dzejlo
21.06.14, 19:58
Sytuacja pokrótce wygląda następująco: wraz z mężem sprzedaliśmy mniejsze mieszkanie i jesteśmy w trakcie oczekiwania na większe. Zakup większego mieszkania był jednym z naszych marzeń i pozostaje sporym wyzwaniem. Zdecydowaliśmy się na zakup większego mieszkania bezpośrednio od dewelopera. Jest ono jednak w trakcie budowy. Do czasu przeprowadzki zamieszkaliśmy wraz z dzieckiem u teścia. Powód – teściowa zmarła w ub. roku, teść został sam w 3 pokojach, wiec wydawało się to w miarę rozsądnym rozwiązaniem. Wspólne zamieszkanie w praktyce okazało się jednak mega męczące. Ponad roku temu teść przeszedł na wcześniejszą emeryturę (w normalnym trybie przeszedłby w 2020 r.). Od tego czasu siedzi w domu i ogląda całymi dniami telewizję. Jednym słowem gnuśnieje. Nie ma żadnego hobby, ani pasji. Jego rozrywką jest picie piwa i palenie papierosów. Nie jest typem konfliktowym, ale uważam codziennie i całodzienne picie za problem. Kiedyś wyjątkowo odebrał dziecko z przedszkola i pani wychowawczyni sygnalizowała następnego dnia, że od teścia było czuć alkohol. Było mi strasznie głupio z tego powodu.
Przyznam, że jestem zszokowana taką postawą. Wcześniej teść jawił się jako pracuś, który nie wysiedzi dosłownie 5 minut bez pracy. Aktualnie nie ogarnia nawet mieszkania – chodzi np. o wysprzątanie łazienki, wc, kuchni, odkurzanie – czynności, które dla osoby z dużą ilością czasu powinny być normą. No i może jestem niewdzięczną synową, ale drażni mnie to bardzo. Wmawiam sobie, że zacisnę zęby i jakoś to przetrwam. Nie chce robić „akcji” z przeprowadzką do moich rodziców. My sporo z mężem pracujemy, próbujemy spiąć temat nowego mieszkania, chcemy jak najwięcej zaoszczędzić. Byliśmy przekonani, że teść pójdzie do pracy (mąż np. załatwił mało wymagającą pracę przy nadzorze): a) dla własnego dobra/by wyjść do ludzi i nie zamykać się w 4 ścianach, b) z nudów, c) być może będzie chciał nas wesprzeć finansowo...
Mieszkanie, które sprzedaliśmy było moją własnością. Zostało gruntowanie wyremontowane przez moich rodziców. Ja mam wzorce takie, że na emeryturze się pracuje, mimo, że się nie musi, a pomoc dzieciom jest czymś naturalnym. Teść niestety nie ma takiej potrzeby. I jest zadowolony z siebie, a ja mam do niego w pewnym sensie żal. Czy słusznie? Nie chce tego żalu pielęgnować w sobie. Nie będę mu przecież ustawiać życia. Jak Państwo uważacie:)