Dodaj do ulubionych

Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania

22.11.11, 12:15
Po blisko dwu latach walki prawnej, w tym przed Trybunałem Konstytucyjnym, w dniu 25 października 2011 sąd rejestrowy wpisał do ewidencji kolejne symbole Narodowego Odrodzenia Polski: Krzyż Celtycki, Zakaz Pedałowania, Orła w Koronie z Rózgami Liktorskimi, Krzyż i Miecz. Postanowienie jest prawomocne, a zwycięstwo w tej batalii ostateczne.


Wielka radość i "ekspertyza" (pasjonująca lektura!) na stronie Narodowego Odrodzenia Polski.
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 22.11.11, 18:34
      oby.watel napisał:

      > Po blisko dwu latach walki prawnej, w tym przed Trybunałem Konstytucyjnym, w dn
      > iu 25 października 2011 sąd rejestrowy wpisał do ewidencji kolejne symbole Naro
      > dowego Odrodzenia Polski: Krzyż Celtycki, Zakaz Pedałowania, Orła
      > w Koronie z Rózgami Liktorskimi, Krzyż i Miecz. Postanowienie jest prawomocne,
      > a zwycięstwo w tej batalii ostateczne.
      >
      >
      > Wielka radość i "ekspertyza" (pasjonująca lektura!) na stronie Narodowego Odrodzenia Polski.
      >

      Niezły smaczek, czcigodny Obywatelu.

      Gdybym był katolikiem, wypadałoby skomentować: "Boże, widzisz i nie grzmisz".
      Ale nie jestem i w ogóle Boga od Grzmotów nie ma, a prawo-katolicy się napewno radują (najbardziej z tego "zakazu pedałowania").

      Szkoda, że nie zarejestrowali "Hakenkreuza", wszak, jak sama nazwa wskazuje, też "krzyż".

      Kłaniam się nisko.
      • grgkh Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 22.11.11, 21:15
        To pokazuje, jak wiele jest jeszcze do zrobienia z naszą mentalnością narodową. To jest to dziedzictwo chrześcijańskie, na które tak chętnie się powołują religianci.
    • zawszekacperek Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 22.11.11, 21:30
      Takie wielkie zwycięstwo NOP-u a takie małe echo medialno-społeczne.
      Moim skromnym zdaniem to zwycięstwo zasługuje co najmniej na trzydniowe napierdalanie dzwonami we wszystkich kościołach i kaplicach kraju oraz dwunastokrotnym odśpiewaniem Te Deum laudamus.

      Kacperek
      • diabollo Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 22.11.11, 22:21
        zawszekacperek napisał:

        > Takie wielkie zwycięstwo NOP-u a takie małe echo medialno-społeczne.
        > Moim skromnym zdaniem to zwycięstwo zasługuje co najmniej na trzydniowe napierd
        > alanie dzwonami we wszystkich kościołach i kaplicach kraju oraz dwunastokrotnym
        > odśpiewaniem Te Deum laudamus.
        >
        > Kacperek

        Hehehe, no, tak, ale dopiero przy następnych wyborach dzwony i ambony będą znowu napierdalać.

        Cały dowcip polega na tym, że nie wiadomo czy z kato-prawicy śmiać się czy płakać?

        A może olać? Życie wszak toczy się gdzie indziej.

        Kłaniam się nisko.
        • oby.watel Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 22.11.11, 23:22
          Katoprawica to mały pikuś. Duży pikuś to to, że to jest wyrok sądu wydającego werdykt w imieniu Rzeczpospolitej. Warto pamiętać, że niedawno sąd uznał, iż transparenty i okrzyki takie jak: "Europa dla białych, Afryka dla HIV", "Biała siła", "Każdy inny, wszyscy biali" to "opinie mieszczące się w granicach wolności słowa".
          • zawszekacperek Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 23.11.11, 10:43
            Mnie intryguje milczenie milionów polskich chrześcijan na ten werdykt. Gdzie się podziała miłość bliźniego? A może "kolorowi" chrześcijanie rozsiani po całym świecie to chrześcijanie gorszego sortu? Sam już nie wiem.

            Kacperek
            • oby.watel Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 23.11.11, 11:38
              Polscy chrześcijanie przywiązani są do symboli, bez względu na to, co symbolizują. Za to wielce wymowne jest milczenie nowego ministra sprawiedliwości i kompromitowanie się dotychczasowego (dostrzegającego "lukę prawną"). Niektórzy najwyraźniej nie są w stanie dostrzec, że zakaz dyskryminowania stoi w sprzeczności z "zakazem pedałowania" więc żadnej "luki" nie ma.

              Tak czy owak widać olbrzymią, wręcz fundamentalną różnicę między PO i PiS - PO milczy w sprawie tego wyroku godnego IV RP z zupełnie innych pobudek niż PiS.
            • gaika Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 24.11.11, 00:48
              zawszekacperek napisał:

              > A może "kolorowi" chrześcijanie rozsiani po całym
              > świecie to chrześcijanie gorszego sortu? Sam już nie wiem.

              Zaraz tam gorszego. Można żyć w celibacie, a wtedy, według instytucji naziemnej, Bóg spojrzy tak samo łaskawym okiem i na kolorowego chrześcijanina. Kto tego nie rozumie-sam się wyklucza.

              Jakiś tydzień temu wydarzyła się następująca historia: w stolicznym tramwaju (nie mylić z wódką) jechał czarnoskóry student. Przedstawiciel narodu (nie mylić ze społeczeństwem), wyróżniający się gładką fryzurą oraz sportowym strojem, wypowiedział te pełne miłości chrześcijańskiej słowa: „hehe, Hitler cię wsadził do pieca, ale nie dokończył roboty i dlategoś taki czarny”.

              Bo jak wiadomo: tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem.... (i pod znakiem 'zakaz pedałowania' oraz pod innymi znakami też).
              • zawszekacperek Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 24.11.11, 12:25
                Przykra historia. Bardzo przykra. Ale od kogo ma brać przykład ten przedstawiciel narodu (nie mylić z przypadkowym społeczeństwem - kto to ongiś powiedział? Kojarzysz? smile), skoro sam Ojciec Dyrektor puścił podobny tekst pod adresem czarnoskórego brata zakonnego na Jasnej Górze.

                Kacperek
                • gaika Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 24.11.11, 23:25
                  zawszekacperek napisał:

                  > (nie mylić z przypadkowym społeczeństwem - kto to ongiś powied
                  > ział? Kojarzysz? smile),

                  Toż to nie Nowina, że to klasyk przecież.

                  >skoro sam Ojciec Dyrektor puścił podobny tekst pod adrese
                  > m czarnoskórego brata zakonnego na Jasnej Górze.

                  Najważniejsze, że humor w narodzie nie ginie.
                  • zawszekacperek Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 25.11.11, 09:30
                    A i owszem. Tylko dla nielicznych w tym Narodzie to nie Nowina, że rozeźlony lud Warszawy swego czasu obwiesił biskupów Massalskiego i Kossakowskiego na "konopnych lejcach." smile

                    Kacperek
                    gaika napisała:

                    > zawszekacperek napisał:
                    >
                    > > (nie mylić z przypadkowym społeczeństwem - kto to ongiś powied
                    > > ział? Kojarzysz? smile),
                    >
                    > Toż to nie Nowina, że to klasyk przecież.
                    >
                    > >skoro sam Ojciec Dyrektor puścił podobny tekst pod adrese
                    > > m czarnoskórego brata zakonnego na Jasnej Górze.
                    >
                    > Najważniejsze, że humor w narodzie nie ginie.
                    • gaika Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 26.11.11, 00:39
                      zawszekacperek napisał:

                      > A i owszem. Tylko dla nielicznych w tym Narodzie to nie Nowina, że rozeź
                      > lony lud Warszawy swego czasu obwiesił biskupów Massalskiego i Kossakowskiego n
                      > a "konopnych lejcach." smile

                      Dobra Nowina, że Konopie nie służą już do obwieszania, ale wyzwalania.
                      • zawszekacperek Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 26.11.11, 08:05
                        Tu masz rację. Absolutną rację. Wyskoczyłem jak Filip z Konopii. Izwinitie pożałsta. Kacperek durnyj riebionok.

                        Kacperek
                        gaika napisała:

                        > zawszekacperek napisał:
                        >
                        > > A i owszem. Tylko dla nielicznych w tym Narodzie to nie Nowina, że
                        > rozeź
                        > > lony lud Warszawy swego czasu obwiesił biskupów Massalskiego i Kossakowsk
                        > iego n
                        > > a "konopnych lejcach." smile
                        >
                        > Dobra Nowina, że Konopie nie służą już do obwieszania, ale wyzwal
                        > ania.
                        • gaika Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 27.11.11, 00:58
                          zawszekacperek napisał:

                          > Tu masz rację. Absolutną rację. Wyskoczyłem jak Filip z Konopii. Izwinit
                          > ie pożałsta. Kacperek durnyj riebionok.


                          Z Nowin (czyli newsów) została już tylko ta, że za Konopie można być osadzonym.

                          p.s.
                          Rosyjski dubbing w dzisiejszych czasach już tylko dla wtajemniczonych.
                          • zawszekacperek Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 27.11.11, 07:20
                            Aż łzy lecą ciurkiem z żalu, kiedy się pomyśli, że ongiś w tym kraju profesja Konopielki cieszyła się powszechnym społecznym szacunkiem.

                            Kacperek

                            gaika napisała:

                            > zawszekacperek napisał:
                            >
                            > > Tu masz rację. Absolutną rację. Wyskoczyłem jak Filip z Konopii. I
                            > zwinit
                            > > ie pożałsta. Kacperek durnyj riebionok.
                            >
                            >
                            > Z Nowin (czyli newsów) została już tylko ta, że za Konopie można
                            > być osadzonym.
                            >
                            > p.s.
                            > Rosyjski dubbing w dzisiejszych czasach już tylko dla wtajemniczonych.


                            • gaika Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 28.11.11, 01:37
                              zawszekacperek napisał:

                              > Aż łzy lecą ciurkiem z żalu, kiedy się pomyśli, że ongiś w tym kraju profesja
                              > Konopielki cieszyła się powszechnym społecznym szacunkiem.

                              Nie czas wylewać łzy, gdy płoną Konopie.
                              • oby.watel Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 28.11.11, 01:58
                                Płoną, bo są palone na ołtarzu przekonań premiera. Donald płemieł Tusk:Nie będę rzecznikiem legalizacji miękkich narkotyków, koniec i kropka. Jeśli chcecie legalizacji marihuany – wybierzcie innego premiera. (...) Cały czas wprowadzamy zmiany, które pomogą skuteczniej korzystać policji i prokuraturze z pewnego prawnego rozróżnienia. Ja jestem współautorem tej zmiany, ale nie dla tego, bym chciał legalizować te narkotyki. Nikt mnie nie przekona do tego. Walka z dopalaczami to jest często kwestia ratowania dzieciom życia. Naszą intencją nie jest wsadzanie do więzień 40 tys. ludzi. Naszym zadaniem jest zlikwidować działalność dealerów i hurtowników.Już dawno odnotowano dziwną prawidłowość - im kto głupszy, tym go trudniej przekonać do tego, co mówią uczeni, za to z łatwością uwierzy w każdą brednię.
                              • zawszekacperek Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 28.11.11, 09:12


                                Gdyby Marek Hłasko żył, napisałby dla nas: Palcie Konopie każdego dnia

                                Kacperek

                                gaika napisała:

                                > zawszekacperek napisał:
                                >
                                > > Aż łzy lecą ciurkiem z żalu, kiedy się pomyśli, że ongiś w tym kraju pro
                                > fesja
                                > > Konopielki cieszyła się powszechnym społecznym szacunkiem.
                                >
                                > Nie czas wylewać łzy, gdy płoną Konopie.


                                • gaika Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 28.11.11, 23:37
                                  zawszekacperek napisał:


                                  > Gdyby Marek Hłasko żył, napisałby dla nas: Palcie Konopie każdego
                                  > dnia

                                  aż nie stałoby Konopi i niejeden rzuciłby się za Brunonem palić Pa(ryż)
                                  • zawszekacperek Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 29.11.11, 09:22
                                    Z wyjątkiem fanów Konopnickiej. I wówczas byłby Dym u nas w kraju.

                                    Kacperek
                                    • gaika Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 01.12.11, 21:20
                                      A gdy Dym opadnie, popiół tylko zostanie i zamęt (z Konopi i przez Konopie).
    • grzespelc Re: Bezmiar wymiaru zakazu pedałowania 23.11.11, 22:57
      > Wielka radość i "ekspertyza" (pasjonująca lektura!) na stronie Narodowego Odrodzenia Polski.

      NOP faktycznie pasjonująca. Niezbity dowód znanego od pokoleń faktu, że od zwykłej głupoty gorsza może być tylko głupota uczona.
    • gumpel Ciekawostka 24.11.11, 10:48
      https://www.nop.org.pl/old_www/galeria/304/Ozon_nop.jpg

      www.gaylife.pl/artykul.php?id=1459


      G.
      • oby.watel Re: Ciekawostka 24.11.11, 13:38
        Zaiste ciekawostka. Równie wielką ciekawostką, jeśli nie większą, są poglądy Grzegorza Hajdarowicza wydającego Przekrój i Ówarzam rze. Niewątpliwie dzięki wydawaniu tak dwóch różnych tytułów będzie łatwiej w razie czego - w zależności od potrzeb - znaleźć "ciekawostkę"
    • kora3 A mnie całkiem na serio zastanawia CO 26.11.11, 09:54
      jest przyczyną homofobii. Mozna by się pokusić o proste stwierdzenie - ograniczenie religią, ale to wg mnie przyczyna tylko posrednia co do istoty.
      Z obserwacji, rozmów z ludźmi na temat i lektury forów wynika, ze homofobne osoby nie potrafią podać logicznego powodu, dla którego są wrogo nastawione do homo. Zwykle pojawia sie argumentacja, że "to nienaturalne i się z tym obnoszą", która też nijak ma się do rzeczywistosci. Na obecny stan nauki homoseksualizm jest jak najbardziej naturalnym zjawiskiem smile Świadczy o tym choćby jego istnienie od zarania człowieczeństwa oraz zblizony odsetek przedstawicieli tej orientacji seksualnej w populacjach. Co do "obnoszenia się" - to doprawdy trudno zarzucić homo, ze "obnoszą się" bardziej niż hetero, nawet właczając w to parady miłoscismile A wg homofobów "obnoszeniem się" jest już otwarte mówienie o swej orientacji, czy niewinne nieukrywanie jej. Zatem "obnosi się" gej mówiący o swoim zwiazku z partnerem dokładnie tak samo, jak kobieta/mezczyzna opowiadajacy o swoim zwiazku z osobą odmiennej niż własna płećsmile podobnie trzymanie sie za rece to przeczież zadna seksualna czynnosc mogąca w kimś budzić skojarzenie z takim czy innym stosunkiem seksualnym, a jednak trzymanie się za rece gejó wzbudza sensację, a heteryków, a takze o dziwo lesbijek - nie. smile

      Choćby nie wiem jak homofobi usiłowali tłumaczyć swe nastawienie czymś innym, niż włąsne zainteresowanie seksem innych i to seksem, który budzi w nich podobno obrzydzenie, nie ma innego wytłumaczeniasmile - po prostu wychodzi na to, że kojarza ludzi zawsze z czynnoscią seksualną, nawet w sytuacji, gdy obiektywnie nic seksualnego się nie dzieje. Wówczas włącza im się wyobraźnia najwyraźniej o czym dobitnie świadczy ten znak smile

      I ta wyobraźnia jest CHORA. Tak, chora. Bo normalnie funkcjonujący seksualnie człowiek nie łączy ludzi w sytuacjach aseksualnych z seksem. No chyba, że mowa o kimś kto podoba sie komuś i działa na wyobraźnię. Ale w innych przypadkach? Ilu z nas rozmawiajac z załozmy panią z banku i widzac na jej palcu obrączkę (znak ze ma meza, na pewno jest to facet) wyobraza nsobie w jaki sposób pani ta z tym mezem się kocha? No ilu? Ilu wyobraza sobie w takich sytuacjach motorniczego w tramwaju, pana ze stacji bezynowej, kasjerkę w superze itd?
      No raczej nikt normalny smile Kto mógłby mieć jakies takie skojarzenia? Osoba niezaspokojona seksualnie, nadpobudliwa itp.

      U homofobów myslenie o tym, jak rozmówca uprawia seks pojawia sie zaraz po uzyskaniu informacji o orientacji tegoż, albo powzieciu o niej przekonania. Zaraz pojawiaja opowiesci o obrzydzeniu, jaki budzi w nich MYSL o seksie analnym itd. Pytanie po co skupiac mysli, na czymś co jest dla człowieka obrzydliwe?
      Inna sprawa, gdy taki obraz bije po oczach, z ekranu tv, w realu. Ale wyobrazać sobie coś, co budzi w człowieku z załozenia obrzydzenie jest, przyznacie, nienormalne. Normalnie człowiek odpycha od siebie takie obrazy, czy skojarzenia, a nie pielegnuje. Np. ludzie, którzy mieli okazję widzieć rzeźnię, czuć zapach, jaki wydzielają nieobrobione jeszcze ubite zwierzaki, czesto na jakiś czas rezygnują z jedzenia miesa, bo obraz do nich jakby wraca (ale to normalne, bo widzieli), potem wszelako udaje im się odsuwać od siebie te wspomnienia i jesli na stałe przestają jesc mieso, to nie z powodu obrzydzenia, tylko z powodu przemyslenia pewnych rzeczy. W kazdym razie na pewno przywoływanie wzbudzajacych obrzydzenie wspomnień, czy tym bardziej wyobrazeń, nie jest normalne, ani zdrowe smile

      A jednak ci ludzie to robią i choć udają, ze jest inaczej, tak naprawde chodzi im tylko i wyłącznie o sposób w jaki znienawidzeni przez nich geje uprawiają seks. Les budzą znacznie mniejsze emocjesmile pewnie dlatego, że technicznie sposoby w jaki kochają sie lesbijki wykorzystuje w swoim łózku wiekszosć heterykówsmile w kazdym razie wiecej, niż tych, którzy mają okazję uprawiac heterycki seks analny. No i poza tym całkiem sporą grupę hetero mzwyczajnie kręci mysl o seksie z wiecej niż jedną partnerką, a i u pań fantazja tego typu, czasem realizowana, a czasem nie - nie nalezy do rzadkoscismile

      Tak czy owak - homofobiczne osoby są zwyczajnie niebezpieczne wg mnie. Ktoś kto celowo wzbudza w sobie obrzydzenie, wyobraza sobie sceny seksualne, które go wprawiaja w taki stan, nie moze być normalny. I pisze to bez złosliwosci.

      Pytanie co jest podłożem takiego zboczenia? Homofobów jest zbyt wielu, żeby mozna było załozyć, ze wszyscy padli kiedyś ofiarą molestowania przez geja. Niemozliwe też, że wszystkie homofobiczne kobiety doznały kiedyś zawodu miłosnego, gdy okazało sie ze ich obiekty uczuć mają chłopakasmile Wiec jakiś tam obiektywny powód niecheci odpada. Co zatem moze być powodem? Sądzę, że w przypadku homofobów katolickich (a tych jest najwiecej) cechujące to srodowisko niezdrowe zainteresowanie seksem. Przez sporą czesc życia siłą rzeczy - seksem innych ludzi. Włąsny jest bowiem ograniczany do po ślubie i z załozenia tylko z jedną osobą, a sądzac po tym, z jakimi problemami takiej natury zwracają się katolicy do o. K. Knotza, także w małzeństwie katolickim nierzadko ten seks jest naprawde nafaszerowany zahamowaniami i lękami o jakich się innym ludziom nie śniło.

      W btej sytuacji pozostaje fantazjowanie ...Ale ono przecie też jest złe, wiec jedynym sposobem "moralnego" fantazjowania i gadania o tym, jest postawa potępienna wobec seksu innych (niekoniecznie gejowskiego zresztą). To pozwala na dobre samopoczucie przed samym sobą "przecież nie fantazjuję o tym, tylko wyobrazam sobie, zeby wzbudzić szczere obrzydzenie" ...Zal w sumie tych ludzi... JAkze ubogie musza mieć włąsne życie seksualne, że skupiają się na cudzym ....
      • grgkh Re: A mnie całkiem na serio zastanawia CO 27.11.11, 17:02
        Korciu...

        Wyobraź sobie, że człowiek rodzi się bez ŻADNYCH uprzedzeń tego typu. W zależności od geografii i epoki, panujących tam i wtedy poglądów, ludzie są kształtowani.

        A komu i dlaczego zależy na tym, by w niektórych z jnas wywoływac niechęć do innych? Albo inaczej, dlaczego pewien lokalny schemat myślowy wygrywa, a inne przegrywają?

        Cała sprawa w ewolucji idei (memów, mempleksów) i władzy, która z tego wynika. Kto ma władzę, ten może eksploatować tych, których udało mu się okiełznać. I ten MUSI wygrać. Wygrywa on, jego organizacja, jego system propagandowy, jego metody ogłupienia, jego zdolność do odwołania się do naszych najprymitywniejszych instynktów - wskazać wroga i przestawić myślenie tłumu na chęć walki z nim. Taki tłum staje sie posłuszny, a przy okazji dostanie jakiś ochłap kosztem tych, których uda się wykluczyć i pokonać. Zasiana nienawiść zajmuje przestrzeń myślową, a podlegający jej przestaje myśleć dlaczego jest mu nienajlepiej. Bo widzi wroga.

        Ludziom, którzy są podatni na manipulację, którzy nie wierzą we własne możliwości myślowe, którzy odwołują się do autorytetów i którzy zostali wytresowani tak, by takimi być, wciska się idee, które stają się ich celem życia. I są to idee pobudzające do walki, a nie humanitarne, współistnienia i równego traktowania.

        A homofobia jest jedną z bardzo wielu. W tym przypadku jest to odprysk zainteresowania lokalnej religii seksem. Seks jest bardzo ważną funkcją naszego życia i dlatego nie ma takiej religii (jako ideologii władzy), która by się do niego nie próbowała odnosić.
        • zawszekacperek Re: A mnie całkiem na serio zastanawia CO 27.11.11, 17:54
          grgkh napisał:
          Cała sprawa w ewolucji idei (memów, mempleksów) i władzy, która z tego wynika. Kto ma władzę, ten może eksploatować tych, których udało mu się okiełznać. I ten MUSI wygrać. Wygrywa on, jego organizacja, jego system propagandowy, jego metody ogłupienia, jego zdolność do odwołania się do naszych najprymitywniejszych instynktów - wskazać wroga i przestawić myślenie tłumu na chęć walki z nim. Tak i tłum staje sie posłuszny, a przy okazji dostanie jakiś ochłap kosztem tych, k tórych uda się wykluczyć i pokonać. Zasiana nienawiść zajmuje przestrzeń myślow ą, a podlegający jej przestaje myśleć dlaczego jest mu nienajlepiej. Bo widzi w
          roga.


          Słuszne i trafne spostrzeżenie. Tyczy się ono nie tylko religii ale i także ideologii politycznych.
          12 analfabetom spodobały się "idee" głoszące miłość bliźniego, rozkoszne życie wieczne etc. Zaczęli je więc rozgłaszać. Wtedy pojawiła się garstka "umnych" i zwietrzyła w tym świetny interes. Zawłaszczyła sobie te idee i ciągnie zyski do dnia dzisiejszego.
          Podobnie rzecz się miała z Solidarnością w Polsce. Ponad 10 milionów analfabetów "ideologicznych" uwierzyło w równość, sprawiedliwość etc. Garstka szczwanych wyjadaczy politycznych skanalizowała ich entuzjazm i pokazała tym "politycznym inalfabetom - idiotom" faka. Niejeden z tych analfabetów dałby sobie dzisiaj odrąbać palce, którymi pokazywał "V".
          Prawa natury są bezwzględne. Idiota zawsze cieszy się ochłapem, który mu przypadnie w udziale. I to dotyczy każdej sfery życia społecznego.

          Kacperek

          • oby.watel Re: A mnie całkiem na serio zastanawia CO 28.11.11, 08:34
            Bardzo daleko idąca analogia. Tak daleko, że zaszła na manowce. Każde stado potrzebuje przywódcy. Bez tego, który - jak to zgrabnie ująłeś - dałby sobie odrąbać palce 10 milionów siedziałoby w domach i nie kiwnęło palcem. To co piszesz jest taka samą bzdurą jak na przykład to, że ojciec jest swoim własnym synem, a matki niet...
        • kora3 Re: A mnie całkiem na serio zastanawia CO 27.11.11, 19:27
          Moze protekcjonalizm wyszedł ci przypadkiem drogi Grgkh smile, wle wyobraź sobie, ze nie musze sobie wyobrazać, że nikt nie rodzi sie z uprzedzeniemai, bo to wiem smile

          Cały Twój wywód jest przy tym z pewnoscią bardzo ciekawy, acz w moim osobistym odczuciu - mało odkrywczy, ale nie na temat.
          Co nie znaczy, że nie miałeś prawa napisac, po prostu nijak ma się do mego wywodusmile\
          • kora3 za wczesnie dałam enter 27.11.11, 19:41
            sorry...

            wszystko o czym piszxesz jest prawdą, tylko nadal nie wyjasnia, dlaczego niektórych katolików tak strasznie zajmuje wyobrazanie sobie seksu , który ich podobno brzydzi.

            Powiem szczerze, ze mnie to interesuje takze z ze tak powiem osobistego punktu widzenia. Otóż seks analny (w wykonaniu włąsnym) nie wzbudza we mnie pozytywnych emocji i na pewno nikt by mnie na taki nie namówił. Ale rozmawiajac z ludźmi, konkretnie facetami o homoorientacji nie zastanawiam się w jaki sposób rozładowują napięcie seksualne, ani tym bardziej nie wyobrzam sobie tego. Wnosze stad, ze samo ze tak powiem niezachwycenie sie seksem analnym nie jest zaraz powodem do wnikliwej analizy w wyobraźni współzycia innych. Czy powodem do niej jest sfera religijna? No na pewno nie, bo religia nie nakazuje tym ludziom wyobreazac sobie, ani wzbudzać w sobie obrzydzenia, a tylko uznawać za grzech i nie praktykować.
            • zawszekacperek Re: Wydaje 27.11.11, 20:41
              misiesmile,
              że odpowiedzią na Twoje b. ciekawe pytanie mogłoby być przyjrzenie się funkcjonowaniu fenomenu stereotypu w leniwym umyśle.
              W przyrodzie jest już tak, że wszelkie byty kochają entropię. smile Jest ona miarą stopnia nieuporządkowania układu. Leniwe umysły wolą stan nieuporządkowany i dlatego karmią się stereotypami i ulegają manipulacji zewnętrznej. Mówiąc po ludzku: myślenie boli. Stąd też ta moim zdaniem niezdrowa skłonność do analizy sfery seksualnej drugiego człowieka w prymitywnych leniwych umysłach.

              Kacperek
              • grgkh Wydajesz misie? Polarne? 27.11.11, 23:14
                zawszekacperek napisał:

                > Re: Wydaje misiesmile,
                > że odpowiedzią na Twoje b. ciekawe pytanie mogłoby być przyjrzenie się funkcjo
                > nowaniu fenomenu stereotypu w leniwym umyśle.
                > W przyrodzie jest już tak, że wszelkie byty kochają entropię. smile Jest ona miar
                > ą stopnia nieuporządkowania układu. Leniwe umysły wolą stan nieuporządkowany i
                > dlatego karmią się stereotypami i ulegają manipulacji zewnętrznej. Mówiąc po lu
                > dzku: myślenie boli. Stąd też ta moim zdaniem niezdrowa skłonność do analizy sf
                > ery seksualnej drugiego człowieka w prymitywnych leniwych umysłach.
                >
                > Kacperek

                Wszystko zaczyna się od tego, że najpierw jesteśmy dziećmi. Dzieci MUSZĄ przyjmować na wiarę od uczących je świata dorosłych praktycznie wszystko. Nawet jeśli to jest bezsensowne. Ale taka jest hierarchia i już. Człowiek jako gatunek jest ciekawy i nafaszerowany wątpieniem. To też cecha gatunkowa.

                Gdy rośniemy, dążymy do usamodzielnienie się w myśleniu, do niezależności, ale ci, którzy chcieliby nami rządzić jak dziećmi, będą się starali uczynić nas na zawsze infantylnymi. Tak czyni religia jako system. Bóg jest najwyższym i niepodważalnym autorytetem. Jego urzędasy udają, że mają z nim dobre układy i na nich ten autorytet spływa.

                Nie chcę pokazywać palcami, ale ci, o których wspominasz, dostali się kiedyś w tryby maszyny mielącej usamodzielnianie się od stereotypów. Nie wyszło im to. Pozostali na etapie... wiadomo... dziecko to nic strasznego, ale dziecko jako dorosły, to niewesoła perspektywa. I podkreślam, że mówię to ogólnie, nie o jakimś konkretnym przypadku konkretnej osoby. Gdzieżbym śmiał?

                OK, wsadziłem kij w mrowisko. Zaraz się zacznie... Zmykam...
            • grgkh Re: za wczesnie dałam enter 27.11.11, 21:58
              kora3 napisała:

              > sorry...
              >
              > wszystko o czym piszxesz jest prawdą, tylko nadal nie wyjasnia, dlaczego niektó
              > rych katolików tak strasznie zajmuje wyobrazanie sobie seksu , który ich podobn
              > o brzydzi.

              Przecie żem Ci to czarno na białym napisał... Spróbuję rozwinąć, choc możesz mi zarzucic błąkanie sie po manowcach. Ale niech będzie, zaryzykuję.

              Jesteśmy programowalnymi automatami, których jedynym celem istnienia jest zebranie informacji o świecie, przetworzenie jej i przekazanie dalej. Rodzimy się i umieramy jedynie jako te automaty. Przypomnę Ci coś, o czym wiesz - wolna wola to ułuda. Zero. Nie istnieje.

              Sytuacja, w której te automaty zaczynają ze sobą współpracować daje im fory.
              Część wspólnoty (religijno-plemiennej), ta najbardziej zmanipulowana (zaprogramowana pod kątem np. seksu), przestaje dbać o swoje dobro (luksus itp) i realizuje wmanipulowane (zaprogramowane na odroczenie korzyści po śmierci) dobro grupowe (teraz musimy ZWYCIĘŻYĆ!!!)...

              No i dlaczego właśnie seks? Bodźce seksualne są bardzo silne. Muszą takie być, bo rozmnożenie się nosicieli, to sukces informacji, którą one niosą. Ulokowane są u podstawy hierarchii bodźców, wpływów... Kto nimi zasteruje, ten osiągnie większą skuteczność w rozmnożeniu nosicieli, a ilość nosicieli przekłada się na sukces danej grupy memów, które się replikują w tej grupie, przekłada się to na władzę. Dlatego religie sięgają po seks. Chcą przejąć nad nim kontrolę, kontrolę nad tym, co jest ważne ze względu na samą naturę działającą nieświadomie (ale skutecznie).

              U człowieka, w obecności odkrycia przez przyrodę świadomosci, są dwa mechanizmy - agresja vs. stymulowana do masimum rozrodczość. One napedzały bardzo mocno ewolucję naszego gatunku. Urodzić jak najwięcej dzieci, a potomstwo poddać najsilniejszej z mozliwych, wewnątrzgatunkowej agresji. Co ocaleje z tej hekatomby, to bedzie doskonalsze od tego, co zginęło.

              Religia odegrała w tym procesie wielką rolę. Sterowała - m.in. - napedznaniem seksualności, ale tylko takiej, która była zgodna z tym trendem: pewnie dlatego homoseksualizm, jako trwoniacy energie seksualna i nie dajacy pożądanego skutku (max. dzieci do zarażenia religijnym mempleksem) zasłuzył sobie na potępienie.

              I jak idzie Ci teraz wyobrażanie sobie?

              > Powiem szczerze, ze mnie to interesuje takze z ze tak powiem osobistego punktu
              > widzenia. Otóż seks analny (w wykonaniu włąsnym) nie wzbudza we mnie pozytywnyc
              > h emocji i na pewno nikt by mnie na taki nie namówił.

              Seks analny to pewnego rodzaju "sztuka". To inność od codziennej monotonii. Nie każda sztuka nam się podoba. Żeby osiagać radość z kontaktu ze sztuką tworzoną osobiscie, trzeba osiagnąć jakąś tam biegłość. To też naturalne mechanizmy.

              Ze sztuka jest tak, ze nikt nikogo nie zmusza. I nie powinien.

              > Ale rozmawiajac z ludźmi,
              > konkretnie facetami o homoorientacji nie zastanawiam się w jaki sposób rozłado
              > wują napięcie seksualne, ani tym bardziej nie wyobrzam sobie tego.

              Nie jesteś facetem. Nie męcz się niepotrzebnie. smile Raczej wyobraź sobie relacje między lesbijkami. To w Twoim przypadku moze miec sens.

              > Wnosze stad,
              > ze samo ze tak powiem niezachwycenie sie seksem analnym nie jest zaraz powodem
              > do wnikliwej analizy w wyobraźni współzycia innych.

              A czy geje MUSZĄ uprawiać seks analny? Nie muszą. A niektóre pary hetero ten rodzaj seksu bardzo lubią.

              > Czy powodem do niej jest sfera religijna?

              Nie sądzę. Pruderia oficjalnie rekomendowana nie przekłada się 1:1 na relacje osobiste.

              > No na pewno nie, bo religia nie nakazuje tym ludziom wyobreazac
              > sobie, ani wzbudzać w sobie obrzydzenia, a tylko uznawać za grzech i nie prak
              > tykować.

              Wprost przeciwnie. Religia robi bardzo dużo, aby wzbudzić w nas odczucia, które nas wychowają tak, jak jej to ma sprzyjać.
            • oby.watel Ach ten sex... 29.11.11, 11:46
              kora3 napisała:

              Otóż seks analny (w wykonaniu włąsnym) nie wzbudza we mnie pozytywnyc
              > h emocji i na pewno nikt by mnie na taki nie namówił.

              Seks analny to - jak wiadomo - domena analchistów.
              • kora3 Re: Ach ten sex... 29.11.11, 14:40
                hehe dobre smile

                myslę, ze niewielu "łobrzydzonych" homofobów zdaje sobie sprawę, że taki seks staje się corazz bardziej popularny wsród młodzieży (z róznych przyczyn) - mam na mysli kontakty seksualne czysto hetero.
                • oby.watel Re: Ach ten sex... 29.11.11, 17:49
                  Oni ewidentnie maja z tym problem. Jeśli nie są dewiantami, to na pewno frustratami, z zaburzoną strefą seksualną. Pamiętam z dzieciństwa, jak ksiądz opowiadał o panu bogu, który coś zrobił Marii i Maria zaszła po czym poczęła. Czego dowiedzieliśmy się na lekcji o matce boskiej? Ksiądz rozwodził się nad przymiotami jej charakteru? Mądrością? Miłością? Skąd! Dowiedzieliśmy się, że była dziewicą! Od starszych kolegów wiedzieliśmy, że nie należy pytać księdza co to jest dziewica.

                  Podobnie jest dziś, z tą różnicą, że dziecko wstuka słowo "dziewica" do googla, poogląda sobie obrazki i już będzie wiedziało. Przy okazji dowie się jak się tego cienkiego fałdu błony śluzowej u wejścia do pochwy pozbyć. Przy okazji dowie się o grach i zabawach kółka różańcowego. CytatJedną z najnowszych gier gimnazjaliści nazwali „wymiękasz”. Zasady gry są bardzo proste. Dziewczyna lub chłopak losują dla siebie osobę do pary i stają w bieliźnie naprzeciwko siebie. Zabawa polega na dotykaniu poszczególnych części ciała. Zaczyna się od górnych partii. Na przykład chłopak dotyka włosów i pyta czy dziewczyna już wymięka, czyli czy rezygnuje. Jeśli nie, dotykający posuwa się dalej. Następnie dotyka ust, chwyta za dłonie, potem za ramiona, a następnie za brzuch. I wtedy wiadomo już, że kolejnym ruchem będzie chwyt za piersi lub położenie ręki między nogami. Jeśli dziewczyna stwierdzi, że na tym etapie wymięka, to przegrywa. Niektórzy urozmaicają zabawę zdejmując bieliznę.Albo słoneczko CytatTutaj potrzeba chociaż osiem osób - czterech dziewczyn i tyle samo chłopaków. Dziewczyny kładą się nago na podłodze z rozłożonymi nogami. Naokoło nich stają rozebrani chłopcy. Na hasło „start”, każdy z nich uprawia przez około pół minuty seks z dziewczyną leżącą naprzeciwko. Po tym czasie następuje zmiana. Chłopaki wymieniają się partnerkami. Przegrywa ten, który pierwszy osiągnie wytrysk. Zdecydowanie łatwiej bawi się w to po alkoholu, bo znikają bariery.
                  • kora3 Re: Ach ten sex... 30.11.11, 10:20
                    wiesz, ja myslę, ze trofeum dziewictwa bóstwa było ważne w wielu wierzeniach. Podobnie, jak trofeum płodnosci. Zwróc uwagę, że w pogańskich kulturach dziewictwa wymagało się od np. kapłanek róznorakich. W obecnych czasach kult dziewictwa przetrwał w zasadzie tylko u muzułmanów. Współczenemu meżczyźnie nie zalezy już na dziewictwie kandydatki na partnerkę życiową, na ogół oczywiscie.

                    Ale w czasach życia Jezusa dziewictwo było u Żydów wartoscią tak duzą, że matka Boiga mogłą być tylko dziewicą. Myślę, że mało młodych ludzi ma problem z tym, jak to mozliwe, by kobieta, która urodziła dziecko pozostała dziewicą. Przy porodzie SN a tak urodziła Miriam Jezusa nie ejst to w zasadzie mozliwesmile choć mozliwe jest, by kobieta fizjologicznie bedąca dziewicą (posiadająca błonę dziewicza nadal) zaszła w ciąże. Sporo zalezy tu od budowy tejże błody, a jest to cecha osobnicza. Poród siłąmi natury z pewnoscia taką "dziewicę" pozbawi błonkismile Rzecz w tym, że dziewictwo Maryi nie miało charakteru fizjologicznego (w kazdym razie po porodzie). Nie szło tu o błonę, a o niepodejmowanie współzycia. Ale to wszystko zapewne wiesz, tak napisałam, troszkę OT.

                    Oczywiscie zapłodnienie metodą "na Ducha Świetego" nie jest fizjologicznie mozliwe i jak pamietam na katechezie nikt nie nauczał i chyba nie naucza, ze jestsmile Co wiecej - katecheci zawsze podkreslają, ze jest to jedyny taki przypadek w dziejach ludzkoscismile i ma charakter nieprawdopodobnego cudusmile Na tym polega WIARA, że się informacje o takiuch CUDACH przyjmuje.

                    Co do tych zabaw - no cóż. Mam mocno mieszane uczucia. Nie co do wartosci tychze, tylko co do prawdziwosci tych opisów i skali zjawiska.

                    Nie, nie żebym chowała głowe w piasek ni a priori brała to za ściemę, ale ....
                    Sama w pewnym wieku doswiadczałam nie takich opowieści smile całkiem poniekąd sugestywnie podawanychsmile Miałam w klasie w szkole sredniej samych kolegów, a ci b. lubili w pewnym wieku opowiesci o swoich seksualnych podbojachsmile
                    Do dziś pamiętam uroczą opowiesc kolegi cieszacego się u dziewczyn sporym powodzeniem, jak to na wycieczce klasowej zabawiał się az trzema laskami z liceum medycznego, z którego całą klasa pojechałą na te wycieczkę razem z moją klasą. JA byłam chora, wiec nie pojechałam, ale relację mi zdawanosmile No i było m.in. o tym, jak ten kolega spedził upojne 2 nocki w towarzystwie tychże 3 lasek w konfiguracjach róznychsmile
                    Tak się złożyło, ze jakiś rok później tenze kolega z wzajemnoscią zadurzył się w mej jedynej ówczesnie damskiej przyjaciółce i stali się parąsmile Po pewnym czasie kolexzanka dojrzała do utraty dziewictwa. No i ... wiesz, kobiety/dziewczyny też gadają o seksiesmile Dowiedziałam się, że kolega nijakiego doswiadczenia nie posiadał smile i nic w tym złego zresztą, ale w kontekscie jego opowiesci ...dodam, ze naprawde miał powodzenie, wiec mozna było uwierzyć, ze trzy laski z medyka poleciały nań na wycieczce smile

                    Stąd jestem dosc zdystansowana do takich opowiesci, nierzadko bedącymi tzw. urban legend smile i obliczonymi na szok otoczenia, w który to szok, wiem to takze po sobie, tylko na innym polu, młodzi ludzie w pewnym wieku lubią to otoczenie wprawiaćsmile

                    Dystans nie oznacza tu całkowitej negacji, zeby jasnosc była. Oznacza podejscie ostrożne co do wiary w takie rzeczy bez dowodusmile
                    • oby.watel Re: Ach ten sex... 30.11.11, 11:01
                      Nie wiem jaką dziewiczość ma na myśli kościół. Obawiam się - mając na względzie stosunek do kobiet - że tylko tę jedyną. Tak czy owak matka pięciu chłopców (Jezusa, Jakuba, Józefa, Judy i Szymona) oraz kilku córek nie mogła być dziewicą w żadnym aspekcie. Poza tym od nikogo nie dowiesz się niczego więcej o Marii ponad to, że była dziewicą. Dziewicą była. No była dziewicą....
                      • kora3 Re: Ach ten sex... 01.12.11, 07:12
                        Wiesz, no pojecie dziewictwa funkcjonowało także poza chrzescijaństwem i poza nawet judaizmem i islamem, w kulturach takze pogańskich. Mysle , ze wynika to z ze tak powiem fizjologii kobiety smile
                        "prawictwo" faceta jest fizjologicznie niesprawdzalnesmile, natomiast kobiety, na ogół, owszemsmile niczatem dziwnego, że niektóre kultury czyniły z niego coś waznego, czy mistycznego.

                        Co do Miriam, to nie przesadzaj - informacja ze była dziewicą wcale nie jest jedyną o niej. Wiadomo kto był jej rodzicami, wiadomo ze ze pochodziła z rodu Dawida i była bardzo pobożną Żydówką. Fakt, ze w momencie zwiastowania była dziewicą nikogo nie powinien dziwićsmile Wówczas niepodobna było, by przyzwoita dziewczyna nie mająca jeszcze meza nią nie byłasmile
                        A kiedy Miriam odwiedził anioł dopiero wszak szykowała się do slubu z Józefem.

                        O Miriam "wiemy" też, że zostałą niepokalanie poczeta, ale poniewaz nie ma o tym słowa w Biblii, a jest to dogmat ustanowiony przez Kosciół trudno tu mówić o wiedzy o niej ze źródeł.

                        Całkiem literacko rzecz ujmując postac Miriam jest na owe czasy szczególna. Młodziutka dziewczyna godzac się na poczecie w niewiarygodny sposób sporo ryzykowała, mogła bowiem zostać wykluczona z rodziny, wypedzona, a nawet zabita, gdyby Józef nie uwierzył w to, że poczeła w niekonwencjonalny sposób. Mimo to Miriam zgodziła się na propozycję ...Jednoczesnie wszystko to, włacznie z wyborem jej od dawna do tego, było przesądzone i nawet przepowiedziane.

                        Duzo bardziej tajemnicza w Biblii jest postac Józefa. Wiadomo o nim tyle tylko, ze takze był z dawidowego rodu i był sporo starszym od Miriam cieślą.
                        I tu mamy pierwsze mozliwe rozwiazanie zagadki, dlaczego w Biblii mowa o dodatkowych dzieciach tej pary, choć jest załozenie, ze Miriam i józef nigdy nie podjeli współzycia. Otóż z racji faktu, ze mało wiadomo o Józefie, ale wiadomo, ze był starszy od Miriam nie mozna wykluczyć, że dziewczyna była nie pierwszą, a kolejną jego małzonką. Prosto mówiac, nie mozna wykluczyć, ze Józef był wdowcem z dziećmi. Przypuszczenie to ma geneze po prostu w żydowskich obyczajach i zasadach.

                        Otóż przyzwoity Żyd powinien ożenić najszybciej, jak to tylko mozliwe (czyli kiedy tylko potrafił zarobić na rodzine) i mieć tyle dzieci ile Bóg da. Wbrew temu, co się niektórym zdaje, w kulturze zydowskiej nie tylko samotna kobieta nic nie znaczyła, ale nie znaczył nic też samotny, tj. niezonaty facet. Meżczyzna takiego stanu nie był przez nikogo traktowany powaznie, nie liczono się z jego zdaniem, nie był nikim waznym w rodzinie, ani wspólnocie, nie mógł takze nosic brody - symbolu dorosłości i meskosci.

                        MAło prawdopodobne, by posiadający niezły fach pobozny Żyd z przyzwoitego rodu (miało to ówczesnie znaczenie) do dojrzałych lat nie wszedł w związek małzeński, az dopiero z młodziutką Miriam. A z racji faktu, że śmiertelnosc kobiet takze w okresie porodu i połogu byłą wówczas ogromna niewykluczone, że meżczyzna wybrany dla Miriam był wdowcem z osieroconymi przez matkę dziećmi. Trzeba panietac, że żydowskie małzeństwa były kojarzone i to kojarzone takze ze strony faceta. To rodziny i rabbi podejmowali decyzję kto z kim ma się zenić, czesto dotyczyło to ludzi, którzy się nie widzieli na oczy, wiec nie zachodziło tu to, że np. nie przypadną sobie do gustusmile Jednoczesnie z całkiem praktrycznych przyczyn, takze owdowiali Żyd, czy Żydówka nie pozostawali, jesli tylko to mozliwe w stanie singlowym zbyt długo.
                        NAwet starsi powaznie na owe czasy Żydzi wstepowali w powtórne małzeństwa, by ktoś opiekował się ich domem i ewentualnymi, pozostałymi po śmierci poprzedniej żony, dziećmi.

                        Obecmosc "braci i sióstr" Jezusa w Biblii tłumaczy sie też inaczej. Mianowicie tak, że u Żydów w tamtych czasach bardzo silne były powiazania rodzinne. Nie tylko w obrebie najbliższej rodziny, ale takze klanowe. Stąd mozliwe jest naywanie kuzynostwa tak samo, jak rodzeńśtwa. Zwazyc trzeba też na to, że Biblia tłumaczona jest z martwego, niekoniecznie bardzo rowinietego i bardzo dobrze poznanego języka. Pojecia takie jak "siostra" "brat" naprawde mogły oznaczać po prostu kuzynostwo.

                        Uprzedzając Twe ewentualne hasła o "bronieniu" przeze mnie dziewictwa Miriam wskutek zaslepienia religijnegosmile - to o czym piszę to po prostu rózne naukowe wyjasnienia, nie mające nic wspólnego z wiarą w toż dziewictwo, czy niewiarąsmile
                        Poniekad zastanawiające jest, jak mało współcześni katolicy (nie, nie mówię o Tobie) wiedza o żydowskim społeczeństwie z czasó Jezusasmile JAkbyś popytał ludzi mało kto zastanawia sie, jak to mozliwe, żeby szanujacy się Żyd, jakim był Józef dopiero w dojrzałych latach się żeniłsmile

                        A propos natomiast jeszcze "zabaw" seksualnych gimnazjalistów. Żeby nie było, że Korcia taka niewierzaca w nie jest na podstawie swoich włąsnych doświadczeń sprzed bagatela, cwierć wieku smile

                        Wczoraj miałam okazję spotkać pewną uroczą młodą damę, obecnie z maturalnej klasy i coś mi się o niej, co między scisłym gronem ludzi krązy, jako anegdota, przypomniało. smile JEst to córrka mojej przyjaciółki. JAko 14-latka pojechała na letni obóz. JAkoś tak na poczatku roku szkolnego jej matka zadzwoniła do mnie z płaczem. Mówiła, że P. została najprawdopodobniej wykorzystana seksualnie na tym obozie i trzeba iśc na policję. Byłąm wtedy akurat z moim eksfacetem w miescie, buch w samochód i do niej. Okazało się, że P. zostawiła włączone gadu gadu na kompie no i matka przeczytała. To była rozmowa z jej szkolną kolezanką o tym, co działo się na wakacjach. Poza niewinnymi rzeczami był też opis, jak i z kim P. straciła dziewictwo.

                        Powiem szczerze, że do pruderyjnych ludzi nie naleze, ale czytajac ten opis pewnie się rumieniłam ze wstydu. Było to czyste porno z elementami seksu grupowego. W ten deseń, ze poznany przez P. na obozie 16-latek (przykaciółka wiedziała o nim, z tej znajomosci P. sie jej zwierzyła) wraz z grupą kolegów pozbawili dziewictwa P. i jej 2 kolezanki, a rzecz się działa moze nie zbiorowo, ale wspólnie tzn. w jednym pokoju i z przyglądaniem się sobie w akcji wzajemnie. Pierwsza chwila, to był szok i odruch - faktycznie - mowq o 14-letnich dziewczynkach, trza isc na policję z tym. Ale to był tylko pierwszy odruch, bo ...Zarówno ja, jak i mój eks nie tylko w życiu napisaliśmy sporo tekstów, ale i sporo przeczytaliśmy smile takze grafomańskich prób twórczosci przez duże "tfu" rozmaitych praktykantów, uczniów klas dziennikarskich itd.


                        No i fikcja szybko rzuciła nam się w oczy oraz odmiennosc stylu opisu orgii od stylu pisania P. w ogóle. Pękająca z trzaskiem błona dziewicza oraz wielokrotny orgazm w zalewie z krwi po owym peknieciu smile jakoś nie wzbudził naszego przekonania co do tego tekstusmile


                        Wpisanie paru fraz z niego w wyszukiwarkę komputera ujawniło, że opis pochodzi z ...jakiegoś bloga, niemal żywcem skopiowany został. Dziewcze w miedzy czasie powróciło do domu, mój eks dyskretnie się ulotnił, zeby jej nie zawstydzac, a matka i "ciotka" czyli ja zaczełyśmy indagować P. o te "przezycia". No i dziewcze ze wstydem się przyznało, że skopiowało te głupoty, bo (uwaga) "wszystkie dziewczyny juz mają pierwszy raz za sobą, a ja nie, wiec chciałam ....". No i wszystko jasnesmile Ta kolezanka, do której pisała, też rzekomo miała być doswiadczona nbardzo, ale jakoś się nie dziwiła tym wielokrotnym orgazmom przy pierwszym razie w akompaniamencie trzasku pękającej błony hehe. Bo tyle wiedziała, co i ta smile

                        Kolezanka rozmawiała z młodą o seksie wczesniej, ale nie o takich szczególach, skąd wiec dziewcze miało wiedzieć, że to, co opisuje na jakimś blogu jakiś napalony pryszczaty nastolatek mija się z prawdą, bo to jego fantazje oparte też na wyobraźni, a nie wiedzy praktycznej smile

                        JAkkolwiek niepokojące było, że 14-latka wstydzi się, iż jeszcze nie odstaiwła orgii z chłopakiem smile prawdy w tym "zwierzaniu się" kolezance nie było krztysmile
                        • oby.watel Re: Ach ten sex... 01.12.11, 09:41
                          Jestem pod wrażeniem. Mówię całkiem poważnie. Zawsze zdumiewało mnie bowiem odchodzenie od tego co zapisane i coraz bardziej karkołomne brnięcie w kierunku absurdu. Skoro urodziła jedną trzecią boga, to musiała być a) dziewicą, b) niepokalanie poczęta. Dlaczego? No bo nie mogło być inaczej. Bo seks świątobliwym mężom zawsze po głowie chodził i spokoju nie dawał. Choć bez seksu by ich nie było i nie miałby kto czci oddawać. Że wpadli na to kilkaset lat po fakcie? Czy ma to znaczenie dla wiary? Przecież biblia sama w sobie kupy się nie trzyma, więc...

                          Jeśli chodzi o ojczyma (Józefa) i syna (Jezusa) - z biblii wynika, że obaj byli cieślami...

                          Co zaś się tyczy seksu i zabaw młodzieżowych. Cóż. Skoro tak mówisz, to na pewno tak jest, a te wszystkie opisy to z brudnego palca pismaków wyssane bajki. No bo to niemożliwe, żeby uczniowie dogłębnie wyedukowani w sprawach dziewictwa, grzechu i kar bożych byli tak wyuzdani, nurzali się w porubstwie i perwersji. Wykluczone. Poza tym młodzieży w tym wieku seks w ogóle nie interesuje, pochłonięci są wyłącznie nauką i modlitwą. No by gdyby było inaczej chłopak zostawił by dziewczynę w krzakach? Cytat- Gdy wracali, późnym wieczorem, w piątek, ugrzązł im samochód. 18-latek wraz z Ewą zostawili resztę towarzystwa i ruszyli na piechotę - opowiada szef prokuratury w Ostródzie, Zdzisław Łukasiak. W pewnym momencie wpadli do bagna. Chłopak wydostał się, Ewa nie. - 18-latek przyznał, że nie szukał już Ewy - relacjonuje prokurator. - Dbał tylko o siebie. Uznał, że dziewczyna sobie poradzi - mówi.


                          Chłopak dotarł do domu w sobotę nad ranem i nikomu nie powiedział, o pozostawionej na bagnach Ewie. Dziewczynka zmarła z wychłodzenia.
                          Jaki morał z tej tragedii? Że religia w szkole wpaja etyczne, odpowiedzialne i altruistyczne zasady postępowania na poziomie dotąd nieosiągalnym. Ludzie stają się po prostu jeszcze lepsi.
                          • kora3 Re: Ach ten sex... 01.12.11, 10:10
                            oby.watel napisał:

                            Zawsze zdumiewało mnie bowiem odc
                            > hodzenie od tego co zapisane i coraz bardziej karkołomne brnięcie w kierunku ab
                            > surdu.


                            Obywatelu .. ze już tak personalnie się zwrócę smile Uszło Twej uwagi, że rozmawiamy o KSIAZCE, w której tresc czesc ludzi wierzy. Ale zostawiwszy to, że wierzy, biorąc pod uwagę li tylko literackie przesłanie Biblii, rozmawiamy o tym, co tam jest napisane, a nie o prawdzie, czy faktach naukowych smile
                            Mam wrazenie, ze Ty nie umiesz do tego tak podejsc, ew. nie chcesz. Przetransponuj sobie to tak - jesli rozmawiamy o strukturze włądzy w alternatywnym magicznym swiecie opisanym w sadze o Harrym Potterze, to jasne, ze nie mówimy o jakiś faktach politycznych, tylko o tym co pani Rowling napisała w tej ksiazce. Wiec jesli ja napisze, ze najwyższą władzą polityczną w tymże siwiecie JEST minister magii, to nie oznacza, że nalezy w to wierzyć na serio, tylko ozcacza tyle, że tak opisała autorkasmile

                            Skoro urodziła jedną trzecią boga, to musiała być a) dziewicą, b)
                            > niepokalanie poczęta.


                            Teologicznie troistosc Boga nie jhest wytłumaczalna na pmie logicznym, wiec nie mozna mówić, ze urodziłą jedną trzecią Boga smile
                            Czy musiała być dziewicą? Pewnie nie smile Ale, że tak będzie zapowiadali wg Biblii prorocy (uprzejmie proszę tu o powrót do analogii z HP) i tak też w Biblii zostało opisanesmile
                            Co do niepokalanego poczecia, to wypowiadajac się na jego temat nalezałoby dowiedzieć się najpierw co to takiegosmile, bo mozna się osmieszyć, co dzieje się zawsze niemal, gdy ktoś bierze się za komentowanie czegoś, nie wiedzac co to jestsmile
                            Informacji o niepokalanym poczeciu Miriam nie ma w Biblii, jest to DOGMAT (warto wiedzieć co to jest też) koscielny, a nie informacja biblijna.


                            Bo seks świątobli
                            > wym mężom zawsze po głowie chodził i spokoju nie dawał. Choć bez seksu by ich n
                            > ie było i nie miałby kto czci oddawać. Że wpadli na to kilkaset lat po fakcie?
                            > Czy ma to znaczenie dla wiary? Przecież biblia sama w sobie kupy się nie trzyma
                            > , więc...



                            Owszem, nie trzyma się, ale to nie znaczy, że rozmawiając na jej temat nalezy powielać nieprawdziwe informacje dot. jej tresci. Tresc jest akurat dosc łątwo dostepnasmile

                            >
                            > Jeśli chodzi o ojczyma (Józefa) i syna (Jezusa) - z biblii wynika, że obaj byli
                            > cieślami...



                            Ale jakie to ma znaczenie? Zawód ojca czesto był przejmowany u Żydów (i nie tylko) przez syna.
                            To nic nadzwyczajnego. Raczej nadzwyczajne w swietle obyczajów żydowskich byłoby to, że Józef żenił się po raz pierwszy, jako dojrzały już bardzo meżczyzna.
                            >
                            . Skoro tak mówisz, to na pewn
                            > o tak jest, a te wszystkie opisy to z brudnego palca pismaków wyssane bajki


                            Bardzo dobrze, że to napisałeśsmile Po raz kolejny dzięki temu widać, że manipulujesz i nadinterpretujesz wypowiedzi innych.
                            Wyraźnie napisałam, że z racji doswiadczenia i zdrowego rozsadku MAM DYSTANS do takich opowiesci, a nie, ze je neguję w całosci. KAzdy moze sobie to moje oswiadczenie przeczytać dwa (moje) posty temu smile
                            Rozmowa z Tobą wygląda tak, że nie mozna mieć zadnej wątpliwosci co do tego, co napiszesz. Bo jesli napisze się "mam wątpliwosc, nie ejstem przekonany" natychmiast z wyskakujesz z insynuacją, ze ktoś w całosci zaprzecza, uwaza za niemozliwe itp.smile
                            Przecież to dziecinne...


                            . No
                            > bo to niemożliwe, żeby uczniowie dogłębnie wyedukowani w sprawach dziewictwa,
                            > grzechu i kar bożych byli tak wyuzdani, nurzali się w porubstwie i perwersji. W
                            > ykluczone.


                            No i znów to samo smile



                            Poza tym młodzieży w tym wieku seks w ogóle nie interesuje, pochłoni
                            > ęci są wyłącznie nauką i modlitwą.
                            [i]

                            Ależ jak najbardziej interesuje! i zdarzają się takze przestepstwa na tle seksualnym b. młodych ludzi oraz inne patologie zwiazane z zachowaniami seksualnymi b. młodych ludzi. Ale nie nalezy wg mnie demonizować oraz wierzyć we wszystko, co taki nastolatek opowiada o swoich rzekomych doswiadczeniach seksualnych, albo o takichż doswiadczeniach innych. Po prostu.
                            Młodzi ludzie lubią fantazjować na tematy seksualne, popisywać się doswiadczeniem czy przezyciami z tego zakresu niemal w kazdym pokoleniu. O tym "słoneczku" w róznych konfiguracjach słyszałam już z 20 lat temusmile Tylko dziwnym trafem, bedąc naprawde imprezową nastolatką (obracającą się blizej niemal wyłącznie w chłopiecym towarzystwie), a potem taką samą studentką NIGDY nie zetknełam się z tym nawet posrednio. Ani nie znam nikogo, kto by się zetknął. Wszyscy jak jeden maż zaróno ludzie w moim wieku, jak i duuuuzo młodsi tylko o tym hehe słyszeli smile Biorąc poid uwagę, ze ludzie z którymi mam okazje rozmawiac stanowią dosc szeroki wiekowo i społęcznie przekrój, mozna z powodzeniem uznać, że ww. zabawa nie ejst zapewne zbyt powszechna, ani nie była smile co nie oznacza bynajmniej, że jest to tylko urban legend.

                            Korcia
                            "droga ekspresowa do serca faceta nie wiedzie wcale przez żołądek...Jest hmmm nieco ponizej .. na mapie- oczywiście smile"
                            • oby.watel Re: Ach ten sex... 01.12.11, 11:58
                              Motto:
                              Bardzo dobrze, że to napisałaśsmile Po raz kolejny dzięki temu widać, że manipulujesz i nadinterpretowujesz wypowiedzi innych.

                              > Obywatelu .. ze już tak personalnie się zwrócę smile Uszło Twej uwagi, że rozmawia
                              > my o KSIAZCE, w której tresc czesc ludzi wierzy.

                              No i? O czym piszę?

                              > Przetransponuj sobie to tak - jesli rozmawiamy o strukturze włądzy w alternatywnym
                              > magicznym swiecie opisanym w sadze o Harrym Potterze, to jasne, ze nie mówimy
                              > o jakiś faktach politycznych, tylko o tym co pani Rowling napisała w tej ksiazce. Wiec
                              > jesli ja napisze, ze najwyższą władzą polityczną w tymże siwiecie JEST minister
                              > magii, to nie oznacza, że nalezy w to wierzyć na serio, tylko ozcacza tyle, że
                              > tak opisała autorkasmile

                              No i? O czym piszę? Że kilkaset lat potem odkryto, że Pottera poczęła dziewica?

                              > Teologicznie troistosc Boga nie jhest wytłumaczalna na pmie logicznym, wiec nie
                              > mozna mówić, ze urodziłą jedną trzecią Boga smile

                              Nie można? Skoro bóg to mieszanina ducha, ojca i syna, to można mieć zastrzeżenia jedynie do proporcji, bo nie do faktu, że jedna część inseminuje, a druga "przychodzi na świat", żeby złożyć ofiarę z siebie trzeciej.

                              > Co do niepokalanego poczecia, to wypowiadajac się na jego temat nalezałoby dowi
                              > edzieć się najpierw co to takiegosmile, bo mozna się osmieszyć, co dzieje się zaws
                              > ze niemal, gdy ktoś bierze się za komentowanie czegoś, nie wiedzac co to jestsmile

                              No i? Co napisałem, co jest niezgodne z ostatnimi zdobyczami wiedzy w tym temacie? Nie wystarczy stwierdzić, że samochód jedzie, lecz wypowiadając się na ten temat należałoby dowiedzieć się najpierw dlaczego?

                              > Informacji o niepokalanym poczeciu Miriam nie ma w Biblii, jest to DOGMAT (wart
                              > o wiedzieć co to jest też) koscielny, a nie informacja biblijna.

                              No i? A co napisałem?

                              > Owszem, nie trzyma się, ale to nie znaczy, że rozmawiając na jej temat nalezy p
                              > owielać nieprawdziwe informacje dot. jej tresci. Tresc jest akurat dosc łątwo d
                              > ostepnasmile

                              Mogłabyś zapodać te powielone nieprawdziwe informacje dot. jej treści? Bo nagminnie szafujesz zarzutami bez pokrycia.

                              > Ale jakie to ma znaczenie? Zawód ojca czesto był przejmowany u Żydów (i nie tyl
                              > ko) przez syna.

                              Informacja o tym, że Jezus był cieślą nie jest powszechna w społeczeństwie. A warto o tym wiedzieć, żeby nie twierdzić, że przebój Tima Hardina If I Were a Carpenter jest poświęcony.

                              > To nic nadzwyczajnego. Raczej nadzwyczajne w swietle obyczajów żydowskich byłoby
                              > to, że Józef żenił się po raz pierwszy, jako dojrzały już bardzo meżczyzna.

                              Tak. To by było nadzwyczajne. Zwłaszcza, że poślubił brzemienną dziewicę. (Wyja)śnienie fenomenu przedślubnego poczęcia opowieściami, że to sam pan bóg maczał w tym ducha musiało na bogobojnych Żydach wywrzeć ogromne wrażenie. Zwłaszcza, że nowo narodzonego w stajni odwiedzili trzej mędrcy z podarkami (nota bene nasłani przez Heroda) i... zapadła cisza na długie, długie lata. Jak na króla żydowskiego i syna bożego zdumiewające zjawisko, przyznasz. O gwieździe wyczyniającej na niebie hołubce nawet nie warto wspominać.

                              > Wyraźnie napisałam, że z racji doswiadczenia i zdrowego rozsadku MAM DYSTANS do
                              > takich opowiesci, a nie, ze je neguję w całosci. KAzdy moze sobie to moje oswi
                              > adczenie przeczytać dwa (moje) posty temu smile

                              No i? Wyraźnie napisałem, że skoro napisałaś i podałaś przykład, to wierzę Tobie, a nie pismakom nie myjącym rąk. Tym bardziej, że ani Nasz Dziennik, ani radio Maryja nie potwierdzają tych informacji.

                              Epilog
                              Rozmowa z Tobą wygląda tak, że nie można mieć żadnej wątpliwości co do tego, co napiszesz. Bo jeśli nie napisze się "myślę, że", "tak sądzę", uważam, że" przed każdym zdaniem natychmiast wyskakujesz z insynuacją, że chodzi o coś zupełnie innego, sugerujesz nieuctwo i proponujesz korepetycje z podstawowych pojęć religijnych. Bowiem osoba niewierząca z definicji musi pojęcia z zakresu wiary, w którą nie wierzy, mieć w małym paluszku.

                              Przecież to dziecinne...
                              • kora3 Re: Ach ten sex... 01.12.11, 21:39
                                oby.watel napisał:
                                >
                                > No i? O czym piszę?

                                piszesz to tak, jakbym ja na siłe wpierała ci jakiś absurd i kazała ci weń wierzyć. Tymczasdem ja tylko napisałam co jest w KSIAZCEsmile
                                >

                                >
                                > No i? O czym piszę? Że kilkaset lat potem odkryto, że Pottera poczęła dziewica?


                                Od napisania sagi o Potterze nie mineło kilkaset lat . To raz , dwa, ze o ile wiem począł się był wg ksiazki normalnie. A To o czym piszesz nie wiem do czego niby miało się odnosić, ale się domyslam smile

                                Mianowicie domyslam się, z tego coś napisał, że masz przekonanie, iz informacja o dziewicxtwie Miriam została zawarta nie w Biblii, a ustanowiona przez papieski dogmat wiele, wiele lat poźniej. Otóż mylisz się smile Ten watek powieści jest jak najbardziej w niej nzawarty smile to nie zaden aneks smile Tym "aneksem" jest domgat o niepokalanym poczeciu. Poniewaz najwyraźniej nie wiesz o czym mowa, choć się chcesz w temacie wypowiadać, to pomogę Cismile Niepokalane poczecie Najswietszej Maryi nPanny, jak sie to oficjalnie nazywa, nie ma nic wspólnego z aktem poczecia sie z Ducha Św. Jezusa w łonie dziewicy, o czym traktuje ksiażka pt. Nowy Testamentsmile

                                Dotyczy on bowiem poczecia sie Mairiam, a nie Jezusa. Z Biblii wynika, ze uprodziła się ona i poczeła w tradycyny sposób, przez seks kobiety i mezczyzny. Rzecz w tym, ze kazdy człowiek poza Jezusem jest/był od poczecia (to wg nauki KEK, a nie mojego przekonaniasmile) obciązony grzechem pierworodnym "odziedziczonym" po Ewie i Adamie, czyli skłonnoscią do grzechu. KAzdy, poza Jezusem, bo ten nie poczał się z obcowanioa ludzi, tylko z Ducha Św. Wiec Miroam byłąby takla sama. PApież wykorzystując swą mozliwosc wygłoszenia dogmatu ogłosił, ze zostałą ona niepokalanie poczeta, mimo tradycyjnego spłodzenia. oznacza to, ze zgodnie z nauką KRK Miriam pomimo tego, ze poczeła sie normalnie nie przejęła cech własciwych rodzajowi ludzkiemu, czyli skłonnoscoi do grzechu i wysteopku przeciw prawu bozemu. To włąsnie oznacza tajemniczy terminb "niepokalane poczecie"smile Nie pytaj mnie, jak top "mozliwe", bo ja nie teologsmile Mówie co głosi KRK w tej mierze. Wielu nieuków, takze katoplików nie wie co znaczy ten termin i mylnie kojarzy go z poczeciem Jezusa, a to nie ma z tym bezposrednio nic wspólnego.

                                > Nie można? Skoro bóg to mieszanina ducha, ojca i syna, to można mieć zastrzeżen
                                > ia jedynie do proporcji, bo nie do faktu, że jedna część inseminuje, a druga "p
                                > rzychodzi na świat", żeby złożyć ofiarę z siebie trzeciej.


                                smile ależ interpretuj sobie to jak nchcesz, ja tylko wspomniałam, ze nauka o religii nie precyzuje w ten sposób tego pojecia smile

                                > No i? Co napisałem, co jest niezgodne z ostatnimi zdobyczami wiedzy w tym temac
                                > ie? Nie wystarczy stwierdzić, że samochód jedzie, lecz wypowiadając się na ten
                                > temat należałoby dowiedzieć się najpierw dlaczego?



                                Tp zalezy, bo jesli stwoerdzasz fakt, ze jedzie i tyle, to ok, nie musisz wiedzieć dlaczego. ale jesli chcesz dyskutować o mechanice pojazdowej, to wypadałoby ...

                                >
                                > No i? A co napisałem?


                                Głupoty pt. że kilkaset lat pózniej uznano, ze Miriamn była dziewica, po prostu nie wiedziałeś o co chodzi z tym dogmatemsmile

                                >
                                > Mogłabyś zapodać te powielone nieprawdziwe informacje dot. jej treści? Bo nagmi
                                > nnie szafujesz zarzutami bez pokrycia.


                                Jak wyzej smile
                                >
                                >
                                [i]> Informacja o tym, że Jezus był cieślą nie jest powszechna w społeczeństwie.[/i]

                                No moze , ale jego zawód ma tu najmniejsze znaczenie w sumie smile

                                > Tak. To by było nadzwyczajne. Zwłaszcza, że poślubił brzemienną dziewicę. (Wyja
                                > )śnienie fenomenu przedślubnego poczęcia opowieściami, że to sam pan bóg maczał
                                > w tym ducha musiało na bogobojnych Żydach wywrzeć ogromne wrażenie.


                                Mylisz się smile albowiem Józef nie zwierzał się innym Żydom ze swego objawienia (wg ksązki). Natomiast twa paplanina ignoracka co do mwiedzuy na temat ówczensego słopoczeństwa zydowskiegom niewiele zmieni, ani nikogo w miare wyedukowanego w tym kierunku nnie przekona. Poczecie w niekonwencjonalny sposób to sprawa opowiesci, zasady zeniaczki u Żydów w tamtych czasach to naukowe fakty smile


                                Zwłaszcza,
                                > że nowo narodzonego w stajni odwiedzili trzej mędrcy z podarkami (nota bene na
                                > słani przez Heroda) i... zapadła cisza na długie, długie lata. Jak na króla ży
                                > dowskiego i syna bożego zdumiewające zjawisko, przyznasz. O gwieździe wyczyniaj
                                > ącej na niebie hołubce nawet nie warto wspominać


                                No tos raczej wpadł we własne sidłą ignorancji. Bo o tym, ze w okresie przypisywanym narodzinom Jezusa istotnie pojawiła się na niebie dziwna "gwiazda" najprawdopodobniej kometa zresztą, mówią pisma i podania spisywane zuepłenie nie zwiazane z chrzescijaństwem. Podobnie jak o tym, że w jej kierunku wyruszyło faktycznie trzech uczonych zajmujących się ówczesną astronomią i w góle zjawiskami nadzwyczajnymi (na owe czasy).

                                > No i? Wyraźnie napisałem, że skoro napisałaś i podałaś przykład, to wierzę Tobi
                                > e, a nie pismakom nie myjącym rąk. Tym bardziej, że ani Nasz Dziennik, ani radi
                                > o Maryja nie potwierdzają tych informacji.



                                Bnie gwieaj się, ale taka dyskusja nie ma sensu smile naprawde tu debili nie ma i twa manipulacja na niewiele się zda smile

                                > Rozmowa z Tobą wygląda tak, że nie można mieć żadnej wątpliwości co do tego, co
                                > napiszesz. Bo jeśli nie napisze się "myślę, że", "tak sądzę", uważam, że" prze
                                > d każdym zdaniem natychmiast wyskakujesz z insynuacją, że chodzi o coś zupełnie
                                > innego, sugerujesz nieuctwo i proponujesz korepetycje z podstawowych pojęć rel
                                > igijnych. Bowiem osoba niewierząca z definicji musi pojęcia z zakresu wiary, w
                                > którą nie wierzy, mieć w małym paluszku.


                                To, czy osoba jest niewierzaca, czy wierzaca nie ma tu zadnego znaczenia. W jakimkolwiek temacie, niekoniecznie religii, ale i nauki itd. jesli chce się o czymś dyskutowac nalezy znać pojecia i wiedzieć o czym się mówi. Inaczej sie jest wybacz, ale ignorantem. Nie ma znaczenia, czy mowa o religii chrzescijańskiej, czy o prądzie elektrycznym.
                                >

                                Dziecinadą jest dla mnie ignorancja, niewiedza i pozowanie na powazną dyskusję, poddczas gdy sie nie zna podstawoiwych pojec i "łobraza" gdy ktros to mzauwazy smile
                                • grgkh Re: Ach ten sex... 01.12.11, 21:55
                                  Zastanawia mnie, czy podając nam tutaj interpretacje (teo)logiczne:
                                  1) sama wierzysz, że one są logiczne?
                                  2) sugerujesz, że ktoś inny te nielogiczne tezy powinien przyjmować za prawdę?
                                  • kora3 Już pisałam wiele razy Grgkh :) 02.12.11, 09:32
                                    grgkh napisał:

                                    > Zastanawia mnie, czy podając nam tutaj interpretacje (teo)logiczne:

                                    dlaczego podaje te interpretacje, wiec skoro masz pytania jak poniższe, znaczy lekceważysz rozmówcę - przykre

                                    > 1) sama wierzysz, że one są logiczne?

                                    nie, skąd taki pomysł?smile

                                    > 2) sugerujesz, że ktoś inny te nielogiczne tezy powinien przyjmować za prawdę?

                                    niech sobie kazdy wierzy w co chce, ja nie kaznodzieja, ani inny agitator - nikogo do tego namawiac nie mam zamiarusmile

                                    Raz jeszcze odpowiem ci (mam na dzieję, ze ostatni) jakie są moje intencje. Otóż, jak mi sie wydaje logicznym jest rozmawiajac o czymś, mieć na ten temat wiedze, choćby w zakresie podstawowym. Wiedze, a nie wiare, żeby jasnosc była.

                                    Aby zobrazować raz na zawsze: rozmawiając o tresci, przesłaniu, wartosci np. dziełą literackiego, nalezy to dzieło przynajmniej z grubsza znać, a jesli istnieje jakaś oficjalna jego interpretacja/interprewtacje - znac je także.
                                    Zawsze mnie rozwalją opinie pt. "Taka a taka ksiazka jest głupia (nudna, szkodliwa, bez sensu)..." a na pytanie "a czytałeś?" delikwent odpowiada "Nie, bo przecież głupia jest (nudna, szkodliwa, bez sensu)...". NAprawde nie rozbraja cię takie ignoranctwo?

                                    Jako człowiek, który z racji pracy styka sie z b. wieloma sprawami, rzeczami, zjawiskami, o których nie mam pojecia w sensie wiedzy merytorycznej (np. prawo), wiedzę te MUSZE zdobyć, by rzetelnie zajac się tematem, zarówno co do rozwiazania ewentualnego, jak i opisu dla Czytelnika.
                                    Jesli mam sytuacje, ze urzednik kogoś odesłał z kwitkiem, to nie mogę apriori przyjąc i naspisac, ze urzednik jest głupi, czy też delikatniej - niekompetentny. Spprawdzam, czy aby debilny nie ejst czasem przepis, którego urzednik chcąc, czy nie chcąc trzymać się musi oraz ewentualnie, czy moze przepis jest nieprecyzyjny, a urzednik, albo jego przełozeni interpretują go zbyt restrykcyjnie. Takich sytuacji jest sporo. Nie wiem - wiec PYTAM prawnika i dopiero wóczas wyrabiam sobie zdanie.

                                    To jest pierwszy powód - rzetelnośc w przekazywaniu informacji o czymś np. o tresci jakiejś ksiazki, dokumentu.

                                    Z tym ściśle wiąze się drugi powód. Otóż nie ma wg mnie mozliwosci merytorycznej dyskusji o czymś bez wiedzy na ten temat ogólnie, a takze wiedzy, jak interpretuje coś adwersarz.
                                    W przypadku religii mamy do czynienia z kilkoma skumulowanymi sprawami. Z jednej strony jest Biblia i wg mnie wymagana wiedza o niej, by dyskutować, z drugiej strony jest stanowisko oficjalnego interpretatora tejże czyli w tym przypadku KRK i to też dyskutując wypada znać, a z trzeciej strony jest aspekt wiary niektórych ludzi w to co piszą w Biblii i w to, ze KRK włąsciwie to interpretuje. Ten ostatni aspekt jest najtrudniejszy, bo z ludzkimi przekonaniami (na wieliu polach) trudno polemizować, ale znajomosc pozostałych dwóch pomaga w dyskusji, bo adwersarz widzi, ze ma do czynienia z rozmówcą, a nie z igmorantem, który naqwet nie wie no czym mówi, ale mówismile Takiego kogoś nikt nie traktuje powaznie, w dyskusji o czymkolwiek.

                                    Reasumując - jesli ktoś ze mną chce pogadać o serialu "Star Trek" (jeden z mych ulubionych) to powinien widzieć przynajmniej kilka odcinków, umieć wymienic bodaj kilka postaci, ras humanoidalnych w nim wystepujących itd. Wtedy moze przykładowo powiedzieć, ze jemu sie to nie podoba, bo to i to nie trzyma sie kupy, albo coś tam. Ale argumentacja w stylu "To debilne, sf jest dla idiotów " itp. do mnie nie przemówi Grgkh smile
                                    Nie ma to nic wspólnego z oczekiwaniem od rozmówcy wiary w ferenngi, klingonów, romulan itdsmile - od rozmócy oczekuje się WIEDZY w temacie, jaki porusza. JA tak mam smile
                                    • oby.watel Re: Już pisałam wiele razy Grgkh :) 02.12.11, 12:33
                                      kora3 napisała:

                                      > Aby zobrazować raz na zawsze: rozmawiając o tresci, przesłaniu, wartosci np. dziełą
                                      > literackiego, nalezy to dzieło przynajmniej z grubsza znać, a jesli istnieje jakaś oficjalna
                                      > jego interpretacja/interprewtacje - znac je także.

                                      Problem w tym, że nie rozmawiamy o treści, przesłaniu, wartości dzieła. Jeśli już, to wspominamy tylko o tym, czego w dziele nie ma. Więc jeśli ktoś chce pogadać o serialu Star Trek, to nie powinien rozwodzić się na temat Darth Vadera. Bo czym innym jest interpretacja - wyjaśnianie "co autor miał na myśli", jak dany fragment należy rozumieć - a czym innym korygowanie fabuły i tworzenie nowych faktów.
                                      • kora3 Re: Już pisałam wiele razy Grgkh :) 03.12.11, 09:43
                                        Ale rozmawiamy nie tylko o Biblii, ale i o KRK, nie?
                                        A tenże interpretuje jakoś Biblię.
                                        • oby.watel Re: Już pisałam wiele razy Grgkh :) 03.12.11, 11:54
                                          A interpretacją czego jest dopisanie całego rozdziału o niepokalanym poczęciu? Interpretacją czego w Star Treku jest historia Death Vadera?
                                          • kora3 Re: Już pisałam wiele razy Grgkh :) 03.12.11, 12:09
                                            no i widzisz takie pytania świadcza o niewiedzy właśnie. Dogmat o niepokalanym poczęciu nie jest czescią Biblii, ani nie został do niej dopisanysmile To jest wymysł Koscioła w czystej postaci, a nie interpretacja czegokolwiek z Biblii.
                                            • oby.watel Re: Już pisałam wiele razy Grgkh :) 03.12.11, 13:11
                                              kora3 napisała:

                                              > no i widzisz takie pytania świadcza o niewiedzy właśnie. Dogmat o niepokalanym
                                              > poczęciu nie jest czescią Biblii, ani nie został do niej dopisanysmile To jest wym
                                              > ysł Koscioła w czystej postaci, a nie interpretacja czegokolwiek z Biblii.

                                              > Ale rozmawiamy nie tylko o Biblii, ale i o KRK, nie?
                                              > A tenże interpretuje jakoś Biblię.
                                    • grgkh Już pisałam wiele razy Grgkh - i ja też Koro 05.12.11, 01:33
                                      kora3 napisała:

                                      > grgkh napisał:
                                      >
                                      > > Zastanawia mnie, czy podając nam tutaj interpretacje (teo)logiczne:
                                      >
                                      > dlaczego podaje te interpretacje, wiec skoro masz pytania jak poniższe, znaczy
                                      > lekceważysz rozmówcę - przykre

                                      Nie pójdę Twoją drogą (ten styl jest mi obcy) - nie przypiszę Ci mojej interpretacji Twojego zdania powyżej. Najnormalniej nie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć. Co mi przypisujesz jako pewnik? Kogo "obrażam", może Ciebie, bo Ci jest przykro? Nie miałem takiego zamiaru. Zadałem pytania. A Ty nie wysiliłaś się, żeby poszukać RÓŻNYCH interpretacji. Wybrałaś co Ci się upatrzyło i przywaliłaś. ZERO dziennikarskiej niestronniczości. ZERO! wink Tak, Korciu, niestety, masz to i nie ma takiej siły, żebyś tę swoją belkę zauważyła.

                                      No więc o co Ci chodziło w tym komentarzu? Możesz jeszcze raz?

                                      > > 1) sama wierzysz, że one są logiczne?
                                      >
                                      > nie, skąd taki pomysł?smile

                                      Pytam? Nie powinienem pytać? Mam przyjmować, że jesteś taka lub inna bo mam taką fantazję?

                                      > > 2) sugerujesz, że ktoś inny te nielogiczne tezy powinien
                                      > przyjmować za prawdę?

                                      >
                                      > niech sobie kazdy wierzy w co chce, ja nie kaznodzieja,
                                      > ani inny agitator - nikogo do tego namawiac nie mam zamiarusmile

                                      Upierasz się. że istnieje taka interpretacja. Jakby jeszcze tysiąca innych nie było, o których - zgodnie z Twoją zasadą - powinnaś tu powiedzieć. Tak?

                                      > Raz jeszcze odpowiem ci (mam na dzieję, ze ostatni) jakie są moje intencje. Otó
                                      > ż, jak mi sie wydaje logicznym jest rozmawiajac o czymś, mieć na ten temat wied
                                      > ze, choćby w zakresie podstawowym. Wiedze, a nie wiare, żeby jasnosc była.

                                      Ale komu i po co tę wiedzę chcesz przekazać? Dlaczego nie możesz wstępnie założyć, że Twój rozmówca ma podobną? A może w niektórych miejscach nawet większą od Twojej?

                                      Przecież to normalne, że posługujemy się fragmentami wiedzy i bardzo często wystarcza to do wyciągnięcia słusznych wniosków. Czy ja, nie mając ukończonych studiów teologicznych nie mam prawa do opisywania religii i do tego takiego jej opisywania, żeby był ten opis prawdziwszy niż tego, co jest teologiem z papierami?

                                      > Aby zobrazować raz na zawsze: rozmawiając o tresci, przesłaniu, wartosci np. dz
                                      > iełą literackiego, nalezy to dzieło przynajmniej z grubsza znać, a jesli istnie
                                      > je jakaś oficjalna jego interpretacja/interprewtacje - znac je także.
                                      > Zawsze mnie rozwalją opinie pt. "Taka a taka ksiazka jest głupia (nudna, szkodl
                                      > iwa, bez sensu)..." a na pytanie "a czytałeś?" delikwent odpowiada "Nie, bo prz
                                      > ecież głupia jest (nudna, szkodliwa, bez sensu)...". NAprawde nie rozbraja cię
                                      > takie ignoranctwo?
                                      >
                                      > Jako człowiek, który z racji pracy styka sie z b. wieloma sprawami, rzeczami, z
                                      > jawiskami, o których nie mam pojecia w sensie wiedzy merytorycznej (np. prawo),
                                      > wiedzę te MUSZE zdobyć, by rzetelnie zajac się tematem, zarówno co do rozwiaza
                                      > nia ewentualnego, jak i opisu dla Czytelnika.
                                      > Jesli mam sytuacje, ze urzednik kogoś odesłał z kwitkiem, to nie mogę apriori p
                                      > rzyjąc i naspisac, ze urzednik jest głupi, czy też delikatniej - niekompetentny
                                      > . Spprawdzam, czy aby debilny nie ejst czasem przepis, którego urzednik chcąc,
                                      > czy nie chcąc trzymać się musi oraz ewentualnie, czy moze przepis jest nieprecy
                                      > zyjny, a urzednik, albo jego przełozeni interpretują go zbyt restrykcyjnie. Tak
                                      > ich sytuacji jest sporo. Nie wiem - wiec PYTAM prawnika i dopiero wóczas wyrabi
                                      > am sobie zdanie.
                                      >
                                      > To jest pierwszy powód - rzetelnośc w przekazywaniu informacji o czymś np. o tr
                                      > esci jakiejś ksiazki, dokumentu.
                                      >
                                      > Z tym ściśle wiąze się drugi powód. Otóż nie ma wg mnie mozliwosci merytoryczne
                                      > j dyskusji o czymś bez wiedzy na ten temat ogólnie, a takze wiedzy, jak interp
                                      > retuje coś adwersarz.
                                      > W przypadku religii mamy do czynienia z kilkoma skumulowanymi sprawami. Z jedne
                                      > j strony jest Biblia i wg mnie wymagana wiedza o niej, by dyskutować, z drugiej
                                      > strony jest stanowisko oficjalnego interpretatora tejże czyli w tym przypadku
                                      > KRK i to też dyskutując wypada znać, a z trzeciej strony jest aspekt wiary niek
                                      > tórych ludzi w to co piszą w Biblii i w to, ze KRK włąsciwie to interpretuje. T
                                      > en ostatni aspekt jest najtrudniejszy, bo z ludzkimi przekonaniami (na wieliu p
                                      > olach) trudno polemizować, ale znajomosc pozostałych dwóch pomaga w dyskusji, b
                                      > o adwersarz widzi, ze ma do czynienia z rozmówcą, a nie z igmorantem, który naq
                                      > wet nie wie no czym mówi, ale mówismile Takiego kogoś nikt nie traktuje powaznie,
                                      > w dyskusji o czymkolwiek.
                                      >
                                      > Reasumując - jesli ktoś ze mną chce pogadać o serialu "Star Trek" (jeden z mych
                                      > ulubionych) to powinien widzieć przynajmniej kilka odcinków, umieć wymienic bo
                                      > daj kilka postaci, ras humanoidalnych w nim wystepujących itd. Wtedy moze przyk
                                      > ładowo powiedzieć, ze jemu sie to nie podoba, bo to i to nie trzyma sie kupy, a
                                      > lbo coś tam. Ale argumentacja w stylu "To debilne, sf jest dla idiotów " itp. d
                                      > o mnie nie przemówi Grgkh smile
                                      > Nie ma to nic wspólnego z oczekiwaniem od rozmówcy wiary w ferenngi, klingonów,
                                      > romulan itdsmile - od rozmócy oczekuje się WIEDZY w temacie, jaki porusza. JA tak
                                      > mam smile

                                      A ja też powtórzę: nie trzeba zawsze znać wszystko na dany temat, by mówić o czymś prawdę.

                                      Czy to jest złe założenie?
                                      • kora3 Do Grgkh io Obywatela 05.12.11, 09:07
                                        Grgkh - rozmawiały tu nierzadko o katlicyzmie, który, jak wszyscy mam nadzieję wiemy, jakoiś tam interpretuje Biblie. Wiec jesli chcemy o tym rozmawiac - to wg mnie powinniśmy wiedzieć co i jak. I tyle. Janse, ze istnieje wiele innych interpretacji - wle skoro mówimy o katolickiej interesuje nas chyba, w tym momencie, katolicka.
                                        • oby.watel Re: Do Grgkh io Obywatela 05.12.11, 11:19
                                          Ciekawe, że tylko o biblii i jej interpretacjach należy mieć poszerzone informacje a rozmowa uzupełniana jest wykładami i pogadankami. Żadnej pogadanki ani wykładu nie ma o komecie. Poza tym bardziej zdumiewający od gwiazdy betlejemskiej jest fakt, że dostrzegł ją tylko jeden ewangelista. Podobnie z mędrcami, którzy stali się królami, zyskali imiona, a ich podróż do Betlejem zmieniła się w wieloletnią wędrówkę. Pojawiły się nawet ich relikwie. W 325 roku św. Helena (ok. 248 - ok. 329) przewiozła je z Jerozolimy do Konstantynopola, gdzie spoczęły w kościele Mądrości Bożej (Hagia Sofia). Stamtąd trafiły do Mediolanu, a następnie do Kolonii, wywiezione w 1164 roku jako jedna ze zdobyczy cesarza Fryderyka Barbarossy.

                                          Tymczasem w Ewangelii nigdzie nie jest powiedziane, że składający hołd byli monarchami, jakie były ich imiona ani nawet ilu ich było. Choć Mateusz pisze o magach, już w II wieku Tertulian (ok. 160 - ok. 220) nazwał ich królami, a tradycja na dobre zaczęła się przyjmować w VI wieku.

                                          Jak można wyjaśnić, że naszą erę liczymy od "dnia narodzin Jezusa", a te narodziny obchodzimy 25 grudnia? No jak?
                                          • kora3 Re: Do Grgkh io Obywatela 06.12.11, 07:31
                                            Ale ty przekonujesz mnie do tego, do czego od dawien dawna jestem przekonanasmile Wiem, że goscie nazywani "trzema królami" są wspomniani tylko w jednej oficjalnej ewangelii (czy w tych nieoficjalnych - nie wiem) i nic nie ma ani o ich imionach, ani o tym, by byli monarchami. Okreslenie "mag" wskazuje najprawdopodobniej na uczonego tamtych czasów, na pewno nie na monarchę. "Trzem królom" nadano nie tylko imiona, ale też uczyniono z tych zgoła całkiem fikcyjnych postaci wazne persony w KRK, z ustanowieniem ich swieta - włączniesmile

                                            Co do drugiego pytaniasmile - tak się złozyło na tym swiecie, ze kto ma włądze, ten ma kalendarz smile A ten czesto był liczony od jakiejś tam daty, także mistycznej - dnia wylewu rzeki, objawienia się bóstwa jakiegoś tam itd.
                                        • grgkh Re: Do Grgkh io Obywatela 06.12.11, 20:21
                                          Rozmawiamy? Chyba myślisz o dwóch, równoprawnych stronach rozmawiających ze sobą?

                                          Jeśli JA rozmawiam, to rozmawiam przede wszystkim o religii, choć najczęściej w kontekscie katolicyzmu. Uważam, że tak jest lepiej, bo przykład szczególny ogranicza. Poza tym każdy wierzący człowiek ma swoją prywatną wizję wiary i religii. Czy istnieje jakiś dany od boga kanon wierzenia? Nie. Zasoby każdej religii zmieniają się w czasie, ewoluują. No, chyba że Ty zamierzasz prowadzić dyskusję o Biblii lub czymś podobnym. Ale wtedy na mnie nie licz, bo ten temat jest trywialny - możemy tu przytaczać opinie ludzi o nim, ale czyje? Jakiego rodzaju? W jakiej proporcji? I po co, jeśli i tak nic z tego nie wyniknie?

                                          Bez sensu, Korciu. Ja tu wpadam od czasu do czasu, coś tam rzucę i zaraz potem zajmuję się innymi sprawami. I niech tak zostanie.
                                • oby.watel Re: Ach ten sex... 01.12.11, 22:51
                                  kora3 napisała:

                                  > Bnie gwieaj się, ale taka dyskusja nie ma sensu smile naprawde tu debili nie ma i
                                  > twa manipulacja na niewiele się zda smile

                                  Dzięki bogu, że nie ma debili. Bowiem gdyby byli, to by być może uwierzyli, że ja manipuluję. Nie będę się ustosunkowywał do całości, bo to nie ma sensu. A dlaczego nie ma sensu? Ano całość wywodu jest po prostu jednym wielkim bełkotem:

                                  obywatel, w domyśle nieuk, napisał:
                                  > Skoro urodziła jedną trzecią boga, to musiała być a) dziewicą, b)
                                  > niepokalanie poczęta

                                  Kora zakończyła wykład:
                                  > To włąsnie oznacza tajemniczy terminb "niepokalane poczecie"smile Nie pyt
                                  > aj mnie, jak top "mozliwe", bo ja nie teologsmile Mówie co głosi KRK w tej mierze.
                                  > Wielu nieuków, takze katoplików nie wie co znaczy ten termin i mylnie kojarzy
                                  > go z poczeciem Jezusa, a to nie ma z tym bezposrednio nic wspólnego.

                                  I dalej:
                                  > No tos raczej wpadł we własne sidłą ignorancji. Bo o tym, ze w okresie przypisy
                                  > wanym narodzinom Jezusa istotnie pojawiła się na niebie dziwna "gwiazda" najpra
                                  > wdopodobniej kometa zresztą, mówią pisma i podania spisywane zuepłenie nie zwia
                                  > zane z chrzescijaństwem.

                                  Zerknijmy do źródła:Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon.Co wynika z tego fragmentu? Ano, ze będąc na wschodzie ujrzeli na zachodzie gwiazdę i podążając w jej kierunku wylądowali w... Jerozolimie. Po czym gwiazda zgrabnie skręciła i powiodła ich na południe, do Betlejem: CytatWtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon.Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię.
                                  Przemieszczające się gwiazdy to powszechne zjawisko we wszechświecie...

                                  Podejrzewałem, że Tobie nie chodzi o rozmowę, ale o wykazanie... No szerze mówiąc nie wiem czego. W każdym razie jeśli tylko rozmowa zbacza na temat religii Ty dajesz odpór. Zastanawiałem się tylko po co. Przy czym tracisz zdolność czytania ze zrozumieniem, stąd bez względu na treść następuje kontra. Ośmieszasz się przy tym, gdy przecząc powtarzasz za mną albo jak powyżej strzelasz wykładem kulą w płot.
                                  • kora3 Re: Ach ten sex... 02.12.11, 09:39
                                    Bełkot sam z siebie wydajesz... Sorrysmile
                                    Piszesz o czymś, sam nie wiesz o czym smile Nie wykrecaj się teraz - Twoje zdanie o tym, ze Mirian kilkaset lat po fakcie uznano za dziewicęsmile swiadczy o tym, ze nie znałeś terminu, jakim sie posługiwałeś radosniesmile

                                    W odpowiedzi na to, ze w NIEZWIAZANYCh z chrzescijaństwem źródłach podawano, iż w czasie przypisywanym narodzinom Jezusa, istotnie pojawiło się dziwne zjawisko astronomiczne, Ty cytujesz Biblię... brawo. smile
                                    • oby.watel Re: Ach ten sex... 02.12.11, 12:14
                                      Przeczytaj sobie jeszcze raz co napisałem i nie pleć. Pisałem o poczęciu Pottera przez dziewicę, co zostanie odkryte za kilkaset lat, a nie o dziewictwie Maryi! Zastanawiam się dlaczego zamiast rozmawiać czepiasz się wyimaginowanych błędów, zamiast zająć tematem prowadzisz wykłady i pogadanki uświadamiające. Co chcesz udowodnić? I po co? Bo jak dotąd udowodniłaś tylko, że masz kłopoty ze zrozumieniem tego, co napisane.

                                      Chociażby co do gwiazdy. Nigdy, żadna gwiazda leżąca na firmamencie, poza biegunami, nie wskaże żadnego kierunku! W niezwiązanych z biblią źródłach podawano, że owszem MOGŁA wtedy pojawić się gwiazda. Ale nigdzie nie podawano, że stała w miejscu nad Betlejem, bo gwiazda to nie satelita geostacjonarny. Być może umknęło Twojej uwadze, że Ziemia nie tylko nie jest płaska, ale obraca się!
                                      • kora3 Re: Ach ten sex... 03.12.11, 09:42
                                        Tak się dziwnie składa, ze w wiekszosci jednak nie mam kłopotów ze zrozumieniem tego co jest napisane - czy to tekst techniczny, czy polityczny. smile Wiec skoro z jednym twórcą mam taki problem to moze oznacza to, ze wypowiedzi tegoż są dla mnie b. zawiłesmile

                                        Nigdzie nie napisałam, że gwiazda wskazywała jakiś kierunek wg źródeł niezwiazanych z Biblią. NApisałam jedynie, ze w tychże źródłach pojawiałą się informacja o niekonwencjonalnym zjawisku astronomicznym w czasie zblizonym do okresu narodzin Jezusa. Tyle. Podana w Biblii interpretacja jest jaka jest, ale nie o niej nmówiłam - mówiłam o tym, ze zjawisko to zaobserwowano takze w kulturach innych i jakoś tam sobie zinterpretowano na miare wierzeń w tychze i stan wiedzy w nich.
                                        • oby.watel Re: Ach ten sex... 03.12.11, 12:07
                                          kora3 napisała:

                                          > Nigdzie nie napisałam, że gwiazda wskazywała...

                                          Oczywiście, że nigdzie nie napisałaś, bo o gwieździe napisałem ja. Ty tylko rzuciłaś się na odsiecz Biblii i swoim zwyczajem pouczyłaś, że źródła niezwiązane z chrześcijaństwem (musi radzieckie lub chińskie) podawały, iż w czasie przypisywanym narodzinom Jezusa, istotnie pojawiło się dziwne zjawisko astronomiczne. Tylko co z tego i czego to dowodzi, skoro nawet źródła związane nie potrafią określić kiedy nastąpiło to wiekopomne wydarzenie a mimo, iż biblia wyraźnie mówi, że poród nie odbył się w zimie obchodzimy urodziny pod koniec grudnia.

                                          Wybacz mi, że staram się odpowiadać na Twoje posty, przedstawiać swoje opinie i przemyślenia, a nie czepiać się, przeinaczać i pouczać. Cieszę się, że rozumiesz proste teksty, smucę się, że nie rozumiesz moich. Problem w tym, że niezrozumiawszy nie przyjmujesz wyjaśnień, bo i tak wiesz lepiej. Więc в чём дело?
                                          • kora3 Re: Ach ten sex... 05.12.11, 00:32
                                            Ależ ja nie mam powodów bronić Biblii, co wiecej, ja się jej "logiki" bardzo czesto "czepiałam" w rozmowach z katolikami. Jesli nie wierzysz hehe, mozesz zapytać innych tutaj. Rzecz w tym, że ty pzryjmujesz własnie fakty jakieś tam podawane przez kogos, za "odsiecz" dla Bibliismile
                                            A tymczasem sa one zwyczajnie faktami. Nie pamietam źródła i nie o to chodzi teraz, ale na logike weź. W jakims tam czasie pojawia sie zjawisko astronomiczne, niekonwencjonalne (np. kometa). Rózne kultury przypisują mu równą geneze i znaczenie, na ogół odmienne od naukowego, bo ich przedstawiciele nie mają wiedzy potrzebnej do naukowqego interpretowania zjawiska. Czy to nadzwyczajne, ze przypisują to zjawisko działąniu swoich bóstw? No nie.
                                            Czy fakt tego przypisania determinuje to, ze mamy a priori uznawać iż zmyslisli onio wszyscy relacje o tym zjawisku (jako takim, nie o interpretacji)? Czy też rozsadniej jest uznać, ze całkiekm niewykluczone, ze zjawisko to miejsce miało, acz zapewne jego wyjaśnienie jest naukowe (czytałam gdzieś, ze osławiuona gwiazda betlejemska mogła być po prostu kometą, zjawiskiem całkiem normalnym, acz rzadko obserwowanym), a wespółcześni mu wyjasniali je, jak umieli?

                                            W bardzo wielu kulturach, czesto słabo się przenikających to samo naturalne zjawisko (wylewy rzek, zaćmienie słońca., trąby powierztne, wybiuchy wulkanów) przypisywano rozmaityum bóstwom. Czy to znaczy , ze nie istniały? Czy raczej znaczy to, ze ówczesni tak sobie je tłumaczyli, jak potrafili?

                                            Jeszcze wcale nie tak dawno ludzie nie mający kontaktu z białymi uwazali ich za bógów z nieba (bo przybyli balonem, samolotem, czyms co lata), potrafiących miotac pioruny (obsługiwasć strzeby, czy karabiny). Taki "opis" wizyty białych jest z pewnoscią nieprawdziwy co do nauki, ale jest taki, na jaki opisujących przy ich stanie wiedzy było stać.
                                            • oby.watel Re: Ach ten sex... 05.12.11, 02:13
                                              No i? Jaki jest związek tego co piszesz z tym, o czym mówiliśmy? Co z tego, że w owym czasie mogło coś gdzieś być widoczne, skoro nie wiadomo dokładnie kiedy był ten "ów czas"?

                                              Tak czy owak jeśli się podąża za jakąkolwiek gwiazdą nie świecącą nad biegunem, to rano podąża się na wschód, by południu podążać na zachód. Nawet bóg na to nic nie poradzi.
                                              • kora3 Re: Ach ten sex... 05.12.11, 09:12
                                                to ma do rzeczy, że wiele wskazuje na to, iż niekonwencjonalne zjawisko astronomiczne miało miejsce w czasach o jakich mowa. TYLE. Nie mozna zatem mówić, że to całkowity wymysł, zej, ze religijna, własciwa wiedzy opisujących i ich wierzeniom - interpretacja.

                                                Co do podazaniasmile Jasne, tylko weź pod uwagę, ze być moze ludzie podający te podania o "gwieździe" sobie wzajemnie o tym nie wiedzieli. JAk pisałam wczesniej - bardzo wiele banal;nych przyrodniczo, a pojawiających się sporadycznie, albo cyklicznie zjawisk było tłumaczonych" działąniami wszelakich bóstw (w kultach i religiach róznych) na miare wiedzy ogólnej wyznawców tych kultów, czy religii.
                                                • oby.watel Re: Ach ten sex... 05.12.11, 11:37
                                                  A dlaczego to "niekonwencjonalne zjawisko" dostrzegł tylko jeden ewangelista? Dlaczego tak niekonwencjonalnego zjawiska nie odnotowały żadne kroniki, ani greckie, ani rzymskie, ani egipskie? Czy to możliwe, że żadnego zjawiska nie było?

                                                  > Co do podazaniasmile Jasne, tylko weź pod uwagę, ze być moze ludzie podający te po
                                                  > dania o "gwieździe" sobie wzajemnie o tym nie wiedzieli. JAk pisałam wczesniej
                                                  > - bardzo wiele banal;nych przyrodniczo, a pojawiających się sporadycznie, albo
                                                  > cyklicznie zjawisk było tłumaczonych" działąniami wszelakich bóstw (w kultach i
                                                  > religiach róznych) na miare wiedzy ogólnej wyznawców tych kultów, czy religii.

                                                  Co do podążania - nie rozmawiamy już o książce, o której rozmawiamy?
                                                  > Uszło Twej uwagi, że rozmawiamy o KSIAZCE, w której tresc czesc ludzi wierzy. Ale
                                                  > zostawiwszy to, że wierzy, biorąc pod uwagę li tylko literackie przesłanie Biblii,
                                                  > rozmawiamy o tym, co tam jest napisane, a nie o prawdzie, czy faktach naukowych smile
                                                  • kora3 Re: Ach ten sex... 06.12.11, 07:24
                                                    oby.watel napisał:

                                                    > A dlaczego to "niekonwencjonalne zjawisko" dostrzegł tylko jeden ewangelista? D
                                                    > laczego tak niekonwencjonalnego zjawiska nie odnotowały żadne kroniki, ani grec
                                                    > kie, ani rzymskie, ani egipskie? Czy to możliwe, że żadnego zjawiska nie było?


                                                    no pewnie smile całkiem niewyluczone, ze nie było! I niewykluczone, ze było. Mowa o czasach, gdy po pierwsze nie umiano takich zjawisk naukowo wytłumaczyć, po drugie nie było zapisów na biezaco, po trzecie ... no wymylsano pewne rzezcy, albo banalne i lokalne zjawiska przypisywano czemuś nadprzyrodzonemusmile
                                                  • oby.watel Re: Ach ten sex... 06.12.11, 08:37
                                                    kora3 napisała:

                                                    > Mowa o czasach, gdy po pierwsze nie umiano takich zjawisk naukowo wytłumaczyć,
                                                    > po drugie nie było zapisów na biezaco, po trzecie ... no wymylsano pewne rzezcy,
                                                    > albo banalne i lokalne zjawiska przypisywano czemuś nadprzyrodzonemusmile

                                                    Sprytny zabieg. Biblia przeważnie jest natchniona i zawiera samą prawdę, ale jak wygodniej żeby nie była, to nie jest. Poza tym mowa o czasach, gdy nie umiano takich zjawisk naukowo wytłumaczyć? Doprawdy? A może ten brak umiejętności jest intencjonalny, niezależny od "czasów" i wynika po prostu z fanatyzmu? CytatPonad 250 tys. osób przybyłych w piątek, 13 maja 2011 roku do Fatimy na uroczystości dziękczynne za beatyfikację Jana Pawła II mogło zobaczyć niecodzienne zjawisko: słońce otoczone różnokolorową obręczą. Wielu pielgrzymów przybyłych na piątkowe uroczystości klaskało i płakało. Wśród zgromadzonych na placu przed bazyliką fatimską dało się słyszeć opinie, że niecodzienne zjawisko meteorologiczne można przypisać "wstawiennictwu Jana Pawła II".
                                                  • kora3 Re: Ach ten sex... 07.12.11, 08:04
                                                    Zabieg? No to już zakrawa na obsesję - sorrysmile
                                                  • oby.watel Re: Ach ten sex... 07.12.11, 14:38
                                                    Zabieg stosowany przez tych, którzy uważają PiSmo Święte za dzieło objawione. Podejrzewałem, że zaliczasz się do tej kategorii, a teraz już mam pewność.
                                                  • kora3 Re: Ach ten sex... 07.12.11, 19:24
                                                    jasne, jasne smile szybkiego powrotu do zdrowia ...
                                                  • oby.watel Re: Ach ten sex... 07.12.11, 20:10
                                                    Nawzajem. Szczęść boże.
          • grgkh Re: A mnie całkiem na serio zastanawia CO 27.11.11, 21:15
            kora3 napisała:

            > Moze protekcjonalizm wyszedł ci przypadkiem drogi Grgkh smile,

            Chyba za bardzo obrażalska jesteś. Jesli używam jakiejś formy stylistycznej, to najczęściej jest to odruch i ma na celu chęć lepszego trafienia do rozmówcy po drugiej stronie... otchłani. Nie wiem, kim jesteś (może wszystko, co o sobie piszesz jest zmyślone?). więc rozmawiam z Twoją tezą, a może bardziej z tym, co sobie "wyobraziłem" smile na jej temat.

            A teraz sobie "wyobraź", jak ja myślę... Mówię to na serio, bo bardzo to stawało na przeszkodzie w zrozumieniu się między nami - brak wyobrażania sobie, jak mysli to drugie. Dla mnie - sorry - nie jesteś osobą. Jesteś czymś w rodzaju adresu, spod którego pojawiają się tu jakieś posty. I tyle. smile

            > wle wyobraź sobie,
            > ze nie musze sobie wyobrazać,

            A szkoda... Ja bym na Twoim miejscu po prostu ZMUSIŁ się do pogłówkowania, czy ten nie miał przypadkiem czegoś nietypowego do powiedzenia. Bo wiesz, gdy sobie wyobrażę, ze mam znów pisac jakieś truizmy, to mi się nie chce. I to jest przyczyna, dla której ostatnio przestałem się tu tak panoszyć.

            > że nikt nie rodzi sie z uprzedzeniemai, bo to wiem smile

            Poczatek wiesz, ale resztę także. Początek był wstępem... Wyobrażanie sobie dotyczy całego kontekstu. Wyobraź to sobie. wink

            > Cały Twój wywód jest przy tym z pewnoscią bardzo ciekawy,

            Dziekuję.

            > acz w moim osobistym odczuciu - mało odkrywczy,

            No cóż, wszystkie Ameryki zostały juz odkryte, ale to nie znaczy, ze wszystkie niemowlęta o tym wiedzą.

            > ale nie na temat.

            Lubie poszerzac tematy. Z poszerzeń wynikaja wnioski, które czasem dotycza tematu. Wyobrażasz to sobie, Korciu?

            > Co nie znaczy, że nie miałeś prawa napisac,

            I Ty mi zamierzasz mówić o moich prawach? Czy to jest na temat? Czy to jest odkrywcze?

            > po prostu nijak ma się do mego wywodusmile\

            Może się ma nijak. A co Ty własciwie miałas na mysli zadając takie pytanie? Czy mozesz podsunąć to mojej wyobraźni? Może udałoby mi się do tego tematu wtedy zbliżyć?
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka