nebelhexe
23.08.13, 00:01
Cześć, postanowiłam opisać też swoją historię z prośbą o rady i opinie. Mam 21 lat, w styczniu 2012 zachorowałam na mononukleozę. Po tygodniu w szpitalu i miesiącu dochodzenia do siebie nagle ważyłam 60 kg (wcześniej - nidgy więcej niż 50 przy 160 cm wzrostu, dobry metabolizm). Waga nie spadała, ja czułam się źle, ciągle zmęczona, ale tłumaczyłam to dość, nie oszukujmy się, ciężką chorobą, która mnie nieco zmasakrowała. Po 3 miesiącach wagi stojącej w miejscu zrobiłam badanie hormonów u ginekologa, odwiedziłam endokrynolożkę, ale faktyczne leczenie rozpoczęłam dopiero we wrześniu 2012.
Moje TSH wahało się cały czas między 3,2 - 3,9. Zaczęłam od eutyroxu 25, potem 50 koło świąt, a z powodu braku rezultatu w okolicach lutego/marca 2013 zwiększono mi dawkę do 75. Cały ten czas czułam się kiepsko, ciągle zmęczona, zdemotywowana, chodziłam do psychiatry, skarżąc się na nieustępujące depresyno-lękowe objawy, ciągłe zniechęcenie, niemożność koncentracji (przed mono kilka lat też leczyłam się na podobne zaburzenia, ale po lekach one ustępowały, a wtedy i po dziś dzień nic). TSH, FT3 i FT4 nadal pozostawiały wiele do życzenia (wyników nie podaję, bo tyle miesięcy dla tarczycy to prehistoria, o ile wiem). Majowe badanie: nagle TSH 0,005, FT3 4,78, FT4 2,05, rodzinny kategorycznie obniżył dawkę eutyroxu znów do 50 i kazał iść do endo. W wadze nadal było bez zmian, a dodam, że naprawdę uważam na to, co jem (1200-1300 kcal dziennie), codziennie nordic walking albo spacer wielokilometrowy (co kosztuje mnie koszmarnie dużo wysiłku).
Od maja biorę 50-tkę, w czerwcu potwornie zaczęły mi wypadać włosy. Na początku sierpnia zrobiłam serię badań z morfologią, OB, cholesterolem (LDL delikatnie powyżej normy) i TSH - wyszło 0,09. Ja nie czułam się lepiej, waga nie spadała, więc potwornie sfrustrowana zaczęłam dużo czytać w necie, zrobiłam 19.08 kolejne badania i tak:
TSH 3,53
FT3 2,34
FT4 1,05
anty TPO >5.
Wygląda na to, że mam jakieś wyrzuty hormonalne, boję się, że to hashimoto (jutro idę zrobić anty TG). USG robione 2x, na jesieni 2012 i w maju 2013 wykazywało "globalnie obniżoną i niejednorodną echogeniczność tarczycy", czyli, jak rozumiem, zapalenie. Które toczy się tam przeszło 1,5 roku, a ja zaliczyłam trzech endo i żaden nic mi nie pomógł.
Bardzo proszę o rady. Z objawów ciągle obserwuję tę nieszczęsną, stojącą w miejscu wagę (ani w górę, ani w dół nieważne co jem, co robię itp), bardzo suchą skórę (dłonie, stopy, łokcie, twarz), lecące włosy, pogorszenie wzroku, mocno obniżoną zdolność koncentracji i myślenia, zmęczenie, ospałość, depresyjne i lękowe objawy, zimne dłonie i stopy, kiepski popęd seksualny, niedosłyszenie, zaparcia/wzdęcia/gazy, niemożność wzięcia "pełnego", głębokiego oddechu, czasami dziwne trzepoty serca. Wszystko to zaczęło się prędzej czy później po mononukleozie. To jasne, że eutyrox nie działa i nie jest w stanie zbalansować mojej tarczycy, zastanawiam się nad poproszeniem endokrynologa (idę w najbliższy wtorek) o Novothyral.
Wiem tyle, że powinnam zrobić jeszcze badania na żelazo (wiosną 2013 brałam jakieś apteczne suplementy diety, bo myślałam, że duszności i kołatanie to wada serca i żelazo jakoś pomoże, poprawa była bardzo nieznaczna). Boję się tylko, że trafię na następnego endo-idiotę, który będzie się upierał przy eutyroxie, a na novothyral się nie zgodzi, nie wspominając o recepcie na NDT, które też rozważam. Jeśli ktoś miał podobne doświadczenia, głównie z wagą stojącą w miejscu i podobnymi objawami, proszę, podzielcie się, jeśli możecie - polećcie DOBREGO lekarza w W-wie (byłam np. u uwielbianej i chwalonej w necie Anny Świątek - porażka). Wiem, że może moje użalanie się nad wagą brzmi płytko, ale uwierzcie mi, różne rzeczy składają się na to, że mój wygląd podbija tylko moje fatalne samopoczucie tak, że nie chce mi się żyć.