judtkaxy
15.01.23, 13:27
Jestem 32 letnia kobieta, żona i matka. Staram się dojrzale podchodzić do konfliktów i trzymać emocje na wodzy. Na ostatniej wizycie u moich rodziców został poruszony temat bicia dzieci jako dyscypliny. Nie zgodziłam się z tym że trzeba dzieci zbic bo inaczej nie będą słuchać. Pamiętam jak kilka razy dostałam o matki tak, że krew się polała, albo pasem ze posikana jako 6latka musiałam tak spać bo nie pozwolono mi się przebrać, o czym próbowałam powiedzieć. Próbowałam bo mój ojciec od razu przeszedł w atak, że widocznie mi się należało i wymyślam a bity to był on przez dziadka. Mój mąż powiedział krótko, że teraz byłaby za to niebieska karta i to przemoc. Po tych słowach mój ojciec kazał nam wyjść i go nie obrażać. W swoich wypowiedziach nie chciałam nikogo oskarżać czy obrażać, chciałam tylko powiedzieć że to pamiętam i nie wchodzić w polemikę czy to było źle czy dobrze. Mój mąż nigdy więcej już nie chce jechać do moich rodziców, naszego syna zostawiać tam tym bardziej. Kocham moich rodziców na tyle ile potrafie, zdaje sobie sprawę, że błędy może popełnić każdy. Boli mnie to, że zawsze jest chora rywalizacja i nie mogę na nic narzekać bo napewno mieli gorzej. Chciałabym żeby syn miał kontakt z dziadkami bo obu stronach, ale czuję wewnetrzy konflikt i boję się sytuacji, w której mógłby dostać po głowie czy być poszarpany przez moją matkę. Teraz się na mnie obrazili, niby jakaś ulga jest, mimo wszystko czuje się nieswojo. Proszę o rady bo już sama nie wiem jak do tego podejść