kamfora
18.01.10, 23:30
...jaką lekturę warto byłoby omawiać na lekcjach etyki,
to właściwie bez wahania wskazałabym
"Podręcznik mądrości tego świata" autorstwa Józefa Bocheńskiego.
Kto nie czytał(albo chciałby sobie przypomnieć)- tu jest pełen
tekst:
www.scribd.com/doc/3764774/J-M-Bocheski-Porcznik-mdroci-tego-wiata
Poniżej przedmowa do podręcznika napisana przez Autora.
*****************************************************************
Zestawiłem w tym podręczniku niektóre przykazania mądrości,
których nauczyłem się w ciągu mojego długiego
życia od dawnych mędrców.
Chodzi o wybór z bardzo
obszernej klasy takich przykazań.
Uwzględniłem w nim
tylko nakazy ogólne, z pominięciem tych,
które stosują się
do szczególnych okoliczności, na przykład do handlu, miłości, polityki lub
wojny.
Na podkreślenie zasługuje także
nieuwzględnienie licznych przykazań
obowiązujących ludzi na kierujących stanowiskach.
Literatura pełna jest opracowań tego rodzaju, nie mówiąc
już o systemach moralności, które z reguły zawierają wiele
materiału mądrościowego, starczy przypomnieć zbiory
przysłów, fakt, że w samej Biblii
znajdujemy kilka ksiąg
„mądrościowych", że piśmiennictwo ascetyczne wielkich
religii roi się od podobnych tekstów i wymienić choćby
Cycerona, Epikteta, Marka Aureliusza, La Fontaine'a i Kiplinga,
aby zdać sobie sprawę ile wysiłku włożono w dziejach naszej cywilizacji (a
gdzie indziej bywało podobnie) w
opracowanie
zasad mądrości. Dzisiaj ten wysiłek jest kontynuowany przez co najmniej pół
tuzina dyscyplin naukowych i technologicznych.
Porywanie się na oryginalność byłoby w tych warunkach
zaiste
dziwnym nieporozumieniem. Co tutaj podaję, to więc
nie moje odkrycia, ale myśli mędrców. Za przykładem
Wittgensteina
nie cytuję tedy w zasadzie nikogo wyjąwszy
może tu i ówdzie
poetę, któremu zawdzięczam szczególnie
piękny zwrot.
Wypada jednak powiedzieć, że źródła z
których przede wszystkim
czerpałem są starogreckie: Arystoteles, Stoa, Epikur.
To wyznanie nasuwa problem:
Czy mądrość tak jednostronnie grecka może rościć sobie prawo do powszechności?
Wielu współczesnych, hołdujących popularnemu dziś pluralizmowi, zaprzeczy
temu. Ja bym jednak powiedział, że
jeśli „mądrością" nazwiemy także moralność religijną, czyli,
jak ja ją nazywam „bogobojnosć", to referowane tutaj stanowisko oczywiście
nie jest jedyną mądrością. Jeśli natomiast
odróżnimy mądrość
od bogobojności, to skłonny jestem
odrzucić wspomniany pluralizm jako fałsz. Wydaje mi się, że
człowiek jest, jeśli chodzi
o zasadnicze cechy i potrzeby,
wszędzie taki sam,
i że właśnie mędrcy greccy te cechy i
potrzeby najlepiej zrozumieli.
Można by też zapytać po co napisałem ten podręcznik i
dlaczego go ogłaszam. Otóż napisałem go najpierw dla
siebie. Chciałem wiedzieć czym jest mądrość, a znane mi
klasyczne wykłady mnie nie zadowalały. Są zwykle
niesystematyczne, co jest zrozumiałe, jako że są przeważnie
dziełem proroków lub literatów, nie naukowców.
Następnie, z niektórymi chwalebnymi wyjątkami (Epiktet!) są
rozwlekłe. Wreszcie znajduję w nich z reguły pomieszanie
mądrości
z moralnością i etyką.
Ogłaszając rzecz o mądrości narażam się na zarzut, że uczę
bezecności i psuję młodzież.
Mądrość, o której tu jest mowa,
wielce różni się, w rzeczy samej,
od tradycyjnej moralności
i od chrześcijańskiej bogobojności. Odpowiem, że (pomijając fakt, iż wiele
przykazań mądrości znajdujemy w moralności tradycyjnej) chodzi tu o mądrość
tego świata, filozoficzną, o której święty Paweł powiedział (I Kor. 1, 20),
że:
„Chrystus uczynił ją głupią", i że odwrotnie, nauka chrześcijańska jest
głupotą w oczach pogan (tamże w. 18). Jeśli
o
mnie chodzi, jestem chrześcijaninem, więc przyznaję się do
ewangelicznej głupoty i bynajmniej nie zamierzam zalecać
mądrości tego świata.
Ale jeśli tak jest, to dlaczego ogłaszam tę książkę?
Dlatego,
że z faktu, iż się jest wyznawcą jednej wiary, nie wynika, by
nie należało znać innych. Przeciwnie: kto odrzuca jakiś
pogląd, powinien wiedzieć co odrzuca, czym ten pogląd jest
i nie żywić złudzeń co do znaczenia wyboru jakiego dokonał. Otóż wydaje mi
się, że zbyt wielu chrześcijan robi sobie
iluzje właśnie w tej sprawie
i żyje według zasady: „i wilk
syty i owca cała".
Chciałem sprowokować ich do myślenia.
Taka prowokacja należy do podstawowych zadań filozofa.
Książeczka, którą oto oddaję w ręce czytelnika jest książeczką prowokacyjną.
Skądinąd spotkam się może
z zarzutem, że chcę uchodzić
za mędrca.
Mnie ten zarzut zagraża tym bardziej, że paru
przyjaciół raczyło
w swej dobroci nadać mi ten tytuł. Otóż
chciałbym łaskawego czytelnika zapewnić, że mędrcem nie
jestem i nie chcę za mędrca uchodzić. Nie jestem mędrcem.
U końca mojego życia widzę jaśniej
niż dawniej, jak często
i ciężko grzeszyłem przeciw przykazaniom mądrości tego
świata, choćby przez to, że starałem się
być wierny Ewangelii. Nie pragnę też, aby mnie uważano za mędrca, nie
tylko dlatego, że byłby to błąd, ale także dlatego, że stosuję
pilnie przykazanie (10.3),
a więc to, co inni o mnie myślą jest
mi najzupełniej obojętne.
Pojęcie mądrości jest tak mało znane, że wydało się wskazanym
dodać do właściwego podręcznika (rozdziały A i B)
parę uwag
o różnicy między moralnością, etyką, mądrością
i bogobojnością (rozdział C)
Tekst przedłożyłem przed oddaniem
do druku kilkunastu
osobom z prośbą o uwagi krytyczne.
Pragnę im wszystkim
podziękować, w szczególności
pani prof. A.T. Tymienieckiej (Boston Mass.), panom profesorom
L. Kojowi (Lublin
UMCS) Wł. Stróżewskiemu (UJ) ks. T Styczniowi (KUL),
członkom mojego seminarium polskiego we Fryburgu i
mojemu bratu Aleksandrowi (autorowi „Dziejów głupoty w
Polsce").
Aczkolwiek z ich uwag skorzystałem, chcę podkreślić, że nikt spośród nich nie
ponosi odpowiedzialności za
mój tekst.
Józef M. Bocheński
*******************************************************************