emily_valentine
12.05.10, 15:48
Dzisiaj rano byłam u mojej gin na wizycie. Zaraz po poprzedniej
pacjentce wyszła gin, spojrzała na mnie i kazała mi się przesiąść w
poczekalni dalej od gabinetu. Nie bardzo rozumiałam o co jej chodzi,
ale się przesiadałam. Po 10 minutach czekania wyszła z drugiego
gabinetu i weszłyśmy do tego co trzeba. I wtedy gin wytłumaczyła, że
poprzednia pacjentka przyszła na wizytę z OSPĄ!!!!
A ona jedyne co mogła zrobić to wywietrzyć i zdezynfekować gabinet.
Dodam, że jak czekałam w poczekalni, to być może usiadłam na tym sam
krześle co ta pacjentka i czytałam gazetę, która do niej należała :-(
Gin spytała mnie czy chorowałam na ospę. Mówię, że nie pamiętam, ale
raczej nie. A ona na to, żebym jej tak nie starszyła :-( Zleciła mi
badania na przeciwciała, zrobiłam je od razu po wizycie, ale na
wyniki czeka się do 3 tygodni. A okres wylęgania się choroby trwa 3-
6 tygodni.
Jak można być tak beznadziejnie nieodpowiedzialnym i głupim, żeby z
ospą chodzić między ludzi i zarażać?! Ja wiem, że w każdej chwili
można się czymś zarazić, ale jeśli się wie, to trzeba unikać
wszelkiego ryzyka i innych nie zarażać. Ta pacjentka wcześniej
przechodziła półpasiec, a teraz była na końcówce ospy i już podobno
nie zaraża. Podobno.
Po wizycie zadzwoniłam do mojej mamy, ale ona nie pamięta czy
chorowałam na ospę. Muszę czekać co się wydarzy. Jestem załamana i
spłakałam się dzisiaj cały dzień. W necie znalazłam info, że
pomiędzy 20 a 36 tygodniem ciąży – wirus nie jest szkodliwy dla
dziecka. Czasami jednak może pozostać ukryty w jego organizmie i
uaktywnić się w pierwszych kilku lat jego życia jako półpasiec.
Jak się zarażę albo mój synek, to kuźwa wytoczę proces Medicoverovi
i tej pacjentce.
A tak w ogóle to wymyśliłam sobie, że zbyt dobrze przebiagała moja
ciąża i tylko czekałam, aż stanie się coś złego. Wiecznie się
zamartwiałam, no i teraz mam za swoje.
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
;(