3liliana1971
30.09.13, 13:39
Mam nadzieję, że to odpowiednie forum na problem, który chce opisać. Mam 14-letniego syna. Jest teraz w II klasie gimnazjum. Od początku, od kiedy poszedł do tej szkoły, zaczęły się problemy. W I klasie często wagarował, słabo się uczył, nie potrafił dogadać się z nauczycielami. Byłam wzywana wielokrotnie do szkoły. Tłumaczyłam, prosiłam. Ukończył klasę z b. słabymi ocenami. W tym roku w ciągu tego pierwszego miesiąca szkoły już zdążył złapać kilka jedynek, ale nie to jest największym problemem. Dzisiaj dostałam telefon ze szkoły, że syn w toalecie pobił i to dośc mocno jakiegoś chłopaka. Na tyle mocno, że chłopak musiał trafić do lekarza (i nic więcej nie wiem). Ja miałam odebrać syna, a jutro czeka nas spotkanie z dyrektorem, pedagogiem, i rodzicami tego chłopca na czele. Jestem wściekła na syna. Raz, że pobił drugiego człowieka, dwa: już ma dostatecznie zepsutą reputację, a ta sytuacja jeszcze wszystko pogorszy. Rozmawiałam z nim o tym. Czemu pobił, kto to był. O co tak naprawdę poszło, kto zaczął. Usłyszałam, że ten chłopak miał mu ,,coś'' załatwić, ale tego nie zrobił, i dlatego dostał. I na tym się skończyło. Nic więcej nie wiem: ani czym to owe coś miało być, ani kim jest ten pobity chłopak. Nic. Syn w niczym nie widzi problemu. Jak mąż się o wszystkim dowie, będzie kolejna awantura. Sęk w tym, że syn ostatnio nie słucha nawet jego. A teraz problem nie jest błahy, w końcu chodzi o pobicie. Jutro zapewne czeka nas nieprzyjemne rozmowa, a i pewnie nieprzyjemne konsekwencje. Jakiekolwiek rozmowy z synem jak grochem o ścianę. I brak mi już pomysłów, co robić i jak z nim rozmawiać. Zwłaszcza że nic sie nie poprawie, a wręcz przeciwnie: jest jeszcze gorzej.