trudnogodac
21.12.22, 12:41
Witam. Każdy w swoim życiu ma jakieś problemu związane z członkiem rodziny. Więc zdecydowałem się opisać moją sytuację tutaj, i może ktoś mi doradzi jak postąpić. Choć decyzję z tyłu głowy mam już podjętą, to ciężko mi to obecnie zrealizować.
Otóż chodzi o to, że od kiedy pamiętam, moja mama piła. Raz mniej, raz więcej, rzadko wcale nie piła.
Rodzice się rozeszli kiedy miałem 10 lat, I za pozwoleniem mamy, przeprowadziłem się z tatą zagranicę. Oczywiście jeździłem dość często do mamy na wizytę.
Kiedy skończyłem 16 lat, jeździłem jeszcze częściej bo najzwyczajniej tęskniłem. Ale zawsze był w domu alkohol. Jak wspomniałem wyżej, raz więcej, raz mniej. Ale zawsze był. Zawsze miałem z tym problem, że skoro przyjeżdżam na tydzień lub 2, mogłaby sobie darować i spędzić ze mną jakoś fajnie czas, skoro nie widujemy się na codzień.
Ale do rzeczy. Jestem najmłodszy w rodzinie i najmniej widziałem, ale od kilku lat jest coraz gorzej i gorzej. Coraz częściej mamy nie ma w domu tylko chodzi gdzieś do jakiś meneli, chleje ( bo piciem tego nie można nazwać), nie odbiera telefonów, ignoruje jaki kolwiek kontakt. Po tygodniu wróci do domu, ogarnie się i dzwoni jakby nigdy nic się nie stało. Ostatnie 3 lata, moje przyjazdy wyglądały tak, że wychodzi na ławkę na osiedlu i pije przy wszystkich z jakimiś menelami. Ile razy wychodziłem starając się wbić w jej głowę że źle robi. Że syn siedzi sam w domu, a przyjechał odwiedzić swoją ukochaną mamę. Nic to nie dawało. Próbowałem też krzykiem przy wszystkich. Nic to nie dawało. Ostatni raz byłem w Polsce latem 2022. Sytuacja dokładnie taka sama. Wyszedłem jeden ostatni raz na ławeczkę, I powiedziałem że mnie, mojej narzeczonej, I ewentualnych przyszłych moich dzieci nie zobaczy więcej na oczy. Tak, wychodziła się menelić nawet kiedy przyjeżdżałem z moją narzeczoną. Alkohol to straszne uzależnienie, I ja to rozumiem. Próbowałem jakoś pomóc, nawet na odległość. Wbić do głowy że straci wszystko właśnie przez alkohol, I nie mam na myśli tutaj rzeczy materialnych czy pieniędzy, tylko o najbliższych. Stracj najbliższych. I tak się właśnie zaczyna dziać.
Jej mąż już zaczął sprawę rozwodową, moją siostrą nie chce mieć z nią Nic w wspólnego. Młode wnuki też widzą co się dzieje i nie chcą przyjeżdżać do babci na weekend.( tak, pije nawet jak przychodziły wnuki na weekend). Jej siostry i bracia też już się z nią nie kontaktują. Zostałem tylko ja. Chociaż od 2 miesięcy z nią nie pisze, bo zwyczajnie mnie olewa. Alkohol jest ważniejszy. I teraz pytanie brzmi. Czy mam prawo "wydziedziczyc" swoją mamę. Utrudnia mi strasznie życie. Mam straszne migreny, nie sypiam dobrze, w pracy popełniam błędy, kłócę się z narzeczoną bo nie mam psychicznie siły na seks, tak zwyczajnie nie mam siły bo za dużo myślę o sytuacji mamy.
Jak to mówią, rodziny się nie wybiera, a los rodziny, jaki sobie sprawiają, tymbardziej ciężko mieć na to jakikolwiek wpływ. Chce się ożenić, założyć rodzinę. Jestem absolutnie inny od mojej mamy. Co mam robić? Już setki razy z nią rozmawiałem, setki razy starałem się pomóc, dziesiątki razy wracałem do niej na urlopy. Ale bez zmian. I oczywiście według niej, nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku..... proszę was o wyrozumienie i o odrobinę pomocy, bo sam już nie wiem co mam robić.
Dziękuję za czas który poświęciliście na ten post. Pozdrawiam serdecznie.