zalamany33
06.09.17, 11:12
Jest nas trojka rodzenstwa 2 braci i 1 siostra. Brat i siostra pokonczyli studia dziennie panstwowe i utrzymywani byli przez rodzicow ktorzy maja dobrze prosperujace gospodartwo rolne(oczywiscie pieniadze na studia mieli z mojej i ojca pracy po 1000 zl miesiecznie przez 5 lat). Ja jako ten najmlodszy od dzieciaka mialem mowione ze mam tam zostac. Na poczatku mi sie to nie podobalo bo chcialem robic co innego ale uleglem i po czasie spodobala mi sie ta praca. pracuje w nim od nastolatka czyli jakies 15 lat za dach nad glowa jedzenie rachunki itd. zadnej pensji nie mialem ale skoro mialem to wszystko dostac po latach to nie mialem o to pretensji i pracowalem nic nie mowiac. Siostra wyjechala za geanice zarobila na dom dostala dzialke i 50 tys zl znalazla dobra prace i zyje kilka km dalej. Brat skonczyl studia zyl i pracowal w duzym miescie 15 lat i przyjedzla na wies raz na 2 miesiace na weekend. Podsluchujac rozmowe dowiedizalem sie ze takze dostal juz od rodzicow 50 tys zl w gotowce.Ja w domu bylem od dziecka ponizany przez matke ze nic nie potrafie ze dwie lewe rece itp itd. a zawsze jak chcialem z domu wyprowadzic i isc do normalnej pracy skutecznie mnie od tego odwodzila. w miedzy czasie popadlem w dlugi hazardowe. Rodzice spacili za mnie 200 tys zl ale sam juz nie wie czy racji tego ze chcili mi pomoc czy z racji straty czesci ziemi przez brak splaty , obecnie od 3 lat nie gram. Moj brat w miedzy czasie ozenil sie i urodzil mu sie syn i nadal mieszkal w tym duzym miescie. Mi przed dlugami zostalo zapisane czesc ziemi na tzw premie mlodego rolnika. bylo to 75 tys zl pomocy z uni za ktore ojciec kupil maszyny. Po splace dlugow bez wachania oddalem cala zapisana mi wczesniej ziemie przez rodzicow warta 1 mln zl oraz te maszyny aby sie nie martwili ze znow narobie jakis dlugow. Za jakis czas poinforlwalem rodzicow ze moja zona jest w ciazy i od tego wszystko sie zaczelo. Brat nagle po 15 latach zapragnal wrocic z wielkiego miasta na wies i wyrazil chec prowadzenia gospodastrwa. Wszystko zostalo zalatwione doslownie w pol roku. jego przeprowadzka zalatwienie pracy dla jego zony przez moich rodzicow, przepisanie na niego calego pietrowego domu ,budynkow i ponad 1/3 ziemii. Dla mnie osobiscie to wyglada jak perfidne wykorzystnaie sytuacji ze wzgledu na moj wczensiejszy hazard i mysl ze kiedy moja corka sie urodzi przekupie ja moich rodzicow. JA sam osobiscie z racji tego ze narobilem dlugow zaproponowalem bardzo sprawiedliwi podzial majatku a wiec kazdemu po 1/3 po smierci gdzie uwazam ze i tak ja ten ktory mial tam zostac jestem najbardziej stratny poniewaz mialem dostac wszystko i miala to byc moja praca. Ziemia przez te wszystkie lata gdy ja tma pracowalem poszla bardzo mocno do gory z 20 tys za ha na 100 tys i zapewne moj brat doskonale o tym wie . Obecnie sama ziemia ktora posiadaja moi rodzice jest warta 3.5 milioony zlotych a budynki dom i park maszyn kolejny milion. Mozna powiedziec ze nic w poorowananiu z tym co przegralem. Ja z racji tego ze zdaje sobie sprawe czym jest hazard nie chce nic na siebie i zapaoronowalem przpeisanie tej 1/3 na moja corke. Brat ma w dupie to ze zabiera mi chleb i prace. Nie mam zadnego wyksztlacenia .Potrafie robic tylko w polu. On oczywiscie tego nie potrafi ale jak widac dla rodzicow to nie ma znaczenia bo twierdza ze sie nauczy On sobie zdobyl wyksztalcenie siedzial z dala od toksycznej matki ,wyfrunal z gniazda odlozyl sporo pieniedzy a teraz udaje dobrodusznego. Czuje sie naprawde bardzo mocno skrzywdzony i boje sie ze jak nie zareaguje to zostane z mala nagorda pocieszenia w postaci mieszkania za 150 tys zl a za kilka lat sie dowiem ze te 2/3 ziemi ktore sobie zostawili przepisali po cichu jemu umowa dozywocia w zamian za opieke. Nigdy z nim nie mialem dobry kontaktow pomimo ze jest 4 lata starszy nigdy mnie nie wspieral nie tratowla jak brata i zawsze uwazal za glaba bez szkoly. Nie rozmawiamy ze soba w ogole. Nie moge pojac jak rodzice mogli mu to przepisac znajac nasze relacje i ze moga sklocic nas wszystkich .Brat potrafil przyjechac i powiedziec ze nic tu nigdy nie robilem itp itd. Obecnie jest tutaj miesiac i juz snuje plany jak rozwinac gospodartwo gdzie ja bylem tutaj cale zycie nie moglem nic zrobic po swojemu . Z dnia na dzien rosnie do mnie nienawisc do nich. Kaza mi isc do pracy za 1500 zl bo nitk mi wiecej nie da i utrzymywac sie za to. Powiedzcie czy mam choc troche racji i moge sie czuc skrzywdzony bo w mojej ocenie to ja trace najwiecej nawet przy rownym podziale jaki sam zaproponowalem gdzie brat i siostra nie robili nic w gospodarstwie. kIEDY oni sobie jezdzili na wakacje to ja pracowalem a wakacje mialem w 80 procentach pod koniec sierpnia i to na maks 5 dni,owszem w zime mam sporo wolnego ale czy to moaja wina ze taka jest specyfika zawodu? Dopoki sie brat nie wtracil ojciec zgadzal sie na to zeby miec gospodarke na siebie a mi by dawal pieniadze jakbym potrzebowal dzieki czemu nie mialby stresu ze narobie jakis dlugow. szybko zmienil zdanie jak braciszek sie wtracil i zaczaleo byc mowione ze podziela na pol a sisotrze dadza gotowke. JA sam powiedizlem ze z racji tego co zorbilem chce tylko 1/3 na corke po ich smierci . Od czas gdy podjeli decyzje ze brat bedzie tutaj gospodarzyl ostanio przyszedlem do nich i mowie ze maja przepisac na corke moja czesc to mi powiedzieli ze nie dostane nawet 1/3. Mi nie chodzi o ten majatek tylko o sprawiedliwosc po prostu twierdze ze jezeli mi sie nie naalezy to takze nie nalezy sie mojemu bratu ktory chce sobie przyjsc na gotowe na rentowne gospodartwo gdzie dochod oscyluje w okolicach 100-150 tys rocznie na ktorym ja ciezko pracowalem. Ustawic sobie kilka pokolen bo jak nie wyjdzie zawsze mozna sprzedac albo wydzierzawic . Mam ochote odciac sie od nich i nigdy w zyciu ich nie spotkac. Mam mysli samobojcze od wielu lat ,jeszcze dlugo przed hazardem , juz 1 probe nieudana do ktorej sie ostatnio przyznalem na co slowa mojej matki na ta wiadomosc brzmialy doslownie tak: no widzisz nigdy nie robisz czegos do konca ,zawsze myslalem ze od hazardu nie spotka mnie juz nic gorszego powoli wycohdizlem na prosta a tu taka niespodzianka. Moj kochany braciszek jest wszytko na nie. ZACZAL stawiac rodzicom warunki pod jakimi moze tutaj przyjsc jakby im łaske robil. Oczyiwcie warunkami bylo wyprowadzka moja i kupienie mi malego mieszkania w bloku. Powiedzcie czy mam choc troche racji i moge czuc sie skrzywdzony? bo jak pytalem znajomych to mowili ze hazard owszem ciezka sprawa ale to powinno sie synowi pomoc a nie podejmowac decyzje po ktorych on znow moze do niego wrocic...