 mojego ojca pieprzyli sie bez opamietania. Tak to dziecko jej winne, ze pojawia sie na swiat. Co do wyskrobania, moja matka, boi sie tego co ludzie powiedza, co by powiedzieli, ze usunela dziecko. To byloby jej najwieksze zmartwienie, bo mna to sie nie bardzo martwilo. Jako mala dziewczynke kazde lato pociskala mnie swojej matce, babci i tesciowej. I ja uwazam ten czas za najpieknieszy w calym moim dziecinstwie. Tego tez chcialam dla mojego syna, wakacji z dziadkami, pieczonych ciastek od babci, historyjek od przeszlosci. Niestety nie dalo sie, ktos kto jest egoista dla swoich dzieci, bedzie egoista dla swoich wnukow, bo poki calkiem komu dupa nie siadze to nie zrozumie co w zyciu jest najwazniejsze.
                  Kontynuujac o skrobance, wierz mi, ze wiele razy w zyciu, jako dziecko takiej matki, zalowalam, ze sie urodzilam, gdyby mnie wyskrobala, moze moja dusza urodzilaby sie wsrod ludzi, ktorzy by mnie chcieli, kochali, wspierali i szanowali. A tak swoim postepowaniem hipokrytki " Co ludzie powiedza" urodzila mnie i udawala matke, chociaz to co dala, z powodzeniem moglby dac kazdy dom dziecka.
              • panikorbka-to-ja Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 09:48
                pięknie, brawo!!
                Jak czytam te wypowiedzi "nie zajmę się moją matką na starość, bo mi nie pomogła przy dzieciach i sama sobie zasłużyła" to mi się włos jeży na głowie. Zasłużyła sobie na twoją opiekę wychowując ciebie, choć chyba niezbyt jej to wyszło.
                Poza tym zgadzam się z mamamyszkina, że babcia autorki wątku dala już z siebie dużo, zajęła się jedną wnuczką, a ma własną matkę pod opieką, która za chwile może nie być chodząca. Z własnego doświadczenia wiem, że opieka nad dzieckiem a nad starszą osobą z demencją to niebo a piekło i nie dziwie się kobiecie, że chce chwile odetchnąć, odchowała własne dzieci, pomogła przy wnuczce, może ma też inne wnuki?? Ponadto, rzeczona babcia na rencie też jest z jakiegoś powodu, więc niekoniecznie jest superzdrowa, nie dziwie się że dba o siebie, bo gdyby sama zaniemogła, to nie wiem czy by córeczka się nią zajęła, czy raczej by stwierdziła"mam dwoje małych dzieci i mało pieniędzy, więc nie mam możliwości opiekować się swoją matką"a autorce wątku radze przemyśleć, czy wyobraża sobie sytuacje za 3-4 lata konieczności takiego zajęcia się i babcią i matką, którą wyeksploatuje??A w ogóle co z matką męża autorki? zamiast naśmiewać się z teściowej, niech może swoją mamusie zaangażuje do pomocy, wtedy jedna babcia pomagała przy jednym wnuku, druga przy drugim i może wszelkie obrończynie tradycyjnej rodziny byłyby zadowolone.
          • iuscogens Re: rozczarowanie własną Matką 12.10.11, 15:36
            Występuje.
    • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:15
      g...o prawda co tu piszecie, jej matka to poprostu rozpuszczona przez panstwo baba... Obowiazkiem kazdego rodzica jest pomoc dziecku nawet jak jest juz duze, chociazby przy opiece nad wnukami. Co to jest za gadanie, ze ona juz swoje odchowala? Tyle te babsko ma szczscia, ze teraz kobiety moga planowac ciaze, a co by bylo gdyby nie bylo antykoncepcji? To jej corka rodzilaby co rok to prorok, to tez by nie pomogla? A skad ma rente? Od panstwa. A skad panstwo ma pieniadze na rente dla tego babsztyla? Z podatkow jej pracujacej corki i jej ziecia. To samo sie tyczy emerytow. Emerytury i renty rozbeztwily i rozpuscily pokolenie naszych dziadkow i rodzicow. My mamy harowac i placic podatki na nich, ale oni dostali domki za darmo od panstwa, dowozy do pracy za darmo, kolonie i przedszkola do opieki dla dzieci, zreszta, nie musieli sie martwic o prace, bo byla wszedzie, no i zarobek, czy sie stoi czy sie lezy 1000 zl sie nalezy, a za to teraz oni robezstwione g...je cale zycie nam wrzeszcza, jak ci sie nie podoba to wypad na ulice. Przy opiece nad naszymi dziecmi nam nie pomoga, chociaz np ja bylam zmuszana przez swoich rodzicow do opiekowania sie moimi bracmi, a ich dziecmi. Za to potem slyszalam, ze ONI TO JUZ SIE SWOJE NAWYCHOWYWALI. A gowno a nie nawychowywali, jak panstwo padnie i nie bedzie wyplacac emerytyr i rent, to kogo sie beda pytac o opieke na starosc? Dzieci sie nie prosza na swiat, to my sami jej wywolalismy, wiec teraz razem ciagnac ten wozek, jak sie chce miec kogos kto poda na starosc chociazby szklanke wody.
      Ja na twoim miejscu olalabym matke, przyjdzie stara klempa po prosbie jak dostanie wylewu, albo innego paralizu i nie bedzie mogla nawet zejsc z lozka. Bo kto sie nia zajmie? Kogo poprosi, a moze zatrudni sobie Chinke do opieki? Ja w UK widze mnostwo starych dziadow, ktorzy siedza w domach opieki w pokoikach 2m na 2m jedyna rozrywka to patrzenie przez okno. Dzieci maja ich w d... tak jak oni (te stare dziady) mieli swojego czasu swoje dzieci i wnuki w d...
      Moja matka tez odmowila mi opieki nad dzieckiem, chociaz ja opiekowalam sie jej dziecmi, od moich 10 urodzin, bo ona byla zbyt zmeczona, leniwa i zajeta, zeby to robic. Potem tez mi to okazala przy moim. Na jaj starosc ani ja ani moj syn, nawet palcem nie kiwniemy, a moim bracia mysla tak samo. Zobaczymy co ze soba zrobi. Poki czlowiek mlody i sprawny to chojrak, potem jak starosc i niesprawnosc sie pojawi, to placz, ze dzieci kopia w d..., ale cos za cos. To wlasnie emerytury i renty zrobily. Kiedys tego nie bylo, zeby babcie czy dziadkowie pozwalali sobie na takie gadanie, ze ja sie nawychowywalam/lem. Od tego czy zajmie sie dziecmi pokolenia, ktore jest sprawne do pracy, zalezalo to czy dostanie opieke na starosc. I dziadki opiekowaly sie dziecmi, a pokolenie zdolne do pracy pracowalo i byla rownowaga. A teraz ile 40-50 latkow wywala swoje dzieci na ulice, bo chce jeszcze pozyc, a prawda jest taka, ze Polska w tej chwili, kopie mlode pokolenie ile wlezie, nic im sie nie nalezy, same obowiazki, a zadnych praw, zero szans na jakis godny start, slabe zarobki, drogie mieszkania za nieosiagalny kredyt i do tego musza placic podwojne podatki i skladki, za siebie i za poprzednie pokolenia. Poprzednie pokolenie w Polsce przezarlo wszystko, a dla mlodych juz nic nie zostalo tylko dlugi i jeszcze wielu dostaje kopa w dupe od swoich rozpuszczonych przez przedni system rodzicow. Ja mam nadzieje, ze Polska wreszcie zbankrutuje i z wielka rodaoscia, bede patrzec jak panstwo nie ma wreszcie juz jak zaplacic emerytur i rent, a co za tym idzie. Te rzesze ropuszczonych, nieszanujacych swoich dzieci i wnukow (rodziny - krwi ze swojej krwi) beda zmuszone wreszcie do okazania szacunku i zebrania o pomoc, o przezycie, tak jak my mlodzi bylismy do tego zmuszani w zamian za ochlapy i granie "kochajacej rodziny na zdjeciu".
      Powodzenia ci zycze i wiedz dziewczyno, ze ty z tego wyjdziesz, twoje dzieci urosna, bedziesz miala z nich pocieche, bedziesz mogla isc do pracy. Te pieniadze co moglabys zaplacic matce, zaplac np jakiejs sasiadce, ktora chce dorobic do wyplaty meza (ja tak zrobilam, moja matka nie chciala sie zajac, chociaz nie pracowala, to dalam zarobic sasiadce, ktorej maz malo zarabial). Wrocisz do pracy i bedzie ok. Przyjdzie czas, ze gimnastyka twojej matce nie pomoze sie odmlodzic i bedzie coraz slabsza. Niech wtedy ona placi za opieke komus, kto zechce sie nia zaopiekowac, ale nie rob tego ty. A ja osobiscie uwazam, ze lepsza jest opieka nad dzieckiem niz nad starym prykiem. Przynajmniej bedziesz wolna od obowiazku opieki nad nia, bo sama sie na swiat nie prosilas. Skup sie na swoich dzieciach i mezu, a matke olej, tak jak ona cie olala. Wiem to boli, ale tak trzeba sie bronic przez pazernym pokoleniem naszych rodzicow, ktore mysli, kumnistycznym jeszcze mysleniem, ze skoro zyje to juz im sie wszystko nalezy.
      • marzeka1 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:34
        Prenumbro1976, to, co piszesz, jest tak prostackie, tak koszmarne, że nawet komentować szkoda.

        "Skup sie na swoich dzieciach i mezu, a matke olej, tak jak ona cie olala. "- jej matka jej nie olała, zajmowała się jedną wnuczką, ma do opieki swoją matkę i jej prawo nie chcieć zajmować się kolejnym wnukiem.
      • karigi Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:49
        Powiem szczerze prenumbro, że takiej córeczce jak ty to szklanki soli bym nie pożyczyła. Ile nienawiści, ile jadu. Fuj.
        Szkoda słów. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak wyglądają stosunkie w waszej "rodzinie".
        • marzeka1 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 20:51
          I jaki jad sączy w te spłodzone dzieci.
        • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:30
          jakie stosunki to zaraz ci napisze.
          Otoz moja matka byla i jest pijaczka. Moj ojciec jest zboczecem, ktory dobieral sie do mnie od ok 11 roku zycia, a moja wlasna matka udawala, ze tego nie widzi. Zeby siebie ratowac musialam uciec z domu moich rodzicow, bo moze ktoregos dnia, a raczej nocy moj ojciec zgwalcilby mnie i zaszlabym z nim w ciaze.
          Moim bracia byli splodzeniu po pijaku, mam tylko dwoch cale szczescie po 3 cesarce (bo 4 ciaze poronila), lekarze ja podwiazali, bo nie chcialo sie jej nawet isc do ginekologa i sie zabezpieczyc. Od 10 roku zycia zajmowalam sie moimi bracmi, do 18, co do dzisiaj pamietaja, a moja matka probuje pomniejszyc tym, ze ucieklam z domu i potem ona juz w koncu musiala. ona za to wolala opiekowac sie menelami, ktorzy przychodzili do naszego domu i ich bachorami. Pozyczala im pieniadze, a ja musialam pracowac w weekendy, zeby zarobic sobie na ksiazki do szkoly. Moj ojciec oczywiscie bardzo chcetnie sponsorowalby mi wszystko, w taki sposob, ze bylabym lepiej ubrana od wlasnej matki, pod warunkiem, ze bylabym jego dziwka....
          Co do szklanki soli jak nie chcesz mi podac, moja matka mi nigdy nic ne podala, nawet juz jako mezatka, staralam sie jakos uporzadkowac nasze rodzinne relacje, wybaczyc przeszlosc, moja matka dalej obslugiwala wszystkich nawet mojego meza, podawala obiad, herbate, ale ja moialam sobie isc do kuchni i zrobic. Cale swoje nastolenie zycie myslalam ze moja matka jest ofiara swojego meza tyrana. Wielokrotnie ratowalam ja przez wyrzuceniem jej przez okno z 6 pietra przez ojca, raz nawet moglam go zabic, broniac ja przed jego pobiciem, rozbijajac mu na glowie szklana popielniczke, co skutkowaloby dla mnie kryminalna przeszloscia. A przed wszystkim zajmowalam sie jej dziecmi. Zawiodla mnie na kazdym mozliwym szczeblu. Nie podalam ojca na policje wlasnie ze wzgledu na nia i malych braci.
          Co szczeka opadla?
          Co z tego, ze matka tej dziewczyny zajmowala sie jej pierwszym dzieckiem. Drugie dziecko tez jej jej wnukiem, od ktorego moze w przyszlosci bedzie zadac opieki nad soba, albo jakis alimentow, jak jej rencina bedzie za mala na wykup lekow. I co? Wtedy bedzie lamentowac wsztstkim dookola jak to wlasne wnuki ja olewaja?
          Ja tak dlugo zylam w patologii, ze zrozumialam co jest normalne a co nienormalne.
          Mam kolezanke, bardzo bliska, notabene jej matka byla kolezanka mojej matki. Nawet ne wiecie jak ja jej zazdrosilam zawsze i zazdroszcze dalej. Jej matka jest najcudowniejsza osoba pod sloncem. Moja kolezanka mogla spac do 12 popoludniu w sobote czy niedziele i ona przychodzila do niej ze sniadaniem ( i ta kobieta pracowala, podczas gdy moja matka siedzial w domu). Dbala o nia, jak tylko mogla. Teraz moja kolezanka ma 2 letniego synka i dalej jej pomaga. Moja kolezanka pracuje na 3 zmiany, a jej matka przychodzi wtedy , gdy moaz mojej kolezanki przyjezdza z pracy zeby ja zmienic, albo jak moja kolezanka jest po nocce, zeby mogla sie wyspac. Jest to doskonala kooperacja, gdzie nikt nic niekomu nie wypomina, dla kazdego to jest normalne. Moja kolezanka powiedziala mi ze tez tak bedzie robic, bo sama widzi, jak wspaniala ma matke, podczas, gdy kolezanki z jej pracy musza placic ze swojej skromnej pensji opiekunkom, albo traca prace, bo babcie, nawet juz na emeryturach (oczywiscie wczesniejszych) albo rentach, czy nie pracujace wogole, nie chca pomoc. Wola latac do kociola, niz zajac sie wlasnymi wnukami, chociaz to wlasnie te wnuki beda czesto zmuszane (presja otoczenia) do opieki nad chora albo stara babcia.
          To nie ze mnie jad wyplywa to poprostu czasy rodza egoistow, ktorzy mysla, poki sa mlodzi i sprawni, ze moga miec wszystko w d...
          • morekac Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:36
            chociaz to wlasnie te wnuki beda czesto zmuszane (presja otoczenia
            > ) do opieki nad chora albo stara babcia.
            A tam, wnuki przejmą się presją otoczenia. :-) Zwłaszcza, że tutaj opiekę nad babcią przejęła właśnie owa wyrodna matka.
            Ale dzieci - owszem, mogą być zobowiązane do płacenia alimentów na rodziców. Niemniej jako rodzice ojciec i matka wątkotwórtczyni chyba nie byli patologią. Nawet jako dziadkowie na takich nie wyglądają.
            • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:52
              znam wielu mlodych ludzi, ktorzy sa w tej chwili na emigracji, skonczyli zagraniczne studia, zaczynaja kariere, maja prace z dobrym zarobkiem i perspektywy na przyszlosc, zeby miec duzo lepiej niz w Polsce i co, sa na rozdrozu, a dlaczego? No wlasnie z powodu starzejacych sie rodzicow, czy dziadkow. Maja juz tutaj ulozone zycie, ale czuja, ze beda msieli wszystko to porzucic i wrocic do Polski, zeby zajac sie starzejacymi sie rodzicami, czy dziadkami. Mile prawda? I wielu z nich wraca, znajduje jakas byle jaka prace potem, bo przeciez dla polskich pracodawcow, czesto doswiadczenie za granica to sie tylko kojarzy ze zmywakiem, wiec sie nie liczy, pracuja za grosze, w przytlaczajacym ponurym srodowisku, gdzie kazdy dla kazdego jest wilkiem, zero szans na rozwoj, nie mowiac o dorobieniu sie czegokolwiek. A wracaja, bo czuja presje otoczenia, czuja przymus obowiazku. Marnuja, poswiecaja swoje zycie, mozliwosci zeby zajac sie tymi, ktorych kochaja. ktorzy kiedys poswiecili sie dla nich.
              • verdana Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:04
                I o czym to świadczy? O tym, ze być może zajmując się rodzicami (jak matka Autorki postu) nie mają już czasu dla wnuków. Czyli - jesli obowiązkiem dziadków jest opieka nad wnukiem, to starzy pradziadkowie zostaną sami...
                Młodzi ludzie zazwyczaj nie mają starych rodziców. Coraz częściej starych rodziców mają własnie dziadkowie małych dzieci.
                • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:11
                  mowie ci jak jest, a nie to co ci sie wydaje.
          • karigi Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:42
            Szczęka opada? Wręcz przeciwnie. Łatwo teraz zrozumieć tą dawkę nienawiści i rozgoryczenia, jaka w tobie siedzi. Ten wątek to tylko pretekst, żeby wykrzyczeć swoj gniew i bunt przeciwko wstrętnemu traktowaniu, jakiego byłaś ofiarą. Rozumiem też twoją mega generalizację: WSZYSTKIE matki które nie zajmują się wnukami to klempy, WSZYSCY dziadkowie odmawiający dzieciom to dziady. Musisz jednak przyznać, że twoje koszmarne dzieciństwo nie musi mieć przełożenia na stosunki rodzinne innych - nie wszytkie dzieci, których matki odmówiły zajmowania się wnukami reagują tak strasznym gniewem i nienawiścią. Podejrzewam zresztą, że ty nie nienawidzisz matki za brak chęci opieki nad wnukami - nienawidzisz jej za całokształt, i masz do tego pełne prawo.
            Tylko proszę cię, nie wyżywaj się już na innych kobitach, które mają inne życie, inne doświadczenia i inne zdanie. Przyjmij do świadomości, ze jeste - ty i twoja rodzina - indywidualnym, odrębnym przypadkiem, który możemy - jeśli chcesz - rozpatrzeć osobno, jednak nie możemy posłużyć ięnim jako ogólnym przykładem z prostej przyczyny - w większości domów jest inaczej. Nie jest tak źle. I babcie też są zupełnie inne. Przykro mi - naprawdę! - że miałaś takie straszne i niesprawiedliwe dzieciństwo. W twoim przypadku wina twojej matki jet, jak sądzę, bezsporna i masz prawo jej nienawidzić. Ale tylko jej. Nie nienawidź innych matek. Nie nienawidź nas.
            • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:09
              nie nierozumiesz mnie, nie rozumiesz co chce powiedziec. Matki jak chce byc uwazane za matki, to niech zachowuja sie jak matki, a nie jak instytucja, ktora laskawie zechce cos dac od siebie, albo nie.
              Napisalyscie mi o jadzie jaki pisze tutaj, tylko, ze to nie jest jad tylko szczera prawda, ktora was poprzednie pokolenie boli, bo wy jestescie standardowi, rozczeniowi, rozpuszczeni przez poprzedni system. Moj pokolenie albo mlodsze, ma tylko obowiazki ale zadnych praw, musi ciagle zebrac o cos, podczas gdy wy co na ironie, wlasnie ze wzgledu na posiadanie nas, dzieci, dostaliscie wiele przywilejow, macie wczesniejsze emerytury, renty na chore palce i kregoslupy (chociaz pracowaliscie moze cale zycie czesto tylko pare lat), mieszkania i domy bez kredytu na 30 lat. Mozliwosc zatrudnienia, bo pracodawcy chetniej was zatrudnia, bo nie musza placic skladek, co poglebia dziure budzetowa panstwa i powieksza podatki, ktore nasze pokolenie musi placic. To co pisze tutaj juz mnie nie dotyczy, bo nie mieszkam w Polsce, ale dotyczy moich rowiesnikow i mlodszych, ktorych czasto traktujecie jak swoje slugi, laske im robicie, ze macie ich w domu i najchetniej byscie ich poprostu wywalili z domu, zeby miec swiety spokoj. Opisalam wam swoje zycie rodzinne, ale doskonale wiem, jak wyglada sytuacja wielu mlodych ludzi w Polsce i roznica jest taka, ze nie maja ojca zboczenca, ale rodzice co z laska daja utrzymanie to juz tak. Nie dziwie sie ze mlodzi uciekaja za granice, niedlugo sami sobie bedziecie wyplacac wirtualne emerytury i renty, bo nie bedzie komu pracowac i placic podatkow.
              Patrzycie tylko na czubek wlasnego nosa, piszac mi tutaj o jakims moim jadzie, co chcecie sie upiekszyc i usprawiedliwic? Prosze bardzo, jak chcecie zycie jakie ja tutaj widze staruszkow, jak juz pisalam 2m na 2 pokoik, lozko, stolik, cienka zupka i patrzenie caly dzien w okno, taka opieka na starosc, bo nikt nie ma obowiazku dawac wam nic wiecej, czyli dach nad glowa, jedzenie i lozko. O zaspokajaniu waszych potrzeb emocjonalnych, o spacerach, rozmowach z serdecznymi ludzmi, bedziecie mogli zapomniec, ale to bedzie zaplata za udawanie bycie matka. Zachowujcie sie jak dom dziecka, bedziecie tez tak traktowani.
              • karigi Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:12
                " to nie jest jad tylko szczera prawda, ktora was poprzednie pokolenie boli, bo wy jestescie standardowi, rozczeniowi, rozpuszczeni przez poprzedni system."

                Mam 29 lat... zdaje się, że jestem młodsza od ciebie. Dlaczego twoim zdaniem nie mam prawa myśleć inaczej niż ty?
                • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:36
                  macie prawo mysle inaczej, ale ja szczegolnie tutaj w UK widze czym takie myslenie jak wy macie sie konczy. Tysiace samotnych ludzi, pozbawionych wiezi rodzinnych.
                  • mama_myszkina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:19
                    macie prawo mysle inaczej, ale ja szczegolnie tutaj w UK widze czym takie myslenie jak wy macie sie konczy. Tysiace samotnych ludzi, pozbawionych wiezi rodzinnych.

                    To może w ramach wolontariatu odwiedzisz dom starców raz w tygodniu albo jakąś starszą wiekiem sąsiadkę?

                    Nie wiem, o co ta piana, przecież matka Autorki wątku zajmuje się SWOJĄ MATKĄ. Twoim zdaniem ma się zajmować jeszcze wnuczętami? Robiła to już wystarczająco długo, daj babce odetchnąć!
              • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:15
                Jestem pokoleniem młodszym, z liczbie przy twoim nicku wynika, że od ciebie również. I nie życzę sobie bycia wciskaną w twoją statystykę i podział my-wy.
                Rodzice: wychowywali mnie, karmili, dbali. Sami. Bez udziału dziadków. Łożyli na moje wykształcenie, bym mogła utrzymywać się sama i utrzymać moje dzieci.
                Nie uważam, że mają wobec mnie jakiekolwiek zobowiązania. Moja rodzina i decyzje w niej podjęte są moimi decyzjami i ja ponoszę za nie odpowiedzialność. Nie rodzice. Nie przyszłoby mi do głowy obrażać się na matkę, bo nie chce zajmować się wnukami. Nie ona sobie te wnuki zrobiła.

                I fakt, że ty miałaś ciężko, nie oznacza jeszcze, że twoja racja jest najtwojsza - żeby użyć klasyka.
                • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:49
                  Ed-wina, tak mi się wydaje, że trzeba być w sytuacji potrzebującego, żeby móc zweryfikować-czy oczekuję pomocy od rodziny, czy nie. Póki dajemy radę, mamy pracę-możemy, nawet z 10 dzieci na karku, mówić "my spłodziliśmy, my odpowiadamy". W momencie pojawienia się problemu-spuszczamy z tonu i jednak liczymy w skrytości serca-bądź nie-na pomoc matki.
                  • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:54
                    ale liczyć w skrytości serca, a być oburzonym, że ktoś nie chce, to dwie różne sprawy. Tak, wiadomo, że kiedy jest źle człowiek zwraca się o pomoc do bliskich. Ale zdaje się, że nie powinien określać, w jaki sposób dana osoba ma pomóc i decydować za kogoś, jak ta osoba ma żyć.
                    • purpurowa_komnata Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:56
                      Autorka raczej ma żal- a nie jest oburzona...
                      • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:03
                        I z żalu wyśmiewa gimnastykę, basen itp?
                        Rozumiałabym autorkę, gdyby przyszła do matki i powiedziała: mamo, mamy poważny problem. Muszę wrócić do pracy. Wiem, że nie możesz/nie chcesz/nie masz siły zająć się moim dzieckiem w pełnym wymiarze, ale gdybyś mogła pomóc nam przez dwa - trzy tygodnie, w trakcie których będziemy szukali opiekunki. Może któraś twoja znajoma byłaby zainteresowana? itp.

                        I gdyby po tych słowach mama i babcia umyła ręce, to można by uznać, że interesuje się losem córki. Ale zdaje się, że babcia miała po prostu wykonać to, czego chciała córka i w dodatku uczynić to w takim zakresie, jakiego chciała. Trudno się dziwić, że nie chciała się w to mieszać.
                    • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:09
                      Ale autorka nie jest oburzona! Jest rozczarowana! Ma podstawy? Chyba tak. I dlaczego od razu mowa, że córka narzuca matce sposób życia- to już naprawdę nadinterpretacja.
                      • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:16
                        stąd: Mama jest rencistką (odkąd pamiętam), obecnie nastawiona jest na siebie (chodzi na gimnastykę, basen, jeździ na rowerze, uprawia nordic walking i....ciągle jest zajęta sprzątaniem, gotowaniem itp. Babcię owszem ma pod opieką, ale Babcia jest w bardzo dobrej formie, chodząca i sprawna. Gdy Mama opiekowała się Mają, też miała Babcię pod opieką. Wnukowi nie poświęca wcale czasu, chyba że muszę wyjść do sklepu czy na pocztę i ją poproszę, to owszem posiedzi. Nigdy sama nie zaproponowała, że weźmie go na spacer, albo do siebie, żebym mogła np. posprzątać czy ugotować.

                        wyliczanie co matka robi (nordic walking, sprzątanie itp) w zestawieniu z faktem, że nie poświęca wnukowi czasu, nie zaproponuje, że zabierze go na spacer itd. sugeruje, że według córki matka powinna zamiast gimnastyką zająć się wnukiem, by córka mogła pójść na zakupy/ posprzątać/ugotować/wrócić do pracy.

                        I człowiek rozżalony raczej nie utyskuje z mężem na matkę, by sobie poprawić humor.
                        • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:25
                          Ja w tym wyliczaniu widzę olbrzymi żal do matki. W utyskiwaniu na nią-również. Widzimy to inaczej, ed-wino, bo mamy inne doświadczenia-a poprzez własne przeżycia postrzegamy świat-i tyle. Autorka poza tym pisze pod wpływem emocji, nie opisuje wszystkiego, tylko, to, co najistotniejsze-nie róbmy nadinterpretacji, a z dziewczyny rozpieszczonej egoistki.
                          • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:34
                            ale ja właśnie tego całego żalu nie pojmuję. Jak rozumiem matka i ojciec wychowali ją, karmili, kształcili. Pewnie też za wesele zapłacili i na starcie pomogli (ten dom w podwórku to sugeruje). Czyli dali jej dużo. Nie zostawili na lodzie, ze słowami: jesteś pełnoletnia, radź sobie.

                            Sprawa dla mnie jest jasna. Babcia od początku nie chciała opiekować się drugim wnukiem. Poproszona - dorywczo pomaga. Ale nie chce być ponownie opiekunką. Być może pierwszy raz w życiu ma czas dla siebie. I nie chce z tego rezygnować. Ma takie prawo. Wszystko, co miała wykonać - wykonała. I tak naprawdę to córka nie ma powodu czuć żalu, bo sytuację miała jasną. Po prostu liczyła, że matka jednak się złamie, więc żal wobec matki jest nieuzasadniony.

                            • rumpa Re: rozczarowanie własną Matką 20.12.12, 19:34
                              ja pierdykam, wykonała, ot tak. No to się modlić należy aby córki i zięcia szlag nie trafił, bo dzieci w domu dziecka skończą, bo babcia już wykonała i ma prawo pożyć dla siebie.
                              Nie chce, to nie, ale - nasze czyny o nas świadczą i budzą emocje. Laska z UK histeryzuje, ale ma masę racji. Podobne sytuacje są we Francji - babcia i dziadek "wykonali" i "mieli prawo", dzieci haruja i płacą za opiekunki, a dziadek i babcia zdychają samotnie jak są upały, bo dzieci wyjechały na wakacje bo też "miały prawo", a dziadkowie są przecież dorośli i tacy niezależni. I OBCY.
                              Na moje oko mamusia niezależna niedługo będzie miała jednak problem ze swoja mamusią teraz się stawia, bo babcia na chodzie i ta "opieka" jeszcze mało wymagająca. Ale za jakiś czas to się może diametralnie zmienić , i głowę daję, że mamusia przylezie z pretensjami aby jej pomagać przy babci. I to będzie koniec niezależności.
                              Rzekomej.
                              I nie mylmy naszych fantazji jak chcemy żyć z prawem do takiego życia i możliwością pogodzenia tego z byciem po prostu dobrym człowiekiem.
          • mama_myszkina Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:14
            Otoz moja matka byla i jest pijaczka. Moj ojciec jest zboczecem, ktory dobieral sie do mnie od ok 11 roku zycia, a moja wlasna matka udawala, ze tego nie widzi.

            Współczuję, ale Twoje doświadczenia z dzieciństwa nie usprawiedliwiają idealistycznego i czarno-białego postrzegania rzeczywistości i obrazania innych użytkowników forum.

            Widzę, że jak wiele dzieci z rodzin dysfunkcyjnych masz skłonność do wygłaszania pryncypialnych sądów na temat innych ludzi,ich obowiązków, tego jak świat powinien wyglądać przy jednoczesnym braku empatii i umiejętności wczucia się w sytuację innych oraz spojrzenia na rzeczywistość z innej niż Twoja perspektywy (no, w końcu nie miałas gdzie się tego nauczyć)

            Może rozważ terapię, bo z takim bagażem ciężko żyć.
      • panikorbka-to-ja Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 11:13
        możesz nie mieć szacunku do własnych rodziców, nawet można zrozumieć dlaczego z twoich postów, ale to nie jest postawa godna naśladowania i normalna, to jest patologia spowodowana twoim patologicznym dzieciństwem, więc nie wypowiadaj się o cudzej matce per "stara klempa". Co do emerytur z naszych pieniędzy, to nie wiem czy Ty będziesz zadowolona jak po 40 latach harówy do 65 r życia, usłyszysz od córki, że jesteś darmozjadem, bo masz emeryture z jej podatków, jakbyś sobie na nią nie zapracowała (abstrahuje tu od przewidywanych bankructw zusu i rozwoju funduszy emerytalnych)
    • tully.makker Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 21:14
      Za platna opieke nad dzieckiem zadna wdziecznosc sie babci nie nalezy - czy ktos jest wdzieczny platnej, obcej niani, ze podjela prace zarobkowa? Bez przesady. A teraz trzeba sie rozejrzec za niania i tyle.
      • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:10
        Nikogo nie zdziwi, że rozumiem autorkę, wszak podobnie się rozczarowałam. Zwrócę uwagę, że babcia miała płacone za opiekę- nie robiła tego za darmo. I zgodzę się z tym, że dzięki powojennym czasom model rodziny wielopokoleniowej padł, oby nie nieodwracalnie. Dalej uważam, że jest coś takiego jak niepisany obowiązek moralny wobec członków rodziny. I dziwi mnie, że te same osoby, które tak tutaj zniszczyły autorkę wątku, te, które twierdzą, że babcia ma prawo zajmować sie wyłącznie sobą i nie czuć obowiązku pomocy swojej dorosłej córce-pomocy tymczasowej-w innych postach wyrażają oburzenie, że ktoś nie chce się zajmować np. dziadkiem.
        Jest powiedziane, że " wnuki są koroną dziadków"-w Piśmie św. , chyba nie bez kozery nieprawdaż? Egoistyczne zachowanie babci zostanie przez nią zapomniane, gdy za naście lat będzie potrzebowała pomocy córki...
        • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:14
          maman3 napisalas to co ja chcialam powiedziec, ale moj ograniczony umysl i gniew mi nie pozwolil.

          Jestes wielka...
        • donkaczka Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:56
          maman, zgadzam sie z Toba, rozumiem tez wypowiedzi wyzej, te dlugie kontrowersyjne ;)
          nie rozumiem za to kwestii "babcia ma prawo do swietego spokoju" "twoje dzieci twoj problem"

          ale ja zakladam, ze zyjemy w rownowadze, mlode mamy nie probuja wyeksploatowac do granic babc, a babcie potrafia postawic granice, gdy pomoc je przerasta
          ze potrzebujemy sie nawzajem, ze dobre stosunki miedzy pokoleniami sa oparte na obustronnej trosce, pomocy w miare potrzeb
          tylko to chyba coraz rzadsze jest..
          • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 00:27
            Donkaczka, to , co napisałaś, jest dla mnie tak oczywiste, że zapominam o tym nadmieniać :)
            • donkaczka Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 00:54
              wiesz, dla mnie zaczyna byc oczywiste, ze dla wiekszosci ludzi to jest nieoczywiste ;)
              nawet mi sie nie chce wpisywac w takich watkach, bo juz widze to niezrozumienie w oczach czytajacych..
        • esr-esr Re: rozczarowanie własną Matką 17.10.11, 14:09
          a nie uważasz, że gdy babcia była/jest w stanie pracować 9 godzin dziennie (a opieka nad dzieckiem to ciężka praca fizyczna) to powinna raczej pracować zawodowo, czym de facto zmniejszyłay obciążenie młodej pracującej matki (państwo mniej pieniędzy by ściągałao z naszych pensji na przedwczesne emerytury i niesłusznie przyznawane renty)?
          przypominam, że babcia z tego wątku jest rencistką czyli ktoś uznał że jest niezdolna do pracy w pełnym wymiarze - jak od niej oczekiwać że będzie mogła zająć się dzieckiem?
          druga sprawa to taka, że w tej rodzinie szwankuje komunikacja - wszyscy szepczą za plecami owej mamy-babci i mają pretensje że nie wróży z fusów i sama nie nadskakuje z pomocą.
          • morekac Re: rozczarowanie własną Matką 17.10.11, 14:24
            (a o
            > pieka nad dzieckiem to ciężka praca fizyczna)
            Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. ;-)
            Opieka nad dziećmi jest ciężka wyłącznie wtedy, kiedy same się własnymi dziećmi zajmujemy - jest problem z ugotowaniem obiadu.
            Natomiast jest lekkim zajęciem i wręcz przyjemnością dla osoby opiekującej się, jeśli ową opiekę wciśniemy babci - czy naszej matce, czy teściowej, starszej od nas o 20-30 lat.
      • kol.3 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 17:19
        Zależy ile ona za tę opiekę płaciła.
        • sanciasancia Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 18:37
          Napisała, że pół pensji. Rozumiem, że dla niej to było dużo (dla mnie by było).
    • purpurowa_komnata Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:18
      Rozgoryczenie to bym zrozumiała w wypadku jeśli pogorszenie Waszej sytuacji było spowodowane chorobą któregoś z Was- albo nagłym zamknięciem zakładu pracy.
      A po drugie: oddawałaś pół pensji mamie- możesz oddawać opiekunce- lepsza opiekunka z chęci - niż babcia z przymusu.
      • purpurowa_komnata Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:33
        Autorko- a co byś powiedziała na opcję, kiedy mama mówi: pomogę ci, kiedy będziesz potrzebować, a kiedy zaistniała potrzeba (b.rzadko) to nigdy nie może...
        • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:37
          Też tak masz? :) Znam to :)
        • prenumbra1976 Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 22:49
          to jest klasyczne zachowanie wspolczesnych rodzicow, chca wnukow, wrecz nawet wqymuszaja je a dzieciach, a potem maja w d..., bo im sie znudzily. Potem jak przychodza swieta, to moga sobie tworzyc przed sasiadkami, taka iluzje szczesliwej rodziny, poto, zeby zazdroscily.
          • morekac Re: rozczarowanie własną Matką 09.10.11, 23:07
            to jest klasyczne zachowanie wspolczesnych rodzicow, chca wnukow, wrecz nawet w
            > qymuszaja je a dzieciach, a potem maja w d..., bo im sie znudzily.
            Tu akurat sytuacja jest przeciwna. Cytat z autorki:
            "Po jakimś czasie zaczęliśmy z mężem myśleć o drugim dziecku. Mama odradzała nam ten krok (nie mam pojęcia dlaczego). W końcu urodził nam się synek."
            • lepiej_niee ech... 09.10.11, 23:19
              przede wszystkim nie powinnaś była jej płacić. Za opiekę nad lwanym wnukiem sie płacić, można sie odwdzięczyć, ale dawanie pensji jest po prostu chore.
              Po drugie; po psotu sieo d niej odwroc-ona te nieldugo będzie stara i niedolzena-jak jej mama. Usiwadom jej to. Powiedz; zbieraj lepiej na opiekune, zamiast emeryturę na gimnstyke przpeuszczac, bo są drogie..
              • lepiej_niee P.S. 09.10.11, 23:20
                dlatego glosowalabym na pl;ikota; ludziom zn nadcisnieniem mowimy nie!
              • morekac Re: ech... 09.10.11, 23:23
                Powiedz; zbieraj lepiej na opiekune, zamiast
                > emeryturę na gimnstyke przpeuszczac, bo są drogie..

                Zaś mama powinna odpowiedzieć: spokojnie, wystąpię o alimenty. :-)
              • mama_myszkina Re: ech... 09.10.11, 23:27
                przede wszystkim nie powinnaś była jej płacić. Za opiekę nad lwanym wnukiem sie płacić, można sie odwdzięczyć, ale dawanie pensji jest po prostu chore.
                Po drugie; po psotu sieo d niej odwroc-ona te nieldugo będzie stara i niedolzena-jak jej mama. Usiwadom jej to. Powiedz; zbieraj lepiej na opiekune, zamiast emeryturę na gimnstyke przpeuszczac, bo są drogie..


                Ale bzdety. Przecież ta kobieta zajmuje się swoją matką.

                Opiekunce Autorka musiałaby zapewne oddawać CAŁĄ pensję, więc mama okazała się nader ekonomiczną inwestycją. No, ale po dwóch latach opieki nad niemowlakiem, po kolejnych iluś tam miesiącach/latach odbierania z przedszkola zachciało się starej babie gimnastyki!

                Odnoszę wrażenie, że niektórym piszczyniom brakuje empatii. Naprawdę, w wieku sześćdzesięciu iluś lat można nie mieć ochoty na zmienianie pieluch i ganianie za maluchem nawet za ho ho, połowę pensji córki!

                Co do babci (matki, którą zajmuje się matka Autorki wątku), to mój dziadek też był 'chodzacy' i zewnątrz wyglądał na tryskającego zdrowiem staruszka. Nawet jak ganiał w gaciach wokół bloku i smarował kałem ściany mieszkania. Pisanie, że skoro babcia chodzi to luz jest nieporozumieniem, bo najbardziej uciążliwymi podopiecznymi są właśnie wędrownicy z demencą, Alzheimerem itp.

                Matka Autorki wątku już swoje przeżyła, Autorka wiedziała, że mama niechętnie patrzy na kolejne dziecko, więc powinna była się domyśleć, że na pomoc nie ma co liczyć.
                • irmina51 Re: ech... 19.12.12, 08:52
                  Czytam niektore posty i nie dowierzam.Z jakiej to racji dziadki maja sie zajmowac wnukami?Jezeli dwoje mlodych ludzi decyduje sie na zwiazek i na dzieci to automatycznie musi zdawac sobie sprawe z obowiazkow z tym zwiazanych.Babcie MOGA zaznaczam MOGA, nie musza zajmowac sie wnukami.A jezeli mlodzi w jakis sposob chca na dziadkach wymusic opieke dla swoich dzieci to znaczy ze nie licza sie ze swoimi rodzicami,ich potrzebami.Sa zapatrzonymi w siebie egoistami.Na ktorych opieke na starosc nie ma i tak co liczyc.Tak ze glupie gadki szantaze ze na starosc beda sami,nie ma reguly.Czasami rodzice ''flaki''wypruwaja pomagajac dzieciom na starosc i tak sa sami.Za....s ....nym obowiazkiem rodzicow jest opieka nad dziecmi.A dziadki jak chca.To ich wybor.a ze autorka watku placila?napewno to dziecko i tak to przezarlo.jogurciki,sniadanka,obiady.Mam kolezanke ktora tak pomaga swojej corce.Mieszka u niej i tak sie poswiecila swoim wnukom ze jest sluzaca 24 godz.na dobre.Cos strasznego.Nigdy bym nie poszla na taki uklad.A widze ze ona ma tez dosyc.Napewno nie raz zaluje tej decyzji.Tak ze kochani dziadkowie pomagac ,ale z ''glowa.''TJ.czasami.
    • fioletowa77 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 00:25
      a ja bym się poważnie zastanowiła nad linczem jednej i drugiej strony konfliktu...:(

      Autorko postu, gdybyś ustaliła wcześniej z mama kwestię opieki nad dzieckiem, dziś nie czułabyś się zawiedziona. Jeśli czujesz się oszukana, porozmawiaj z mamą o tym. Z tego co piszesz, mama nie odmawia Ci pomocy, nie chce natomiast wziąć na siebie opieki, przez przynajmniej 9 h dziennie pięć dni w tygodniu nad dwulatkiem... przez rok... to duże obciążenie. nie wiem w jakim wieku jest Twoja mama, ale to duża odpowiedzialność. Może odmawiając Ci, zachowała się bardzo mądrze, bo ma świadomość, że sobie nie poradzi? Może jej aktywność fizyczna wynika z większej dbałości o jej zdrowie, które zaczyna szwankować poważnie? A może odradzała wam drugie dziecko bo widziała waszą sytuację finansową i zaradność życiową ? Może zdawała sobie sprawę z faktu, że to nie jest właściwy moment?
      Odniosłam wrażenie, że masz żal do mamy o to, że nie żyje Twoim życiem... A to tak nie działa, rodzice nie powinni żyć życiem swoich dzieci - bez względu na to co o tym myślą inni - rodzice nie są naszą własnością, nie muszą dzielić się sobą z nami i nie muszą ponosić konsekwencji naszych decyzji. Wspierać dzieci to nie to samo, co niańczyć je do późnej starości.
      Zastanawiające jest, z czego wynika Twoja postawa - tysiące małżeństw radzi sobie bez pomocy babć, z różnych powodów. Btw, Twoja mama wychowywała dwoje dzieci sama, ale Ty nie jesteś sama - masz męża, mamę która ci pomoże w kryzysowych sytuacjach...

      Poradziłabym Ci porozmawiać z mamą, podziękować za pomoc którą Ci teraz oferuje i nie eskalować konfliktu, a już zdecydowanie odradzam nakręcanie się na mamę, dlatego że nie podziela Twojego pomysłu na życie i nie chce brać na siebie dodatkowych obowiązków.
      Życie bywa zaskakująco krótkie, z dnia na dzień może się okazać, że nie masz już na kogo się gniewać i cała ta afera okaże się nieważna.
      Może Twoja mama ma problemy, których nie dostrzegasz?
      Warto popytać, jak inne małżeństwa sobie radzą w takiej sytuacji. Moja znajoma ma koleżankę, która ma też małe dziecko - obie poszły do pracy na pół etatu i wspólnie zajmują się dziećmi. Nie wiem jakie masz możliwości zawodowe, są zajęcia które można wykonywać w domu lub możesz sama zaopiekować się odpłatnie dzieckiem mamy pracującej.
      A może wyjściem z sytuacji było by podzielenie się obowiązkami z mamą - często kwestia finansowa to nie wszystko, czasami liczy się wzajemna pomoc w codziennych obowiązkach.

      Rozumiem, że jesteś rozczarowana, zwykle jest to przykre uczucie, gdy coś nie układa się po naszej myśli, ale jestem zdania, że obrażenie się na mamę może zepsuć co fajnego między wami.

      I litości, nie słuchaj rad typu: olej ją, jeszcze do Ciebie przyjdzie i będzie żebrać... To obrzydliwe rady, aż przykro czytać ;( dając rady komukolwiek, trzeba się zastanowić czy potrafimy być obiektywni i czy aby nasze doświadczenie życiowe nie przesłania nam percepcji...

      I jeszcze warto pamiętać, że kto może posłuchać naszej rady. My się odwrócimy na pięcie i wrócimy do naszego życia, a ten ktoś zostanie z konsekwencjami naszych rad...
      • maja_musia Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 09:26
        Chcę podziękować tym nielicznym z Was, które zrozumiały moją sytuację i mój żal.
        Nie byłam i nie uważam się za złą córkę. Zawsze Mama mogła liczyć na moją pomoc, a także na pomoc mojego męża. Mieszkamy obok siebie (od niedawna) i naturalną (dla mnie przynajmniej) rzeczą jest że sobie powinniśmy pomagać. Stąd moje rozczarowanie, bo gdy najbardziej potrzebuję pomocy, nie mam jej ze strony najbliższej osoby.
        Na opiekunkę mnie nie stać, pochłonęło by to prawie całą moją pensję. Poza tym synek jest chory i spokojniejsza byłabym zostawiając go pod opieką babci, która jego chorobę ma oswojoną.
        To prawda, nie konsultowałam z Mamą chęci posiadania drugiego dziecka, ale nie uważam żeby to ona miała decydować o ilości moich dzieci (siostrze też odradza). Więcej dzieci nie będę miała, bo nie mogę. ktoś napisał, że być może Mama odradzała drugie dziecko, bo jesteśmy niezaradni życiowo. Bzdura. Zaradni jesteśmy i do czasu świetnie nam się żyło, ale są w życiu sytuacje których nie sposób przewidzieć. Tak się niestety stało w naszym przypadku. Przez ostatnie dwa lata pech nas nie opuszcza. Mocno wierzę że wkrótce odbijemy się od dna. Liczyłam jednak na wsparcie (tym bardziej że miałam je już wcześniej) w tym trudnym okresie.
        Błędnie sądzicie, że działkę dostaliśmy od rodziców. Kupiliśmy ją za nasze mieszkanie. Od rodziców na "nową drogę życia" nie dostałam nic, bo i oni nic nie mieli. To są ludzie, którzy nie przepracowywali się za bardzo (Mama prawie całe życie na rencie). Nie winię ich za to, takie po prostu dwa leniwe i mało ambitne charaktery się spotkały i sobie przewegetowały życie.
        Nie wyśmiewam tego co moja Mama robi, niech sobie chodzi na tą gimnastykę i niech robi sobie inne rzeczy dla siebie, ale bardzo bym chciała żeby chociaż raz przyszła i zapytała. - Nie pomóc Ci w czymś ? Może wezmę dziecko na spacer, a Ty sobie odpocznij.
        Może moja postawa bierze się stąd, że dookoła mam mnóstwo przykładów, gdzie babcie, dziadkowie zajmują się wnukami. Na placykach to babcie i dziadków spotykam z wnukami, a nie ich mamy. W przypadku moich kolegów z pracy, ze wszystkimi ich dziećmi (bez wyjątku) siedzą babcie. I każda codziennie dojeżdża z mniej lub bardziej oddalonych miejsc. I robią to bezpłatnie. Ale żeby nie było nieporozumień to ja sama chciałam Mamie dawać pieniądze za opiekę (pewnie w duchu liczyłam, że w przyszłości też to zadziała), bo rodzicom się nie przelewa i chciałam wspomóc, a także z wdzięczności za pomoc.
        Piszecie, że powinnam z Mamą porozmawiać, ale ja nie potrafię już jej prosić o pomoc, bo widzę jej niechęć. Wiele razy były sytuacje, gdzie potrzebna mi była jej pomoc i mówiła ok, ale widziałam w jej twarzy złość, że nie ma wymówki aby się nie zgodzić. A uwierzcie mi nie nadwyrężam jej. proszę ją tylko w ostateczności, gdy nie mogę dzieci zabrać ze sobą.
        Ciężko mi wytłumaczyć córce, że nie może iść do babci, bo babcia sobie tego nie życzy (wymyślam, że babcia zajęta). Czasem Maja chce u babci spać, a moja Mama odmawia (co mam mówić córce która zanosi się płaczem że jej babcia nie chce), albo mówi ok możesz spać, ale niech Cię rodzice umyją i nakarmią i wtedy dopiero przyjdź.
        Jasne że Mama ma prawo do własnego życia, ale wciąż ma dzieci, z którymi się zdecydowała mieszkać w sąsiedztwie. Korzyści miały być obopólne, ona pomoże mi a ja jej. Czy teraz powinnam powiedzieć, gdy stanie się niedołężna i potrzebująca pomocy. - Wiesz Mamo, w zasadzie to opieka nad Tobą koliduje z moim rozkładem dnia i dlatego oddam Cię do domu starców. O, masz malutką emeryturę...cóż jak Ci zbraknie, to od kogoś pożycz. Ja umywam ręce.
        Czy bycie rodzicem kończy się na osiągnięciu przez dziecko pełnoletniości lub wydaniu go za mąż ? Nie wyobrażam sobie, że tak potraktuję moje dzieci. Marzę, że będę lepszą babcią i pomogę w potrzebie moim dzieciom. Nie zawiodę jako matka, bo wiem jak boli gdy osoba najbliższa zostawia cię samemu sobie.
        I jeszcze jedno. Wiem, że internet daje anonimowość, ale niektóre osoby mnie krytykujące plują jadem, chociaż nie znają mnie i mojej sytuacji (bo przecież nie opiszę tu każdego szczegółu mojego problemu) i zastanawiam się ile z was powiedziało mi to prosto w oczy. Czemu takie kąśliwe, wredne komentarze spotyka się tylko w internecie (na szczęście) ? Nie można powiedzieć tego samego, tylko z kulturą ? A może na co dzień nie możecie nikomu nabluzgać i wchodzicie na forum, żeby sobie ulżyć.... smutne.
        I zastanawia mnie jeszcze ile wśród Was sączących jadem jest hipokrytów, których babcie czy ktokolwiek z rodziny zajmują się ich dziećmi. Czy nikt z Was nie liczy na pomoc bliskich. Nie wierzę...
        • purpurowa_komnata Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 09:41
          > Jasne że Mama ma prawo do własnego życia, ale wciąż ma dzieci, z którymi się zd
          > ecydowała mieszkać w sąsiedztwie. Korzyści miały być obopólne, ona pomoże mi a
          > ja jej. Czy teraz powinnam powiedzieć, gdy stanie się niedołężna i potrzebująca
          > pomocy. - Wiesz Mamo, w zasadzie to opieka nad Tobą koliduje z moim rozkładem
          > dnia i dlatego oddam Cię do domu starców. O, masz malutką emeryturę...cóż jak C
          > i zbraknie, to od kogoś pożycz. Ja umywam ręce.

          Niezależnie od wszystkiego; masz obowiązek zająć się rodzicami. Co do domu starców- jak to nazywasz: dom bierze 70% emerytury- resztę muszą pokryć bliscy. Poza tym na miejsce się czeka.

          Ja Ci coś na koniec powiem: moje motto " umiesz liczyć- licz na siebie"- to mi oszczędza wielu rozczarowań, bo wiem , że moi bliscy nic nie muszą. Pewnie, że jest dobrze jak masz realnie na kogo liczyć...Nie zawsze tak jest.
          • sebalda Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 10:36
            Nie wiedziałam, że państwo daje rentę wszystkim leniom. Ja też pracowita nie jestem, po latach pracy i wstawania wcześnie rano do pracy też bym chętnie odpoczęła, jak się załatwia taką rentę na lenistwo?
            A może mama jednak na coś choruje, skoro dostała tak wcześnie rentę? A może musi się gimnastykować, żeby móc w ogóle rano wstać z łóżka? Ja jestem rodzinnie obciążona chorobami serca, też powinnam uprawiać nordic walking, ale jestem leniwa, nie chce mi się. Choć pewnie za jakiś czas lekarz mi zaleci, postraszy mnie zawałem, to się zmuszę do spacerowania z kijkami.
            Z całego serca chciałabym w przyszłości pomagać swoim dzieciom przy wnukach, uwielbiam dzieci, ale jeśli zdrowie mi będzie szwankowało, a ktoreś z dzieci będzie mnie bardzo źle traktowało, będzie tylko wymagało, na pewno będzie to dla mnie wielkim rozgoryczeniem, nie wiem, czy wtedy będę miała taki entuzjazm do pomocy.
            • mama_myszkina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 10:48
              Święte słowa, Sebaldo. Ja mam dopiero 30 lat a już mam artretyzm taki, że nie moge dźwigać wcale i zdarza się, że problemem jest wstanie z łożka. Natomiast powinnam chodzić na spacery i uprawiać nordic walking. Za 30 lat obawiam się, że nie będę sie nadawac do opieki nad nikim, a już na pewno nie nad żwawym dzieckiem. Natomiast pomimo mojego stanu, nie jestem na rencie, bo renta mi nie przysługuje. Z tego wniosek, że mama Autorki naprawdę może być chora.
            • premeda Re: rozczarowanie własną Matką 11.10.11, 11:48
              A ja moge na dzień dobry wymienić kilkanaście osób, które rentę mają bo w odpowiednim czasie wyskoczyły z kasy. Być może matka autorki jest taką rencistką (córka chyba wie to dobrze). Co więcej tych rent teraz się nie da ruszyć, bo dokumentację mają solidną, no chyba, że ktoś doniesie. Zresztą mamy najwyższy wspólczynnik rencistów w Europie, a Unia od dawna nam trąbi, że tędy ucieka sporo kasy.
        • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 10:27
          Nie musisz konsultować z mamą chęci posiadania dzieci. Ale powinnaś skonsultować z nią ewentualną pomoc lub jej brak.

          To, w jaki sposób określasz rodziców: To są ludzie, którzy nie przepracowywali się za bardzo (Mama prawie całe ż
          > ycie na rencie). Nie winię ich za to, takie po prostu dwa leniwe i mało ambitne
          > charaktery się spotkały i sobie przewegetowały życie.

          - raczej nie sugeruje, byś darzyła ich tak wielką miłością i szacunkiem.

          Odnośnie tego fragmentu: Ciężko mi wytłumaczyć córce, że nie może iść do babci, bo babcia sobie tego nie
          > życzy (wymyślam, że babcia zajęta). Czasem Maja chce u babci spać, a moja Mama
          > odmawia (co mam mówić córce która zanosi się płaczem że jej babcia nie chce),
          > albo mówi ok możesz spać, ale niech Cię rodzice umyją i nakarmią i wtedy dopier
          > o przyjdź.

          - patrzysz jako matka, która postrzega świat przez potrzeby dziecka. Ja osobiście wyjątkowo nie znosiłam, kiedy córka mojej kuzynki notorycznie chciała u mnie nocować. Jej mama nie widziała w tym niczego złego, a dla mnie było to po prostu męczące. Raz na jakiś czas - ok, nie ma sprawy. Ale to raz na jakiś czas to w pewnym momencie było przynajmniej raz w tygodniu. Zdaniem kuzynki - ja się znakomicie bawiłam z jej dzieckiem. Normalnie niemalże spędziłam weekend w spa. Dla mnie to była ciężka praca.

          Niestety tak to już jest, że kiedy człowiek wchodzi na dorosłą drogę życia, to musi się liczyć z tym, że podejmuje dorosłe decyzje i ponosi ich konsekwencje. Napisałaś o tym, że w twoim otoczeniu jest wiele rodzin, w których babcie zajmują się wnukami. Ale to trochę jak wychodzić z założenia, że w Danii niemal wszystkie dziewczyny to blondynki, więc dlaczego ja nie? Poza takimi rodzinami, jakie opisałaś, są też rodziny, w których młodzi rodzice nie mają żadnej pomocy, ponieważ np. ich rodzice już nie żyją lub z różnych powodów nie są w stanie pomóc. Ja znam środowisko odwrotne od tego, które opisujesz. Wielu moich znajomych ma np. rodziców w innych, znacznie oddalonych miastach i z radością przyjęliby choćby krótkotrwałą i doraźną pomoc.

          Nie zmusisz mamy do opieki nad twoim dzieckiem. I zamiast skupiać się na żalu, zastanów się jak zorganizować sobie pomoc w inny sposób. Może któraś twoja koleżanka została w domu z dzieckiem i za pewną opłatę mogłaby zająć się również twoim? Jeśli macie poważne problemy finansowe możesz tez zgłosić się do MOPSu, możecie dostać tam wsparcie. Na żalu i rozczarowaniu niczego się jeszcze nie zbudowało.
        • mama_myszkina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 10:40
          Mieszkamy obok siebie (od niedawna) i naturalną (dla mnie przynajmniej) rzeczą jest że sobie powinniśmy pomagać. Stąd moje rozczarowanie, bo gdy najbardziej potrzebuję pomocy, nie mam jej ze strony najbliższej osoby.

          A co Ty robiłaś dla mamy, kiedy zajmowała się codziennie Twoją córką?

          Codzienne zajmowanie się małym dzieckiem to coś więcej niż pomoc, to właściwie praca na 3/4 etatu. Trudno Ci pojąć, że Twoja matka po prostu czuje, że już się do tego nie nadaje? Przecież odradzała Wam kolejne dziecko, trzeba było wyciągnąć wnioski.

          Wyglada na to, że przeprowadziłaś się w pobliże rodziców licząc na opieke nad dziećmi a tu klops. No cóż, o takich sprawach rozmawia się zawczasu. Mam wrażenie, że Ty w ogóle nie dopuszczasz do siebie myśli, że matka moze mieć swoje życie a Twoje dzieci nie muszą być jej oczkiem w głowie. Tym bardziej że zajmuje się swoją matką, co Ty oczywiscie uwazasz za brdurę, bo przecież jej matka chodzi. Jak już pisałam, chodzący podopieczni bywają najbardziej kłopotliwi.

          Na opiekunkę mnie nie stać, pochłonęło by to prawie całą moją pensję.

          Czyli sprawdziła się moja teoria, że wychodziło taniej niż opiekunka. No cóż Tobie było wygodnie, ale mama ma dosyć.

          To zajmij się czyimś dzieckiem w domu za kasę i problem rozwiązany.

          Poza tym synek jest chory i spokojniejsza byłabym zostawiając go pod opieką babci, która jego chorobę ma oswojoną.

          Cóż, może babci nie uśmiecha się taka odpowiedzialność.

          To prawda, nie konsultowałam z Mamą chęci posiadania drugiego dziecka, ale nie uważam żeby to ona miała decydować o ilości moich dzieci (siostrze też odradza)

          Nie, decydowac masz Ty z mężem. Natomiast jesli decydujesz się na powiększenie rodziny, to przyjmij do wiadomości, ze odpowiedzialność jest tylko Twoja i męża. Nie ma tak, że Ty urodzisz, a wychowywac będzie ktoś inny. Twoja matka była szczera i z jej niechęci należało wysnuć wnioski - skoro jest niechętna, to raczej nie będzie się zajmować.

          To są ludzie, którzy nie przepracowywali się za bardzo (Mama prawie całe życie na rencie). Nie winię ich za to, takie po prostu dwa leniwe i mało ambitne charaktery się spotkały i sobie przewegetowały życie.

          No, natomiast Ty nie jesteś leniwa ani wygodnicka próbując podrzucić swoje dziecko mamie. Piszesz o matce z taką pogardą, że gdybyś była moją córką, to poważnie bym się zastanowiła, kogo wychowałam. Mam wrażenie, że jesteś po prostu rozpuszczona.

          Nie przyszło Ci do głowy, że skoro matka jest na rencie to jest chora?

          ....ale bardzo bym chciała żeby chociaż raz przyszła i zapytała. - Nie pomóc Ci w czymś ? Może wezmę dziecko na spacer, a Ty sobie odpocznij.

          No, wybacz, ale takich tekstów to możesz oczekiwac od męża a nie od kobiety w słusznym wieku do tego opiekującej się własną matką.

          Może moja postawa bierze się stąd, że dookoła mam mnóstwo przykładów, gdzie babcie, dziadkowie zajmują się wnukami. Na placykach to babcie i dziadków spotykam z wnukami, a nie ich mamy. W przypadku moich kolegów z pracy, ze wszystkimi ich dziećmi (bez wyjątku) siedzą babcie. I każda codziennie dojeżdża z mniej lub bardziej oddalonych miejsc. I robią to bezpłatnie.

          Każdy sam decyduje, co chce robić w życiu. Niektórym sprawia radość poświęcanie się dla wnuków, innym nie. I mama ma prawo być w tej drugiej grupie. Poza tym, zastanawiam się, czy przypadkiem to nie Twój charakterek i roszczeniowa postawa jest wynikiem tego, że mama trzyma się na dystans.

          Piszecie, że powinnam z Mamą porozmawiać, ale ja nie potrafię już jej prosić o pomoc, bo widzę jej niechęć.

          No, jeśli rozmowa wg Ciebie to wyłuszczanie własnych postulatów to nie dziwię się, że mama niechetnie na to patrzy. Moze zacznij rozmowę od zapytania, jak mama się czuje i co ona sądzi o tej sytuacji? Tak dla odmiany?

          Wiele razy były sytuacje, gdzie potrzebna mi była jej pomoc i mówiła ok, ale widziałam w jej twarzy złość, że nie ma wymówki aby się nie zgodzić.

          Wybacz, ale Twoja wypowiedź jest infantylna. Matka Ci pomaga 'wiele razy', po prostu nie chce dać wię wmanewrować w codzienny kierat a Tobie mało? Teraz masz pretensje, że nie leci pomagać z uśmiechem na twarzy? Lepiej doceń, że w ogóle sie zgadza, bo wcale nie musi.

          Ciężko mi wytłumaczyć córce, że nie może iść do babci, bo babcia sobie tego nie życzy (wymyślam, że babcia zajęta). Czasem Maja chce u babci spać, a moja Mama odmawia (co mam mówić córce która zanosi się płaczem że jej babcia nie chce), albo mówi ok możesz spać, ale niech Cię rodzice umyją i nakarmią i wtedy dopiero przyjdź.

          Nie wiem, jak zachowuje się Twoja córka, jeśli jest tak samo rozpuszczona jak Ty, to się babcie nie dziwię. Wybacz ostre słowa, ale naprawdę, trudno Ci zrozumieć, że Twoja matka moze po prostu nie radzić sobie z kapielą Twojego dziecka? Zamiast kwękać, możesz przecież ją umyć i nakarmić i odprowadzić do babci, no nie?

          Jasne że Mama ma prawo do własnego życia, ale wciąż ma dzieci, z którymi się zdecydowała mieszkać w sąsiedztwie.

          Ma tez matkę, którą się opiekuje. Za Wasze decyzje o rozmnażaniu odpowiedzialności brać nie musi.

          Poza tym, to chyba Ty się rpzeprowadziłaś tam, więc Ty się zdecydowałaś mieszkac w sąsiedztwie, nie ona. Miała się wyprowadzić?

          Wiesz Mamo, w zasadzie to opieka nad Tobą koliduje z moim rozkładem dnia i dlatego oddam Cię do domu starców. O, masz malutką emeryturę...cóż jak Ci zbraknie, to od kogoś pożycz. Ja umywam ręce.

          A dlaczego? Ona wypełnia swoje obowiązki względem swojej matki. Ty powinnaś wypełniać je względem swojej. I tyle.

          Z resztą wiele starszych osób, które znam bardzo sobie ceni dom starców, bo daje neizalezność, zycie towarzyskie kwitnie a dzieci nie kwękają pod nosem :P

          Odnośnie opłat, to nie umyjesz rąk, bo dom starców bierze 70% emerytury, a resztę dopłaca rodzina. MOPS pomoze Twojej mamie pozwać CIę o alimenty, w RP istnieje obowiązek alimentacyjny dzieci względem rodziców. Jesli nie zauwazyłaś, to Twoja matka wywiązuje się z opieki nad swoją matką, a Ty powinnaś wywiązać się z opieki nad swoją matką. Tak to wygląda.

          Czy bycie rodzicem kończy się na osiągnięciu przez dziecko pełnoletniości lub wydaniu go za mąż ?

          Nie, natomiast nie polega na braniu na siebie odpowiedzialności za nieodpowiedzialne decyzje dorosłych dzieci. Sama piszesz,że wiele razy mama Wam pomaga, ale tu pojawia się zarzut, że nie z uśmiechem na twarzy. Rodzic powinien pomóc w przypadku zdarzeń losowych jak choroba, smierć itp. Ale świadome powołanie do życia kolejnego dziecka pomimo jasnego stanowiska mamy trudno za takie uznać.

          I jeszcze jedno. Wiem, że internet daje anonimowość, ale niektóre osoby mnie krytykujące plują jadem, chociaż nie znają mnie i mojej sytuacji (bo przecież nie opiszę tu każdego szczegółu mojego problemu) i zastanawiam się ile z was powiedziało mi to prosto w oczy.

          Nie uwazam, żeby moje wypowiedzi były kąśliwe, po prostu tak to widzę. Mam zasadę, że nie piszę niczego, czego nie powiedziałabym w cztery oczy - oto odpowiedź na Twoje pytanie.

          ile wśród Was sączących jadem jest hipokrytów, których babcie czy ktokolwiek z rodziny zajmują się ich dziećmi.

          No, moja mama nie żyje a tesciowa jest alkoholiczką, więc nie ma opcji.... Poza tym, tu nie chodzi o to, czy babcia zajmuje się dziećmi, bo jeśli robi to chetnie to ok. Chodzi o to, że Ty swoją matkę zmuszasz żeby żyła wedlug Twojego widzimisię. A wcale nie musi.

          I jakież to infantylne, kiedy inny punkt widzenia jest dla Ciebie 'sączeniem jadem'. O ile pamiętam, sączenie jadem uskuteczniasz Ty i mąż, nakręcając się na Twoją matkę.
          • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 11:29
            Maju, masz rację-i tyle.
            Panie wypowiadające się w tej kwestii zdania nie zmienią, to jasne. Córka kuzynki to absolutnie nie wnuczka. Bycie babcią też jest konsekwencją pewnych decyzji-tak samo jak bycie matką. Nie widzę pogardy w tonie autorki-stwierdzenie, że ktoś jest leniwy całe życie może mieć też odcień smutku-znowu kwestia interpretacji. Dawanie autorce rad typu "nie proś o nic mamy" ,"radź sobie sama" mija się z sensem- o tym autorka już sama zadecydowała w którymś poście. Autorka pisała, że dali by sobie radę, gdyby nie jakiś problem, który się pojawił, do tego chore dziecko-też zrządenie losu-więc sytuacja, która zmusza do poproszenia o pomoc, a nie kaprys-o tym forumowiczki zapominają.
            • donkaczka Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 13:41
              maman, znow amen ;)

              pare stwierdzen mnie rozbawilo, ten edwiny, ze autorka nie szanuje i nie kocha rodzicow chyba najlepszy jest - jasne, przeciez rodzicow sie stawia na piedestale z samej racji istnienia, wad ich nie widzi, zlego slowa nie powie, a cokolwiek zrobia, na pewno jest sluszne...
        • morekac Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 11:49
          To są ludzie, którzy nie przepracowywali się za bardzo (Mama prawie całe życie na rencie). Nie winię ich za to, takie po prostu dwa leniwe i mało ambitne charaktery się spotkały i sobie przewegetowały życie.
          fajne zdanie masz o rodzicach. Wiesz, mnie by się nie chciało zajmować dziećmi osób, które mają o mnie takie zdanie. Zero motywacji.

          Wiesz Mamo, w zasadzie to opieka nad Tobą koliduje z moim rozkładem
          > dnia i dlatego oddam Cię do domu starców. O, masz malutką emeryturę...cóż jak C
          > i zbraknie, to od kogoś pożycz. Ja umywam ręce.
          Nie, nie będziesz mogła umyć rąk. Będziesz musiała z siostrą dorzucić się do rachunku.

          To prawda, nie konsultowałam z Mamą chęci posiadania drugiego dziecka, ale nie
          > uważam żeby to ona miała decydować o ilości moich dzieci
          Ale ty uważasz się za uprawnioną, żeby decydować, co twoja mama ma robić przez 5 dni w tygodniu, prawda?
          Ale rozumiem, że ci ciężko. Po prostu życie takie jest - wystarczy czasami niespodziewana choroba, śmierć czy chociażby rozwód czy utrata pracy - i wszystkie plany stają się nierealne, sytuacja robi się nowa i trudniejsza. Tak bywa.
          • donkaczka Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 13:45
            To są ludzie, którzy nie przepracowywali się za bardzo (Mama prawie całe życie
            > na rencie). Nie winię ich za to, takie po prostu dwa leniwe i mało ambitne char
            > aktery się spotkały i sobie przewegetowały życie.
            > fajne zdanie masz o rodzicach. Wiesz, mnie by się nie chciało zajmować dziećmi
            > osób, które mają o mnie takie zdanie. Zero motywacji.


            zdanie? a moze takie fakty sa?
            nie znasz leserow i obibokow? 30 letnich rencistow zyjacych ogladaniem tivi? oni tez sie rozmnazaja
            a poprzedni system ulatwial takie obijanie, jak ktos nie chcial, to sie nie napracowal, takie sa fakty i tyle
        • sabciasal Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 12:26
          a ja Cię rozumiem. i pozdrawiam.

          P.S.
          Co do renty - nie zawsze jej zdobycie wymaga ciężkiej choroby, uniemożliwiającej zainteresowanie wnukami.
        • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 13:38
          A ja myślę, że równie dobrze ten list można przełożyć od strony matki:

          Chcę podziękować tym nielicznym z was, które zrozumiały moją sytuację i mój żal. Nie byłam i nie uważam się za złą matkę. Zawsze córka mogła liczyć na moją pomoc, a także na pomoc ojca. Mieszkamy obok siebie i naturalną (przynajmniej dla mnie) rzeczą jest, że powinniśmy sobie pomagać. Stąd moje rozczarowanie, bo gdy najbardziej potrzebuję pomocy, nie mam jej ze strony najbliższej osoby.
          Na opiekunkę do mojej mamy mnie nie stać, pochłonęło by to prawie całą moją rentę. Poza tym moja mama jest chorowita i spokojniejsza byłabym zostawiając ją pod opieką córki, która jej chorobę ma oswojoną.
          To prawda, nie konsultowałam z córką chęci zaopiekowania się moją matką, ale nie uważam żeby to ona miała decydować. Więcej matek nie będę miała. (…) Zaradni jesteśmy i do czasu świetnie nam się żyło, ale są w życiu sytuacje których nie sposób przewidzieć. Tak się niestety stało w naszym przypadku. Przez ostatnie dwa lata pech nas nie opuszcza. Mocno wierzę że wkrótce odbijemy się od dna. Liczyłam jednak na wsparcie (tym bardziej że miałam je już wcześniej) w tym trudnym okresie.
          (…)Nie wyśmiewam tego co moja córka robi (…), ale bardzo bym chciała żeby chociaż raz przyszła i zapytała. - Nie pomóc Ci w czymś ? Może wezmę babcię na spacer, a Ty sobie odpocznij.

          Może moja postawa bierze się stąd, że dookoła mam mnóstwo przykładów, gdzie wnukowie pomagają w opiece nad swoimi dziadkami. Często w szpitalach spotykam starszych ludzi z wnukami, a nie z dziećmi. W przypadku moich kolegów z pracy niemal wszędzie tak jest.
          Piszecie, że powinnam z córką porozmawiać, ale ja nie potrafię już jej prosić o pomoc, bo widzę jej niechęć. Wiele razy były sytuacje, gdzie potrzebna mi była jej pomoc i mówiła ok, ale widziałam w jej twarzy złość, że nie ma wymówki aby się nie zgodzić. A uwierzcie mi nie nadwyrężam jej. proszę ją tylko w ostateczności, gdy nie mogę mamy zabrać ze sobą/ zostawić samej.
          Jasne że córka ma prawo do własnego życia, ale wciąż ma rodzinę, z którą zdecydowała się mieszkać w sąsiedztwie. Korzyści miały być obopólne, ona pomoże mi a ja jej. Czy teraz powinnam powiedzieć, gdy to ona będzie potrzebowała pomocy. - Wiesz córko, w zasadzie pomoc tobie koliduje z moim rozkładem dnia, a jak Ci zbraknie, to od kogoś pożycz. Ja umywam ręce.
          Czy bycie dzieckiem kończy się na osiągnięciu przez dziecko pełnoletniości lub wydaniu go za mąż ? Nie wyobrażam sobie, że mogłabym tak potraktować własną matkę. Marzę, że będę lepszą córką i pomogę jej w potrzebie. Nie zawiodę, bo wiem jak boli gdy osoba najbliższa zostawia cię samemu sobie.

          Itd.

          Dodam jeszcze, że od lat jestem na rencie, wychowywałam dzieci sama, ponieważ mąż pracował poza miejscem zamieszkania. Starałam się pomagać dzieciom ile byłam w stanie i miałam nadzieję, że chociaż na starość będę mogła zająć się sobą i otrzymam od bliskich nieco pomocy i zrozumienia.
          • donkaczka Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 13:42
            chyba nie masz nic do roboty, skoro takie farmazony tworzysz
            napisz teraz list, ktory naskrobalaby wnuczka do babci, co?
            • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 14:00
              zrobienie kopiuj-wklej i zmiana kilku słów to żadna praca. nawet najbardziej zabiegany da radę :) mniej więcej w 120 sekund. mogę sobie pozwolić na tak olbrzymią stratę czasu.
              • donkaczka Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 14:25
                aha, to widac, ze zapomnialas przeczytac, bo sensu to nie ma zadnego
                • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 14:38
                  a możesz mi wykazać ten brak sensu?
          • maja_musia Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 14:15
            no naprawdę wyszła z tego bzdura ogromna...
            zastanów się edw-ino zanim wciśniesz wyślij

            • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 14:32
              może dla ciebie to bzdura. ja próbowałam w ten sposób pokazać tobie, że twoja historia ma wiele stron i nie ma jednej właściwej. To jest tak, że każda tragedia dla człowieka, który ją przeżywa jest największa. I tylko jego racja i ocena jest słuszna. Pobawiłam się twoim listem z premedytacją. Bo w twoim wątku zabrakło mi twojej matki jako żywego człowieka. Z przeżyciami, oczekiwaniami, emocjami, potrzebami. wreszcie z możliwością samostanowienia i pewną historią osobistą predysponującą do posiadania takich a nie innych potrzeb.
              Nigdzie nie napisałaś dlaczego jest na rencie. Nie napisałaś jak przebiegała wasza rozmowa nt. opieki nad drugim dzieckiem, jakich argumentów użyła twoja mama. I zrobiłam taką mała - być może skrajnie nie trafną, nie wiem, zresztą nie o trafność lub jej brak w tym chodziło - symulację tego, co ona mogłaby powiedzieć.
              • mama_myszkina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 16:55
                Ja myślę, że Ci się udało.

    • mirkad Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 11:19
      a ja po części rozumiem autorkę wątku;
      jestem rozczarowana postawą dziadków (teściów); przez 10 lat naszych starań o dziecko, nasłuchałam się o tym, czego oni by nie zrobili z/dla wnuczka(i), gdyby tylko mieli dla kogo (i do dziś nie rozumieją że to nie była moja złośliwość że nie mogłam zajść w ciążę, teściowa zawsze twierdziła że to dziwne bo ona jak sobie zaplanowała to zaszła; no cóż...). Po urodzeniu córki sama kazala mi wracać do pracy bo zajmnie się wnuczką - i żeby była jasność: jestem jej za to dozgonnie wdzięczna; rozczarowana jestem ich postawą którą prezentują odkąd córka poszła ponad rok temu do przedszkola; były łzy rozpaczy (babcia będzie tak strasznie tęsknić za tobą), miałam córkę zapisać do godz. 15 tylko tak na wszelki wypadek bo będą ją odbierać po obiedzie, no chyba że coś im wypadnie (nie nalegaliśmy z mężem na to odbieranie, to była ich inicjatywa o której moja córka baaaaaardzo długo pamiętała); był też inne obietnice; w ogólnym rozrachunku, córka chodzi teraz do przedszkola drugi rok, została przez dziadkow odebrana 2 razy, i było jej ciężko to zrozumieć na początku bo dziadek obiecał że przyjdzie;
      dla jasności: obydwoje są na emeryturze, w dobrym zdrowiu, przedszkole jest ulicę dalej, my mieszkamy jakieś 300 m od nich, córka jest ich pierwszą (i jedyną ) wnuczką, a zajęcie teściów to bycie emerytem (co na każdym kroku podkreślają , niby w żartach); ja ojca nie mam, mama mieszka dość daleko, jeszcze pracuje, i zawsze sądziłam że to właśnie teściowie będą dziadkami z prawdziwego zdarzenia; i nie chodzi mi o wyręczanie mnie w czymkolwiek, bardziej o pamiętanie o wnuczce - tym bardziej, że rodzice teściowej zajmowali sie mężem i jego siostrą choć byli w tym momencie starsi niż teściowie obecnie, a sama teściowa ciągle podkreśla jaka to byla dla niej ogromna pomoc
    • fossetta Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 12:07
      Na studiach psorka od psychologii rozwojowej powtarzała jak mantrę..że dziadkowie nie mają żadnego obowiązku wobec wnuków..nic nie muszą..Dziadkowie są od kochania:)
      A z mamą trzeba rozmawiać..szczerze..nie siedzi w Twojej głowie i nie zna Twoich myśli..dlaczego rozmawiasz z Tatą o czymś co dotyczy Mamy? To z nią porozmawiaj..i ciesz sie, że mama myśli o sobie, w końcu ma czas poza tym jak sama o siebie nie zadba, to kto to zrobi?
      Nie jesteś odosobniona..mój mąż kiedy urodziło nam się drugie dziecko też poszedł do drugiej pracy..pracował po 14-16h dziennie, włącznie z sobotami i nidzielami..było ciężko, ale daliśmy radę, sami, bez niczyjej pomocy..życzę powodzenia i osobiscie polecam pielęgnować stosunki z Mamą..w końcu jest tylko jedna, pozdrawiam
      • maja_musia Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 14:42
        Moja Mama jest rencistką od zawsze. pamiętam że jak chodziłam do podstawówki to krótko pracowała. Nie wiem ani ja ani nikt z mojej rodziny (włącznie z Tatą) w jaki sposób i dlaczego dostała grupę inwalidzką. Jedyną jej przypadłością jest hipochondria (i piszę to naprawdę bez złośliwości). Ma obecnie 62 lata, wygląda na 10 mniej i jest sprawna jak 40 latka.
        Macie rację moją winą jest to, że się nakręcam przeciwko niej a nie potrafię porozmawiać, ale jak widać jest to rodzinne. Ona też nie potrafiła powiedzieć mi, że nie chce czy nie czuje się na siłach zajmować się córką, tylko wszystkiego dowiedziałam się od siostry, której się na nas skarżyła. Chciałam znaleźć opiekunkę do córki (gdy miałam wrócić do pracy), ale Mama powiedziała, że obca kobieta nie będzie się jej wnuczką zajmować. Ja naprawdę jej do opieki nad dzieckiem nie zmuszałam. Mama tu nie mieszkała, ale się sprowadziła, tak więc wasza teoria, jakobym zamieszkała koło Mamy, bo liczyłam na jej pomoc jest totalnie błędna. Wcześniej mieszkała z siostrą, jej mężem i dzieckiem.
        Tak, moja wina że naiwnie uwierzyłam, że Mam raz pomogła to pomoże i drugi.
        W chwili obecnej wyzbyłam się już złudzeń, ale myślę, że zadra w sercu pozostanie. Nadal będziemy się komunikować jak dotychczas, sztucznie uśmiechać i tyle. Być może mama ma do mnie żal o coś, ale ja też nie wiem o tym, bo nie rozmawiamy szczerze. Obie nie potrafimy.
        Nie pisałam o moich rodzicach z pogardą, bo nie gardzę nimi. Taką bierną mieli postawę życiową po prostu. To jest tylko fakt. Nic im się nie chciało ponadto co musieli.
        Kontrastuje to zwłaszcza z życiem przedmałżeńskim mojego męża. jego Mama, samotnie wychowała jego i siostrę i dała im obojgu możliwość dobrego wykształcenia, co procentuje do dziś. A ja po liceum usłyszałam - studia ? po co ci studia, do pracy idź, do czynszu się dołóż. Studia skończyłam tylko dzięki temu, że zamiast na czynsz opłacałam czesne.
        Nie będę się tu rozpisywać o szczegółach, bo tylko dam niektórym więcej powodów do krytyki, ale naprawdę niezbyt wiele zawdzięczam moim rodzicom, poza doprowadzeniem mnie do dorosłości.
        Mam nadzieję, że moja córka będzie miała o mnie lepsze zdanie, ale wiem że na to muszę zapracować i bardzo się staram.
        A teraz.....zapraszam do krytykowania

        • edw-ina Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 15:19
          Przykro, że twoje relacje z mamą nie układały się tak, jak tego potrzebowałaś. Ale niestety jest wyjątkowo mało ludzi, którzy mogą powiedzieć, że relacje w ich domu były wzorcowe. Każdy ma lub miał swoje mniejsze lub większe piekiełko.

          Często łudzimy się wobec ludzi najbliższych, że w imię miłości będą przy nas, gdy tylko ich potrzebujemy. Niestety ci ludzi często myślą dokładnie to samo. A w sytuacji, gdy nie artykułujemy swoich potrzeb, gdy zdajemy się na ewentualne domysły i nie jesteśmy w stanie spełnić tych oczekiwań, zazwyczaj buduje to po prostu swego rodzaju spiralę żalu. Nie pomagają też standardowo pojęte obowiązki, w tym wypadku matki i córki, babci i wnuków itd.

          Wiem, że nie umiesz rozmawiać z mamą, ale nic innego nie można ci doradzić. Zapytaj ją, jak się czuje, jak daje sobie radą itd. Opowiedz jej o waszych problemach i przynajmniej poproś o radę. Jesteście już dorosłe, ty sama jesteś matką i wasze relacje mogą płynnie przejść do bardziej partnerskich niż matczyno-zależnościowych. Postaraj się spojrzeć na matkę jako na całkowicie odrębną osobę, z przekonaniami, które nie zawsze muszą ci odpowiadać, z postawami, które nie zawsze możesz zaakceptować. To jest ten sam proces, który muszą przejść matki, by dać dorosnąć swoim dzieciom. Może pozwoli wam to się porozumieć, wyprawować nowe wzorce relacji i w konsekwencji - lepiej zrozumieć wzajemne potrzeby.
          powodzenia.
          • sebalda Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 16:18
            >Moja Mama jest rencistką od zawsze. pamiętam że jak chodziłam do podstawówki to krótko pracowała. Nie wiem ani ja ani nikt z mojej rodziny (włącznie z Tatą) w jaki sposób i dlaczego dostała grupę inwalidzką. Jedyną jej przypadłością jest hipochondria.

            To wszystko świadczy o głęboko zaburzonych ukladach w tej rodzinie. Dla mnie jest niewyobrażalne, by osoby z najbliższej rodziny nie wiedziały tak istotnych rzeczy jedni o drugich. Grupy inwalidzkiej nie dostaje się bez powodu. W komunie bylo o nią nieco łatwiej, ale to jest regularnie weryfikowane, grupy inwalidzkie są odbierane osobom, u ktorych nie ma do nich podstaw. Z jakiej racji państwo mialoby płacić zdrowym ludziom? Matka ma jakieś schorzenie, z jakiegoś powodu o tym nie rozpowiada, a córka oskarża ją o hipochondrię. Strasznie to wszystko smutne i niezdrowe. Brak szczerej rozmowy obu kobiet, wymiana informacji przez łącznika w postaci drugiej córki to też bardzo dziwne uklady.
            Matka przez dwa lata opiekowała się wnuczką, potem nagle przestała tego chcieć. Dlaczego? Zaczęła uprawiać sporty, to rzeczywiście fanaberia. A może ona jest poważnie chora, ale nie chce córek obciążać i martwić, dlatego nic nie mówi? Nikt mi nie wmówi, że rente dostaje się z powodu hipochondrii, sorry.
            • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 18:42
              Oj, sebalda, to dobrze o Tobie świadczy, że nie wierzysz w takie przekręty z rentą, naprawdę. Niestety, zdarzają się do tej pory :/ .
            • rumpa Re: rozczarowanie własną Matką 20.12.12, 19:51
              w twoim wieku sebalda, pisanie takich bredni o przyznawaniu rent w Polsce dowodzi nie dobrego serca i wrodzonej uczciwości a głupoty. Mój mąż pracował jak bulterier Providentu - tak, wiem, nie ma się czym chwalić, i co drugi jego klient był absolutnie zdrowym rencistą, chętnym do opowiadania jak i za ile ową rentę dostał.
        • kol.3 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 17:44
          Skoro dziś nie potrafisz samodzielnie wychować dwójki swoich dzieci, bo Ci jest ciężko,to mamy uwierzyć, że będziesz zasuwać przy swoich wnukach, będąc starszą zmęczoną życiem panią?
          W ogóle nie rozumiem, o co jest ta cała awantura, przy pierwszym dziecku chciałaś wziąć opiekunkę, ale dzieckiem zajęła się mama (widać czuła się jeszcze na siłach), teraz mama nie ma już siły, więc weź opiekunkę. Matka nie jest Twoją etatową służącą, pomogła ile mogła, dalej nie może i koniec. Uważam, że Twoje opowiadanie o matce jako hipochondryczce, która bierze nie wiadomo za co rentę, młodo wygląda i i śmie uprawiać sporty, zamiast bawić Twoje dzieci, jest wyjątkowo odrażające.
          • marzeka1 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 17:51
            "Skoro dziś nie potrafisz samodzielnie wychować dwójki swoich dzieci, bo Ci jest ciężko,to mamy uwierzyć, że będziesz zasuwać przy swoich wnukach, będąc starszą zmęczoną życiem panią? "

            - dobre pytanie.
            • verdana Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 18:05
              Alez nie będzie zasuwać, będzie narzekać na roszczeniowość dzieci i na to, ze nie chcą pomóc zmęczonej matce, tylko rozpuszczają własne dzieci, zupełnie niepotrzebnie, a ona sama musi sobie radzić, choć już jest stara.
              • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 18:48
                No, tak, skoro juz verdana przepowiedziała Twoją przyszłość, to, droga autorko wątku, trzeba to z godnością zaakceptowac i zakończyć temat :D .
          • maja_musia Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 22:05
            > Skoro dziś nie potrafisz samodzielnie wychować dwójki swoich dzieci, bo Ci jest
            > ciężko,to mamy uwierzyć, że będziesz zasuwać przy swoich wnukach, będąc starsz
            > ą zmęczoną życiem panią?


            kobieto czytaj ze zrozumieniem. Dzieci wychowuję i sobie doskonale radzę, tylko finansowo jest nam ciężko, trudno pojąć, gdy się żyje w dobrobycie

            W ogóle nie rozumiem, o co jest ta cała awantura, przy pierwszym dziecku chciał
            > aś wziąć opiekunkę, ale dzieckiem zajęła się mama (widać czuła się jeszcze na s
            > iłach), teraz mama nie ma już siły, więc weź opiekunkę.


            I znowu nie doczytałaś, albo nie zrozumiałaś. Nie stać mnie na opiekunkę

            Uważam, że Twoje opo
            > wiadanie o matce jako hipochondryczce, która bierze nie wiadomo za co rentę, mł
            > odo wygląda i i śmie uprawiać sporty, zamiast bawić Twoje dzieci, jest wyjątko
            > wo odrażające.


            Mama ma zdiagnozowaną przez psychiatrę hipochondrię. Nie wyssałam sobie tego z palca. A to że młodo wygląda i dobrze się czuje to fakty
            • kol.3 Re: rozczarowanie własną Matką 11.10.11, 07:03
              Matka Ci pomagała przez 2 lata, czyli sama dziecka nie wychowywałaś.
              Nie stać Cię na opiekunkę, ale krzyczałaś, że mamusi płaciłaś za opiekę.
              Jeżeli matka ma zdiagnozowaną chorobę psychiczną tzn że jest chora więc dlaczego podważasz jej prawo do renty.
              • mama_myszkina Re: rozczarowanie własną Matką 11.10.11, 09:32
                Jeżeli matka ma zdiagnozowaną chorobę psychiczną tzn że jest chora więc dlaczego podważasz jej prawo do renty.

                Też mnie to zastanawia. Hipohondria w skrajnej postaci uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie nie mówiąc o pracy. Poza tym, jakoś Autorki nie martwi, że mama - hipochondryczka miałaby opiekowac się jej dzieckiem i być może projektowac na nie swoje lęki. Ważne, żeby opieka była tanio.
    • kropeczka455 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 19:09
      maja_musia napisała:
      > Po urodzeniu córki Mama mi pomagała. Gdy Maja miała 2 lata i nadarzyła się
      > okazja, bym poszła do pracy Mama zaproponowała że zajmie się Mają.
      > I tak było przez rok, aż Maja poszła do przedszkola. Potem Mama
      >pomagała nam odbierając ją z przedszkola i opiekując się nią do czasu naszego
      > powrotu z pracy.

      Jakoś nie widzę lenistwa Twej matki. Zajmowała się jednocześnie Twoim dzieckiem i swą wiekowa matką. A Tu lub Twój mąż nie odbieraliście córki ?? Było Wam tak wygodnie !!!!
      >Po dwóch latach tej pomocy moja siostra zaczęła mi opowiadać
      >że Mama skarży się jej na to że musi się zajmować naszą córką.
      >Podjęliśmy z mężem decyzję, że od tej pory sami sobie będziemy radzić i tak też się stało.

      Mam sie skarżyła. A kochająca córunia nawet nie spytała mamy jak się czuje?? Pewnie po co??? Nazwałaś ją hipochondryczka, nawet nie wiesz na co choruje. Nikt nie dostaje renty jeśli jest zdrowy. Ot wdzięczność kochającej córuni. Współczuje Twej matce ze ma tak córkę bezwzględną i egoistkę.
      Ty uznałaś ze należny matka musi koło Ciebie i Twych dzieci tańczyć jak Ty zagrasz!!!

      • maman3 Re: rozczarowanie własną Matką 10.10.11, 21:11
        Maja, nie przejmuj się tą nagonką, to, wbrew nazwie, złe forum na wyżalenie się, tu większość wszystko wie (najlepiej). A historia pokazuje, że najczęściej mniejszość ma rację ;) .