Dodaj do ulubionych

Kurs etyki - wprowadzenie

07.12.09, 10:41
Uznałem, że najlepszym miejscem na rozpoczęcie naszego kursu będzie
przysłowiowe ‘tu i teraz’ i dlatego odsyłam do postu abmiros
z sąsiedniego wątku:

Chciałbym, żebyśmy się uważniej przyjrzeli temu, co abmiros nazywa
‘etyka oparta na przykazaniach boskich'

Otóż religijne uprawomocnienie norm moralnych poprzez przypisywanie
im nadprzyrodzonej genezy to jedna sprawa, a faktyczna geneza tych
norm to zupełnie inne zagadnienie. To, że ludzie wierzą w
nadzmysłowe kary i nagrody, jest ważnym zjawiskiem społecznym, ale
niczym ponadto.

Z faktu, że niektóre normy moralne funkcjonują jako normy
religijne nie wynika, iż nie miały one świeckich początków. Wręcz
przeciwnie, wielcy filozofowie Oświecenia – John Locke oraz Bernard
de Mandeville, a także wielcy socjologowie przełomu XIX i XX wieku –
Émile Durkheim oraz Ferdynand Tönnies stwierdzili zdecydowanie, iż
świecka moralność poprzedzała normy religijne, że – innymi słowy –
religijne wzory zachowań powstały poprzez wtórną sakralizację
tradycyjnych zasad moralnych.

Bernard de Mandeville genezę moralności ujął w kategoriach par
excellence świeckich, widząc w niektórych normach moralnych
narzędzie kontroli społecznej stworzone przez przywódców
politycznych, w innych zaś – wytwór długotrwałej ewolucji, która
dostarczyła ludziom reguł zachowania ułatwiających życie w grupie.

Podobne poglądy głosił również John Locke, który uważał, że
praktyczna moralność pojawiła się dużo wcześniej aniżeli religia
chrześcijańska i który podkreślał wielokrotnie, iż dogmaty tej
religii nie są ani niezbędne, ani wystarczające do przestrzegania
zasad etycznych. Zgodnie z duchem swoich rozstrzygnięć, w pracy
Reasonableness of Christianity przedstawił on Jezusa nie tyle jako
wielkiego proroka, ile jako wielkiego kodyfikatora zasad moralnych
doskonale znanych w Palestynie na długo przed Objawieniem.

Ktoś powie, że możemy jedynie spekulować na ten temat, ale to
niezupełnie prawda…

Świecką genezę norm religijnych, imputowaną przez Locke’a i
Mandeville’a chrześcijaństwu, zdecydowanie łatwiej można ukazać na
przykładzie islamu. Islam bowiem – jak zauważył Ernest Renan w
swoim eseju o Mahomecie – narodził się w pełnym świetle historii, w
przeciwieństwie do innych wierzeń, których początki giną w mrokach
przeszłości. „Jego korzenie – pisał Renan o islamie – znajdują się
na powierzchni, a życie założyciela tej religii jest nam równie
dobrze znane, jak życie reformatorów XVI wieku”. (E. Renan, Etudes
d’histoire religieuse, Paris, 1887, s.217) I rzeczywiście. Geneza
islamu zawiera najmniej zagadek z wszystkich wielkich systemów
religijnych, które ukształtowały oblicze świata. Dlatego też sury
Koranu stanowią najbardziej wiarygodny materiał empiryczny dla
przeanalizowania związków historycznych pomiędzy świecką
moralnością z jednej strony i normami religijnymi z drugiej.

Konfrontacja beduińskiego „kodeksu pustyni” i
przedislamskiego „prawa miasta” z prawem objawionym, przekazanym
Arabom przez Mahometa, przemawia zdecydowanie na korzyść tezy
Locke’a–Mandeville’a. Koran bowiem nie stworzył nowych zasad
moralnych, lecz tylko przejął, uświęcił i opatrzył sankcjami
religijnymi beduińskie prawo rodzinne, oraz beduińską tradycję wojny
i pokoju, opieki i azylu, i połączył ją w spójną całość z „prawem
miasta”, które wyrosło z działalności handlowej wielkich ośrodków
miejskich półwyspu: Mekki, At-Ta’ifu i Medyny. Nic więc dziwnego,
że elementami szariatu* (Nazwa szari’at – odnosząca się do prawa
muzułmańskiego – wywodzi się od arabskiego słowa szari’a. Oznacza
ono miejsce skąd czerpie się wodę , drogę do źródła, a także
ścieżkę, którą powinien podążać człowiek wierzący.) stało się typowe
dla koczowników prawo wendety (kisas) obok miejskiego prawa ummy,
stary beduiński zwyczaj obrzezania chłopców obok pogańskiego zakazu
lichwy mitygującego bogatych kupców Arabii.

Warto przypomnieć fakty, czyli ogarnąć rzeczywisty stan tego, co
jest 'grane' w przestrzeni publicznej naszego kraju. Proponuję też
zastanowić się nad korelacją wysokiej religijności w Polsce (=
upowszechnianiu etyki opartej na przykazaniach boskich) i miejscu w
czołówce krajów o wysokiej korupscji w UE, według Transparency
International...

Na następne zajęcia proszę przeczytać esej J.J. Szczepańskiego
pt.: 'Święty'


Obserwuj wątek
    • chickenshorts Re: Kurs etyki - wprowadzenie 07.12.09, 10:43
      Zapomniałem sprecyzować...
      Oto link:
      tinyurl.com/ylkwrp4
    • kamfora Re: Kurs etyki - wprowadzenie 07.12.09, 20:37
      Dzięki, że zechciałeś :-)

      Obiecuję, że nie będę rzucać w Ciebie kredą ani kulkami z papieru,
      jak się odwrócisz do tablicy, ale nie obiecuję, że nie będę zadawać
      gupichpytań ;-)

      Na początek chciałabym jednak wtrącić coś, co usłyszałam w dzieciństwie od
      naszego proboszcza ;-) Normy moralne nie mają nadprzyrodzonej genezy. To
      znaczy: nie mają innej genezy niż świat. Religia głosi, że prawa moralne
      obowiązują w świecie tak jak np. prawa fizyki: człowiek może je odkrywać
      przy pomocy swojego rozumu. Religia głosi też, że prawa moralne zostały w pewnym
      czasie objawione człowiekowi przez Stwórcę w formie
      przykazań. I stało się to na dłuuugo przed powstaniem chrześcijaństwa - jeśli
      wierzyć kolędzie: jakieś... cztery tysiące lat ;-)
      I co Pan na to?
      • abmiros W ramach lekcji etyki cytuje z Katechizmu Kosciola 07.12.09, 22:37
        kamfora m.in. napisała:

        > Na początek chciałabym jednak wtrącić coś, co usłyszałam w
        >dzieciństwie od naszego proboszcza ;-) Normy moralne nie mają
        >nadprzyrodzonej genezy. To znaczy: nie mają innej genezy niż świat.
        >Religia głosi, że prawa moralne obowiązują w świecie tak jak np.
        >prawa fizyki: człowiek może je odkrywaćprzy pomocy swojego
        >rozumu. Religia głosi też, że prawa moralne zostały w pewnym
        >czasie objawione człowiekowi przez Stwórcę w formie
        >przykazań. I stało się to na dłuuugo przed powstaniem
        >chrześcijaństwa -
        > jesli wierzyć kolędzie: jakieś... cztery tysiące lat ;-)

        Pzepraszam ze sie wtracam, ale moze sie na cos przydam z moja
        orientacja w Katechizmie Kosciola Katolickiego. Ponizej podaje
        fragment tego Katechizmu dotyczacy charyzmatu nieomylnosci Kosciola
        w dziedzinie wiary i moralnosci:

        -890 Misja Urzedu Nauczycielskiego jest zwiazana z ostatecznym
        charakterem przymierza zawartego przez Boga w Chrystusie z jego
        ludem. Urzad Nauczycielski musi chronic go przed wypaczeniami i
        slabosciami oraz zapewnic mu obiektywna mozliwosc wyznawania bez
        bledu autentycznej wiary. Misja pasterska Urzedu Nauczycielskiego
        jest ukierunkowana na czuwanie, by Lud Bozy trwal w prawdzie ktora
        wyzwala. Do wypelniania tej sluzby Chrystus udzielil pasterzom
        charyzmatu nieomylnosci w dziedzinie wiary i moralnosci. Realizacja
        tego charyzmatu moze przybierac liczne formy.-



      • chickenshorts Re: Kurs etyki - wprowadzenie 07.12.09, 22:45
        kamfora napisała:
        > Religia głosi też, że prawa moralne zostały w pewn
        > ym
        > czasie objawione człowiekowi przez Stwórcę w formie
        > przykazań. I stało się to na dłuuugo przed powstaniem
        chrześcijaństwa - jeśli
        > wierzyć kolędzie: jakieś... cztery tysiące lat ;-)


        Czy tym 'Stwórcą' był Jahwe, 'człowiekiem' Naród wybrany, a 'prawa
        moralne' to 10 przykazań?

        > I co Pan na to?

        Hmm... Jak widać z tego:
        pl.wikipedia.org/wiki/Dekalog, 'Stwórca' już w pierwszym
        przykazaniu domaga się wyłącznej czołobitności, przede wszystkim,
        (przyznając jakby przy okazji, że mogą być konkurenci); ale OK,
        powiedzmy, że to wymaganie od tamtych ludzi było na miarę owych
        ludzi, i dla ich dobra.

        Problem polega na tym, że 'niewola egipska' i wielki 'exodus' to
        mity, wydarzenia, które nigdy nie miały miejsca... Tak przynajmniej
        twierdzi nauka zwana archeologią
        [polecam The Bible Unearthed, Israela Finkelsteina i Ashera
        Silbermana, przykro me, ale nawet ten artykuł w Wiki nie ma
        polskiego tłum.: en.wikipedia.org/wiki/The_Bible_Unearthed],

        i ja osobiście uważam, że zarówno biblia jak i przykazania dają się
        dużo lepiej rozumieć, jako 'natchnione' teksty wizjonerów-
        Izraelitów, obawiających się o przyszłość swego ludu, czyli
        skłóconych plemion nomadów otoczych i potężniejszymi i lepiej
        zorganizowanymi sąsiadami. Chodziło o przetrwanie, a rywalizacja
        między plemiennymi naczelnikami osłabiała tylko spójność i tak
        słabego zlepka, tak że 'stworzono' Stwórcę i Naczelnika całego ludu
        zydowskiego - dyktował to instynkt samozachowawczy...

        Ale naprawdę nie chcę powtórki z KiR-u, czyli wykłucania się o
        źródła moralności ludzkiej, i w związku z tym powtórzę Locke'a, że
        przykazania nie są ani wystarczającą ani niezbędną podstawą dla
        moralności, bo normy postępowania ewoluowały wraz z ludźmi i jeśli,
        jak proponujesz, wiek 'objawionego kodeksu' liczy sobie 4 tyś. lat,
        to tak naprawdę, co z niego jest ciągle uniwersalnie uznawane jako
        godne respektowania przez wszystkich? 5, 6, 7 i 8?

        Czy to znaczyć miałoby, że tam, gdzie nie dotarły przykazania - bo
        ich Stwórca jakoś nie objawił 4 tyś lat temu - czyli na większości
        globu, ludzkość robiła to wszystko, czego zabraniał Stwórca
        swoim 'wybrańcom'? A robiła to, bo jej nie 'objawiono' zasad
        moralnych? Bronisław Malinowski uważał inaczej.

        Jak ważnym jest szukanie prawdy na temat źródeł moralności wśród
        ludzi? Czy jeśli, powiedzmy, Etyce odbierze się jej 'sakralną'
        otoczkę osłabi to jej status i skuteczność?

        Nie wiem, ale myślę, że są to pytania warte zadawania... Co pani na
        to?
        • kamfora Re: Kurs etyki - wprowadzenie 07.12.09, 23:27
          chickenshorts napisał:

          > Jak ważnym jest szukanie prawdy na temat źródeł moralności wśród
          > ludzi? Czy jeśli, powiedzmy, Etyce odbierze się jej 'sakralną'
          > otoczkę osłabi to jej status i skuteczność?
          >
          > Nie wiem, ale myślę, że są to pytania warte zadawania... Co pani na
          > to?

          Też myślę, że to bardzo dobre pytania :-)
          I chyba nie będzie zaskoczeniem, że moim zdaniem brak tej,
          jak to nazywasz otoczki sakralnej - zdecydowanie osłabi
          status i skuteczność etyki.
          • chickenshorts Re: Kurs etyki - wprowadzenie 08.12.09, 17:37
            kamfora napisała:

            > I chyba nie będzie zaskoczeniem, że moim zdaniem brak tej,
            > jak to nazywasz otoczki sakralnej - zdecydowanie osłabi
            > status i skuteczność etyki.

            Ano nie, zaskoczenia nie ma...
            Czy wiesz, że Twoje 'obawy' podzielał ateista Nietzsche?

            Właściwie to warto o tym powiedzieć kilka słów, bo to jest
            fascynujące i bardzo na temat... Proszę więc o uwagę.

            “Bóg umarł”.
            Był rok 1882. A tytuł książki to "Wiedza radosna“
            [Friedrich Nietzsche ; przeł. Leopold Staff ; posł. napisał
            Krzysztof Matuszewski]
            Nietzsche twierdził, iż nie była to deklaracja ateizmu, chociaż
            faktycznie sam był ateistą, a zwyczajna informacja o wydarzeniu.
            Nietzsche określił śmierć Boga „niesamowitym wydarzeniem”,
            największym wydarzeniem współczesnej historii. Stwierdzenie
            Nietzschego zawierało informację, że wykształceni ludzie nie
            wierzyli już w Boga, a było to wynikiem rosnącego racjonalizmu i
            rozwoju myśli naukowej, w tym Darwinizmu, przez ostatnie 250 lat.

            'Ale zanim wy, ateiści, wciągniecie swoje flagi na maszty triumfu,
            powiedział, pomyślcie o następstwach.'
            „Opowieść, którą mam do przekazania”, pisał Nietzsche, „jest
            historią dwóch następnych stuleci.” Przepowiedział (w Ecce Homo),
            że wiek XX będzie epoką „wojen, jakich świat jeszcze nie widział”,
            wojen katastroficznych ponad wszelkie wyobrażenia. Dlaczego?
            Ponieważ ludzie nie będą już mieli Boga, do którego mogliby się
            zwrócić, żeby odpuścił im ich winy; choć ciągle będą trawieni przez
            poczucie winy, jako że poczucie winy jest impulsem zaszczepionym
            już w dzieciach, w najwcześniejszym okresie ich życia, przed czasem
            rozumowania i rozumienia. W rezultacie, ludzie nie tylko będą
            nienawidzić jeden drugiego ale i samych siebie. Ślepa i krzepiąca
            ufność, jaka wcześniej wypełniała ich wiarę w Boga, mówił
            Nietzsche, będzie teraz wkładana w wiarę w barbarzyńskie
            nacjonalistyczne braterstwa: „Jeśli doktryny… o braku jakiejkolwiek
            zasadniczej różnicy między człowiekiem a zwierzęciem – doktryny,
            które uważam za prawdziwe ale śmiercionośne” – pisze w aluzji
            do Darwinizmu w Niewczesnych Rozważaniach – „będą wciskane
            ludziom przez kolejne pokolenie… nikt nie powinien być zdziwiony,
            kiedy pojawią się na arenie przyszłości… braterstwa, których celem
            będzie rabowanie i eksploatacja nie-braci…”

            Nawiasem mówiąc, Nietzscheański pogląd na poczucie winy jest, ponad
            100 lat później, podzielany przez neurologów. Uważają oni kompleks
            winy za jedną z tych tendencji zapisanych w mózgu w momencie
            narodzin. W niektórych przypadkach, proces genetyczny jest
            niedokończony, i często pewne osoby zajmują się działalnością
            przestępczą bez cienia poczucia winy czy wyrzutów sumienia –
            intrygując tym kryminologów.

            Nietzsche powiedział, że ludzkość przewlecze się utykając przez
            wiek dwudziesty ‘na nędznych ochłapach’ zasad starej, rozkładającej
            się moralności opartej na Bogu. Ale później, w XXI wieku nadejdzie
            okres jeszcze straszniejszy niż okres wielkich wojen, nadejdzie
            czas „całkowitego zaćmienia wszelkich wartości” (w Woli Mocy
            ). Ale będzie to też gorączkowy okres „przewartościowań”, gdy
            ludzie będą próbowali znaleźć nowe systemy wartości, żeby zastąpić
            nimi kruszejące szkielety starych. 'Ale nie uda wam się, ostrzega
            Nietzsche, jako że nie będziecie mogli wierzyć w moralne zasady bez
            jednoczesnej wiary w boga, który celuje w was swym grożącym palcem i
            mówi „Będziesz…” albo „Nie będziesz…”.

            Dlaczego mielibyśmy przejmować się tymi ponurymi przepowiedniami,
            które zdają się mało prawdopodobne, jak to „całkowite zaćmienie
            wszelkich wartości”? - pyta Tom Wolfe w eseju Przykro nam, ale
            pańska dusza właśnie zmarła
            , i odpowiada: 'Ano z powodu
            dotychczasowej historii człowieka, na przykład... Ostatecznie w
            Europie pokojowej dekady lat 1880-tych takie przewidywanie wojen
            światowych 20 wieku i ‘braterstw’ nazizmu i komunizmu musiało
            wydawać się jeszcze mniej prawdopodobne.'


    • abmiros Re: Kurs etyki - wprowadzenie 08.12.09, 20:25
      Nietsche (1844-1900)
      Ludzkosc do tej pory nie uporala sie z Nietschem, a miala szanse
      widzac przez wiek xx realizacje przepowiedni Nietschego. Jezeli sie
      nie upora, to bedziemy to widzieli ustawiajac wygodne krzesla na
      naszych balkonach oczekujac na wybuch atomowy. Przenosnie
      zaproponowane w katechizmach proponowane w nadmiarze zaczynaja
      nabierac wlasnego zycia udajac w ludzkich glowach fakty, a nauka
      zawsze nadazy z instrukcjami, jak te fikcyjne fakty zrealizowac.
      Jezeli chrzescijanstwo nie upora sie z wlasnymi przenosniami,
      Nitzsche upora sie z chrzescijanstwem.
      Chrzescijanstwo w ogolnosci, a rzymskokatolicyzm w szczegolnosci, ma
      bardzo interesujaca i pelna szacunku dla chrzescijanskich tradycji
      propozycje. Dominik Crossan zdjal Jezusa z gnijacego piedestalu
      boskosci i zaproponowal mu pelne szacunku miejsce reformatora
      spolecznego, bardzo starannie uzasadniajac to miejsce historycznie.

      Jezeli do takich proboszczow jak ten, o ktorym pisze Kamfora, beda
      docierac koncepcje Crossana, a beda docierac, (w sprawach
      religijnych wszystko dzieje sie stopniowo), to probpszczowie zaczna
      wyrzucac brewiarze i myslec o oswieconym interesie dzieci swoich
      parafian, gdzie „dzieci” jest slowem kluczowym.
      • chickenshorts Re: Kurs etyki - wprowadzenie 17.12.09, 18:51
        Pytanie, czy drogowskaz musi chodzić po drogach, które wskazuje -
        zadał pierwszy raz Max Scheler, fenomenolog, etyk, wielki krytyk
        demokracji i wolności liberalnych, który uważał, że ideałem moralnym
        Europy są religijne wartości średniowieczna. Jego wzorcem
        osobowym był święty
        . Max Scheler umarł w domu publicznym. Czy to
        obniża wartość jego nauki? Czy jego życie unieważnia rolę
        drogowskazów, które stawiał? Ich wartość naukowa i filozoficzna
        pozostaje z pewnością duża, wartość moralna jednak jest wątpliwa.
        Autorytet musi nie tylko wiedzieć, co wskazywać, ale być wiarygodnym


        tinyurl.com/yce4mtx

        Tyle Pani Magdalena Środa w GW, ale mnie zainteresował ten artykuł z
        innego trochę powodu. Nie wiedziałem o mało nobliwym końcu tego
        etyka i dlatego zwróciło to moją uwagę. Otóż Max Scheler był
        przedmiotem studiów (i pracy doktorskiej) Karola Wojtyły, czyli JP2:
        "W związku z habilitacją podjął systematyczne studia nad myślą
        etyczną fenomenologa Maxa Schelera, którego pisma czytał w oryginale
        niemieckim. Pisał wiele m.in. na temat chrześcijańskiej etyki
        seksualizmu. Dnia 12 grudnia 1953 jego praca "Ocena możliwości
        oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu Maksa
        Schelera" [taka spolszczona wersja imienia w tytule] została
        przyjęta jednogłośnie przez Radę Wydziału Teologicznego UJ"


        pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Pawe%C5%82_II

        Czy student wiedział o śmierci Schelera w burdelu - nie wiem
        (chyba powinien był), więc zapytam w ten sposób: czy ten fakt, gdyby
        o nim wiedział, powinien byL wpłynąć na jego stosunek do przedmiotu
        pracy? Ostatecznie mówimy o etyce chrześcijańskiej, katolickim
        nastawieniu do seksu i (już) kapłanie piszącym pracę doktorską,
        której tytuł: "Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na
        założeniach systemu Maksa Schelera"

        • trebald Re: Kurs etyki - wprowadzenie 20.12.09, 16:48
          chickenshorts napisał:


          > Czy student wiedział o śmierci Schelera w burdelu - nie wiem
          > więc zapytam w ten sposób: czy ten fakt, gdyby
          > o nim wiedział, powinien byL wpłynąć na jego stosunek do przedmiotu
          > pracy? Ostatecznie mówimy o etyce chrześcijańskiej, katolickim
          > nastawieniu do seksu i (już) kapłanie piszącym pracę doktorską,
          > której tytuł: "Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na
          > założeniach systemu Maksa Schelera"
          >
          >

          Dowiedziałeś się o tym z artykułu Środy i już wiesz, a student, który rozwijał
          myśl Schelera, najpewniej także o tym wiedział i to na długo przed panią Magdaleną.
          Nie znam tej naukowej pracy Wojtyły ale sądząc z tytułu przypuszczam, że ocenie
          zostały poddane same założenia systemu Schelera.
          • chickenshorts Re: Kurs etyki - wprowadzenie 11.01.10, 21:20
            trebald napisał:

            > Dowiedziałeś się o tym z artykułu Środy i już wiesz, a student,
            który rozwijał
            > myśl Schelera, najpewniej także o tym wiedział i to na długo przed
            panią Magdal
            > eną.
            > Nie znam tej naukowej pracy Wojtyły ale sądząc z tytułu
            przypuszczam, że ocenie
            > zostały poddane same założenia systemu Schelera.

            Też nie znam i pewnie wiele zależy od tego jaka była ta "Ocena
            możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu
            Maksa Schelera"...
            Jeśli pozytywna to to jednak trochę jak publiczny aplauz dla myśli
            Heideggera, przy usilnym tłumieniu mdłości na myśl, że filozof każdy
            wykład zaczynał od salutu 'heil Hitler'.
            • chickenshorts Epikur 11.01.10, 21:42
              Właśnie! Rozmowy na wątku o dobrych uczynkach i złych ludziach
              :)) przywiodły na pamięć tego dżentelmena z kolebki zachodniej
              cywilizacji...

              Zamim się zacznę popisywać, chciałbym zadać jedno pytanie tym
              wszystkim, którzy przeczytali esej Jana Józefa
              Szczepańskiego "Święty"... Oto pytanie: Czy chciał(a)byś, żeby
              stało się inaczej, niż się stało, i bohater eseju przeżył, a
              następnie kontynuował swoją szczególną pracę?

              Epikur (jako, że poznanie 'materii duchowej' nie jest niezbędne do
              przyjęcia lub odrzucenia etyki Epikura, pierwsze dwa akapity można
              sobie odpuścić)

              Po ustaleniu fizycznych podwalin świata, Epikur zajmuje się
              wyjaśnieniem natury duszy (tak przynajmniej wygląda to w
              przekazie Lukrecjusza). Dusza – oczywiście! – również składa się z
              atomów: po pierwsze wszystko, co istnieje składa się z atomów i
              pustej przestrzeni (wtórne jakości są po prostu wypadkowymi układu i
              konfiguracji atomów), a po drugie, bezcielesny/nie-fizyczny byt nie
              mógłby ani działać ani być poruszany przez ciała, co przecież jest
              udziałem duszy (tzn. jest ona świadoma tego, co dzieje się z ciałem,
              a także inicjuje ruch fizyczny).

              Epikur twierdzi, że atomy duszy są szczególnie delikatne (może
              kwestia masy?) i znajdują się w całym ciele, i to właśnie dzięki nim
              mamy wszelkie doznania, odczucia i wrażenia (taka zmysłowa sieć) i
              doświadczamy bólu i przyjemności, które Epikur nazywa pathê
              (pathētikós 'wrażliwy' od páthos 'doświadczenie; uczucie;
              namiętność; cierpienie' z páschein 'doświadczać; cierpieć), a skąd
              pochodzi nasz patos. Ciało pozbawione atomów duszy jest pozbawione
              świadomości, ale także bezwładne, nieruchome, a gdy atomy ciała
              znajdą się w stanie zakłócenia i dezorganizacji, tak że ciało nie
              jest w stanie podtrzymać świadomego życia, atomy duszy są
              rozproszone i niezdolne do funkcjonowania jako ‘rejestratory’ doznań
              i ‘transformatory’ wrażeń…

              Cielesna natura duszy niesie za sobą dwie absolutnie
              kluczowe konsekwencje. Po pierwsze, stanowi podstawę Epikurejskiej
              tezy, że dusza nie może ‘przeżyć’ śmierci ciała (inne argumenty na
              rzecz tej tezy znaleźć można w Naturze Wszechświata Lukrecjusza).
              Konsystencja duszy jest zbyt delikatna, by mogła istnieć niezależnie
              od ciała, w którym jest ‘zamknięta’, a poza tym, jakiekolwiek
              doznania i uczucia wymagają połączenia z ciałem. I stąd też wynika,
              że nie ma żadnej kary po śmierci, ani żalu po życiu, które się
              straciło. Słynne stwierdzenie Epikura: „gdy jest już śmierć, nie ma
              nas”. Po drugie – dusza reaguje na doznania zmysłowe i wrażenia
              fizyczne, czy to pochodzące z zewnątrz, czy też wywołane
              wewnętrznymi procesami. Nie istnieją zjawiska czysto myślowe, tzn.
              nie ma nie związanych z niczym, pozacielesnych stanów czy obiektów
              czystego rozumu, istniejących lub ‘poczętych’ w separacji od ciała.
              Epikur był przeciwnikiem koncepcji platońskich, mówiących o
              istnieniu czystych wrodzonych idei, które można wydedukować, poznać
              rozumowo. I co więcej, zdaniem Epikura, to właśnie te elementarne
              doznania, takie jak uczucie przyjemności czy bólu, raczej niż
              narzucone, arbitralne zasady moralne, czy abstrakcyjne idee ‘dobra’
              i ‘zła’, powinny być fundamentalnymi przewodnikami i wskazówkami co
              do tego, co jest dobre a co złe
              , jako że wszystkie czujące
              (odbierające zmysłami otaczający świat) istoty odczuwają
              naturalny ‘pociąg’ do pierwszego i niechęć do drugiego. Funkcją
              ludzkiego umysłu – części duszy umieszczonej w klatce piersiowej,
              wg Epikura – nie jest poszukiwanie ‘rzeczy wyższych’, jakichś
              nobliwych wartości, ale właśnie maksymalizowanie przyjemności i
              minimalizowanie bólu i cierpienia. Oto cel myślącego człowieka; a
              ryzyko, jakie tu istnieje (często poważne) to takie, że można się
              przeliczyć w założeniach i planach, w rezultacie fałszywych wierzeń,
              czy też błędów w procesie kognitywnym czy innego ‘dysonansu
              poznawczego’…

              Tyle na początek i w wielkim skrócie.

              Nieco więcej tu:
              pl.wikipedia.org/wiki/Epikureizm#Etyka_umiarkowanego_hedonizmu

              Spodziewam się burzliwej debaty :))
              • scand Re: Epikur 13.01.10, 11:00
                > Epikur twierdzi, że atomy duszy są szczególnie delikatne (może
                > kwestia masy?) i znajdują się w całym ciele,
                ..
                > maksymalizowanie przyjemności i
                > minimalizowanie bólu i cierpienia. Oto cel myślącego człowieka;

                Hmm, czyzby Epikur antycypował naukę o cząstkach hormonów, które
                wraz z krwią krążą po całym organizmie i których zmiana równowagi
                zmienia nasze nastroje ? Celem człowieka byłaby "odpowiednia" (?)
                równowaga hormonalna.
            • trebald Re: Kurs etyki - wprowadzenie 12.01.10, 00:22
              Ale nie masz nic coś przeciwko intelektualnemu dorobkowi M. Heideggera? :)
            • leszek-olp Re: Kurs etyki - wprowadzenie 29.04.10, 16:03
              chickenshorts napisał:

              > Też nie znam i pewnie wiele zależy od tego jaka była ta "Ocena
              > możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu
              > Maksa Schelera"...
              > Jeśli pozytywna to to jednak trochę jak publiczny aplauz dla myśli
              > Heideggera, przy usilnym tłumieniu mdłości na myśl, że filozof każdy
              > wykład zaczynał od salutu 'heil Hitler'.

              Jednak koncepcja etyki Schelera nie jest tożsama z koncepcją Heideggera pomimo wspólnego źródła w koncepcji fenomenologicznej.
              Poza tym mówienie o możliwości oparcia etyki na jakimkolwiek systemie filozoficznym nie oznacza akceptacji całego systemu. Nie można zapominać, że Heidegger od koncepcji bliskiej chrześcijańskiej odchodzi na pozycje agnostycyzmu.
              Co do pracy "Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu Maksa Schelera" to jak każda praca na tym poziomie naukowości jest krytyczna rozwarzając argumenty za i przeciw.
    • scand Re: etyka w praktyce 13.01.10, 14:15
      Coraz bardziej skłaniam się do poglądu że etyka praktyczna dla
      wiekszosci ludzi nie opiera się na niczym innym jak na
      naśladownictwie. Większośc ludzi stara się dostosować do innych, a
      najlepiej do ludzi którzy wydają im się ludźmi sukcesu.
    • big.stach Rozmowy o etyce 17.03.10, 15:40
      Rozmowy o etyce - o. prof. M. A. Krąpiec, prof. P. Jaroszyński
      komandir.wrzuta.pl/audio/8UOx0AjmhCc/rozmowy_o_etyce_-_o._prof._m._a._krapiec_prof._p._jaroszynski
      • ave.duce Re: Rozmowy o etyce 17.03.10, 18:50
        Dżizsss ...

        :p
        • chickenshorts Re: Rozmowy o etyce 18.03.10, 06:08
          ave.duce napisała:

          > Dżizsss ...

          Dokładnie!

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka