grgkh 22.12.10, 03:29 Czy małżeństwo nie jest przypadkiem zalegalizowana forma prostytucji? Zakiełkowała we mnie ta myśl po lekturze TEGO tekstu. A jak już zakiełkowała, to nijak nie mogę jej wykarczować. Coś z prawdy w tym chyba jest... Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 22.12.10, 03:32 Małżeńska prostytucja? 2010-12-17 13:20:00; Bartosz Świątek "Ona pochodzi z małej podkarpackiej wsi i zawsze chciała się wyrwać z biedy. Trafił się on - zamożny, starszy z dobrze prosperującą firmą" - opowiada internautka Horla. "Dostaje od niego pieniądze, w zamian zaspokaja jego potrzeby w łóżku i pełni funkcję reprezentacyjną, a jest »niezłą laską«. Jakieś dwa miesiące temu żaliła się, że on nie chce kupić lampy za 6 tysięcy, więc ona w razie czego nie będzie uprawiać z nim seksu i zobaczymy, kto pierwszy się złamie". W jaki sposób określić osobę, która wychodzi za mąż za pieniądze, mając przy tym świadomość, że podstawową zaletą, dla której jej kandydatura brana jest pod uwagę, jest uroda? Czy seksualność nie staje się w takim przypadku swoistym towarem? Towarem zakupionym, czy może wydzierżawionym, raz - i na dłuższy czas - ale wciąż towarem? Kwestia ta budzi wiele kontrowersji. Na czoło wysuwa się podstawowe pytanie: Co popycha ludzi do wchodzenia w tego typu relacje? Kto jest nimi zainteresowany? - Tego rodzaju związek jest typowy dla osób narcystycznych, które nie wiążą się emocjonalnie, bo to dla nich zbyt ryzykowne - powoduje przywiązanie, a więc zależność od partnera - wyjaśnia poproszona przez nas o komentarz pani Anna Lissewska, psychoterapeuta z wieloletnim stażem i doświadczeniem w zakresie konsultacji dla par. - Dla takich osób najważniejsze jest odbicie w cudzych oczach. Piękna kobieta ma je nieustająco od partnera, przy okazji zaspokaja też swoje potrzeby posiadania bez ograniczeń tego, na co ma ochotę. On, z drugiej strony, uzależnia ją finansowo i dzięki temu może zaprzeczyć swojej zależności od niej. Równocześnie czuje się zwycięzcą i cieszy podziwem ze strony innych mężczyzn. W ten sposób każda ze stron zaspokaja podstawowe potrzeby narcystyczne. Lampa za 6 tysięcy Opinii na temat tego zjawiska w na blogach nie brakuje. Niektórzy są zdania, że w przypadku małżeństwa o prostytucji mówić nie można, inni, jak na przykład abaker, że jest to określenie jak najbardziej uprawnione. Wspomina on o tym, że kobiety same wywalczyły sobie prawo - a zatem i obowiązek - zdobywania środków na utrzymanie. "To już wiek XXI, a nie XIX" - stwierdza. "Jeżeli jednak kobieta z założenia nie wnosi niczego oprócz seksu, to jak inaczej można to nazwać?" W podobnym tonie wypowiada się czarnykot, pytając, czym różni się "lecenie na kasę" od kupowania czyjegoś towarzystwa. Zwraca też równocześnie uwagę, że korzenie takich sytuacji mogą być różne, a inicjatywa może wychodzić od każdej ze stron. "Często ta majętna osoba nie widzi, że wzbudza śmiech i politowanie otoczenia" - pisze. "Jest zachwycona, że oto zainteresował się nią młody, atrakcyjny osobnik i nie zwraca uwagi na to, że sam jest pomarszczonym staruszkiem, na którego rychłą śmierć liczy śliczna żonka". Ciekawą historię swojej koleżanki opisuje także Horla, przedstawiając obraz związku opartego niemal wyłącznie na jego wartości materialnej. "Ona pochodzi z małej podkarpackiej wsi i zawsze chciała się wyrwać z biedy. Trafił się on - zamożny, starszy z dobrze prosperującą firmą" - wspomina. "Dostaje od niego pieniądze, w zamian zaspokaja jego potrzeby w łóżku i pełni funkcję reprezentacyjną, a jest »niezłą laską«". Jak daleko może posunąć się takie uprzedmiotowienie relacji dwojga ludzi? Wygląda na to, że bardzo. "Jakieś dwa miesiące temu żaliła się, że on nie chce kupić lampy za 6 tysięcy, więc ona w razie czego nie będzie uprawiać z nim seksu i zobaczymy, kto pierwszy się złamie" - opisuje internautka. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 22.12.10, 03:34 Kwestia wykorzystywania seksu jako waluty jest zresztą poruszana w szerszym kontekście w wielu wypowiedziach. Anka zadaje sobie na przykład pytanie o to, gdzie leży granica między prezentem a zapłatą za seks. "Ile jest takich kobiet, które wiecznie boli głowa, a najlepszym lekiem na ten ból jest fatałaszek, błyskotka, kwiatki itp.? Prędzej czy później sfrustrowany facet zacznie wynagradzać zbliżenia niechętnej małżonce i jeśli chęci ozięblej kobiety wzrosną na widok »nagrody«, to z czym mamy do czynienia?" Mocną, bardzo daleko posuniętą tezę wysuwa również socjolog, przedstawiając na swoim blogu żonę jako najdroższą z kurtyzan. "Na żonę mąż musi wydać miesięcznie minimum tysiąc złotych" stwierdza. "Ktoś powie, że żona to nie dziwka, bo robi to w majestacie prawa i sakramentu. Tylko stawiam dukaty przeciw orzechom, że w większości domów żony szantażują mężów tyłkiem, gdy ci nie przyniosą kasy lub mają problemy natury psychicznej". Czym bloger podpiera swoją tezę? "Jeśli ktoś nie wierzy to niech zrobi eksperyment" - zachęca. "Kupi żonie drogie perfumy, seksowną bieliznę. Do tego jedną różę położy na łóżku. Noc ma z głowy, jak w najlepszych latach młodości". Takie stawianie sprawy sytuuje jednak płci w z góry zdefiniowanych rolach, na co niektórzy internauci zdecydowanie się nie zgadzają, układ może bowiem, ich zdaniem, działać w obie strony - stroną atrakcyjną w takim związku może być zarówno kobieta, jak i mężczyzna. "Czy aby na pewno tylko mężczyznom zależy na seksie a kobietom na pieniądzach?" - pyta blogerka Bad Girl, a odpowiedź można znaleźć na przykład u wspomnianej już czarnykot: "Rodzice Zenka cienko przędli, a on zawsze lubił drogie samochody. Był kelnerem na balu, poznał Aleksandrę, dyrektora w korporacji, zadbaną kobietę po 50-tce. Postanowił się poświęcić" - opisuje. "Nie zgodzę się z tym, że wchodzenie w układ finansowy z czystego wyrachowania to jedynie kobieca domena. Brak równości jest spowodowany tylko i jedynie tym, że od wieków to mężczyźni posiadali majątki". Jak to więc jest z tą płcią? Czy istnieją jakieś psychologiczne predyspozycje do pełnienia w takim związku konkretnych ról? - Sądzę że to raczej uwarunkowanie kulturowe, które narzuciło psychice mężczyzny obraz człowieka sukcesu jako bogatego i posiadającego piękną partnerkę - tłumaczy Anna Lissewska. - Kobiecie przypadła rola przedłużenia męskiego ego. Każde małżeństwo to układ? Poglądem często reprezentowanym w wypowiedziach jest również taki, że w małżeństwie o prostytucji mówić nie można, jest ono bowiem układem, który opiera się na wzajemnym dopełnianiu własnych braków, uzupełnianiu się i pomaganiu sobie, w tym także sprawianiu radości i rozkoszy. Z takiego punktu widzenia, seks staje się po prostu jednym z elementów, a sytuacja - o ile jest jasna i obydwie strony zdają sobie sprawę z tego, czego się od nich oczekuje - jest w pełni akceptowalna. "Czynienie z sytuacji, gdy jedynymi powinnościami kobiety w małżeństwie są dbanie o siebie i odwzajemnianie trudu poświęconego przez mężczyznę na utrzymanie rodziny w łóżku, w kuchni, gdziekolwiek, przejawu prostytucji małżeńskiej jest dla mnie dokładnym odwróceniem naturalnego porządku rzeczy" - pisze internauta Mąż. "Moją intencją - o której żona wie i którą jak najbardziej popiera - jest doprowadzenie w naszym życiu do sytuacji, gdy żona nie będzie musiała pracować". Inni są w swoim podejściu nawet bardziej bezpośredni, pisząc wprost o tym, iż małżeństwo to układ, a do konkretów tego układów nikt obcy zaglądać nie powinien. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 22.12.10, 03:38 "Ogólnie przyjęło się, że związek małżeński to związek dwojga ludzi, którzy wspólnie chcą budować i trwać w ustalonej relacji. W niektórych domach podział obowiązków jest równy, w innych jedno zarabia pieniądze, a drugie dba o dom i potomstwo" - stwierdza na przykład De'ja'Wu, dodając również, że układ w którym jedno trwa w związku dla pieniędzy, a drugie dla urody, nie różni się pozostałych możliwych związków i układów zupełnie niczym. "Kobiety i mężczyźni w odpowiednich proporcjach szukają u partnera/partnerki stabilizacji i bezpieczeństwa, mówienie, że jakiś układ jest zły jest czystą hipokryzją" - podsumowuje. W bardzo podobny sposób wypowiada się Egoistka, pisząc o swego rodzaju układzie, do którego nie potrzebne są uczucia. "Każdy potrzebuje innych rzeczy: materialnych czy duchowych do tego aby żyć" - zauważa. "Dla romantycznych jednostek liczy sie tylko uczucie, ważniejsze od wszelkich spraw materialnych, dla innych to właśnie duże pieniądze zaspokajają wszystkie potrzeby, dają szczęście spychając sprawy uczuciowe na drugi plan". Jeszcze inni stwierdzają, że w prawdziwym życiu opisywana sytuacja zwyczajnie nie może mieć miejsca, jest bowiem zbyt wiele rzeczy, które małżonków łączą, by relacja oparta tylko na pieniądzu i łóżku mogła długo taką pozostać. "Założenie, że kobieta jest z mężczyzną tylko dla pieniędzy, a on z nią dla seksu, w małżeństwie traci rację bytu. Obydwie osoby mają zbyt wiele wspólnych spraw, żeby ich relacje przedstawiać w tak uproszczony sposób" - stwierdza Bad Girl, poddając też w wątpliwość sens zawierania w takim przypadku małżeństwa. "Przecież, gdy facet chce mieć kochankę, a dziewczyna sponsora, nie oznacza to od razu, że muszą stać się małżeństwem. Myślę, że gdy dwoje ludzi staje przed ołtarzem, łączy ich coś więcej niż tego typu układ" - zauważa. Trudna ocena Mimo paru przytoczonych tu mocnych opinii, na ogół rzadko formułowane są jednoznaczne oceny tego typu zachowań. Można to zaobserwować również na blogometrze debaty „Małżeńska prostytucja", bowiem mimo, że większość z jej uczestników nie byłaby gotowa zaakceptować takiego układu w swoim własnym związku, to nie brakuje również jego zwolenników. Nie ma w tej niejednoznaczności i ostrożności nic dziwnego, jest to w końcu przecież temat bardzo delikatny i osobisty. Być może zamiast na ocenach, warto więc skupić się na radach? Co powinny mieć na uwadze osoby, które albo znajdują się w tego typu relacji, albo zastanawiają nad takim życiem? - Jeśli ktoś jest gotowy na refleksje, to radziłabym zastanowić się nad przyszłością - odpowiada Anna Lissewska. - W szczególnie trudnej sytuacji znajduje się kobieta, która w takim układzie może jedynie spodziewać się bycia wymienioną na młodszy i bardziej dodający prestiżu egzemplarz. Mężczyznę, z kolei, ustawia to w roli wykorzystywanego, prędzej czy później oszukiwanego. W takim związku nie ma głebokich uczuć niezbędnych do przetrwania kryzysów, a tych nie da się uniknąć w procesie dojrzewania związku. Nie ma on szans dotrwać do czasu, gdy oboje partnerzy będą osobami starszymi, potrzebującymi wzajemnego wsparcia. Jednym słowem - jest to związek bez przyszłości. Jest pusty, pozbawiony głębszej treści. Nawet świetnie prosperujący całe lata układ biznesowy kończy się smutnym bilansem - brakiem czegoś prawdziwego, pełnego i nadającego sens życiu. Do namysłu namawiają też niektórzy blogerzy, szczególną zaś uwagę zwraca tu rozsądne pytanie postawione przez cytowaną już wcześniej czarnykot: "Część osób myśli, że wejście w układ to stabilizacja i pewne jutro. To dostatnie życie i najlepsza szkoła dla dzieci. Dobry samochód i wygodny dom. Ale czy daje on prawdziwe szczęście?" Artykuł na podstawie debaty: Małżeńska prostytucja? Odpowiedz Link
z2006 Krótki komentarz 22.12.10, 06:50 Poganie nawet z małżenstwa potrafią zrobić prostytucję. Odpowiedz Link
grgkh Re: Krótki komentarz 26.12.10, 14:03 z2006 napisał: > Poganie nawet z małżenstwa potrafią zrobić prostytucję. Prostytucja to jeden ze sposobów zarabiania na życie. Czasem wcale przyjemne. Bywa, że przyjemniejsze niż codzienne 8 godzin na etacie. Nic, co nikogo nie rani, nie powinno być nawet śladowo naganne. Dla mnie obrzydliwe jest okłamywanie ludzi, że po kiepskim życiu czeka ich nagroda w zaświatach. A co myślisz o zwyczajach ludu Mosuo? Odpowiedz Link
z2006 Re: Krótki komentarz 26.12.10, 17:32 grgkh napisał: > > Prostytucja to jeden ze sposobów zarabiania na życie. Czasem wcale przyjemne. B > ywa, że przyjemniejsze niż codzienne 8 godzin na etacie. A skąd ta wiedza? Pewne osoba pracująca dla prostytutek, powiedziała, że nie spotkała jeszcze prostytutki, która byłaby szczęścilwa. Chwilowe przyjemności to nie to samo, co szczęście. 2355 Prostytucja narusza godność osoby, która oddaje się prostytucji, stając się przedmiotem przyjemności cielesnej kogoś drugiego. Ten, kto płaci, grzeszy ciężko przeciw sobie samemu; niszczy czystość, do której zobowiązuje go chrzest, i znieważa swoje ciało, świątynię Ducha Świętego 95 . Prostytucja stanowi plagę społeczną. Dotyka na ogół kobiety, lecz także mężczyzn, dzieci i młodzież (w dwóch ostatnich przypadkach grzech jest jednocześnie zgorszeniem). Oddawanie się prostytucji jest zawsze grzechem ciężkim, jednak nędza, szantaż i presja społeczna mogą zmniejszyć odpowiedzialność za winę. www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-2-2.htm > > Nic, co nikogo nie rani, nie powinno być nawet śladowo naganne. A żonę klienta, zwłaszcza, jak sie dowie, też nie? Dla mnie obrzyd > liwe jest okłamywanie ludzi, że po kiepskim życiu czeka ich nagroda w zaświatac > h. "Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział." mateusz.pl/mt/ko/ko-ntszso.htm Odpowiedz Link
grgkh Re: Krótki komentarz 26.12.10, 23:27 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > > > Prostytucja to jeden ze sposobów zarabiania na życie. > > Czasem wcale przyjemne. > > Bywa, że przyjemniejsze niż codzienne 8 godzin na etacie. > > A skąd ta wiedza? > Pewne osoba pracująca dla prostytutek, powiedziała, > że nie spotkała jeszcze prostytutki, która byłaby szczęścilwa. Nie znikajmy za bardzo w statystykę. Statystycznie rzecz analizując masz rację. Ale ja mówię o przypadkach szczególnych. Nie są wcale takimi znów wyjątkami. Te najdroższe prostytutki, albo prostytuci (męski odpowiednik, słownik go nie zna) mają się nieźle. Poza tym ludzie żyjący w wierności czasem bywają bardziej nieszczęśliwi od prostytutki - właśnie dlatego że odmawiają sobie seksu, wbrew potrzebom ich organizmu. > Chwilowe przyjemności to nie to samo, co szczęście. Nie mierz tego. Tego nie da się porównać. Twoja religia zaleca bycie nieszczęśliwym za życia (umartwianie się, nastawianie policzków itp) za iluzoryczną nagrodę po śmierci. To czynienie z ludzi na siłę, oszustwem, masochistami. Chwilowe przyjemności - kontakt z bóstwem we własnej głowie. "Chwilowe przyjemności to nie to samo, co szczęście." > 2355 Prostytucja narusza godność osoby, która oddaje się prostytucji, Narusza. Godność osoby narusza także poddawanie jej praniu mózgu, przez co staje się ona bezwolnym automatem na usługach dogmatu (religijnego). Taka osoba nie jest homo sapiens (człowiekiem myślącym). To człowiek bezmyślny. > > Nic, co nikogo nie rani, nie powinno być nawet śladowo naganne. > > A żonę klienta, zwłaszcza, jak sie dowie, też nie? Pod warunkiem, że klient ma żonę. I pod drugim, że ona się dowie. Zdrady dopuszcza się ponad połowa ludzi pozostających w związkach małżeńskich. > > Dla mnie obrzydliwe jest okłamywanie ludzi, że po kiepskim życiu > > czeka ich nagroda w zaświatach. > > "Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu > Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział." Słowa, słowa, słowa... Ja mówię, że to kłamstwo. Niech Twój bóg zstąpi z niebytu i powie kto z nas ma rację. Jeśli nie zstąpi, to znaczy, że rację miałem ja. Poza tym inni bogowie mówili inaczej. I nie ma takiej metody, która by wykazała wyższość jednej religii nad pozostałymi. Odpowiedz Link
z2006 Re: Krótki komentarz 27.12.10, 04:42 grgkh napisał: > Nie są wcale takimi znów wyjątkami. T > e najdroższe prostytutki, albo prostytuci (męski odpowiednik, słownik go nie zn > a) mają się nieźle. "Manie się nieżle" to nie to samo, co prawdziwe szczęście. Skąd wiesz, że takie osoby sa szczęśliwe? Rozmawiałeś z nimi? > Poza tym ludzie żyjący w wierności czasem bywają bardziej nieszczęśliwi od pros > tytutki - właśnie dlatego że odmawiają sobie seksu, wbrew potrzebom ich organiz > mu. "Różne bywają ludzkie przyjemności. Jednemu jest przyjemnie, kiedy dobrze o nim mówią, drugi znajduje przyjemność w tym, że ludzie się go boją. Jeden z lubością przegląda pęczniejącą książeczkę PKO, inny znów ma przyjemność w wydawaniu. Ktoś cały urlop najchętniej spędziłby na leżaku, a jego kolega bierze taternicki ekwipunek i drapie się tam, gdzie go nie swędzi. Jeden wysoko sobie ceni przyjemności łoża albo stołu, drugiego upajają raczej codzienne zwycięstwa nad niższymi pragnieniami." > > Chwilowe przyjemności to nie to samo, co szczęście. > > Nie mierz tego. Tego nie da się porównać. Co tylko dowodzi, że to nie to samo. Twoja religia zaleca bycie nieszczęśl > iwym za życia (umartwianie się, nastawianie policzków itp) A doznałeś już, jakiego szczęścia można doznać po dobrze odprawionej spowiedzi? > Chwilowe przyjemności - kontakt z bóstwem we własnej głowie. Co najwyżej z jakimś pogańskim bożkiem. A potem do piekła. > > Godność osoby narusza także poddawanie jej praniu mózgu, przez co staj > e się ona bezwolnym automatem na usługach dogmatu (religijnego). "Ku wolności wyprowdził nas Chrystus". "Kto grzeszy, staje się niewolnikiem grzechu." > > Pod warunkiem, że klient ma żonę. I pod drugim, że ona się dowie. A nie jest tak, że niwierność psuje relacje w rodzinie nawet bez wiedzy współmałżonka? Zdrady dopusz > cza się ponad połowa ludzi pozostających w związkach małżeńskich. Nie mieszaj tego, jak jest z tym, jak powinno być. > > Słowa, słowa, słowa... Ja mówię, że to kłamstwo. mateusz.pl/mt/wj/Wojciech-Jedrzejewski-OP-Odnalzeiony-sens.htm > Niech Twój bóg zstąpi z niebytu i powie kto z nas ma rację. To juz się stało - ok. 2000 lat temu. > > Poza tym inni bogowie mówili inaczej. Oni są "w ogóle niczym." I nie ma takiej metody, która by wykazała > wyższość jednej religii nad pozostałymi. Tylko Chrystus zmartwychwstał. Odpowiedz Link
grgkh Długi komentarz 27.12.10, 12:01 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > Nie są wcale takimi znów wyjątkami. Te najdroższe prostytutki, > > albo prostytuci (męski odpowiednik, słownik go nie zna) mają się nieźle. > "Manie się nieżle" to nie to samo, co prawdziwe szczęście. Czyżbyś uważał się za JEDYNEGO takiego, którego spotkało "prawdziwe szczęście"? I drobne przyjemności i prawdziwe szczęście to mierzenie tego samego. Prawdziwego szczęścia doświadczają narkomani na haju. To dopiero jest ekstaza. Ty uważasz, że powinniśmy dążyć do takiej super ekstazy, bo drobne przyjemności zamiast niej są guzik warte. > Skąd wiesz, że takie osoby sa szczęśliwe? Rozmawiałeś z nimi? Z wieloma ludźmi na te tematy rozmawiałem. Sporo o tym czytałem. Sam doznawałem w życiu drobnych przyjemności i szczęść wielkich. Wszystkie są cenne i porównywanie ich jest bez sensu, bo każdy człowiek ma swoją własną skalę, a jej punkty ekstremalne (zero i sto) wyznaczamy wedle własnego uznania lub konieczności losowej, jaka nas do tego zmusza, a potem do tej skali odnosimy resztę. > > Poza tym ludzie żyjący w wierności czasem bywają bardziej > > nieszczęśliwi od prostytutki - właśnie dlatego że odmawiają sobie seksu, > > wbrew potrzebom ich organizmu. > "Różne bywają ludzkie przyjemności. Także i takie, jak celibat, który skazuje sporą część kapłanów na męki. Czyni z nich masochistów. Tresuje ich. A gdy już przyzwyczają się do zabijania siebie, znęcania się nad sobą (Czym to się różni od znęcania się nad bliźnim? Niczym!) i znajdą w tym jakąś perwersyjną przyjemność, to mogą o sobie mówić, że dostąpili najwyższego szczęścia. Wytresowany przez naturę zlepek organicznej materii. Dla idei. Nie dla natury, która go stworzyła. Ze świadomością tego, co się dzieje lub bez niej. Pozorne szczęście chomika zamkniętego całe życie w klatce. Nażartego i nieruchawego. Może cierpiącego, bo ciało domaga się innej rzeczywistości, ale zmuszane do ograniczeń, jak ciało narkomana, staje się szczęśliwe. Szczęście jest względne. To tresura. To trening. Jak u wyczynowca, który poddaje swoje ciało torturom treningu, by doznawać ekstazy zwycięstwa w rywalizacji. Cierpi by być szczęśliwym. To Twój schemat - poddać się idei i być z nią szczęśliwym. Pozwól więc innym poddawać się innym ideom i nie odmawiaj im prawa do przeżywania radości równych Twoim. I bacz, że Twoje radości są wynikiem tresury, której zostałeś poddany. Ty już nie będziesz umiał bez swojej idei żyć, bo Twoim celem stało się dążenie do transu, do szczęścia, do egoistycznego, hedonistycznego jego zaspokajania. > Jednemu jest przyjemnie, kiedy dobrze o nim mówią, > drugi znajduje przyjemność w tym, że ludzie się go boją. Jeden z lubością > przegląda pęczniejącą książeczkę PKO, inny znów ma przyjemność w wydawaniu. > Ktoś cały urlop najchętniej spędziłby na leżaku, a jego kolega bierze taternicki > ekwipunek i drapie się tam, gdzie go nie swędzi. Jeden wysoko sobie ceni > przyjemności łoża albo stołu, drugiego upajają raczej codzienne zwycięstwa > nad niższymi pragnieniami." Ale nie dostałeś prawa do oceny według swojej skali przeżyć innych ludzi, którzy potrafią przezywać swoje radości i smutki według także swojej skali. > > > Chwilowe przyjemności to nie to samo, co szczęście. > > Nie mierz tego. Tego nie da się porównać. > Co tylko dowodzi, że to nie to samo. Owszem, to jest to samo. To tylko problem skali i nazywania punktu ekstremalnego na niej. > > Twoja religia zaleca bycie nieszczęśliwym za życia > > (umartwianie się, nastawianie policzków itp) > A doznałeś już, jakiego szczęścia można doznać po dobrze odprawionej spowiedzi? Spłukanie sumienia, jak w WC... Dla mnie to nędza. Jeśli jestem winien czyjejś krzywdy, to mi to na zawsze POWINNO pozostać, bym mógł dążyć do jej naprawy, wyrównania, uczył się jak nie robić, by nie krzywdzić innych a samemu nie czuć bólu tego czynu. Jeśli jednak nie czuję się winien, usprawiedliwiam to jakoś, to żadna spowiedź nic nie pomoże, bo krzywda na zewnątrz mnie i tak nią pozostanie. Spowiedź to wielka ściema. To pralnia brudnych sumień. To pozór, że mówiąc w przestrzeń o swoim problemie załatwiasz go. Nic nie załatwiasz. Równie dobrze możesz się nałykać prochów, które przekierują Twoje myślenie na boczny tor. > > Chwilowe przyjemności - kontakt z bóstwem we własnej głowie. > Co najwyżej z jakimś pogańskim bożkiem. A potem do piekła. Piekło jest teraz, na ziemi, nie potem. Piekło jest wtedy, gdy nie żyjesz w zgodzie z regułami istnienia, które sobie wyznaczasz. Piekło jest także i wtedy, gdy narzucasz innym strach przed bożkiem - fundujesz im piekło według swojego pomysłu. Szczęście to rozumienie i szukanie prawdy. Kto do tego dąży, ten piekła nie zazna nigdy. > > Godność osoby narusza także poddawanie jej praniu mózgu, przez co staj > > e się ona bezwolnym automatem na usługach dogmatu (religijnego). > "Ku wolności wyprowdził nas Chrystus". Nieprawda. Przed Jezusem żyli ludzie, których Twój bóg olał. A gdyby to rzeczywiście była wolność, to MUSI być ona niezależna od jakiegoś jednego bożka i MUSI być dostępna rozumowo wszystkim. Czczenie bożka jest bałwochwalstwem. Idea jest niezależna od bogów, a jeśli do bogów się sprowadza, to jej celem jest uzależnienie od organizacji, która pęta ludzi swoimi rytuałami i chce ich zawłaszczyć tylko dla siebie. > "Kto grzeszy, staje się niewolnikiem grzechu." Grzech to bzdura. Dobre dla jednego jest złe dla innego. W ten sposób wszystko można sprowadzić do pojęcia grzechu. To manipulacja. > > Pod warunkiem, że klient ma żonę. I pod drugim, że ona się dowie. > A nie jest tak, że niwierność psuje relacje w rodzinie > nawet bez wiedzy współmałżonka? Czasem psuje, ale znacznie więcej jest rodzin, w których relacje są zepsute bez tego czynnika. Relacje w rodzinie może zepsuć byle co. W ten sposób - powtórzę to - wszystko można ustanowić grzechem i złem. > > Zdrady dopuszcza się ponad połowa ludzi pozostających w związkach małżeńskich. > Nie mieszaj tego, jak jest z tym, jak powinno być. Nie twierdź, że możemy być idealni. To bzdura. Najlepiej by było, gdybyśmy mieli zieloną skórę z chlorofilem. Wtedy nie zabijalibyśmy zwierząt ani nie niszczyli roślin, a za p[okarm wystarczyłyby nam światło słoneczne i woda z roztworem soli mineralnych. Ideał nie istnieje. To granica, jak ta nieskończoność, której ludzie przypisują wartość liczbową. To nonsens. Mamy WSPÓŁISTNIEĆ, a nie być ideałami lub do nich dążyć. Mamy tak postępować, by nasze życie było kompromisem. mamy rozumieć siebie i innych. Szanować wszystkich i wszystko, ale i o sobie pamiętać. Ideałem poświęcenia jest się zabić, bo przeszkadzamy niektórym, odbieramy im środki do życia lub życia wygodnego a więc idealnego. Gadanie o ideałach sprowadza nas na manowce. Cała religia sprowadza nas tam. Odrealnia nas. Czyni głupimi maszynkami na usługach kapłanów, którzy ZAWSZE sobie wygodnie żyją, bo tak nas do tego przekonali, że im to we własnej naiwności zapewniamy. Odpowiedz Link
z2006 Re: Długi komentarz 05.01.11, 12:24 grgkh napisał: > Czyżbyś uważał się za JEDYNEGO takiego, którego spotkało "prawdziwe szczęście"? > I drobne przyjemności i prawdziwe szczęście to mierzenie tego samego. Prawdziw > ego szczęścia doświadczają narkomani na haju. To dopiero jest ekstaza. Ty uważa > sz, że powinniśmy dążyć do takiej super ekstazy, bo drobne przyjemności zamiast > niej są guzik warte. Nie zrozumiałeś mnie. Chodziło mi o coś innego. Poczucie czegoś to nie to samo, to coś samo w sobie. Zresztą poczucie szczęścia w przypadku narkomanów i prostytutek prędzej czy później prowadzi do degradacji i wiecznego cierpienia. Chyba, że ktoś zacznie pokutować… > > > > Poza tym ludzie żyjący w wierności czasem bywają bardziej > > > nieszczęśliwi od prostytutki - właśnie dlatego że odmawiają sobie s > eksu, > > > wbrew potrzebom ich organizmu. > > > "Różne bywają ludzkie przyjemności. > > Także i takie, jak celibat, który skazuje sporą część kapłanów na męki. Czyni z > nich masochistów. Tresuje ich. A gdy już przyzwyczają się do zabijania siebie, Jakiego zabijania siebie? > znęcania się nad sobą Co masz na mysli? > Pozorne szczęście chomika zamkniętego całe życie w klatce. Nażartego i nierucha > wego. Widziałeś kiedyś ojca Leona Knabita? > > I bacz, że Twoje radości są wynikiem tresury, > której zostałeś poddany. Spróbuj podać w miarę adekwatną listę moich radości. Ty już nie będziesz umiał bez swojej idei żyć, bo Twoi > m celem stało się dążenie do transu, do szczęścia, do egoistycznego, hedonistyc > znego jego zaspokajania. Czy dążenie do wiecznego oglądania Boga, który jest samą miłością jest przejawem egoizmu? mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_26.htm > > Ale nie dostałeś prawa do oceny według swojej skali przeżyć innych ludzi, którz > y potrafią przezywać swoje radości i smutki według także swojej skali. Takie „prawo” ma sama rzeczywistość – narkoman szybciej kończy i to dużo gorzej kończy niż ascetyk… > > Owszem, to jest to samo. To tylko problem skali i nazywania punktu ekstremalneg > o na niej. To, że rzeczywistość to nie to samo, co jej przejściowy obraz, wiedział już Platon… I wielu innych greckich filozofów. > > Spłukanie sumienia, jak w WC... Dla mnie to nędza. Nie bluźnij. „W Jego ranach jesteśmy oczyszczeni”. > > Jeśli jestem winien czyjejś krzywdy, to mi to na zawsze POWINNO pozostać, Akurat narkomani i prostytutki w sposób oczywisty krzywdzą wielu ludzi - przeczysz sam sobie… bym m > ógł dążyć do jej naprawy, wyrównania, uczył się jak nie robić, by nie krzywdzić > innych a samemu nie czuć bólu tego czynu. Spowiedź ani nawet odpust zupełny nie zwalniają od zadośćuczynienia - wprost przeciwnie. > > Spowiedź to wielka ściema. To pralnia brudnych sumień. „Nie zdrowym potrzeba lekarza”. „Któż może odpuszczać grzechy oprócz samego Boga?” „Nie ma zbawienia z uczynków, tylko z wiary”. To pozór, że mówiąc w przestrzeń o swoim problemie załatwiasz go. Nic nie załatwiasz. Stanę się na powrót przyjacielem Boga, który stworzy we mnie serce czyste. A naprawić zepsucie dokonane w stworzeniach i tak trzeba. > > > > Chwilowe przyjemności - kontakt z bóstwem we własnej głowie. > > > Co najwyżej z jakimś pogańskim bożkiem. A potem do piekła. > > Piekło jest teraz, na ziemi, nie potem. A jak ktoś uczyni wielkie zło krótko przed lekka śmiercią bez żadnego żalu? Piekło jest wtedy, gdy nie żyjesz w zgo > dzie z regułami istnienia, które sobie wyznaczasz. Chciałoby się – samemu sobie wyznaczyć reguły istnienia… Ale człowiek nie może tego zrobić. > Piekło jest także i wtedy, g > dy narzucasz innym strach przed bożkiem - fundujesz im piekło według swojego po > mysłu. Bo to ja „wymyśliłem” chrześcijaństwo albo katolicyzm? > > Szczęście to rozumienie i szukanie prawdy. Kto do tego dąży, ten piekła nie zaz > na nigdy. Prawdę o narkomanii poznałem, gdy na moje zajęcia a potem po zaliczenie przychodziła pewna wyniszczona (nie tylko fizycznie) narkomanka… Kontaktów z prostytutkami oczywiście nie miałem… > > Nieprawda. Przed Jezusem żyli ludzie, których Twój bóg olał. Niby w jaki sposób? Byłeś kiedyś na liturgii w Wielki Piątek? A gdyby to rzeczyw > iście była wolność, to MUSI być ona niezależna od jakiegoś jednego bożka Bóg ma władzę nad wszystkim. i MUSI być dostępna rozumowo wszystkim. No i będzie. > > Czczenie bożka jest bałwochwalstwem. „Kto Mnie widział, widział także i Ojca.” Idea jest niezależna od bogów, a jeśli do > bogów się sprowadza, to jej celem jest uzależnienie od organizacji, która pęta > ludzi swoimi rytuałami i chce ich zawłaszczyć tylko dla siebie. Ale katolickie „rytuały" właśnie wyzwalają (zwłaszcza chrzest i spowiedź). > > Grzech to bzdura. To dlaczego wszyscy je popełniamy? > Dobre dla jednego jest złe dla innego. Dlatego potrzebny jest sąd Boga. > Czasem psuje, ale znacznie więcej jest rodzin, w których relacje są zepsute bez > tego czynnika. Niezła wymówka. > > Nie twierdź, że możemy być idealni. Świętymi bądźcie, jak i Ja jestem święty”. > > Ideał nie istnieje. Ten Ideał (jedyny Sprawiedliwy z Księgi Mądrości) umarł za Ciebie na krzyżu. To granica, jak ta nieskończoność, której ludzie przypisują > wartość liczbową. To nonsens. „A Słowo stało się ciałem” – chyba to śpiewałeś w minione Święta? > > Mamy WSPÓŁISTNIEĆ, a nie być ideałami lub do nich dążyć. Mamy tak postępować, b > y nasze życie było kompromisem. mamy rozumieć siebie i innych. Byle nie było kompromisów z diabłem… > > Gadanie o ideałach sprowadza nas na manowce. Cała religia sprowadza nas tam. Od > realnia nas. Czyni głupimi maszynkami na usługach kapłanów, którzy ZAWSZE sobie > wygodnie żyją, I żeby było im jeszcze wygodniej, wymyślili sobie „wywołujący męki” celibat a wielu z nich (tak jak np. Jan Paweł II) się biczuje… Odpowiedz Link
grgkh Bezsens religii 27.12.10, 12:14 > > Słowa, słowa, słowa... Ja mówię, że to kłamstwo. > > mateusz.pl/mt/wj/Wojciech-Jedrzejewski-OP-Odnalzeiony-sens.htm Fałsz dostępny w internecie i firmowany "autorytetem" pozostaje fałszem. > > Niech Twój bóg zstąpi z niebytu i powie kto z nas ma rację. > > To juz się stało - ok. 2000 lat temu. Nie. To się musi stawać wciąż i w każdej chwili. Starych zapisów nie uznaję za prawdziwe. To mitologia. To byłoby alogiczne. Moje słowa są teraz i są ważniejsze. > > Poza tym inni bogowie mówili inaczej. > > Oni są "w ogóle niczym." Każda religia tak mówi. Religie są sprzeczne ze sobą. Nie udało się im niczego wspólnie uzgodnić. Wniosek - bogowie nie istnieją. Koniec dowodu. > > I nie ma takiej metody, która by wykazała > > wyższość jednej religii nad pozostałymi. > > Tylko Chrystus zmartwychwstał. Bzdura. Reguł fizyki nie da się logicznie łamać. Zauważ, że jeden raz złamane uczyniłyby świat miejscem BEZ REGUŁ, bo reguły złamane są pozorne, nie istnieją. A wtedy NICZEGO nie można by być pewnym, jak to w świecie bez reguł. Musisz się zdecydować: albo reguły są absolutem i NA PEWNO nie mogą być łamane. albo są łamane, a wtedy nie istnieją w ogóle. O wersji świata bez reguł nie ma sensu rozmawiać. Ale jeśli już próbujemy rozmawiać i coś wnioskować, to zmartwychwstanie musi być zwyczajnym zjawiskiem fizycznym, niezarezerwowanym dla bogów. Zresztą świat, w którym bóg coś zmieniałby "po swojemu", przestałby mnie w ogóle interesować, bo nie wiedziałbym nigdy, kiedy w moje postępowanie wtrąci się taki bóg. Nie wiedziałbym, czy nie jestem automatem manipulowanym, a wtedy cały wysiłek w rozpoznanie boga w świecie jest sprzeczny z wyjątkiem, w którym raz on się wtrącił w jego działanie poprzez zmartwychwstanie. To jest tak oczywiste i tak absurdalne, że dziwi mnie, że tak niewiele ludzi to zauważa. Poziom alogiczności myślenia i ulegania manipulacji jest ogromny. Religia jest dla mnie tak głupia, nonsensowna, sprzeczna, zakłamana, że nie sposób bym ją mógł akceptować jako coś sensownego. Odpowiedz Link
z2006 Re: Bezsens religii 05.01.11, 12:38 grgkh napisał: > Fałsz dostępny w internecie i firmowany "autorytetem" pozostaje fałszem. A niefirmowany staje się przez to bardzie wiarygodny? Podaj bardziej rzeczowe kontrargumenty. > > > > Niech Twój bóg zstąpi z niebytu i powie kto z nas ma rację. > > > > To juz się stało - ok. 2000 lat temu. > > Nie. To się musi stawać wciąż i w każdej chwili. no się dizeje - na każdej Mszy Świętej. Starych zapisów nie uznaję za > prawdziwe. To mitologia. Chrystus prawdziwie zmartwychwstał. Poszukaj na forum "KiR reaktywacja " moich dyskuzji z Jajcem. > > > > Poza tym inni bogowie mówili inaczej. > > > Każda religia tak mówi. Politeistyczne - niekoniecznie. Grecka mitologigia łatwo otwierała się na nowych , obcych bogów. Niektórzy starozytni Rzymianie umieszczali Chrystusa w swoich domowych "Panteonikach"... Religie są sprzeczne ze sobą. Nie udało się im niczego > wspólnie uzgodnić. Wniosek - bogowie nie istnieją. Koniec dowodu. Równie dobrze mógłbyś "udowodnić", że nie isntieje jakiś byt fizyczny, na tej tylko podstawie, że na jego temat istniaja różne konkurencyjne teorie... > > Bzdura. Reguł fizyki nie da się logicznie łamać. Zaczyna być ciekawie. Zacznij od tego, jaką "regułę fzyki" łamie zmartwychwstanie Chrystusa. > > Zauważ, że jeden raz złamane uczyniłyby świat miejscem BEZ REGUŁ, bo reguły zła > mane są pozorne, nie istnieją. A wtedy NICZEGO nie można by być pewnym, jak to > w świecie bez reguł. "Dla Boga nie ma nic niemożliwego". > > Musisz się zdecydować: albo reguły są absolutem i NA PEWNO nie mogą być łamane. > albo są łamane, a wtedy nie istnieją w ogóle. A o łamaniu wielu symetrii i praw fizyki to już Uczony Kolega nie słyszał. > > Ale jeśli już próbujemy rozma > wiać i coś wnioskować, to zmartwychwstanie musi być zwyczajnym zjawiskiem fizyc > znym, niezarezerwowanym dla bogów. Toteż wszyscy zmartwychwstaniemy - jedni dla życia, drudzy dla wiecznej odrazy. > > Zresztą świat, w którym bóg coś zmieniałby "po swojemu", przestałby mnie w ogól > e interesować, bo nie wiedziałbym nigdy, kiedy w moje postępowanie wtrąci się t > aki bóg. "Nie znacie dania, ani godziny". Przeciez ludzie z Twojego otoczenia wtrącają się w twoje postepowanie - czemu odmawiasz tego Bogu? Nie wiedziałbym, czy nie jestem automatem manipulowanym, a wtedy cały > wysiłek w rozpoznanie boga w świecie jest sprzeczny z wyjątkiem, w którym raz o > n się wtrącił w jego działanie poprzez zmartwychwstanie. Czyli zmartwychwstanie jest dowodem na to, która religia jest prawdziwa - wyszło na moje. > . Poziom alogiczności myślenia i ulegania manipulacji jest ogromny. Rel > igia jest dla mnie tak głupia, nonsensowna, sprzeczna, zakłamana, że nie sposób > bym ją mógł akceptować jako coś sensownego. "Credo quia absurdum" en.wikipedia.org/wiki/Credo_quia_absurdum Odpowiedz Link
oby.watel Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 22.12.10, 10:34 Przecież od zarania dziejów wiadomo, ze seks jest motorem i celem. To nie Bóg, ale seks zapewnia przetrwanie gatunku. A szansę na przetrwanie maja tylko najsilniejsze jednostki. Tak więc z punktu widzenia gatunku ludzkiego instytucja małżeństwa i wierności małżeńskiej to prosta droga do samozagłady. Już dziś jest tyle uchyleń od normy, że norma staje się odchyleniem. Z drugiej strony, drogi grgkh, nie wydaje Ci się dziwne, ze pojedynczy Bóg, tworząc człowieka na swój obraz i podobieństwo wyposażył go w oprzyrządowanie w oryginale nie występujące. Bóg bowiem musi być hermafrodytą, skoro ma - jak powiada Pismo - synów, a nie ma... żony. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 22.12.10, 12:04 oby.watel napisał: > Tak więc z punktu widzenia gatunku ludzkiego instytucja mał > żeństwa i wierności małżeńskiej to prosta droga do samozagłady. To dlaczego nasz gatunek jeszcze istnieje? > > Z drugiej strony, drogi grgkh, nie wydaje Ci się dziwne, ze pojedynczy Bóg, two > rząc człowieka na swój obraz i podobieństwo wyposażył go w oprzyrządowanie w or > yginale nie występujące. Człowiek jest podobny do Boga pod względem duchowym, bo Bóg nie ma ciała. Bóg bowiem musi być hermafrodytą, skoro ma - jak powia > da Pismo - synów, a nie ma... żony. > Nie każde synostwo ma charakter biologiczny. Odpowiedz Link
oby.watel Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 22.12.10, 13:21 z2006 napisał: > To dlaczego nasz gatunek jeszcze istnieje? Ponieważ ludzie w poważaniu mają nauki tych, którzy ich nauczają, choć o przedmiocie nauczania bladego pojęcia nie mają i uprawiają seks przedmałżeński oraz pozamałżeński. > Człowiek jest podobny do Boga pod względem duchowym, bo Bóg nie ma ciała. Kolejna wizja? Cóż za pewność siebie! Musi to sam bóg przemówił. > Nie każde synostwo ma charakter biologiczny. Zaiste. Mnożą się syny lepione z gliny względnie plasteliny. Ale, ale - jaki charakter miał syn boży, wynik skrzyżowania ducha z człowiekiem? Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 22.12.10, 20:36 oby.watel napisał: > Ponieważ ludzie w poważaniu mają nauki tych, którzy ich nauczają, choć o przedm > iocie nauczania bladego pojęcia nie mają i uprawiają seks przedmałżeński oraz p > ozamałżeński. To dlaczego więcej dzieci rodzi się w społecznościach surowiej traktujących seks przed i pozamałżeński? > > > Człowiek jest podobny do Boga pod względem duchowym, bo Bóg nie ma ciała. > > Kolejna wizja? Cóż za pewność siebie! Musi to sam bóg przemówił. www.newadvent.org/summa/1003.htm > > > Nie każde synostwo ma charakter biologiczny. > > Zaiste. Mnożą się syny lepione z gliny względnie plasteliny. I po co tak bluźnić? > Ale, ale - jaki ch > arakter miał syn boży, wynik skrzyżowania ducha z człowiekiem? Logos jest Synem Bożym odwiecznie. Dopiero przy Zwiastowaniu Maryi Pannie stał się człowiekiem. Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 04:52 ale Maryja zaszla w ciaze z Duchem w seksie pozamalzenskiem? A moze nie bylo seksu? Ciaza pozaseksualna i bezorgazmowa? Jezus Maria! Ale tak czy siak jakis tam seks musial zaistniec, i ekstaza...., no a seks pozamalzenski powinien byc idealem katolickim. Szczegolnie spolkowanie z Duchem Sw. pozamalzensko. Przeciez KKchcialby zeby kazda kobieta byla Maryja? Albo zeby Maryja bylawzorcem dlakazdej kobiety. Ale no tak, co wolno wojewodzinie, to nie tobie skurwysynie... Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 07:34 To był cud a nie żaden seks. Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 14:54 taki sam cud jak z bocianem? Cudowne, ekstatyczne, we snie, zajscie w ciaze z Duchem to nie byl seks? Ja tam uwazam ze to nie byl tylko seks, ale seks nad seksami. A byc moze i doswiadczenie onanistyczno-masturbacyjne, rozwiniete w stosunek pelny dwojga rozogninych i przebudzonych energia rozkoszy. W stanie poza i przed malzenskim. Co prawda tlumaczac ten moment symbolicznie, byl to zwykly seks mlodzienczy, jak to u mlodych bywa, energia instynktow ich rozpiera. Z czego wynika iz kazde spontaniczne naturalne doswiadczenie seksualne, jest darem od Boga. Szczegolnie owo doswiadczanie ekstazy jest wlasnie Zwiastowaniem Wiecznosci. Zreszta przebudzeniu seksualnemu towarzyszy tez najczesciej przebudzenie lub ogoromna intensyfikacja tworczej wyobrazni. Co niektorzy mistycy komentuja w ten sposob: 'doswiadczenie seksualne jest najprostsza sciezka do Nieba(Blake)' Sa i inne, ale fakt jest faktem, iz to ze nie kazdy naturalny stosunek seksualny konczy sie zaplodnieniem, swiadczy wyraznie o tym iz akt seksualny u czlowieka nie sluzy wylacznie prokreacji. Niemniej nawet w sytuacji gdy dochodzi do poczecia w sytuacji pozamalzenskiej, takie dziecko jest z Ducha, w sensie od Boga, jak kazde stworzone istnienie, i nie wolno, jak to nakzywali kaplani, kamieniowac nikogo z powodu sluchania Glosu Bozego Rozkoszy nad Rozkoszami, ani osadzac moralnie jako wystepek, pozostawiajac takie dziecko osierocone. Jeszcze raz widac wyraznie iz doslowny belkot kaplanski, kompletne wypaczenie i przywlaszczenie sobie dla wlasnej korzysci, rewolucyjnego buntu Jezusa, wobec patriarchalnej niewoli, kaplani wykorzystali do dalszego kontrolowania i zniewalania umyslow. Fizyczne poczecie jest zreszta projekcja tworcza ducha w swiat tymczasowej formy, wiec rowniez karanie za usuwanie plodu czy nakazywanie rodzenia wbrew woli czlowieka ktory wspoltworzy tymczasowy ksztalt dla duszy, jest ingerencja w bezposrednia relacje miedzy Bogiem a danymm czlowiekiem. Jak w procesie artystycznym, niejeden plod trzeba zmienic, wyskrobac, wymazac, zanim wyjdzie cos co czlowiek czuje i akceptuje calym soba. Smierc fizyczna jest czescia zycia i tworczosci. Zmiana. Regeneracja. Praktykowaniem nie posiadania zycia lub nie utozsamiania go calkowicie z forma. Oczywiscie nikt tu nie promuje praktykowania fizycznego natychmiastowego wyskakiwania z 10 pietra, no chyba ze platonicznie..... z2006 napisał: > To był cud a nie żaden seks. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 15:16 Jakie ekstatyczne? W jakim śnie? Tak ogólnie, to Ty się chyba naprawdę naczytałeś źródel satanistycznuych i innych takich. Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 15:59 w jakim snie? W snie na jawie. W tworczym snie. Wewnetrznej wizji. no oczywiscie, ze od czasow Reformacji KK popadl w obsesyjne oskarzanie o satanizm wszelkiej indywidualistycznej mistyki. Moje zrodla sa proste: Blake, Swedenborg, Jakub Boehme, Paracelsus, i cala rzesza innych, niezaleznie myslacych, spelniajacych obowiazek Bozy podazania za glosem intuicji,skarbu serca, itd. Jesli to nazywasz zrodlami satanicznymi to co ja mam powiedziec o Tobie? 'Rodzaj wezowy', kaplan? Jakby nie bylo wedlug moich zrodel to wlasnie Lucyferek i Kainowy rodzaj artystow popierali wspolodczuwanie, wybaczenie i wspol-istnienie, a nie zapyziale, za-rozumiale, swiete anielskie niewiniatka, nawracajace innych na wlasna szczesliwosc. To nie zastepy cudownych swietych aniolow i dobrotliwych ludzikow, kaplonow, etc. daly Hiobowi bezposrednia wizje, percepcje Boga, ale relacja Bog-Szatan-Czlowiek. z2006 napisał: > Jakie ekstatyczne? W jakim śnie? > > Tak ogólnie, to Ty się chyba naprawdę naczytałeś źródel satanistycznuych i inny > ch takich. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 16:57 uffo napisał: > w jakim snie? W snie na jawie. W tworczym snie. Wewnetrznej wizji. Skąd wiadomo, że tak było w przypadku Matki Boskiej? > no oczywiscie, ze od czasow Reformacji KK popadl w obsesyjne oskarzanie o satan > izm Nie o to mi chodziło. To było odwołanie do Twojego linku z pentagramem... > niezaleznie myslacych, sp > elniajacych obowiazek Bozy podazania za glosem intuicji,skarbu serca, itd. Jezus powiedział, żeby słuchać Koścoła. "Kto was słucha, Mnie słucha." Bez tego grozi subiektywizacja i kształtowanie swojej wiary jak komu pasuje, wzglednie tak, by dostosowywała się (w celu redukcji dysonansu poznawczego) do grzesznego życia (a nie, jak powinno być, na odwrót). > Jakby nie bylo wedlug moich zrodel to wlasnie Lucyferek i Kaino > wy rodzaj artystow popierali wspolodczuwanie, To Lucyfer przez współodczuwanie namówił Adama i Ewę do wyboru podlegania śmierci, porzucenia raju i zycia pełnego cierpień??? > wybaczenie Komu wybaczył Lucyfer? Masz na ten temat jakies informacje? i wspol-istnienie, a n > ie zapyziale, za-rozumiale, swiete anielskie niewiniatka, nawracajace innych na > wlasna szczesliwosc. To właśnie diabły próbują "narzucić" ludziom (pozorną) szczęśliwość - przykład: kuszenie Jezusa na pustyni. > daly Hiobowi bezposrednia wizje, percepcje Boga, Od bezpośredniej wizji to by Hiob szybko umarł. "Nikt nie może widzieć Boga i pozostać przy zyciu". > ale relacja Bog-Szatan-Czlowiek. To w końcu kto??? Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 19:19 Jezus powiedzial kto 'Was slucha...' nie znaczy Kosciola, bo kosciola nie bylo wowczas, tylko zywych zwolennikow milosci, podazania za skarbemserca, czyli intuicja etc. Nicnie grozi, tylko takwlasnie mialo i powinno byc. Subiektywizacja, czyli wewnetrzna aktywnosc. Mowisz jak ci ktorzy twierdzaiz bez praw i rzadow bylby chos i anarchia, podczas gdy czlowiek ma w natturze spontaniczna zdolnoscdo organizowania sie iwspolistnienia grupowego. Zasada przy-Jazni nie jest tu bez znaczenia. Poza tym z psychologicznego punktu widzenia, czlowiek ktory rozwija swoje wewnetrzne dary, przestaje wspolzawodniczycz jakims okraslanym na zewnatrz istnienia, celem, drugi czlowiek przestaje byc wrogiem czy przeciwnikiem, zmniejsza sie cisnienie zawisci, msciwosci, manipulacji. Nie widze tu jakiegos zwiekszonego zagrozenia spolecznegow sytuacji kiedy wartoscwewnetrzna zostaje przeniesiona z Bozka na chmurcelub w zaswiatach,dosercaispelniania wlasnego czlowieczenstwa, poprzez uaktywnianie zycia Tworczego (Boskiego). pentagram? lepiej patrz na wlasny pentagram jak Ci wystaje z nieszczelnych kopytek. Nikt nie jestdoskonaly. Bog stworzyl i dzien inoc, idobro i zlo. Czlowiek posiada i dobro i zlo, dlatego istnieje wolna wola. Zreszta nie to jestzlem co zaprzecza tradycji, tylko to co usiluje dominowac i zaprzecza wspoli-istnieniu przeciwienstw i roznorodnosci zycia i stworzen Bozych. Bog niestworzyl hierarchii kaplanskiej ani koscielnej, a Jego imie JEST JESTEM. Z czego wynika iz zawsze wtedy kiedy czlowiek stara sie wszystkimi swoimi wladzami, cala swoja natura byc soba, tam jest Bog, to co Boskie, tworcze, etc. a skad wiadomo ze tak nie bylo? A skad wiadomo ze Abrahamowi nie objawil sie diabel podszeptujacy do zlozenia Bogu w ofierze pierworodnego jedynego syneczka? Prawdziwy Bog jest Bogiem milosci, wspolczucia i wybaczenia,a nie nakazow, zakazow i okrucienstw wymyslanych w imie Boga przez bezboznych pedofilow-kaplanow. z2006 napisał: Skąd wiadomo, że tak było w przypadku Matki Boskiej? Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 20:25 uffo napisał: > Jezus powiedzial kto 'Was slucha...' nie znaczy Kosciola, bo kosciola nie bylo > wowczas, Ale byli żywi apostołowie, których nastepcami są biskupi. > Nicnie grozi, tylko takwlasnie mialo i powinno byc. Subiektywizacja, czyli wewn > etrzna aktywnosc. Ale oparta na prawdzie, nie na widzimisię. Mowisz jak ci ktorzy twierdzaiz bez praw i rzadow bylby chos > i anarchia, podczas gdy czlowiek ma w natturze spontaniczna zdolnoscdo organizo > wania sie iwspolistnienia grupowego. Spotkałeś się już definicją grupy społecznej? > pentagram? lepiej patrz na wlasny pentagram jak Ci wystaje z nieszczelnych kop > ytek. A konkretnej? > Bog stworzyl i dzien inoc, idobro i zlo. Bóg nie stworzył zła. Wszystko jest dobre na tyle, na ile istnieje (czyli na ile jest stworzeniem Bozym). Zreszta nie to jestzlem c > o zaprzecza tradycji, tylko to co usiluje dominowac i zaprzecza wspoli-istnieni > u przeciwienstw i roznorodnosci zycia i stworzen Bozych. Są rózne stworzenia, ale jeden cel. > Bog niestworzyl hierarchii kaplanskiej ani koscielnej, On ją wręcz ustanowił. > > A skad wiadomo ze Abrahamowi nie objawil sie di > abel podszeptujacy do zlozenia Bogu w ofierze pierworodnego jedynego syneczka? Bo Biblia nie mogłaby nazwać diabła Bogiem. > Prawdziwy Bog jest Bogiem milosci, wspolczucia i wybaczenia,a nie nakazow, zaka > zow. A co to za miłośc bez zasad? I co mozna wybaczyć, jesli nie ma zasad? Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 20:54 Po kazdej rewolucji przylaza scierwa i koniunkturalne szczury, zerujace na na biernosci umyslowej prostaczkow. Jak diabel przychodzacydo Hioba, i pastwiacy sie nad nim bezlitosnie w imie Boga. Ale oliwa na wierzch wyplywa.Prawda sie wybroni. A zlo sluzy Bogu, choc nibysobie. Jak w tej przypowiesci o ziarnie rzuconym na ziemie przez Boga, z ktorym Adam nie wiedzial co zrobbic. Za to diabel wiedzial. Zakopal, schowal, naplul, przydeptal. Tak, KK ma tez misje....diabelska. > Ale byli żywi apostołowie, których nastepcami są biskupi. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 17:24 uffo napisał: > A zlo sluzy Bogu, choc nibysobie. To prawda, dzisiaj tego doświadczyłem. > Jak w tej przypowiesci o ziarnie rzucon > ym na ziemie przez Boga, z ktorym Adam nie wiedzial co zrobbic. Za to diabel wi > edzial. Zakopal, schowal, naplul, przydeptal. Coś Ci sie pomieszało... Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 28.12.10, 22:49 a co sie pomieszalo? Mi sie nic nie pomieszalo. Jesli zas Tobie sie pomieszalo, to powiedz co, mezo Ci cos nie cos zdolam wy-ja-snic? z2006 napisał: > uffo napisał: > > > A zlo sluzy Bogu, choc nibysobie. > > To prawda, dzisiaj tego doświadczyłem. > > > Jak w tej przypowiesci o ziarnie rzucon > > ym na ziemie przez Boga, z ktorym Adam nie wiedzial co zrobbic. Za to dia > bel wi > > edzial. Zakopal, schowal, naplul, przydeptal. > > Coś Ci sie pomieszało... Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 12:41 uffo napisał: > a co sie pomieszalo? Mi sie nic nie pomieszalo. O rzuczniu ziaren przez Boga jest mowa w dalszych częściach Biblii, nie we fragmentach odnoszacych się do Adama i grzechu pierworodnego... Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 20:59 no wybacz,ale bez widzimi sie nie ma postepu, nawet jesli poczatkowo prowadzi to na manowce. Jest to tzw. terapia szokowa, przez ktora wypadaloby przejsc jak najszybbciej, a nie zwlekac, uciekac, udawac ze ze niby nic, nie ja. Je jestem grzeczny, jak Hiobek przed doswiadczeniami. A potem bedzie z tym wiekszym potem. > Nicnie grozi, tylko takwlasnie mialo i powinno byc. Subiektywizacja, czyl > i wewn > > etrzna aktywnosc. > > Ale oparta na prawdzie, nie na widzimisię Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 17:35 uffo napisał: > no wybacz,ale bez widzimi sie nie ma postepu, nawet jesli poczatkowo prowadzi t > o na manowce. Dlaczego? Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 28.12.10, 03:18 bo lepsze wlasne sciezki choc krzywe, niz cudze, chociaz proste. Jesli czlowiek ma wyksztalcic prawdziwa samodzielna odpowiedzialnosc, ba, moralnosc, to nie w skutek posluszenstwa wzgledem praw, kanonow, czy dekalogow, ze strachu przed karami,itd, ale z wlasnej woli i pragnienia. Dlatego Jezus nam przyniosl Nowe Przykazanie, bo bez milosci, osobistego pragnienia, nie ma prawdziwej moralnosci, czyli spelnienia Prawa/Zakonu. Tak jak krnabrny nastolatek zrywajacy z wszelka tradycja i posluszenstwem wobec wszelkiego dobra, nauczanego przez rodzicow, odkrywa wlasna wole wpierw poprzez bunt wobec wszystkiego czego go nauczano, a potem dopiero po doswiadczeniu (osobistym) i refleksji, powracajacy czy tez odnajdujacy te same dobre prawdy, ale POPRZEZ BYCIE SOBA. Ja Jestem ktory Jestem. Prawdziwa moralnosc jest uwarunkowana byciem soba. Tkwienie w Dekalogu bez objawienia swojej ciemnej strony, jest obludna niwinnoscia, zyciem w kokonie pozorow swietosci, czyli nieswiadomej dominacji pychy i ego. I w jaki sposob taki swietoszek moze kiedykolwiek poczuc swoja.....grzesznosc/niedoskonalosc? Wszak nic niej est doskonale poza BYCIEM SOBA? Byciem JA ktory Jestem. z2006 napisał: > uffo napisał: > > > no wybacz,ale bez widzimi sie nie ma postepu, nawet jesli poczatkowo prow > adzi t > > o na manowce. > > Dlaczego? Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 12:50 uffo napisał: > bo lepsze wlasne sciezki choc krzywe, niz cudze, chociaz proste. Nauczycielowi matematyki też być cos podobnego powiedział? > Jesli czlowiek ma wyksztalcic prawdziwa samodzielna odpowiedzialnosc, ba, mora > lnosc, to nie w skutek posluszenstwa wzgledem praw, kanonow, czy dekalogow, ze > strachu przed karami,itd, ale z wlasnej woli i pragnienia. Wola i pragnienia powinny byc podpowrządkowane woli Boga ujawnionej w Dekalogu. Stwórca wie najlepiej, jaką drogą powinny isć stworzenia, tak jak konstruktor urządzenia wie najlepiej, jak go używać. Dlatego Jezus nam > przyniosl Nowe Przykazanie, bo bez milosci, osobistego pragnienia, nie ma prawd > ziwej moralnosci, czyli spelnienia Prawa/Zakonu. "Kto zachowuje moje przykazania, ten mnie miłuje". "Jeśli chcesz osiągnąc zbawienia, zachowuj przykazania." Tak jak krnabrny nastolatek z > rywajacy z wszelka tradycja i posluszenstwem wobec wszelkiego dobra, nauczanego > przez rodzicow, odkrywa wlasna wole wpierw poprzez bunt wobec wszystkiego czeg > o go nauczano, Takiego "buntu" to nikt by nie przezył. > Wszak nic niej est doskonale poza BYCIEM SOBA? Byciem JA ktory Jestem. Dziwaczna interpretacja. Możesz ja uzasadnić? Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 14:50 uffo napisał: > Jesli czlowiek ma wyksztalcic prawdziwa samodzielna odpowiedzialnosc, ba, mora > lnosc, to nie w skutek posluszenstwa wzgledem praw, kanonow, czy dekalogow, ze > strachu przed karami,itd, ale z wlasnej woli i pragnienia. Co prawda niektórzy ludzie być może są w stanie wykształcić "prawdziwą", samodzielną odpowiedzialność, ale stanowią oni zdecydowaną mniejszość w zbiorze jednostek ludzkich. Oczekiwanie, że przez jakiekolwiek działania doprowadzimy do tego, że człowiek (czyt. gatunek lub wszyscy ludzie) będzie prawdziwie i samodzielnie odpowiedzialny nie w wyniku posłuszeństwa wobec praw, ale z "własnej woli i pragnienia" jest czystą utopią. Dopóki nie staniemy się zaprogramowanymi maszynami działającymi w oparciu o idealny program wykluczjący istnienie wolnej woli, dopóty istnienie praw i kar będzie konieczne. Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 20:50 podleganie smierci jest w tym kontekscie podleganiem temu co smiertelne, cielesnosci, ktora nie jest esencja zycia jednostki, lecz jedynie jego projekcja, tymczasowa forma (co nie znaczyze mozna nia gardzic). Ha,ha,ha...pewna....tradycja mistyczna twierdzi iz to wlasnie Jezus (pozniejszyJehowa), czyli aspekt tworczy Boga zbuntowal sie przeciw czysto rozumowemu aspektowi (Elohimowi) i jego hierarchocznej strukturze swiata. Gnostycy zreszta tworce tego swiata tez okreslaja jako nizszego Boga, Demiurga. Blake twierdziiz jest to Urizen. Tylko grzesznik potrzebuje wybaczenia. Swietemu nawet na mysl nie przyjdzie wybaczac albo doznawac skruchy.Jezus urodzony jako bekart, najprawdopodobniej z Matki KURWY lokalnej, mial sporo motywacji do wymyslenia i propagowania wybaczenia. Niejeden przekletydiabel muw tym pomogl. A sluchaly go rozne demony, i rozpoznawalaJego nature, tylko kaplony pozostawaly w zatwardzeniu i usilowalu Jezusa zamordowac.I to Jezus schodzi na symboliczne trzy dni do swojskiego Piekla. Aniolom, swietym i innym zapyzialym robaczkom i gadom za-ROZ-UM-ialego Balwana, nawet sie nie snia takie rzeczy. Bo gdziezby dla nich liczylsie glos intuicji, za ktorym podazal Jezus, ten diabel nieswiety, ktory zlamal wszystki 10 przykazan i oglosil ze spelnianie skarbu serca jest podazaniem za glosem Boga. Kuszenie na pustyni, tak jak kuszenie Hioba, jest praca wewnetrzna jaka TRZEBA osobiscie DOSWIADCZYC, a nie unikac, tak jak doradzaja kaplony: Spelniasz Dekalog jestes zbawiony. Nie, trzeba wejsc w samo wnetrze serca, przejsc o wlasnychsilach, doswiadczyc bezsilnosci, etc. W tym sensie diably i/lub zlo/cierpienie albo obietnice wladzy/autorytetu swiatowego, dominacji, etc. maja sens edukacyjny, jak tez sa narzedziami Bozych Sciezek. Dopiero POTEM przystepuja prawdziwe anioly z POKARMEM duchowym, czyli rodzisie prawdziwa percepcja, wglad w nature rzeczywistosci (w kontekscie duchowym). Same anioly sa abyt zapyziale i bierne by moc dokonacw czlowieku takiej transformacji ku bezposredniemu doswiadczaniu aktywnego zycia tworczego (Boga). Pozorna szczesliwosc jestwlasnie w posiadaniuwladzy, autorytetu, dominowaniu, zyciu pasywnym umyslowo, nie spelnianiu swoich talentow i skarbow (ktore nie rozmnazane zostaja stracone). Nikt nie moze widziec Boga i pozostac takim jakim byl. Smierc istnieje w zyciu na co dzien. Tak samo slowo 'zycie'.Nikt nie moze widziec Boga i trwac w zyciu ktore jest iluzja. Zeby moc podazac sciezka Boga poprzez wewnetrznyrozwoj,trzeba wpierw umrzec. Jakto mowil Jezus do kaplona: Musisz sie na NOWO Narodzic.Kazda smierc jest Nowym Poczatkiem. Czlowiek zabija kiedy chodzi, je, oddycha. I jest pozerany, i bezustannie regenerowany. Jasne ze kto zobaczy Boga (w sensie bedzie rozwijal swoje wewnetrzne tworcze dary) ten usmierci w sobie zycie smierci. 'Bog-Szatan-Czlowiek' to skrot na okreslenie bezposredniego doswiadczenia jakie przechodzi czlowiek ktory pragnie zyc tworczo. Nie potrzeba tu zadnych kaplanskich czykoscielnych posrednikow. Dlatego po przezwyciezeniu pokus Jezus nie zalozyl zadnej instytucji. Duch zstapil na wszystkich zainteresowanych zyciem wedlug intuicji, spontanicznie i poprzez spelnianie skarbu serca. Samozycie takich ludzi,w ten sposob rozwijajacychsie, staje sie wlasciwa Sciezka i glosemBoga. Nie ma zadnego Panaceum, ani zewnetrznych rytualow. Rytualy to poczekalnia dla tchorzy bojacych sie objawic swoja prawdziwa mroczna nature, azeby moc dokonactransformacji calej swojej osoby. Oczywiscie ze wygodniej zamknacna klucz swoja mrocznosc poprzez posluszenstwo wobecDekalogu, piac cos o Bogu i innych kwestiach, jednoczesnie pielegnujac nadymane ego. Ale,jakto mawial morderca-Caravaggio, do papieza: Pokora zabija DUme. A gdzie sie jakis swiety aniolek nauczy pokory,skoro nawet zgrzeszyc nie umie? Bo sie boiiiiiiiiiiiiiiiii. Taka naiwna swietoscnicnie warta, bo staje sie tylkotyraniaizaklamaniem. Jezus byl przyjacielem GRZESZNIKOW i winopijca. Zadawal sie z kurwami,celnikami, pimpami, odszczepiencami, tredowatymi, wdowami, wszystkimi tymi ktorychtzw. 'normalne' spoleczenstwo pietnuje jako cierpiacych sprawiedliwie z powodu jakiejs domniemanej kary boskiej. Ozen sie z kurwa-alkoholiczka, a zobaczysz jak wszystkie dibaly beda Ci uszami i wszystkimi porami wylazic. Alchemiczna kadz. Tak robili co niektorzy kaplani gnostycy, buddysci, etc. Sa rozne tradycje. Mozna szybko, mozna powoli...umierac, po to by zyc. Ale KK jest jak piotrowy Kamien, Opoka w ksztalcie Zuwia. Tylko ze nawet sie nie czolga. Trwana wieki wiekuiste i zmaienia sie smierdzace g. Ale nawet z kamienia w naturze jest jakis pozytek. Wietrzeje, zamienia sie w glebe. Po tysiacach lat. Kto chce, prosze bardzo. Wszystko jest dozwolone. z2006 napisał: > To Lucyfer przez współodczuwanie namówił Adama i Ewę do wyboru podlegania śmier > ci, porzucenia raju i zycia pełnego cierpień??? Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 14:46 z2006 napisał: > uffo napisał: > > Jakby nie bylo wedlug moich zrodel to wlasnie Lucyferek > > i Kainowy rodzaj artystow popierali wspolodczuwanie, > > To Lucyfer przez współodczuwanie namówił Adama i Ewę > do wyboru podlegania śmierci, porzucenia raju i zycia pełnego cierpień??? I tak cała odpowiedzialność spada na Boga, który w swojej przeogromnej "mądrości" stworzył Lucyfera i całą hecę zaplanował, bo chyba wiedział, co robi. Czy nie wiedział? Ale co to za bóg, który nie zna konsekwencji swoich działań. > To właśnie diabły próbują "narzucić" ludziom (pozorną) szczęśliwość - przykład: > kuszenie Jezusa na pustyni. Jakże miło jest czasem uleć takim podszeptom. Tym milej, ze mamy świadomość, że nikogo wtedy swoim postępowaniem nie krzywdzimy. Dlaczego robienie czegoś takiego jest złe? Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 17:39 grgkh napisał: > I tak cała odpowiedzialność spada na Boga, który w swojej przeogromnej "mądrośc > i" stworzył Lucyfera i całą hecę zaplanował, bo chyba wiedział, co robi. Czy ni > e wiedział? Ale co to za bóg, który nie zna konsekwencji swoich działań. Bóg wszystko stworzył z miłosci. A prawdziwa miłośc jest bezwarunkowa. > > > To właśnie diabły próbują "narzucić" ludziom (pozorną) szczęśliwość - prz > ykład: > > kuszenie Jezusa na pustyni. > > Jakże miło jest czasem uleć takim podszeptom. Pozory uszczęśliwiają na krótko - kłamstwo ma krótkie nogi. Tym milej, ze mamy świadomość, > że nikogo wtedy swoim postępowaniem nie krzywdzimy. Podaj konkretny przykład. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 23:03 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > > I tak cała odpowiedzialność spada na Boga, > > który w swojej przeogromnej "mądrości" > > stworzył Lucyfera i całą hecę zaplanował, > > bo chyba wiedział, co robi. Czy nie wiedział? > > Ale co to za bóg, który nie zna konsekwencji swoich działań. > Bóg wszystko stworzył z miłosci. Puste słowo. Miłość to "uczucie tego, kto go doznaje". Bóg doznaje emocji? Coś "robi" i tym się emocjonuje? > A prawdziwa miłośc jest bezwarunkowa. A więc jest coś, co "kieruje" bogiem? Jakaś reguła? Bóg nie jest niezależny? To co to za bóg. Najpierw była reguła. Potem był bóg podporządkowany tej regule. Tak jest według Ciebie. > Pozory uszczęśliwiają na krótko - kłamstwo ma krótkie nogi. Co do kłamstwa, to pełna zgoda. To największe zło tego świata. Wszystkie religie opierają się na kłamstwach. > > Tym milej, ze mamy świadomość, > > że nikogo wtedy swoim postępowaniem nie krzywdzimy. > > Podaj konkretny przykład. Najprostszy: sado-maso. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 04.01.11, 11:36 grgkh napisał: > > Pozory uszczęśliwiają na krótko - kłamstwo ma krótkie nogi. > Co do kłamstwa, to pełna zgoda. To największe zło tego świata. > Wszystkie religie opierają się na kłamstwach. Kłamstwo jest największym złem tego świata? Doprawdy? Nie ma niczego gorszego? A co do religii, to jeśli są one kłamstwem, czy świadomym rozpowszechnainiem nieprawdy, to stanowią zaprzeczenie powiedzenia "klamstwo ma krótkie nogi". Religie istnieją już tak długo, że nogi te wydają się być bardzo długie. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 00:48 gravedigger1 napisał: > A co do religii, to jeśli są one kłamstwem, czy świadomym rozpowszechnainiem ni > eprawdy, to stanowią zaprzeczenie powiedzenia "klamstwo ma krótkie nogi". Relig > ie istnieją już tak długo, że nogi te wydają się być bardzo długie. Brawo, udowodniłeś, że kłamstwo jest lepsze od prawdy. Dobrze manipulujesz. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 08:47 grgkh napisał: > Brawo, udowodniłeś, że kłamstwo jest lepsze od prawdy. Dobrze manipulujesz. Niczego nie udowodniłem i niczego nie chciałem udowodnić. Zwróciłem jedynie uwagę na fakt, że jeżeli religia jest kłamstwem, to powiedzenie "kłamstwo ma krótkie nogi" jest funta kłaków warte. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:03 gravedigger1 napisał: > grgkh napisał: > > > Brawo, udowodniłeś, że kłamstwo jest lepsze od prawdy. Dobrze manipul > ujesz. > > Niczego nie udowodniłem i niczego nie chciałem udowodnić. Udowodniłeś, a co gorsze, nie potrafisz tego rozpoznać. A że nie chciałeś, to się domyślam, bo jako głęboko przekonany o wyższości religii nad wszystkimi pozostałymi ideologiami stworzonymi przez ludzkość, nie powinieneś mieć takiego zamiaru. I widzisz co sie dzieje? Nie chcesz, ale co wychodzi. Nie panujesz nad tym, co robisz. > Zwróciłem jedynie uwagę na fakt, że jeżeli religia jest kłamstwem, > to powiedzenie "kłamstwo ma krótkie nogi" jest funta kłaków warte. Ani o kłakach, ani o funcie nie było tam mowy. Kłamiesz, kłamczuszku. Jak zwykle. To już reguła. Mało jest tak zakłamanych jak ty. Wartość twoich wypowiedzi jest zerowa. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:52 grgkh napisał: > Udowodniłeś, a co gorsze, nie potrafisz tego rozpoznać. A że nie chciałeś, to s > ię domyślam, bo jako głęboko przekonany o wyższości religii nad wszystkimi pozo > stałymi ideologiami stworzonymi przez ludzkość, nie powinieneś mieć takiego zam > iaru. I widzisz co sie dzieje? Nie chcesz, ale co wychodzi. Nie panujesz nad ty > m, co robisz. Moje dziecko, żonglujesz słowami i manipulujesz bez najmniejszego sensu. Widzisz dowód tam gdzie go nie ma, czyli masz zwidy. I żeby wyprowadzić cię z twojego błędnego urojenia, przypomnę, że nigdzie nie napisałem, że jestem "głęboko przekonany o wyższości religii nad wszystkimi pozostałymi ideologiami stworzonymi przez ludzkość". Ba, nie tylko tak nie napisalem, ale tak nie uważam. Przestań więc wyciągać bezsensowne wnioski. > Ani o kłakach, ani o funcie nie było tam mowy. Kłamiesz, kłamczuszku. Jak zwykl > e. To już reguła. Mało jest tak zakłamanych jak ty. Wartość twoich wypowiedz > i jest zerowa. A dlaczego niby miałoby tam coś być o kłakach i o funcie? Oj, moje dziecko, już naprawdę nie masz do czego się przyczepić? No i jak zwykle wyciągasz swoją "podręczną broń", czyli oskarżenie o kłamstwo. Jesteś banalny i przewidywalny. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 14:34 z2006 napisał: > To był cud a nie żaden seks. A skąd Ty to możesz wiedzieć? Bo ktoś powiedział? A ja mówię, że to nieprawda. Też to powiedziałem. Nic, co się "dzieje" nie jest cudem, bo jest zjawiskiem, które WYSTĄPIŁO. Jego rzadkość nie ma znaczenia. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 17:40 grgkh napisał: > A skąd Ty to możesz wiedzieć? Bo ktoś powiedział? A ja mówię, że to nieprawd > a. Też to powiedziałem. Ty nie jestes nastepca apostołów. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 22:49 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > > A skąd Ty to możesz wiedzieć? Bo ktoś powiedział? > > A ja mówię, że to nieprawda. Też to powiedziałem. > > Ty nie jestes nastepca apostołów. A kto to był "apostoł"? Ktoś komu przypisujesz nieomylność? To absurd. Nie ma nikogo takiego. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 12:54 grgkh napisał: > A kto to był "apostoł"? pl.wikipedia.org/wiki/Apostoł > Ktoś komu przypisujesz nieomylność? Nie ja, tylko Pan Jezus. > To absurd. Nie ma nikogo takiego. A większość ksiąg Nowego Testamentu sama się napisała? Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:16 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > > A kto to był "apostoł"? > > pl.wikipedia.org/wiki/Apostoł Taką definicję to ja znam. Znam także parę innych. To co napisałem, to taka figura stylistyczna, za którą kryje się powątpiewanie w sens odwoływania się do autorytetu apostołów. Powiem inaczej: grgkh napisał: > A skąd Ty to możesz wiedzieć? Bo ktoś powiedział? A ja mówię, że to nieprawd > a. Też to powiedziałem. Ty nie jestes nastepca apostołów. Tak, jestem następcą apostołów. > > Ktoś komu przypisujesz nieomylność? > > Nie ja, tylko Pan Jezus. Jezus był człowiekiem - jeśli w ogóle był, bo jest to tylko relacja o jego istnieniu, a nie istnienie, które jest dla nas oczywiste. No i Jezus mylił się. > > To absurd. Nie ma nikogo takiego. > > A większość ksiąg Nowego Testamentu sama się napisała? A ludzie, to nie mogli ich napisać? Mogli czy nie mogli? Jak to udowodnisz? A kto napisał biblię, koran, wedy i inne święte księgi? Odpowiedz Link
oby.watel Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 10:52 z2006 napisał: > I po co tak bluźnić? Rozumiem, że starasz się jak możesz, żeby mnie zakneblować. Cóż w tym, co napisałem jest bluźnierstwem? Czy w takim razie jak śpiewali, że "Raz wieśniaczka pewna miała chłopa z drewna..." też bluźnili? Poza tym jak to się dzieje, że jak sam bluźnisz, to siebie nie strofujesz i nie pouczasz. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 23.12.10, 15:13 pl.wikipedia.org/wiki/Bluźnierstwo A możesz podac przykład, kiedy ja bluźnię? Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 14:32 z2006 napisał: > To dlaczego więcej dzieci rodzi się w społecznościach surowiej > traktujących seks przed i pozamałżeński? Najwięcej dzieci rodzi się po wojnach, gdy przetrzebieniu ulega populacja samców. Czym to wytłumaczysz? A potem, żeby nawet najwięcej religia się starała, to i tak musi nastąpić niż demograficzny. I czym to wytłumaczysz? > I po co tak bluźnić? I dlaczego zakazywać mówić coś? Bo się to jakiemuś SYSTEMOWI władzy nie podoba? > > Ale, ale - jaki charakter miał syn boży, wynik skrzyżowania ducha z człowiekiem? > > Logos jest Synem Bożym odwiecznie. Dopiero przy Zwiastowaniu Maryi Pannie stał > się człowiekiem. Nic to nie znaczy. Poetycki zlepek słów i znaczeń. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 17:44 grgkh napisał: > Najwięcej dzieci rodzi się po wojnach, gdy przetrzebieniu ulega populacja samcó > w. Czym to wytłumaczysz? Popyt rodzi podaż. > > I dlaczego zakazywać mówić coś? Bo się to jakiemuś SYSTEMOWI władzy nie podoba? Bo Bogu się to nie podoba. > > > Logos jest Synem Bożym odwiecznie. Dopiero przy Zwiastowaniu Maryi Pannie > stał > > się człowiekiem. > > Nic to nie znaczy. Poetycki zlepek słów i znaczeń. Znaczy, znaczy. Poczytaj u św. Tomasza. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 22:39 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > > Najwięcej dzieci rodzi się po wojnach, > > gdy przetrzebieniu ulega populacja samców. Czym to wytłumaczysz? > > Popyt rodzi podaż. I to ma być uzasadnienie? A może to skutek ogromnej skali gwałtów żołdaków? > > I dlaczego zakazywać mówić coś? > > Bo się to jakiemuś SYSTEMOWI władzy nie podoba? > > Bo Bogu się to nie podoba. To nie jest argument. Nie masz prawa mieć wiedzy o boskiej niepoznawalności. Różne religie twierdzą całkowicie różne teorie na temat tego, co ich bogu się podoba. > > > Logos jest Synem Bożym odwiecznie. > > > Dopiero przy Zwiastowaniu Maryi Pannie > > > stał się człowiekiem. > > > > Nic to nie znaczy. Poetycki zlepek słów i znaczeń. > > Znaczy, znaczy. Poczytaj u św. Tomasza. Samo poczytanie nic nie da. Ja czytam krytycznie. Ty przyjmujesz to jako dogmat. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 14:27 z2006 napisał: > To dlaczego nasz gatunek jeszcze istnieje? Bo ma wciąż ochotę na seks. Najczęściej hetero... > Nie każde synostwo ma charakter biologiczny. Ale to jest już jakieś dziwne naciąganie pierwotnej definicji. Po co? Czyż nie dla manipulowania nimi dla jakiegoś ukrytego celu? Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 17:49 grgkh napisał: > Bo ma wciąż ochotę na seks. To jest jakby silnik. Zasady moralne dotyczące seksualności to układ kierowniczy. > > > Nie każde synostwo ma charakter biologiczny. > > Ale to jest już jakieś dziwne naciąganie pierwotnej definicji. To Bóg jest wzorcem wszelkiego ojcowstwa. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 22:33 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > > Bo ma wciąż ochotę na seks. > > To jest jakby silnik. > Zasady moralne dotyczące seksualności to układ kierowniczy. A co to są "zasady moralne"? To słowo wytrych. Można przyjąć dowolne zasady współistnienia. Seks jest wbudowanym na elementarnie niskim poziomie instynktem. To nie ma nic wspólnego z przyjmowaniem zasad ani moralnością. Gatunek, który traci ten instynkt musi zginąć. > > > Nie każde synostwo ma charakter biologiczny. > > > > Ale to jest już jakieś dziwne naciąganie pierwotnej definicji. > > To Bóg jest wzorcem wszelkiego ojcowstwa. Nie. Bóg jest wtórny. Każda istota żywa ( z wyjątkiem pierwszej) ma rodziców. To jest natura. Każdy człowiek tworzy sobie swojego własnego boga. Człowiek jest "ojcem" (autorem) boga. Na zewnątrz ludzkiej świadomości bogowie nie istnieją. Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 13:00 grgkh napisał: > A co to są "zasady moralne"? To słowo wytrych. Można przyjąć dowolne zasady wsp > ółistnienia. Ale nie wszystki są jednakowo mądre. > > Seks jest wbudowanym na elementarnie niskim poziomie instynktem. To nie > ma nic wspólnego z przyjmowaniem zasad ani moralnością. Moralnośc jest własnie po to, żebyć to my rzadili naszymi instynktami, a nie o ne nami. > Gatunek, który traci ten instynkt musi zginąć. Ludzie tracą instynkt seksualny? Poszukaj sobie po internecie, chocby tylko po stronach Gazety Wyborczej. > > Nie. Bóg jest wtórny. Każda istota żywa ( z wyjątkiem pierwszej) ma rodziców. T > o jest natura. A ta pierwsza istota żywa nie wzięła sie znikąd, tylko z poprzednich bytów (nieożywionych)... A pierwszy Byt nazywamy Bogiem. > > Każdy człowiek tworzy sobie swojego własnego boga. Jezus pouczył o prawdziwym. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:39 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > > A co to są "zasady moralne"? To słowo wytrych. > > Można przyjąć dowolne zasady współistnienia. > > Ale nie wszystki są jednakowo mądre. Zasady, które ja przyjmuję, w mojej wersji, są "mądre". Mądre czyli prawdziwe. > > Seks jest wbudowanym na elementarnie niskim poziomie > > instynktem. To nie ma nic wspólnego z przyjmowaniem > > zasad ani moralnością. > > Moralnośc jest własnie po to, żebyć to my rzadili naszymi instynktami, a nie o > ne nami. Nieprawda. Czasem rzeczywiscie trzeba wybrać drogę wbrew instynkom, ale to nie znaczy, że poddawanie sie im jest złe. Moralność to jest wybranie DOWOLNYCH zasad z nadzieją na ich respektowanie. Każdy system moralny twierdzi, że on jest najlepszy. pl.wikipedia.org/wiki/Moralno%C5%9B%C4%87 Zwierzęta też są moralne. Moralne są ekosystemy składające się m.in. z drapieżników, co NIE JEST ZŁE. Zabijanie służy systemowi, eliminuje jednostki słabsze, sprzyja polepszaniu kondycji uczestników systemu, pozytywnie oddziałuje na ewolucję itp. > > Gatunek, który traci ten instynkt musi zginąć. > > Ludzie tracą instynkt seksualny? Poszukaj sobie po internecie, chocby tylko po > stronach Gazety Wyborczej. Każdy gatunek, KTÓRY traci używany wcześniej instynkt naraża się na pogorszenie swojej sytuacji w konkurencji z innymi gatunkami. Co do ludzi, to ten element przestał być kluczowy, a ludzka rozrodczość jest sumarycznie, wypadkowo, nadmiarowa. Jej skutkiem jest niszczenie biosfery ziemskiej. Człowiekowi nie grozi wyginięcie z tego powodu. > > Nie. Bóg jest wtórny. > > Każda istota żywa ( z wyjątkiem pierwszej) ma rodziców. To jest natura. > > A ta pierwsza istota żywa nie wzięła sie znikąd, tylko z poprzednich bytów (nie > ożywionych)... A pierwszy Byt nazywamy Bogiem. A skąd się wziął bóg? Jesli nie musiał się brać znoikąd, to zasada, że wszystko musi mieć rodzica jest złamana, a więc twierdzenie, ze bóg musiał być na początku jest fałszywe. > > Każdy człowiek tworzy sobie swojego własnego boga. > > Jezus pouczył o prawdziwym. Wszystkie religie twierdzą, że mówią prawdę. Są ze sobą sprzeczne. Są tak samo nonsensowne. A człowiek nie ma podstaw, by zdecydować się, zgodnie z regułami logiki, na żadną z nich. Logika wskazuje, że należy zrezygnować ze wszystkich. Ten, kto tego nie robi, jest alogiczny. Alogiczność nigdy nie może być wyżej od logiki. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:54 grgkh napisał: > Zasady, które ja przyjmuję, w mojej wersji, są "mądre". Mądre czyli prawdziwe. Weź pod uwagę, że oprócz twojej wersji istnieją inne wersje, zgodnie z którymi twoje zasady mogą być głupie. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 14:24 oby.watel napisał: > Przecież od zarania dziejów wiadomo, ze seks jest motorem i celem. To nie Bóg, > ale seks zapewnia przetrwanie gatunku. Seks to droga, sposób. Niektóre organizmy żywe obywają się bez niego. Inne "uzywają" go w przedziwny dla mnie sposób. Nie wiem, czy przez to coś tracą, ale przykład modliszki każe mi być ostrożnym w uogólnieniach. > A szansę na przetrwanie maja tylko najsilniejsze jednostki. Nie tylko. Silniejsze od jednostek bywają "organizacje" złożone ze słabeuszy. > Tak więc z punktu widzenia gatunku ludzkiego instytucja małżeństwa > i wierności małżeńskiej to prosta droga do samozagłady. > Już dziś jest tyle uchyleń od normy, że norma staje się odchyleniem. Rodzina w religijnym rozumieniu jej wyższości sprawdzała się na etapie zwierzęcej rozrodczości i produkcji agresywnych bojowników o przetrwanie gatunku. W tej sytuacji religia pomagała w utrzymaniu tradycji i ślepego posłuszeństwa. Tyle że nam dziś to stało się zbędne, a nawet szkodliwe. Jest nas za dużo, a ci, którzy się zgodnie z tamtymi regułami rozmnażają, pozostają mentalnie na poziomie minionych epok. Seks, jako instynktowny mechanizm, nad którym mamy bardzo ograniczoną władzę, przestał spełniać swoją, ewolucyjnie zaprogramowaną funkcję. Stał się narzędziem przyjemności, jedną z relacji międzyludzkich. > Z drugiej strony, drogi grgkh, nie wydaje Ci się dziwne, ze pojedynczy Bóg, > tworząc człowieka na swój obraz i podobieństwo wyposażył go > w oprzyrządowanie w oryginale nie występujące. Bóg bowiem > musi być hermafrodytą, skoro ma - jak powiada Pismo - synów, a nie ma... żony. Patrząc od strony tego boga, jest to kolejna niekonsekwencja wyobrażeń na jego temat. Zabawna. Ale przecież bywali, i nadal bywają, bogowie, którzy mają żony. Taki np. Zeus lub Wisznu... Odpowiedz Link
z2006 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 17:54 grgkh napisał: > > Tak więc z punktu widzenia gatunku ludzkiego instytucja małżeństwa > Rodzina w religijnym rozumieniu jej wyższości sprawdzała się na etapie zwierzęc > ej rozrodczości i produkcji agresywnych bojowników o przetrwanie gatunku. Uwasadnij to. > Patrząc od strony tego boga, jest to kolejna niekonsekwencja wyobrażeń na jego > temat. Nasze podobieństwo do Boga jest podobieństwem duchowym, a nie co do ciała. > > Ale przecież bywali, i nadal bywają, bogowie, którzy mają żony. Taki np. Zeus l > ub Wisznu... > "Wszyscy bogowie pogan są w ogóle niczym." Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 22:23 z2006 napisał: > grgkh napisał: > > Rodzina w religijnym rozumieniu jej wyższości sprawdzała się > > na etapie zwierzęcej rozrodczości i produkcji agresywnych bojowników > > o przetrwanie gatunku. > > Uwasadnij to. W przyrodzie to stały schemat - rodzice chronią swoje potomstwo, by zwiększyć szanse na przetrwanie genów. Dla gatunku ludzkiego przetrwanie genów jest wspomagane przez równoległą ewolucję memów, ludzką kulturę (wiedzę o świecie i technologie). To dobro wspólne. Jego sumaryczna jakość nie ma nic wspólnego z komórką rodzinną. Teraz głównym czynnikiem przetrwania jest już kultura, a organizować sobie w jej obrębie istnienie możemy w dowolny sposób, nie opierając się na anachronicznej, prymitywnej organizacyjnie strukturze. > > Patrząc od strony tego boga, > > jest to kolejna niekonsekwencja wyobrażeń na jego temat. > > Nasze podobieństwo do Boga jest podobieństwem duchowym, a nie co do ciała. Skąd pochodzi Twoja wiedza o boskiej niepoznawalności? Wygłaszasz dogmaty, które nic nie znaczą. > > Ale przecież bywali, i nadal bywają, bogowie, którzy mają żony. > > Taki np. Zeus lub Wisznu... > > > "Wszyscy bogowie pogan są w ogóle niczym." Każda religia pogardliwie pogańskimi nazywa inne religie. To WALKA o władzę między nimi. Twój bóg jest wart dokładnie tyle samo, co inni bogowie - ani niej, ani więcej. Wszyscy oni są wytworami ludzkiej imaginacji. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 04.01.11, 11:42 grgkh napisał: > Seks, jako instynktowny mechanizm, nad którym mamy bardzo ograniczoną władzę, p > rzestał spełniać swoją, ewolucyjnie zaprogramowaną funkcję. Stał się narzędziem > przyjemności, jedną z relacji międzyludzkich. Seks przestał spełniać swoją ewolucynie zaprogramowaną funkcję? To znaczy, że ludzie rozmanżają się już bez seksu? Cholera, a ja tego nie zauważyłem i nadal w procesie rozmnażania stosuję seks. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 00:56 gravedigger1 napisał: > grgkh napisał: > > > Seks, jako instynktowny mechanizm, nad którym mamy bardzo ograniczoną wła > dzę, p > > rzestał spełniać swoją, ewolucyjnie zaprogramowaną funkcję. Stał się narz > ędziem > > przyjemności, jedną z relacji międzyludzkich. > > Seks przestał spełniać swoją ewolucynie zaprogramowaną funkcję? To znaczy, że l > udzie rozmanżają się już bez seksu? Cholera, a ja tego nie zauważyłem i nadal w > procesie rozmnażania stosuję seks. A tak jak niżej: > grgkh napisał: > > > Seks, jako instynktowny mechanizm, nad którym mamy > > bardzo ograniczoną władzę, przestał spełniać swoją, > > ewolucyjnie zaprogramowaną funkcję. Stał się TAKŻE I W DUŻYM STOPNIU > > narzędziem przyjemności, jedną z relacji międzyludzkich. Język potoczny, z właściwymi mu skrótami myślowymi, jest ci całkowicie obcy. Zamiast dopytać, konstruujesz teorie spiskowe. A czy po tym uzupełnieniu zgodzisz się z moją tezą? Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 08:52 grgkh napisał: > > > Seks, jako instynktowny mechanizm, nad którym mamy > > > bardzo ograniczoną władzę, przestał spełniać swoją, > > > ewolucyjnie zaprogramowaną funkcję. Stał się > TAKŻE I W DUŻYM STOPNIU > > > narzędziem przyjemności, jedną z relacji międzyludzkich. > > Język potoczny, z właściwymi mu skrótami myślowymi, jest ci całkowicie obcy. Za > miast dopytać, konstruujesz teorie spiskowe. > > A czy po tym uzupełnieniu zgodzisz się z moją tezą? Nie, nie zgodzę się z twoją tezą, ponieważ nawet w tym uzupełnieniu napisałeś "Seks (...) przestał spełniać swoją, ewolucyjnie zaprogramowaną funkcję." Gdybyś napisał, że seks nadal pełni swoją ewolucyjnie zaprogramowaną funkcję, a oprócz tego pełni obecnie inne funkcje, to wtedy zgodziłbym się z tobą. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:43 Nie jestem drobiazgowy. Jest uzgodnione. Dopytałeś, a ja potwierdziłem, że o to chodzi. Może być w twojej wersji, choć można by napisać jeszcze kilka innych, które znaczyłyby to samo. Ostatecznie wyszło jednak na moje. Znaczenie tej wersji jest takie, jakie miało być. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:56 grgkh napisał: > Nie jestem drobiazgowy. Jest uzgodnione. Dopytałeś, a ja potwierdziłem, że o to > chodzi. Może być w twojej wersji, choć można by napisać jeszcze kilka innych, > które znaczyłyby to samo. Ostatecznie wyszło jednak na moje. Znaczenie tej wers > ji jest takie, jakie miało być. I to jest kwintensencja twoich wypowiedzi - chodzi o to, żeby wyszło na twoje. Dziękuję ci za tak jasne określenie twoich intencji. Odpowiedz Link
kanciasta Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 19:59 grgkh napisał: > Czy małżeństwo nie jest przypadkiem zalegalizowana forma prostytucji? A są jakieś nielegalne formy prostytucji? Zastanawia mnie taka sprawa:i Autor artykułu (a za nim Autor wątku) dochodzą do wniosku, że małżeństwo to forma prostytucji i wygląda na to, że są tym odkryciem bardzo poruszeni, a nawet zniesmaczeni. Niektórzy dyskutanci starają się za wszelką cenę udowodnić, że małżeństwo absolutnie prostytucją nie jest, inni, że może trochę... Wypada więc zadać pytanie: czym (i po co ) powinno być małżeństwo? (Oczywiście rozumiem, że cały czas rozmawiamy na temat tzw małżeństwa cywilnego, abstrahując od małżeństwa jako sakramentu) Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 26.12.10, 23:37 kanciasta napisała: > grgkh napisał: > > > Czy małżeństwo nie jest przypadkiem zalegalizowana forma prostytucji? > > A są jakieś nielegalne formy prostytucji? Przeczytaj moje zdanie jeszcze raz. Twój komentarz świadczy o tym, że je niewłaściwie rozumiesz. > Zastanawia mnie taka sprawa:i Autor artykułu (a za nim Autor wątku) > dochodzą do wniosku, że małżeństwo to forma prostytucji Każdy związek małżeński, w którym istnieje inny (ewentualnie oprócz idealnej miłości), motyw do jego zawarcia można by uważać za taką formę prostytucji. Trochę to naciągany argument, ale nie da się go podważyć. > i wygląda na to, że są tym odkryciem bardzo poruszeni, a nawet zniesmaczeni. Raczej zabawna gra słów. > Niektórzy dyskutanci starają się za wszelką cenę udowodnić, > że małżeństwo absolutnie prostytucją nie jest, inni, że może trochę... Czy Tobie to przeszkadza? Dlaczego? > Wypada więc zadać pytanie: > czym (i po co ) powinno być małżeństwo? Może raczej czym jest. Nie bujajmy za bardzo w idealnych obłokach. Kontrakt z dużym odniesieniem do seksu lub innych "wartości", którego celem - na ogół, w pierwotnej wersji - było przekazanie potomstwu własnych genów i/lub majątku. Nie skupiaj się za bardzo na tym "powinno być", bo ograniczasz ludziom ich wolność. > (Oczywiście rozumiem, że cały czas rozmawiamy na temat tzw małżeństwa cywil > nego, abstrahując od małżeństwa jako sakramentu) Raczej tak. Odpowiedz Link
kanciasta Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 27.12.10, 19:08 grgkh napisał: > Przeczytaj moje zdanie jeszcze raz. Twój komentarz świadczy o tym, że je > niewłaściwie rozumiesz. Ok. To wyjaśnij, proszę, jak należy je rozumieć? Bo jeśli ktoś pisze o zalegalizowanej formie prostytucji, to nie jest od rzeczy spytać o te niezalegalizowane formy. Małżeństwo cywilne jest rodzajem spółki cywilnej, gdzie członkowie (zwani małżonkami) mają określone prawa i obowiązki (których powinni być świadomi, gdy do tej spółki przystępują). Doprawdy nie rozumiem, co ma z tym wspólnego prostytucja. > Każdy związek małżeński, w którym istnieje inny (ewentualnie oprócz > idealnej miłości), motyw do jego zawarcia można by uważać za taką > formę prostytucji. Trochę to naciągany argument, ale nie da się go podważyć. A niby skąd przekonanie, że motywem zawarcia małżeństwa powinna być miłość? W dodatku coś tak nierealnego, jak miłość idealna ? > Czy Tobie to przeszkadza? Dlaczego? A w życiu! Jak zwykle tylko włączam się do ciekawej dyskusji, gdy widzę brak logiki > Może raczej czym jest. Nie bujajmy za bardzo w idealnych obłokach. > Kontrakt z dużym odniesieniem do seksu lub innych "wartości", > którego celem - na ogół, w pierwotnej wersji - było przekazanie > potomstwu własnych genów i/lub majątku. > > Nie skupiaj się za bardzo na tym "powinno być", bo ograniczasz ludziom > ich wolność. No chyba Ty czegoś nie rozumiesz. Jeśli piszesz, że małżeństwo to prostytucja i jasno dajesz do zrozumienia, że nie od zawsze tak myślałeś, to zadałam proste pytanie, czym według Ciebie być powinno. Niczego ani Tobie, ani nikomu, nie mam zamiaru ograniczać. Ciekawa jestem, jak tłumaczysz swoje przekonania na konkretny temat i tyle. Zresztą już wyżej odpowiedziałeś, że Twoim zdaniem motywem do zawarcia małżeństwa (żeby nie było prostytucją) powinna być jakaś miłość idealna. Napisz, na czym opierasz to przekonanie? Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 27.12.10, 23:37 kanciasta napisała: > grgkh napisał: > > > Przeczytaj moje zdanie jeszcze raz. Twój komentarz świadczy o tym, że je > > niewłaściwie rozumiesz. > > Ok. To wyjaśnij, proszę, jak należy je rozumieć? > Bo jeśli ktoś pisze o zalegalizowanej formie prostytucji, > to nie jest od rzeczy spytać o te niezalegalizowane formy. Najpierw ja Ciebie pytam: Czy prostytucja jest zalegalizowana w świetle prawa? > Małżeństwo cywilne jest rodzajem spółki cywilnej, gdzie członkowie (zwani małżo > nkami) mają określone prawa i obowiązki Definicja jest ok. > (których powinni być świadomi, gdy do tej spółki przystępują). Ale po co to tu piszesz? > Doprawdy nie rozumiem, co ma z tym wspólnego prostytucja. Bo małżeństwa często były zawierane (WYŁĄCZNIE!!!) dlatego że przynajmniej jeden z partnerów czuł wielką chuć, a drugi mu odmawiał jej zaspokojenia. Potem, gdy mijał szał uniesień, okazywało się, że nic oprócz tego nie ma. Inny przypadek: gość (częściej jest to on) bierze sobie "reprezentacyjną samicę", a ona się godzi na taką rolę - wiadomo ze chodzi WYŁĄCZNIE O SEKS. Dla mnie jest to sprzedaż swojego ciała czyli coś jakby "prostytucja". Szukać następnych przykładów, czy może jednak znasz trochę życie i sama sobie o nich przypomnisz? > > Każdy związek małżeński, w którym istnieje inny (ewentualnie oprócz > > idealnej miłości), motyw do jego zawarcia można by uważać za taką > > formę prostytucji. > > Trochę to naciągany argument, ale nie da się go podważyć. > > A niby skąd przekonanie, że motywem zawarcia małżeństwa powinna > być miłość? To znaczy nie powinna? A więc jesteś za małżeństwem "z rozsądku"? Dlaczego nie. To bardzo częsty przypadek. Wcale nie twierdzę, że nie zdarza się. Tylko że on właśnie potwierdza moją tezę. > W dodatku coś tak nierealnego, jak miłość idealna ? Nie, nie istnieje. Nawet miłość boga nie jest idealna, bo potrafi nieźle ludziom dopieprzyć. Napisałem tak, by mieć punkt odniesienia, rodzaj granicy, której nigdy nie osiągniemy, ale podkreślający to, że miłość jest zawsze mierna. To zapewne wyraźnie chciałaś tu podkreślić? Ale wróćmy do tematu. Mówisz, że miłości idealnej nie ma. O takiej, która potrafi zawładnąć miłującym bez opamiętania nie wspominasz, a ja do takiej się odnosiłem, bo idealna to także taka, dla której jesteśmy gotowi zrobić dosłownie wszystko. A więc małżeństwo to kontrakt, w którym chodzi o seks, którego skutkiem mają być dzieci. Seks czujemy, a dzieci się poczynają bardzo często z przypadku. Znów mi to pasuje do mojej tezy. > > Czy Tobie to przeszkadza? Dlaczego? > > A w życiu! > Jak zwykle tylko włączam się do ciekawej dyskusji, gdy widzę brak logiki Śmiało, wal dalej, gdzie tu brak logiki? > > Może raczej czym jest. Nie bujajmy za bardzo w idealnych obłokach. > > Kontrakt z dużym odniesieniem do seksu lub innych "wartości", > > którego celem - na ogół, w pierwotnej wersji - było przekazanie > > potomstwu własnych genów i/lub majątku. > > > > Nie skupiaj się za bardzo na tym "powinno być", bo ograniczasz ludziom > > ich wolność. > > No chyba Ty czegoś nie rozumiesz. > Jeśli piszesz, że małżeństwo to prostytucja Nie piszę, że małżeństwo to prostytucja. Zbyt odważnie naciągasz sensy. Widzę tu brak logiki. > i jasno dajesz do zrozumienia, że nie od zawsze tak myślałeś, Tak. To luźne skojarzenie, które rzuciłem, żeby sobie pogawędzić. > to zadałam proste pytanie, czym według Ciebie być powinno. A to już całkiem inna sprawa. Tak jak z miłością idealną. Czym być powinno, to podałaś definicję, a ja się z nią zgodziłem. > Niczego ani Tobie, ani nikomu, nie mam zamiaru ograniczać. Cofnij się w postach i jeszcze raz to uważnie przeczytaj. > Ciekawa jestem, jak tłumaczysz swoje przekonania na konkretny temat i tyle. Handel ciałem. I już. > Zresztą już wyżej odpowiedziałeś, że Twoim zdaniem motywem > do zawarcia małżeństwa (żeby nie było prostytucją) powinna być jakaś > miłość idealna. Niekoniecznie powinna, ale gdyby była, to zarzut prostytucji dałoby się natychmiast oddalić. A tak... Cóż... > Napisz, na czym opierasz to przekonanie? Handel ciałem. I seksem. Na tym. Odpowiedz Link
kanciasta Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 28.12.10, 09:31 grgkh napisał: > Najpierw ja Ciebie pytam: Czy prostytucja jest zalegalizowana w świetle prawa? A nie jest? Ściga się prostytutki albo ich klientów z ramienia prawa? Zdaje się, że mylisz prawo państwowe z dekalogiem i jego pochodnymi. > Bo małżeństwa często były zawierane (WYŁĄCZNIE!!!) dlatego > że przynajmniej jeden z partnerów czuł wielką chuć, a drugi mu odmawiał > jej zaspokojenia. Potem, > gdy mijał szał uniesień, okazywało się, że nic oprócz tego nie ma. No i po to pisałam o potrzebie bycia świadomym praw i obowiązków. A z faktu, że jakiś X okłamał jakąś Y nie wynika nic, co można by rozciągnąć na małżeństwo jako takie. To tak, jakby z faktu, że jakaś pani Z zatrudniła się w szkole jako nauczycielka śpiewu tylko po to, by móc romansować z wuefistą wyciągać wnioski, że szkoła to zalegalizowana forma burdelu > Inny przypadek: gość (częściej jest to on) bierze sobie "reprezentacyjną samicę > ", a ona się godzi na taką rolę - wiadomo ze chodzi WYŁĄCZNIE O SEKS. > Dla mnie jest to sprzedaż swojego ciała czyli coś jakby "prostytucja". No weź nie bądź dziecinny Skąd Ty możesz wiedzieć, o co im naprawdę chodzi i czy zawsze o to samo? Niedawno pięknie pisałeś o różnych wypowiedziach na forach i o tym, że nie należy czyichś wypowiedzi traktować jako niezmienne credo, żeby nie szukać i nie wytykać ewentualnych niespójności, bo człowiek się zmienia (bardzo mi się to spodobało . Czy uważasz, że małżeństwo jest (powinno być) jakimś monolitem motywów/celów? > > A niby skąd przekonanie, że motywem zawarcia małżeństwa powinna > > być miłość? > > To znaczy nie powinna? A więc jesteś za małżeństwem "z rozsądku"? > Dlaczego nie. To bardzo częsty przypadek. Wcale nie twierdzę, że nie > zdarza się. Tylko że on właśnie potwierdza moją tezę. Oj...zaczynasz się gubić. Skąd Ci się wzięła myśl, że małżeństwo "z rozsądku" to małżeństwo bez miłości? Toż człowiek po to ma rozum, żeby kierować się mógł właśnie rozsądkiem, a nie emocjami. Wybacz, ale czasem mam wrażenie, że za dużo jakichś ckliwych romansideł się naczytałeś/naoglądałeś > Ale wróćmy do tematu. Mówisz, że miłości idealnej nie ma. O takiej, która > potrafi zawładnąć miłującym bez opamiętania nie wspominasz, a ja do > takiej się odnosiłem, bo idealna to także taka, dla której jesteśmy gotowi > zrobić dosłownie wszystko. Mylisz miłość z pożądaniem. W pożądaniu chodzi o dobro swoje, o zaspokojeniu swoich własnych potrzeb przy pomocy drugiej osoby. Miłość to pragnienie dobra dla drugiego człowieka i zobowiązanie do czynienia tego dobra samemu (czyli de facto: zobowiązanie, do stawania się coraz lepszym człowiekiem) . A takie gadki w stylu idealna to także taka, dla której jesteśmy gotowi zrobić dosłownie wszystko. są śmieszne. Co to znaczy: wszystko? Zabić też? Okraść kogoś innego, żeby podarować ukochanej/ukochanemu? > A więc małżeństwo to kontrakt, w którym chodzi o seks, którego > skutkiem mają być dzieci. Seks czujemy, a dzieci się poczynają > bardzo często z przypadku. Znów mi to pasuje do mojej tezy. ) Kółko z kwadratem też Ci pasuje na pewno > Nie piszę, że małżeństwo to prostytucja. Zbyt odważnie naciągasz sensy. > Widzę tu brak logiki. A, nie piszesz...w takim razie przepraszam. To jaka w takim razie jest Twoja teza, którą potwierdzasz argumentami w tym wątku? > Niekoniecznie powinna, ale gdyby była, to zarzut prostytucji dałoby się > natychmiast oddalić. A tak... Cóż... Zarzut prostytucji??? Powiedz, dlaczego uważasz, że prostytucja to coś złego? > > > Napisz, na czym opierasz to przekonanie? > > Handel ciałem. I seksem. Na tym. W ogóle handel jest zły? Odpowiedz Link
uffo Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 28.12.10, 10:36 3x TAK legalnej Jawnej Prostytucji! Niech zyja prostytutki (legalne)! Ale jak to rzekl Jezus pewnej prostytutcce przylapanej na cudzolostwie: Idzz i nie grzesz wiecej. Czyli, nie rob tego co robisz potajemnie. Podobno faktem jest iz tam gdzie prostytucja jest jawna i legalna w obliczu prawa, przestepczosc jest znacznie mniejsza. Niemniej w kontekscie historycznym, malzenskim, zwazywszy ze malzenstwa nie mialy wiele wspolnego z emocjami, miloscia, a raczej byly kontraktem biznesowym dwoch rodzin, klanow, etc., majacym na celu wzmocnienie stanu posiadania, kontynuacje statusu spolecznego, kontynuacje wladzy czy majatku poprzez dziedziczemnie, to mozna by sie pokusic o wniosek iz z takiego zniewolenia monogamicznego, zduszenia naturalnych emocjonanych potrzeb, spelnien, wolnosci, rodzila sie utajona prostytucja, a nawet milosne zwiazki na boczku. W dawnych czasach oczywistym bylo iz zwiazki emocjonalne to tylko na boczku, a malzenstwo to czysty biznes rodzinny, a nawet koniecznosc przetrwania. Co do monogamii jako takiej, wydaje sie iz ma ona swoje zrodlo w checi posiadania i przedmiotowego traktowania drugiej osoby, jako wlasnosci zakontraktowanej glejtem i cyrografem. Wszak uczuc oobiecac nie mozna? Nasuwa sie rowniez podejrzenie iz byla to forma zalegalizowania zwiazku patriarchalno-kazirodczego, najprawdopodobniej ojca-wodza wzgledem corek/siostr,etc. Co prawda Jezus nie zalecal malzenstw, a nawet twierdzil iz w Niebie nikt sie nie zeni ani nie wychodziza maz. Zatem z tegoz punktu widzenia, moznaby stwierdzic iz idealem chrzescijanskim jest stan bezmalzenski, stan wolnej milosci. Co oczywiscie kaploni przeinaczyli sobie w celibat i stan kaplanski bezzenny. No i czyz nie stworzyli tym samym pola do dewiacji i utajonej prostytucji? Jesli uslugi seksualne wzamian za pieniadze potraktowac jako prostytucje, to zawieranie kontraktu malzenskiego w celu utrzymania czy tez wzmocnienia statusu materialnego danych rodzin, klanow, dynastii etc., jest niewatpliwie jakas forma prostytucji. Co prawda najlepsza forma utajonej, acz legalnej prostytucji jest polityka. Tutaj zawiera sie rozne malzenstwa, najczesciej krotkotrwale, na czas prosperity. Sam polityk, najczesciej, zonaty (albo mezatka w przypadku polityczki), dzieciaty, daje dupy gdzie sie da, i za ile sie da, doslownie iw przenosni, kazdej przenosni, na okraglo, bezwytchnienia, publicznie, prywatnie, pol na pol i cwierc na cwierc, Obiecanki-ccanki, kazdemu polizac loda albo patrelnie, a potem wyjsc po francusku, na plecach sluzacej, z okrzykiem: 'moje imie jest MILION!!!!'. Miec image mikrowszechswiata, odpowiedzialnego ojca/matrony, ale jednoczesnie mowic ze sie trawke czasem palilo, piwko, wypilo, tu i owdzie bylo, jestsie za a nawet przeciw, i ze kazdy moze cos sobie uszczknac, jakkolwiek nawet jesli do prawdziwej milosci dochodzi, to potem sa same pretensje, najczesciej z powodu zdrady i niewiernosci. Coz, taka natura prostytucji udajacej ekskluzywnosc. Albo malzenstwa udajacego milosc i rozsadek. Co prawda zwiazki oparte na emocjach, na uczuciu milosci, to wynalazek nowozytny w ramach systemu monogamicznego. I wszystko wskazuje na to iz ow ladunek emocjonalny rozsadza sam ow system, niewystarczajacy dla rozwoju indywidualnosci. Wskazuje na torosnaca ilosc rozwodow.Oczywiscie jest wielu ktorzy potrafia sie poswiecac, tlumic swoje pragnienia, ktore zamieniaja sie w cienie, i nazywac to czlowieczenstwem, odpowiedzialnoscia, przezywaniem prawdziwej milosci. Ale jakze inaczej mieliby sie pocieszac? Skoro tyle rzucili na szale, cala radosc zycia. Osobiscieuwazam ze Monogamia i Poligamia to zniewalajace systemy. Tzw. Zwiazki Otwarte sa znacznie ciekawsze,choc wiaza sie z duzym wyzwaniem. Ale przynajmniej pozwalaja czlowiekowi na znacznie bogatsze doswiadczenia, z zachowaniem wolnosci osobistej i bezpieczenstwa, tudziez wspolnotowej wspolodpowiedzialnosci wzgledem potomstwa. Wszak niewazne czy dziecko ma biologicznych rodzicow, lecz zeby bylo wychowywane w milosci i w zdorwych spolecznie strukturach. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 28.12.10, 23:24 kanciasta napisała: > grgkh napisał: > > > Najpierw ja Ciebie pytam: > > Czy prostytucja jest zalegalizowana w świetle prawa? > > A nie jest? Ściga się prostytutki albo ich klientów z ramienia prawa? > Zdaje się, że mylisz prawo państwowe z dekalogiem i jego pochodnymi. Nie pytam, czy jest DOZWOLONA, ale czy jest zalegalizowana, tzn. czy prawo mówi o niej jako o czymś, do czego się jako to prawo odnosi? Nie znam się na tym, ale chętnie skorzystam z Twojej wiedzy prawniczej. Zacytuj coś... > > Bo małżeństwa często były zawierane (WYŁĄCZNIE!!!) dlatego > > że przynajmniej jeden z partnerów czuł wielką chuć, a drugi mu odmawiał > > jej zaspokojenia. Potem, > > gdy mijał szał uniesień, okazywało się, że nic oprócz tego nie ma. > > No i po to pisałam o potrzebie bycia świadomym praw i obowiązków. > A z faktu, że jakiś X okłamał jakąś Y nie wynika nic, co można by rozciągnąć > na małżeństwo jako takie. To tak, jakby z faktu, że jakaś pani Z zatrudniła > się w szkole jako nauczycielka śpiewu tylko po to, by móc romansować > z wuefistą wyciągać wnioski, że szkoła to zalegalizowana forma burdelu A co to ma do tematu wątku? > > Inny przypadek: gość (częściej jest to on) bierze sobie "reprezentacyjną > > samicę", a ona się godzi na taką rolę - wiadomo ze chodzi WYŁĄCZNIE O SEKS. > > Dla mnie jest to sprzedaż swojego ciała czyli coś jakby "prostytucja". > > No weź nie bądź dziecinny > Skąd Ty możesz wiedzieć, o co im naprawdę chodzi i czy zawsze o to samo? Sorry, ale mało roztropnie gadasz. Od razu Ci odpowiadam - a skąd Ty wiesz, że się taki przypadek nie zdarzył? Widzę, że masz spore luki w poznaniu rzeczywistości. Ja znam mnóstwo takich przypadków z literatury. PIĘKNEJ. I tragicznej czasami. > Niedawno pięknie pisałeś o różnych wypowiedziach na forach i o tym, > że nie należy czyichś wypowiedzi traktować jako niezmienne credo, > żeby nie szukać i nie wytykać ewentualnych niespójności, bo człowiek się zmienia > (bardzo mi się to spodobało . A co to ma do tematu wątku? Ale za "pięknie" dziękuję. > Czy uważasz, że małżeństwo jest (powinno być) jakimś monolitem motywów/celów? Nic na ten temat nie uważam. Ja tylko napisałem, że bywają przypadki takich małżeństw, które można by podciągnąć pod pewien rodzaj prostytucji. Czy jakoś tak podobnie. Szczegóły nie są istotne. Chodzi o sens. > > > A niby skąd przekonanie, że motywem zawarcia małżeństwa > > > powinna być miłość? > > > > To znaczy nie powinna? A więc jesteś za małżeństwem "z rozsądku"? > > Dlaczego nie. To bardzo częsty przypadek. Wcale nie twierdzę, że nie > > zdarza się. Tylko że on właśnie potwierdza moją tezę. > > Oj...zaczynasz się gubić. Skąd Ci się wzięła myśl, że małżeństwo "z rozsądku" > to małżeństwo bez miłości? Kobieto (jesteś chyba samicą, czy tak?), przecież tu chodzi o NIEKTÓRE przypadki małżeństw. To Ty musiałabyś udowodnić, ze takie przypadki się NIE ZDARZAJĄ. Wydaje mi się, że chcesz się ze mną trochę poprzekomarzać, i na siłę podtrzymujesz rozmowę. Zgadłem? A nawet jeśli się zgubiłem, to już się znów znalazłem. > Toż człowiek po to ma rozum, żeby kierować > się mógł właśnie rozsądkiem, a nie emocjami. Popadasz w jakieś idealizmy. Ludzie rozum mają teoretycznie, a w tym rozumie czasem są jakieś dziwne reguły działania świata. A nad emocjami to panujemy tak sobie, średnio, jedni lepiej, drugim to słabiej wychodzi. > Wybacz, ale czasem mam wrażenie, że za dużo jakichś ckliwych > romansideł się naczytałeś/naoglądałeś Szybkie wnioski - za szybkie - a ja tutaj mogę przed Tobą grać wiele różnych ról. A Ty i tak mojej prawdziwej osobowości nie poznasz. > > Ale wróćmy do tematu. Mówisz, że miłości idealnej nie ma. > > O takiej, która potrafi zawładnąć miłującym bez opamiętania > > nie wspominasz, a ja do takiej się odnosiłem, bo idealna to > > także taka, dla której jesteśmy gotowi zrobić dosłownie wszystko. > > Mylisz miłość z pożądaniem. > W pożądaniu chodzi o dobro swoje, o zaspokojeniu swoich > własnych potrzeb przy pomocy drugiej osoby. > Miłość to pragnienie dobra dla drugiego człowieka i zobowiązanie do > czynienia tego dobra samemu Mylisz miłość z poświęceniem. Czasem miłość jest źródłem tego drugiego. > (czyli de facto: zobowiązanie, do stawania się coraz lepszym człowiekiem) . Jakaś absolutna recepta na idealnego człowieka? > A takie gadki w stylu idealna to także taka, dla której jesteśmy gotowi > zrobić dosłownie wszystko. są śmieszne. Co to znaczy: wszystko? > Zabić też? Okraść kogoś innego, żeby podarować ukochanej/ukochanemu? Zabić siebie. Też. > > A więc małżeństwo to kontrakt, w którym chodzi o seks, którego > > skutkiem mają być dzieci. Seks czujemy, a dzieci się poczynają > > bardzo często z przypadku. Znów mi to pasuje do mojej tezy. > > ) > Kółko z kwadratem też Ci pasuje na pewno No i zabrakło Ci słów na sensowny komentarz. > > Nie piszę, że małżeństwo to prostytucja. Zbyt odważnie naciągasz sensy. > > Widzę tu brak logiki. > > A, nie piszesz...w takim razie przepraszam. Przyjmuję przeprosiny. > To jaka w takim razie jest Twoja teza, którą potwierdzasz argumentami > w tym wątku? Taka jak w poscie tytułowym. Czy wiesz, gdzie go szukać? > > Niekoniecznie powinna, ale gdyby była, to zarzut prostytucji dałoby się > > natychmiast oddalić. A tak... Cóż... > > Zarzut prostytucji??? > Powiedz, dlaczego uważasz, że prostytucja to coś złego? A czy ja tak mówię? To chyba raczej Ty wyrażałaś się o prostytucji pejoratywnie. > > > Napisz, na czym opierasz to przekonanie? > > > > Handel ciałem. I seksem. Na tym. > > W ogóle handel jest zły? A czy ja to napisałem? Nie. Stwierdzam fakty. I odrzucam mity. I czytuję "Fakty i Mity". Odpowiedz Link
kanciasta Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 29.12.10, 08:05 grgkh napisał: > Nie pytam, czy jest DOZWOLONA, ale czy jest zalegalizowana, > tzn. czy prawo mówi > o niej jako o czymś, do czego się jako to prawo odnosi? Nie znam się na tym, > ale chętnie skorzystam z Twojej wiedzy prawniczej. Zacytuj coś... A czy prawo mówi coś o oddychaniu? W sensie: czy jest zalegalizowane? > Ja tylko napisałem, że bywają przypadki takich małżeństw, które można > by podciągnąć pod pewien rodzaj prostytucji. Czy jakoś tak > podobnie. Szczegóły nie są istotne. Chodzi o sens. Rozumiem. Cała dyskusja więc o kant...Bywają takie, bywają siakie. Myślałam, że chodzi o jakieś uogólnienie, złapanie istoty rzeczy. A tu proszę: chodzi o jakieś wyjątki, które żadnej reguły nie mają potwierdzać Wszystkiego dobrego! Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 29.12.10, 08:59 kanciasta napisała: > A czy prawo mówi coś o oddychaniu? W sensie: czy jest zalegalizowane? Racz zauważyć, że to Ty się ode mnie domagasz precyzowania pewnych domyślnych oczywistości. Mnie to nie jest potrzebne. > > Ja tylko napisałem, że bywają przypadki takich małżeństw, które można > > by podciągnąć pod pewien rodzaj prostytucji. Czy jakoś tak > > podobnie. Szczegóły nie są istotne. Chodzi o sens. > > Rozumiem. Cała dyskusja więc o kant...Bywają takie, bywają siakie. Właśnie o to chodzi, że w przypadku mało precyzyjnych definicji MOŻNA podciągnąć jedno pod drugie i nie daje sie tego podważyć. > Myślałam, że chodzi o jakieś uogólnienie, złapanie istoty rzeczy. Wróć do mojego pierwszego posta - nie pisałem, że to jest równoważność. > A tu proszę: chodzi o jakieś wyjątki, które żadnej reguły nie mają potwierdzać > > > Wszystkiego dobrego! Wzajemnie. Miło było. I wszystkiego dobrego w nowym roku 2011, bo stoi za progiem i zaczyna się nam do drzwi dobijać. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 04.01.11, 11:51 grgkh napisał: > Najpierw ja Ciebie pytam: Czy prostytucja jest zalegalizowana w świetle prawa? Sa takie kraje, w których jest zalegalizowana. > Nie, nie istnieje. Nawet miłość boga nie jest idealna, bo potrafi nieźle lud > ziom dopieprzyć. Jak miłość bog amoże komuś dopieprzyć, skoro coś takiego nie istnieje? Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 01:03 gravedigger1 napisał: > grgkh napisał: > > > Najpierw ja Ciebie pytam: > > Czy prostytucja jest zalegalizowana w świetle prawa? > > Sa takie kraje, w których jest zalegalizowana. I co z tego wynika dla Polski? To nie jest odpowiedź na pytanie. Czy nie umiesz się trzymać tematu? Czy to jest naprawdę za trudne? > > Nie, nie istnieje. > > Nawet miłość boga nie jest idealna, bo potrafi nieźle ludziom dopieprzyć. > > Jak miłość bog amoże komuś dopieprzyć, skoro coś takiego nie istnieje? No właśnie to mówię? Czyż nie jest to dowód na fałszywe wyobrażanie sobie boga? A ponieważ bóg według tej definicji jest niemożliwy, więc bóg NIE ISTNIEJE. Właśnie dowiodłeś jego nieistnienia. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 08:58 grgkh napisał: > I co z tego wynika dla Polski? A gdzie napisałeś, że chodzi o Polskę? > No właśnie to mówię? Czyż nie jest to dowód na fałszywe wyobrażanie sobie boga? > A ponieważ bóg według tej definicji jest niemożliwy, więc bóg NIE ISTNIEJE. > Właśnie dowiodłeś jego nieistnienia. To nie jest dowód na nic poza tym, że twoje wypowiedzi są niekonsekwentne i nielogiczne. Gdzie się da wygłaszasz swoje tezy o nieistnieniu boga, a zarazem piszesz, że miłość boga może nieźle dopieprzyć. To oczywista sprzeczność, moje dziecko. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:45 Możesz się wykręcać, ale to i tak nie zmieni tego, że starasz się udowodnić nieistnienie bogów.. i czasem ci się to udaje.. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:58 grgkh napisał: > Możesz się wykręcać, ale to i tak nie zmieni tego, że starasz się udowodnić nie > istnienie bogów.. i czasem ci się to udaje.. W przeciwieństwie do ciebie, moje dziecko, nie marnuję czasu na udowadnianie lub obalanie istnienia czegoś, co mnie nie interesuje. Odpowiedz Link
gravedigger1 Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 04.01.11, 11:45 grgkh napisał: > Każdy związek małżeński, w którym istnieje inny (ewentualnie oprócz idealnej mi > łości), motyw do jego zawarcia można by uważać za taką formę prostytucji. Troch > ę to naciągany argument, ale nie da się go podważyć. Skoro sam twierdzisz, że to naciągany argument, to nie ma żadnej potrzeby podważania go. Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 01:07 gravedigger1 napisał: > grgkh napisał: > > > Każdy związek małżeński, w którym istnieje inny > > (ewentualnie oprócz idealnej miłości), > > motyw do jego zawarcia można by uważać za taką formę prostytucji. > > Trochę to naciągany argument, ale nie da się go podważyć. > Skoro sam twierdzisz, że to naciągany argument, to nie ma żadnej potrzeby podwa > żania go. I dlatego nie mówię, że TO JEST PROSTYTUCJA (bo nie jest równoważna jej), ale jest to sytuacja, którą można by w pewnych przypadkach uważać jakąś formę prostytucji. I tak mówiłem od początku. Odpowiedz Link
scand Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 11:04 Ba. a czy ktoś się zastanowił nad tym że jeśli M = zalegalizowana(P) to P = niezalegalizowane (M) kobiety z setką ( +/-) mężczyzn ? Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:47 scand napisał: > Ba. a czy ktoś się zastanowił nad tym że jeśli M = zalegalizowana(P) > to P = niezalegalizowane (M) kobiety z setką ( +/-) mężczyzn ? Problem jest ciekawy. Spróbuj go rozwinąć uwzględniając wszystkie możliwe warianty. Obiecuję, że przeczytam to z przyjemnością. Odpowiedz Link
scand Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 10:54 > Czy małżeństwo nie jest przypadkiem zalegalizowana forma prostytucji? Małżeństwo poliandryczne kobiety z setką mężczyzn Odpowiedz Link
grgkh Re: Czy małżeństwo to nie jest prostytucja? 05.01.11, 15:50 scand napisał: > > Czy małżeństwo nie jest przypadkiem zalegalizowana forma prostytucji? > > Małżeństwo poliandryczne kobiety z setką mężczyzn A może tak?... Odpowiedz Link