iziula1
03.03.17, 14:09
Mój syn student Politechniki, po zakończonym pierwszym semestrze poinformował mnie,że ten kierunek nie jest tym co go interesuję , że ogólnie to on nie wie co go interesuje na ten moment aby studiować i postanowił zacząć pracować. A studia? Może we wrześniu. Kiedy będzie wiedział czego chce.
Legło w gruzy jedno z moich ( naszych ) wyobrażeń o życiu syna. Od zawsze chciałam by syn miał lepiej niż ja czy mąż. Czyli,żeby mógł się uczyć na studiach dziennych,żeby nie musiał łączyć nauki z pracą. Zapewniliśmy mu z mężem taki komfort. Z tym,że okazuje się,że wybór syna jest zupełnie inny. On ma inne plany niż my mu zaplanowaliśmy.
Poczułam się też źle, kiedy syn na zadane mu pytanie to dlaczego startował na politechnikę skoro go to w ogóle nie interesowało, odpowiedział,że czuł naszą presję,że my mu zawsze tylko politechnika i politechnika. I rzeczywiście ma racje. Cały czas podkreślaliśmy wagę wyższego wykształcenia technicznego dającego możliwość ciekawych zawodów i przyszłości.
Na chwilę obecną sama nie wiem co czuję. Mojej teściowej jest o wiele łatwiej bo ona od razu okazała niezadowolenie z wyboru wnuka, i cały czas naciska bym wymusiła na synu zmianę decyzji.
Z tym, że ja uważam,że każdy nacisk na syna czy próba zmiany jego decyzji to będzie nasza rodzicielska porażka. Postanowiłam zaakceptować decyzje syna. Powstrzymałam się od komentarzy i oceny ( uwierzcie, że było ciężko ). Mąż też przyjął ją z cichą rezygnacją.
Komentujemy to tylko między sobą.
Owszem moglibyśmy wybrać opcję gderania, okazywania niezadowolenia,nacisku...tylko mam wrażenie że to przyniosłoby odwrotny skutek łącznie z wyprowadzką syna z domu.
Zależy mi na tym , aby syn był szczęśliwy. Z jednej strony doceniam to, że podjął taką decyzję. Że znalazł w sobie siłę by przeciwstawić się wizji narzuconej przez rodziców i podjąć decyzję - teraz ja. Ale z drugiej strony moje prawie 20 lat wysiłków i powtarzania,że on , mój syn nie będzie musiał pracować,że dam mu pełen komfort bycia studentem i korzystania ze wszystkich tego plusów okazało się ulotne.
Na chwilę obecną syn od tygodnia pracuje, poznaje właśnie znaczenia "elastyczny czas pracy: :P.
Złożyłam mu propozycje ( skoro już chce poznać smak dorosłego życia ),że od pierwszej wypłaty utrzymuje się sam i może nadal mieszkać w domu rodzinnym , na poprzednich zasadach ale za 250 zł czynszu miesięcznie. To forma edukacji - chce by poznał smak zarobionych pieniędzy i dorosłości.
Ma też nasze zapewnienie ,że jeśli nadal będzie studiować,kiedy wybierze kierunek zgodny z JEGO oczekiwaniami wszystko wróci do poprzedniego układu czyli rodzice wikt, opierunek, kieszonkowe itp .
Zastanawiam się też czy mam prawo to tak zostawić, bo w głębi serca uważam,że powinien skończyć studia te które zaczął, że dadzą mu one spokojna przyszłość zawodową. Tylko czy mam prawo do tego jako rodzic kierując się maksymą,że "wiem lepiej" ? Poza tym mam wrażenie,że uległ presji otoczenia, swoich kolegów bo oni pracują, tylko mój syn dostał się na studia.
Chce dziś jeszcze raz z nim porozmawiać wieczorem. Jak się czuje po pierwszym tygodniu pracy.
Mam takie mieszane uczucia.
Potrzebuje spojrzenia z zewnątrz, najlepiej odmiennego od mojego.