nullik
17.04.13, 14:45
Moi rodzice mieszkają w tej samej miejscowości, co my. Od teściów dzieli nas 110 km.
Mam siostrę, która ma dwoje dzieci. Przez kilka lat nie pracowała, siedziała w domu. Rodzice skutecznie jej wmówili, że nie da sobie rady w życiu. Efekt: bardzo zaangażowali się w życie rodziny siostry. Tak bardzo, że dla mnie i dla mojej rodziny nie ma już czasu.
Mam jedno dziecko, oboje pracujemy. Mały chodzi do przedszkola, wiadomo zdarza się, że choruje. Nie ma szans, żeby babcia nam pomogła i zajęła się nim. Radzimy sobie – bierzemy urlopy, opieki. Kilka razy teściowa przyjechała i siedziała z młodym. Nigdy nie jesteśmy zapraszani na obiad. Było kilka bardzo dla mnie przykrych sytuacji: n.p: kiedyś dowiedziałam się, że mama zrobiła pierogi dla całej rodziny – dowiedziałam się o tym, kiedy po pierogach zostało tylko wspomnienie. Kiedy proszę o to, żeby zajęła się młodym po południu, bo chcemy wyskoczyć na zakupy, najpierw muszę wysłuchać, jakie plany ma moja siostra i o której godzinie trzeba odebrać dzieci z przedszkola i szkoły. Każde działanie mojej matki jest uwarunkowane planami mojej siostry. Sorry, że tak się tu wypłakuję, ale rozumiecie, że mam żal do nich.
Mój mąż był bardzo cierpliwy do czasu… Święta Bożego Narodzenia. Chcieliśmy urządzić Wigilię dla wszystkich. Zaprosiliśmy teściów, zaprosiliśmy moich rodziców, zaprosiliśmy siostrę…. I zaczął się problem. Moja siostra nie przyjmie zaproszenia, bo moi teściowie nie są jej rodziną. Oczywiście skoro moja siostra powiedziała nie, moja matka również powiedziała nie, bo ktoś musi przygotować Wigilie dla rodziny mojej siostry…
Mój mąż poczuł się strasznie tym dotknięty…. Traktuje moich rodziców od tego czasu jak osoby obce. Ja, chociaż rozumiem oczywiście powód, nie akceptuję jego postawy. Nie rozumiem, co chce przez to osiągnąć. Nie wyniknie z tego żadna pozytywna zmiana sytuacji. Tym bardziej, że moi rodzice i moja siostra nie wiążą jego zachowania ze swoim. Straszne, ale tak jest… On odmawia wizyt u nich, oni nie odwiedzają nas- boją się konfrontacji?
Wielkanoc spędziliśmy u teściów. Żadnej zachęty ( nie mówię już o zaproszeniu) ze strony moich rodziców, żeby przyjść na obiad, czy w ogóle z wizytą. Rozumiem, że mąż ma już dosyć ich zachowań, ale nie potrafię zaakceptować jego obecnej postawy.
Nie stoję po stronie moich rodziców, żeby było jasne. Odsunęli mnie od siebie. Ale to moi rodzice… Czuję się jak między młotem i kowadłem. Między mną a moim mężem jest z tego powodu coraz większy dystans. Coraz słabszy mam też kontakt z rodzicami i siostrą.
Co ja mam robić?