Dodaj do ulubionych

Dziadkowie kontra rodzice...

21.04.14, 16:58
Czy dziadkowie waszych dzieci podważają wasz autorytet przy nich? Czy wasze zdanie jest najważniejsze dla nich w kwestii wychowania dzieci?
Szlag mnie już trafił i wyszłam z rodzinnego obiadu, kiedy moja mama nie poszanowała po raz kolejny dzisiaj mojej decyzji. Dla jednych pierdoła, dla innych rzecz bardzo ważna - dla mnie ważna, bo takie zachowania rozwalają cały nasz wypracowany system. Chodzi o soczki i słodycze przed obiadem, które miały być po obiedzie - całym zjedzonym. Chodzi o gumę wyciągniętą na spacerze, zaraz po tym, kiedy wytłumaczyłam dzieciom, że będzie na to czas później. Całkowite zgładzenie mojego zdania. Gdzie jest jakiś szacunek do mnie?
Rozumiem, kiedy dziadkowie są mocno zaangażowani w wychowanie wnuków z woli rodziców. Czyli gdy np. rodzina mieszka z dziadkami i korzysta z ich pomocy często/codziennie. Taki jest tego koszt, że ciężej walczy się o swoją pozycję. Ale ja jestem samodzielna, bardzo rzadko ktoś nam pomaga, a teraz akurat od dwóch tygodni jest moja mama, bo tata dzieci wyjechał na miesiąc.
Jak mam walczyć o to, żeby to co powiem, było święte? Zarówno dla rodziny, ale również dla dzieci. Niestety nie słuchają mnie tak, jak wtedy, kiedy jesteśmy sami, ale jak się temu dziwić, skoro mama nie stoi po mojej stronie, tylko zdobywa ich, robiąc na przekór? Zaczęłam już mówić dzieciom, że jeżeli babcia będzie chciała zrobić inaczej niz ja powiedziałam, to mają się temu stawiać. Czyli w kwestii gum, soczków, ciast w nieodpowiednim momencie. Kiedy ja powiem nie, a babcia tak, to mają jej powiedzieć, że mama się nie zgodziła i nie mogą tego wziąć. Jakies jeszcze pomysły? Ratujcie, proszę, bo wróciłam do domu z płaczem i bardzo zawiodłam się na mamie.
Obserwuj wątek
    • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 20:15
      PROPORCJE! Piszesz o autorytecie, poszanowaniu, godnosci a akazuje sie ze chodzi o jakis soczek, ktory babcia pozwolila wypic dziecku przed obiadem. I jeszcze ta uwaga 'to co powiem ma byc swiete'! Mysle ze te nie proporcjonalne rekacje, wynikaja glownie z braku pewnosci siebie w roli mamy. Problem latwo przzeciez rozwiazalabys mówiąc dziecku 'no coz babcia pozwala ale ja mam inne zdanie, wiec u nas w domu...'. Nie warto traktowac sprawy w kategoriach 'podwazania autorytetu' bo tym nie jest. Ta od czasu do czasu zjedzona guma przed obiadem nie zaszkodzi dziecku? Po co wiec ta histeryczna reakcja?
      Skoro dzieci sa pod czasowa opieka mamy to trzeba przyjac to ze babcia ma troche inne metody wychowcze niz mama. Podejdź do tego spokojnie, to ze mama na cos pozwala a ty nie lub odwrotnie jest raczej normalne i dzieci zwykle nie maja klopotu by zalapac ze to co mozliwe u babci czy cioci nie przejdzie w domu (lub odwrotnie).
      • allegra1002 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 20:44
        Bez urazy i obrazy, też całkowicie neutralnie i obiektywnie. Nie bardzo wiem co czy kogo tu ratować trzeba?Raczej nie chodzi Ci o propozycje rozwiązania konfliktu a o potwierdzenie że masz rację , masz prawo do takich wymagań i osoby postronne muszą to akceptować i respektować.Z Twojego punktu widzenia masz oczywiście rację. Takie są Twoje priorytety i basta.To Twoje dzieci.Gdy popatrzeć z boku na ten "problem" to Twoja postawa zalatuje czymś w rodzaju fanatyzmu.Z tego co i jak opisujesz wynika że zaczęłaś /czy masz zamiar/ prowadzić wojnę z własną matką, bo ta podważyła Twój autorytet, zniweczyła Twoje zasady, wartości, wpajane z takim poświęceniem i wytrwałością i dała dziecku (o zgrozo!) soczek PRZED obiadem.I teraz jak sama piszesz musisz WALCZYC !!!! trochę to śmieszne i histeryczne.Gdyby to podważanie autorytetu i łamanie zasad powtarzało się systematycznie, codziennie, przed długi okres czasu , to możnaby uznać to faktycznie za jakiś problem. A tymczasem jak sama piszesz to sytuacja bardzo sporadyczna.Więc takie fanatyczne histeryczne zachowanie nie powinno mieć racji bytu u rozsądnego człowieka.Może spróbuj podchodzić do siebie samej, do własnej mamy(babci Twoich dzieci) bardziej na luzie, i także do własnych dzieci. Mnie rzuciło się dodatkowo wyjątkowo negatywnie w oczy jadno zdanie: "dziecko dostanie soczek PO obiedzie, który MUSI być zjedzony w CAŁOSCI." A co się w takim razie stanie z dzieckiem gdy mimo dobrego apetytu nie zje wszystkiego co dostało na talerzu? stosujesz jakieś extra sankcje gdy kotlecik nie zostaje dojedzony i 1 1/4 ziemniaczka już się nie zmieści?
      • fielmon Re: Dziadkowie kontra rodzice... 26.04.14, 08:04
        71tosia
        Gratuluję bardzo rozsądnych wpisów.Oczywiście, że tu nie chodzi o soczki, ale to jest wojna z babcią, a przede wszystkim problemy emocjonalne matki dziecka z sama sobą.
        Rozpoznałaś to znakomicie, ale autorce postu nie zależało na poradzie, tylko chciała wywalić cały swój zły nastrój.

    • feronique Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 21:52
      A może odpuść rzeczy obiektywnie nieistotne (czyli takie, które nie wpłyną na całe życie dzieci0 na czas pobytu mamy? 2 tygodnie to nie wieczność.
      Ja spędzam z moimi rodzicami 2 miesiące w roku i wtedy dla świętego spokoju na wiele rzeczy się zgadzam i jak mnie nie ma w zasięgu to mogą sobie robić co chcą. Kiedy jestem, to na ile mogę, na tyle kontroluję,ale huknąć zdarza mi się tylko przy rzeczach naprawdę istotnych (np. jak córka była młodsza i zdarzyło jej się zabrać za gryzienie czy bicie, a babcia - kiedy ja ostro zareagowałam i mała się popłakała - postanowiła przyjść z odsieczą jako adwokat). Mnie na przykład wkurzały słodkie kaszki na obiad i sypanie cukru - do owsianki, do manny - dziecku, które nie jest do takich cudów na śniadanie przyzwyczajone. Przy czym wydaje mi się, że nawyki żywieniowe na resztę życia ukształtują się dzieciom jednak bardziej w oparciu o to co się dzieje na co dzień w domu, niż w oparciu o to, co dziadkowie wyrabiają latem. Inna sprawa, jeśli dziadkowie tolerują zachowania, które wymagają potępienia i są absolutnie nie do zaakceptowania w żadnej sytuacji (zjedzenie od czasu do czasu np. całej paki słodyczy na raz i to przed obiadem lub zamiast jest ok i nie niesie żadnych strasznych konsekwencji ani w dzieciństwie, ani w dorosłym życiu, ale bezczelne odzywki czy bicie po prostu nie powinny mieć miejsca NIGDY [nie mówię o sytuacjach skrajnie skrajnych] - ani od wielkiego dzwona, ani na co dzień).
      Jeśli jednak chcesz, żeby było tak jak chcesz, to musisz (nie wciągając w to dzieci) poruszyć sprawę z rodzicami i być bardzo stanowcza - tzn. jeśli chcą mieć kontakt z wnukami to musi się to odbywać na Twoich warunkach i tyle. Wszelkie decyzje przechodzą przez Ciebie.
      • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 22:07
        > Jeśli jednak chcesz, żeby było tak jak chcesz, to musisz (nie wciągając w to dz
        > ieci) poruszyć sprawę z rodzicami i być bardzo stanowcza - tzn. jeśli chcą mieć
        > kontakt z wnukami to musi się to odbywać na Twoich warunkach i tyle. Wszelkie
        > decyzje przechodzą przez Ciebie.
        Tylko ja bym sie zastanowila po co? Dzieciom kontakt z dziadkami jest potrzebny, wlasnie dlatego ze relacje babcia-wnuczek sa zupelnie inne niz mam-dziecko.
        • feronique Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 22:17
          71tosia napisała:

          > Tylko ja bym sie zastanowila po co? Dzieciom kontakt z dziadkami jest potrzebny
          > , wlasnie dlatego ze relacje babcia-wnuczek sa zupelnie inne niz mam-dziecko.

          No ja też nie wiem po co, dlatego radzę odpuścić. Moja mama swego czasu mi powiedziała, że strasznie mi współczuje tego, że muszę być mamą, bo wychowywanie to najtrudniejsza rzecz na świecie i czasem trzeba być nieugiętym, surowym, trzeba upominać albo powstrzymać od robienia czegoś, nawet jeśli wiemy, że małe oczka zaraz sie zaszklą, a buzia obróci w podkówkę. A ona jako babcia właśnie nie musi mówić nie, może pozwalać na wszystko i tylko dziecko uszczęśliwiać.
    • kol.3 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 22:26
      W tej chwili Twoi rodzice pokazują Twoim dzieciom, że mama to jest taka osoba, która coś tam sobie gada, ale przecież nikt się nią nie będzie przejmował i tak zrobi się tak jak chcą dziadkowie. Robią z Ciebie osobę, z której zdaniem nie trzeba się liczyć i taki przekaz dają dzieciom.
      Pogadałabym z dziadkami po wojskowemu że albo przestaną podważać Twoje zasady albo nie będzie kontaktów z wnukami. I nieważne że chodzi o głupie soczki.
      Dziadkowie zachowują się antywychowawczo.
      • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 23:31
        Proponuje jeszcze uzyc pralizatora, jezeli babcia bedzie chciala podac dziecku soczek przed obiadem. I komunikacja z dziadkami tylko z zołnierskich slowach, najlepiej w obecnosci dzieci, w koncu powinny wiedziec kto tu jest wladza i czyje rozkazy maja byc wykonywane.
        • verdana Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 23:42
          Tak, bo dziecko powinno wiedzieć, ze mama ma zawsze rację i nikt na świecie nie może podważać jej zdania - nawet w drobiazgach. Tylko to wymaga nie tylko zerwania z dziadkami, ale także z ojcem, który ma prawo także do decyzji o wychowaniu, no i nie powierzania dzieci żadnym nauczycielkom - przedszkolnym czy szkolnym. Bo soczek przez obiadem oczywiście zburzy wszystko to, czego matka w trudzie i cierpieniu naucza.
          Swoją drogą, należy pracować nad pewnością siebie - jeśli matka jest przekonana, że dziecko zawsze będzie uważało to, co robią inni za słuszniejsze nić to, co mówi mama, to znaczy, zę bez pełnego odizolowania dzieci od świata nie jest w stanie niczego ich nauczyć.
          • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 21.04.14, 23:56
            Autorko, a jaką mamą była Twoja mama dla Ciebie jako dziecka?
            • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 00:13
              Wychowywała mnie sama, bez ojca. Zawsze byłyśmy ze sobą blisko, miałyśmy dobry kontakt, bardzo ja kocham. Chociaż mam problemy z interpretacją pewnych sytuacji z dzieciństwa, stąd pewnie ten brak pewności siebie. Patrząc na to teraz, kiedy mam 23 lata, mam poczucie, że nie byłam dla niej najważniejsza. Miała czterech partnerów, teraz jest z piątym - już mężem. To przypadało na mój nastoletni też wiek, byłam więc zazdrosna, ale brało się to stąd, że nie mówiła tym mężczyznom jasno, że to zawsze ja będę u niej na pierwszym miejscu. Nie wszyscy byli w porządku, a w sytuacjach krytycznych mama wierzyła im, a nie mnie (mimo, że tylko ja i oni znaliśmy prawdę). nie zawsze brała moje zdanie pod uwagę. Tak to widzę teraz.
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 00:27
                Myślę, że jest między nami wiele nieprzepracowanych emocji, trochę mojego żalu... Takie sytuacje go potęgują.
              • aqua48 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 11:01
                gemmi18 napisał:

                >mam poczucie, że nie byłam dla niej najważniejsza. Miała cztere
                > ch partnerów, teraz jest z piątym - już mężem. Nie wszyscy byli
                > w porządku, a w sytuacjach krytycznych mama wierzyła im, a nie mnie

                Myślę, że w gruncie rzeczy na tym polega cały dzisiejszy problem...
                A nie na soczkach, czy czekoladzie przed obiadem, które są w gruncie rzeczy błahą sprawą i łatwą do ogarnięcia (można ich nawet nie kupować?). Warto przemyśleć te sprawy i sytuacje a dzieciństwa, powiedzieć matce o swoich żalach z tamtego okresu i swoich odczuciach jakie masz dzisiaj kiedy ignoruje Twoje zasady w Twoim własnym domu. A także zastanowić się JAK postawić granice zachowaniu matki. Począwszy od ustaleń, że będzie Cię popierać nawet jeśli ę z Tobą nie zgadza, za to TY zrezygnujesz ze ścisłego egzekwowania niektórych podczas jej wizyty, po rezygnację z jej pomocy jeśli absolutnie nie chce się dostosować do Twoich zasad..
            • max-kom Re: Dziadkowie kontra rodzice... 30.04.14, 16:34
              o to samo chciałam zapytać :-)
          • noname2002 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 00:02
            A jeżeli nie chodzi tylko o te nieszczęsne soczki, tylko ogólnie o podważanie autorytetu rodziców?
            Co na przykład zrobić z babcią, która mówi wnuczkowi, że jego rodzice są głupi, beznadziejni, leniwi itd. i robi na przekór także w sprawach ważnych(bo jest przekonana o własnej mądrości i głupocie wszystkich innych)?
            • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 11:29
              jezeli kontakt przynosi DZIECIOM wiecej szkod niz pozytku to lepiej go ograniczyc, ale najpierw naprawde warto przeanalizowac co jest lepsze dla dziecka z punktu widzenia dziecka a nie rodzica.
    • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 00:07
      Słuchajcie, napisałam to w afekcie, bez zagłębiania się w szczegóły i opierając się na dzisiejszym incydencie. Ale takie sytuacje mają miejsce częściej. I tu nie chodzi o sam soczek, czy gumę jako żywność bezwartościową! I nie chodzi o to, że zostały podane przed obiadem! Chodzi o to, że moja mama zwyczajnie ignoruje to, co mówię dzieciom, co im przekazuję i robi całkiem inaczej - dokładnie sytuacja dzisiejsza wyglądała tak:
      dzieci po spacerze, zmęczone i senne. Czekamy na obiad. Córka prosi mnie o picie. Zanoszę jej wodę. Wpada w histerię, zaczyna wierzgać nogami, leżąc na łóżku i drąc się, mówi, że nie chce wody tylko soczek. Mówię spokojnie, że dostanie sok po obiedzie, jeżeli chce jej się pić, niech wypije wodę, a zaraz będzie obiad. Żadna nowość, u nas zawsze tak to wygląda. Drze się jeszcze głośniej, wstaje, tupie nogami i krzyczy, że chce soczek. Na co przychodzi moja mama, wręcza jej sok, głaszcze po głowie i mówi 'już dobrze, jest soczek, nie płacz'. Córka wypija sok duszkiem i wtula się w babcię.
      Zdarza się to codziennie, codziennie staram się podchodzić do tego tak, jak mi poradziłyście, mimo że robię to wbrew sobie, ale dzisiaj nastąpiło apogeum. To był ten kolejny raz, który przeważył szalę. Nie chodzi o soczek, nie chodzi, że przed obiadem, chodzi o to, że moje zdanie okazało się niezauważalne, nieistotne, wszystko rozegrało się przy dzieciach i ich kosztem. Jak ja wypadam w takiej sytuacji w oczach dzieci? Czy taki szczegółowy opis sytuacji coś zmienia?
      Oczywiste jest dla mnie, że jeżeli moja mama jest sama z dziećmi, to ona decyduje, co i kiedy im dać. I w to nie ingeruję.

      'dziecko dostanie soczek PO obiedzie, który MUSI być zjedzony w CAŁOSCI'A co się w takim razie stanie z dzieckiem gdy mimo dobrego apetytu nie zje wszystkiego co dostało na talerzu? stosujesz jakieś extra sankcje gdy kotlecik nie zostaje dojedzony i 1 1/4 ziemniaczka już się nie zmieści?

      Nic takiego nie ma miejsca. Na co dzień dzieci zjadają chętnie i raczej wszystko, dostaja małe porcje, znam ich możliwości, a gdy nie mają ochoty, to nie jedzą. Deser jest tak czy siak. Znowu nie opisałam kontekstu tego zdania. Mama zawsze przed obiadem mówi dzieciom, jaka czeka ich słodka niespodzianka poobiednia. Reakcja syna jest wówczas taka, że zaczyna się złościć, widząc np. czekoladę, że nie może zjeść jej natychmiast i nie tyka już obiadu. Na co moja mama, że przecież nie może chodzić głodny, więc niech chociaż czekoladę zje.

      Swoją drogę nie wiem dlaczego jest tak, że gdy jesteśmy sami, na co dzień, dla dzieci te wszystkie nawyki żywieniowe i pewne zasady są jasne, znają już ten rytm i nie mają potrzeby go zmieniać. A gdy pojawia się pokusa, nagle wszystko pada.

      Co do pewności siebie. Po części macie rację. Ogólnie nie jestem pewna siebie, nie tylko w roli mamy. Chociaż wydawało mi się, że właśnie tu czuję się najlepiej. Ale może sposób, w jaki napisałam pierwszy tekst, świadczy o tym, że tu również nie mam wypracowanej pozycji...
      Jak sobie z tym radzić? Jak to zmienić? Jak pracować nad pewnością siebie? Jak pracować z dziećmi nad tym, żeby wiedziały, co wolno, a co nie, bez mojego ciągłego powtarzania?

      Wszystko to, co napisałyście, chcę głęboko przemyśleć, mimo że było skierowane do pierwszego wpisu, opisanego bez całego kontekstu.

      Jeżeli to, co dopisałam, coś zmienia, to proszę podzielcie się refleksjami.
      Dziękuję.
      • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 00:22
        Dodam jeszcze, że sytuacja, jaka miała miejsce, jest dla mnie jedną z tych, gdzie szczególnie trzeba mieć silną wolę i wykazać się konsekwencją działania - podanie dziecku soku jest uleganiem jego fochom. Dzięki tej lekcji nauczy się, że płaczem i kopaniem wymusi to, co chce.
        Mylę się?
        • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 01:17
          kiedy male dziecko histeryzuje to trzeba przede wszystkim uspokoic. Nie sadze by ustapieniu czasami dziecku 'psulo' je.
          Moze skoro babcia bywa sporadycznie, nie ma zlych zamiarow wobec wnukow, a pewnie i wobec ciebie, to lepiej nie ingerowac az tak bardzo w jej relacje z wnukami. A niech je troche rozpusci, od tego babcie sa, nawet jak to oznacza jakas czekoladke przed obiadem ;-). Troche sie wycofaj, poobserwuj jak sobie mama daje rade, zamiast walczyc. Przyjmij zasade ze skoro wychowała ciebie na rozsadna kobiete to wnukom nie zaszkodzii.
          ps z wlasnego dziecinstwa pamietam wakacje u dziadkow, w czasie ktorych babcia gotowala niemal codziennie dwa rozne obiady, inny dla mnie i inny dla brata. Wracalismy z tych wakacji niemozliwie rozpuszczeni, a w domu wszystko szybko wracalo na stare tory. Do dzis mam jednak mile wspomnienia z tych wakacji, co nie znaczy ze mam nie mile z domu rodzinnego ;-) Po prostu z dziadkami i z rodzicami bylo inaczej.
          • kol.3 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 07:35
            Przykład jest nietrafiony. Jeździliście do dziadków na wakacje, nie było zakazów, nakazów, dziadkowie Was rozpieszczali, w domu wszystko wracało do normy, ale nie było bieżącego podważania decyzji rodziców.
            A w tym przypadku babcia jest stosunkowo blisko i robi po swojemu, zmieniając decyzję matki i podważając jej autorytet, aby się przypodobać dziecku i ulegając jego histerii.
            Nie wiem co kiego grzyba babcia pasie dzieciaki soczkami (cukier, konserwanty, barwniki).
            • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 11:25
              Najczesciej na ten 'autorytet' wrazliwe sa osoby, ktore maja jego powazny deficyt. Nie sadze by matka, ktora naprawde jest pewna w swojej roli robila awanture swojej matce z powodu jakiegos w koncu drobnego nieporozumienia.
              Co do wakacji to babcia tez czasami zajmowala sie nami w domu, pewnie nie koniecznie wszytko robiac tak jak moja mama by sobie zyczyla, mama kwitowala to tekstem ze babcia 'daje sie dzieciom wykorzystywac, no ale skoro mamusi to sprawia przyjemnosc', i spokojnie wycofywala sie do swoich zajec, zakladajac chyba ze jej mama da sobie jednak rade z nami. Polecam te metode, dokladnie tak samo postepowalam w przypadku babc mojej corki (tez ja niemozliwe rozpuszczaly).
              Ps ja swojemu dziecku nawet czasami cole pozwolilam wypic, o zgrozo, , dlaczego - chyba dlatego ze lubila? corka nie umarla od tego, a do dzis jest jak patyk.
              • aqua48 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 11:38
                71tosia napisała:

                > babcia tez czasami zajmowala sie nami w domu, pewnie nie koni
                > ecznie wszytko robiac tak jak moja mama by sobie zyczyla, mama kwitowala to tek
                > stem ze babcia 'daje sie dzieciom wykorzystywac, no ale skoro mamusi to sprawi
                > a przyjemnosc', i spokojnie wycofywala sie do swoich zajec

                Wiesz, "dawanie się wykorzystywać" to inna sytuacja niż robienie wprost odwrotnie do tego co matka właśnie zapowiedziała i negowanie jej poleceń. Dla mnie to może być podważanie autorytetu rodzica, i wprowadzanie własnych zasad w cudzym domu.
                A metodą na opanowanie takich zachowań, może być stworzenie wraz z dziećmi muru na zasadzie: babcia nie wie jakie są nasze ustalenia, więc musimy jej pokazać/nauczyć ją na co zgadzamy się w naszym domu, a na co nie i dlaczego.
                Wobec tego w sytuacjach krytycznych dzieci wraz z mamą chórem mówią babci - u nas w domu nie jemy słodyczy PRZED obiadem, żeby się nie zapchać niepotrzebnie, nie pijemy słodkich napojów, bo niszczą szkliwo, itp, itd.. To też dobry sposób na utrwalenie tych zasada na których rodzicom zależy.
                • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 12:25
                  > A metodą na opanowanie takich zachowań, może być stworzenie wraz z dziećmi muru
                  > na zasadzie: babcia nie wie jakie są nasze ustalenia, więc musimy jej pokazać/
                  > nauczyć ją na co zgadzamy się w naszym domu, a na co nie i dlaczego.
                  Najlepszy sposob by pozbawic sama siebie przyjemnosc z wizyt babci. Jezeli jestes pewna ze jestes dobra matka to nie musisz nikogo do tego przekonywac i 'pokazywac kto tu rzadzi'. Naprawde na te dwa tygodnie wizyty lepiej darowac sobie te 'niezlomne zasady' i cieszyc sie tym ze dzieci czuja sie dobrze z babcia a babcia z nimi, nawet jak czasami zjedza czekoladka czy gume. Nie warto toczyc wojen o takie glupoty, no ale to moje zdanie, osoby ktora obie babcie mojej corki po prostu lubila, nawet jak sie nie zawsze z nimi zgadzala.
                  • aqua48 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 12:57
                    71tosia napisała:

                    > Naprawde na te dwa tygodnie wizyty lepiej darowac sobie
                    > te 'niezlomne zasady' i cieszyc sie tym ze dzieci czuja sie dobrze z babcia a b
                    > abcia z nimi

                    Trudno się cieszyć z wizyty kogoś kto nie potrafi dopasować się do zasad panujących u gospodarzy i nieustannie podważa ich autorytet.
                    Ja się zastanawiam PO CO autorka zaprasza matkę na tak długi okres czasu skoro wie, że ona będzie te jej zasady łamać i wprowadzać własne porządki, a autorka nie jest w stanie jej się stanowczo sprzeciwić.
                    Może lepiej wizyty ograniczyć do poobiedniej kawy? Albo składać je matce? Wtedy w razie drastycznej próby naruszenia zasad wychowawczych można powiedzieć: wychodzimy.
                    • allegra1002 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:11
                      Też przychalam się w stronę wypowiedzi 71Tosi.W prawdzie do wnuków jeszcze mi dość daleko, ale już teraz wiem że jak przyjdzie mi się nimi w przyszłości od czasu do czasu zajmować, to też je będę rozpieszczać.Ani mojej córce ani mojemu synowi raczej nie przyjdzie nawet przez myśl, powiązanie autorytetu, zasad, wartości i tych innych patetycznych określeń, z wypiciem soczku przed obiadem, albo pożuciem gumy nie w tym czasie w jakim życzy sobie mama czy tata.Autorytet, wartości moralne, zasady stosujemy w ważnych sprawach życiowych, tam gdzie mają one prawdziwe, praktyczne zastosowanie.Moje dzieci też dostawały na obiad czasem lody, babcia kupowała kolejne lalki barbie, chociaż były one zbyteczne i bardzo mało wartościowe od strony pedagogicznej ;-) ale skoro i dziecku i babci to radochę sprawiało, to czemu ja mam mieć za złe? tylko dlatego żeby moje było na wierzchu?! nie jestem ani małostkowa ani zawistna ani głupia ;-)
                      • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:22
                        Nie chodzi o to! Mogła jej dać sok przed tym, kiedy ja już wyraziłam swoje zdanie. Gdyby zareagowała pierwsza na prośbę córki i od razu nalała jej soku, pewnie powiedziałabym jej tylko, że wolałabym, żeby córka piła wodę tuż przed obiadem.
                        Źle opisałam widocznie sytuację, mogłam napisać tylko o tym, że mama notorycznie robi dokładnie odwrotnie niż ją proszę. Stawia mnie w cieniu i stara się zdobyć dzieci, stając przeciwko mnie. Pokazuje wyraźnie, że zdania mamy nie muszą szanować.
                        Tu jest sedno sprawy. To, że dzieci w ostateczności wybiorą mnie, jest oczywiste, nie powątpiewam tu w to, że to ja jestem w ich życiu najważniejsza.
                      • marsylvik Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 15:20
                        allegra1002 napisał(a):

                        > W prawdzie do wnuków jeszcze mi dość
                        > daleko, ale już teraz wiem że jak przyjdzie mi się nimi w przyszłości od cz
                        > asu do czasu zajmować, to też je będę rozpieszczać.Ani mojej córce ani mojemu s
                        > ynowi raczej nie przyjdzie nawet przez myśl, powiązanie autorytetu, zasad, wart
                        > ości i tych innych patetycznych określeń, z wypiciem soczku przed obiadem, albo
                        > pożuciem gumy nie w tym czasie w jakim życzy sobie mama czy tata.Autorytet, wa
                        > rtości moralne, zasady stosujemy w ważnych sprawach życiowych, tam gdzie mają o
                        > ne prawdziwe, praktyczne zastosowanie.

                        Moja mama od początku uważała, że od wychowywania są rodzice, a od rozpieszczania dziadkowie ;) A ja się z nią całkiem zgadzam. Ale! Jeśli wiedziała, że ja czegoś często dziecku odmawiam, a ono chciało, to mnie pytała o zdanie na temat odstępstwa. Albo mówiła dziecku, żeby mnie zapytało. A ja zazwyczaj pozwalałam, z okazji odwiedzin babci lub u babci panował większy luz.

                        A teraz inna sytuacja. Jest u nas dwunastoletnia siostrzenica. "Na żarty" (śmieszne tylko dla niej) zabiera plastikowe jajko na wodę za parę groszy. Kupione dla naszej rocznej córki na pierwszy Lany Poniedziałek, w którym jest w stanie uczestniczyć, bo już chodzi. No i okazuje się, że jajka nie ma. Zachodzę do rodziców, zostaję tym właśnie jajem obsikana... Siostra była zdziwiona i wkurzona, że jestem aż tak zła, bo to przecież tylko plastikowe jajko! Hmm... Dla nich to plastikowe jajko, dla mnie to kradzież i zepsucie zaplanowanej przez nas dla dziecka atrakcji.

                        W tej sprawie nie chodzi wcale o soczek, czy słodycz. Chodzi o brak poszanowania dla praw i woli matki tych dzieci przez ich babcię. Tylko tyle i aż tyle.

                        > Moje dzieci też dostawały na obiad czasem
                        > lody, babcia kupowała kolejne lalki barbie, chociaż były one zbyteczne i bardz
                        > o mało wartościowe od strony pedagogicznej ;-)

                        No ale kupowała chociaż były zbyteczne, a nie chociaż były wcześniej, przy niej, przez matkę zabronione, prawda?

                        Każdej mamie tutaj, która uważa, że chodzi o pierdoły i że ona na to pozwalała, albo pozwalała pozwalać chciałabym zadać pytanie, czy zdarzało się jej na coś nie pozwolić, by następnie ktoś dziecku na to celowo i z premedytacją pozwolił. I co wtedy czuły i myślały.
                    • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:16
                      Otóż odpowiadam. Poprosiłam mamę sama, żeby przyjechała do nas, bo mój partner wyjechał na miesiąc. Mama jest aktualnie na chorobowym i siedziała u siebie sama (mieszka daleko od nas). Chciałam, żeby mi trochę pomogła - dzieci mają 3 i 4 lata, starsze chodzi do przedszkola, a ja dodatkowo zajmuję się dzieckiem koleżanki (forma pracy). Trudno byłoby mi samej pogodzić poranne odprowadzanie córki do przedszkola z synem, szybki powrót do domu, bo przed 9 przychodzi już córka koleżanki (2 lata) i odbiór córki razem z synem i dodatkową podopieczną. Mama sama zaproponowała, że przyjedzie do mnie i zostanie na czas, kiedy mojego partnera nie ma.

                      W innych sytuacjach, kiedy przyjeżdża na kilka dni, wszystko jest w porządku. Wtedy zasady są naginane, ale nigdy nie zdarzają się sytuacje, kiedy moje zdanie jest podważane przy dzieciach. Jest to podstawowa zasada dobrych relacji w rodzinie, która została złamana i doprowadziła do tego, że powiedziałam mamie, że jeżeli mam płacić taką cenę za to, to wolę, żeby wróciła so siebie i poradzę sobie sama. Co właśnie dzisiaj nastąpiło.

                      Do tego jeszcze raz powtórzę. Nie chodzi o słodycze, napoje, bajki, czapki na głowie, buty zimowe w upał - chodzi o ignorowanie tego, co mówię, moich decyzji i moich zasad i robienie tego na oczach dzieci, zaraz po tym, kiedy czegoś im zabroniłam. Nie wtrącam się w sposoby mamy, kiedy zostaje z dziećmi sama. Wtedy jest jej czas.
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:05
                > Ps ja swojemu dziecku nawet czasami cole pozwolilam wypic, o zgrozo, , dlaczego
                > - chyba dlatego ze lubila? corka nie umarla od tego, a do dzis jest jak patyk.
                Po tym zdaniu stwierdzam, że jednak zupełnie nie rozumiesz sedna sprawy.
                • tjoanna Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:30
                  Ja Cię bardzo rozumiem i równie bardzo dziwię się głosom, które dziwią się Tobie.
                  Owszem, Twoja matka podważa Twój autorytet, pokazuje dzieciom, że nie muszą się z Tobą liczyć, i robi to im większą krzywdę niż Tobie.
                  Jeśli ustanawiasz zasady, to Ty możesz być osobą, która je czasami nagnie, a nie kto inny, kto pokaże, że tak sobie pleplasz.
                  Dzieci potrzebują mieć rodziców, z którymi się liczą, to jest dla nich ważniejsze niż możliwość dostania soczku przed obiadem, to im daje poczucie bezpieczeństwa. Dzieci potrzebują też czasami nie dostać tego, co jest akurat ich kaprysem, to jest niezbędne dla rozwoju ich dojrzałości.
                  Moim zdaniem Wasza (Twoja i matki) trudna historia wcale nie musi być brana pod uwagę, żeby właściwie zinterpretować to, o czym piszesz.

                  Próbowałaś szczerze i spokojnie porozmawiać z mamą, kiedy nie ma w pobliżu dzieci? Powiedzieć, że Cię to boli, że te sprawy są dla Ciebie ważne i żeby nie postępowała WBREW Twoim zasadom? To jedyne, co mi przychodzi do głowy, może akurat by pomogło, tym bardziej, że się jakoś lubicie...
          • yayebye Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 18:00
            71tosia napisała:

            > ps z wlasnego dziecinstwa pamietam wakacje u dziadkow, w czasie ktorych babcia
            > gotowala niemal codziennie dwa rozne obiady, inny dla mnie i inny dla brata.
            > Wracalismy z tych wakacji niemozliwie rozpuszczeni, a w domu wszystko szybko wr
            > acalo na stare tory. Do dzis mam jednak mile wspomnienia z tych wakacji, co ni
            > e znaczy ze mam nie mile z domu rodzinnego ;-) Po prostu z dziadkami i z rodzic
            > ami bylo inaczej.

            Ale to jest zasadnicza różnica i sedno problemu. Co innego rozpuszczać dzieciaki kiedy nie ma rodziców - a co innego przy rodzicach i wbrew ich decyzji!
            Jak oddawałem dzieciaki pod kuratelę dziadkom, w ogóle nie wtrącałem się. Rozpuszczali jak chcieli i kiedy chcieli. Nie mówiłem dziadkom co mają robić - np. przed obiadem nie dajemy cuksów, a bajki będa po całkowicie zjedzonej kolacji. Zostawiałem to.
            Ale na wspólnych spotkaniach, kiedy dzieci były pod naszą - rodziców - opieką NIGDY nie pozwoliliśmy sobie by któreś z dziadków kontestowało nasze polecenia. A rodzina niełatwa - trudne charakterki, więc na początku parę zgrzytów było, ale sytuacja się klarownie ustabilizowała. Dziadkowie i my się dotarliśmy, a większych problemów z dzieciakami nie ma. Zadziwiające jak dzieciaki przestawiały się z trybu rozpuszczonego na wychowawczy i odwrotnie.
            • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 19:51
              Ja rozumiem, że matka może nie mieć zrozumienia dla "zasad" córki i je bojkotować, bo to nie jest bynajmniej biedna, zdominowana przez mamę dziewczyna. Przeciwnie, swoimi nakazami i zakazami usiłuje regulować wszystko.
              Jej dzieci mają prawo całować tylko rodzice ( i siebie nawzajem ) - ci w usta.
              Dziadkowie mają prawo do całusów w policzek i czoło. Pozostała rodzina ma się witać uściskiem ręki. Podobno chodzi o higienę, ale jakoś nie widzę związku higieny ze stopniem pokrewieństwa.
              Strach pomyśleć, jakby babcia się zapomniała i pocałowała nie tam, gdzie można. W świetle tego co przeczytałam, to raczej córka terroryzuje otoczenie swoimi nieracjonalnymi zasadami, no ale jej dzieci, jej problem,
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:34
                Widzę, że bacznie śledzisz rozwój komentarzy w wątku. I że wyobraźnia Cię już mocno ponosi. I w dodatku wierzysz w to, co piszesz. Cytuj proszę ze źródła, jeżeli już posuwasz się do tworzenia nowych faktów.
                • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 22:27
                  To nie jest kwestia mojej wyobraźni. O swoich zasadach dot. całowania dzieci pisałaś w kilku miejscach.
                  • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 22:52
                    o_O
                    • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 26.04.14, 11:35
                      To ma być dyskusja?
                      A przedszkole też już odpowiednio ustawiłaś? Dziecko jeszcze nie zaczęło do przedszkola chodzić, a już chciałaś ustawami regulować wielkość posiłków czy długość spacerów. Naprawdę uważasz, że trzeba ustawodawcę angażować w takie sprawy?
        • 3-mamuska Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 19:02
          gemmi18 napisał:

          > Dodam jeszcze, że sytuacja, jaka miała miejsce, jest dla mnie jedną z tych, gdz
          > ie szczególnie trzeba mieć silną wolę i wykazać się konsekwencją działania - po
          > danie dziecku soku jest uleganiem jego fochom. Dzięki tej lekcji nauczy się, że
          > płaczem i kopaniem wymusi to, co chce.
          > Mylę się?


          I tu sie myślisz, dziecko wychowuje sie sercem a nie żelazna konsekracja.
          Dziecku spadł cukier było głodne.
          Jestes bardzo młoda i popełniłeś błędny ktore najcześciej popełnia sie przy pierwszym dziecku.

          A nie pomyślałas ze babci zwyczajnie ciezko słuchać płaczu małego dziecka, dają dziecku soczek nie chodzi o to aby ci dokopać, tylko ukoic płacz dziecka ...

          Nie szary sie z mama i to kto jest ważniejszy, naucz sie ze dziecko jest dla swiata nie dla ciebie, potem bedzie to samo w przedszkolu czy szkole.
          Często dzieci mówią :a pani powiedziała, a pani robi inaczej, co innego pozwala.

          Sam masz czasem ochotę na cos , ciekawe gdyby ktos dawał co cos czego nie chcesz,dziecko tez ma prawo mieć ochotę na soczek a nie wodę.
          Nie rozumiem tego ze dziecko to robot i ma matki słuchać i juz.
          Jesli bedziesz tak robić czekają cie zaciekle wojny z nastolatka.
          Wiem to bo moja matka była identyczna ja ty bo ona zadzi, dziecko ma słuchać bo ona ma władze.
          Gdy miałam 15 lat wyprowadziłam sie do ojca i nie widziała mnie kilka miesięcy bo jej unikałam, teraz nie widziała mnie od 2 lat a rozmawiałam z nia moze z tok temu przez telefon.

          Chcesz żelaznej dyscypliny proszę bardzo żebyś potem nie żałowała.
          • anoraak Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 20:00
            OMG
            spadek cukru następuje tylko w obecności babci :) niezłe:)
            bo jak babci nie ma to nie ma problemu z tego co autorka pisze a i ja osobiście doświadczyłam
            a moja mama np dawała dziecku to co chciało bo wstydziła się krzyków przed sąsiadami :)

            dzieci 3,4 letnie uczą się już i nabierają nawyków - podważanie opinii matki jest w tym momencie kompletnie nie wychowawcze

            zastanawiam się jak to możliwe że na forum starsze dziecko na pytanie " czy podajecie dzieciom soki / słodkie napoje do szkoły/ przedszkola" 99 % odpowiedzi było, że nie, że oczywiście, że wodę tylko i w żadnym wypadku te wstrętne soki

            uczepiłam się tych soczków choć sedno jest zupełnie inne, matka ma prawo ustanowić swoje reguły, babcia powinna się do nich dostosować, zwłaszcza jak służą dziecku a nie jawnie je podważać przy dzieciach, dotyczy to żywienia i innych sfer życia
          • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 21:07
            Nie chodzi (kurna!) o soczek! Ludzie, skoro są tacy, którzy zrozumieli istotę sprawy, to znaczy, że się da! Moje dzieci piją soki (nie syropy), jedzą czekoladę, domowe ciasta, piją colę, mają swobodę w działaniu, są kochane i nie ma żadnej żelaznej dyscypliny!
            > Nie szary sie z mama i to kto jest ważniejszy, naucz sie ze dziecko jest dla sw
            > iata nie dla ciebie, potem bedzie to samo w przedszkolu czy szkole.
            > Często dzieci mówią :a pani powiedziała, a pani robi inaczej, co innego pozwala
            To świadczy o tym, że nie czytasz ze zrozumieniem i wyrywasz informacje z kontekstu. Napisałam wyraźnie, że gdy babcia lub ktokolwiek inny jest z dziećmi sam, to postępuje wg swoich zasad i jest to dla mnie oczywiste i nie wnikam w to.
            Moja mama pokazała dzieciom z zadowoleniem, że to co ja mówię, to nieistotna paplanina.
            Najpierw przeczytaj wszystkie moje wypowiedzi, w których pogłębiałam istotne informacje, później przeczytaj to kilka razy, wg uznania, tak, żebyś zrozumiała sens, a później pisz, może wtedy uda Ci się napisac na temat.
            • lia.13 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 28.04.14, 09:23
              Oczywiście, że się da zrozumieć Twoją wypowiedź, a ludzie sprowadzający problem do "soczków" trywializują całą sprawę. Powinnaś porozmawiać z mamą na osobności. Część pisała, czy warto wybierać między babcią i brakiem zasad na czas jej wizyty a zachowaniem zasad kosztem wyrzucenia babci z życia dzieci. Osobiście nie wierzę w to, że którakolwiek babcia na uwagę/prośbę/polecenie matki, aby mówić wspólnym głosem w wychowaniu, i nie uleganiu kaprysom dzieci, obraziła się na to i zerwała kontakty z wnukami oraz córką. No ludzie, trochę realizmu. A wiecie do czego prowadzi takie uleganie dzieciom z soczkiem i czekoladkami przed obiadem "bo płacze"? Dzikimi wrzaskami w sklepie podczas zakupów, bo nie dostało zabawki, chipsów itp. dupereli. Jeśli babcia nie rozumie to proponuję następnym razem, gdy dziecko dostanie czekoladkę i soczek, w konsekwencji czego już nie zje obiadu, powiedzieć do babci "a teraz proszę dziecko nakłonić do zjedzenia obiadu, ja umywam od tego ręce, niech mamusia po swojemu sprawi aby dziecko zjadło, skoro powiedziało się A to trzeba i powiedzieć B". Gdy babcia naocznie zaobserwuje, że jej metody wychowawcze nie działają to może ją to otrzeźwi.
              • krolowa_karo Re: Dziadkowie kontra rodzice... 30.04.14, 09:48
                >gdy dziecko dostanie czekoladkę i soczek, w konsekwencji czego już nie
                > zje obiadu, powiedzieć do babci "a teraz proszę dziecko nakłonić do zjedzenia o
                > biadu, ja umywam od tego ręce, niech mamusia po swojemu sprawi aby dziecko zjad
                > ło, skoro powiedziało się A to trzeba i powiedzieć B"

                Brawo! Nie ma jak wmuszanie w dziecka jedzenia! Najlepiej mamie na zlosc!
                • lia.13 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 30.04.14, 22:05
                  A ty w ogóle choć stałaś kiedykolwiek obok dziecka? Oczywistym jest, że dziecko przy takiej ulegającej mu babci nie zje ani grama obiadu. Gdyby po zjedzeniu czekoladki chętnie zjadało obiad, nikt nie robiłby problemu z takiej kolejności. Chodzi o to, aby szacownej mamusi dać nauczkę, nie zaś dziecku, dziecko sobie poradzi ;) I jak ty sobie niby wyobrażasz to "wmuszanie"? Przywiązać dziecko do krzesła, siłą żuchwę odciągnąć i pchać łychą? Pomyśl trochę zanim coś następnym razem napiszesz.
      • enjo Re: Dziadkowie kontra rodzice... 28.04.14, 09:29
        A ja tam Cie rozumiem. Bo ten soczek czy inne slodkosci to sa tylko przyklady i male elementy w wiekszej calosci. Ja kocham moich rodzicow baaardzo, ale nie jestem w stanie zrozumiec, ze moj Tata potrafi podejsc do tematu: "to Twoje dzieci i wychowuj je po swojemu. Za 15 lat pogadamy, czyje metody okazaly sie sluszniejsze", a moja Mama i Tesciowa sa przekonane, ze po jednym dniu, lepiej znaja moje dzieci.
        Moja Mama ma tendencje do cofania mi dzieci w rozwoju: poda czterolatkowi kubeczek pod dziobek, "bo rozleje" (moje dziecko nie dosc, ze umie, to na dodatek wie, ze gdy rozleje, ma isc po szmate i wytrzec, bo przeciez kazdemy moze sie zdarzyc), mlodszego nauczyla zasypiac ze soba, mimo ze od poczatku uczylismy dzieci samodzielnego zasypiania.
        Tesciowa wiecznie mnie strofuje, ze ograniczam dzieciom dostep do slodyczy, bo przeciez jej syn (a moj maz) zawsze jadl tyle slodyczy ile chcial i nigdy nie bylo z tym problemu. No coz, moze przez 30 lat nie bylo, ale teraz zaczynaja mu sie kruszyc zeby, a ja jestem przekonana, ze to wina diety.
        Efekt tego jest taki, ze, owszem, odpuszczamy dwutygodniowy wyjazd z dziadkami na wakacje (choc Tate prosze o wsparcie i mitygowanie Mamy), ale jak moj maz pojechal w dluzsza delegacje, to zaparlam sie i nie prosilam zadnej z Babc o pomoc. Wlasnie dlatego, zeby nie musiec sie uzerac jeszcze z nimi.
        I rozumiem, ze komus z zewnatrz moze sie wydawac, ze "to tylko soczek", ale w takim przypadku, jak opisuje to gemmi18, to JEST podwazanie autorytetu rodzicow i uwazam, ze nalezy z tym WALCZYC. dla dobra naszych dzieci tez!
        za co trzymam kciuki!
        e.
    • kachaa17 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:23
      a ja myślę, że te drobiazgi tak cię wytrącają z równowagi, bo sama czujesz się niepewnie przy swojej mamie. Po prostu jeszcze nie stanęłaś silnie na swoich nogach. I prawdopodobnie za taka twoją reakcją stoi twoje ogólne poczucie, że jesteś nieważna, że mama cie lekceważy. Piszę tak tylko na postawie własnego doświadczenia. Moja mama w dzieciństwie nie przestrzegała granic i nie stawał po mojej stronie. Np. dysponowała moimi rzeczami jak swoimi, zezwalała na pożyczanie ubrań przez moją siostrę bez mojej zgody. A gdy ja się złościłam to obwiniała mnie za moją złość. Twierdziła, że nie mam podstaw do złości, że o co tyle szumu. Tym samym nauczyła mnie, że jestem nieważna. (to jest tylko jeden przykład takich sytuacji). I ponieważ nie przepracowałam tego to teraz w błahych sprawach w relacji z mamą ogarnia mnie gniew. I wiem, ze wynika on z poczucia krzywdy z dieiciństwa.
      • tjoanna Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:36
        Moja mama nigdy takich rzeczy nie robiła, a jednak wyobrażam sobie, że zwyczajnie bym się wściekła, gdyby ona czy ktokolwiek inny, postąpił wyraźnie wbrew moim słowom wobec moich dzieci.
        Serio to nie jest dla nikogo problem?

        To wyobraźcie sobie sytuację w pracy: uczycie nowego pracownika, jak wykonywać pracę, a zaraz przychodzi kierownik innego działu i mówi przy Was "ee co Ty, nie słuchaj jej, to są głupoty, nie musisz nic wymyślać, jak ci się nie chce, to sobie tu przekopiuj i spoko". I co - ciśnienie nie skacze w ogóle? A tu chodzi o kogoś znacznie ważniejszego, bo dzieci i o coś znaczenie ważniejszego, bo proces ich wychowania.
        • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:47
          dom to nie zaklad pracy czy wojsko! I naprawde uwazasz ze wzmacniasz swoj autorytet w oczach dzieci drac koty sie z wlasna matka o jakis soczek czy czekoladke?
          • tjoanna Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:52
            Ja nie drę kotów, to matka autorki woli podważyć jej autorytet byle tylko dać dziecku soczek.

            A zasady potrzebne są w rodzinie tak samo jak wszędzie indziej. Jak dziecko nie będzie ich miało w domu, nie będzie umiało się potem przystosować w pracy. Polecam lekturę
            sensus.pl/ksiazki/mali-tyrani-ksztaltowanie-dojrzalosci-psychicznej-i-emocjonalnej-u-dzieci-i-mlodziezy-michael-winterhoff,maltyr.htm
          • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:59
            Bardzo proszę nie wprowadzać kolejny raz w błąd i nie pisać, że chodzi o podanie soczku czy czekolady. Wyjaśniłam to już wyżej.
            • marsylvik Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 16:08
              gemmi18 napisał:

              > Bardzo proszę nie wprowadzać kolejny raz w błąd i nie pisać, że chodzi o podani
              > e soczku czy czekolady. Wyjaśniłam to już wyżej.

              Być może reakcja dużej części forum jest dla Ciebie podpowiedzią. Możliwe, że Twoja mama tak jak forumki nie jest w stanie wyobrazić sobie, że nie chodzi Ci o soczek, czy o znęcanie się nadmiarem zasad nad dziećmi i nie rozumie sedna problemu. Może nie potrafi zrozumieć, że unikanie podważania Twojego autorytetu to coś, co jest dla Ciebie ważne.

              No i jeszcze jedno. Nie da się sprawić, żeby wszyscy Cię zrozumieli. Choćbyś nie wiem jak wyraźnie mówiła czy pisała, zawsze może się znaleźć ktoś, kto zinterpretuje po swojemu. Bo chce. Albo nie umie inaczej. Nie Twoja wina, nie Twój problem tak naprawdę. Z takimi ludźmi jak z dziećmi: jak się nie da wytłumaczyć, to trzeba ich przyzwyczaić, behawioralnie. Na rażące naruszenie Twoich granic odpowiadać natychmiast, za każdym razem, konsekwentnie (ale adekwatnie, nie przeginać oczywiście).
        • noname2002 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 09:20
          Moja mama nigdy takich rzeczy nie robiła, a jednak wyobrażam sobie, że zwyczajn
          > ie bym się wściekła, gdyby ona czy ktokolwiek inny, postąpił wyraźnie wbrew moi
          > m słowom wobec moich dzieci.
          > Serio to nie jest dla nikogo problem?

          Ja rozumiem, też od początku miałam wrażenie, że problem nie w soczkach tylko w ciągłym podważaniu autorytetu mamy. Dzieci pewnie też są kompletnie wygłupione, z jednej strony mama, a z drugiej przekaz od babci, że nie trzeba się przejmować tym co mówi albo słuchać jej poleceń, że to co mówi i robi to bzdura.
      • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 13:57
        Co do opisu relacji z mamą - nie mam wiedzy psychologicznej, ale to co napisałaś, dokładnie odzwierciedla sytuacje również z mojego życia z mamą. Oddawała moje zabawki młodszym kuzynkom, mimo że prosiłam ja, żeby mi je zostawiła. Przy okazji związku z jednym z mężczyzn, nie brała pod uwagę mojego zdania na temat wyjazdów do jego domu na wieś. Nie znosiłam tego miejsca, czułam się tam źle i jak piąte koło u wozu. Ale jeździć musiałam w każdy weekend. W sytuacji 'moje słowo przeciwko jego słowu', w pełni wierzyła jemu.
        W dodatku była jeszcze taka sytuacja, że byłyśmy z mamą same. Kiedy już zaczynałam pytać, dlaczego, to mama mówiła, że tata od nas odszedł i najwyraźniej nie potrzebuje utrzymywać kontaktów (przez 7 lat w ogóle go nie było w moim życiu, w żaden sposób). Po tym czasie spotkaliśmy się, jak miałam 15 lat. Od tamtej pory mam dobry kontakt z tatą. Ale dopiero niedawno dowiedziałam się, że mój tato spędził ten czas w więzieniu. Wiedziała o tym cała moja rodzina, wszyscy utrzymywali to w tajemnicy na prośbę mamy. Nigdy nie miała odwagi powiedziec mi prawdy. A dla mnie to ogromna różnica - powiedzieć, że zostawił nas i nie ma potrzeby się kontaktować (przez tę wersję bardzo narastał we mnie żal do ojca i złość i również poczucie, że jestem dla niego nieważna), a powiedzieć prawdę, że tato trafił do więzienia i może nawet starać się zadbać o mój kontakt z nim.
        Na czym polega to przepracowanie emocji? Nie wiem, czy zwykła rozmowa cokolwiek by wskórała, bo znając moja mamę, po prostu odpowiadałaby, że ona tak nie uważa/nie zgadza się z tym itp. Potrzebna jest pomoc psychologa? Chciałabym móc uwolnić się od wszelkich obciążeń, jakie poniosły ze sobą doświadczenia z całego życia...
        • allegra1002 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 14:05
          To może trzeba było zacząć od tego ostatniego postu a nie od tych soczków i gum do żucia?Okłamujesz sama siebie? kładziesz nacisk na sprawy błahe, demonizujesz je a teraz się okazuje że chodzi o coś zupełnienie innego i te nieszczęsne soczki są tylko przykrywką.
          • tygrysio_misio Re: Dziadkowie kontra rodzice... 27.04.14, 11:52
            inteligentny człowiek od razu wywnioskował, że post nie jest o soczkach tylko o większym problemie

        • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 14:26
          wiesz nie jestem pewna czy wolabym prawde ze ojciec w wiezieniu, twoja mama pewnie uznala (slusznie czy nie) ze dziecku lepiej tej prawdy oszczedzic.
          Co do wyjazdow nie mam zdania, moze po prostu nie miala cie z kim zostawic?
          Mam dziwne wrazenie ze w relacjach z matka probujesz odreagowac stare 'krzywdy'. I nie pisze tego by zrobic ci przykrosc, raczej by pokazac ze mozna tez inaczej podchodzic do relacji z moja mama moje dziecmi, nawet wtedy gdy nie do konca z racjami mamy sie zgadzasz, ze nie musisz sie tak spinac i 'walczyc', ze warto czasami ustapic i dziecku i matce. Bo matki ktore maja duzo pewnosci w swej roli zwykle nie przesadzaja z dyscyplina i 'zasadami', nie mysla 'moje zdanie ma byc swiete'.


          ps o coli napisalam ci po to by pokazac ze przesadzasz, rodzina to nie wojsko, dziecku potrzebna jest dyscyplina/zasady ale czasami odejscie od nich tez.
          • aqua48 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 15:02
            71tosia napisała:

            > wiesz nie jestem pewna czy wolabym prawde ze ojciec w wiezieniu, twoja mama pew
            > nie uznala (slusznie czy nie) ze dziecku lepiej tej prawdy oszczedzic.

            Na prawdę wolałabyś uważać, że ojciec Cię zostawił z własnej woli?

            > matki ktore maja duzo pewnosci siebie nie mysla 'moje zdanie ma
            > byc swiete'.
            > dziecku potrzebna jest dyscyplina/zasady ale czasami odejscie od nich tez.

            Autorka wcale tak nie myśli, wręcz przeciwnie, napisała przecież, że zgodziłaby się na podanie dziecku przez matkę soczku, tylko nie PO tym jak zabroniła tego dziecku.
            • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 16:26
              pedofil, morderca? Naprawde uwazasz ze w takim przypadku lepiej dla dziecka wiedziec? Ja nie jestem tego taka pewna, na sczescie nie musze takich dylematow roztrzygac.
              'zabranianiac' i 'egzekwowac' i bron boze nie ustapic na krok, zwlaszcza wlasnej matce/tesciowej bo to 'zrujnuje' ich autorytet- no coz niektore mamy maja takie metody. Byc moze to w ich rodzinie dziala (chociaz z tego co pisze autorka slabo). Ja wole swoj autorytet potwierdzac jednak inaczej.
              • aqua48 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 22:36
                71tosia napisała:

                > pedofil, morderca? Naprawde uwazasz ze w takim przypadku lepiej dla dziecka wi
                > edziec? Ja nie jestem tego taka pewna, na sczescie nie musze takich dylematow r
                > oztrzygac.

                Dziecku nie trzeba krok po kroku opisywać ze szczegółami za co ojciec został skazany, niewątpliwie jednak jest dla niego lepiej jeśli ma świadomość, że nie jest niekochanym i porzuconym przez ojca dzieckiem. Kara więzienia jest orzekana nie tylko za pedofilię lub morderstwo...

                > bron boze nie ustapic na krok, zwlaszcza wlas
                > nej matce/tesciowej no coz niektore mamy maja t
                > akie metody.

                Z opisu wynika, że to niektóre matki/teściowe preferują stawianie swojej osoby na pierwszym miejscu, zwłaszcza tam gdzie dla dobra wnuków powinny ustąpić pierwszeństwa w decyzjach rodzicom. To dziwaczne metody dowartościowania się i skonfliktowania rodziny, no i jak widać prowadzą w prostej drodze do rozluźnienia z tymi wnukami kontaktu.
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:45
                Coraz wyraźniej widzę rozbieżność między moją i Twoją osobowością. Zwyczajnie nie zgadzam się z tym, co piszesz.

                > pedofil, morderca? Naprawde uwazasz ze w takim przypadku lepiej dla dziecka wi
                > edziec? Ja nie jestem tego taka pewna, na sczescie nie musze takich dylematow r
                > oztrzygac.

                Mój tato siedział za próbę realizacji sfałszowanego czeku, wystawionego na sporą kwotę.
                Nic osobistego, nie wyrządził nam krzywdy bezpośrednio. Ludzie popełniają błędy i trzeba umieć je wybaczać. Śmiem nawet napisać, że zrobił to w słusznym celu, nie podważając faktu, że było to złe. Nie masz pojęcia, jaką część mnie pochłonęły myśli, że odszedł, bo go nie interesowałam, bo nie byłam dla niego ważna. On nie odszedł, trafił do więzienia i obowiązkiem racjonalnie myślącego rodzica było zadbanie o możliwość jakiegokolwiek kontaktu. A nie okłamanie mnie i wywołanie negatynego obrazu ojca.
          • tjoanna Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 15:03

            > ps o coli napisalam ci po to by pokazac ze przesadzasz, rodzina to nie wojsko,
            > dziecku potrzebna jest dyscyplina/zasady ale czasami odejscie od nich tez.

            Tyle że odchodzić powinna ta osoba, które je wyznaczyła.
        • kachaa17 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 16:52
          Przepracowanie relacji może różnie wyglądać. Czasami nie da się bez psychologa. Możliwe, ze wystarczy uświadomienie sobie co tak naprawdę jest problemem. Nie wiem tego do końca.
          Ja jestem po 5 latach terapii i też nie do końca mi się udało to przerobić. Dopiero teraz jak zamieszkałam na powrót z mamą, to widzę jaka ona jest i jak to mogło na mnie wpłynąć. I wydaje mi się, ze zaczynam sobie z tym radzić.
          • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 22:46
            Autorko, przeczytaj sobie opis takiej specyficznej osobowosci i zastanów się, czy pewne opisane tu zachowania nie wyglądają dla Ciebie znajomo. Oczywiscie, w zaleznosci od stopnia zaburzenia, taka osoba może posiadac jedynie niektóre z opisanych cech i zachowań:

            krzykopomoc.blox.pl/2012/04/O-narcystycznej-psychopatycznej-matce-cz1.html
            krzykopomoc.blox.pl/2012/04/Onarcystycznej-psychopatycznej-matce-cz2.html
            krzykopomoc.blox.pl/2012/04/O-narcystycznej-psychopatycznej-matce-cz3.html
            krzykopomoc.blox.pl/2012/04/O-narcystycznej-psychopatycznej-matce-cz4.html
            krzykopomoc.blox.pl/2012/04/O-narcystycznej-psychopatycznej-matce-cz5.html
            krzykopomoc.blox.pl/2012/04/O-narcystycznej-psychopatycznej-matce-cz6.html
            • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:03
              Owszem, wyglądają znajomo - dokładnie taka jest moja ciotka.
              • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:08
                Narcyzm przechodzi często w genach. Więc b. możliwe, że jest więcej narcystycznych osób w Twojej rodzinie. Przypadki osób, które mają tylko kilka cech nercystycznych np. 2-3 określa się, jako mające rys narcystyczny a nie narcystyczne zaburzenie osobowosci.
                • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:18
                  Nie przeczytałam i nie przeczytam wszystkiego, bo nie mam czasu. Ciotka, o której pisałam, to żona brata mojej mamy, więc jej geny nie zagrażają naszej rodzinie :D. Posługując się popularną definicją osoby narcystycznej stwierdzam, że żałuję, że nie mam chociaż tych kilku jej cech. Pewność siebie przynajmniej umiarkowana niezmiernie by mi się przydała. Mam raczej zbyt niskie poczucie własnej wartości. Skąd pomysł na podsunięcie mi tych linków?
                  • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:27
                    Często narcyzi wybierają siebie nawzajem, więc skoro brat mamy wybrał sobie na żonę narcystyczną osobę, to istnieje spore prawdopodobieństwo, ze sam jest narcystyczny, lub ma przynajmniej rys narcystyczny. Tak to wygląda ;) Opisane zachowania Twojej mamy, np. ignorowanie Twoich prósb, robienie na przekór, nielojalnosc wobec Ciebie jako dziecka, matkowanie Twoim dzieciom jakby zamiast Ciebie i nie liczenie się z Twoim zdaniem itp. nakierowały mnie na podsunięcie Ci tych linków. Poczytaj na spokojnie, gdy będziesz miała czas. Plus dwie inne książki "Toksyczni rodzice" i "Powrót do swego wew. domu". Pozdrawiam, zuzi.1
                    • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:37
                      Uff, czyli pisałaś w kontekście mojej mamy? Myślałam, że o mnie.
                      No tak, w trakcie innej sprzeczki, mającej miejsce ostatnio, powiedziałam jej, że jest narcystyczną krytykantką - intuicyjnie, na szybko, właśnie tak ją ucharakteryzowałam.
                      Powiedziałam jej też, że jest 'ludzkim snobem' - mając na myśli jej snobistyczne podejście do ludzi. Nie ma znajomych, każdego z rodziny ma dokładnie skrytykowanego za jakąś pojedynczą cechę i tak też eliminuje ludzi ze swojego środowiska - powierzchownie oceniając po jakimś incydentalnym zdarzeniu.
                      Może uda mi się przeczytać to, co mi podesłałaś. Dzięki.
                      • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:41
                        Dokładnie, trafnie dopisałaś dalsze cechy. Tak, miałam na myśli Twoją mamę.
                        Przeczytaj jeszcze ten wątek:
                        forum.gazeta.pl/forum/w,898,147188669,147188669,Jak_sie_chronic_przed_narcystycznymi_ludzmi.html
                        • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:47
                          www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&sqi=2&ved=0CCkQFjAA&url=http%3A%2F%2Fpracownia4.wordpress.com%2F2008%2F05%2F10%2Fnarcystyczna-rodzina%2F&ei=YeNWU6eCKouP5ASBzoDABg&usg=AFQjCNGF4neCMOsGF4Pc28h7QRBOrhWwPw&bvm=bv.65177938,d.bGE
                          • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 00:48
                            narcyzm genetyczny!!! No coraz ciekawsze teorie ;-)
                            • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 01:03
                              "What causes Narcissistic Personality Disorder?

                              The cause of Narcissistic Personality Disorder is unknown at this time. There is some evidence that genetic predisposition and other biological or biochemical factors are involed for some people. Psychological factors are also involved for most people"

                              www.daughtersofnarcissisticmothers.com/cause-of-narcissistic-personality-disorder.html
                  • malvinnka Re: Dziadkowie kontra rodzice... 03.05.14, 15:10
                    Posługując się popularną definicją osoby narcystycznej stwierdzam, że ża
                    > łuję, że nie mam chociaż tych kilku jej cech. Pewność siebie przynajmniej umiar
                    > kowana niezmiernie by mi się przydała.
                    Mam raczej zbyt niskie poczucie własnej
                    > wartości.

                    Obiegowa opinia narcyza nijak ma się do rzeczywistości. Osobowość narcystyczna to osobowość zaburzona, taka osoba ma niskie poczucie własnej wartości. To, co może z boku wyglądać na miłość własną w przypadku "narcyza" to najczęściej rozpaczliwa próba kompensacji poważnych deficytów.
    • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 22.04.14, 23:10
      Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Widzę, że opinii na temat tej sytuacji jest wiele, każda inna, mniej lub bardziej przychylna mojej osobie, co znaczy, że dyskusja jest zdrowa.
      Oczywiste jest, że każdy stosuje inne metody wychowawcze, w zależności od tego, jakie ma dziecko i w jakim otoczeniu żyje. I że pewne postępowania dla jednego będą na pierwszym, a dla innego na drugim miejscu. Dziękuję za te głosy, każdy dał mi do myślenia i pozwolił spojrzeć obiektywnie na zaistniałą sytuację.
      Zauważyłam też ciekawe zjawisko - ten sam temat poruszyłam na forum 'małe dziecko'. Polecam przeczytać tamte wypowiedzi. Być może różnica zdać i sposób patrzenia zależy od tego, na jakim etapie znajduje się osoba komentująca, jak świeże są dla niej tematy wychowania małego dziecka.
      Pozdrawiam.
      • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 00:51
        oczywiscie ze tak, im starsze ma sie dziecko tym samemu sie jest starszym, pewniejszym siebie, wlasnych metod i pogladow wiec i mniej konfrontacyjnym. Chociaz pewnie nie to chcialas przeczytac ;-)
        • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 01:37
          Przeceniasz swoje kompetencje i chyba minęłaś się z powołaniem...
          • allegra1002 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 08:24
            Dla mnie nadal jest zagadką dlaczego tytuł jest "Dziadkowie kontra rodzice" dlaczego w pierwszym poście który ma być wyjaśnieniem i prośbą o porady w postępowaniu jest " Dla jednych pierdoła, dla innych rzecz bardzo ważna - dla mnie ważna, bo takie zachowania rozwalają cały nasz wypracowany system. Chodzi o soczki i słodycze przed obiadem, które miały być po obiedzie - całym zjedzonym. Chodzi o gumę wyciągniętą na spacerze, zaraz po tym, kiedy wytłumaczyłam dzieciom, że będzie na to czas później. Całkowite zgładzenie mojego zdania. Gdzie jest jakiś szacunek do mnie? " ?! W miarę przybywania krytycznych odpowiedzi, odnośnie "rangi" owych soczków, założycielka tematu wyjaśnia że te soczki są absolutnie nieistotne i problem leży w przeszłości, we wczesnym jej dzieciństwie, relacjach rodzinnych, stosunku jej matki do niej itd.Przy końcu główny problem soczków rozmył się całkowicie bo okazało się że jest absolutnie nieważny i nie o to tu chodzi, a zeszło na genetyczny narcyzm żony brata matki. O co w takim razie chodzi? o te soczki, które w pierwszym poście są głównym problemem czy o urazy z dzieciństwa? jeśli nie soczki to tytuł "dziadkowie kontra rodzice" jest absolutnie wprowadzający w błąd.
            • kol.3 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 08:46
              Bo tak naprawdę nie chodzi o soczki, chodzi o zasady. Dziadkowie nie podważają decyzji rodziców. A tu matka robi to ostentacyjnie.
              Dziecko chce pić. Matka daje wodę (przed obiadem). Dziecko wpada w histerię bo chce wymusić soczek i babcia momentalnie soczek podaje, wbrew zasadom wprowadzanym przez matkę. Może być więcej błędów wychowawczych?
            • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 09:17
              Bo to, co towarzyszyło podważeniu mojego zdania w sposób ostentacyjny, jest kwestią poboczną. Równie dobrze mogło to być w tym momencie kupno balonika na jarmarku czy pozwolenie na zrywanie kwiatków z trawnika. Napisałam chwilę po założeniu wątku wyjaśnienie, w którym zawarłam tę informację.
              Gdybym nie napisała, w jakiej sytuacji zostało zignorowane moje zdanie, to po chwili byłoby to pytanie każdego następnego komentującego, mimo że w istocie nie chodzi o soczek/balonik/kwiatek sam w sobie.
              A że ktoś zauważył obiektywnie na podstawie moich opisów, że moje relacje z mamą nie są czyste, że zgrzyt między nami wynika również z czego innego, to jestem za to wdzięczna, bo sama nie potrafiłabym tego sobie uświadomić.
              Tytuł jest jak najbardziej na miejscu - dziadkowie przeciwstawiają się rodzicom w niewłaściwy sposób.
              • kandyzowana3x Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 11:46
                Gemmi ja naprawdę na twoim miejscu zastanowilabym sie czemu AZ TAK zależy mi na tym zeby zawsze i wszędzie nie podwazano mojego zdania. Tez mam dwulatke w domu i tez nie rozumiem twojego postępowania.
                Zastanawow sie tez czy nie powielasz postepowania swojej mamy, tylko teraz jest twoj czas i ty będziesz o wszystkim decydowac.
                • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 12:10
                  Nie zawsze i nie wszędzie - przy moich dzieciach i zaraz po tym, kiedy czegoś im zabronię.
                  Dzięki za uwagę.
                • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 15:37
                  Odniosłam podobne wrażenie. Autorka zdaje się być restrykcyjna i wymagająca w stosunku do dzieci i wkrótce te dzieci mogą się jej zacząć poważnie stawiać i brutalnie jej uświadomią, że to co mówi mama wcale takie święte dla nich nie jest.
                  • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 17:29
                    Proszę, porozmawiajmy o tym. Restrykcyjna - co to znaczy w kontekście wychowania dzieci? Wymagająca - zrozumiałe. I dlaczego taki wniosek się nasunął, skoro nie opisuję swoich relacji z dziećmi?
                    Jestem restrykcyjna w stosunku do innych opiekunów moich dzieci, jeżeli jednocześnie się nimi zajmujemy (nie piszę tu o tacie dzieci). Wtedy moje zdanie jest na pierwszym miejscu, bo jestem ich rodzicem, ja odpowiadam za ich zdrowie i kręgosłup moralny. Na rozpieszczenie przez dziadków jest czas, kiedy zajmują się nimi sami, wtedy podejmują swoje decyzje.
                    Wymagająca wobec dzieci w niektórych sytuacjach jestem na pewno i uważam, że trzeba być.
                    • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 24.04.14, 13:19
                      Masz spore parcie na bycie "naj" i stosowanie zakazów/nakazów bez faktycznego uzasadnienia. Zresztą, jedno z drugim ma spory związek. Chcesz być najważniejsza. Najważniejsza dla matki, najważniejsza dla swoich dzieci, a swoich ścisłych reguł sama nie przestrzegasz i jeszcze masz pretensje do małych dzieci, że to one czegoś chcą, coś wymuszają, zamiast reguły znać i je stosować bez szemrania.
                      Dla mnie jest oczywiste, że to rodzic dba i wychowuje dziecko, ale tyle piszesz o zdrowym żywieniu, mówieniu "nie" soczkom, bezwartościowej gumie, a potem że dzieci dostają pełną cukru i konserwantów coca-colę i frytki. No to gdzie te reguły? Dzieci najczęściej te nieszczęsne cole i frytki lubią, więc się ich domagają i trudno oczekiwać od tak małych dzieci, by same będą myślały o swoim szkliwie, czy tuszy. Możesz oczekiwać poszanowania reguł, gdy je stworzysz i dzieci będą wiedziały, że frytki i cola np. są w każdą pierwszą niedzielę miesiąca. Jeśli są wtedy, gdy Ty się zgodzisz, to trudno mówić o regułach.
                      Jeśli chcesz, by dzieci stosowały się do reguł, to muszą je znać. Jeśli tą regułą jesteś Ty, to będą histeryzować i wymuszać.
                      Rodzice stosujący przymus zjedzenia całego obiadu to koszmar dzieci, a chyba ten przymus u Was funkcjonuje, skoro sok jest po całym zjedzonym, jak jakaś nagroda.
                      Piszesz, że dzieci piją świeże soki, a te są niskokaloryczne i nic się nie stanie, jeśli dziecko dostanie taki do obiadu.
                      Dzieci dostają deser, jak piszesz, niezależnie od tego, czy obiad w całości zjedzą, a sok tylko wtedy, gdy zjedzą w całości. Jaki jest sens takiej polityki?
                      Pewnie, że dzieci nie powinny się opychać słodyczami, zwłaszcza przed obiadem, ale dlaczego dziecko nie może pożuć gumy na spacerze? Żucie gumy zwiększa wydzielanie śliny i dziecko jak najbardziej może ją żuć przed jedzeniem.
                      Widzisz, te Twoje reguły mogą budzić wątpliwości i być niejasne.
                      Uderzyło mnie jeszcze jedno w Twoich pretensjach do mamy. Masz do niej żal, że Ciebie okłamywała co do ojca, a prawdopodobnie okłamywała Ciebie tylko co do tego pobytu w więzieniu ( nawiasem mówiąc ojciec też nie spieszył się, by Ci wyjaśnić, że tam był, skoro wiesz od niedawna, a kontakt macie od 8 lat ).
                      Czy ojciec próbował mieć z Tobą kontakt będąc w tym więzieniu? Czy wysyłał Ci może listy, które mama ukrywała? Jeśli nie, to kieruj raczej swoje pretensje do ojca i choć to pocieszające, że nie jest pedofilem, ale to on zrobił Ci krzywdę posuwając się do czynu za który idzie się do więzienia, choć miał małe dziecko i nie tłumacz go szlachetnymi pobudkami, bo to bzdura. Zachował się nieodpowiedzialnie i usiłował kogoś skrzywdzić.

                  • anoraak Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 19:51
                    > Odniosłam podobne wrażenie. Autorka zdaje się być restrykcyjna i wymagająca

                    Matko, restrykcyjna i wymagająca bo ma swoje zasady w tym zasady zdrowego żywienia ??
                    nie dziwię się, że jest taki problem z otyłością jak każdy zdrowe odżywianie traktuje się jako restrykcyjność


                    do autorki : w pełni zgadzam się z Tobą, że zachowanie Twojej matki to podważanie Twojego autorytetu, dodam z autopsji, bo miałam dokładnie takie same problemy (mówię do dzieci: teraz zero słodyczy, za chwilę widzę syna z kinder kanapką i zadowoloną z siebie babcię), że takie zachowania powodują kompletny chaos u dziecka - co innego jak babcia "rozpieszcza" u siebie a co innego gdy robi to w momencie jasnego komunikatu "że nie wolno" od rodzica

        • noname2002 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 09:24
          oczywiscie ze tak, im starsze ma sie dziecko tym samemu sie jest starszym, pewn
          > iejszym siebie, wlasnych metod i pogladow wiec i mniej konfrontacyjnym.

          Raczej po prostu zaczyna się myśleć, że też się będzie babcią i teściową, stąd ta Twoja solidarność z teściową Gemmy ;-)
          • 71tosia Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 11:01
            nie sadze, u nas po prostu taka tradycja rodzinna ze mamy wychowuje rozsadne dzieci nie, w stanie wojny lecz koalicji z babciami.
            Problem autorki nazywa sie niedojrzalosc i niepewnosc. Wystraczy kilka uwag a jej oglad sytuacji calkowicie sie zmienia. I jak zwykle im prostrze wyjasnienie i im wiecej w nim winy otoczenia tym latwiej je zaakceptowac. Wojek stryjecznej ciotki staje sie narcyzem (co zabawniejsze genetycznym) a z mamy, z ktora byl dobry kontakt nagle zrobila sie 'podla kobieta', jeszcze kilka postow a autorka 'uswiadomi' sobie ze babcia 'jest toksyczna' i na babcie sie nie nadaje. Pod wplywem sugestii pan z forum, babcie juz z domu pogoniono. Autorka znalazla proste wyjasnienie wlasnych klopotow. Moje przemyslenia z pewnoscia jej nie pomoga, wiec to tyle mojego udzialu w dyskusji. Tez dziekuje.
            • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 11:15
              Myślę, że celem autorki wątku nie jest wyrzucenie babci z życia dzieci i własnego, ale ustawienie tej relacji tak, aby przynosiła więcej dobra niż zapewne niezamierzonego zła. Ale, aby to zrobic, autorka sama musi zrobic przegląd siebie i tego co czuje, popracowac nad sobą, a następnie już z innej pozycji układac relacje matki ze sobą jak i z własnymi dziecmi. Rozważania na temat narcyzmu to tylko przypuszczenia, żaden pewnik. Jak jest naprawdę nikt nie wie. Zazwyczaj dojrzałe, mądre babcie nie negują ostentacyjnie próśb rodziców dzieci, a na zwróconą uwagę reagują pozytywnie, podchodząc ze zrozumieniem do stanowiska rodziców, zwracając uwagę na to, aby swoim postępowaniem nie psuc relacji rodzinnych, a je wręcz wzmacniac i polepszac za wszelką cenę.
            • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 11:33
              Za każdym razem podkreślam, że mam z mamą dobry kontakt, że zawsze byłyśmy blisko i że ją kocham. Bo na tym polega przyjaźń, że mimo wielu uwierających wad, kocha się tę osobę. Nie dla zasady, tylko dlatego, że inne cechy na to wpływają. Dziwne, żebym robiła tu pełną charakterystykę mamy. To, że piszę o cechach, które przejawiła w danej sytuacji, jest chyba zrozumiałe, skoro zakładam taki wątek, a nie chwalebny. Ponadto nie prowadzę wojen z mamą. Po prostu wyszłam po tym, co zrobiła, żeby właśnie się nie kłócić. Dałam jej wolną rękę, skoro moje zdanie to bezsensowna paplanina. Sama postanowiła nie ustępować i wyjechać, nie była w stanie pójść na kompromis i powiedziała, że będzie robić jak uważa.
              Przyznałam się do swoich słabości, jakimi są niska samoocena i zbyt mała pewność siebie. Przeoczyłaś? Więcej swojej winy nie widzę, a dalsze różnice zdań będą wynikały z różnicy stosowanych metod wychowawczych, a te są bardzo indywidualne i nie widzę sensu toczyć sprzeczki o to, która robi to lepiej i u której co się lepiej sprawdzi.
              I jak zwykle, kiedy pojawia się więcej opinii przychylnych mnie i rozumiejący istotę sprawy, to komentujący, który pozornie przewodniczył dyskusji od początku, ucieka. I zamiast w miarę przypływu szczegółowych informacji, potrafić nadal patrzeć obiektywnie, to broni swojej pierwotnej opinii i przekręca słowa innych i moje.
              • agusia.bobus Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 20:14
                A ja Ciebie doskonale rozumiem

                Normalną reakcją babci powinno być podejście do dziecka i powiedzenie "uspokój się kochanie, napij się teraz wody a po obiedzie dostaniesz soczek TAK JAK POWIEDZIAŁA MAMA" i pewnie o taką reakcję Ci chodziło.

                Tu chodzi też o sygnał dla dziecka, że jak jest tylko z dziadkami to mogą dostać wszystko co zechcą (niestety) ale w domu rządzi mama i to jej mają słuchać.
                Porozmawiaj z mamą, że jak ona wyjedzie to tak naprawdę zostaniesz z "problemem" (i problemem nie jest tu dziecko tylko jego zachowanie)
    • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 22:27
      Dałyście mi bardzo, bardzo wiele świadomości!!! Dziękuję Wam za to.
      Niektóre wypowiedzi wprost utwierdziły mnie w mojej racji.
      Niektóre utwierdziły mnie dzięki temu, że były przeciwko mnie (były to głównie głosy osób, które nie zrozumiały sedna sprawy i dalej będą obstawać przy tym, że narobiłam rumoru, bo babcia dała dziecku soczek).
      Niektóre wyposażyły mnie w cenne, nowe dla mnie informacje, odstające nieco od głównego wątku, jednak bardzo samouświadamiające.
      Niektóre potwierdziły, że wiem, gdzie leży moja wina.

      Odpowiem teraz niektórym, mimo że te informacje nie dotyczą głównego wątku.
      Nie jestem mamą jednego, a dwójki dzieci. Nie zmienia to faktu, że ciągle brodzę i uczę się, ale patrząc na moje dzieci, słuchając głosów otoczenia i ich samych, jestem pewna, że daję z siebie wszystko to, co najlepsze i przede wszystkim myślę nad tym, jak ich chcę wychować. Nie polegam na sobie samej, zasięgam wiedzy z dobrych źródeł (tu polecam książkę "Dobra miłość. Co robić, by nasze dzieci miały udane życie"). Dzieci takie, jak moje wyrastają tylko w domu pełnym zgody, zrozumienia, szacunku, zainteresowania, swobody, rozmów, przyjaźni... czyli pełnym miłości, świadomej i odpowiedzialnej. A za tym idzie bardzo, bardzo wiele.

      Czy jestem wymagająca? Oczywiście! Restrykcyjna... - to zależy, co kto ma na myśli. Panują w naszym domu zasady, które stosujemy wszyscy. Wprowadzone zostały dla dobra wszystkich, a motywacją były właśnie dzieci i odpowiedzialność za ich zdrowie, czyli - uwaga - miłość! Tak, bo z miłości i dbałości o nie nie pijemy soków, na które składa się pół szklanki cukru. Pijemy soki naturalne, prosto z sokowirówki lub wyższych półek sklepowych. Czekoladę jemy gorzką, ciasta piekę sama, bez dodatku sztucznych składników i z ograniczoną ilością cukru lub wykorzystując inne substancje słodzące. Nie używam mąki do zup i sosów. Chleb kupuję razowy i żytni. Dżemy robię sama, słodząc je często daktylami. Jogurty jemy naturalne, z dodatkiem pełnoziarnistego musli i owoców. Czas na słodycze jest zawsze po obiedzie. Naginanie zasad zdrowego odżywiania następuje za to z czystym sumieniem. I jak cudownie smakują lody z ogromną porcją polewy czekoladowej, podwójna porcja mocno słonych frytek czy co kto lubi, zjedzone raz na jakiś czas. Po prostu zdrowo się odżywiamy.
      Nie dziwię się, że jest coraz większy odsetek otyłych ludzi, skoro uznajecie zdrowe odżywanie jako formę tortur i restrykcji. Dlatego też w ogóle nie przeraża mnie fakt, że córka czasami przyniesie z przedszkola kubusia, a u babci zje tonę słodyczy zamiast obiadu. Bo na co dzień widzę, jak bardzo zaprocentowały nasze zasady zdrowego odżywiania, jak naturalnie dzieci przyjęły nawyki żywnościowe. I cieszy mnie, że nie będą musiały walczyć z dodatkowymi kilogramami i nie obwinią mnie za zaniedbanie ich formy fizycznej, a co za tym idzie, również psychicznej.

      Dalej.
      "I tu sie myślisz, dziecko wychowuje sie sercem a nie żelazna konsekracja.
      Dziecku spadł cukier było głodne. Jestes bardzo młoda i popełniłeś błędny ktore najcześciej popełnia sie przy pierwszym dziecku.
      A nie pomyślałas ze babci zwyczajnie ciezko słuchać płaczu małego dziecka, dają dziecku soczek nie chodzi o to aby ci dokopać, tylko ukoic płacz dziecka ... " Cudowne :)
      Jeden z poważnych, niosących za sobą beznadziejne konsekwencje, błąd wychowawczy, to ustąpić dziecku w momencie jego histerii, spowodowanej niezaspokojeniem jego zachcianki. A jak ciężko walczyć ze sobą i dzieckiem w momencie takiej histerii... - a ja osiągnęłam już poziom master. Jeżeli dodatkowo zjawia się babcia, która rozwiązuje sytuację zignorowaniem mamy, żeby dziecko zamknęło już dzióbek i cały wysiłek matki włożony w pracę nad opanowaniem tak istotnej zasady idzie w zapomnienie... to rodzi się agresja i tyle :). Ale to wie tylko matka wtajemniczona, która włożyła równie duży wysiłek w dotychczasowe wychowanie. I takiej matce nie trzeba tłumaczyć, czym grozi brak konsekwencji.

      "zastanawiam się jak to możliwe że na forum starsze dziecko na pytanie " czy podajecie dzieciom soki / słodkie napoje do szkoły/ przedszkola" 99 % odpowiedzi było, że nie, że oczywiście, że wodę tylko i w żadnym wypadku te wstrętne soki" - otóż to, gdzie się podziałyście mądre i kochające mamy?
      • paris-texas-warsaw Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 23:09
        Średnio śledziłam wątek, bo wydawało mi się, że już miliard takich było, ale takich peanów na temat własnej osoby i własnej rodziny w życiu tu nie czytałam poza własnymi wątkami może, o ludziska, to na poważnie wszystko pisałaś?!?!?! W wolnej chwili przeczytam cały wątek, bo mnie zaintrygowałaś:) Zuzi wpadnie i powie, że na pewno masz narcystyczne zaburzenia osobowości, to się ciężko prostuje, baaardzo ciężko;))))
        • paris-texas-warsaw Re: Dziadkowie kontra rodzice... 23.04.14, 23:14
          I cieszy mnie, że nie będą musiały walczyć z dodatkowymi kilogramami i nie obwinią mnie za zaniedbanie ich formy fizycznej, a co za tym idzie, również psychicznej.

          O, kur..., Ty jesteś krajzi, jak mało kto, to nie jest częste! Gdybym miała wybierać między Toba i Olą2014, wybieram Olę w pakiecie z jej nieznanym facetem:))))
          • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 24.04.14, 01:21
            Skoro to Cię tak wzięło, to mało wiesz :D. Na forum dziecięcym przeoczyłby to każdy.
            A w tym wpisie odpowiedziałam na pytania i wątpliwości osób z tego forum, niezwykle ciekawych informacji niezwiązanych z głównym tematem wpisu.
        • aqua48 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 24.04.14, 08:58
          paris-texas-warsaw napisała:

          > ta
          > kich peanów na temat własnej osoby i własnej rodziny w życiu tu nie czytałam

          Peanów? Paris, skąd to wzięłaś? Autorka po prostu w odpowiedzi na zarzuty typu : a co ci szkodzi" tłumaczy racjonalnie swoją linię postępowania, którą wybrała i której chce się trzymać wbrew opinii niektórych osób, że jest "restrykcyjna".
          • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 24.04.14, 10:05
            Dokładnie aqua, też tak to odebrałam.

            Autorko wątku, czy możesz nam opisac Twoje zasady wychowawcze wobec dzieci, zawsze mnie ciekawią takie przemyślane zasady postępowania, jak to u Ciebie wygląda, w jakim wieku są dzieci (tak mniej więcej), jakie mają obowiązki, jakie zasady, jakie przywileje itp. jak ten system wychowawczy został skonstruowany i jak działa i CZY działa ;), jak się zachowują dzieci, jak oceniają te zasady.
            Na tym forum polecana jest książka "Twoje kompetentne dziecko" Jasper Juul, ja polecam jeszcze "Kiedy pozwolic, kiedy zabronic" -do znalezienia w wątku o polecanych lekturach forumowych. Może Ty masz jeszcze jakieś inne książki warte przeczytania, które możesz polecic odnosnie wychowania dzieci.
            • zuzi.1 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 24.04.14, 10:08
              Jedną nam już poleciłaś:"Dobra miłość. Co robić, by nasze dzieci miały udane życie"

              Może znasz jeszcze jakieś inne warte polecenia.
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 24.04.14, 12:57
                Wszystkie książki Eichelbergera, czyli współautora "Dobrej miłości". Szczególnie "O co pytają dzieci" - jest autorem oraz "Jak wychować szczęśliwe dzieci" - tę napisał sam.
                Ale wychowanie ma bardzo wiele dróg. Są tacy, co wierzą w karnego jeżyka superniani :) I tacy, którzy wierzą, że niemowlak potrzebuje się wypłakać i trzeba dać mu wtedy spokój :).
                A ja zaufałam intuicji, zdobywanemu doświadczeniu i skorzystałam z pomocy Wojciecha Eichelbergera.
                • szamanta Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 16:32
                  gemmi18 napisał:

                  > Wszystkie książki Eichelbergera, czyli współautora "Dobrej miłości". Szczególni
                  > e "O co pytają dzieci" - jest autorem oraz "Jak wychować szczęśliwe dzieci" - t
                  > ę napisał sam.
                  > Ale wychowanie ma bardzo wiele dróg. Są tacy, co wierzą w karnego jeżyka supern
                  > iani :) I tacy, którzy wierzą, że niemowlak potrzebuje się wypłakać i trzeba da
                  > ć mu wtedy spokój :).
                  > A ja zaufałam intuicji, zdobywanemu doświadczeniu i skorzystałam z pomocy Wojci
                  > echa Eichelbergera.

                  a teraz cacy książeczki cacy tak? a twoim cyniczny tekst do osob, które również (lecz nie tylko) aprobowały skorzystanie z pomocy autorów książek i artykułów z dziedziny psychologii ,wychowania gdzie się podział? czemu do samej siebie nie odniesiesz własnych słów?
                  cyt: ""Musisz przeczytać trochę mądrych książek, które powiedzą ci, jak wychować potomka? Żal mi ciebie. " W takim razie siebie samej tez możesz mieć żal Pani nieudolna :p

                  Piękny PRZYKLAD pRAWA kALEGO :D
                  Zarzekała się żaba błota... :>
            • 3-mamuska Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:45
              zuzi.1 napisała:

              > Dokładnie aqua, też tak to odebrałam.
              >
              > Autorko wątku, czy możesz nam opisac Twoje zasady wychowawcze wobec dzieci, zaw
              > sze mnie ciekawią takie przemyślane zasady postępowania, jak to u Ciebie wygląd
              > a, w jakim wieku są dzieci (tak mniej więcej), jakie mają obowiązki, jakie zasa
              > dy, jakie przywileje itp. jak ten system wychowawczy został skonstruowany i jak
              > działa i CZY działa ;), jak się zachowują dzieci, jak oceniają te zasady.
              > Na tym forum polecana jest książka "Twoje kompetentne dziecko" Jasper Juul, ja
              > polecam jeszcze "Kiedy pozwolic, kiedy zabronic" -do znalezienia w wątku o pole
              > canych lekturach forumowych. Może Ty masz jeszcze jakieś inne książki warte prz
              > eczytania, które możesz polecic odnosnie wychowania dzieci.



              To czy jej zasady działają to sie okaże, kiedy dzie i pójdą w świat do przedszkola szkoły gdy beda nastolatkami.
              Wszyscy, którzy stosowali żelazna konsekwencje maja problemy z dziecmi w wieku nastu lat.
              Ci którzy stosują konsekwencje patrząc na dziecko z sercem i miłością maja duzo mnie problemów.
              Mam znajomego identycznej jak autorka i juz 4 swoję dziecko w wieku 17 lat wywalić musiał z domu zeby mu cos udowodnić. Ze albo stosuje sie fo zasad albo wypad z fomu, a wrócisz na kolanach do domu o zycie takiego nastolatka jest ciezkie.
              Mnie zawsze krytykował ze nie umiem jego zdaniem wychować dzieci, ale jakoś moj 16-latek jest świetnym dzieckiem, uczy sie słucha, nie lazi po miescie, nie pali i nie sięga po papierosy, wiem ze o 16.15 zawsze po szkole jest s domu, i jak w zegarku słyszeli klucz w drzwiach.
              Gdy dostaje pieniadze na zakupy oddaje razem z rachunkiem co do grosza mimo ze często mowie zeby zatrzymał reszte.
              Opiekuje sie młodszym rodzeństwem gdy trzeba sam z siebie, gdy np. Jestem chora a tato jest w pracy znsjmie sie swoim 6 letnim autystycznych bratem przytuli i rozumie.
              I nawet dla 10-letniej siostry jest fajnym strszym bratem.
              Ale tez prowadzimy często burzliwe dyskusje na rozne tematy, nie boi sie wyrazić swojego zdania innego od mojego. Dostajemy pochwalne listy ze szkoły, zreszta od całe 3.

              Uczę dzieci patrzeć sercem i rozumem, a nie zelaznymi zasadami ....
              Bo zasady sa dobre, do czasu kiedy, ta druga strona nie czuje sie przez to nie pokrzywdzona.



              Gdybys powiedziała ze tak kochanie dam co soczek ale hak zjesz objad, a teraz gdy chce ci sie pic napij sie wody, i chodz sie przytul, bo wiem ze jestes głodna i zmęczona, byłaby zupełnie inna reakcja.

              U nas jest zasad a właściwie była ze z samochodu ktory podjeżdża codziennie pod dom, jemy lody tylko w piatek.
              A ja miałam taka ochotę na tego loda w czwartek jak to przed okresem, i normalnie mogłabym "zabić " dla takiego loda.
              I poszłam i kupilm.
              Gdy corka spytał mamo ,ale dzis nie jemy lodów powiedziałam dzis robimy prywatny dzień dziecka.
              Skończyło sie śmiechem , i powrotem do starej zasady.
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:51
                "Mam znajomego identycznej jak autorka" - dobre, dobre :D. Znasz mnie wręcz na wylot. Buziaczki.
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:52
                "ale jakoś moj 16-latek jest świetnym dzieckiem, uczy sie słucha, nie lazi po miescie" - w mieście wiele się dzieje, dużo traci.
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:53
                "nie pali i nie sięga po papierosy, wiem ze o 16.15 zawsze po szkole jest s domu, i jak w zegarku słyszeli klucz w drzwiach. " - taki idealny, że aż strach się bać, jaki jest naprawdę...
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:55
                "Gdybys powiedziała ze tak kochanie dam co soczek ale hak zjesz objad, a teraz gdy chce ci sie pic napij sie wody, i chodz sie przytul, bo wiem ze jestes głodna i zmęczona, byłaby zupełnie inna reakcja" - kurde, boję się Ciebie, Ty wiesz wszystko! No, dokładnie tak było, ale odwrotnie, napierw przytuliłam, potem powiedziałam, a histeria trwała dalej.
              • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:57
                "A ja miałam taka ochotę na tego loda w czwartek jak to przed okresem, i normalnie mogłabym "zabić " dla takiego loda.
                I poszłam i kupilm.
                Gdy corka spytał mamo ,ale dzis nie jemy lodów powiedziałam dzis robimy prywatny dzień dziecka.
                Skończyło sie śmiechem , i powrotem do starej zasady. " - no pięknie! Mamusi się zachciało, więc poleciała i kupiła. Wielkie brawa.
      • 3-mamuska Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:25
        gemmi18 napisał:

        > Dałyście mi bardzo, bardzo wiele świadomości!!! Dziękuję Wam za to.
        > Niektóre wypowiedzi wprost utwierdziły mnie w mojej racji.
        > Niektóre utwierdziły mnie dzięki temu, że były przeciwko mnie (były to głównie
        > głosy osób, które nie zrozumiały sedna sprawy i dalej będą obstawać przy tym, ż
        > e narobiłam rumoru, bo babcia dała dziecku soczek).
        > Niektóre wyposażyły mnie w cenne, nowe dla mnie informacje, odstające nieco od
        > głównego wątku, jednak bardzo samouświadamiające.
        > Niektóre potwierdziły, że wiem, gdzie leży moja wina.
        >
        > Odpowiem teraz niektórym, mimo że te informacje nie dotyczą głównego wątku.
        > Nie jestem mamą jednego, a dwójki dzieci. Nie zmienia to faktu, że ciągle brodz
        > ę i uczę się, ale patrząc na moje dzieci, słuchając głosów otoczenia i ich samy
        > ch, jestem pewna, że daję z siebie wszystko to, co najlepsze i przede wszystkim
        > myślę nad tym, jak ich chcę wychować. Nie polegam na sobie samej, zasięgam wie
        > dzy z dobrych źródeł (tu polecam książkę "Dobra miłość. Co robić, by nasze dzie
        > ci miały udane życie"). Dzieci takie, jak moje wyrastają tylko w domu pełnym zg
        > ody, zrozumienia, szacunku, zainteresowania, swobody, rozmów, przyjaźni... czyl
        > i pełnym miłości, świadomej i odpowiedzialnej. A za tym idzie bardzo, bardzo wi
        > ele.
        >
        > Czy jestem wymagająca? Oczywiście! Restrykcyjna... - to zależy, co kto ma na my
        > śli. Panują w naszym domu zasady, które stosujemy wszyscy. Wprowadzone zostały
        > dla dobra wszystkich, a motywacją były właśnie dzieci i odpowiedzialność za ich
        > zdrowie, czyli - uwaga - miłość! Tak, bo z miłości i dbałości o nie nie pijemy
        > soków, na które składa się pół szklanki cukru. Pijemy soki naturalne, prosto z
        > sokowirówki lub wyższych półek sklepowych. Czekoladę jemy gorzką, ciasta piekę
        > sama, bez dodatku sztucznych składników i z ograniczoną ilością cukru lub wyko
        > rzystując inne substancje słodzące. Nie używam mąki do zup i sosów. Chleb kupuj
        > ę razowy i żytni. Dżemy robię sama, słodząc je często daktylami. Jogurty jemy n
        > aturalne, z dodatkiem pełnoziarnistego musli i owoców. Czas na słodycze jest za
        > wsze po obiedzie. Naginanie zasad zdrowego odżywiania następuje za to z czystym
        > sumieniem. I jak cudownie smakują lody z ogromną porcją polewy czekoladowej, p
        > odwójna porcja mocno słonych frytek czy co kto lubi, zjedzone raz na jakiś czas
        > . Po prostu zdrowo się odżywiamy.
        > Nie dziwię się, że jest coraz większy odsetek otyłych ludzi, skoro uznajecie zd
        > rowe odżywanie jako formę tortur i restrykcji. Dlatego też w ogóle nie przeraża
        > mnie fakt, że córka czasami przyniesie z przedszkola kubusia, a u babci zje to
        > nę słodyczy zamiast obiadu. Bo na co dzień widzę, jak bardzo zaprocentowały nas
        > ze zasady zdrowego odżywiania, jak naturalnie dzieci przyjęły nawyki żywnościow
        > e. I cieszy mnie, że nie będą musiały walczyć z dodatkowymi kilogramami i nie o
        > bwinią mnie za zaniedbanie ich formy fizycznej, a co za tym idzie, również psyc
        > hicznej.
        >
        > Dalej.
        > "I tu sie myślisz, dziecko wychowuje sie sercem a nie żelazna konsekracja.
        > Dziecku spadł cukier było głodne. Jestes bardzo młoda i popełniłeś błędny ktore
        > najcześciej popełnia sie przy pierwszym dziecku.
        > A nie pomyślałas ze babci zwyczajnie ciezko słuchać płaczu małego dziecka, dają
        > dziecku soczek nie chodzi o to aby ci dokopać, tylko ukoic płacz dziecka ... "
        > Cudowne :)
        > Jeden z poważnych, niosących za sobą beznadziejne konsekwencje, błąd wychowawcz
        > y, to ustąpić dziecku w momencie jego histerii, spowodowanej niezaspokojeniem j
        > ego zachcianki. A jak ciężko walczyć ze sobą i dzieckiem w momencie takiej hist
        > erii... - a ja osiągnęłam już poziom master. Jeżeli dodatkowo zjawia się babcia
        > , która rozwiązuje sytuację zignorowaniem mamy, żeby dziecko zamknęło już dziób
        > ek i cały wysiłek matki włożony w pracę nad opanowaniem tak istotnej zasady idz
        > ie w zapomnienie... to rodzi się agresja i tyle :). Ale to wie tylko matka wtaj
        > emniczona, która włożyła równie duży wysiłek w dotychczasowe wychowanie. I taki
        > ej matce nie trzeba tłumaczyć, czym grozi brak konsekwencji.
        >
        > "zastanawiam się jak to możliwe że na forum starsze dziecko na pytanie " czy po
        > dajecie dzieciom soki / słodkie napoje do szkoły/ przedszkola" 99 % odpowiedzi
        > było, że nie, że oczywiście, że wodę tylko i w żadnym wypadku te wstrętne soki"
        > - otóż to, gdzie się podziałyście mądre i kochające mamy?
        >
        >


        Wiesz przytoczyłas moja wypowiedz to ci napisze.
        Ja ma. 3 dzieci i to juz najstarsze to nastolatki.
        Uczę dzieci konsekwencji ale to nie jest żelazna zasada bo czasem ta żelazna konsekwencja jest krzywdząca.

        Wiem to bo moj 1 syn był uczony żelazna konsekwencja, bo myslalam zupełnie tak jak ty.
        Po kilku latach z powodu pewnych problemów zmieniłam zdanie i konsekwencja jest dobra o ile nie zachowujemy sie jak "policjant" i skala bądź ściana.

        Dzieci czy małe czy większe jest człowiekiem, to nie robot którego mozna ustawić i zaprogramowac.

        Ciekawe czy ty gdy jestes smutna czy sfrustrowana potrzebujesz pocieszenia czy , czy żelaznej konsekwencji nie biorącej pod uwagę twoich uczuć.
        I nie jest to tylko soczek, naucz sie rozważyć czy warto zanim odpowiedz brzmi z twoich ust NIE.

        Moja corka tez miała histerie tylko zamiast mowic do niej nie bo ja matka. Tak mowie masz mnie słychać, wystarczy powiedzieć tak kochanie dostaniesz soczku, po objedzie.
        Dziecko często buntuje sie słysząc słowo "nie " na początku zdania.

        Zachowujesz sie jakbyś pozjadala wszystkie rozumy.
        A tak naprawę nie jestes pewna swojej pozycji matki i dlatego jak lwica walczysz o swoje zdane.

        I wiesz tylko krowa nie zmienia poglądów.
        Ale to przyjdzie z czasem, bo albo bedziesz walczyć z całym światem w ktory twoje dzieci wejdą, albo nauczysz sie współgrać.
        • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 25.04.14, 21:49
          "Tak mowie masz mnie słychać, wystarczy powiedzieć tak kochanie dostaniesz soczku, po objedzie" - o to to, dokładnie tak powiedziałam, skąd wiesz, że nie?

          Są momenty, w których konsekwencja może pójść w zapomnienie i takie, w których należy zachować silną wolę, a histeria jest tym momentem, w którym trzeba wybrać drugą drogę. Nie sądzisz, że wiele czynników zależnych jest od typu dziecka i mierzenie wszystkich swoją miarą jest bez sensu?

          > Ciekawe czy ty gdy jestes smutna czy sfrustrowana potrzebujesz pocieszenia czy
          > , czy żelaznej konsekwencji nie biorącej pod uwagę twoich uczuć.
          > I nie jest to tylko soczek, naucz sie rozważyć czy warto zanim odpowiedz brzmi
          > z twoich ust NIE.

          O, dokładnie! Toteż najpierw przytuliłam córkę, zaczęłam rozmawiać o powodach histerii, starałam się odwrócić uwagę, a gdy chodziło o sok, powiedziałam, że oczywiście dostanie, ale po obiedzie. Skąd wiesz, że tak nie było? To, że nie opisałam krok po kroku, co się wydarzyło pół godziny przed zdarzeniem i pół godziny po, nie oznacza, że nie wydarzyło się nic.

          Opisałam zaledwie jedno zdarzenie, dosyć szczególne, a część z was doskonale zna już wszystkie tajniki, które stosuję, moje zachowanie w każdej innej sytuacji i bezbłędnie potrafi scharakteryzować naszą jednostkę rodzinną... Powiedzcie, gdzie tego uczą? To wróżenie z kuli, czy może coś bardziej przyziemnego? Podzielcie się, bo chętnie skorzystam.
          Wątek dotyczył relacji i porozumienia między mną a mamą. To jej powiedziałam NIE, a nie dziecku. Radzę wrócić do nauki czytania ze zrozumieniem i dopiero po opanowaniu materiału marnować swój cenny czas na problemy innych i doradzać adekwatnie.
      • magiczna_marta Re: Dziadkowie kontra rodzice... 26.04.14, 06:56
        Tylko nie skacz na glowke z poziomu wlasnego ego do poziomu rzeczywistosci bo sie dziecko zabijesz.

        Nawet Ci wspolczuje, jestes mloda strasznie i dostaniesz konkretnie po dupie ale jeszcze bardziej wspolczuje zycia Twoim dzieciom- z dyktatorem zamiast matki :(
        Ksiazkowa mamusia :D :D :D
        • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 26.04.14, 12:24
          Życie zweryfikuje jej metody wychowawcze za parę lat. Na razie jedno jest pewne, jest pyskata - świadczą o tym jej nic nie wnoszące do dyskusji komentarze.
          • 3-mamuska Re: Dziadkowie kontra rodzice... 26.04.14, 18:29
            basiastel napisała:

            > Życie zweryfikuje jej metody wychowawcze za parę lat. Na razie jedno jest pewne
            > , jest pyskata - świadczą o tym jej nic nie wnoszące do dyskusji komentarze.

            Dokładnie.

            Z problemami z matka rozwiązuje przez swoje dzieci.
            Dla matki nie była najważniejsza to teraz chce matce pokazać ,ze nie da matce sie wtrącać do swoich dzieci, bo to jedyna rzecz ktora moze "rządzić" bo sa jeszcze małe i musza słuchać.
            Zamiast problem z matka rozwiązać z nia, wciąga w ta wojnę dzieci.

            Przykre, ze z woja z babcia gra dziecmi.
            • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 26.04.14, 23:27
              > Z problemami z matka rozwiązuje przez swoje dzieci.
              > Dla matki nie była najważniejsza to teraz chce matce pokazać ,ze nie da matce s
              > ie wtrącać do swoich dzieci, bo to jedyna rzecz ktora moze "rządzić" bo sa jesz
              > cze małe i musza słuchać.
              > Zamiast problem z matka rozwiązać z nia, wciąga w ta wojnę dzieci.
              >
              > Przykre, ze z woja z babcia gra dziecmi.

              Nie prowadzę żadnej wojny z mamą :D Zbyt daleko idące wnioski wyciągacie... Wyluzujcie kobiety, nie twórzcie własnych historii na potrzebę pozostawienia mONdrego komentarza. Spójrzcie tylko, jak podzieliły się głosy na forach... Nie zaprzątajcie sobie już moim tematem głowy :). Z moją mamą wyjaśniłyśmy już sobie wszystko, padłyśmy sobie w ramiona i rodzinna sielanka wróciła... Także teges... Dobranoc.

              A Ciebie, mamuśko, skoro już się tu fatygujesz, proszę o pozostawienie cytatów i odpowiedzi na moje ostatnie wpisy wobec Twoich fantazji. Tam wyżej są. Tak dla uczciwości i jasności. Ciao.
      • szamanta Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 16:19
        """Nie polegam na sobie samej, zasięgam wie
        > dzy z dobrych źródeł (tu polecam książkę "Dobra miłość. Co robić, by nasze dzie
        > ci miały udane życie"). Dzieci takie, jak moje wyrastają tylko w domu pełnym zg
        > ody, zrozumienia, szacunku, zainteresowania, swobody, rozmów, przyjaźni... czyl
        > i pełnym miłości, świadomej i odpowiedzialnej. A za tym idzie bardzo, bardzo wi
        > ele.""

        A widzisz jak zycie weryfikuje poglądy? kilka lat wstecz wyśmiewałaś i szydziłaś z książek dot. wychowania dzieci, nazywając takie osoby kompletnie nieudolnymi i nieporadnymi ,kiedy zasięgają po literaturę , wręcz kpiłaś czując manie wyższości, bo książki tobie niepotrzebne

        forum.gazeta.pl/forum/w,566,130753339,,jak_reagowac_gdy_dziecko_bije_.html?v=2
        • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 16:28
          Oczywiście, że tak. Jak poszukasz jeszcze, to znajdziesz post, w którym zareklamowałam książkę dla siebie, zgodną z moją intuicją. I ukłoniłam się tym, którzy znaleźli ją wcześniej.
          A wątek, który znalazłaś też był specyficzny, bo wypowiadała się tam mama, która chodzi z otwartą książką i co godzinę testuje nową metodę. I bardzo wiele rodziców wpadło w paranoję po zakupie pierwszej lepszej książki, autora bez podparcia naukowego, typu seperniania czy ta pani, która zakazuje zostawić niemowlaka samemu sobie, gdy płacze.
          • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 16:29
            Widac ten mój wpis poprzedni, bo u mnie się nie otwiera...?
          • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 17:08
            gemmi18 napisał:
            I bardzo wiele rod
            > ziców wpadło w paranoję po zakupie pierwszej lepszej książki, autora bez podpar
            > cia naukowego, typu seperniania czy ta pani, która zakazuje zostawić niemowlaka
            > samemu sobie, gdy płacze.
            __________
            no, odważna jesteś, twierdząc, że pani Zawadzka jest osobą niewykształconą!
            • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 17:16
              Owszem, metody przywołanej pani wołają o pomstę do nieba.
              • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 18:00
                Wiesz, każdy uważa swoje metody wychowawcze za dobre, bo ludzi wychowują swoje dzieci przez pryzmat swojej osobowości, ale to szczyt, by osoba bez wykształcenia i z ogromnym dystansem do wiedzy (( którą można zdobyć w internecie np.), kwestionowała naukową wiedzę wykształconych psychologów. Ogarnij się dziewczyna, bo wkrótce Twoje własne dzieci będą się z Ciebie śmiać.
                Ogromny wpływ na dzieci ma też kultura osobista rodziców, a z tym masz pewien problem.
                • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 18:04
                  I zadbaj o wykształcenie dzieci i ich szacunek do wiedzy, by nie musiały być tak zakompleksione i nazywać ludzi wykształconych "wykształciuchami".
                  • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 19:18
                    To, że nie chwalę się wykształceniem, nie oznacza, że go nie mam. Naprawdę myślisz, że wszystko to, czego dowiadujesz się na takich forach, to prawda, a to, czego się nie dowiadujesz, to nie istnieje?
                    Skończyłam z powodzeniem najlepsze liceum w moim mieście i zdobyłam tytuł technika. W tym roku planuję rozpocząć studia.
                    Wiesz, inteligencja to cecha wrodzona, jeżeli ktoś nie ma szczęścia jej posiadać, to choćby nie wiem ile kierunków ukończył, nie wyrobi jej sobie. Są ludzie inteligentni, inteligentni i wykształceni, a są również wykształciuchy.
                    Zagalopowałaś się trochę, nie wiem, co jeszcze chcesz udowodnić. Może jakieś konkrety, porady, skoro tak idealnie mnie zdiagnozowałaś, to rozpocznij teraz terapię.
                    • pade Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 19:26
                      Lepiej uściślij, bo po liceum nie otrzymuje się tytułu technika.
                      • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 19:33
                        Po liceum zaczęłam studiować chemię, zaszłam w ciążę i zrezygnowałam, po urodzeniu córki zrobiła technika :). Chłonne wiedzy jesteście, ale rozumiem, dużo ludzi interesuje się życiem innych bardziej niż swoim :D
                        • pade Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 19:36
                          Mnie to w ogóle nie interesuje:)
                          Tylko jak już się spowiadasz to z sensem:)
                      • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 20:42
                        Nie tylko w tym techniku po liceum problem.
                        Urodziła pierwsze dziecko w wieku 17 lat, co wypada na 1 klasę liceum. Drugie w wieku 18 lat i musiała przerwać studia??? Mogła być wtedy w 2 klasie liceum. o ile z powodu 1 ciąży pierwszą klasę zaliczyła. Zresztą kolejne urodziła znów po roku. Coś z matematyka ma problemy. Zresztą ktoś wykształcony na nazywa innych "wykształciuchy"
                        • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 21:06
                          Skąd ty to wszystko wiesz? Skąd wiesz, kiedy urodziłam moje dzieci? Co upoważnia cię do analizowania czyjegoś życia i poddawania go do tego typu publicznej dyskusji? Istnieją granice, nawet na publicznym forum.
                          Pogrążyłaś się w obcy ci temat, stworzyłaś sobie historię, osobowości i fabułę. Żyjesz tym od kilku dni. Przykro mi, że twoje życie jest na tyle nudne, że musisz poddawać się swojej fantazji, aby nadać mu jakieś barwy. Wyszukujesz, rozpisujesz się, wymądrzasz, drążysz, krytykujesz... na rzecz własnego wymysłu. Nie wnosisz żadnych konkretów, podbudowujesz się swoim wykształceniem, z którego nic nie płynie, oprócz tego, że je masz. I dalej nie daje ci to spokoju. Zboczyłaś z tematu, na który każdy zdążył się już wypowiedzieć, tworząc nowe fakty, żeby znowu móc się mądrze wypowiedzieć. Ciągle podważasz to, co piszę. Więc po co pytasz, dociekasz, skoro nie to cię obchodzi, tylko postać, której już nadałaś wszystkie cechy, zaszufladkowałaś, poznałaś na wskroś i dalej, ciągle drążysz, drążysz, drążysz...
                          • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 21:24
                            Z twoich osobistych wpisów to wiem. I po co takie wypieranie się? Kłamczuszka z Ciebie.
                            Podobnie, twierdziłaś, że zmyślam z tym całowaniem, a wypowiadałaś się na ten temat w 2 wątkach.
                            I powiem tak, decydowanie się na dzieci, a potem dopiero kształcenie się jest ciut nieodpowiedzialne w stosunku do tych dzieci, no ale Twój wybór.
                            • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 21:36
                              Czyli problem z liczeniem masz Ty. 24-4=20, ale tak, jak pisałam, wykształcenie w niektórych przypadkach nie pomaga.
                              Proszę o cytat, w którym twierdziłam, że nie pisałam o całowaniu. Ja staram się cytować wszystko, na co odpowiadam, ty nie przytaczasz prawie nic i piszesz, co ci się podoba. Dzieci mają w poważaniu wykształcenie mamy, nie za to się ją docenia.
                              • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 22:02
                                No, ale Ty twierdzisz, że masz 23 lata. To co, nie wiesz ile masz lat?
                                Pewnie, że wykształcenie nie określa wartości człowieka. Można go w ogóle nie mieć i być bardzo dobrym człowiekiem, kochanym przez innych.
                                Jednak wykształcenie to cenna rzecz i nie ma co go kwestionować.
                                A o tym całowaniu jest gdzieś na początku wątku, nie chce mi się szukać.
                    • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 20:02
                      Szkoda byłoby mojego czasu, terapia kogoś takiego jak Ty nie ma szans powodzenia.
                      Coś wątpię w tego technika, skoro 3 lata, rok po roku rodziłaś dzieci i pracujesz, opiekując się cudzym. Zresztą ten technik jakoś wrażenia nie robi. Robi za to wrażenie chamstwo. Ja ze swoją inteligencją osiągnęłam bez problemu wyższe podyplomowe. Jak do tego etapu dojdziesz, to pogadamy.
                    • basiastel Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 21:45
                      gemmi18 napisał:

                      > Wiesz, inteligencja to cecha wrodzona, jeżeli ktoś nie ma szczęścia jej posiada
                      > ć, to choćby nie wiem ile kierunków ukończył, nie wyrobi jej sobie.
                      _______________-----
                      Inteligencja to nie jest czysty przypadek, czy szczęście. Wpływa na nią szereg czynników, w tym geny. Inteligencję można jednak ciut wyrobić. Zresztą, ja nie mam z nią problemów. 5 lat temu byłam badana przez psychologa. Moje IQ wynosi 138. Jedynie 5 % populacji ma IQ powyżej 130. Psycholog opisała moją inteligencję jako bardzo wysoką ( mam to na piśmie ). A Ty jakim IQ możesz się pochwalić? Masz coś na poparcie swojego dobrego samopoczucia?
                      >
                      >
                      • gemmi18 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 01.05.14, 21:59
                        Yyy, umarłam. Beton.
                        • jacek226315 Re: Dziadkowie kontra rodzice... 03.05.14, 08:46
                          gemmi18 napisał:

                          > Yyy, umarłam. Beton.
                          gemmi18 i basiatel zachowujecie sie jak dwa psy na tarczy,jede s.a a drugi warczy.Gemmi18 ma tyle wspolnego z inteligencja co pogoda z porostem byczych jaj,a basiatel tez nie lepsza bo zniza sie do poziomu gammi18