Dodaj do ulubionych

Czy jedzenie mięsa jest etyczne?

12.01.10, 16:09
Jest to forum o etyce, więc zapytam: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? Co o tym sądzicie?

* Po pierwsze, zwierzęta czują ból i przerażająco cierpią przy produkcji mięsa, jajek oraz produktów mlecznych dla ludzkiej konsumpcji.

* Po drugie, przemysł mięsny powoduje nieodwracalne szkody środowiskowe, w tym zanieczyszczanie źródeł wody i jest głównym powodem globalnego ocieplenia.

* Po trzecie, jedzenie mięsa powoduje wiele groźnych chorób jak, rak okrężnicy, zawały serca i udary mózgu, cukrzycę, schorzenia skóry...

* Po czwarte, jedzenie mięsa wyzwala agresję i brutalność.

* Po piąte, człowiek może zdrowo żyć bez jedzenia mięsa

A zatem, wybierając dietę mięsną opowiadasz się za krzywdzeniem i zabijaniem, natomiast wybierając dietę bezmięsną popierasz niekrzywdzenie i pokojową współpracę.

Co Wy na to? Zapraszam do miłej dyskusji smile
Obserwuj wątek
    • 0golone_jajka Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 16:57
      Istnieją badania, które wskazują, że rośliny w jakiś sposób odczuwają obecność danego człowieka - inaczej reagują na "swojego" inaczej na obcego. Czy etyczne jest zjedzenie jabłka, które mnie lubi?
      • baba-jaga Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 17:56
        zgadza sie. jedzenie miesa moze byc nieetyczne... dla osoby ktora
        nie je miesa. Ja rzucilam jedzenie miesa od czasu jak Jas i
        Malgosia....no, reszte znacie. Ale, Hitler tez nie jadl miesa. No i
        to fakt rosliny moze nie czuja tak jak zwierzeta, ale czuja po
        swojemu, i ich bol i cierpienie sa dla ich jedyne i ostateczne.
        Jakkolwiek mozna by sie pokusic o filozoficzne spostrzezenie, ze
        rosliny i owoce posiadaja jakas wrodzona zdolnosc do wybaczania i
        oddawania sie jako pokarm, skoro nie wytworzyly poprzez ewolucje
        jakiegos skutecznego systemu obronnego. No bo kto chce ten moze.
        Niektore rosliny sa po prostu....truciznami. I omija sie je szerokim
        lukiem, jesli sie wie co za licho tam siedzi. Czy to nie jest jak z
        miloscia w ktorej wymiana energetyczna wymaga dobrowolnej zgody na
        utrate.... siebie, po to by stac sie kims innym, po czesci
        przynajmniej? Zwierzeta tymczasem bardiej widocznie sprzeciwiaja sie
        temu procederowi zmuszania do bycia pokarmem ludzkim. Chyba. Nie
        jestem pewna, bo jednak niekoniecznie to co bardziej przekonywujace
        wydaje sie zmyslom, jest automatycznie prawda, i mozna ze spokojnym
        sumieniem jesc pietruszke bo nie wierzga nozka, anie nie patrzy na
        nas smutnymi oczami. Kwestia uwrazliwienia wyobrazni, a nie tylko
        wrazliwosc zmyslowa. Osobiscie nie jem ani miesa ani nabialow, ale
        to byla dluga droga, wyboista, niekoniecznie oparta na wspolczuciu
        do zwierzat. Ja tam uwazam ze kto moze ten moze.A kto nie ten nie.
        Umiar i w zaleznosci od okolicznosci. Rosliny bywaja ciezkostrawne i
        tez powoduja raka jakiegos jelitowego. Pewne uwarunkowania
        genetyczne pochodzace od wiekow miesozernosci nie mozna ot tak po
        prostu zlikwidowac swiadoma decyzja, o czym przekonalam sie na
        wlasnej skorze bedac na diecie samych surowych warzyw przez kilka
        miesiecy. Niemniej wraz ze wzrostem swiadomosci i wrazliwosci
        ludzkiej ten problem tez staje sie wazny. I kto wie, jak dzisiaj
        zabrania sie palic wszedzie papierosy, tak kiedys moze stac sie z
        jedzeniem miesa. Ale problem z chroobootworczoscia miesa polega
        bardziej na faszerowaniu miesa konserwantami, jak tez na karmieniu
        zwierzat hormonami, antybiotykami etc. O to trzeba by pytac
        hodowcow, czy nie brak im czasem etycznego podejscia do zwierzat i
        do konsumentow. Money, money, money!
        • strikemaster Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 17.01.10, 12:42
          Owoce może wybaczają, bulwy na pewno nie.
          • strikemaster Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 17.01.10, 12:42
            P.S. Witam wszystkich na forum. smile
    • witold17 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 17:43
      nowa.era napisała:

      > * Po pierwsze, zwierzęta czują ból i przerażająco cierpią przy
      produkcji mięsa,
      > jajek oraz produktów mlecznych dla ludzkiej konsumpcji.

      Przy produkcji mięsa już jie cierpią smile Jajka kury też raczej znoszą
      bez bólu... Zabijanie zwierząt przeznaczonych na mięso w sposób
      bezbolesny oczywiście jest możliwe.

      > * Po drugie, przemysł mięsny powoduje nieodwracalne szkody
      środowiskowe, w tym
      > zanieczyszczanie źródeł wody i jest głównym powodem globalnego
      ocieplenia.

      Jak każdy przemysł.

      > * Po trzecie, jedzenie mięsa powoduje wiele groźnych chorób jak,
      rak okrężnicy,
      > zawały serca i udary mózgu, cukrzycę, schorzenia skóry...

      Nie ma naukowo potwierdzonego związku jedzenia mięsa z jakąkolwiek
      lekką czy ciężką chorobą. Zaobserwowano pewną zależność z
      zachorowaniami na raka jelita grubego, dowodów brak.

      > * Po czwarte, jedzenie mięsa wyzwala agresję i brutalność.

      Nieprawda, ja po dobrym schabowym jestem łagodny jak baranek smile

      > * Po piąte, człowiek może zdrowo żyć bez jedzenia mięsa

      Też nieprawda, mięso zawiera pełnowartościowe białko, z wszystkimi
      egzogennymi aminokwasami.

      Myślę, że to czy jemy czy nie jemy mięsa to nie jest kwestia etyki,
      tylko własnego wyboru.

    • chickenshorts Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 17:46
      nowa.era napisała:

      > Jest to forum o etyce, więc zapytam: Czy jedzenie mięsa jest
      etyczne? Co o tym
      > sądzicie?
      >
      > * Po pierwsze, zwierzęta czują ból i przerażająco cierpią przy
      produkcji mięsa,
      > jajek oraz produktów mlecznych dla ludzkiej konsumpcji.
      >
      > * Po drugie, przemysł mięsny powoduje nieodwracalne szkody
      środowiskowe, w tym
      > zanieczyszczanie źródeł wody i jest głównym powodem globalnego
      ocieplenia.
      >
      > * Po trzecie, jedzenie mięsa powoduje wiele groźnych chorób jak,
      rak okrężnicy,
      > zawały serca i udary mózgu, cukrzycę, schorzenia skóry...
      >
      > * Po czwarte, jedzenie mięsa wyzwala agresję i brutalność.
      >
      > * Po piąte, człowiek może zdrowo żyć bez jedzenia mięsa
      >
      > A zatem, wybierając dietę mięsną opowiadasz się za krzywdzeniem i
      zabijaniem, n
      > atomiast wybierając dietę bezmięsną popierasz niekrzywdzenie i
      pokojową współpr
      > acę.
      >
      > Co Wy na to? Zapraszam do miłej dyskusji smile

      No to patataj...
      Czy jedzenie mięsa jest etyczne?
      Tylko w 'Restauracji na końcu wszechświata', gdzie wyewoluował
      specjalny gatunek zwierząt... To dla nich przyjemność zaoferować
      swój pośladek czy karczek...

      To dość trudny problem, nawet pod kątem podejścia buddystów. Zdaje
      się, że najbezpieczniejszym stanowiskiem (w czasach Siddhartha
      Gautama) było NIE, a głównym tego powodem właśnie cierpienie/śmierć
      zwierząt, niemniej różne zastrzeżenia i odstępstwa, jak nie
      marnowanie mięsa zwierzęcia już zabitego (pod warunkiem, że nie
      zostało zabite dla twojej konsumpcji)... Dzisiaj nawet buddyści nie
      są oczywistymi 'Nie-mięsopożeraczami', ale najzabawniejsza mega-
      hipokryzja w tym względzie to chyba jest w Tybecie, gdzie klimat i
      surowe warunki nie pozwoliłyby im przeżyć bez mięsa, ale -
      oczywiście - unikają zabijania zostwiając to Muzułmanom... Dalaj
      Lama nie jadł mięsa - napisał o tym książkę! Zaczął jeść mięso (dla
      zdrowia, za radą lekarzy) - napisał o tym książkę! Może tam można
      znaleźć coś dla podbudowania morale nie-wegetarian...

      ad punkt 2 - myślę, że globalny ban na produkcję mięsa, byłby
      równie (jeśli nie bardziej) dramatyczny w konsekwencjach... mam na
      myśli klimat i środowisko naturalne.

      ad punkt 3 - co lekarz/dietetyk to opinia. Ponoć jest jakiś
      skłaknik, obecny jedynie w czerwonym mięsie, potrzebny zdrowemu
      rozwojowi ludzkiego organizmu, ale nie znam szczegółów...
      Osobiście uważam (i zostało to niejako potwierdzone przez
      dietetyka), że dla człowieka o wrażliwej świadomości ze
      skłonnościami tzw. 'spirytualnymi', dieta bezmięsna nie jest żadnym
      problemem, a wręcz dobrodziejstwem...

      Ostatnie dwa punkty, ich 'żelazna logika' nie zostwia żadnego pola
      do dyskusji... Może poza tym, że tych 'łagodnych i pogodnych' jakoś
      wymietli z powierzchni ziemi 'agresywni i zaborczy'...

      Jak każdy problem etyczny, każdy powinien zmagać się z nim sam,
      zwłaszcza w dobie tzw. 'etyki autentyczności' samostanowiących
      jednostek. Postawa Petera Singera imponuje jednym, innych
      rozśmiesza...
    • diabollo Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 18:05
      Czcigodna Mowa Ero,

      Moim zdaniem jest przynajmniej etycznie wątpliwe.

      Kłaniam się nisko.
    • gaika Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 18:27
      Kwestia etyczna dotyczy tego jak traktowane są zwierzęta, a jeszcze
      ściślej –wrażliwości na to traktowanie. Jeżeli ktoś uważa, że kura
      cierpi na farmie, a „wolnodziobiąca” nie, to kupuje jajka od chłopa
      (od baby to już nie to samo-element seksistowski).

      Kwestie zdrowotne: podobno najłatwiej absorbowane jest żelazo z
      mięsa, co ma szczególne znaczenie dla kobiet (znów element
      seksistowski).

      Generalnie ważne jest jak traktujemy zwierzęta niezależnie od tego,
      czy przeznaczone są do konsumpcji. A przecież np.za Marynię można
      się znaleźć w ciupie, w przypadku znęcania się nad zwierzem-już
      niekoniecznie.
    • kora3 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 18:34
      jako wegetarianka powiem, ze wg mnie jest nieetyczne i dlatego od
      bardzo dawna tego nie robię. natomiast jako liberał daleka jestem od
      pomysłu, by taki sposób żywienia komus narzucac. Z kilku powodów.
      Jednym z nich jest własne doswiadczeniesmile
      Od dziecka nie przepadam za miesem i takie swiadome zrezygnowanie z
      niego nie było dla mnie jakis wielkim wyrzeczeniem. Mam natomiast
      znajomego weganina. Nie ejst sera, mleka, owoców morza, jajek, masła
      i niczego co zawiera tkanki zwierzece. czsem mnie czyms poczestuje i
      ja to zjadam z grzecznosci poza sałatka owocową, bo w odatku nie
      uzywa soli. Moglabym tak przezyć, gdyby była koniecznosc, ale raczej
      niechętnie smile choc jestem z tych, co jedzą, zeby życ, a nie żyja ,
      zeby jesć. Jednoczesnie kolega weganin potrafi zostawić uwiązanego
      psa w upale i nie zadbac, by miał w misce wodę sad a jego kot (taki
      wychodzący - prawda, ale jego ) rzuca się na placki ziemniaczane.
      Dla mnie to nic wspólnego z humanitaryzmem nie ma. Datego mam
      dystans i rozumiem ludzi jedzących mieso.
    • karafka_do_wina Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 19:12
      uwazam, ze trudno mowic o nieetycznosci jedzenia miesa, ale mozna mowic o
      nieetycznosci sposobu chowu i uboju zwierzat. niestety w naszej ojczyznie (ale
      nie tylko) zwierzata sa czesto traktowane niehumanitarnie i cierpia przez cale
      zycie po to by skonczyc jako schabowy na naszym talerzu. tuczenie gesi,
      trzymanie kur w metalowych klatkach, uniemozliwianie zwierzatom jakiegokolwiek
      ruchu nie mowiac o wychodzeniu na zielona trawke jest nieludzkie. mozna miec
      tylko nadzieje, ze powstana przepisy prawne ktore zakoncza skutecznie takie
      praktyki.

      i tak na marginesie: nasi poslowie ochoczo pracowali nad projektem ustawy
      chroniacej zarodki ludzkie (zakaz in vitro), ale zadnemu z nich nie przyszlo do
      glowy pomyslec o cierpieniach zwierzat. czlowiek to zadziwiajaca istota jest.
    • grgkh Czy jedzenie padliny jest etyczne? 12.01.10, 20:00
      smile

      Moim zdaniem jest tylko jedna kwestia - zadawanie cierpienia.

      Reszta uzasadnień to głównie ideologia. Oczywiście każdemu wolno dorabiać sobie
      swoją.

      Oprócz ideologii jest jeszcze rachunek ekonomiczny. Jedzenie wysoko
      przetworzonych pokarmów to strata cennej energii użytej w tym procesie i
      nadmierna eksploatacja środowiska.

      Czy o czymś ważnym zapomniałem?

      PS. W dalekiej przyszłości sprawa rozwiąże się sama. Będziemy jedli to, co sobie
      wyprodukujemy na skróty, za pomocą inżynierii biotechnologicznej.
      • baba-jaga Re: Czy jedzenie padliny jest etyczne? 12.01.10, 20:16
        ja tam wole bardziej optymistyczna wizje malych gospodarstw, zaniku
        wielkich aglomeracji, reorganizacja systemu produkcyjnego,o czym
        pisala szczegolowo Simone Weil, tak ze kazdy zyje w domku z
        ogrodkiem, lub w malych wspolnotach, wspolnie zarzadzanych, z
        lokalna zywnoscia, lokalnymi farmami. Mozliwosci jest wiele,
        wszystko zalezy od czlowieka. Potrzebna wlasnie rewolucja moralna w
        biznesie, ktora wlasciwie dopiero sie zaczyna, poprzez objawienie
        sie negatywmych skutkow zarzadania ekonomia czy finansami, czysto
        wyrachowanego ukierunkowanego na maksymalny zysk. Mysle ze w ogole
        dlatego przezywamy kryzys kapitalizmu, poniewaz wierzono w
        nieograniczonosc wolnego rynku, podczas gdy w rzeczywistosci byl to
        proces ciaglych korupcji i likwidowania rzeczywistej rywalizacji
        opartej na jakichs podstawach moralnych. Taka maksymalizacja zysku,
        maksymalizacja egoizmu i cwaniactwa, musi prowadzic do naduzyc
        kulminujacych w jakims zalamaniu sie zdrowych struktur. No i
        globalizacja, ktora unuifikuje wszystko, a przeciez chodzi o
        stworzenie jednosci ktora zachowuje roznorodnosc?
        • karafka_do_wina Re: Czy jedzenie padliny jest etyczne? 12.01.10, 22:08
          nie mam nic przeciw rewolucji moralnej w biznesie, ale nie chce zaniku
          aglomeracji i zycia na farmie we wspolnocie (ratunku!) jestem city girl, wiec
          jednak mam nadzieje, ze twoja wizja sie nie spelni, a przynajmniej nie za szybko wink
          • baba-jaga Re: Czy jedzenie padliny jest etyczne? 12.01.10, 22:38
            ja tez miastowy i uwazam ze mentalnosc malomiasteczkowo-wiejska
            zzwyczaj jest bardziej konserwatywna od tej w duzych miastach. Duze
            miasta to centra kulturowe, no i mikrokosmosy na wyciagniecie dloni,
            ale widze taka tendencje, zniknac raczej nie znikna, ale moze ulegna
            zmianie. Tymczasem zaczynaja mnozyc sie male komunki wsrod zielonyxh
            elit intelektualnych zawiazujace sie gdzies tam na polnocnym-
            wschodzie, z gospodarstwami ekologicznymi, zywnoscia organiczna.
            Ludzie przychodza ogladac jak karmione jest ich przyszle miesko,
            albo jak rosna ich warzywka owoce, przytulaja sie do tych
            zwierzatek. Nie ma posrednikow, lokalne zamowienia i odbierane
            bezposrednio prez konsumenta. Samowystarczalnosc, ktora jesli
            rzeczywiscie rozwinie skrzydla, moze zagrozic globalizacji, wielkim
            portom-miastom, itd. Ludzie chca zyc w wiekszej harmonii z natura, a
            nie w klatkach-blokowiskach, i stawac sie bardziej niezaleznymi.
            Internet tez chyba zmienia specifike kulturowa, bo informacja moze
            byc dostepna bez wzgledu na miejsce zamieszkania, szkolnictwo
            internetowe, mozliwosc zarobkowania poprzez internet, to wszystko
            zwieksza swiadomosc ludzi i ta mentalnosc malo-miasteczkowa tez
            pewnie ulega zanikowi. Miasto to pierwsza komuna, wspol-dzialanie
            ludkow.A co Ciebie pociaga w miastach?

            karafka_do_wina napisała:

            > nie mam nic przeciw rewolucji moralnej w biznesie, ale nie chce
            zaniku
            > aglomeracji i zycia na farmie we wspolnocie (ratunku!) jestem city
            girl, wiec
            > jednak mam nadzieje, ze twoja wizja sie nie spelni, a przynajmniej
            nie za szybk
            > o wink
            • kora3 czesć :) 13.01.10, 10:20
              Chyba sie nie znamysmile jak doczytałam jesteś Babem - Jagiem smile

              Nie wiem co ci odpowie Karafka, ja moge za siebie odpowiedzieć. Otóz
              myslę, że sporo zalezy od trzech rzeczy: wychowania, preferencji i
              wypalenia. Osobiscie znam przynajmniej kilkoro ludzi, którzy
              porzuciwszy wielkie miasta przenieśli się w głuszę, dosłowie, bo w
              Bieszczady.
              To moje ukochane górki, z którymi (dokladnie taksmile) jako nastolatka
              i studentka zawsze spedzałam czesc wakacji, a wówczas mi sie ani
              sniło, ze bedde mieszkac stosunkowo niedaleko ich kiedyś.

              Jestem jak Karafencja smile city girl, ale barzdo lubię dzicz, wieś,
              głuszę itp. Tyle,z e na chwilke, na wakacje, urlop, weekend. Na
              codzień by mnie to zabiło po prostusmile

              Lubie gdy zycie tetni, a nie powoli snuje sie smile to druga opcje
              lubię tylko czasamismile

              Kilka lat emu z ogromnej aglomeracji przeniosłam sie do malego
              stosunkowo miasta - kilkadziesiąty tys. mieszkańców.
              Na szczescie takiego, gdzie życie kulturalne jest rozwiniete, a
              ludzie nie zamykają sie w domach po 21smile W takim bym zwariowała smile

              Rozumiem ludzi, których zmeczył wielkomiejski ruch, serio. Ale mnie
              nie i nie dam się przerobic na mieszczucha- emigranta na wies, bo to
              jest teraz trendy. smile Nie kręci mnie perspektywa hodowli kurek,
              kózek i swinek, dojenia krówek i robienia masła smile sorry smile

              Cos co jeszcze sobie cenie w miescie to prywatnosc - dopuszcam do
              swojej kogo chce, a nie jst wiadoma całej wsi.
              Chyba tyle smile
              • baba-jaga Re: czesć :) 13.01.10, 18:46
                czesc, no tak, ja jeszcze przezywam poprzednia plec, bedac w nowej,
                ale obiecuje ze w nastepnym wcieleniu bede 100% kobietka.
                Natura, naatura. Cos mi sie zdaje ze natura w oczach kobiety jest
                jak komunizm w oczach ludow swiezo wyzwolonych. Instynktowny, bo
                pochodzacy z wiekow dominacji patriarchalnej, lek przed potencjalnym
                obciazeniem obowiazkami utrzymania sie przy zyciu w naturze, ktore
                zabieraja mnostwo czasu. Pamietam dokladnie, jak zylam sobie z
                rodzinka w gorach, co najmniej pol dnia (na jesien i w zimie). No i
                trzeba byc zdrowym, mocnym, miec sile rabac drwa, palic w piecu,
                kominku, targac wegiel, kartofle, zarzynac drob, ciagle gotowac w
                kotle wode, etc. Nie wiem, moze sie myle, ale...tez mam taka obawe.
                Ale wydaje mi sie zblizamy sie do wiekszej harmonii niz mialo to
                miejsce kiedys, swiadomosc ludzka sie podnosi, a wiec i waska
                mentalnosc, nietolerancja itd. nie sa takim zagrozeniem jak kiedys.
                W ogole porot do natury nie ytozsamialabym z poowrotem do
                przeszlosci. Tak sobie tylko luzno mysle. Moze np. rotacyjnosc?
                Ludzie lubiacy prywatnosc mieszkaliby albo w odosobnieniu albo nie
                zagrzewajac nigdy dlugo miejsca. Np. artysci tak kursuja po calym
                swiecie, podpisujac jakies krotkoterminowe kontrakty z jakas galeria
                czy centrum artystycznym, dostajac lokum za darmo w zamian za
                zrobienie wystawy i udzielanie sie w pracowni. Ja tez cenie
                prywatnosc i nigdzie nie zagrzewam dlugo miejsca. Ale powrotu do
                przeszlosci nie bedzie, nawet jesli nastapi jakies tam zblizenie do
                sie czlowieka do natury. Moze powstana nowe miasta, albo obecne
                zostana zmodyfikowane, i nic poza tym? Tak czy owak dopoki istnieja
                milosnicy miast,miasta beda trwaly.


                • kora3 Re: czesć :) 15.01.10, 09:06
                  baba-jaga napisał:
                  Instynktowny, bo
                  > pochodzacy z wiekow dominacji patriarchalnej, lek przed
                  potencjalnym
                  > obciazeniem obowiazkami utrzymania sie przy zyciu w naturze, ktore
                  > zabieraja mnostwo czasu.

                  hmmm bo ja wiem - osobiscie tak tego nie odbieram. u mnie nie
                  chodzi o czassmile - raczej o tempo zycia. Lubię ruch, aktywnosc.

                  No i
                  > trzeba byc zdrowym, mocnym, miec sile rabac drwa, palic w piecu,
                  > kominku, targac wegiel, kartofle, zarzynac drob, ciagle gotowac w
                  > kotle wode, etc. Nie wiem, moze sie myle, ale...tez mam taka
                  obawe.

                  No wiesz smile je jestem raczej drobniejsza taka, wiec rąbanie drew,
                  noszenie wegla i wody u mnie odpada. Na myśl o zarzynaniu
                  jakiegokolwiek zwierzecia robi mi się słabo. Z tym, ze po mistach,
                  gdzie sa kamienice np. tez ludzie musza nosic wegiel, palic w
                  piecach - wiec to akurat pewnie nie o to chodzi. smile
                  Jak pisałam wyzej - sa ludzie, którzy dobrze czują się, gdy czas
                  płynie im wolniej przez całe, albo czesc życia. I tacy emgruja na
                  wies, albo do głuszy, wcale niekoniecznie żyjąc w jakiś spartańskich
                  warunkach.

                  > W ogole porot do natury nie ytozsamialabym z poowrotem do
                  > przeszlosci. Tak sobie tylko luzno mysle. Moze np. rotacyjnosc?

                  taka rotacyjnosc już ma miejsce Babie, czy Babo (bo nie zrozumialam
                  w koncu). Widzę to w regionie gdzie teraz mieszkam. Ludzie z wiosek,
                  takich na końcu swiata smile chetnie przenoszą sie do miast i
                  miasteczek- zwłaszcza młodzi. Wadomo:prespektywy pracy, rozwrywki
                  itp.
                  Z kolei mnóstwo ldzi rdennych mieszczuchów buduje domy na wsi, albo
                  kupuje. Z tym, ze to są takie wsie na ogół, podmiejskie - to znaczy:
                  mieszkaja na wsi, ale do miasta mają tuż - dwa w jednym. Na ogół,
                  niczego nie hodują, ani nie uprawiają, a jesli to są raczej takie
                  uprawy nieci inne, niż czysto rolnicze, np. winorośl

                  Tak czy owak dopoki istnieja
                  > milosnicy miast,miasta beda trwaly.
                  >
                  i bardzo dobrze smile
                  • baba-jaga Re: czesć :) 15.01.10, 20:59
                    ech, moja prababcia do topiero byla baba! Cale zycie w naturze, ale
                    studia w wielkim miescie. Grala na harfie konertowej, ale jak
                    podnosila siekiere to zadna szczapka sie nie uchowala. A cel miala
                    nieskazitelny (nawet po 90-siatce). Nawyk to chyba robi z czlowieka.
                    Po wode do studni taka mlod dziewuszka jej chodzila, specjalnie w tym
                    celu dojezdzajac autobusem z jakiejs wisi pobliskiej. Co prawda to
                    ona, moja prababcia, ortodoksyjna heretyczka, twierdzila ze pieklo
                    jest na ziemi.
            • karafka_do_wina Re: Czy jedzenie padliny jest etyczne? 13.01.10, 12:00
              co mnie pociaga w miatach? najkrocej mowiac: latwosc zycia i wygoda. wszystko
              jest blisko, na wyciagniecie reki: od sklepow przez kino/teatr po rodzine i
              przyjaciol smile wole tez mieszkac w mieszkaniu niz domku z ogrodkiem, bo latwiej
              je utrzymac nawet jesli jest duze. mam na mysli dbanie o czystosc i porzadek. w
              domku z ogrodkiem trzeba nie tylko posprzatac chalupe (wraz ze strychem i innymi
              zakamarkami) ale i dbac o wiele innych rzeczy (a to rynna, a to dach, a to
              piwnice zalalo, itp.) i jeszcze zajac sie ogrodem (skosic trawe, cos tam
              posadzic, itp.) mnie takie cos zupelnie nie kreci. no i posiadanie mieszkania
              nie oznacza obowiazkowo zycia na okropnym, postkomunistycznym blokowisku, bo
              teraz buduje sie fajne apartamentowce w ladnych dzielnicach.

              oczywiscie lubie przyrode i wies, ale podobnie jak Kora, tylko na wakacje lub
              weekend, nie na stale. niemniej jest mi potrzebna do zycia (przyroda, nie Kora
              wink chociaz to druga tez fajnie jest znac) - kiedys mieszkalam przez kilka lat w
              mega-wielkim miescie i naprawde brakowalo mi juz przyrody i natury.

              musze jeszcze wspomniec o prywatnosci, ktorej praktycznie nie ma gdy mieszka sie
              na wsi. mieszkalam kiedys przez pol roku w niewielkim miateczku i nie moglam
              nigdzie wyjsc, zeby ktos mnie nie widzial i nie wspomnial mi o tym na drugi
              dzien (np. w pracy). tam wszyscy wiedzieli, co kto robi, gdzie chodzi, w kim sie
              spotyka i z kim zdradza meza wink makabra.

              nie wykluczam, ze kiedys zapragne mieszkac na wsi, gdy juz bede na emeryturze i
              zmeczy mnie miejski zgielk i wloczenie sie po swiecie. ale narazie jeszcze mnie
              nie zmeczylo smile

              nie slyszalam o komunach, o ktorych napisales, ale slyszalam za to o osobach,
              ktore organizuja sie i szukaja zywnosci "prosto od chlopa". zbieraja zamowienie
              i jedna osoba jedzie do owego chlopa i robi zakupy. ja tez cenie sobie tego typu
              jedzenie, bo i smaczniejsze jest, i zdrowsze.

              byc moze, jak piszesz, bedziemy jako spoleczenstwo podazac w kierunku wsi -
              zmeczeni cywilizacja. pracowac bedziemy przez internet, podobnie robic zakupy
              czy wplacac oszczednosci (sklepy, banki iternetowe sa tansze i bedzie ich
              przybywac). ale mysle, ze nawet jesli znikna tradycyjne sklepy, banki i inne
              punkty uslugowe, to wciaz beda istniec osrodki miejskie, a moze raczej
              kulturalno-spoleczne. czlowiek tego potrzebuje, jest istota spoleczna i zyjac
              wylacznie na wsi z jedynym przyjacielem internetem nie bedzie szczesliwy.
              • baba-jaga Re: Czy jedzenie padliny jest etyczne? 13.01.10, 19:41
                ja zaczelam docenia miasto dopiero jak wpadlam w chorobska. Gdyby
                tak zdarzylo sie to na jakims odludziu, to by dopiero bylo. Tak ze
                niewatpliwie rozumiem ten aspekt wygody, jak tez wiekszej mozliwosci
                na szybka reakcje. Roznorodnosc, kultura, etc. - tu bym sie troche
                nie zgodzila, ale to zalezy od poszczegolnego czlowieka. Potrzeb.
                Co prawda masz absolutna racje co do porownania zajmowania sie
                domkiem a mieszkaniem. Niemniej zajmowanie sie domkiem dalo mi wiele
                przygod, wzmocnilo charakter, wiare w siebie, jak tez daje mi
                przestrzen jakiej potrzebuje by moc byc soba, dzialac profesjonalnie
                w domu, ktory moge sobie zamieniac w office, pracownie, galerie. A
                ile czlowiek przy tym sie uczy. Poza tym mam wiele wolno fruwajacych
                ptaszkow ktore spiewaja ekstatycznie, czasem az do obrzydzenia, i
                mozna wiele ciekawych sytuacji zaobserwowac, no i inne zwierzatka,
                mniej lub bardziej przyjazne., zalezne od czlowieka lub sobie rzepke
                skrobiace. Zasadniczo ogrod zajmuje sie sam soba, jest pare drzewek
                owocowych, winogron, kwiatow. Fachowcy mowia ze w wielkiej HAmeryce
                jedyne miejsca gdzie zyja jeszcze owady, motyle, zuczki i inne, to
                male ogrodki, bo wielkie farmy pryskane sa tak, albo genetycznie
                deformowane, ze zaden robaczek sie nie uchowa. Trzeba trzymac ten
                lancuch zycia, nie tylko dla przyjemnosci mysle, ale dla samego
                utrzymania zycia. Owszem natura w nadmiarze bywa okrutna, ale teraz
                chyba ludzkosc bardziej musi sie borykac z konsekwencjami nadmiernej
                destrukcji natury,dokonanej przez czlzowieka, ktora odparowuje ten
                cios wlasna samodestrukcja, niszczac przy tym czlowieka, i wiele
                miast jest zagrozonych. Wygoda, latwosc dostepu itd. to chyba luksus
                ktory juz przeminal, przynajmniej w tej formie jakiej je znamy. W
                dzisiejszych czasach obawiam sie musimy zaczac uczyc sie wiekszej
                wspoolodpowiedzialnosci, sortowac smieci, albo recyklingowac, zyc
                bardziej swiadomie i odpowiedzialnie, brac bezposredni udzial w
                regeneracji natury, przyznajmniej do pewnego stopnia. Jesli wszyscy
                konsekwentnie beda sie w tym wzgledzie starac, to niewielkim
                wysilkiem poszczegolnego czllwieka, mozna uczynic wielki grupowy
                postep, bez zadnego organizowania sie w jakies swiadomie komunalne
                grupy etc., po prostu indywidualnie, ale znowu wymagaloby to
                samodyscypliny moralnej. Nie watpie ze miasta przetrwaja, ale chyba
                ulegna dramatycznej przemianie. To nie bedzie juz tylko zageszczenie
                dzungli betonowej, ktora przy obecnych anomaliach klimatycznych,
                moze zostac cala zalana po przejsciu wielkiego huraganu, lub
                zmieciona po trzesieniu ziemi, jakich nie bylo od kilkuset lat? A
                jesli te anomalie beda sie intensyfikowac, nie daj boze, to jak
                czlowiek przetrwa w wielkiej aglomeracji? Bardziej logiczne bedzie
                rozsianie ludzi po szerszym terenie, niz takie spietrzenie i
                zageszczenie? Nie wiem, tk sobie tylko snuje rozne mozliwosci. Jesli
                nie da rady zlikwidowac terroryzmu, to duze skupiska na malej
                przestrzeni sa najlatwiejszym spektakularnym celem. Jesli zrodlo
                wody pitnej bedzie scentralizowane, to w wypadku zagrozenia zatrucia
                wody, o wiele mniej ofiar bedzie kiedy zrodlo wody pitnej bedzie
                bardziej niezalezne, jakies lokalne studnie. Poza tym faszerowanie
                zywnosci konserwantami byc moze nie bedzie potrzebne, jesli w koncu
                naukowcy i rozni fachowcy dojda w koncu do zgodnosci ze sa szkodliwe
                dla zdrowia, i nie oplaca sie je legalizowac, wiec zywnosc lokalna
                bedzie najlepszym wyjsciem z sytuacji, bo bedzie od razu uzyta, nie
                bedzie wymagala dlugiego zalegania na polkach, transportu na drugi
                koniec swiata,itd, itd. Mysle ze doswiadczenie nauczy czlowieka i
                ukierunkuje jakos te zmiany odpowiednio do rozwijajacej sie
                sytuacji. Duze miasto zawsze bylo dla mnie jakas forma schowania sie
                przed natarczywoscia wtracania sie w cudze zycie osob usilujacych na
                sile jakos mnie zmienic, dopasowac do ich rytualow codziennosci, lub
                ktorych irytowala sama odmiennosc, jakby sami sie przed nia
                wzbraniajac. Ale dzisiaj, taka mentalnosc chyba obumiera?
                Nie chodzi mi zreszta ani o wies jako wies, kiedy to powiedzmy
                rzobijalam na polu namiot, i przychodzil rolnik i komentowal
                zdumiony: 'A to Pani tak w tym domecku sobie mieska...?'
                I on sie smial, i ja sie smialam. Kazdy majac swoj powod.
                A te komunki to nie komuny z lat 60-siatych, to sa ludzie z elit
                intelektualnych, artystycznych, , majacy swiadomosc doswiadczen z
                przeszlosci, dzisiejsza wspolnotowosc to nie burdel instynktow,
                ktory nata bene byl konieczny na pocatku, dzisiaj prywatnosc jest
                podstawowym czynnikiem, jak tez roznorodnosc i bezposredniosc
                doswiadczen. Zamiast chodzic do teatru, czlowiek uczysie bycia
                bardziej tworczym. Niemniej nic na sile, jak kto chce. Ale to co
                niegdys bylo celem wspolczesnej jakby nie bylo sztuki, czyzli
                likwidacja barier miedzy odbiorca a tworca, dzisiaj dzieje sie.
                Czlowiek musi stawac sie coraz bardziej tworczy, niezalezny i
                aktywny, jesli ta globalizacja swiata ma jakis pozytywny senss, i by
                nie popadla ona w totalna unifikacje i monopolizm.
    • marcinlet Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 20:11
      nowa.era napisała:

      > Jest to forum o etyce, więc zapytam: Czy jedzenie mięsa jest etyczne?
      Etyczne może nie, ale na pewno APetyczne.

      > * Po czwarte, jedzenie mięsa wyzwala agresję i brutalność.
      Znając wyczyny niektórych wegetarian śmiem wątpić.

    • grzespelc Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 12.01.10, 20:50
      Czcigodna Nowa Ero,

      Na studiach uczyli mnie, że jak się mówi o czymś, że jest dobre albo złe,
      etyczne albo nieetyczne, to należy dodać, w jakim systemie wartości to coś jest
      etyczne albo nie, bo inaczej takie stwierdzenie jest nieweryfikowalne. Więc na
      tak zadane pytanie muszę odpowiedzieć tak:

      Zależy, jaki system wartości się wyznaje. W jednych jest etyczne, w innych
      nieetyczne, w innych zaś neutralne.
      • grgkh Duży pożytek z Salomona tu widzę. 12.01.10, 23:42
        grzespelc napisał:

        > Zależy, jaki system wartości się wyznaje.
        > W jednych jest etyczne, w innych
        > nieetyczne, w innych zaś neutralne.

        Dzięki jego obecności, za sprawą Biblii, w naszej kulturze można dawać
        salomonowe odpowiedzi. Dałeś świetny jej przykład. I jest, i jej... nie ma.
        Zależy, jak na to spojrzeć.

        A to był mój, salomonowy komentarz do niej.
    • fnoll obżarstwo jest nieetyczne 13.01.10, 01:28
      głodzenie się również jest nieetyczne

      jeśli głodny człowiek ma w zasięgu ręki zwierzę i je ukatrupi, by spożyć -
      postępuje etycznie

      jeśli zabija zwierzęta lub się do tego przyczynia, choć nie jest mu to niezbędne
      do zaspokojenia głodu, to jest to obżarstwo

      etyka uprawiającego rolę jest bardziej postępowa od etyki łowcy

      słodycze są nieetyczne

      jak również szkodzą zdrowiu, a ich wytwarzanie zatruwa środowisko

      wegetarianin jedzący czekoladę jest idiotą lub cynicznym hipokrytą
    • king.james Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 13.01.10, 08:57
      Ja osobiście wolę pogląd, że z naturą się w wielu kwestiach po prostu nie
      dyskutuje, bo wiedziała "co robi". Tak więc uważam, że jedzenie mięsa w ogóle
      nie powinno zostać poddawane takowej ocenie. Jesteśmy częściowo mięsożerni i
      lata ewolucji tego nie zmieniły, a jeśli kiedykolwiek zmienią, to nieprędko.

      Owszem, kwestie etyczne można poruszać propos np. sposobu uśmiercania naszego
      przyszłego pokarmu. Ale twierdzenie, że skoro zwierzę cierpiało zanim dostało
      się na stół, to jedzenie mięsa jest nieetyczne, jest sporym nadużyciem.

      Nie wiem skąd wzięłaś taką bzdurę, że "jedzenie mięsa wyzwala agresję i
      brutalność". Masz jakieś wyniki badań? Albo chociaż jakieś przypadki z życia?

      W naturze żadne zwierzę nie zadaje bólu swojej ofierze dla samego bólu, lecz po
      to, by je uśmiercić i zjeść. Człowiek to trochę inna sprawa, bo kieruje się w
      takich przypadkach pobudkami ekonomicznymi.

      Także postawienie sprawy w sposób "A zatem, wybierając dietę mięsną opowiadasz
      się za krzywdzeniem i zabijaniem, natomiast wybierając dietę bezmięsną popierasz
      niekrzywdzenie i pokojową współpracę." jest tanim chwytem retoryki, trochę w
      stylu "my staliśmy tam, gdzie wtedy, a oni tam, gdzie stało ZOMO". To nie Ty
      decydujesz o ocenie moralnej (ani żadnej innej) danego postępowanie. A tak jak
      wiele innych poprzednich stwierdzeń - to także jest nadużyciem. Zadaj lepiej
      pytanie o etyczne aspekty hodowli i zabijania zwierząt osobom zainteresowanym, a
      nie ostatecznym konsumentom.

      Sprawa chorób to także wielka bujda. Nie wiem, kto Ci takich bajek naopowiadał,
      ale z pewnością samo jedzenie mięsa (w normalnych ilościach, bez nadmiaru)
      takich chorób nie jest w stanie spowodować. Ale skoro decydujesz się na takie
      stwierdzenie, to dla zachowania rzetelności może napisz, jakie choroby wywołuje
      niejedzenie mięsa!

      Globalne ocieplenie sobie odpuszczę, ok? Naukowcy w ogóle nie są zgodni co do
      tego, czy jest ono wynikiem działalności człowieka, czy też cywilizacja jedynie
      wspomaga nieuchronne zmiany klimatyczne, więc biadolenie o wpływie przemysłu
      mięsnego na klimat jest pozbawione większego sensu.

      To, że człowiek może zdrowo żyć bez jedzenia mięsa też wzbudza wiele
      kontrowersji. Zauważ, że ta teza była bardzo popularna jeszcze kilkanaście lat
      temu. Ale teraz naukowcy i lekarze wycofują się z tych twierdzeń i coraz
      częściej głoszą, że składniki mięsne są nie do zastąpienia, ani przez rośliny
      strączkowe, jak mówiono jakiś czas temu, ani przez żadne inne składniki czy
      suplementy diety.
    • love-ray jedzenie mięsa jest jak najbardziej nieetyczne 13.01.10, 11:27
      Och, jak dobrze, że powstał ten wątek.
      Jak wspaniale, że tutaj są kulturalni ludzie i nie dokuczają sobie, jak na innych forach wink

      Zacznę od przypomnienia wybranych cytatów.

      "Odpowiednio zaplanowane diety wegetariańskie są zdrowe, spełniają zapotrzebowanie żywieniowe i zapewniają korzyści zdrowotne przy zapobieganiu i leczeniu niektórych chorób. Dobrze zaplanowana dieta wegańska oraz inne rodzaje diet wegetariańskich są odpowiednie dla wszystkich etapów życia, włącznie z okresem ciąży i laktacji, niemowlęctwa, dzieciństwa oraz dorastania" - Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne i Dietetycy Kanady (lipiec 2009)

      "Obserwacje naukowe ostatnich lat wskazują na dobroczynny wpływ diety wegańskiej na rozwój dzieci i na zmniejszone ryzyko zachorowań na choroby wieku dorosłego w późniejszym okresie życia" - Zespół Kliniki Pediatrii Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu (2009 r.)

      Teraz powiem tak.
      Propozycje zaprzestania jedzenia mięsa zawsze wzbudzają kontrowersje, gdyż przeciętny człowiek nie lubi jak mu się mówi co ma robić, a zwłaszcza co ma jeść. Taka postawa jest charakterystyczna zwłaszcza dla współczesnego, "cywilizowanego" społeczeństwa. Typowy obywatel takiego społeczeństwa ma bardzo rozbudowane ego i uważa, że wszyscy czyhają na "jego wolność" albo na "jego podatki". Uzupełnię to stwierdzeniem, że ów przeciętny obywatel należy do grupy ludzi o delikatnie mówiąc średnim rozwoju świadomości, jednak jest to najliczniejsza grupa w każdym społeczeństwie. Tutaj nasuwa się porównanie z tak wychwalanym systemem demokratycznym. W demokracji rządzi większość. Jednak większość delikatnie mówiąc nie jest zbyt wysoko rozgarnięta wink

      Czas na zakończenie wypowiedzi.
      Uważam, że dla świadomego człowieka, jedzenie mięsa jest jak najbardziej nieetyczne.
      • king.james Re: jedzenie mięsa jest jak najbardziej nieetyczn 13.01.10, 12:09
        love-ray napisała:

        Propozycje zaprzestania jedzenia mięsa zawsze wzbudzają kontrowersje, gdyż prze
        > ciętny człowiek nie lubi jak mu się mówi co ma robić, a zwłaszcza co ma jeść.

        Owszem, wszelkie nakazy i zakazy powodują naturalny odruch oporu i sprzeciwu,
        ale tu nie chodzi tylko o to, ale także o fakt żywienia się mięsem od dziesiątek
        tysięcy lat. Dlaczego teraz nagle jakieś naukowe badania mają niby dowodzić, że
        przez tak cholernie długi okres szkodziliśmy samym sobie??? Nic, ale to naprawdę
        nic nie było by mnie w stanie przekonać, że jedzenie mięsa jest mniej zdrowe,
        niż niejedzenie (oczywiście zakładam względnie zdrowe odżywianie, czyli
        odpowiedni udział także roślinnych produktów).

        > W demokracji rządzi większość.

        To się tak mówi, że to lud wybiera, lud decyduje, ale to rzecz jasna bujda.
        Mniejszość rządzi większością, i tak było i jest w każdym systemie.

        > Uważam, że dla świadomego człowieka, jedzenie mięsa jest jak najbardziej
        nieetyczne.

        Czasem żałuję, że nie jestem zwykłym zwierzęciem mięsożernym. Mógłbym jeść mięso
        bez ryzyka bez czyjegoś biadolenia, że postępuję nieetycznie. "Ot, je mięso, bo
        jest mięsożerny". A to, że człowiek jest mięsożerny, to już be, fuj i w ogóle
        nienormalne. Hipokryzja.

        Na koniec jeszcze raz zaapeluję, co też już parę osób uczyniło: oddzielcie
        sprawę jedzenia mięsa od sprawy traktowania, chowu i uboju zwierząt, bo to nie
        to samo! A przez to, że tego nie chcecie rozróżnić, wasze argumenty brzmią nieco
        jak wypowiedź jakiegoś wegetariańskiego fanatyka, który za wszelką cenę chce
        innych "nawrócić".
    • zmiana.klimatyczna Prawo Karmy 13.01.10, 16:44
      Współcześnie, rozumny człowiek nie musi zjadać mięsa uprzednio zamęczonych zwierząt, aby zdrowo żyć smile
      Poza tym znacie Uniwersalne Prawo Karmy? Prawo Przyczyny i Skutku, Prawo Czynu i Rezultatu tego Czynu? Co posiejesz, zbierzesz...
      • marcinlet Re: Prawo Karmy 13.01.10, 21:39
        zmiana.klimatyczna napisała:
        > Współcześnie, rozumny człowiek nie musi zjadać mięsa uprzednio zamęczonych zwie
        > rząt, aby zdrowo żyć smile

        Dlatego też zwierzęta powinny być zabijane szybko i bezboleśnie.
        • jezus44 Ale Budda byl...tlusty? Lubial pojesc? 13.01.10, 22:28
          i zyc rozkosznie, jak...szympansy karlowate? Moze jadl za duzo
          macznych rzeczy? Niemniej podoba mi sie Jego Wielki Bebech i szeroko
          otworzona paszcza milosnego Pozercy Zyc!
    • aborcyjnokoncepcyjnalustracja Jasna odpowiedź 14.01.10, 09:44
      nowa.era napisała:

      > Jest to forum o etyce, więc zapytam: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? Co o tym sądzicie?

      Fakt istnienia gdzieś ludzi, którzy są ode mnie mądrzejsi, nie oznacza, że górują oni nade mną moralnie. W ten sam sposób, fakt, że jestem jakoby mądrzejsza od mojego kota - Mruczka, nie ma nic wspólnego z tym, czy mam prawo go wykorzystywać, czy traktować jak zabawkę lub moją własność. Jeśli zgodzilibyśmy się, że odczuwanie, bardziej niż zdolność rozumowania, jest tym, co się naprawdę liczy jako kryterium i pod względem statusu moralnego, wówczas nie sądzę, że ktokolwiek mógłby powiedzieć, że obiektywnie moje życie liczy się bardziej niż Mruczka. Jego i moje życie ma niezmierne znaczenie. I niemożliwym jest decydowanie, czyje życie liczy się bardziej, gdy pomijamy znaczenie tych dwóch subiektywnych punktów widzenia. Dlatego według mnie naszym najważniejszym obowiązkiem jest niekrzywdzenie zwierząt i nie używanie wobec nich przemocy. Najbardziej bezpośrednią drogą do tego jest stanie się i pozostanie weganinem.
    • feel_good_inc Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 14.01.10, 15:23
      nowa.era napisała:
      > Jest to forum o etyce, więc zapytam: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? Co o tym
      > sądzicie?

      Przede wszystkim nie jest to rzecz, którą się powinno rozpatrywać w kategoriach etyki.

      > * Po pierwsze, zwierzęta czują ból i przerażająco cierpią przy produkcji mięsa,
      > jajek oraz produktów mlecznych dla ludzkiej konsumpcji.

      Czyli zabicie krówki jest be, bo głośno muczy, ale zabicie pora, który mało empatycznie wystaje z ziemi już jest kul i zią?

      > * Po drugie, przemysł mięsny powoduje nieodwracalne szkody środowiskowe, w tym
      > zanieczyszczanie źródeł wody i jest głównym powodem globalnego ocieplenia.

      Akurat przemysł mięsny? To już nie petrochemiczny ani energetyczny?
      Poza tym co to są nieodwracalne szkody środowiskowe? Natura nie z takimi rzeczami sobie radziła, to raczej człowiek musi się bać, żeby mu środowisko nieodwracalnej szkody nie zrobiło.

      > * Po trzecie, jedzenie mięsa powoduje wiele groźnych chorób jak, rak okrężnicy,
      > zawały serca i udary mózgu, cukrzycę, schorzenia skóry...

      Nie jedzenie mięsa, tylko nadmiar tłuszczów zwierzęcych. Jedzenie tylko produktów roślinnych za to powoduje rozmaite alergie (białka roślinne są zazwyczaj bardziej uczulające niż zwierzęce).

      > * Po czwarte, jedzenie mięsa wyzwala agresję i brutalność.

      Bzdura taka, że aż odechciewa się komentować.
      Agresję i brutalność wywołuje głód, nikt nie idzie obalać rządu po golonce z piwem.

      > * Po piąte, człowiek może zdrowo żyć bez jedzenia mięsa

      No ba! Mogą też żyć zdrowo jedząc mięso. I co ty na to?

      > A zatem, wybierając dietę mięsną opowiadasz się za krzywdzeniem i zabijaniem, n
      > atomiast wybierając dietę bezmięsną popierasz niekrzywdzenie i pokojową współpr
      > acę.

      Nie jedząc mięsa popierasz Hitlera. Jedząc mięso popierasz prawo zwierząt do bycia pysznymi.
      Dark metal to wojna, więc pompuj rower dla Szatana!

      > Co Wy na to? Zapraszam do miłej dyskusji smile

      Proszzzz.
    • baba-jaga Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 14.01.10, 20:57
      mowi sie ze najbardziej humanitarnym sposobem jedzenia miesa jest
      upolowanie sobie, uczestniczenie w calym procesie od zlapania do
      zabicia i prygotowania jako pokarmu. Indianie i inni mieli caly
      rytual temu poswiecony, legendy, modly, tance, blagalne i
      dziekczynne, przepraszajace za to ze zabijaja zycie, za to ze
      dostali zycie jako pokarm, obiecujac przodkom i duchom zwierzecia iz
      beda starali sie w zamian odnalezc dla niego niesmiertelne zycie.
      Tkie zobowiazanie rozumiane w sposob racjonalny mogloby oznaczac np.
      ze skoro juz jesz zycie ktore zostalo zmuszone wbrew woli do stania
      sie pokarmem, a wiec w pewnym sensie zgwalcone, to przynajmniej
      niech to sluzy intensywniejszemu wysilkowi poprawiania wlasnego
      czlowieczenstwa. Ale tak czy owak, uwazam ze najzdrowsze jedzenie to
      takie ktore nie trzeba bylo ani lapac zadna pulapka, ani siecia, ani
      zadnymi cwanymi sposobami zmuszac do bycia pokarmem. Bywali tez tacy
      co to siedzieli pod piekna dojrala jablonia i czekali az wiatr
      zerwie jabluszka, ktore dopiero po upadnieciu na ziemie zbierali
      jako pokarm.
    • grgkh Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 14.01.10, 23:57
      nowa.era napisała:

      > Jest to forum o etyce, więc zapytam:
      > Czy jedzenie mięsa jest etyczne? Co o tym sądzicie?

      > * Po pierwsze, zwierzęta czują ból i przerażająco cierpią przy produkcji mięsa,
      > jajek oraz produktów mlecznych dla ludzkiej konsumpcji.
      >
      > * Po drugie, przemysł mięsny powoduje nieodwracalne szkody
      > środowiskowe,

      Może czasem przemysł powoduje, ale przecież nie zawsze. Podam przykład: Tatrzańskie hale istnieją dzięki hodowli owiec. Czy są one złe? To inny biotop, który swe istnienie zawdzięcza człowiekowi, też pozostający w stanie równowagi z resztą organizmów tworzących go. Porzucenie hodowli nieodwracalnie go niszczy. Twoja teza ogólnie jest fałszywa, ponieważ nie przypisujesz negatywnych skutków drapieżności człowieka jako gatunku. Stokroć bardziej niebezpieczne dla Ziemi jest nadmierne rozmnożenie się ludzi i dewastacja środowiska wynikająca z przesadnego jego eksploatowania w ogóle.

      Następny przykład to monokultury roślinne, np. uprawy rzepaku z przeznaczeniem na paliwa płynne.

      Jeszcze inny przykład to ogromne marnotrawstwo produkcji roślinnej. Czy nie należałoby najpierw zwrócić uwagę na ten element. No, może niekoniecznie zamiast, ale równolegle i bez wygłaszania fałszywych, lobbujących lub oczerniających tez.

      > w tym zanieczyszczanie źródeł wody

      Przetwórstwo roślinne też potrafi zatruwać źródła wody. Jeśli producent żywności - każdej - jest nieuczciwy, myśli tylko o sobie, o doraźnym zysku, to zawsze tak może się stać. Skupmy się na czystości wszystkich technologii, a nie wykazujmy, że akurat produkcja mięsa wyróżnia się tym elementem od produkcji roślinnej.

      > i jest głównym powodem globalnego ocieplenia.

      A to to jest na pewno fałsz. Primo - teza o tym, że to człowiek powoduje globalne ocieplenie jest nieudowodniona, a nawet sprzeczna z danymi historycznymi i kopalnymi - a może jest tak? Secundo - gazy cieplarniane można, nie dbając o czystość i wysoką efektywność, produkować także tworząc pokarm roślinny. Metan jest jednym z podstawowych gazów, które powstają w procesie gnicia resztek kompostowanych. Twoja teza znów jest naciągana.

      > * Po trzecie, jedzenie mięsa powoduje wiele groźnych
      > chorób jak, rak okrężnicy, zawały serca i udary mózgu,
      > cukrzycę, schorzenia skóry...

      Każde przejadanie się powoduje podobne choroby, choć masz rację, że w przypadku mięsa dochodzi do tego częściej. Sprawę załatwia umiar. Małe ilości mięsa na pewno nie szkodzą. Ludzki system trawienny jest przygotowany ewolucyjnie do trawienia mięsa. Są środowiska, gdzie mięso musi być podstawowym, a często i przez długi czas jedynym pokarmem - np. strefa polarna (Eskimosi, Lapończycy, Nieńcy i inni). Ludzie tam żyjący przystosowali się do takiej diety i nic im z tego powodu nie dolega. Niektóre rodzaje aminokwasów, kwasów tłuszczowych niemal nie występują w pokarmie roślinnym i dieta mięsna poprawia bilans tych składników odżywczych.

      > * Po czwarte, jedzenie mięsa wyzwala agresję i brutalność.

      Nieprawda. Może jest łagodna korelacja w drugą stronę - ludziom agresywnym łatwiej ubić zwierzaka, bo jest to zgodne z ich naturą, niż spokojnie hodować sobie jakieś chwasty. Ale bezpośredniego związku mięsożerności i agresji nie ma. W świecie zwierząt także mięsożercy żyją w stanie równowagi z resztą środowiska i innymi organizmami.

      > * Po piąte, człowiek może zdrowo żyć bez jedzenia mięsa

      Tak. Jest to możliwe. Ale wytłumacz to miliardom ludzi, którzy zaludniają naszą planetę i nie mają do jedzenia NIC! i umierają z głodu. W czasach wielkich klęsk głodu dochodzi przecież do aktów kanibalizmu i ludzie potrafią zjadać sami siebie.

      Uporządkujmy świat w ogóle, ale nie głośmy fałszywych tez.

      > A zatem, wybierając dietę mięsną opowiadasz się za krzywdzeniem
      > i zabijaniem, natomiast wybierając dietę bezmięsną popierasz
      > niekrzywdzenie i pokojową współpracę.

      Kolejny fałsz. Każda istota żywa kiedyś musi umrzeć (zdechnąć). Jej ciało staje się w tym momencie padliną i MUSI wrócić do obiegu pierwiastków w organizmach żywych. Czy jej też nie wolno zjadać? Przecież to też mięso, to też pokarm, źródło energii i budulec ciała. A czy humanitarna hodowla, bez cierpień i bezbolesne skrócenie życia hodowlanego zwierzaka w czymś jest z założenia złe? Hodowla to najpierw powołanie do życia istoty, która bez niej by nie zaistniała, a potem skrócenie jej życia. CO jest złego w tym? Czy nie powinno się "sprzyjać" rodzeniu się zwierząt pod ludzką kontrolą? Czy to też może jest naganne? Przecież prowadzi do tego samego skutku - nieuniknionej śmierci.

      > Co Wy na to? Zapraszam do miłej dyskusji smile

      Masz prawo zachwalać pożytki z diety wegetariańskiej - są takie, ganić wszystko, co mija się z zasadami humanitaryzmu - też nie podoba mi się to, ale nie powinnaś głosić fałszywych tez.
      • grgkh I jeszcze jedno WAŻNE pytanie 15.01.10, 00:04
        Czy masz psa lub hodujesz inne zwierzę domowe?

        Czy wiesz ile te zwierzaki produkują odchodów, ile zużywają tlenu z atmosfery,
        ile wydychają CO2, jak zanieczyszczają środowisko, w którym żyjemy, ile kosztuje
        naszą planetę produkcja żywności dla nich? Bardzo często (psy i koty) są to
        mięsożercy. Czy powinniśmy z nich zrezygnować ze względu na twoje argumenty? A
        może przestawić je na dietę wegetariańską?

        Jeśli mówimy "a" to musimy powiedzieć "b"...

        Dieta to wolny wybór każdego z nas - jeśli mamy taką możliwość. Ale nie łączmy z
        tym dziwnych ideologii.
        • kora3 grgkh 15.01.10, 09:30
          kaŻdy moze swej diecie nadawac dowolną ideologię smile byle nie staral
          sie narzucić jej innym.

          A propos prób uwetarianizowiania piesków i kotków smile. W olnej chwili
          odpowiednio uwazając przyjrzyj się uzebeniu psa i kota. Jesli
          bedziesz miec jeszzce wiecej wilnego czasu, poczytaj o ich
          przrwodzie pokarmowym. A potem obejrzyj sobie zabki np. konikasmile a
          na kniec swoje i odpowiedz sobie na pytanie: czy moje zeby sa
          bardziej podobne do końskich, czy do psich?
          Jesli do psic masz powazna wadę zgryzu.
          grgkh jak by nie kombinowac- budowa uzebienia człowieka i jego
          przewodu pokarowego, b. długiego w stosunku do typowych miesożerców
          wskazuje na to, żesmy ewolucyjnie sa raczej roslinożerni. A jeśli
          juz mamy naturalnie dostęp o mięsiwa to w postaci padliny, albo
          niewielkich gryzoni. Nie mamy pazurów ani kłow do zabjania i
          rozszarpywania wiekszej zdobyczy, mamy za to chwytne palce do
          zbierania owoców Ziemi.
          dawno nie uczyłam się biologii już, alezdaje mi się,ze w slinie nie
          mamy enzynów "nadtrawiających" mieso, jak drapieżniki, mamy za to
          długaśny pzrewód pokarmowy niedostsowany do trawienia miesa.

          To nie jest agitacja za wegetarianizmemsmile to sa fakty.
          • baba-jaga Re: grgkh 15.01.10, 19:28
            niemniej moj czrny kocurek je miesko 'organic', i tylko drob i rybcie,
            a roznice widac chocby w jego zachowaniu. Kiedy jadl regularne miesko
            z puszek, zyl tylko zarciem, ciagle chcac wiecej, a jak je miesko bez
            konserwantow i innych dodatkow, je sobie spokojnie od czasu do czasu,
            zostawiajac na potem, i je znacznie mniej. Czy mozna by z tego
            wyciagnac wniosek iz producenci tradycyjni dorzucaja jakies kocimietki
            chemiczne zeby kot pomimo zjedzenia calej puszki wcaiz byl nie
            nazarty?
            • kora3 Re: grgkh 16.01.10, 10:30
              smile jako kociara z dośwaidczeniem powiem ci, że nie wykluczam, iż
              mozesz mieć rację, ale mozesz eż nie miećsmile

              mam dowjkę kotów i widzę ogromne róznice w ich zachowaniu, także
              jeśli chodzi o podejscie do jedzenia. jadają i puszki i saszetki i
              świeze miesą, własnie drobiowe oraz ryby. I kitka jest taka, ze
              zawsze rzuca się na zarełko, ile by go nie dostała, a miseczki
              prawie zawsze czysci, a kocur je z rozmyslem, delektuje sie,
              zostawia na potem.

              Nie mam pojecia wszelako czego to ma dowodzićsmile A już szczególnie co
              ma do mej wczesniejszej wypowiedzi
          • grgkh grgkh? co grgkh? 15.01.10, 20:52
            kora3 napisała:

            > kaŻdy moze swej diecie nadawac dowolną ideologię smile
            > byle nie staral sie narzucić jej innym.

            Gdybyś uważnie przeczytała mój wywód, to pewnie zauważyłabyś, że nie ma w nim
            ani krzty narzucania go nowej.erze. Ja tylko odniosłem się to prawdziwości jej
            argumentów. Nie są prawdziwe i podałem dlaczego.

            > grgkh jak by nie kombinowac- budowa uzebienia człowieka i jego
            > przewodu pokarowego, b. długiego w stosunku do typowych miesożerców
            > wskazuje na to, żesmy ewolucyjnie sa raczej roslinożerni.

            Raczej... Obecnie... Teoretycznie, bo w praktyce jemy tego mięsa jednak bardzo
            dużo. A czy ja twierdziłem, że jesteśmy typowymi mięsożercami? Główne składniki
            ludzkiej diety to wciąż roślinność, także i teraz. W końcu jesteśmy nie tylko
            hodowcami (udomowiono mnóstwo gatunków zwierząt między innymi ze względu na
            przeznaczanie ich na pokarm), ale i od bardzo dawna rolnikami. Chyba wszystkie
            naczelne nie stronią od pokarmu mięsnego. Szympansy gromadnie (sztuka łowiecka)
            polują w dżungli na inne małpy. To naszemu gatunkowi przypisuje się wytępienie
            większości kopalnej megafauny. Praczłowiek preparowania mięsa w sposób, który
            pozwala na rezygnację np. z kłów, nauczył się bardzo dawno temu. Tak więc
            argument o uzębieniu jako kryterium, na podstawie którego powinniśmy porzucić
            jedzenie mięsa jest chybiony.

            > odpowiedz sobie na pytanie: czy moje zeby sa
            > bardziej podobne do końskich, czy do psich?

            Nie muszę rozszarpywać surowego mięsa zębami. Mogę użyć - i tak robili nasi
            przodkowie od milionów lat - narzędzi do jego poćwiartowania, a następnie je
            zmiękczyć przez preparowanie metodami znanymi z kuchni. Po co mi kły?

            Człowieka przyszłości futurolodzy opisują jako bezzębnego.

            > Nie mamy pazurów ani kłow do zabjania i
            > rozszarpywania wiekszej zdobyczy,
            > mamy za to chwytne palce do
            > zbierania owoców Ziemi.

            Chwytne palce służyły do produkcji i używania narzędzi do zabijania zwierzyny.

            > dawno nie uczyłam się biologii już, alezdaje mi się,ze w slinie nie
            > mamy enzynów "nadtrawiających" mieso, jak drapieżniki, mamy za to
            > długaśny pzrewód pokarmowy niedostsowany do trawienia miesa.
            >
            > To nie jest agitacja za wegetarianizmemsmile to sa fakty.

            To nie są fakty, ale ich jednostronna interpretacja.
            • kora3 Re: grgkh? co grgkh? 16.01.10, 10:49
              grgkh napisał
              >
              > Gdybyś uważnie przeczytała mój wywód, to pewnie zauważyłabyś, że
              nie ma w nim
              > ani krzty narzucania go nowej.erze.

              A gdybyś ty uwaznie czytał mój post, to dostrzegłbyś bez trudu, ze
              nie było w nim krzty sugestii, iz ty coś komuś narzucasz. Odniosłam
              się do twego zdania, że nie ma po co dorabiac ideologii do swej
              dietysmile


              >
              > Raczej... Obecnie... Teoretycznie, bo w praktyce jemy tego mięsa
              jednak bardzo
              > dużo.

              Znów nie czytałes uwaznie : EWOLUCYJNIE napisałam smile To,ze ludze
              jedzą od stosunkowo niedawna duzo miesa nie sparwiło jak widzisz,
              zeby zmienił sie nam przewód pokarmowy, czy zęby.
              To, ze mozemy i chcemy jeśc mieso nie sprawia, ze nasza budowa się d
              tego przystosowała.


              Praczłowiek preparowania mięsa w sposób, który
              > pozwala na rezygnację np. z kłów, nauczył się bardzo dawno temu.

              Oczywiscie, bo człowiek nauczył sie zabijac bez użycia zebów, a
              posługując sie rozumem. Ale to nie zmaczy, ze to jego zwycięstwo.
              raczej klęska.

              Tak więc
              > argument o uzębieniu jako kryterium, na podstawie którego
              powinniśmy porzucić
              > jedzenie mięsa jest chybiony.

              A ktos taki argument wysunał?smile Wskaz mi, gdzie posługuję się tm
              argumentem w celu nakłaniania kogoś do porzucenia jedzenia mięsa.
              Mam wrażenie, ze mozesz mieć z tym trudnoscismile

              >
              Po co mi kły?

              Dobre pytaniesmile A po co kły pokolenim psów i kotów żywionych przez
              ludzi i nigdy nie polującym?
              >
              > Człowieka przyszłości futurolodzy opisują jako bezzębnego.

              Fantastyka smile Ani człwoiek, ani inne zwiezreta tak szybko nie
              ewoluują mimo ewidentnej zmiany warunków.

              >
              > Chwytne palce służyły do produkcji i używania narzędzi do
              zabijania zwierzyny.

              Nieprawdasmile To znaczy prawda, ale póżniej! Człowiek na początku sego
              istnienia nie mial wecej inteligencji, niż zwierzaki. Szybko sie
              natomiast uczył - ale nie osc szybko, by mógł przeżyć nie jedzacsmile
              na poczatku człowiek zbierał owoce i krył sie przed drapieznikami
              nie polując. Nauczył sie tego później.

              >
              > To nie są fakty, ale ich jednostronna interpretacja.

              A jaka jest druga strona interpretacji faktu, ze człowiek nie ma w
              slinie enzymów nadtrawiających mieso i ma długi przewód pokarmowy?
              • grgkh Re: grgkh? co grgkh? 16.01.10, 22:06
                kora3 napisała:

                > grgkh napisał
                > >
                > > Gdybyś uważnie przeczytała mój wywód,
                > > to pewnie zauważyłabyś, że nie ma w nim
                > > ani krzty narzucania go nowej.erze.
                >
                > A gdybyś ty uwaznie czytał mój post,
                > to dostrzegłbyś bez trudu, ze
                > nie było w nim krzty sugestii,
                > iz ty coś komuś narzucasz. Odniosłam
                > się do twego zdania, że nie ma po co
                > dorabiac ideologii do swej dietysmile

                Ależ mnie chodziło nie o samą ideologię, ale o wygłaszanie FAŁSZYWYCH tez. Ja
                tylko prostowałem naciągane argumentacje, z których ona utkała swoją ideologię -
                jednostronną, wyłącznie. Dodawałem to, co ona pomijała wysnuwając wnioski zgodne
                z jej założeniami. Tak się nie robi.

                Napisałaś wcześniej:

                > kaŻdy moze swej diecie nadawac dowolną
                > ideologię smile byle nie staral
                > sie narzucić jej innym.

                Ale przecież jej nie zarzucałem narzucania. I sam jej też nie narzucam niczego.
                Gdy napisałem jeszcze wcześniej:

                > Dieta to wolny wybór każdego z nas -
                > jeśli mamy taką możliwość. Ale nie łączmy z
                > tym dziwnych ideologii.

                To nie mówiłem tego tylko do niej, ale do każdego, kto to będzie czytał. To jest
                apel o szukanie wiedzy, prawdy. Jeśli z tego zrezygnujemy i będziemy nasze,
                fałszywe tezy, bez dania innym szansy na krytykę, wygłaszać, to świat będzie
                zmierzał w złym kierunku. Dziwna ideologia może być dobra dla kogoś, kto ja
                chowa sobie prywatnie, ale wystawiona na publiczne forum staje się anonimowym
                poglądem, wolną myślą, niezwiązaną z konkretną osobą. Wydaje mi się, że Ty
                zaczynasz bronić autorki wątku, jej praw, a zapominasz o tym, że ona rzuciła tu
                coś dla nas niekoniecznie się z tym identyfikując, może prowokując nas, może
                nigdy tu nie wróci i jej to nic nie obchodzi, nie dotyczy to jej...

                Ten wątek należy traktować anonimowo, bo to jest forum - wymiana myśli,
                WYŁĄCZNIE WYMIANA, a nie obrona z zagrożeniem ograniczenia wolności do lat 5.
                dla Ciebie lub mnie.

                Podsumowując: owszem, powinno się być bardzo ostrożnym w uzasadnianiu powodu
                stosowania jakiejś diety. Patrz przykłady anoreksji i bulimii. Czy tym biedakom
                też to powiesz?

                > To, ze mozemy i chcemy jeśc mieso nie sprawia,
                > ze nasza budowa się d tego przystosowała.

                No właśnie... Niemal nie ma presji ewolucyjnej. Zanikła selekcja z tego powodu.
                Ale wcześniej była. Porównaj sobie uzębienie wczesnych hominidów i nasze.
                Porównaj czaszki innych człekokształtnych (gibonowate i człowiekowate). Zajrzyj tu:
                pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82py_cz%C5%82ekokszta%C5%82tne
                a potem spójrz na wzór zębowy obu podgrup...
                i znajdź ten cytat: "Budowa czaszki podobna jest do czaszki hominidów - ze
                stosunkowo krótką częścią twarzową i dużą puszką mózgową. Uzębienie
                bunodontyczne z dużymi siekaczami i kłami wystającymi poza linię pozostałych zębów."
                O sukcesie ewolucyjnym człowieka zadecydowała suma zdolności uprawy i hodowli.

                > > Praczłowiek preparowania mięsa w sposób, który
                > > pozwala na rezygnację np. z kłów, nauczył się bardzo dawno temu.
                >
                > Oczywiscie, bo człowiek nauczył sie zabijac bez użycia zebów,

                A skąd to wiesz? Zabijał z użyciem zębów także, choć potem stosował coraz
                skuteczniej narzędzia. Robią tak dziś szympansy.

                > a posługując sie rozumem. Ale to nie zmaczy,
                > ze to jego zwycięstwo.

                A więc jednak zabijał i jadł mięso.

                > raczej klęska.

                Klęska? Dlaczego klęska? A więc jednak nie przyjmujesz tego faktu ewolucyjnego
                "do wiadomości" - to po prostu fakt - ale oceniasz jako złe. Co jest złego w
                jedzeniu mięsa w ogóle? Wtedy i teraz?

                Ja nie mówię, że dieta wegetariańska jest dobra lub zła. Może być taka ze
                względu na pewne efekty, ale trzeba powiedzieć najpierw jakie.

                > > Tak więc argument o uzębieniu jako kryterium,
                > > na podstawie którego powinniśmy porzucić
                > > jedzenie mięsa jest chybiony.
                >
                > A ktos taki argument wysunał?smile Wskaz mi, gdzie posługuję się tm
                > argumentem w celu nakłaniania kogoś do porzucenia jedzenia mięsa.

                Powiedziałaś, że jesteśmy "raczej roślinożerni". To prawda. Ale to nie powód,
                żeby nie jeść mięsa. A sugestia o nie jedzeniu mięsa - bo to jest z różnych
                powodów złe - pochodzi od autorki wątku. I przede wszystkim z nią polemizowałem.
                Ty dodałaś argument na jej obronę, który nie ma punktu styczności ani z jej
                argumentami, ani z moimi kontrargumentami.

                > > Po co mi kły?
                >
                > Dobre pytaniesmile A po co kły pokolenim psów i kotów żywionych przez
                > ludzi i nigdy nie polującym?

                Ale ja te kły mam. Po co mi one, jeśli mam się odwoływać jedynie do
                roślinożernej przeszłości moich przodków? Nasi przodkowie je mieli i korzystali
                z nich. Nam w którymś momencie przestały być potrzebne. Ale jakie były tego
                powody? Może zdolność preparowania mięsa przed spożyciem?

                > Fantastyka smile Ani człwoiek, ani inne zwiezreta tak szybko nie
                > ewoluują mimo ewidentnej zmiany warunków.

                Może i fantastyka. Ale nie nierealna. W końcu futro niemal całkiem straciliśmy.

                > > To nie są fakty, ale ich jednostronna interpretacja.
                >
                > A jaka jest druga strona interpretacji faktu, ze człowiek nie ma w
                > slinie enzymów nadtrawiających mieso i ma długi przewód pokarmowy?

                Nie znam się na tym na tyle, by wypowiadać się szczegółowo. A jak to jest u
                innych naczelnych? Wiele z gatunków z tego rzędu ssaków łożyskowych żywi się
                głównie roślinnością, ale ze sporym udziałem mięsa. A ile mięsożercy wolno
                zjadać pokarmu roślinnego, żeby to go nie zdyskwalifikowało?

                Np. pawiany (wikipedia): "Pożywienie: pawiany zjadają prawie wszystko, ale
                szczególnie trawę, liście, owoce, orzechy, nasiona, korzenie, bulwy i kwiaty.
                Nie pogardzą również bezkręgowcami, młodymi ptakami i małymi ssakami a nawet
                młodymi gazelami.
                "

                No i szympansy, które urządzają polowania np. na gerezy (tygodnik "Forum", nr
                49/2009, "Ile człowieka w małpie"). Zeskanuję ten tekst i wrzucę go na forum.

                Nie wiem, czy mają ten enzym trawienny w ślinie. Ale czy wszyscy mięsożercy
                Ziemi go mają? Czy to jest jakiś warunek konieczny zaliczenia do tej kategorii?
                Czy mają go np. walenie? No właśnie, wikipedia podaje, że "przypuszcza się, że
                wywodzą się one od drapieżnych parzystokopytnych." Ale żywią się planktonem...
                (zooplankton? fitoplankton? bakterioplankton?) Czy mają ten enzym?

                Powiedz mi, czego się spodziewałaś podając ten argument (pytanie)?

                Koro, ja nie chcę niczego dowodzić. Zbieram argumenty. Czy poprą którąś z
                wersji? Ale nie chcę, by ktoś wybierał niektóre z tych argumentów i manipulował
                zasobami wiedzy w ten sposób, by rozpowszechniać publicznie nieprawdziwe tezy.
                To jest wyłącznie dbałość o drogę do prawdy. A prawda (prawie) nigdy nie jest
                prosta.

                A ja lubię i roślinki, i mięsko. Szarańczy bym nie zjadł, bo się brzydzę, ale
                pieczona jest podobno bardzo smaczna i pożywna. A amerykański lotnik O'Grady
                zestrzelony gdzieś w Jugosławii, zmuszony do ukrywania się w lesie, przez kilka
                dni odżywiał się żukami i podobnymi "świństwami", i przeżył, choć pewnie nie
                miał też tego enzymu. A pasażerowie samolotu, który rozbił się kiedyś w Andach,
                oczekując na ratunek, przez ponad dwa miesiące jedli ludzkie mięso denatów. Czy
                coś z tego wynika? Chyba nic.
                ______

                Źródła:

                pl.wikipedia.org/wiki/Incydent_nad_Mrkonji%C4%87_Grad
                pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotu_Fuerza_A%C3%A9rea_Uruguaya_571
                • kora3 Re: grgkh? co grgkh? 17.01.10, 10:58
                  grgkh napisał:
                  >
                  > Ale przecież jej nie zarzucałem narzucania. I sam jej też nie
                  narzucam niczego.

                  ej, ale ja nie twierdziłam, ze TY cos zrzucasz. wyrazilam SWOJE
                  zdanie, ze kazdy moze dorobić sobie ideologie do diety, dowolna,
                  byle nie chciał jej narzucić innym. To MOJA opinia dot. ideologii
                  dietetycznej smile


                  > t
                  > Dziwna ideologia może być dobra dla kogoś, kto ja
                  > chowa sobie prywatnie, ale wystawiona na publiczne forum staje się
                  anonimowym
                  > poglądem, wolną myślą, niezwiązaną z konkretną osobą.

                  ale na tym polega idea forum i w ogóle dyskusjismile że mozna wyrazac
                  najdziwniejsze poglady i z nimi polemizować


                  Wydaje mi się, że Ty
                  > zaczynasz bronić autorki wątku, jej praw,

                  Do głowy mi to przyznam nie przyszło, nie widze by łamano jej prawa,
                  od tego trzeba zacząćsmile


                  a zapominasz o tym, że ona rzuciła tu
                  > coś dla nas niekoniecznie się z tym identyfikując, może prowokując
                  nas, może
                  > nigdy tu nie wróci i jej to nic nie obchodzi, nie dotyczy to
                  jej...

                  Ale, jak mówiłam, na tym polega dyskusja i idea forów: mzna sie nie
                  zgadzać i przedstawiac SWOJE poglady, argumenty, przemyslenia.

                  >
                  > Ten wątek należy traktować anonimowo, bo to jest forum - wymiana
                  myśli,
                  > WYŁĄCZNIE WYMIANA, a nie obrona z zagrożeniem ograniczenia
                  wolności do lat 5.
                  > dla Ciebie lub mnie.


                  A ktos inaczej traktuje? Nie zauwazyłam prawde mówiącsmile

                  >
                  > Podsumowując: owszem, powinno się być bardzo ostrożnym w
                  uzasadnianiu powodu
                  > stosowania jakiejś diety. Patrz przykłady anoreksji i bulimii. Czy
                  tym biedakom
                  > też to powiesz?

                  Mylisz pojęcia...Anoreksja i bulimia są chorobami o podłozu
                  psychicznym. To nie jest zadna dieta. Z postawam anorektyka, zy
                  bulimisty się nie dyskutuje.
                  >

                  > O sukcesie ewolucyjnym człowieka zadecydowała suma zdolności
                  uprawy i hodowli.


                  Mozliwe. Zeby do zbjania nam nie sa potrzebne, fakt. Ale czy nie
                  dzwi cie, ze przez wieki nie zminił nam się uklad pokarmowy?

                  >
                  > > > Praczłowiek preparowania mięsa w sposób, który
                  > > > pozwala na rezygnację np. z kłów, nauczył się bardzo dawno
                  temu.

                  no tak, ale mimo to nasz uklad trawienny nie ejst podobny do ukladów
                  zjadaczy miesa.

                  > A więc jednak zabijał i jadł mięso.

                  Iczywiscie, nikt temu nie zaprzecza. Człowiek nauczył się tez palic
                  papierosy np. smile
                  >
                  >
                  > Klęska? Dlaczego klęska? A więc jednak nie przyjmujesz tego faktu
                  ewolucyjnego
                  > "do wiadomości" - to po prostu fakt - ale oceniasz jako złe. Co
                  jest złego w
                  > jedzeniu mięsa w ogóle? Wtedy i teraz?

                  wiesz, osobiscie uwazam to za kleskę z kilku powodów. Po pierwsze
                  dlatego, ze jest wieksza przyjemnosc od zabijania - zostawianie przy
                  życiusmile To powinno cechować człowieka, który mieni się istotą
                  madrzejsza i bardziej humanitarna od zwierzat. Postrzegam to jako
                  kleskę także dlatego, ze w odróznieniu od zwierzat, z małymi
                  wyjatkami, człowiek zabija takze wówczas, gdy jeo celem nie jest
                  jedzenie potrzebne do przezycia: z okrucieństwa, dka zysku, dla
                  przyjemnosci. "Dzięko" takiej postawie wytrzebił wiele gatunków
                  zwierzat, niszczac tym samym swoje wlasne miejsce życia.
                  Trzeci powód jet bardzo praktyczny. Ty tego nie widzisz, bo jesz do
                  syta i co chcesz, ale sa rejony swiata, gdzie ludzie nie mają co
                  jeśc. I nie mówiętu o befsztykach, ani kurczakach, tylko mące i
                  fasoli np. Jasne, to na terenech, gdzie uprawa jest trudna i ciagle
                  rwa wojna. Ale gdyby tereny przeznaczone pod uprawy paszy dla
                  zwierzat rzeźnych były wykorzystane na produkcję paszy dla ludzi
                  problem głodu wśrod tych ostatnich zapewne by sie zmniejszył.
                  Produkcja roślinnego żarcia jest po prostu tańsza i byłaby dostepna
                  nie tylko dla bogatszych. Obrazowo: rzeźna krowa zjada ileś tam
                  paszy, nim sie ją pożre, a stanowi pożywienie z razcji swej iwlkosci
                  chocby dla niewielkiej liczby ludzi przez krótki czas.
                  >
                  > .
                  > Ty dodałaś argument na jej obronę, który nie ma punktu styczności
                  ani z jej
                  > argumentami, ani z moimi kontrargumentami.


                  Nie dawałam argumentów na niczją obronęsmile Wyraziłam SWOJE osobiste
                  zdanie. Nie każdy wpis na foum musi odnosic się literalnie do czyjes
                  wczesniejszej wypowiedzi.

                  Nam w którymś momencie przestały być potrzebne. Ale jakie były tego
                  > powody? Może zdolność preparowania mięsa przed spożyciem?

                  Ten argument uwazam raczej za chybiony. Bo czlowiek NIGDY nie miał
                  zebów, które pozwalałyby mu na polowanie na grubego zwiezra. Z tymi,
                  które miał mógł sobie poradzic z niewielkim ptakiem, gryzoniem ,a
                  lbo padliną - to prawda akurat. Ale na pewni nie mógł polowac jak
                  lew, czy pantera, przyznaszsmile
                  .
                  >
                  > Może i fantastyka. Ale nie nierealna. W końcu futro niemal całkiem
                  straciliśmy.
                  >
                  Przyjąwszy, a jest to b. prawdopodobne, że człwoiek jako gatunek
                  pojawił się raczej na ciepłym terenie, a zdolnosci migracujne miał
                  nikłe, raczej jakiegos porzadnego futerka nigdy nie potrzebował.

                  Ale racja - PRAWIE nie mamy futra. Prawie nie tylko w żywcu smile robi
                  róznicę. Zwróc uwagę jak dawno go wcale nie potrzebujemy majac
                  umiejetnosc coarz doskonalszego przykywania ciał odziezą, a jedna
                  nadal jakeiś tam futerko mamy smile
                  >

                  A ile mięsożercy wolno
                  > zjadać pokarmu roślinnego, żeby to go nie zdyskwalifikowało?

                  Hmmmm nie wiem, ale typowi miesozercy prawie nie jadaja roślin.
                  Jesli jadaja na ogół nie stanowi on stricto pokarmu, a tz.
                  wymiatacz. Psy i koty jedzą trawę nie dla zaspokojenia głowu, a po
                  to by za jej pomoca zwymiotować to, co im zalega w przewodzie
                  pokarmowym.

                  Co do pytania o enzymy. Nie wiem. typowe drapieżniki żywiące się
                  głownie w naturze mięsem upolowanym go maja raczej. Natomiast co do
                  przytoczonych linków: masz rację, ktora potwierdza moją rację.
                  Człowiek, jako i pawian i szympans jest GŁOWNIE ewolucyjnie
                  roslinozerny, ale nie pogardza tez miesiwem. Tyle, ze jak zapewne
                  zauwazyłeś , owoce i inne roslinko zostały u małp wymienione jako
                  pierwsze, mieso, jako dalsze, doadatek kulinarnysmile Nie sadx, ze w
                  naturze małpie latwo upolowac gazelę, nawet młodą. smile Ma
                  konkurencję: lwy, pantery itp. ma konkurencje nawet do padliny
                  pozostawionej przez drapieżniki, np. hieny.
                  Rzecz w tym, ze człowiek "przestawił" się na mieso. Ono już nie
                  stanowi dodaku do roslinnej diety, a stanowi w krajach
                  wysokorozwinietych podstawe diety.

                  A amerykański lotnik O'Grady
                  > zestrzelony gdzieś w Jugosławii, zmuszony do ukrywania się w
                  lesie, przez kilka
                  > dni odżywiał się żukami i podobnymi "świństwami", i przeżył, choć
                  pewnie nie
                  > miał też tego enzymu. A pasażerowie samolotu, który rozbił się
                  kiedyś w Andach

                  Ależ nie musisz mnie przekonywać, ze człowiek przezyje jedzac tylko
                  mieso i to nawet takie hmmm niekoniecznie bliskie jego kulturzesmile
                  Jak głoso pewna opowiesc ludzie na pewnej wyprawie przez pustynie
                  śmiezną jedli trupy tych co umarli, a poem zaczelu zabijac i to
                  kobiety czyniły, zabijały facetow, by wykarmic dzieci. No, ale to
                  chyba nie jest argument za zjadaniem zwłok i zabijaniem zeby zjesc w
                  nieekstrealnych warunkach? smile
                  • misiu-1 Re: grgkh? co grgkh? 19.01.10, 17:58
                    kora3 napisała:

                    > Mozliwe. Zeby do zbjania nam nie sa potrzebne, fakt. Ale czy nie
                    > dzwi cie, ze przez wieki nie zminił nam się uklad pokarmowy?

                    A po cóż miałby się zmieniać? Jedliśmy rośliny i mięso kiedyś, jemy je nadal.
                    Nic się nie miało powodu zmienić.

                    > no tak, ale mimo to nasz uklad trawienny nie ejst podobny do
                    > ukladów zjadaczy miesa.

                    Jest bardziej podobny do zjadaczy mięsa, niż zjadaczy trawy. Nie mamy trzech
                    żołądków, jak krowa.

                    > wiesz, osobiscie uwazam to za kleskę z kilku powodów. Po pierwsze
                    > dlatego, ze jest wieksza przyjemnosc od zabijania - zostawianie
                    > przy życiusmile To powinno cechować człowieka, który mieni się istotą
                    > madrzejsza i bardziej humanitarna od zwierzat.

                    Subiektywny punkt widzenia i nielogiczny. Nie zabijamy zwierząt dlatego, że
                    lubimy je zabijać, tylko dlatego, żeby zdobyć wartościowe pożywienie. Należy
                    więc ocenić to jako sukces. Klęską byłoby, gdybyśmy znajdowali się na niższym
                    poziomie łańcucha pokarmowego i sami stanowili pożywienie dla zwierząt.

                    > Produkcja roślinnego żarcia jest po prostu tańsza i byłaby dostepna
                    > nie tylko dla bogatszych. Obrazowo: rzeźna krowa zjada ileś tam
                    > paszy, nim sie ją pożre, a stanowi pożywienie z razcji swej
                    > iwlkosci chocby dla niewielkiej liczby ludzi przez krótki czas.

                    Jedzenia jest wystarczająco dużo, żeby wystarczyło dla wszystkich. Gdyby nie
                    było produkcji zwierzęcej, żywność roślinna nie byłaby wcale ani tańsza, ani
                    dostępniejsza. Koszty produkcji nie zmniejszyłyby się przecież jak za
                    dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

                    > Rzecz w tym, ze człowiek "przestawił" się na mieso. Ono już nie
                    > stanowi dodaku do roslinnej diety, a stanowi w krajach
                    > wysokorozwinietych podstawe diety.

                    Nieprawda. W dalszym ciągu mięso, nawet w krajach bogatych, jest góra
                    kilkunastoprocentowym dodatkiem do przeważająco roślinnej diety.
          • misiu-1 Re: grgkh 19.01.10, 17:43
            kora3 napisała:

            > Jesli bedziesz miec jeszzce wiecej wilnego czasu, poczytaj o ich
            > przrwodzie pokarmowym. A potem obejrzyj sobie zabki np. konikasmile a
            > na kniec swoje i odpowiedz sobie na pytanie: czy moje zeby sa
            > bardziej podobne do końskich, czy do psich?

            Nasze zęby są najbardziej podobne do uzębienia zwierząt wszystkożernych.
            I nic w tym dziwnego - jesteśmy wszystkożerni.

            > b. długiego w stosunku do typowych miesożerców

            Nie bardzo. Po prostu - dłuższego. Dłuższego od typowych drapieżników, za to
            krótszego niż u typowych roślinożerców. W sam raz dla wszystkożercy.

            > wskazuje na to, żesmy ewolucyjnie sa raczej roslinożerni.

            Wszelkie cechy anatomiczne i fizjologiczne człowieka wskazują na
            wszystkożerność

            > Nie mamy pazurów ani kłow do zabjania i
            > rozszarpywania wiekszej zdobyczy, mamy za to chwytne palce do
            > zbierania owoców Ziemi.

            Mamy za to mózg, który jest daleko lepszym narzędziem od kłów i pazurów. Kły
            zresztą też mamy, a do chwytania ryb czy małych zwierząt w zupełności
            wystarczają nam ręce.

            > dawno nie uczyłam się biologii już, alezdaje mi się,ze w slinie nie
            > mamy enzynów "nadtrawiających" mieso, jak drapieżniki, mamy za to
            > długaśny pzrewód pokarmowy niedostsowany do trawienia miesa.

            Nie mamy "długaśnego" przewodu pokarmowego, jak roślinożercy, dysponujemy też
            wszystkim, co trzeba do trawienia mięsa. Nie potrzebujemy go nadtrawiać już w
            jamie ustnej. Wystarczy w żołądku.

            > To nie jest agitacja za wegetarianizmemsmile to sa fakty.

            To nie są żadne fakty, tylko propaganda rozpowszechniana przez wegetarian. W
            dodatku bez związku z tematem dyskusji - etyką.
            • aborcyjnokoncepcyjnalustracja do misiu-1 20.01.10, 16:51
              A takie znasz? Cytat (sam wiesz skąd), ale to jest to (też wiesz o tym).

              forum.gazeta.pl/forum/w,94438,105965526,105965526,Wyobrazmy_sobie_.html
              • misiu-1 Re: do misiu-1 20.01.10, 20:00
                Widziałem już, co prawda, większe brednie, ale i tym niczego nie brakuje.
                Szacun. To naprawdę niełatwo wymyślić.
    • misiu-1 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 19.01.10, 17:30
      nowa.era napisała:

      > * Po pierwsze, zwierzęta czują ból i przerażająco cierpią przy
      > produkcji mięsa, jajek oraz produktów mlecznych dla ludzkiej
      > konsumpcji.

      Zwierzęta czują ból i przerażająco cierpią także przy zaspokajaniu głodu przez
      drapieżniki. Taka już jest natura życia na Ziemi. Gdyby odżywianie się innymi
      organizmami było nieetyczne, to całe życie biologiczne na Ziemi należałoby
      zlikwidować jako nieetyczne.

      > * Po drugie, przemysł mięsny powoduje nieodwracalne szkody
      > środowiskowe, w tym zanieczyszczanie źródeł wody i jest głównym
      > powodem globalnego ocieplenia.

      Nieprawda. Przemysł mięsny generuje takie same "zanieczyszczenia" środowiska,
      jak dziko żyjące zwierzęta, których jest w dodatku wielokrotnie więcej niż
      zwierza hodowlanych. Skoro ekosystem Ziemi radzi sobie z wielokrotnie większym
      "zanieczyszczeniem" przez zwierzęta dziko żyjące, poradzi sobie i z tym
      generowanym przez hodowlane. Globalne ocieplenie to oszustwo spółki polityków ze
      sprostytuowanymi naukowcami. Wpływ człowieka na klimat jest nieznaczący.

      > * Po trzecie, jedzenie mięsa powoduje wiele groźnych chorób jak,
      > rak okrężnicy, zawały serca i udary mózgu, cukrzycę, schorzenia
      > skóry...

      Nieprawda.

      > * Po czwarte, jedzenie mięsa wyzwala agresję i brutalność.

      Nieprawda.

      > * Po piąte, człowiek może zdrowo żyć bez jedzenia mięsa

      Może także zdrowo żyć bez książek. Nie prowadzi to wniosku, że książki są
      nieetyczne.

      > A zatem, wybierając dietę mięsną opowiadasz się za krzywdzeniem i
      > zabijaniem, natomiast wybierając dietę bezmięsną popierasz
      > niekrzywdzenie i pokojową współpracę.

      Wybierając dietę mięsną opowiadasz się za uzasadnionym etycznie zabijaniem
      zwierząt. Nie za krzywdzeniem, ponieważ jeśli nie jest krzywdą dla śledzia
      zjedzenie go przez fokę, to nie jest też krzywdą zjedzenie go przez człowieka.
      Pokojowa współpraca nie ma związku z dietą.
      • chickenshorts Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 19.01.10, 22:37
        misiu-1 napisał:

        > Globalne ocieplenie to oszustwo spółki polityków ze
        >sprostytuowanymi naukowcami.

        Globalne ocieplenie jest faktem. Oszustwa polityków i 'prostytucja'
        naukowców nie mogą być, oczywiście, wykluczone jako znaczący
        faktor.


        > Wpływ człowieka na klimat jest nieznaczący.

        To jest ciągle przedmiotem debaty ale przeważa opinia, że jest
        inaczej niż twierdzisz.
        • misiu-1 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 20.01.10, 09:45
          chickenshorts napisał:

          > > Wpływ człowieka na klimat jest nieznaczący.
          >
          > To jest ciągle przedmiotem debaty ale przeważa opinia, że jest
          > inaczej niż twierdzisz.

          Prawdy naukowej nie ustala się większością głosów, a finansowe zainteresowanie
          jednej strony sporu i ujawnione już wcześniej fałszerstwa sprawiają, że jest ona
          całkowicie niewiarygodna.
          • gaika Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 20.01.10, 18:50
            misiu-1 napisał:

            > Prawdy naukowej nie ustala się większością głosów, a finansowe
            zainteresowanie
            > jednej strony sporu i ujawnione już wcześniej fałszerstwa
            sprawiają, że jest on
            > a
            > całkowicie niewiarygodna.
            >

            W kwestii np. takiego Inteligentnego Projektu -istnieją badacze,
            którzy uważają, że to teoria spełniająca kryteria naukowej.
            Większość
            naukowców, uważa że jednak nie.

            Nie wiem, czy pamiętasz podział w świecie nauki w sprawie dziury
            ozonowej (z argumentami typu „spisek producentów” i „interesem
            określonych grup” włącznie).

            Nawet, jeśli nie ma całkowitej zgodności (i o to poniekąd w nauce
            chodzi), to jednak dobrze jest mieć świadomość problemu, który,
            niezależnie od źródeł, istnieje.
            • misiu-1 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 20.01.10, 20:15
              gaika napisała:

              > W kwestii np. takiego Inteligentnego Projektu -istnieją badacze,
              > którzy uważają, że to teoria spełniająca kryteria naukowej.
              > Większość
              naukowców, uważa że jednak nie.

              Jak już wspomniałem, nauka nie opiera się na demokracji i nie większość ma
              znaczenie, tylko racja. Rację wykazuje się przedstawiając dowody, a tych
              kapłani antropogenicznego globcia nie mają.

              > Nie wiem, czy pamiętasz podział w świecie nauki w sprawie dziury
              > ozonowej (z argumentami typu „spisek producentów” i „interesem
              > określonych grup” włącznie).

              Pamiętam.

              > Nawet, jeśli nie ma całkowitej zgodności (i o to poniekąd w nauce
              > chodzi), to jednak dobrze jest mieć świadomość problemu, który,
              > niezależnie od źródeł, istnieje.

              Dobrze jest też mieć świadomość, że żadnego z takich problemów nie rozwiążą
              socjalistyczne rządy, nakładając nowe podatki. Socjalistyczne rządy problemy
              tworzą, a nie rozwiązują. Marnotrawstwo sił i środków (bo tym są nowe "węglowe"
              podatki) w sytuacji ewentualnego zagrożenia to coś, czego akurat najmniej nam
              potrzeba.
              www.racjonalista.pl/kk.php/s,4379
              • gaika Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 23.01.10, 00:06
                misiu-1 napisał:

                > Jak już wspomniałem, nauka nie opiera się na demokracji i nie
                większość ma
                > znaczenie, tylko racja.(...)

                Prawdy naukowej nie ustala się również mniejszością głosów. „Racja”
                musi mieć jakieś podstawy w badaniach, które odpowiednio publikowane
                (peer reviewed) są weryfikowalne: poddawane dyskusji, podważane,
                testowane i ewentualnie dementowane. I jak to w nauce bywa, „racja”
                się zmienia, bo np. zmieniają się metody badawcze. Tego się,
                niestety i na szczęście, nie uniknie. Sceptycyzm jest motorem
                napędowym.

                Chwilowo sytuacja przedstawia się jednak tak, że większość
                klimatologów (zdecydowanie ponad 90%), włączając w to sceptyków
                odnośnie człowieczego wkładu w zmiany klimatyczne twierdzi, że mamy
                do czynienia z ociepleniem. Nie mówimy tu o mechanizmach
                demokratycznych, a o zgodności badaczy co do interpretacji
                wyników.
                „Wpływ człowieka na klimat jest nieznaczący”- wciąż ponad 90% (choć
                mniej niż w poprzednim przypadku) naukowców twierdzi, że wpływ ten
                jest znaczący, ale warto pamiętać, że IPCC posługuje się w swoim
                raporcie terminami typu „mało prawdopodobny, „bardzo prawdopodobny”.
                Mowa więc o możliwych scenariuszach.

                Założenie, że prawie wszyscy klimatolodzy(kilkanaście czy
                kilkadziesiąt tysięcy osób na świecie) są finansowo zainteresowani
                (czyt. sprostytuowani) jest tezą, która nie podąża za zdaniem z
                zalinkowanego przez Ciebie artykułu (za który zresztą dzięki) o
                wprowadzaniu rozsądku do dyskusji. Podąża natomiast za tezą, na
                zasadzie mechanizmu konfliktu o dziurę ozonowa(profreonowcy vs.
                antyfreonowcy), że pozostałe kilka procent siedzi w kieszeniach firm
                typu Exxon.
                Trochę zaskakujące, że socjalistyczne rządy są w stanie skuteczniej
                skorumpować badaczy niż korporacje naftowe.

                Nie twierdzę, że ograniczenie emisji CO2 rozwiąże problem/radykalnie
                pomoże, bo tego nie wiem, natomiast wiem, że czasem i „histeria
                ekologiczna” przynosi skutki nienajgorsze(stymulujące), co w nieco
                innej formie, ale jednak, zauważa także autor tekstu(abstrahując od
                paru zawartych w nim nieścisłości i uproszczeń).
                • misiu-1 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 23.01.10, 08:55
                  gaika napisała:

                  > „Racja”
                  > musi mieć jakieś podstawy w badaniach, które odpowiednio
                  > publikowane (peer reviewed) są weryfikowalne: poddawane dyskusji,
                  > podważane, testowane i ewentualnie dementowane. I jak to w nauce
                  > bywa, „racja” się zmienia, bo np. zmieniają się metody badawcze.

                  Albo zmienia się, bo zostaje ujawnione fałszerstwo, na którym się opierają bądź
                  np. 1000% "pomyłka", jaka się do nich wkradła.

                  > Chwilowo sytuacja przedstawia się jednak tak, że większość
                  > klimatologów (zdecydowanie ponad 90%), włączając w to sceptyków
                  > odnośnie człowieczego wkładu w zmiany klimatyczne twierdzi, że mamy
                  > do czynienia z ociepleniem. Nie mówimy tu o mechanizmach
                  > demokratycznych, a o zgodności badaczy co do interpretacji
                  > wyników.

                  Chwilowo sytuacja przedstawia się tak, że motorem twojego przekonania mimo
                  wszystko wolisz czynić instynkt stadny niż zdrowy rozsądek. Powtarzam -
                  większość o niczym nie świadczy. Historia nauki dowodzi, że to właśnie
                  większość najczęściej się myli. Zwłaszcza, jeśli jest mocno
                  zainteresowana w podtrzymywaniu błędnych tez.

                  > „Wpływ człowieka na klimat jest nieznaczący”- wciąż ponad 90% (choć
                  > mniej niż w poprzednim przypadku) naukowców twierdzi, że wpływ ten
                  > jest znaczący, ale warto pamiętać, że IPCC posługuje się w swoim
                  > raporcie terminami typu „mało prawdopodobny, „bardzo prawdopodobny&
                  > Mowa więc o możliwych scenariuszach.

                  Ponad 90% naukowców twierdziło, że teoria flogistonu jest prawdziwa. Ponad 90%
                  naukowców twierdziło, że Słońce obraca się wokół Ziemi. Ponad 90% naukowców
                  twierdziło, że Ziemia jest płaska. Dlatego przestań wreszcie w odniesieniu do
                  nauki uparcie odwoływać się do argumentum ad numeram.

                  > Założenie, że prawie wszyscy klimatolodzy(kilkanaście czy
                  > kilkadziesiąt tysięcy osób na świecie) są finansowo zainteresowani
                  > (czyt. sprostytuowani) jest tezą, która nie podąża za zdaniem z
                  > zalinkowanego przez Ciebie artykułu (za który zresztą dzięki) o
                  > wprowadzaniu rozsądku do dyskusji.

                  Owszem, są sprostytuowani, ponieważ rządy, będące głównym sponsorem badań
                  naukowych, są żywotnie zainteresowane sianiem klimatycznej paniki, bo ta
                  przygotowuje dobry grunt pod nowe podatki. Za biliony dolarów, które sobie
                  obiecują po globciu, można kupić nie tylko kilkadziesiąt, ale kilkaset tysięcy
                  naukowców. A artykuł w ogóle nie do tego się odnosił. Nie wiem, skąd wzięłaś to
                  skojarzenie?

                  > Podąża natomiast za tezą, na zasadzie mechanizmu konfliktu o
                  > dziurę ozonowa(profreonowcy vs. antyfreonowcy), że pozostałe kilka
                  > procent siedzi w kieszeniach firm typu Exxon.

                  W którym miejscu podąża?

                  > Trochę zaskakujące, że socjalistyczne rządy są w stanie skuteczniej
                  > skorumpować badaczy niż korporacje naftowe.

                  Niczego zaskakującego w tym nie ma. Koncerny naftowe swoich pieniędzy nie rabują
                  bezbronnym podatnikom, tylko zarabiają, więc je bardziej szanują. Nie mają też
                  interesu w finansowaniu badań podważających teorię antropogenicznego
                  globalnego ocieplenia, bo pieniędzy im od tego nie przybędzie.

                  > Nie twierdzę, że ograniczenie emisji CO2 rozwiąże
                  > problem/radykalnie pomoże, bo tego nie wiem, natomiast wiem, że
                  > czasem i „histeria ekologiczna” przynosi skutki
                  > nienajgorsze(stymulujące), co w nieco innej formie, ale jednak,
                  > zauważa także autor tekstu(abstrahując od paru zawartych w nim
                  > nieścisłości i uproszczeń).

                  Szkoda, że główna myśl tego artykułu (szkodliwość ekohisterii) zupełnie ci umknęła.
                  • gaika Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 25.01.10, 23:41
                    misiu-1 napisał:

                    > Albo zmienia się, bo zostaje ujawnione fałszerstwo, na którym się
                    opierają bądź
                    > np. 1000% "pomyłka", jaka się do nich wkradła.

                    Pomyłka, która nie powinna się znaleźć, nie podważa całości.
                    Operujesz skrajnościami.
                    Problem w tym, że detale (czyt. błędy) zasłaniają niektórym szerszą
                    perspektywę (zmiany klimatyczne). Weryfikacja naukowa polega na czym
                    innym. Jeżeli ktoś ma argumenty naukowe przeciwstawne, to musi je
                    przedstawić w sposób przekonywający.

                    > Chwilowo sytuacja przedstawia się tak, że motorem twojego
                    przekonania mimo
                    > wszystko wolisz czynić instynkt stadny niż zdrowy rozsądek.
                    Powtarzam -
                    > większość o niczym nie świadczy. Historia nauki dowodzi, że
                    to właśnie
                    > większość najczęściej się myli. Zwłaszcza, jeśli jest mocno
                    > zainteresowana w podtrzymywaniu błędnych tez.

                    Nie rozumiemy się wciąż. Napisałam „racja” w kawyczkach właśnie
                    dlatego, że w przypadku badań naukowych (szczególnie tych
                    dyskutowanych) rezultaty nie są podawane w formie prawdy objawionej.
                    „Racja” większości naukowców polega, w uproszczeniu mówiąc, na
                    brzytwie pana O. Co nie oznacza, że ta „racja” nie zamieni się na
                    inną na skutek kolejnych badań, spektakularnego odkrycia itp.
                    Natomiast dopóki taka zmiana nie nastąpi, opieramy się na
                    dostępnych, możliwie najlepiej opisanych i zinterpretowanych,
                    danych.

                    W nauce, aby móc merytorycznie dyskutować trzeba mieć argumenty
                    naukowe w ręku. Ja nie twierdzę, że garstka naukowców nie może mieć
                    racji. Twierdzę, że nie wystarczy nie zgodzić się z jakąś koncepcją.
                    Więc jeżeli mowa o większości naukowców to w sensie następującym:
                    analiza i interpretacja dostępnych danych najlepiej tłumaczy
                    obserwowane zjawiska. Co do tego właśnie większość naukowców
                    jest zgodna.

                    Możemy założyć, że ta większość się myli (ferment twórczy nawet
                    powinien to zakładać), ale trzeba mieć coś za coś. Inne
                    interpretacje na razie nie są wystarczająco spójne, nie
                    stanowią żadnej alternatywy.

                    > Ponad 90% naukowców twierdziło, że teoria flogistonu jest
                    prawdziwa. Ponad 90%
                    > naukowców twierdziło, że Słońce obraca się wokół Ziemi. Ponad 90%
                    naukowców
                    > twierdziło, że Ziemia jest płaska. Dlatego przestań wreszcie w
                    odniesieniu do
                    > nauki uparcie odwoływać się do argumentum ad numeram.

                    j.w.

                    > Owszem, są sprostytuowani, ponieważ rządy, będące głównym
                    sponsorem badań
                    > naukowych, są żywotnie zainteresowane sianiem klimatycznej paniki,
                    bo ta
                    > przygotowuje dobry grunt pod nowe podatki. Za biliony dolarów,
                    które sobie
                    > obiecują po globciu, można kupić nie tylko kilkadziesiąt, ale
                    kilkaset tysięcy
                    > naukowców. A artykuł w ogóle nie do tego się odnosił. Nie wiem,
                    skąd wzięłaś to
                    > skojarzenie?

                    Większość mojego poprzedniego postu dotyczyła Twoich wypowiedzi,
                    które odbieram jako równie skrajne, co niektórych „ekologicznych
                    histeryków”. Artykuł raczej apeluje o umiar i równowagę, co stoi w
                    sprzeczności z Twoimi tezami. To miałam na myśli.

                    Czyli sam fakt, że naukowcy są finansowani przez kogokolwiek, jest
                    już źródłem korupcji? Klincz.

                    > W którym miejscu podąża?

                    Twoje twierdzenie o skorumpowanych naukowcach (niemal w 100%
                    zresztą). Logiczne jest (moim zdaniem), aby ta garstka
                    (kilkudziesięciu do kilkuset) była korumpowana przez przeciwstawne
                    lobby. No chyba, że to jedyni sprawiedliwi wśród masy
                    sprzedawczyków. Przypadkowo z jednej opcji.

                    > Niczego zaskakującego w tym nie ma. Koncerny naftowe swoich
                    pieniędzy nie rabuj
                    > ą
                    > bezbronnym podatnikom, tylko zarabiają, więc je bardziej szanują.
                    Nie mają też
                    > interesu w finansowaniu badań podważających teorię
                    antropogenicznego
                    > globalnego ocieplenia, bo pieniędzy im od tego nie przybędzie.

                    Czyli świat dzieli się na lewicowy/korumpujący (zwolennicy koncepcji
                    ocieplenia) i prawicowy/uczciwy(brak ocieplenia).

                    Korporacjom może pieniędzy ubyć na skutek skierowania
                    zainteresowania ku źródłom odnawialnym. Nie czarujmy się, że
                    prywatne korporacje nie mają interesu w korumpowaniu.

                    > Szkoda, że główna myśl tego artykułu (szkodliwość ekohisterii)
                    zupełnie ci umkn
                    > ęła.

                    Do mnie przemówiła myśl, żeby nie histeryzować generalnie, nie
                    jednokierunkowo. Także myśl, że nowe technologie –a motywacja dla
                    ich tworzenia ma różne źródła –mogą niwelować/obniżać
                    zagrożenia ekologiczne.

                    Natomiast mam wrażenie, że Ty przeciwstawiając się „histerii
                    ekologicznej”, ulegasz „histerii antyekologicznej”.
                    • misiu-1 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 26.01.10, 11:27
                      gaika napisała:

                      > Pomyłka, która nie powinna się znaleźć, nie podważa całości.

                      Owszem, podważa.

                      > Problem w tym, że detale (czyt. błędy) zasłaniają niektórym szerszą
                      > perspektywę (zmiany klimatyczne).

                      Fałszerstwa danych to nie żadne detale, tylko fakty dyskwalifikujące
                      popełniające je naukowe prostytutki.

                      > Weryfikacja naukowa polega na czym
                      > innym. Jeżeli ktoś ma argumenty naukowe przeciwstawne, to musi je
                      > przedstawić w sposób przekonywający.

                      Nie. To zwolennicy Globcia chcą coś udowodnić i to na nich spoczywa cały ciężar
                      dowodu. Przeciwnicy tej niezweryfikowanej teorii argumenty i kontrdowody
                      przedstawiać mogą, ale nie muszą.

                      > Nie rozumiemy się wciąż. Napisałam „racja” w kawyczkach właśnie
                      > dlatego, że w przypadku badań naukowych (szczególnie tych
                      > dyskutowanych) rezultaty nie są podawane w formie prawdy objawionej.
                      > „Racja” większości naukowców polega, w uproszczeniu mówiąc, na
                      > brzytwie pana O. Co nie oznacza, że ta „racja” nie zamieni się na
                      > inną na skutek kolejnych badań, spektakularnego odkrycia itp.
                      > Natomiast dopóki taka zmiana nie nastąpi, opieramy się na
                      > dostępnych, możliwie najlepiej opisanych i zinterpretowanych,
                      > danych.

                      Prawdziwych danych, interpretowanych i zweryfikowanych w sposób bezsporny przez
                      bezstronnych naukowców.

                      > W nauce, aby móc merytorycznie dyskutować trzeba mieć argumenty
                      > naukowe w ręku. Ja nie twierdzę, że garstka naukowców nie może mieć
                      > racji. Twierdzę, że nie wystarczy nie zgodzić się z jakąś koncepcją.

                      Owszem, w zupełności wystarczy. To zwolennicy koncepcji mają udowodnić
                      jej prawdziwość. Zasad onus probandi. Mówi to pani coś?

                      > Więc jeżeli mowa o większości naukowców to w sensie następującym:
                      > analiza i interpretacja dostępnych danych najlepiej tłumaczy
                      > obserwowane zjawiska. Co do tego właśnie większość naukowców
                      > jest zgodna.

                      Powoływanie się na większość, bez względu na to, jak się ją rozumie, to sofizmat
                      zwany argumentum ad numeram.

                      > Możemy założyć, że ta większość się myli (ferment twórczy nawet
                      > powinien to zakładać), ale trzeba mieć coś za coś.

                      Nieprawda. Nie trzeba.

                      > > Dlatego przestań wreszcie w odniesieniu do
                      > > nauki uparcie odwoływać się do argumentum ad numeram.
                      >
                      > j.w.

                      j.w.

                      > Czyli sam fakt, że naukowcy są finansowani przez kogokolwiek, jest
                      > już źródłem korupcji? Klincz.

                      Owszem. Zwłaszcza, jeśli w interesie sponsora forsują nieudowodnioną teorię i
                      usiłują zamykać usta oponentom.

                      > Twoje twierdzenie o skorumpowanych naukowcach (niemal w 100%
                      > zresztą). Logiczne jest (moim zdaniem), aby ta garstka
                      > (kilkudziesięciu do kilkuset) była korumpowana przez przeciwstawne
                      > lobby.

                      Najwyraźniej logika nie jest twoją mocną stroną. Fakt, że znaczna część
                      urzędników jest skorumpowana, nie świadczy o tym, że pozostali są skorumpowani w
                      drugą stronę. Mogą być po prostu uczciwi.

                      > No chyba, że to jedyni sprawiedliwi wśród masy
                      > sprzedawczyków. Przypadkowo z jednej opcji.

                      Wcale nieprzypadkowo. Po prostu ta opcja ma rację.

                      > Czyli świat dzieli się na lewicowy/korumpujący (zwolennicy koncepcji
                      > ocieplenia) i prawicowy/uczciwy(brak ocieplenia).

                      Nieistotne jest, na co dzieli się świat.

                      > Korporacjom może pieniędzy ubyć na skutek skierowania
                      > zainteresowania ku źródłom odnawialnym. Nie czarujmy się, że
                      > prywatne korporacje nie mają interesu w korumpowaniu.

                      Żadne "źródła odnawialne" nie są realnym zagrożeniem dla korporacji.

                      > Natomiast mam wrażenie, że Ty przeciwstawiając się „histerii
                      > ekologicznej”, ulegasz „histerii antyekologicznej”.

                      O kimś, kto w pełnym autobusie zawoła: "uwaga, kieszonkowcy", też napiszesz, że
                      ulega "antyzłodziejskiej histerii"?
                      • gaika Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 26.01.10, 23:17
                        misiu-1 napisał:

                        > Owszem, podważa.

                        Nie, nie podważa.

                        > Fałszerstwa danych to nie żadne detale, tylko fakty
                        dyskwalifikujące
                        > popełniające je naukowe prostytutki.

                        Najpierw trzeba udowodnić fałszerstwo danych.

                        > Nie. To zwolennicy Globcia chcą coś udowodnić i to na nich
                        spoczywa cały ciężar
                        > dowodu. Przeciwnicy tej niezweryfikowanej teorii argumenty
                        i kontrdowody
                        > przedstawiać mogą, ale nie muszą.

                        Nie mówię, że muszą przedstawić teorię naukową zastępującą
                        istniejącą, tylko że muszą przedstawić argumenty naukowe, świadczące
                        o tym, że inni błądzą.
                        A na razie większość naukowców w sposób naukowy odnosi się do
                        koncepcji zmian klimatycznych: bada, analizuje, weryfikuje, ocenia,
                        interpretuje-zgodnie z zasadami sztuki. Krytyka wymaga również
                        trzymania się zasad.

                        > Prawdziwych danych, interpretowanych i zweryfikowanych w sposób
                        bezsporny przez
                        > bezstronnych naukowców.

                        No, ale ich praktycznie nie ma przecież. A jeśli jacyś są, to jak
                        ich rozpoznasz w tej szarej sieci?

                        > Owszem, w zupełności wystarczy. To zwolennicy koncepcji mają
                        udowodnić

                        > jej prawdziwość. Zasad onus probandi. Mówi to pani coś?

                        Wystarczy po prostu być przeciw i już ma się rację? Nie mówi mi to
                        nic.

                        No i dowodzą właśnie.

                        > Powoływanie się na większość, bez względu na to, jak się ją
                        rozumie, to sofizma
                        > t
                        > zwany argumentum ad numeram.

                        Tu nie ma mowy o tym jak się rozumie większość, tylko do czego
                        zdanie większości się odnosi. A w nauce nie odnosi się do racji
                        absolutnej.

                        Jeżeli większość naukowców zgadza się co do tego, że ewolucja jest
                        faktem, to jest to dla Ciebie argument tylko ilościowy?

                        > Nieprawda. Nie trzeba.

                        Trzeba mieć argumenty naukowe, nie opowieści rzadkiej treści
                        o międzynarodowym spisku i izolacji jedynych sprawiedliwych.

                        > Owszem. Zwłaszcza, jeśli w interesie sponsora forsują
                        nieudowodnioną teorię i
                        > usiłują zamykać usta oponentom.

                        j.w.

                        > Najwyraźniej logika nie jest twoją mocną stroną. Fakt, że znaczna
                        część
                        > urzędników jest skorumpowana, nie świadczy o tym, że pozostali są
                        skorumpowani
                        > w
                        > drugą stronę. Mogą być po prostu uczciwi.

                        To posłużmy się Twoją mocną stroną: skoro finansowanie nauki jest
                        generalnie korupcjogenne(co zakładasz), a większość naukowców jej
                        ulega(co utrzymujesz), to twierdzenie(do którego przekonujesz), że
                        akurat tylko w jednym obozie zebrali się nieskalani, kiepsko trzyma
                        się kupy.
                        Chyba, że opracowałeś teorię o wpływie poglądu na ocieplenie na
                        postawy moralne- skłanianie się ku ociepleniu demoralizuje, pogląd
                        odwrotny moralnie uwzniośla.

                        > Wcale nieprzypadkowo. Po prostu ta opcja ma rację.

                        Z tego powodu, że biorą pieniądze od korporacji, nie
                        zaś „socjalistycznych rządów”? To ich czyni bardziej bezstronnymi
                        czy jakieś inne czynniki?

                        > Nieistotne jest, na co dzieli się świat.

                        Istotne jak się komu dzieli, bo z tego wynika jak postrzega
                        rzeczywistość i odbiera działania innych.

                        > Żadne "źródła odnawialne" nie są realnym zagrożeniem dla
                        korporacji.

                        To po co finansowanie „denajalistów”? Czyżby z czystego braku
                        szacunku dla zarobionych pieniędzy, które ponoć bardziej szanują?

                        > O kimś, kto w pełnym autobusie zawoła: "uwaga, kieszonkowcy", też
                        napiszesz, że
                        > ulega "antyzłodziejskiej histerii"?

                        O kimś, kto w pełnym autobusie woła, że 97% klimatologów to
                        prostytutki, a kilkudziesięciu do kilkuset badaczy (rzecz jasna
                        należących do opcji zaprzeczaczy i przez sam ten fakt będących
                        bliżej Prawdy) jest czystych jako te dziewice - z całą pewnością
                        powiem, że co najmniej ulega histerii.
                        • misiu-1 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 27.01.10, 09:52
                          gaika napisała:

                          > misiu-1 napisał:
                          >
                          > > Owszem, podważa.
                          >
                          > Nie, nie podważa.

                          Ależ tak, podważa.

                          > Najpierw trzeba udowodnić fałszerstwo danych.

                          Nie. Wystarczy ujawnić. Właśnie niedawno zostało ujawnione.

                          > Nie mówię, że muszą przedstawić teorię naukową zastępującą
                          > istniejącą, tylko że muszą przedstawić argumenty naukowe, świadczące
                          > o tym, że inni błądzą.

                          Nie. Onus probandi. Mówi to pani coś?

                          > A na razie większość naukowców

                          Argumentum ad numeram

                          > No, ale ich praktycznie nie ma przecież. A jeśli jacyś są, to jak
                          > ich rozpoznasz w tej szarej sieci?

                          Rozpoznam ich po braku tropizmu do moich pieniędzy.

                          > Wystarczy po prostu być przeciw i już ma się rację? Nie mówi mi to
                          > nic.

                          Nie. Wystarczy powiedzieć "nie" i już obaliło się twierdzenie, na które nie ma
                          dowodów.

                          > No i dowodzą właśnie.

                          Niczego nie dowodzą. Na teorię antropogenicznego globalnego ocieplenia nie ma
                          żadnych dowodów
                          . To tylko czysta spekulacja.

                          > > Powoływanie się na większość, bez względu na to, jak się ją

                          > Tu nie ma mowy o tym jak się rozumie większość, tylko do czego
                          > zdanie większości się odnosi. A w nauce nie odnosi się do racji
                          > absolutnej.

                          Zwrot "większość naukowców" w ogóle nie ma prawa paść w rzeczowej dyskusji.
                          Pojmujesz? Bez względu na kontekst.

                          > Jeżeli większość naukowców zgadza się co do tego, że ewolucja jest
                          > faktem, to jest to dla Ciebie argument tylko ilościowy?

                          To dla mnie w ogóle nie argument, tylko sofizmat.

                          > Trzeba mieć argumenty naukowe, nie opowieści rzadkiej treści
                          > o międzynarodowym spisku i izolacji jedynych sprawiedliwych.

                          Nie trzeba. To na twórcach teorii spoczywa ciężar dowodu, a nie na krytykach.
                          pl.wikipedia.org/wiki/Ci%C4%99%C5%BCar_dowodu
                          > To posłużmy się Twoją mocną stroną: skoro finansowanie nauki jest
                          > generalnie korupcjogenne(co zakładasz), a większość naukowców jej
                          > ulega(co utrzymujesz), to twierdzenie(do którego przekonujesz), że
                          > akurat tylko w jednym obozie zebrali się nieskalani, kiepsko trzyma
                          > się kupy.

                          Jesteś kobietą, więc masz wrodzoną niezdolność do logicznego myślenia. Skoro
                          sama piszesz, że większość naukowców ulega korupcji, to gdzieś jest ta
                          mniejszość, która nie ulega. Jeśli obóz skorumpowanych fałszuje dane (co już
                          ujawniono), to znaczy, że nie ma innych argumentów, w przeciwnym wypadku nie
                          potrzebowałby posuwać się do fałszerstwa. Nie jest to więc miejsce dla uczciwych
                          naukowców. Gdzież więc jest ta uczciwa mniejszość?

                          > Chyba, że opracowałeś teorię o wpływie poglądu na ocieplenie na
                          > postawy moralne- skłanianie się ku ociepleniu demoralizuje, pogląd
                          > odwrotny moralnie uwzniośla.

                          To ma być argumentacja?

                          > Z tego powodu, że biorą pieniądze od korporacji, nie
                          > zaś „socjalistycznych rządów”? To ich czyni bardziej bezstronnymi
                          > czy jakieś inne czynniki?

                          A wiesz, że biorą, czy tylko tak sobie insynuujesz?

                          > To po co finansowanie „denajalistów”? Czyżby z czystego braku
                          > szacunku dla zarobionych pieniędzy, które ponoć bardziej szanują?

                          Jakie finansowanie?

                          > O kimś, kto w pełnym autobusie woła, że 97% klimatologów to
                          > prostytutki, a kilkudziesięciu do kilkuset badaczy (rzecz jasna
                          > należących do opcji zaprzeczaczy i przez sam ten fakt będących
                          > bliżej Prawdy) jest czystych jako te dziewice - z całą pewnością
                          > powiem, że co najmniej ulega histerii.

                          I kolejny raz odwołanie do argumentum ad numeram. No, ale skoro nie masz lepszych...
                          • gaika Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 28.01.10, 19:34
                            misiu-1 napisał:

                            > Ależ tak, podważa.

                            Ależ nie.

                            > Nie. Wystarczy ujawnić. Właśnie niedawno zostało ujawnione.

                            I co takiego zostało ujawnione, co podważa teorię globalnego
                            ocieplenia? Słowo "trick"?

                            > Nie. Onus probandi. Mówi to pani coś?

                            Powtarzasz się.

                            > Argumentum ad numeram

                            Nie zgrywaj świętszego od papieża. Wszyscy naukowcy, łącznie z
                            zaprzeczaczami, używają w dyskusji, artykułach określenia "general
                            consensus".

                            > Rozpoznam ich po braku tropizmu do moich pieniędzy.

                            Czyli po braku jakichkolwiek badań i publikacji.

                            > Nie. Wystarczy powiedzieć "nie" i już obaliło się twierdzenie, na
                            które nie ma
                            > dowodów.

                            Na razie mówią "nie" teorii, która spełnia kryteria naukowej. "Nie"
                            to można powiedzieć junk science.

                            > Niczego nie dowodzą. Na teorię antropogenicznego globalnego
                            ocieplenia nie m
                            > a
                            > żadnych dowodów
                            . To tylko czysta spekulacja.

                            Na tym polega naukowe dowodzenie- buduje prawdopodobne teorie na
                            bazie uzyskanych naukowo danych. O tym już było we wcześniejszych
                            postach (o "racjach" i racjach, o bezwzględnej prawdzie i języku
                            raportu klimatycznego).

                            > Zwrot "większość naukowców" w ogóle nie ma prawa paść w rzeczowej
                            dyskusji.
                            > Pojmujesz? Bez względu na kontekst.

                            Mowa o zasadach weryfikacji naukowych danych. I dlatego wszędzie
                            pada.

                            > Nie trzeba. To na twórcach teorii spoczywa ciężar dowodu, a nie na
                            krytykach.

                            Przestań z tym ciężarem i dowodzeniem. Jeżeli podważa się argumenty
                            naukowe to się publikuje w naukowym czasopiśmie, na
                            przyjętych w nauce zasadach
                            i wówczas jest miejsce na podjęcie
                            dyskusji. W innych sytuacjach, kiedy nie ma się niczego
                            publikowalnego w zanadrzu, a jedynie pokrzykuje na stronach
                            internetowych o spiskach i braku ewidencji, to jest to funta kłaków
                            warte i nie kwalifikuje się do poważnej rozmowy.

                            > Jesteś kobietą, więc masz wrodzoną niezdolność do logicznego
                            myślenia.

                            Ooo, so manly.
                            Wyluzuj. Moc jest z Tobą.

                            tinyurl.com/5bgtfu
                            > Skoro
                            > sama piszesz, że większość naukowców ulega korupcji, to gdzieś
                            jest ta
                            > mniejszość, która nie ulega. Jeśli obóz skorumpowanych fałszuje
                            dane (co już
                            > ujawniono), to znaczy, że nie ma innych argumentów, w przeciwnym
                            wypadku nie
                            > potrzebowałby posuwać się do fałszerstwa. Nie jest to więc miejsce
                            dla uczciwyc
                            > h
                            > naukowców. Gdzież więc jest ta uczciwa mniejszość?

                            To Ty piszesz. Ty uznałeś, iż sam fakt
                            finansowania naukowców jest korupcjogenny. To Twoim zdaniem
                            większość jest skorumpowana(a w ogóle co tu robi argument
                            ilościowy?!)= zwolennicy teorii ocieplenia. Więc pytam, jakim to
                            sposobem korupcja nie rozkłada się w populacji niezależnie od
                            poglądów na ocieplenie?

                            Mówisz tu dokładnie to samo co wcześniej: mniejszość, która Twoim
                            zdaniem korupcji nie ulega, zbiera się w obozie zaprzeczaczy. Czyli,
                            nie można być "po prostu uczciwym"(jak pisałeś wcześniej), jeśli nie
                            jest się przeciwnikiem globalnego ocieplenia.

                            > A wiesz, że biorą, czy tylko tak sobie insynuujesz?

                            A Ty wiesz o tej masowej korupcji, czy tak sobie chlapiesz?

                            > Jakie finansowanie?

                            Wypierasz informacje niezgodne z własną koncepcją?
                            To nie jest tajemna wiedza, a wręcz szeroko dostępna. Jeśli mimo
                            wszystko będziesz miał kłopot z dotarciem, przekażę Ci ją tak
                            szybko, jak szybko Ty przekażesz dane na temat powszechnej,
                            jednokierunkowej korupcji wśród klimatologów.

                            > I kolejny raz odwołanie do argumentum ad numeram. No, ale skoro
                            nie masz lepszy
                            > ch...

                            Zmąciło Ci się. To był Twój argument.
                            • misiu-1 Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 28.01.10, 22:17
                              gaika napisała:

                              > Ależ nie.

                              Ależ tak.

                              > I co takiego zostało ujawnione, co podważa teorię globalnego
                              > ocieplenia? Słowo "trick"?

                              Ujawnione zostało bezczelne fałszerstwo danych, 1000% "pomyłka" w prognozach
                              topnienia himalajskich lodowców, a także opieranie się na niepotwierdzonych
                              opracowaniach dot. wpływu "globcia" na natężenie klęsk żywiołowych. Wystarczy.

                              > Powtarzasz się.

                              Nic dziwnego. Na powtarzany przez ciebie uparcie błąd logiczny mam wciąż tę
                              samą, adekwatną odpowiedź.

                              > Nie zgrywaj świętszego od papieża. Wszyscy naukowcy, łącznie z
                              > zaprzeczaczami, używają w dyskusji, artykułach określenia "general
                              > consensus".

                              Nie interesuje mnie to. Argumentum ad numeram to sofizmat bez znaczenia.

                              > Czyli po braku jakichkolwiek badań i publikacji.


                              > Na razie mówią "nie" teorii, która spełnia kryteria naukowej. "Nie"
                              > to można powiedzieć junk science.

                              "Nie" można powiedzieć każdej teorii, na którą nie ma dowodów.

                              > Na tym polega naukowe dowodzenie- buduje prawdopodobne teorie na
                              > bazie uzyskanych naukowo danych. O tym już było we wcześniejszych
                              > postach (o "racjach" i racjach, o bezwzględnej prawdzie i języku
                              > raportu klimatycznego).

                              Prawdopodobne teorie, na które nie ma dowodów, pozostają tylko teoriami.
                              Zwłaszcza, jeśli bazują na fałszerstwach i "pomyłkach".

                              > Mowa o zasadach weryfikacji naukowych danych. I dlatego wszędzie
                              > pada.

                              Nie. Pada tam, gdzie nie ma dowodów i trzeba mydlić oczy terrorem większości.

                              > Przestań z tym ciężarem i dowodzeniem. Jeżeli podważa się argumenty
                              > naukowe to się publikuje w naukowym czasopiśmie, na
                              > przyjętych w nauce zasadach
                              i wówczas jest miejsce na podjęcie
                              > dyskusji.

                              Nie przestanę. Dopóki utytułowane prostytutki nie przedstawią twardych
                              dowodów swoich teoryjek, piłka jest po ich stronie boiska.

                              Szkoda czasu na jałowe przepychanki, w dodatku zupełnie OT. Sama niedługo
                              będziesz się wstydziła swojej dewocji w stosunku do sypiącej się już religii
                              klimatyzmu. Mimo to konstytucja gwarantuje ci swobodę wyznania, więc wierz
                              sobie, w co chcesz, nawet w Latającego Potwora Spaghetti.
                              • gaika Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 31.01.10, 13:11
                                misiu-1 napisał:

                                > Ujawnione zostało bezczelne fałszerstwo danych, 1000% "pomyłka" w
                                prognozach
                                > topnienia himalajskich lodowców, a także opieranie się na
                                niepotwierdzonych
                                > opracowaniach dot. wpływu "globcia" na natężenie klęsk
                                żywiołowych. Wystarczy.

                                Najpierw o pomyłce. To rzecz, która absolutnie nie powinna się
                                wydarzyć. Jest grubym obciachem i bolesną lekcją. A wzięła się ona
                                właśnie z niezbyt restrykcyjnej procedury(choć dopuszczanej w
                                raporcie)- zaniedbania peer review, bazowania na niepublikowanych
                                dokumentach, braku wymiany informacji. W tym przypadku jak
                                najbardziej uprawnione byłoby powiedzenie "nie" i już.

                                Nie wystarczy do podważenia z następujących powodów:

                                -gdyby teoria budowana była na jednym czynniku(lub niewielu więcej),
                                jakim jest topnienie lodowców w Himalajach, to całość by się
                                sypnęła. Twierdzenie, że jeden akapit (z kilku tysięcy stron)
                                deprecjonuje wszystkie dane, nie może trzymać się kupy, ponieważ
                                mamy do czynienia z latami badań prowadzonych przez niezależne
                                ośrodki, przy zastosowaniu różnych metod, weryfikowanych zgodnie ze
                                sztuką. A zatem jest ono nieracjonalne i mimo determinizmu
                                biologicznego, który mnie ogranicza, trzeba jednak powiedzieć, że
                                nielogiczne.

                                -sposób, w jaki formułujesz zarzut miałby świadczyć o tym, że to
                                było ukrywane, stanowiło świadomą machlojkę. Nie wspominasz rzecz
                                jasna o tym, że "zostało ujawnione" przez samych "zainteresowanych".
                                Zauważyli, stwierdzili i opisali.
                                (Do tego warto byłoby dodać niedoszacowanie tempa topnienia
                                lodów np. Antarktyki czy Grenlandii, o czym już dziś wiadomo).

                                > "Nie" można powiedzieć każdej teorii, na którą nie ma
                                dowodów.

                                Teoria powstała zgodnie ze sztuką, niezależnie od tego, czy Ci się
                                to podoba, czy nie.
                                Ani nie jest czymś nienaruszalnym, ani nie stanowi prawdy
                                objawionej. Nieustannie podlega dyskusji merytorycznej i
                                posługuje się stopniowalnym prawdopodobieństwem.

                                > Prawdopodobne teorie, na które nie ma dowodów, pozostają tylko
                                teoriami.
                                > Zwłaszcza, jeśli bazują na fałszerstwach i "pomyłkach".

                                Teorie naukowe zawsze pozostają teoriami. Ten typ tak ma.
                                A że "bazują", to po prostu nieprawda.

                                > Nie przestanę. Dopóki utytułowane prostytutki nie przedstawią
                                twardych
                                > dowodów swoich teoryjek, piłka jest po ich stronie boiska.

                                To, że sobie powiesz, iż wieloletnie badania poddane weryfikacji nie
                                mają żadnych walorów naukowych, jest takim samym chlapaniem jak
                                wątek o korupcji.

                                > Szkoda czasu na jałowe przepychanki, w dodatku zupełnie OT. Sama
                                niedługo
                                > będziesz się wstydziła swojej dewocji w stosunku do sypiącej się
                                już religii
                                > klimatyzmu. Mimo to konstytucja gwarantuje ci swobodę wyznania,
                                więc wierz
                                > sobie, w co chcesz, nawet w Latającego Potwora Spaghetti.
                                >

                                Im mniej posługiwania się skrajnościami, rzucania opiniami bez
                                pokrycia, tym mniej jałowych przepychanek.

                                Zacietrzewienie nie pozwala Ci rozumieć przekazu. Nigdzie nie
                                okazałam nabożności w stosunku do teorii globalnego ocieplenia, przy
                                jednoczesnej świadomości, że generalnie badania spełniają kryteria
                                naukowe i ich interpretacje są prawdopodobne. Pewności nie mam, bo i
                                nikt jej nie ma. Jak to w nauce. Czekam na dalsze badania, kolejne
                                raporty i kolejne uwagi sceptyków. Ale nie oszołomów.

                                Wstydzić mogłabym się wtedy, gdybym komuś podłożyła świnię,
                                zachowała podle czy nieuczciwie. Lub wtedy gdybym rzucała na prawo i
                                lewo zarzuty i oskarżenia, na które nie mam żadnego pokrycia. Nie
                                wygląda na to, żeby to był mój problem.
      • niepolityczna.celebrytka do misiu-1 22.01.10, 16:16
        misiu-1 napisała:

        > Pokojowa współpraca nie ma związku z dietą.

        A jednak ma smile

        "Jak możemy oczekiwać idealnych warunków na Ziemi, gdy nasze ciała są grobami zamordowanych zwierząt? Dopóki będą istniały rzeźnie, będą istniały i pola bitew" - Lew Tołstoj

        Chcesz wegańskiego cukierka smile
        • misiu-1 Re: do misiu-1 22.01.10, 17:51
          niepolityczna.celebrytka napisała:

          > A jednak ma smile

          A jednak nie ma.

          > "Jak możemy oczekiwać idealnych warunków na Ziemi, gdy nasze ciała > są
          grobami zamordowanych zwierząt? Dopóki będą istniały rzeźnie,
          > będą istniały i pola bitew" - Lew Tołstoj

          Nie wierz w brednie plecione przez autorytety.
          "Wiara w autorytety powoduje, że błędy autorytetów przyjmowane są za wzorce." -
          Lew Tołstoj
          • baba-jaga Re: do misiu-1 22.01.10, 19:03
            tak, autorytetom slepo wierzyc nie mozna. I niewatpliwie narod
            rosyjski slepo mu nie wierzyl. Ale czy Gandhi wierzyl slepo
            Tolstojowi, kiedy go ten inspirowal do tworzenia oporu non-violence?
            A ten z kolei Martina Lutera Kinga, i tyle innych pokojowych
            strajkow i rewolucji? No tak, ale jak to sie ma do rzezni i
            niejedzenia miesa? No i jak odroznic autorytet ktory nie bredzi od
            tego ktory bredzi?
            Wydaje mi sie ze tak samo jak mozna odroznic krytyka ktory bredzi od
            tego ktory nie bredzi. Po owocach.
            A moze Tolstoj jadl tylko owoce, ktore do tego same spadaly z
            drzew,za pomoca podmuchow wiatru, i dlatego wpadl na kilka
            genialnych pomyslow, ktore wiekszosci wydawaly sie bredniami?
            Watpie, ale cos w tym jest....
    • internetowy.pielgrzym Jedzenie mięsa przez człowieka nie jest etyczne 27.01.10, 15:28
      Jedzenie mięsa przez człowieka nie jest etyczne - szczególnie, gdy ów człowiek mieni się być rozumnym.
    • agnen Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 27.01.10, 22:16
      nie przeczytałam wszystkich odpowiedzi, ale już się przewijało stwierdzenia, że
      nieetyczne jest zadawanie cierpienia. Zgadzam się z tym. hodowla zwierząt w
      większości przypadków to popis znieczulicy i prymitywizmu. Jak w wielu innych
      przykładach po prostu brakuje szacunku dla istot zależnych w tej sytuacji od
      ludzi, przez co zwierząta niepotrzebnie cierpią.

      Człowiek jest zwierzęciem wszystkożernym, z mięsa czerpie łatwo przyswajalne
      białka, żelazo, magnez itp. Pewnie że znajdzie te składniki również w roślinach,
      ale w mięsie jest... prościej.
      Ludzie są różni pod względem zapotrzebowania energetycznego.Jednym odstawienie
      mięsa nie zrobi różnicy inny będą mieli z tym duży problem. No i jeszcze
      wszystko zależy od fazy rozwoju. Synek mojej znajomej wegetarianki zaczął się
      dopominać "ale ja chcę martwego indyka". Tak naprawdę nie ma jednej dobrej diety
      dla wszystkich ludzi.
      • gaika Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 28.01.10, 19:37
        agnen napisała:

        > nie przeczytałam wszystkich odpowiedzi, ale już się przewijało
        stwierdzenia, że
        > nieetyczne jest zadawanie cierpienia. Zgadzam się z tym. hodowla
        zwierząt w
        > większości przypadków to popis znieczulicy i prymitywizmu. Jak w
        wielu innych
        > przykładach po prostu brakuje szacunku dla istot zależnych w tej
        sytuacji od
        > ludzi, przez co zwierząta niepotrzebnie cierpią.
        >
        > Człowiek jest zwierzęciem wszystkożernym, z mięsa czerpie łatwo
        przyswajalne
        > białka, żelazo, magnez itp. Pewnie że znajdzie te składniki
        również w roślinach
        > ,
        > ale w mięsie jest... prościej.
        > Ludzie są różni pod względem zapotrzebowania energetycznego.Jednym
        odstawienie
        > mięsa nie zrobi różnicy inny będą mieli z tym duży problem. No i
        jeszcze
        > wszystko zależy od fazy rozwoju. Synek mojej znajomej wegetarianki
        zaczął się
        > dopominać "ale ja chcę martwego indyka". Tak naprawdę nie ma
        jednej dobrej diet
        > y
        > dla wszystkich ludzi.


        O, jak elegancko zebrane.
      • uffo Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 29.01.10, 19:30

        ja bym tylko skorygowal twierdzenie ze 'nieetyczne jest zadawanie
        cierpienia' na 'nieetyczne jest zadawanie niepotrzebnego cierpienia'
        albo dodawanie cierpienia do cierpienia jakie wynika z samego faktu
        bycia zyciem lub posiadania zdolnosci do wrazliwosci, odczuwania. Poza
        tym nawet chodzac czy oddychajac zadajemy, swiadomie czy nie,
        cierpienie wielu istotom. A przeciez nie swiadczy to o tym ze
        postepujemy nieetycznie?
    • laura_tscharner Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 14.02.19, 15:14
      zabijanie aby zjeść mięso jest złe i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
    • suender Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 14.02.19, 15:57
      nowa.era 12.01.10, 16:09

      > Czy jedzenie mięsa jest etyczne?

      "Bardzo lubię kurczaki i ryby, ale często wybieram wołowinę. Etyczniej jest jeść mięso pochodzące od dużego zwierzęcia, bo wtedy jedna śmierć wystarczy do wykarmienia wielu osób - mówi prof. Jan Hartman"

      wyborcza.pl/magazyn/1,124059,12906271,Miesozerco__nie_czuj_sie_winny.html
      • uff.o Re: Czy jedzenie mięsa jest etyczne? 14.02.19, 17:14
        tak, jakkolwiek odgrzewane kotlety mogą być nie tylko nieetyczne ale też szkodliwe, to po latach od czasu tej i wcześniejszych dyskusji na ten temat, utwierdzam się w przekonaniu że jedzenie mięsa jest nieetyczne, i że czasy bezmyślnej żarłoczności kończą się z głośnym przytupem. Nawet mimo tego iż jestem przekonany że rośliny też czują ból, przyjemność na swój jedyny, ostateczny sposób, to jednak uważam że wybieram mniejsze zło, nie jedząc mięsa i nie przykładając się do tego całego kato-biznesu. Ale nikomu nie narzucam swojego podejścia. Oddychanie to też zabijanie, ale jednak w ogólnym rozrachunku, wybieram wegetarianizm a nawet weganizm. We wszystkich aspektach współczesnego życia ludzkiego widać tendencję objawiania się nadużyć, bezmyślności i niewrażliwości które zakorzenione są w dominującym egoizmie, nadużywaniu wolności, wobec którego pojawia się na szczęście uzdrawiająca reakcja.
    • oby.watel Czy jeżdżeenie samochodem jest etyczne? 14.02.19, 22:23
      * Po pierwsze, przemysł paliwowy rujnuje środowisko

      * Po drugie, przemysł motoryzacyjny powoduje nieodwracalne szkody środowiskowe, w tym
      zanieczyszczanie gleby i jest głównym powodem globalnego ocieplenia.

      * Po trzecie, jedzenie spaliny powodują wiele groźnych chorób jak, rak, zawały i udary mózgu...

      * Po czwarte, jeżdżenie samochodem wyzwala agresję i brutalność.

      * Po piąte, człowiek może zdrowo żyć bez jeżdżenia samochodem

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka