paprotka.12
15.07.12, 00:04
Witam serdecznie.
Jestem tu pierwszy raz ale mam ogromną nadzieję, że ktoś z Was mi pomoże, da cenne wskazówki.
Moja historia:
Mam 34 lata. Na początku roku wykonałam na własną rękę badania hormonów ze względu na nie najlepsze samopoczucie tj. uczucie wiecznego zmęczenia, ospałości, wypadania włosów, skracający się cykl miesiączkowy, bolesność piersi, guzki i torbiele w piersiach, problemy z drogami moczowymi. Wyniki jakie wtedy uzyskałam to:
TSH: 3,85 mlU/l (0,27-4,2)
FT4: 1,35 ng/dl (0,93-1,7)
FT3: 3,02 pg/ml (2,02-4,43)
Prolaktyna: 33,35 ng/ml (4,79-23,3)
Progesteron: 18,43 ng/ml normy na tę fazę (1,7-27)
LH: 4,11 IU/l norma na tę fazę (2,4-12,6)
FSH: 5 mIU/ml norma na tę fazę (3,5-12,5)
Estradiol: 89,62 pg/ml norma na te fazę (12,50-166,00)
Poszłam z ww. wynikami badań do ginekologa-endokrynologa.
Powiedział, że wyniki badań są ok i nic nie trzeba robić więc zostawiłam ten temat na kilka miesięcy. Objawy ww. nie ustąpiły a wręcz przeciwnie doszły duszności (niemożność odetchnięcia pełną piersią, płytki oddech, uczucie ciążenia w mostku no może nieco wyżej) i nieuporczywe mrowienia w rękach i nogach zwłaszcza w lewej ręce i nodze.
Jednak pewna osoba podpowiedział mi, że TSH mimo, że mieści się w podanej normie wcale nie jest ok. Poszłam więc tym razem do tylko do endokrynologa (koniec maja). Powiedział, że TSH jest nieco za wysokie jak na mój wiek natomiast pozostałe wyniki ok. Na moje pytanie o za wysoką prolaktynę powiedział, że tym nie ma się co przejmować. Zrobił USG tarczycy i powiedział, że jest o niejednorodnej strukturze (cokolwiek to znaczy) i jest niewielki na niej guzek jednak póki co nie ma wskazań do biopsji. Jeśli chodzi o wielkość to niby mieści się w normie ale jak na moją budowę (jestem bardzo drobna i szczupła) powinna być mniejsza. Wielkość określił na 19 ale nie wiem czego natomiast wg niego norma na moją budowę to 12-13. Kazał zrobić badanie TSH, ponieważ nie może opierać się na badaniu sprzed kilku m-cy i jakiegoś antygenu (chyba). Wyników nie prześledziłam bo z laboratorium trafiły od razu do lekarza. Powiedział, że TSH wynosi 1,35 a wynik tego antygenu ujemny. Powiedział, że w związku z powiększoną tarczycą no i tym guzkiem powinnam przyjmować Euthyrox N50 po 1 tabletce z rana na czczo przez 3 m-ce i pod koniec sierpnia przyjść na kontrolę z aktualnym wynikiem TSH. No i tak od ponad miesiąca biorę ten lek ale od tygodnia czuję się okropnie. Początkowo było poprawa mimo mego sceptycznego podejścia do leczenia (jestem przecziwniczką wszelakiej chemii) więc się ucieszyłam, że jednak dobrze, że lekarz namówił mnie na to leczenie ale teraz to masakra. Siedzę i płaczę, bo już sama nie wiem co mi jest. Od tygodnia totalny zwrot. Duszność nie do wytrzymania, uczucie ścisku w gardle i nad mostkiem, zmęczenie, zawroty głowy ale najgorsze jest mrowienie, drętwienie i osłabienie mięsni zwłaszcza lewej ręki i nogi. Jakaś drobna wysypka na rękach (zwłaszcza na lewej), która swędzi i pojawia się i gaśnie. Kilka dni temu zaczęłam brać magnez, bo myślałam, że to jakieś niedobory ale nie pomaga. Umówiłam się więc do lekarza rodzinnego ale wizyta dopiero w poniedziałek. Chyba się wykończę. Czy aż takie objawy może dawać tarczyca skoro te moje wyniki badań nie są złe? Już się zastanawiam czy to nie jest zwiastun jakiegoś udaru czy jakiejś chlamydii czy innego paskudztwa.
Wiem, że się rozpisałam ale naprawdę nie wiem co myśleć.