valeur87
24.02.20, 11:35
Witam wszystkich!
Mam problem z moim życiem małżeńskim. Otóż minęło ponad 14 miesięcy od urodzenia naszej córki. Musieliśmy się wyprowadzić z Polski ze względu na to, że koszty życia rodziny z małym dzieckiem przerosły zarobki, które mogliśmy osiągnąć. Mąż pracuje, a ja zostałam z dzieckiem w domu. Pomimo tego, że kocham naszą córkę, to muszę z przykrością stwierdzić, że nasze małżeństwo po urodzeniu córki przechodzi bardzo poważne chwile w sensie negatywnym. Nasze dziecko jest z rodzaju ,,high-need”, czyli zasypianie o 21-22 tylko z rodzicem w pokoju, bawienie się samemu przez max. 15 minut dziennie, najlepiej jakby była ciągle na rękach, jedna drzemka w ciągu dnia 30 min, itd.. Niektórzy nazwą to rozpieszczeniem, ale po przeczytaniu kilku książek stwierdzam, że niewiele da się poradzić, jak tylko zmienić swoje nastawienie.
Problem polega na tym, że mieszkamy oboje w obcym kraju (Skandynawia), nie za bardzo znamy jeszcze tutejszy język (angielski znamy oboje biegle), to jest nam ciężko, bo nie ma kto nam pomóc. Ja siedzę z nią cały dzień. Mąż przychodzi z pracy i najchętniej bym mu dziecko oddała i się zamknęła w pokoju na kilka godzin. Mąż wiadomo, że w pracy też nie leży, więc chce (i musi) odpocząć trochę. Relacja wygląda tak, że się tylko przekrzykujemy, kto teraz ma pilnować córki a kto może robić swoje rzeczy – oczywiście zaczyna się kłótnia co jest ważniejsze, bo żadne z nas nie realizuje swoich zachcianek, tylko rzeczy konieczne. Czy mąż ma pojechać zatankować samochód i przez to będzie 30 min później czy ja mam gotować dla córki w tym czasie, ale mąż nie zatankuje samochodu. Przed urodzeniem się dziecka były to błahe rzeczy, ale teraz to ja odliczam każdą minutę, kiedy on wróci. A on wraca i zanim zdejmie buty dostaje ode mnie dziecko, bo ja już mam dość. Kocham naszą córkę i męża, ale uważam, że po jej urodzinach nasza relacja osłabła... Przez ten czas kochaliśmy się 2 razy, a wlaściwie 1,5, bo córka się w trakcie obudziła. To oczywiście nie jest jakiś główny problem, to te dwa razy, to ja nawet za bardzo ochoty nie miałam. Moja noc jest zbyt krótka, żeby tracić ją na seks... Jesteśmy oboje padnięci zarówo fizycznie i psychicznie, a z Polski ciągle dzwonia i dopytują kiedy będzie kolejne dziecko... kiedy my z jednym ledwo dajemy radę.
Nie wiem w sumie czego oczekuję od tego forum... Może ktoś miał podobnie. Może się chcę trochę poużalać, aby mi było lepiej...