escape321
02.04.21, 22:13
Witajcie
Czuję, że zaczynam mieć problem z córką. Zacznę od początku. Córeczka skończyła niedawno 4-latka. Jest dość wymagającym dzieckiem z ogromnym temperamentem, więc nie mam wyjścia muszę być wobec niej konsekwentna i wymagająca. Staram się jej organizować zawsze jakoś czas, odciągać od mediów szukając np. jakiś zamienników na spędzanie wolnego czasu. Oczywiście nie zakazuję też innych rozrywek, wszystko w ramach zdrowego rozsądku. Staram się by jadła zdrowo, unikała cukru o co zawsze niestety muszę walczyć z dziadkami. No i często ja jestem ta zła. Zwłaszcza kiedy urodził jej się młodszy braciszek 1,5 roku temu.. Bardzo ciężko to przechodzi. Uwaga, którą miała od wszystkich podzieliła się na pół, a zwłaszcza uwaga mamy. Pałała dużą złością do brata.
Nie ukrywam, że i ja przechodzę również teraz ciężki okres.. od ponad dwóch lat jestem z dziećmi w domu i ciężko mi wrócić na rynek pracy, ponieważ moja branża z uwagi na pandemię praktycznie nie funkcjonuje. Źle to znoszę.. pojawia się rutyna, frustracja, bezradność.. Jest ciężko, zwłaszcza, że męża całymi dniami nie ma.
W życiu mojej córki pojawiła się ona - ciocia chrzestna... zawsze piękna, nieskazitelna, idealna. Pojawia się ona często w naszym domu, bo mieszkamy z jej rodzicami, moimi teściami. Przyjeżdża w odwiedziny do nich, do nas, bądź po prostu przywozi do nas swoje dzieci. Córka jest w nią wpatrzona jak w obrazek.. Ciocia potrafi ją zaślepić swoją osobą, zaczarować, dosłownie totalnie namieszać w głowie.. Nagle zaczyna wjeżdżać z tekstami typu: '' - ojej księżniczki się tak nie zachowują, tylko tak i tak..'', ''Księżniczki mają piękne fryzury.. przynieś szczotkę ciocia ci uplecie pięknego warkocza.'', ''Dlaczego nie masz pięknej sukienki? ciocia ci kupi, bo musisz zawsze pięknie wyglądać.'' Jak wyjeżdża do cioci to zawsze czuje presje, że musi ładnie tam wyglądać. Ona maluje jej paznokcie, kiedy córka u niej była malowały oczy.. dostaje słodycze. Teraz zaczyna się temat kolczyków, że ciocia ją zabierze i przebiją uszy i mama się o niczym nie dowie.
Nie miałabym nic przeciwko temu, bo widzę, że córka cieszy się z kontaktu z nią i nie chciałabym tego ograniczać, ale ona ma tak duży wpływ na nią, że jestem przerażona każdym kolejnym spotkaniem. Dziecko się totalnie od niej uzależnia. Ciocia dodatkowo zaczyna umniejszać mnie przy córce typu: ''Chodź, ciocia zrobi ci warkocza, bo mama to chyba nigdy się nie nauczy'' albo ''ojej, jesteś chora i mama nie dała ci herbatki lub (wstaw co chcesz) chodź, ciocia ci to da, bo to ci na pewno pomoże', ''ojej co to za bałagan, mama to chyba cały dzień nic nie robi''. Dodatkowo muszę niestety przyznać, że ciocia ta dała nam się poznać jako osoba toksyczna i manipulacyjna.. wiele szkód próbowała wyrządzić i nie tylko nam w rodzinie. Nie jestem pewna czy to jakieś jej zagrywki czy po prostu taka słabość dziecka, ale córka zaczęła reagować tak, że zaczęła mówi do niej ''Ty jesteś moją mamą''. Płacze kiedy ona wyjeżdża.. Mówi tylko o niej, jest jej totalnym autorytetem, mimo, że ma wiele cioć w swym środowisku.
Dziś po jej krótkich odwiedzinach powiedziała mi, że chciałaby mieć taką mamę jak ciocia i dlaczego tata sobie takiej nie znalazł. Kiedy zapytałam dlaczego tak mówi to odpowiedziała, że ja nie mam takich pięknych rzeczy i nie potrafię robić warkoczy.. Że ona zostanie jej mamą, a ja mogę zostać ciocią... Ręce mi dosłownie opadły...
Najbardziej boli to, że staram się dla niej jak potrafię i jest mi cholernie ciężko. A ciocia wpadnie dosłownie na 15 min a moje dziecko jakby ktoś zaczarował. Najlepsze jest to, że owa ciocia swoje dzieci zaniedbuje. Sama o wiele za dużo pracuje i bardzo mało poświęca czasu swoim dzieciom. Wiecznie gdzieś są przerzucane albo siedzą same w domu w mediach.. jej metody wychowawcze też są radykalne, ale moja córka tego nie widzi i daje się omotać. Jak jej to wyjaśnić?