marguy
06.06.12, 15:43
W niedziele wieczorem wrocilam z osmiotygodniowego pobytu w Polsce.
Program wyjsciowy juz sam w sobie byl bogaty, reszte dopisalo zycie.
Pojechalam zeby wysluchac koncertu dyplomowego syna siostrzenicy konczacego srednia szkole muzyczna. Nastepna atrakcja pobytu byla "osiemnastka" corko wyzej wymienionej siostrzenicy. Najwiekszym punktem proogramu bylo spotkanie klasowe podstawowki.
Los dopisal smutne wydarzenie, tj. pobyt mojej mamy w szpitalu, jej chorobe i niewielkie szanse na przezycie. Zdazylam na czas, poznala mnie, ucieszyla sie. Teraz pozostalo nam juz tylko oczekiwanie, nawet na cud nie mamy co liczyc, bo w tym wieku cuda sie juz nie zdarzaja.