adamovitch
07.02.07, 12:41
Moze ktos bardziej doswiadczony sie wypowie odnosnie ponizszego faktu- bo
mnie nieco szczeka opadla:
otoz w polowie ubieglego roku zostalam zaproszona na wstepna rozmowe do JLS
dotyczaca pracy jako kontraktowiec dla tegoz DG- bylo to spotkanie z HoU oraz
mila pania przelozona bezposrednio w komorce. Kolejnym etapem byl tzw.
Selection Panel, z komisja egzaminacyjna jak sie patrzy- wlaczajac w to HoU
od HR, obserwatora, etc. Bylo nasz wszystkiego 4 kandydatow, jedna osoba
dostala prace, ja zostalam wpisana na liste rezerwowa, reszta odpadla- co
zostalo potwierdzone oficjalnymi listami.
Kontaktowalam sie ostatnio z JLS, by dowiedziec sie jak sprawy stoja, co z ta
lista, etc- wlasnie dostalam odpowiedz, ze w ogole ZANIECHALI obsadzania tego
konkretnego stanowiska- oczywiscie z powodu budzetu.
To ja sie pytam, po kiego diaska te wszystkie korowody :)?
Jak sie czula osoba, ktora "wygrala" ustny przed komisja, dostala propozycje
pracy, a nastepnie info, ze wlasciwie to oni stopuja te cala procedure.
Jak Wam sie to wszystko widzi?