Dodaj do ulubionych

Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas uratuje

18.08.13, 19:28
Sama nie wiem co bardziej.
Byliśmy tacy zakochani- cieszyliśmy się spacerami i byle czym. Pisaliśmy do siebie listy, było romantycznie. Beztrosko przezyliśmy właściwie rok, bo później pojawiły się problemy (nie sprzyjała nam rodzina) a poźniej pojawiło się dziecko i już zapomnieliśmy o czasie dla nas.
Zarabiamy mało, mimo usilnych moich wysiłków poszukiwania lepszej pracy i ciągłego kształcenia się (kilka podyplomówek, kursów) nadal zarabiam poniżej średniej krajowej a każde "buty na zimę", dentysta jest okupione debetem.
On nie ma zawodu, coś tam robi....ale jest nam ciężko. Mam tyle marzeń, chciałabym chociąż raz jechać na wakacje gdzieś za granicę, nigdy nie byliśmy.
Ciągle tylko oszczędzanie i oszczędzanie (borykamy się z kredytem na mieszkanie), mam dość tego odmawiania sobie wszystkiego.Chciałabym beztrosko iść do sklepu i kupić sobie torebkę ze skóry.
Zakupy zajmują godziny bo analizujemy wszytskie ceny, porównujemy, szukamy...żenada.
Jest mi tak ciężko z tym marazmem.
Obwiniam jego za to, bo ja chociaż coś robię - kształce się i szukam innej lepszej pracy.
Miałam kilka wpadek - inwestwoałam w różne biznesy internetowe i mlm, ale nie umiałam tego prowadzić, promować albo zając się tym w godzinach 21-24:00 bo wtedy mialam czas po mojej pierwszej pracy.
Próbowałam pracować 12 -14 godzin dziennie ale nie dawałam rady, zrezygnowałam.
On nie reaguje na moje krzyki że powinien wyjechac za granicę albo ja to zrobię, wolałabym żeby on,bo jednak małe dziecko potrzebuje mnie bardziej. Nie wiem zresztą jestem w totalnym pomieszaniu i desparacji i jakimś kryzysie. Nie umiem już trzeźwo i obiektywnie na to patrzeć. Obwiniamy się oboje, mówimy o rozstaniu.
Przyzwyczajam się do myśli życia osobno, w myślach organizuję jak by to było.
Jest we mnie jakiś cień (malutki) nadziei, że może coś się wydarzy...zmieni.
Nie rozumiemy sie.
Ja prowokuję do konfrontacji - on się wycofuje.
Ja chcę rozmowy - on nie chce rozmawiać.
Ja chcę zmiany - on nie wie o co mi chodzi.
Ja chce więcej - on nie.
Ja chcę dążyć, zdobywać, zmagać się, pokonywać, on chce spokoju i bezpieczeństwa.
aż wreszcie Ja chce OBIETNIC - on nie umie mi ich dać - i to w gruncie rzeczy sprawiło, że przestałam go kochać.
... ale mi ciężko.
Obserwuj wątek
    • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 19:38
      Ale czego Ty właściwie chcesz? Pamiętam czasy, gdy marzyłam, aby iść do sklepu i kupić beztrosko śmietanę. Początki małżeństwa, niestety, takie własnie bywają, finansowo trudne. Co oznacza ,że on "coś tam robi" - nie ma pracy, czy nie chce pracować, czy ma pracę, ale mało zarabia? Bo to ogromna różnica - czy facet jest leń i rzeczywiście trzeba go pogonić, albo zastanowić sie, czy ma sie ochotę z kimś takim być, czy zarabia, ale za mało Twoim zdaniem, czy szuka pracy, ale nie moze jej zdobyć Ty z kolei tracisz pieniądze na biznesach internetowych - też facet ma prawo uznać,że to mało odpowiedzialne.
      . Wyjazd to może dobra opcja, ale raczej razem.
      Bezpieczeństwo nie jest mniejsza wartością od zdobywania. Mam wrażenie, ze chodzi tu raczej o styl życia, niz pieniądze. I ze Twój styl życia nie jest lepszy ani gorszy od tego, co chce partner, ale pogodzić sie jest w tej sytuacji trudno.W dodatku jakież to obietnice może Ci ktoś dać odnośnie zarobków?
      ps. Nie zakupiłam nigdy beztrosko torebki ze skóry. Moze sie okazać, ze to jest akurat zakup, na który bez namysłu nigdy nie będzie Cie stać - jeśli to dla Ciebie problem, to masz problem naprawdę.
      • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 19:49
        No właśnie mam wrażenie, że nie dopasowaliśmy się. Ja chcę innego stylu życia. Moje koleżanki zarabiają tyle co ja, ale ich mężowie 3x tyle i przez to są na wakacjach w tropikach.
        Może to ja mam problem, że sie porównuję, albo może to on że mało od siebie wymaga.
        Ja straciłam pieniądze to tylko i wyłącznie swoje odłożone na ten cel.
        Ja chcę go zmieniać na kogoś bardziej ambitnego. Nie pogodzę sie z faktem, że mogłabym nie iśc beztrosko do sklepu i nie kupić torebki ze skóry- niestety nie umiem. Może dlatego, że jak mieszkałam z rodzicami to miałam raczej to co chciałam, teraz mój standard się pogorszył,moja rodzina mnie ostrzegała, że nie wytrzymam, ale ja się uparłam że jestem zakochana.
        Czy ja za wiele oczekuję od życia, że żyjąc w Polsce i mając wykształcenie (kursy, podyplomowe, znając języki, i ciągle się dokształcając , nie było roku żebym nie była jakimś kursie po ukończeniu pierwszych studiów.....) nie mogę sobie pozwolić na torebkę ze skóry.
        Mam tego po prostu dość i pewnie trochę się wyżywam na otoczeniu...które jest za mało "ambitne" i nie próbuje mi tej torebki kupić (to tak trochę wyolbrzymione ale niech będzie)
        • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 19:58
          Innymi słowy - wakacje w tropikach są dla Ciebie priorytetem i chciałabyś, aby facet Ci je zapewnił. Faceci do tego służą. Torebka ze skóry jest absolutną życiową koniecznością i powinna byc zapewniona w pakiecie każdej młodej dziewczynie, która zaczyna karierę zawodową.
          Chcesz torebki - to na nią zarób..Teraz jest trudno, bo masz dziecko, ale za dwa lata, cóż. Miałaś swoje pieniądze, ale je straciłaś - Twój wybór.
          Mam przykre wrażenie, że problemem jest to, że - co piszę niezwykle rzadko - za dobrze Ci było z rodzicami. I nie miałaś żadnego wyobrażenia o tym, czym jest samodzielne życie, zę jego początek na ogół nie wiąże sie z wakacjami w tropikach.
          Co radzę - poszukać zamożnego facet, nie ważne jakiego, byle mógł Cie utrzymywać na luksusowym poziomie. Nie jesteś ambitna, przeciwnie, chcesz tylko faceta z pieniędzmi. Nie jest to ambitny cel.
        • deszcz.ryb Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 20:14
          > No właśnie mam wrażenie, że nie dopasowaliśmy się. Ja chcę innego stylu życia.
          > Moje koleżanki zarabiają tyle co ja, ale ich mężowie 3x tyle i przez to są na
          > wakacjach w tropikach.

          A co, mąż ci obiecywał przed ślubem, że cię będzie zabierał w tropiki? Nie? To sama idź do pracy i zarób sobie na wakacje. Wcale nie jest powiedziane, że facet ma harować jak wół, byle tylko zapewnić luksusy żonie, która ledwo zarabia na waciki.
          • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 20:33
            No, powinien, bo ona jest "ambitna" i jej ambicją jest bogaty facet, co ja będzie utrzymywał i kupował skórzane torebki w tropikach.
            Troll.
            • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 21:10
              Sytuacja jest w 100% rzeczywista, więc nie słusznie mnie nazwałaś internetowym trollem.
              O problemach z moim mężem pisałam już kilka lat na forach.
              Ja sama robię wiele, mój mąż mniej ode mnie i to mnie drażni. Robię o wiele więcej niż moje koleżanki, które właściwie w porównaniu ze mną nic nie robią.
              Użalam się tak, na pewno, ale to nie jest takie zwykłe użalanie się - jestem rozżalona i rozczarowana.
              Spodziewałam się, że na forum mogę dostać "po łapkach" od niektórych Pań za narzekanie.
              Moją ambicją jest facet,który bedzie zarabiał więcej ode mnie i będzie się o mnie starał ot co.
              W ostatnim roku dostałam 1 prezent na urodziny i tyle, jak każda kobieta marzę sobie o innym lepszym życiu.
              Mam pretencje do męża, że za mało od siebie daje. Nasze auto spłaca moja rodzina, nasze okna kupiła moja rodzina, drzwi do mieszkania kupiłam ja.....mogę wyliczać dalej ale po co, źle mi z tym że za mało otrzymuję.
              • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 21:26
                Ale czym jesteś rozczarowana - mężem, który jest leniem, czy tym, że nie ma kasy? To nie jest to samo, naprawdę. Czy pracowity facet bez kasy by Cie zadowolił? A leń z pieniędzmi?
                Twoją ambicją jest bycie utrzymywaną przez zamożnego faceta. To nie jest żadna ambicja, to najwyżej brak ambicji. Nie mówię, że to źle, ale nazywanie tego ambicją jest nieporozumieniem.
                Nie marzysz "jak każda kobieta" o lepszym życiu, tylko marzysz o pieniądzach i facecie, który zarabia. Wiesz, są kobiety, dla których lepsze życie oznacza coś zupełnie innego.
                Na razie żyjesz z rodziny, planujesz żyć z męża, może pomyśleć o zarobieniu na siebie - to byłoby ambitne. No, ale dla Ciebie ambicja jest "otrzymywanie". Być moze ambicją Twojego meża też - wiec jednak Wasze cele są zbieżne - on też jest ambitny, tylko umiejętniej podchodzi do sprawy.
                • triss_merigold6 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 21:30
                  Ona pracuje, jak pisze - robi te kursy, stara się etc.
                  Nie widzę tu chęci bycia utrzymywaną tylko potrzebę życia z gościem, który również się stara i jest efektywny w owych staraniach. Qrde, torebka ze skóry to nie jest jakieś dziko wygórowane marzenie, zwłaszcza że od lat robi zakupy licząc każdy grosz.
                • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 21:46
                  Nie umiem streścić naszego 8 letniego związku i mojego życia w 1 poście....
                  Chciałabym uratować nasz związek jednak, mam załamanie związane z ciągłym liczeniem pieniędzy.
                  Zdaję sobie sprawę, że naciskając na niego nic (chyba) nie osiągnę, ale to silniejsze ode mnie.
                  Naciskam także na siebie - próbuję naprawdę, ale nie udaje mi się. Nadal zarabiam poniżej średniej krajowej mimo, że robię co mogę.
                  Konsultuję się z psychologiem (koleżanką) co i jak powinnam jeszcze sie nauczyć, żeby coś więcej osiągnąć. Analizuję swoje porażki i zle decyzje zawodowe (biznesy w internecie), ale mimo tego że pracuję czasem po 12 godzin 7 dni w tygodniu etat+ zlecenia nadal nie starcza nam na godne według mnie życie.
                  Ja szukam rozwiązań i nie umiem się pogodzić i ciąglę o tym mówię, może to mój błąd.
                  Mój mąż nie mówi, nie boli go to tak bardzo jak mnie.

                  • triss_merigold6 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 21:52
                    A pan mąż co robi?
                    • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 22:01
                      Mąż ma 42 (jest 8 lat starszy ode mnie) ale nie wie do końca co chce robić w życiu. Najpierw chciał pracować w budownictwie, później poszedł na studia na akademię rolniczą,ale nie skończył. Wyjechał za granicę i pracował w budownictwie, ale wrócił i prowadził swoją działalność - drukarnie/agencję reklamową ale zrezygnował i zatrudnił się jako przedstawiciel handlowy w kilku firmach. Obecnie znów zrezygnował....z ph.
              • triss_merigold6 Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 21:27
                Kupiłaś osła, to jeździj na ośle zamiast mieć pretensje, że nie jest Angloarabem.
                Skoro rodzina Cię ostrzegała, to znaczy, że facet nie rokował. Romantyczne listy piękna rzecz i czytać miło, ale nie trzeba zaraz strzelać sobie dzieciaka i brać ślubu. Podejściem my i nasze trulov przeciw całemu światu nie opłacisz czynszu, przedszkola czy dentysty.
                Jak przestałaś kochać i nie wyobrażasz sobie dalszego życia z tym facetem, to wnoś pozew o rozwód i alimenty. Nic innego nie da się poradzić.
                • verdana Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 21:37
                  To nie tylko torebka, to wakacje w tropikach...
                  Ja rozumiem żal, ze facet jest leń - ale żal jest nie o to . "Ambicją" autorki jest mąż, który utrzymuje ja na wysokim poziomie. Ambicją jest bycie obdarowywaną.
                  Skórzana torebka nie jest luksusem dla ustabilizowanego małżeństwa - dla bardzo młodych ludzi, rok czy dwa po ślubie, zwykle jest. Jesli się ma takie materialne ambicje, należy wychodzić za maż tylko dla pieniędzy, a nie zawracać sobie głowy jakimś uczuciem.
                  Rodzice mogli ostrzegać nie dlatego,z ę face leń, ale dlatego,z e bez pieniędzy - a jak widać , w tej rodzinie ambicje skoncentrowane są na pieniądzach.
                  --
                  • jematkajakichmalo Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 21:45
                    Albo wiedzieli doskonale jakie wymagania ma corka i takze to, ze wybranek ich nie spelni...
                    • triss_merigold6 Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 21:51
                      OMG, to czas sobie powiedzieć, że proza życia rozwiała romantyczne iluzje (również te tkane na własny temat) i zakończyć układ. Panna mogła w najlepszej wierze zakładać, że da radę i w ogóle będzie psiejsko czarodziejsko, ale rzeczywistość skrzeczy i zazdrości koleżankom bardziej zaradnych partnerów. Słusznie zazdrości, bo jeśli obie strony się starają, to jest zwyczajnie łatwiej.
                  • triss_merigold6 Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 21:46
                    Wakacje w tropikach w dobie last minute też nie są nieosiągalne. Potrzebę bycia obdarowaną rozumiem, nie ma w niej nic złego. U autorki wątku podstawowy problem to rozbieżność skali starań - ona ma poczucie, że działa, próbuje, stara się, dąży, a pan tak sobie minimalistycznie kwitnie i działa na pół gwizdka. To musi potwornie frustrować, bo dochodzi poczucie bycia wykorzystywaną.
                    Jaja sobie robisz z tą skórzaną torebką?! To przedmiot użytkowy, przy dwóch pensjach dobijających do średniej krajowej spokojnie można tę torebkę raz w roku kupić, jeśli już kobieta ma aż takie ciśnienie.
                    Pieniądze się zarabia, facet mógł nie mieć, wielu młodych nie ma ale starać się zarobić. Obstawiam jednak, że rodzina widziała, że pan nie rokuje - zawodu nie ma, pracowity za bardzo nie jest, ambicji nie ma.
                    • verdana Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 22:02
                      Dla bardzo młodego małżeństwa zazwyczaj są nieosiągalne. Zwykle tez młodzi ludzie sa nieco dojrzalsi i zdają sobie sprawę, zę nie od razu stać ich na wszystko i ze brak wakacji pod palmami to jeszcze nie koniec świata.
                      Gdyby dziewczyna skarżyła się, że jest wykorzystywana, to trochę by to inaczej wyglądało - ona sie skarży, że nie jest dostatecznie obdarowywana, ze planuje życie, w którym stale będzie obsypywana darami . To brzmi nieco inaczej.
                      • koronka2012 Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 22:19
                        verdana napisała:

                        > Dla bardzo młodego małżeństwa zazwyczaj są nieosiągalne. Zwykle tez młodzi ludz
                        > ie sa nieco dojrzalsi i zdają sobie sprawę, zę nie od razu stać ich na wszystko
                        > i ze brak wakacji pod palmami to jeszcze nie koniec świata.

                        OMG, jakie młode małżeństwo? zwrociłaś może uwagę, że facet ma 42 lata? czy znowu dorabiasz rzeczywistość do swoich teorii?

                        > Gdyby dziewczyna skarżyła się, że jest wykorzystywana, to trochę by to inaczej
                        > wyglądało - ona sie skarży, że nie jest dostatecznie obdarowywana, ze planuje
                        > życie, w którym stale będzie obsypywana darami . To brzmi nieco inaczej.

                        Ona ma marzenia (dość przyziemne w dodatku), i chciałaby czuć, że kiedykolwiek da się je zrealizować. Ona się stara, on zasypia gruszki w popiele. Ją frustruje fakt, że przy jego podejściu nie widać żadnego światełka w tunelu. I tyle.
                        • verdana Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 22:26
                          Fakt, z tym, ze ja pisałam przed podaniem tego faktu do wiadomości publicznej. W tym jednak wypadku chyba dziewczę wiedziało,z e nie poślubia krezusa?
                          No i o ile rozumiem, facet zarabia, tyle, że rzeczywiście często zmienia pracę. Tyle, ze praca najwyraźniej nie przynosi kokosów. I ja bym rozumiała pretensję o niepracowanie - ale dziewczyna ma pretensję o to, że facet nie realizuje jej marzeń. Przy czym on ma obowiązek fundować jej wakacje, a ona o straconej kasie pisze "moje pieniądze, facetowi nic do tego". Hm.
                          • triss_merigold6 Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 18.08.13, 22:38
                            Jeszcze raz: niewiele osób w punkcie startu w dorosłe życie posiada status krezusa. Przez 8 lat i wskutek posiadania rodziny pan powinien był nabyć motywację do podnoszenia poziomu życia i zwiększania starań. Pan nie jest młodzieniaszkiem, jak w wieku 42 lat nie ma ambicji, żeby coś bardziej, wyżej, lepiej, to już ich nie będzie miał.
                      • babcia.stefa Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 10:43
                        Bez jaj, do Grecji, Egiptu i Turcji to ja jeździłam jeszcze na studiach i tuż po, na początku zarabiając na to głównie dawaniem korepetycji.

                        Pewnie, nie jest to Cancun ani Palau, ale jest morze, plaża i jest ciepło. Aha, palmy też są. Więc jak ktoś dysponuje skromniejszymi środkami to na wygrzanie tyłka w słońcu i wymoczenie się w ciepłym morzu obleci.
                        • butch_cassidy Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 11:25
                          babcia.stefa napisała:

                          > Bez jaj, do Grecji, Egiptu i Turcji to ja jeździłam jeszcze na studiach i tuż p
                          > o, na początku zarabiając na to głównie dawaniem korepetycji.
                          >
                          Ja też, ale wyjazd rodzinny jest zdecydowanie kosztowniejszy niż solo.

                          Wg mnie też autorka jest niekonsekwentna.
                          Skórzana torebka (szczególnie jakaś większa i w miarę modna) u nas teraz to luksus... Jeśli to był priorytet, należało szukać pana o innym usposobieniu.
                          • babcia.stefa Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 11:36
                            No, jak jedna osoba ma zafundować wyjazd trzem, to istotnie.
                            • butch_cassidy Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 11:53
                              babcia.stefa napisała:

                              > No, jak jedna osoba ma zafundować wyjazd trzem, to istotnie.
                              No z powyższej konfiguracji wynika, że tak by musiało być ;)

                              Ale obiektywnie też drożej, dzieciak ma swoje zachcianki, i jak jesteś "matką i żoną" na co dzień to na wakacjach mniej się chce szukać kreatywnych rozwiązań, a więcej mieć podstawione pod nos (przynajmniej ja tak mam, choć na studiach stopem i namiotem bynajmniej nie pogardzałam - wręcz przeciwnie ;) ), itp. itd... Czy z małym dzieckiem pojedziesz stopem/ lokalnym zatłoczonym busem (szczególnie poza Europą) na jednodniową wycieczkę czy jednak klimatyzowanym autokarem? A to wszystko do kupy znacznie podwyższa ogólny koszt.
                    • deszcz.ryb Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 06:52
                      > Jaja sobie robisz z tą skórzaną torebką?! To przedmiot użytkowy, przy dwóch pen
                      > sjach dobijających do średniej krajowej spokojnie można tę torebkę raz w roku k
                      > upić, jeśli już kobieta ma aż takie ciśnienie.

                      Ale chodzi tu o kupno "bez uprzedniego zastanowienia", w stylu: wchodzisz do sklepu, podoba ci się jakaś torebka, więc ją kupujesz [a za tydzień albo za miesiąc kolejną, bo ci się spodoba] i nie masz wyrzutów sumienia, że za cenę tej torebki mogliście się żywić przez tydzień albo że mogłaś za to kupić dzieciakowi wyprawkę do szkoły. A na taki "luksus" stać naprawdę niewiele osób. Ty piszesz o kupnie torebki raz na rok, i jest to kupno zapewne przemyślane i podyktowane potrzebą [bo poprzednia już wygląda nie za ciekawie].
                  • roza660 Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 09:33
                    Werdana co Ty pleciesz ten facet ma 42 lata i po prostu jest nieudacznikiem i minimalistą,Twoje osądy autorki są żenujące ,wiesz najlepiej,że chodzi jej tylko o pieniądze,a to wcale tak nie wygląda...Uczepiłaś się tej torebki ze skóry jak rzep,a nie jest to artykuł na wskroś luksusowy tylko zakup na dłużej,a wakacje w tropikach też dla ludzi,całe życie z kartką w ręku to chyba oszaleć można.Nawet jak kupiła osła to może go zamienić na konia albo muła chociaż:)
                    • verdana Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 09:44
                      Ona wyszła za tego faceta nie 20 lat temu, tylko rok czy dwa temu, wiedząc, że nie jest bogaczem. Na co liczyła? Trzeba było wybrać bogatego człowieka, skoro ambicją jej życia jest być utrzymywaną.
                      Torebki skórzane, kupowane bez namysłu i impulsywnie są towarem luksusowym.
                      • babcia.stefa Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 10:52
                        No wiedząc, ale zaślepioną będąc. I pewnie mając jakąś nadzieję, że w obliczu konieczności utrzymania rodziny pan się jednak ogarnie (rzadkie, ale zdarza się).

                        Luksusowy to jest Vuitton, impulsywnie kupienie sobie od czasu do czasu Batyckiego z przeceny za 5 stówek to żaden wielki luksus.
                      • anula36 Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 10:53
                        jakie rok czy dwa, jak sa razem 8 lat???
                      • nanuk24 Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 21:18
                        8 lat! Na litosc Boska...
                    • butch_cassidy Re: Kupiłaś osła to jeździj na ośle 19.08.13, 11:28
                      roza660 napisała:

                      > Werdana co Ty pleciesz ten facet ma 42 lata i po prostu jest nieudacznikiem i m
                      > inimalistą
                      A tu już dla mnie jest różnica: wiążę się z minimalistą, to akceptuję to, że bardziej ceni wolny czas (inna sprawa co z nim robi) niż kasę, a nieudacznik... wiadomo :)

                      Odnoszę wrażenie, że państwo zdecydowanie się nie dobrali...
      • marianka_marianka Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 22.08.13, 18:56
        Czyli mężowi pasuje styl minimalistyczny i nie zamierza się starać. Ok, można to zrozumieć.
        Dlaczego natomiast z taką postawą nie kłóci się pomoc finansowa ze strony Twoich rodziców, korzystanie z Twojego auta i opłacone przez Ciebie wyjazdy, z których łaskawie korzysta?

        Trochę to fałszywe. Szczególnie, że mąż ma już 42 lata, to nie jest chociażby 30-latek, który jeszcze może zaryzykowac w biznesie, rzucić wszystko na jedną kartę itp.

        Cała ta dyskusja, jak żywo przypomniała mi postać byłego faceta koleżanki. Ona prowadziła własny biznes, miała własne mieszkanie, samochód, ogólnie dobrze jej się wiodło. Poznała faceta, zakochała się i pozwoliła mu się wprowadzić. On pracował w urzedzie, zarabiał 1500 netto, z czego wszystko wydawał na siebie. Ona zarabiała sporo więcej, opłacała media, generalnie ogół. Pan rozkwitał na cudzym, niczym egzotyczny kwiat;-) Lubił podróże, szczególnie Jej autem itp. W końcu kiedy przejrzała na oczy i kazała mu się wyprowadzić, on wykazał się pragmatyzmem - złamał zasadę minimalizmu i nakazał zwrot poniesionych kosztów na zakup pakietu z telewizji cyfrowej (sic!), z której notabene sam korzystał.

        Nieustanna troska o finanse i przyszłość tylko jednej ze stron, jest na dłuższą metę frustrująca, a życie z taką osoba zniechęcające. Mnie się osobiście wydaje, że zawiodłaś się na swoim mężu, i to niekoniecznie teraz, w związku z jego postawą. To, co się dzieje aktualnie, to tylko cegiełka, którą życie dołożyło.






    • marzeka1 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 20:34
      Piszesz tak: rodzice ostrzegali, bo pewnie widzieli, z kim się wiążesz.
      Bo to, co piszesz o mężu można zrozumieć dwojako: leń patentowany, co to do pracy się niegranie , coś tam dorobi na czarno albo pracuje, ale zarabia mało. Myślę, że skoro rodzice ostrzegali, to prawdopodobna jest wersja nr 1.
      Poza tym jakoś mało dojrzałe to wszystko: spacery, listy i beztroskie życie i nagle po roku już dziecko i problemy.
    • aga.doris Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 20:43
      Brak pieniędzy to pojęcie bardzo względne...;)
      forum.gazeta.pl/forum/w,567,118947046,118947046,Wydatki_na_siebie_moda_i_kosmetyki_miesiecznie.html
      • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 21:14
        Tak, pamiętam ten wątek, to było 3 lata temu.
        Czasem potrzebny mi zimny kubeł "polskiej" wody na głowę.
        • marzeka1 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 22:08
          Ale ty nie rozumiesz jednego: skoro wzięłaś sobie takiego chłopa, od 8 lat widzisz kogoś, kto - mimo 40+- nie wie "co chce robić w życiu"- to masz 2 wyjścia: rozwieść się albo żyć dalej- tyle ze mnie byłoby wstyd żyć z chłopem, mieć z nin dziecko, ale samochód spłacałaby rodzina.
          • sebalda Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 22:42
            A czy ten mąż oprócz tego, że nie jest operatywny ani rzutki, ma jakieś dobre cechy? Może jest uczciwy, pomocny, oddany, jest dobrym ojcem?
            Ja tu nie widzę lenia, tylko człowieka, któremu się nie wiedzie. Nie każdy jest urodzonym biznesmenem. Próbował, nie udawało się, tak czasem w życiu bywa. A od kilku lat rynek pracy jest bardzo trudny, znam wielu świetnych specjalistów, ktorzy rok-dwa szukali pracy i w tym czasie utrzymywały ich żony. Branża budowlana jest w totalnej rozsypce.
            Wiecznie narzekająca na brak skórzanej torebki (to też produkt wylącznie w sferze moich marzeń, choć jestem duuuuuużo starsza) i wakacji w tropikach na pewno nie działa na chłopa zbyt motywująco. Jakoś mam przeczucie, że nie raz dostał w twarz nieudacznikiem i innymi epitetami.
            Szkoda faceta, coś mi mówi, że z inną żoną byłby szczęśliwszy:P Może lepiej dać mu wolność, a samej znaleźć bardziej rzutkiego, bogatszego? Tylko co z dzieckiem?
            • triss_merigold6 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 22:50
              A Tobie co przeszkadza kupić tę skórzaną torebkę? OMG nie miałam pojęcia, że to taki problem dla mocno dorosłych i pracujących kobiet, skórzane torebki kupowałam sobie od czasów studenckich.
              • sebalda Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 18.08.13, 23:18
                Ja kiedyś też kupowałam sobie skórzane torebki, ale odkąd mam drogi w utrzymaniu dom, duże koszty dojazdu do pracy, a dzieciaków do szkoły, kredyty do spłacenia i wciąż jeszcze dwoje dzieci na utrzymaniu (choć córka dorabia, nie bierze już na swoje wydatki), skórzana torebka to dla mnie jednak luksus. Problem stanowi jeszcze to, że lubię zmieniać torebki, moda się zmienia, jak kupuję torebkę z podróbki skóry (często całkiem niezłej, a 5 razy tańszej), to nie żal mi potem za rok ją odłożyć i kupić sobie nową. Choć ostatnio i z tym krucho, ale to inna historia....
                • ca.melia Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 07:56
                  Oj jaka ona wredna, bo chce wyjechać i mieć a Misio biedaczek ma w domu materialistkę.

                  Tyle, że Misio jest już podstarzałym facetem bez konkretnego fachu w łapie, zmieniający pracę wedle życzenia, chce "spokoju" - czyli może jeść suchy chleb zapewne, mieć swoją kanapę i tv i SPOKÓJ.
                  Zapomniałyście drogie Panie, że ta materialistka ma jeszcze dziecko, które trzeba ubrać, nakarmić i wykształcić. A patrząc na Tatusia, to chyba jednak nie ma co liczyć na szał.

                  I co w tym takiego złego, że babka chce kupić sobie bez stresu, spontanicznie to lub tamto?

                  Och wy, zawsze zaplanowane, z do bólu przemyślanymi zakupami, które własne zachcianki i marzenia położył w pokorze serca na ołtarzu rodziny i wyższych ideałów. Już to widzę! Wzruszające, doprawdy.

                  A do autorki: było pierdoły sobie nie brać. Za miłosne listy tej nieszczęsnej "torebki" nie kupisz. A faceta nie zmienisz. Nie ma szans, bo jemu jest dobrze i to TY masz problem, bo tobie jest źle.
                  masz 34 lata i albo się z sytuacją pogodzisz, weźmiesz jeszcze parę etatów i zaakceptujesz, że to na tobie lezy cięzar utrzymania rodziny, w tym pana męża, albo odejdziesz.

                  tu sa tylko te dwie opcje, bo ludzie się nie zmieniają, a nawet jesli, to przeważnie na gorsze.
                • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 09:47
                  Ja też nie kupuję skórzanej torebki, oczywiście technicznie mnie na nią stać, ale naprawdę są pilniejsze wydatki. Mogłabym sobie ja ostatecznie kupić, ale na pewno nie pod wpływem impulsu, wchodzę, patrzę "ładna", to kupuję. A o to chodzi przecież autorce - nie o to, ze jej w ogóle nie stać, tylko o to, że nie może sobie drogiej torby kupić bez namysłu.
                  --
                • butch_cassidy Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 11:32
                  sebalda napisała:

                  > Ja kiedyś też kupowałam sobie skórzane torebki, ale odkąd mam drogi w utrzymani
                  > u dom, duże koszty dojazdu do pracy, a dzieciaków do szkoły, kredyty do spłacen
                  > ia i wciąż jeszcze dwoje dzieci na utrzymaniu (choć córka dorabia, nie bierze j
                  > uż na swoje wydatki), skórzana torebka to dla mnie jednak luksus. Problem stano
                  > wi jeszcze to, że lubię zmieniać torebki, moda się zmienia,
                  Podpisuję się pod tym.
                  Jako solistka zdecydowanie na więcej rzeczy miałam kasę. Teraz raz, że są inne wydatki, dwa, że przy rodzinie i czasie jaki jej poświęcam, moje zarobki znacznie spadły. A że mój mąż akurat z minimalistów... Cóż za pech! ;) Skórzane torebki odpłynęły (oprócz tych kilku klasycznych sprzed urodzenia córki ;) ). Ale dla mnie to nie jest żaden problem.
              • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:18
                Jezeli kupie te torebke to nie zaplace za prad, przedszkole, zajecia sportowe, gaz i internet.
            • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 13:22
              Zgadza sie. On ma zalety: dobry, wierny, uczuciowy, spokojny, wspanialy wrecz ojciec. Niestety niezaradny.
            • 0ldjoanna Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 16:46
              Ale dlaczego wszyscy 'huzia na józia" na tego biednego faceta, że leń, nieambitny, a może tylko nieoperatywny i nie wiedzie mu się? A jego żona? Idąc tym tropem to też nieudacznica, mimo iluś tam kursów i podyplomówek (wiadomo na jakim są poziomie) nie może zarobić godziwych pieniędzy, z e-biznesem czy nawet kilkoma też jej szło kiepściutko... Więc czemu tylko na gościu psy wieszać, niech może zajmie się domem i dzieckiem, mamy w końcu równouprawnienie, a laska niech zarobi na tropiki a nie trzaska kolejne g...ane podyplomówki, z których i tak nic nie ma?
    • rurek00 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 10:01
      W wieku 30+ dojrzały człowiek dosyć dobrze zna siebie i wie co dla niego ważne. Widać twoja rodzina lepiej znała ciebie, niż ty sama siebie. I twój błąd, że ich rad nie posłuchałaś. On się nie zmieni nagle w zaradnego biznesmena, jeśli na tym ci zależy. Ręce mi opadły, jak napisałaś, że ty masz 30+, mąż 40+ a twoi rodzice kupili wam samochód. Mnie by było wstyd.
      Wg mnie powinniście się rozejść, zanim się całkiem znienawidzicie. Nie wiem po co wam było dziecko - przed dzieckiem było tak super? Wątpię. Czas spojrzeć prawdzie w oczy.
      Jesteś przyzwyczajona do wygodnego życia, nie chcesz obniżać standardów, sama sobie nie jesteś w stanie tego zapewnić, mimo tych kursów, internetowych biznesów itd, więc zostaje gra w totolotka lub poszukiwania bogatego męża.
      • babcia.stefa Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 10:46
        Pewnie wpadka na fali romantycznego zauroczenia.
    • amb25 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 11:14
      Ja doskonale rozumiem autorke.
      Mieszkam za granica (w Polsce tez zawsze zarabialam powyzej sredniej, choc zawod mam niechodliwy) i napatrzylam sie na tutejsze zycie mlodych ludzi.
      Oczywiscie im sie tez nie przelewa, ale jesli obydwoje maja prace (nawet byle jaka), wynajmowane mieszkanie (ale nie jakies duze, powyzej potrzeb) to tutaj zyje sie spokojnie. Idac do skleu nie trzeba sie zastanawiac czy obiad bedzie z miesem czy bezmiesny bo taniej.
      I doskonale rozumiem rozczarowanie autorki watku, bo takie zycie jest frustrujace.
      Tu nie chodzi o torebke ze skory czy wakacje w tropiku (bo one czesto sa tansze niz wakacje w Polsce - ja przyjezdzam do Polski z sentymentu bo to drozsza impreza niz wylot do Azji) tylko ogolne zniechecenie. A na dodatek rozczarowaie mezem, ktory nie zaspokaja potrzeb autorki, jakie by one nie byly.
      Wg mnie masz dwa wyjscia - albo zakceptowac meza takim jakim jest, i poszukac pracy z lepsza pensja (co moze wiazac sie z przeprowadzka) albo znalezc innego faceta. Nie mozesz tak sie rzucac, bo wpadniesz w depresje.
      • butch_cassidy Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 11:39
        amb25 napisała:


        > Oczywiscie im sie tez nie przelewa, ale jesli obydwoje maja prace (nawet byle j
        > aka), wynajmowane mieszkanie (ale nie jakies duze, powyzej potrzeb) to tutaj zy
        > je sie spokojnie. t
        Miałabym jednak wątpliwości - żyje się, ale z kartką w ręku. Na przyjemności, owszem wystarczy, pod warunkiem, że trzymasz się przeznaczonej na nie kwoty z kartki :) I mam na myśli rodzinę 2+1, przy 2+2 przy dwóch średnich... no trzeba więcej twórczej inwencji :)
        I jeszcze... byle jaka praca nie zapewni w Polsce średniej krajowej (Według GUS przeciętne wynagrodzenie brutto w czerwcu wyniosło 3808,63 zł)
        • butch_cassidy Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 11:41
          www.pensje.net/kalkulator/3800netto
          ;)
          • sebalda Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 11:58
            Wszystko jest kwestią priorytetów. Chociaż kocham torebki i chętnie pojechałabym na wakacje w tropiki, oddałabym wszystkie torebki świata za męża, ktory jest troskliwy i kochający, za spokojnego faceta, który choć nie jest jakoś specjalnie rzutki, szanuje mnie i rozumie. Spokojnego misia bez fajerwerków, ale takiego, który nie miewa huśtawek nastroju, który jest przewidywalny, normalny, stabilny emocjonalnie.
            Dlatego w miarę bogata i lubiąca adrenalinę i silnego faceta kobieta zrozumie autorkę, a taka, która ma tej adrenaliny po dziurki w nosie, a do tego ze średnią krajową i dziećmi na utrzymaniu, nie zrozumie. Proste.
            Autorka męża nie zmieni, swoich priorytetów też nie, zatem dla dobra całej trójki ja bym doradzała rozwód. Mąż na tym też skorzysta, jeśli ona w zemście za jego brak operatywności nie ograniczy mu kontaktów z dzieckiem. Ale skoro tyle się doszkala, to jest szansa, że będzie jej na rękę oddawanie dziecka pod opiekę męża. Oby.
            • butch_cassidy Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 12:32
              Tak... Chyba w Polsce nie doceniamy jeszcze znaczenia poziomu życia w rodzinie pochodzenia... A on może być kluczowy w podobnej sytuacji...
            • maryska60 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 12:46
              sebalda napisała:

              > Wszystko jest kwestią priorytetów.
              ...
              > Dlatego w miarę bogata i lubiąca adrenalinę i silnego faceta kobieta zrozumie a
              > utorkę, a taka, która ma tej adrenaliny po dziurki w nosie, a do tego ze średni
              > ą krajową i dziećmi na utrzymaniu, nie zrozumie. Proste.

              Dokładnie tak to jest. Nasze pokolenie dorastało w czasach, kiedy problemem było kupienie czegokolwiek, łatało się buty i oczka w pończochach. Dlatego mogą nas oburzać takie roszczenia. Ale przyglądając się już moim dzieciom (które przecież pamiętają dzieciństwo w ubrankach szytych ze starych dżinsów ojca), widzę, że mają inne priorytety. Owszem, zaciskają pasa, bo spłacają kredyty i remontują dom, ale jednak kupowanie w luksusowych delikatesach nie jest dla nich zbytkiem (choć ja dalej wybieram supermarkety). No cóż, żyją już w innym środowisku, które też nakręca ich styl. Dlatego można tłumaczyć autorce, że narzekanie na brak skórzanej torebki i wakacji w tropikach jest jej fanaberią, ale ona czuje się nieszczęśliwa i tyle. Po prostu nie pasuje do tej sytuacji i najwyraźniej dopasować się nie potrafi.
              P.S. Ja akurat bardzo sobie chwalę fakt, że dorabialiśmy się z mężem prawie od zera, z dużym wysiłkiem i w ciężkich czasach. Bardzo scementowało to nasz związek. Obawiam się, że gdybyśmy wszystko mieli podane na tacy, szukalibyśmy problemów w sobie i kto wie, czy nasz związek dotrwałby do dziś. A tak, to mieliśmy problemy gdzie indziej, więc wspólnie z nimi walczyliśmy, nie kontemplując swoich wzajemnych cech i zachowań.
              • ca.melia Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 12:56
                Tylko to było dorabianie się RAZEM a tu pani ma dorabiać się SAMA, bo pan jest leniwym ciapą.
                • maryska60 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 13:55
                  ca.melia napisała:

                  > Tylko to było dorabianie się RAZEM a tu pani ma dorabiać się SAMA, bo pan jest
                  > leniwym ciapą.

                  Ale jest, czy tylko się tak wydaje pani? Bo jak na jej potrzeby za mało robi.

                  Kiedyś znajoma z netu skarżyła mi się na swojego męża właśnie w ten sam sposób: że ona ciągnie domowy budżet, mąż jest leniwy, pasywny, nie pracuje, nie zarabia i w ogóle wszystko na jej głowie. Nawet jej zaproponowałam, żeby wobec tego wciągnęła go w swoją firmę choćby na etat sekretarki, ale stwierdziła, że to mu uwłacza, bo jest wysoko kształcony. Po kilku miesiącach poznałam ich osobiście na pewnym netowym zlocie. Okazało się, że jej mąż jest wyjątkowo energicznym, pełnym pomysłów i przedsiębiorczości, prowadzi dobrze prosperującą hurtownię (co jakoś nie uwłaczało jego wykształceniu), w ciągłych rozjazdach po towar za granicę, już ma nowe pomysły na interesy, towarzyski, wesoły, no żywe srebro. A potem się okazało, że moja znajoma chyba po prostu jest małżeństwem znudzona, a nie złą sytuacją domową, w necie szukała jakichś znajomości, nawet na tym spotkaniu widać było jakieś intymne relacje z jednym z uczestników, a potem mi w tajemnicy zdradziła, że właśnie ma z nim romans.
                  Więc może nie o to chodzi?
                  Swoją drogą obawiam się, że mój mąż, z którym tak dzielnie wspólnie walczyliśmy o lepsze jutro, mógłby się pani okazać też leniwym ciapą, bo mógł przecież dojść do znakomicie prosperującego, własnego przedsiębiorstwa, jak inni jego koledzy, a ma tylko małą firemkę. Co nie daje nam możliwości wyjazdów na wycieczki do USA, jak im ;)
              • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 13:41
                Mam dorosłe, samodzielne dzieci i ani one, ani ich koledzy nie oczekują, że wakacje w tropikach są absolutną koniecznością, która im się po prostu "należy". Więcej nawet - widzę, że sporo dzisiejszych młodych dorosłych ma ambicje, aby być niezależnych od rodziców, nawet kosztem poziomu życia, a większość znanych mi młodych kobiet rozumie, że na torebkę powinny zarobić, a nie oczekiwać, zę będą obdarowywane. Nie w pokoleniu to więc problem.
                • anula36 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 13:44
                  ale co z tego ze zarobia, jak musza wszystko w dom wlozyc? Nie trzeba byc bdarowywanym, wystarczy nie wpuszczac wszystkiego w rodzine.
                  • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 13:58
                    Hm, jak sie ma niewiele pieniędzy i dziecko, to raczej należy je utrzymać.
                    • anula36 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:08
                      no wlasnie. i zyc z kartka w reku. Albo zostac chomaciara :) Kupic co sie chce,ale jakim kosztem?
                      • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:25
                        W takim razie dziecko do DD i wydawać na siebie, będzie cudnie!
                        • anula36 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:31
                          wystarczy ze druga strona cos dorzuci,zeby kade kupno butow nie musialo byc okupione debetem.
                • maryska60 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 20.08.13, 13:36
                  verdana napisała:

                  > Mam dorosłe, samodzielne dzieci i ani one, ani ich koledzy nie oczekują, że wakacje w
                  > tropikach są absolutną koniecznością, która im się po prostu "należy". Więcej nawet -
                  > widzę, że sporo dzisiejszych młodych dorosłych ma ambicje, aby być niezależnych od
                  > rodziców, nawet kosztem poziomu życia,

                  To prawda. Są bardziej samodzielni, ale też większe mają oczekiwania niż nasze pokolenie. Wynika to również z możliwości, które przed nimi się otwierają. I to miałam na myśli, a nie, że młode pokolenie oczekuje, że wszystko dostanie na tacy.
    • anndelumester Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 12:56
      Uciekaj póki czas.
      Za kilka lat będziesz miała depresję, rozbudowaną racjonalizację problemu i powiększysz grono sfrustrowanych chomąciar niosących swój krzyż, a radosny Misiek dalej będzie przynosił grosze albo rozważał "co by mógł".
      Szkoda życia, szkoda czasu i energii - zbyt wiele torebek, butów, fajnych miejsc na świecie, żeby z tego rezygnować dla wydumanej idei. Dla dziecka też nie najlepszy wzór taki tatuś.
      • sebalda Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 13:27
        Czy każdy człowiek ma obowiązek być zaradny, obrotny, uzdolniony? Tu nie mamy przypadku leniwego kanapowca z browarem w jednej i pilotem w drugiej ręce. To człowiek, ktory się stara, próbuje, a że rynek pracy jest od kilku ładnych lat bardzo trudny, to nie może sobie chwilami poradzić. Jeszcze kilka lat temu branża budowlana zapewniala naprawdę godziwe zarobki, dziś ludzie pracujący w tej branży zasilają grono bezrobotnych. Wiem, bo mąż przez jakiś czas pracował w takiej firmie, ale jak skończył się projekt, a innych firma nie dostała, to wszyscy poszli na bruk.
        Mój mąż tez wiele razy zmieniał branżę, starał się dostosować do warunków, cieszę się, że w ogóle ma pracę, ze średnią krajową tylko, ale zawsze. Mam do niego wiele zastrzeżeń, ale nie to, że nie zarabia kokosów, bo wiem, że to nie jest takie proste i nie dla każdego osiągalne.
        • babcia.stefa Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:33
          Taaa, upadek branży budowlanej, na dobrych fachowców trzeba czekać 3-6 miesięcy.
          • sebalda Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:46
            babcia.stefa napisała:

            > Taaa, upadek branży budowlanej, na dobrych fachowców trzeba czekać 3-6 miesięcy

            Branża budowlana to nie tylko praca fizyczna, fachowcy, ale cała strefa biurowa, kosztorysy, fakturowanie, zamawianie towaru etc. Ja zrozumiałam, że facet nie jest pracownikiem fizycznym, a w administracji budowlanej teraz jest naprawdę słabo. I nie tylko w tym.
      • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 13:38
        Tylko, ze on jest idealnym tata. Sprobuje sama powalczyc i skupic sie na sobie, kosztem wszystkiego - czasu dla dziecka i niego- zrozumialam ze jezeli to nie bede ja to nikt.
        • anndelumester Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 13:40
          Idealny tata. Możesz rozwinąć temat, bo zabrzmiało ciekawie.
          • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:08
            Byly okresy w naszym zwiazku, ze byl bezrobotny i zajmowal sie malutkim dzieckiem- karmienie, spacery, usypianie etc. Teraz oboj dzielimy sie i jak ja czytam z nim to on idzie sie pobawic. On robi sniadania i obiady pod katem naszego syna. W sklepach szuka przecen ubranek i butow. Zawozi na dodatk. Zajecia.
            • anndelumester Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:45
              Nie chciałabym rujnować Ci wizji świata, ale to co napisałaś to w moim otoczeniu NORMA - ojcowie od niemowlęcia zajmują się dziećmi, karmią, przewijają, chodzą na spacery, szykują posiłki, wożą do przedszkola, szkoły, spędzają czas wolny, czytają im, bawią się klockami, wychodzą na rower/rolki, wyjeżdżają na wakacje itd. Dzielą z matkami obowiązki , bo zazwyczaj utrzymanie domu i rodziny też jest dzielone po połowie - pracuje i matka, i ojciec. Mówię o ludziach w wieku 35-50. Więc, wybacz, ale to nie jest nic heroicznego - proza życia.
    • aankaa Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 14:35
      nie rozumiem po kiego diabła robić kolejne podyplomówki i kursy (pewnie płatne) skoro nie ma z tego konkretnych korzyści. Może te "specjalizacje" raczej dla siebie (świetna wymówka "ja to dopiero się staram, dokształcam itd") ?
      • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 15:14
        Sytuacja jest troche zawila. Najpierw nie zmienialam pracy bo po poronieniu mialam obsesje zajscia ponownie w ciaze, pozniej szkoly i obietnice szefa. Pozniej kryzys i mniej pieniedzy i wszystko sie zwalilo. Teraz od roku probuje z calych sil (wysylam oferty), robie zlecenia poza firma, szukam rozwiazan -wlasna dzialalnosc, probowalam Mlm, ebiznes,allegro,odsprzedawanie, pisanie na zlecenie, blogi, reklamy, szukanie form zarobku online usa, programy partnerskie, szkolenia z ue, szkolenia elearning. To tylko czesc.
        • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 15:24
          Napisalam nieprecyzyjnie - szef obiecal ze jak skoncze te dodatkowe studia to dostane nowe obowiazki i pieniadze. Obietnicy nie dotrxymal a w kryzysie jeszcze nam zmniejszylu wynagrodzenie.
          • aankaa Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 15:32
            ale Ty piszesz o kilku + kursach ! aż tyle wymagał ?
        • babcia.stefa Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 15:58
          Czyli wszystko i nic. A coś konkretnego potrafisz robić?
      • mozambique Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 15:33
        no wlasnie , pani narzeka na pana ze forsy malo przynosi i robic mu se nei chce
        a ona?
        doksztalca sie , jakies kursy , podyplomówki i co ? zero kasy z tego
        taka z niej biznesłoman ze jak sie za firme wziela to zbankrutowała
        ma 34 lata i pustki w kasie , niczego sie nie dorobila , niczego nei ma na wlasność tylko wspomnina łzawie jak to się panienką na utrzymaniu rodzców fajne było

        ja tu nie widze zadnego mezaliansu ani panienki z dobrego domu zwiazenej z leniem tylko dwoje ludzi w srednim wieku z identycznym szczesciem ( podejsciem) do pieniedzy, wiele by chcieli a neiwiele mają, jak 90% spoleczenstwa


        p.s. nie rozumiem tego kultu skórzanych torebek - fasony i moda tej galanterii zmieniaja sie co pół roku , taka torebka szybko robia sie de mode, fason nudzi se najdalej po 1,5 roku a wciaz jest za porzadna ( i przede wszystkim za droga) zeby z lekkim sercem wyrzucic
        • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 15:51
          Nie zgadzam sie z Toba. Ja probuje od roku i nie bankrutowalam nigdy, ale zle zainwestowalam. Sama wlasnie dorabiam sie i probuje. Auto splacam, troche dolozyl mi tata. Nie chce nic brac od rodzicow wiecej bo wiecej nie maja, a ja zreszta nie chce. Chyba nie rozumiesz jednak mojej sytuacji. Wkladam duzo wysilku w rozne rzeczy i oczekuje ze inni tez. Moze po drodze podejmuje zle decyzje, moze mieszkam w zlym regionie Polski...., moze nie mam znajomosci, moze zla branze wybralam... jednak staram sie bardziej niz przecietnue. Nue mam sobie nic do zarzucenia w wysilku i pracowitosci.
        • sebalda Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 15:57
          tylko dwoje ludzi w srednim wieku z identycznym szczesciem ( podejsciem) do
          > pieniedzy, wiele by chcieli a neiwiele mają, jak 90% spoleczenstwa

          Nie, ja widzę inaczej. Jego wyższość nad nią jest taka, że on już wie, że wyżej nie podskoczy i nie marzy o tropikach, wie, że mają niewiele i aż tak go to nie rusza, natomiast ona w pretensjach, ale poza szamotaniem się nic z tego nie wynika. Tylko zgorzknienie i zrzucanie odpowiedzialności na męża.
          Ciekawe spostrzeżenie: jej nie wychodzi i jakość nie widzi w sobie problemu, jemu nie wychodzi - i jest ciamajdą. Dlatego, że on jest facetem? Ja tam jestem za równouprawnieniem w obie strony:)
          • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 16:11
            Ale autorka zdecydowanie nie jest za równouprawnieniem! Facet ma być wprawdzie troskliwym ojcem, zajmować sie dzieckiem, ale jednocześnie ma obowiązek zarabiać dużo więcej i obdarowywać żonę luksusowymi prezentami. Innymi słowy, w małżeństwie wszystko co dobre ma brać kobieta, facet jest od roboty. A kobieta od tego, aby wydawać jego pieniądze. Przy czym pieniądze żony są tylko jej pieniędzmi i może je swobodnie tracić. Jego pieniądze są także dla niej.
            Taki model małżeństwa, jakby to powiedzieć, jest odrobinę nierealny.

            --
            • nick_ze_hej Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 16:42
              Chyba jesteś Verdano trochę niesprawiedliwa. Autorka stara się sama coś zrobić i to bardzo się stara. I czuje się w tych staraniach osamotniona. Docenia wspaniałe cechy męża ale chciałaby mieć w nim partnera także w sferze starań finansowych, a na to się niestety nie zanosi. Pewnie lepiej by się czuła i była w stosunku do niego mniej krytyczna gdyby jej wysiłek bardziej przekładał się na wyniki finansowe. A tak - ona się zaharowuje, kasy brak, a mąż drażni swoją nieporadnością życiową i pasywnością. Trudno winić ją za to, że czuje się sfrustrowana.
              • sorvina Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 17:05
                Ja rozumiem o co chodzi Verdanie. Sama kiedyś złapałam się na myśleniu jak autorka, na szczęście zajęłam się tym zamiast wieszać kołki na partnerze. Owszem - starałam się, ale ze względu na niską samoocenę i różnego rodzaju wzorce autosabotażu niewiele z tego mi wychodziło. A frustracja rosła. Partner - obiektywnie nie można było się przyczepić - etat zaraz po studiach, drobne, ale zawsze podwyżki, zaangażowany w pracę, dokształcający się by z czasem rozwinąć karierę. Ale przecież to ja się STARAŁAM naprawdę, to ja robiłam biznesy, to ja byłam ta przedsiębiorcza. Ale to nie ja przynosiłam do domu regularną pensję.
                Natomiast tak jak mama na ojca, zaczęłam reagować obwiniając partnera o brak ambicji, przecież mógł się postarać i awansować szybciej, zmienić firmę itp. Gdyby ON się postarał, to nie liczylibyśmy każdej złotówki, przecież mężczyzna powinien zarabiać itp.

                Tak jest łatwiej niż przyznać się do własnych trudności i ograniczeń, do tego, że nasze zarobki i poziom życia nie spełnia naszych oczekiwań.

                A prawda taka, że wpierw trzeba zacząć od siebie zamiast oczekiwać, że nam się należy i niech dadzą nam inni. To miałoby jeszcze sens, gdyby związek był rodzajem umowy wymiennej - wychodzi pikna laska za faceta z kasą i on ją utrzymuje a ona pełni funkcje reprezentacyjne i zarządza domem. Ale takie rzeczy ustala się od razu i wybiera odpowiedniego kandydata, a nie bierze przeciętnego faceta i obrzuca pretensjami, że nie spełnia oczekiwań.

                Na chwilę obecną tu nie tyle o ambicje chodzi, tylko o to co z nich wychodzi. A wychodzi podobnie. A ta rodzina niekoniecznie potrzebuje jeszcze jednego zatyranego i sfrustrowanego rodzica. Warto realnie spojrzeć na swoją sytuację, swoje możliwości i nie przerzucać na partnera niespełnionych ambicji. To my jesteśmy od ich zaspokajania. Życie czasem rozczarowuje, trzeba nauczyć się z tym żyć, co nie znaczy poddawać się.
                • nick_ze_hej Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 17:14
                  Wszystko prawda, dziewczyna może trochę przesadza, ale z drugiej strony chyba nie zasługuje na to aby jej imputować, że marzy o roli utrzymanki.
                  A tak na marginesie mówi się "ciosać kołki komuś na głowie" i "wieszać na kimś psy";))
                  • sorvina Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 17:32
                    nick_ze_hej napisał:

                    > A tak na marginesie mówi się "ciosać kołki komuś na głowie" i "wieszać na kimś
                    > psy";))

                    No tak, zdecydowanie czas na kawę, bo widać część mózgu poszła spać ;)
    • fiamma75 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 16:44
      Myślę, że Verdana i parę innych forumek napisało wszystko. Mi pozostaje tylko współczuć Twojemu mężowi.
      • kubekwkropki Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 17:57
        A ja Ci współczuję serdecznie. Z doświadczenia wiem co zaślepienie i zauroczenie mylone z miłością może z człowiekiem zrobić. A niestety często tak bywa, że nierozgarnięty, niezaradny i niewykształcony egzemplarz "łowi" dziewczyny na romantyczne listy i wzruszające gesty. A potem jest dramat. Facet ma obowiązek utrzymywania rodziny na przyzwoitym poziomie. Jest to naturalne, biologicznie uzasadnione i logiczne. Rzeczywiście w dzisiejszych czasach część "siłaczek", szczególnie tych o "mniejszych walorach na rynku" i zaniżonym poczuciu wartości chętnie zwalnia misia ze wszystkiego - same zarobią, dzieci urodzą, samochód umyją, naprawią kran, zrobią na drutach czapkę i weki na zimę, upieką sernik i zatańczą. Do tego nie mają potrzeb własnych - ani materialnych ani innych. Nazywają to zaradnością, równouprawnieniem i są z tego dumne. Ich wybór ale nie dajmy się im zdominować. Wiej kobieto i znajdź prawdziwego mężczyznę - odpowiedzialnego, zaradnego i troskliwego. Takiego, który nie tylko kupi Ci wczasy w tropikach, torebkę i buty do kompletu ale i uzna to za naturalne. Cudnie jest zarabiać dobre pieniądze i mieć poczucie bezpieczeństwa, że jakby co to da się samemu radę lekkim twistem ale jeszcze fajniej czuć troskę i opiekę mężczyzny. Jest gdzieś na forum tekst Triss o legwanie - przeczytaj koniecznie. A Verdaną się nie przejmuj - sama ma, zdaje się, w domu typ męża-bluszczu i to ona ciągle dorabia w różnych szkołach lansu, bansu i stylizacji paznokcia. I strasznie jej na tej pracy zależy - a przecież niematerialistka. Nieprawdaż Pani Profesor?
        • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:08
          Zazdrość, że ktoś umie zarabiać na siebie i nie trzeba być na niczyim utrzymaniu?
          Tak, zależy mi na pracy, bo lubię być niezależna i jak chcę torebkę to nie prosić faceta, tylko sama sobie kupić. No, ale sa różne gusta - niektóre kobiety wolą być niesamodzielne i zależne finansowo od "zaradnego, silnego faceta", bo same nie sa w stanie zarobić na głupią torebkę. Dla niech równouprawnienie to umiejętność wyciągnięcia od faceta pieniędzy na zachcianki. Bo prawdziwa kobieta umie tylko jedno - żyć na cudzy koszt...

          --
          • kubekwkropki Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:22
            Akurat Ciebie nie podejrzewam o brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Dla pewności przeczytaj mój post jeszcze raz. Przypomnę: fantastycznie jest zarabiać dobre pieniądze. Sama zarabiam. Daje mi to satysfakcję i poczucie bezpieczeństwa. Jeszcze bardziej fantastycznie (celowy zabieg stylistyczny) jest mieć pewność, że mój mąż zarabia lepsze pieniądze, i, jeśli byłaby (odpukać) taka konieczność, nie trzeba będzie się martwić o długotrwałą refundację drogich leków, zagraniczny przeszczep albo najnowocześniejszą chemioterapię. Co więcej, uważa za swój naturalny obowiązek utrzymywanie rodziny na jak najwyższym poziomie i uwielbia opiekować się nami i nas rozpieszczać i sprawiać nam niespodzianki - niezależnie czy jest to wyjazd na Seszele czy własnoręcznie złowiony, oprawiony i upieczony szczupak. :)
            • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:26
              Ja umiem czytać, Ty umiesz marzyć.
              • kubekwkropki Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:31
                Niech Ci będzie. :). Odchodząc na moment od tematu - zgrabne zdanie Ci wyszło, choć generalnie nieprawdziwe. "Jedni umieją czytać ,inni marzyć". Zacytuję przy okazji. Ciekawe, kto spadnie z krzesła...
        • mozambique Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:19
          bogatego męza-sponsora to moga wybierac i przebierac szczuplutenkie dwudziestolatki z wielkim cycem i wlosem spalonym na bialo , co to o zyciu jeszcze niewiele wiedzą

          30-paroletnia rozwódka z dzieckiem i marnymi almentami to juz inne regiony , na Kulczyka nie bardzo ma co liczyc

          Teorię ewolucji negują ci , którzy się na nią nie załapali !
          • anndelumester Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 20:19
            E no, Kulczyka zebrała zaradna rozwódka po 30. roku życia. Miała plany, miała firmę, dzieci też ogarniała.
            Kulczyk moim ideałem mężczyzny nie jest, wolę przystojnych facetów, ale w kwestiach przebierania, wybierania i tańców godowych - no trzeba coś sobą reprezentować i mieć jako takie poczucie własnej wartości, wtedy można zebrać niezłą pulę genów - pięknego, mądrego, zaradnego i opiekuńczego. Czysta socjobiologia. Działa w obie strony.
            • triss_merigold6 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 21:32
              Kulczyk z bliska wygląda z lekka obleśnie, ale faktycznie ma +600 do aury pewności siebie.
              Również uważam, że socjobiologia działa, przynajmniej wtedy gdy ludzie nie tkają sobie iluzji i realistycznie oceniają własne potrzeby/chęci i możliwości.

              Facet, któremu nie przeszkadza, że żona pracuje po 12 godzin na dobę i zalega sobie leniwie i minimalistycznie, nadaje się do odstrzału sanitarnego. Dla autorki będzie tylko ciężarem w przyszłości, pociągnie ją w dół, nie w górę.


              • mozambique Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 21.08.13, 16:07
                ne parcuje tylko "sie stara

                jak na razie bez widocznych efektów

                moze facet widzi i liczy ze po cholere tak sie starac jak i tak nic sie z tego nie ma
            • mozambique Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 21.08.13, 16:05
              po 30tym ????
              pani ma doroslych synów wiec jej blizej 50-tki aczkowliek skalpel sparwil ze tego nie widac

              poza tym tu jest inna sparwa - oboje pochcodza ze zblizonej pólki finansowej , i tylko dlatego zadbana i bogata kobieta pod 50-tke mogle se pana K. chwycic
              po prostu ludzie mocno zamożni kojarzą se we wlasnym towarzystwie i taka jest brutaona prawda
              na zlapanie bogatego ksiecia z bajki moze liczyc taka kobieta która ma
              - albo porównywalne w miare konto , zabezpeczenie
              - albo jego substystut - czyli mlodosc, swiezosc, urode, plodnosc i umiejestnosc zachwyacanai sie mężęm
              - albo odpowiednei ustosunkowanie rodzinne

              45letniej samotnej matce chandryczacej sie z exem o kazdą stówe alimentów , wykladającej towar w Tesco Kulczyka razcej nei wróżę

              podobnie autorka = po ewentualnym rozwodzie bedzie, zarobioną , schetaną samotną matką z bardzo skromnymi dochodami
          • tortola Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 14.04.14, 09:19
            Cóz , sa tacy męzowie o jakich pisze Kubekwkropki i istnieja nie tylko w sferze marzeń .
            Sa kobiety 30+ z dzieckiem, bez wielkiego cyca i włosów na biało, ktore znalazły zaradnych, troskliwych i kochających męzów. Kobiety, ktore umieja zarobic własne pieniadze, przyjąc z radoscią efekty starań męza , ktory lubi swoja pracę a praca daje mu przyzwoite pieniadze?
            Czy chcecie mi powiedziec, ze ja nie istnieję?

    • girl.anachronism Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 17:44
      Bla bla bla, niezaradny, bla bla bla, leń, bla bla bla, nieudacznik. Czy naprawdę nie trafia do Ciebie autorko, że Twojemu facetowi to po prostu wystarczy? Że nie marzy o skórzanych torbach i tropikach, że mu materiałówka i namiot na Mazurach w zupełności wystarczą? Nie każdy ma obowiązek chcieć smażyć dupsko na Malediwach i biegać po galeriach ze złotą kartą w zębach, nie każdy w swoim życiu dąży do tego, żeby mieć na wszystko. Są ludzie, którym ich minimum niezbędne do życia po prostu wystarcza, i nie ma w tym niczego złego - złe jest to, żeście się w ogóle pod tym względem nie dobrali. I paskudnie robisz że na niego zrzucasz odpowiedzialność za swoje wymagania - "chcę, więc TY musisz mi to zapewnić". A figę, wcale nie musi. Chcesz to sobie zarób, nie musisz go przecież zabierać do tych tropików ze sobą, torebkę też dla siebie będziesz kupować. Chcesz mieć określony standard życia, więc do niego dąż, ale sama. Twój mąż chce mieć po prostu święty spokój, on Vuittona wyraźnie nie chce, to Ty go chcesz. Nie wiem czemu uważasz, że jego obowiązkiem jest dostosowywać swój zawód i zarobki do Twoich finansowych ambicji.
      • aga.doris Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:00
        Ale jakoś mu ta kontestacja dóbr doczesnych nie przeszkadza doopy wozić samochodem kupionym przez teściów i wyglądać na świat oknami wstawionymi też na ich koszt;) Podejrzewam, że gdy żona zarobi już kasę, to ochoczo dotrzyma jej też towarzystwa na tropikalnej plaży w gustownych firmowych gatkach też przez nią zakupionych;)
        • girl.anachronism Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:32
          Nie wiadomo, czy w kontekście zakupów czynionych przez teściów facet ma cokolwiek do gadania ;) Już widzę jak rodzice chcący sprezentować córce okna albo samochód słuchają zięcia, który protestuje dla zasady. Może ma się wyprowadzić, żeby przez te okna nie patrzeć?
      • babcia.stefa Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:11
        Nie przeginaj - autorka wcale nie chce Malediwów i Vuittonów, chce sobie kupić buty nie popadając w debet.
        • verdana Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:16
          Nie, chce wakacji w tropikach i spontanicznego zakupu torebek skórzanych, co napisała wprost.
          • aga.doris Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:24
            A jej mąż chce za to świętego spokoju sponsorowanego przez teściów.
          • 71tosia Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 21:04
            a co w tym zlego? Dlaczego nie mialaby by miec takich marzen? Skorzana torebka to raczej skromne marzenie przy moich ;-)
            • girl.anachronism Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 21:17
              Marzenia są super i trzeba marzyć, sama bym chciała wbić się do Prady i wykupić bez problemu całą kolekcję torebek. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wściekam się na nikogo że mi nie zafunduje takiego orgazmu zakupowego ;) Jak nie będę mogła bez tego żyć, to sama spróbuję na to zarobić, nie insynuując że ktokolwiek w moim otoczeniu jest nieudacznikiem, bo mi nie kupi.
        • girl.anachronism Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:30
          Tropiki i skórzana torba kupiona z powodu "bo ładna" są dla mnie bardziej w kierunku Malediwów i Vuittonów, niż butów ze średniej półki, na które zapewne przeciętnego pracującego człowieka jednak stać bez debetu ;) Tylko czemu to mąż ma jej kupić te buty? Niby ona coś robi, a on jest leń, ale i tak nie ma więcej niż mąż. Pokazała jasno, że chce jak koleżanki - żeby ON zarabiał 3x więcej, i żeby dzięki temu było ich stać. Mężowi widocznie nie po drodze trzykrotne zwiększanie zarobków żeby uszczęśliwić żonkę, tym się różnią i autorka ma dwa wyjścia: zarobić sama na swoje skórki albo się rozwieść i szukać chłopa zarabiającego 150% pensji jej męża.
      • olechnaa Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 24.08.13, 22:07
        Wy chyba nie widzicie, że tu nie chodzi o jakąś torebkę czy wakacje, ale o brak ambicji faceta. Co dla mnie też by było problemem. To tak jakby się za sobą ciągnęło jakiś wrak. Jedna osoba chce do przodu, a druga nie dość, że nie pomaga, to jeszcze ciągnie do tyłu.
        A dlaczego ona ma się dopasowywać do faceta i zrozumieć, że jest minimalistą. Może niech ten mąż zmieni swoje podejście. Tym bardziej, że chodzi tu o normalne życie a nie "ciągłe ciułanie kasy"

        A dwa - ja bym założyła osobne konto i odkładała kasę za plecami męża, choćby minimalną kwotę. I tak kierowałabym sprawy, żeby brak kasy odczuwał najdotkliwiej mąż
        • zuzi.1 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 24.08.13, 22:33
          Dokładnie, w pełni zgadzam się z olechnaa, z tego co napisała autorka to głównie ona się stara w tym związku, a mąż minimalista po prostu chodzi do pracy i życie w biedzie mu nie przeszkadza i nie motywuje go do starań o lepszy byt rodziny. Gdyby oboje się starali i im nie wychodziło to rozumiem, wówczas nikt do nikogo nie powinien miec pretensji, ale gdy stara się TYLKO jedna strona, a druga jedzie na minimum, to jest to mocno niesprawiedliwe i frustrujące. I w takiej sytuacji i miłosc miedzy dwojgiem ludzi może w końcu wygasnąc, bo zastąpi ją jedynie frustracja.
          • sebalda Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 24.08.13, 23:06
            Ale to nie jest tak, że on się nie stara. Przecież zmieniał kilka razy branżę, próbował. Podobnie autorka. Ale według niej on stara się za mało. A może jemu już się zwyczajnie nie chce starać, jak ona wiecznie w pretensjach. Sama pisze, że krzyczy na niego, że dąży do konfrontacji, a on się wycofuje. W takich warunkach na pewno on ma świetną motywację, by się dla niej szarpać, bo ona tak chce i koniec. I gdyby jeszcze w grę wchodziła jakaś prawdziwa bieda, ale tutaj chodzi o to, że koleżanki wyjeżdżają w tropiki, a ona, biedna taka, nie może.
            • zuzi.1 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 25.08.13, 14:17
              Tu wchodzi w grę bieda, dziewczyna nie może pozwolic sobie na PODSTAWOWE potrzeby typu gazeta czy głupia torebka ze skóry, to żadne luksusy czy fanaberia. Co w takim razie proponujesz Sebaldo? IMO sytuacja jest mocno patowa, ciągnie się już długo. Za chwilę będzie zerowa komunikacja między nimi, już praktycznie jest...
              • sebalda Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 25.08.13, 14:51
                Nie wiem, co proponuję. Facet nie wygląda na lenia, tylko kogoś, komu mimo starań nie wychodzi. Znam wiele takich osób, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy żadna posada ani żaden biznes nie są pewne. Moja firma na przykład była liderem w swojej dziedzinie, wydawało się, że zawsze będzie świetnie, a od jakiegoś czasu nie jest, najbogatsze firmy rezygnują z reklam, bo oszczędzają, zaczęły się zwolnienia, drastyczne cięcia i oszczędności. I czyja to wina? Moja, nie dość się staram? Wręcz przeciwnie, osiągnęłam więcej, niż można się było spodziewać, ale rynek pracy jest teraz cholernie niestabilny i często ludzie nie ze swojej winy tracą świetne posady. A często im wyżej siedziałaś, tym niżej spadasz, bo nikt nie chce zatrudnić konkurenta.
                Nie mam zrozumienia dla leni, ale mam dla tych, którym coś, często nie z ich winy, się nie udaje. A tak tutaj chyba właśnie jest.
    • lilyrush Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:00
      Rozwiedź sie, będziesz utrzymywała tylko siebie i dziecko i kupowała sobie te torebki
      Nie? Czyżby dlatego, że Ty nigdy nie nauczyłaś sie sama żyć ? Najpierw rodzice pod nos podkładali, a teraz powinien maz, ale jakos nie bardzo sie kwapi....
      Dorośnij
      Verdana pisze cala prawde
      Jak mi sie nie podobało, ze moj eks przeszedł na mentalna emeryturę w wieku lat 30 i ze to ja zarabia na ta rodzinę to sie rozwiodłam bardzo szybko
      Świetnie finansowo radze sobie sama tylko po 1 fakultecie i 1 podyplomowce.
      I chwilowo to ja płace za wakacje mojego faceta...tak wyszło tylko jakoś ja nie mam z tym problemu a sie ciesze, ze pojedziemy razem w nowe, świetne miejsce
      • krokodil123 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 18:11
        Nie lubię teoretyzowania,

        oronga79 napisz ile średnie na miesiąc ty zarabiasz a ile twój mąż.
        • oronga79 Re: Brak pieniędzy zabija milość - Czy coś nas ur 19.08.13, 22:07
          Jestem wreszcie. Kwota chyba nie ma znaczenia ale nasze zarobki są podobne 2tys.+ - od 200do 500zł w zależności od miesiąca.Nasze pieniądze/zarobki leżą w rynku jak powtarzają nasi pracodawcy więc jest różnie.
          Mamy jednak kredyt na mieszkanie i to pochłania dużą część wypłat.
          Bardzo trudno jest mi być wyrozumiałą, tym bardziej, że mój mąż nie reaguje na moje komunikaty. Przyjmuje zawsze maskę i nie chce rozmawiać.
          Ja go prowokuję do rozmowy ale nic nie działa. Macie racje, że jest ciężko jak - on chce czegoś innego, a ja chcę żeby on chciał itd.
          Jak wyjść z tego koła i uratować związek. Łączy nas dziecko i kredyt. Nasze życie osobno będzie gorsze. Chyba lepiej prowadzić razem to "gospodarstwo domowe". (....)
          Spróbuję pooglądać nasze stare zdjęcia jak byliśmy szczęśliwi, bo nic mi innego nie pozostaje na dziś.
          Nie mogę rozmawiać, bo nie mam z kim i o czym i zresztą nic to nie zmieni, co zostało wielokrotnie podkreślone na forum - BETON.
          Sama nic dziś już nie zrobię, mogę jedynie coś zaplanować i próbować to realizować sama w późniejszym czasie.
          Dziękuję wszystkim za rady i pomocne komentarze.

      • triss_merigold6 Zamienił stryjek siekierkę na kijek 19.08.13, 21:27
        Faktycznie, wzięłaś życie w swoje ręce i dokonałaś rewolucyjnej zmiany - męża nieroba zamieniłaś na faceta utrzymanka. Gratulacje!
        • lilyrush Re: Zamienił stryjek siekierkę na kijek 22.08.13, 14:28
          Sorry Triss, za dużo Cie czytam, żeby uwierzyć w to, ze nie umiesz czytać ze zrozumieniem i robisz z siebie idiotkę. I tej dyskusji nie podejme

          I chyba sobie, pomimo utrzymanka :P, pójdę kupić skórzaną torebkę
    • 71tosia nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 20:53
      nie widze nic zlego w tym ze ktos ma ambicje finansowe. Problem w tym ze druga strona tych ambicji nie podziela. Obawiam sie ze wiele z tym zrobic nie mozna, bo to raczej kwestia charakterow, z czasem wasze zycia beda coraz bardziej sie rozchodzic. Maz, ktoremu nie za bardzo sie chce, a jak chce sie to nie wychodzi bedzie dla ciebie- osoby aktywnej i ambitnej coraz wieksza kula u nogi. Albo zaakceptujesz to ze on sie nie zmieni albo musisz poszukac parnera o podobnym do twojego chrakterze.
      ps nie rozumiem tego wydziwiania na chec kupienia torebki czy wakacji w tropiku. A gdyby to byla bardzo droga wyprawa na biegun to byc os zmienilo? Dobra sytuacja finasowa daje swobode, fajnie jest gdy mozna ja osiagnac robiac to co sie lubi, czego autorce zycze ;-)
      • verdana Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:00
        Ambicje finansowe ma się, gdy się dąży do wysokich zarobków. Pragnienie bogatego męża to pragnienie kasy, nie żadne "ambicje".
        • 71tosia Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:12
          autorka ma takie ambicje, robi sporo by lepiej zarabiac, o czym wyraznie pisze. To co ja boli to to ze maz nie ma takich ambicji wcale, zadawala go to co ma.
          • lilyrush Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:23
            raczej sie jej wydaje ze robi.....
          • girl.anachronism Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:35
            71tosia napisała:

            > . To co ja boli to to ze maz nie ma takich ambicji wcale, zadawala go to co ma.

            I to durne strasznie jest. Oszalałabym w związku, w którym partner wymaga ode mnie, żebym chciała więcej niż chcę i harowała na to, kiedy ja nie miałabym ochoty ani pojęcia na co i po co.
            • triss_merigold6 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 22:00
              Po to, żeby móc pojechać na wakacje w fajniejsze miejsce niż pod namiot na działkę ciotki?
              Po to, żeby zakup zimowych butów ze skóry czy leczenie kanałowe siódemki nie powodowały debetu?
              Po to, żeby móc bezstresowo dziecko wysłać na obóz i zapewnić mu dobre zajęcia pozalekcyjne?
              Po to, żeby mieć jakieś przyjemności zmysłowe w postaci kina/teatru/wyjazdu na narty/perfum czy wyjścia do restauracji raz na jakiś czas?
              Po to, żeby móc zmienić meble w mieszkaniu jak stare zaczną wyglądać na mocno zużyte? (i pliz, nie mówmy o oryginalnych XVIII-wiecznych serwantkach).
              • girl.anachronism Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 22:36
                Ok - dla Ciebie to jest ważne, zapewne dla autorki też. Dla niego nie jest, więc nie wiem po cholerę zatem brała z nim ślub, skoro teraz ma do niego o to pretensje ;) Jak już pisałam, wyjścia widzę tu dwa - albo rozwód, albo samodzielność i polepszanie sytuacji finansowej na własną rękę.
        • anndelumester Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:27
          No i z tego co doczytałam, ona jakoś dąży. Coś robi, stara się, chce zmiany. Mąż nawet nie chce zmiany, nie zauważa problemu - pewnie suchy chleb i jedna izba mu wystarczają.
          To jest konflikt celów i priorytetów.
          Dla jednych kobiet taki typ mężczyzny będzie ok - wystarczy , żeby był, może nie robić ze sobą nic i przetrwać jakoś życie na jałowym biegu. Dla innych jest to nie do przyjęcia - chcą czegoś więcej dla siebie , dla partnera, dla rodziny, dla dzieci. Ja akurat taką drugą postawę życiową rozumiem.
          Polowanie na bogatego męża to co innego - to operacja skomplikowana logistyczna i rozłożona w czasie, sprawnie przeprowadzona ;) np. kejs wtopy finansowej przy rozwodzie Paula McCartneya.
          • triss_merigold6 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:37
            Amen. Ona przynajmniej próbuje, chce, dąży. Szarpie się teraz, ale prędzej czy później będzie miała jakieś efekty. Chce więcej i lepiej, wygodniej - też tę motywację rozumiem i rozumiem potrzebę bycia z mężczyzną, który funkcjonuje podobnie. Minimalista nie przeszkadza dopóki nie ma dzieci - jak są dzieci, pan ma psi obowiązek zebrać się do kupy i tyrać, żeby tym dzieciom zapewnić sensowny poziom życia zamiast wegetacji.
            • verdana Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:45
              Ależ Autorka nie boleje nad wegetacją dziecięcia, tylko nad tym, ze chce być obdarowywana, a nie jest, ze mężowie koleżanek zabierają je pod palmy, a maż nie zabiera (a nie, że dziecko nie ma wakacji) . Dla mnie to jednak zupełnie inny rodzaj życiowych priorytetów.
            • anula36 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:45
              niech sie skromnosci od malego ucza;)
              • verdana Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:46
                Gdyby autorka się uczyła, pewnie byłaby szczęśliwsza:) Serio.
                • anula36 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:49
                  no wlasnie, niech sie dzieci teraz ucza ze wakacje i dojadanie jest dla uprzywilejowanych:) zeby potem problemow mamusi nie powielaly. jakie beda szczesliwe z powodu kromki chleba i sponsorowanego przez dzielnice darmowego wyjscia na basen.
                • anndelumester Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 21:56
                  Nie wiem, czy minimalizmu można się nauczyć/wyuczyć?
                  Czy to nie jest aby jednak charakter?
                  Gdyby homo habilis i jemu podobni nie byli ekspansywni/ambitni i rzutcy nadal siedzielibyśmy wszyscy w krzakach w pobliżu Olduvai.
                  Oczywiście, czasami chciałabym być minimalistyczna, osiągnąć stan totalnego zen na wzór japońskiego mnicha, ale nie potrafię. Poza tym za bardzo lubię być obdarowywana - pewnie to wina tatusia (i mamusi też) - rozpuścił jak dziadowski bicz i teraz nie ma odwrotu.
                  • anula36 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 22:01
                    mozna. mnie minimalizmu nauczyla emigracja, czeste zmiany miejsca zmieszkania+ zdarzaly sie dziury w budzecie.
                    Teraz osiadlam a dalej wystarczy mi do szczescia ilosc rzeczy ktore wepchnelabym do jednej walizki, co kiedys bylo nie do pomyslenia.
                    • triss_merigold6 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 22:10
                      No dobra, mój chłop też jest minimalistą. Przyznaje otwartym tekstem, że gdyby był sam, to wystarczyłby mu pokój z materacem na podłodze, rower i ciuchy w kartonach. Ale ponieważ nie jest sam tylko żyje z kobietą i są dzieci, to zap... na samochód, wakacje w normalnych warunkach i inne elementy lifestyle'u który mnie odpowiada bardziej.
                      • oronga79 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 22:50
                        Hm, no właśnie u mnie wyglądałoby to tak, że ja zarabiam więcej i funduję wczasy. On zadowolony i ewentualnie pojedzie.
                        Ja zatankowałam auto - on bierze auto i jedzie z kolegą coś załatwić, albo zawieźć teściową itp.
                        On nie potrzebuje drogich ubrań, ani kosmetyków. Ulubione miejsce na wakacje -Bieszczady.
                        Ja także uwielbiam przyrodę i bieszczadzkie krajobrazy, ale czasem mam ochotę tak jak kiedyś dostać coś i nie płacić za to.
                        Jak mieszkałam z rodzicami moje życie było inne- miałam swój własny 30 metrowy pokój w dużym domu z ogródkiem. W maju wynosiłam leżak na ogród i czytając książki opalałam się, a tata kosił trawę, rozmawiając ze mną. Mama gotowała ulubiony obiadek, a do mnie należało uczenie się i przynoszenie b.dobrych ocen co zresztą robiłam.
                        Uwielbiałam być sama i czytać, do pokoju przychodziły moje ukochane koty bismańskie i dotrzymywały mi towarzystwa. Wspominam to jako sielankę, choć nie było idealnie, ale w porównaniu do życia jakie teraz prowadzę to takie było.
                        • oronga79 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 23:05
                          Trochę idealizuję moje wcześniejsze życie, ale właśnie wtedy jeździłam po świecie (Francja, Hiszpania, Włochy itd). Właśnie wtedy byłam rozpieszczana i nie martwiłam się o nic. Brakuje mi tej beztroski często, proza życia mnie przygniata.
                          Przez całe dzieciństwo widziałam mojego ojca, który jak meteoryt krążył wokół mojej mamy (niestety zmarł). Obserwowałam zachowania, które dziś byłyby ewenementem, mój ojciec był prawie ideałem jak teraz na to patrzę. Moja mama rzuciła hasło: chcę balkon! A mój ojciec wskakiwał do auta i jechał po cement. Niepotrzebnie widziałam ideał bo teraz nikt nie jest w stanie go osiągnąć w poświęceniu. Widziałam wielokrotnie nos wlepiony w szybę kiedy wychodziła z domu. Musiałam ciągle odpowiadać na pytania gdzie poszła jak chwilowo jej nie było....tak za nią tęsknił.
                          • 71tosia Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych 19.08.13, 23:33
                            no wlasnie troche zbyt wyidealizowany model sobie wychodowalas w glowie: on ambitny, odnoszacy sukcesy zawodowe, jednoczesnie opiekunczy, wrazliwiec adorujacy partnerke, no i oddany rodzinie ojciec spedzajacy cale dnie na zabawie z dzieckiem - troche mission impossible ;-)
                            Twoi rodzice dobrze cie znali odradzajac ci zwiazek z obecnym partnerem. Majac dorastajaca corke w domu coraz bardziej sklaniam sie do zdania ze aranzowane zwiazki nie byly takie zle, w koncu kto lepiej cie zna i bradziej chce twojego szczescia niz rodzice ;-)))))
                        • bergamotka77 Re: nie ma nic zlego w abicjach finansowych