diabollo
04.12.20, 07:36
Lewica na krytykę reaguje jak ksiądz na zarzut pedofilii [SZCZEREK]
Hejtuje, stygmatyzuje, upraszcza, gardzi ludźmi. Efekt - ma kilka procent
Za każdym razem, gdy ktoś publicznie skrytykuje lewicę – zawsze to samo – hejt, wrzask, miliony memów (to okej, bo bywają śmieszne) i wzajemne zaganianie się stada w szyki bojowe. To nie lewica, a jakiś histeryczny lewicoid, który z lewicą ma tyle wspólnego, co dewastująca państwo i debatę publiczną populistyczna prawica z prawdziwą prawicą.
W zasadzie to prawica powinna być najbardziej zainteresowana zwalczaniem Kaczyńskiego, Jojo, Mario i spółki, którzy z prawicowej troski o państwowe struktury, jakość debaty publicznej i demokrację zrobili karykaturę, w której każdy element jest zaprzeczeniem oryginalnej idei. Zamiast w ramach zakładanej demokratycznej wymiany władzy tworzyć platformę dla zachowania ciągłości instytucji i ich polityki – upartyjniają państwo.
Zamiast wspierać rzetelną prasę – tworzą prymitywną propagandę.
Zamiast uprawiać rzeczowy polityczny dialog – bełkoczą.
Jasne, na całym świecie debata publiczna szoruje po dnie, nawet centrum idiocieje, o rzetelności prasowej mało kto pamięta (są wyjątki), ale nie podoba mi się, że tak samo pauperyzuje się lewica.
Bo lewicy nie wolno mówić, że „świat tak robi, to my też musimy”. Bo tym się różnimy od nazistów, klerykałów, zahukiwaczy, sprzedawców taniego badziewia za grosze, oczajduszów, szarlatanów – że nimi nie jesteśmy.
Element degeneracji
Gdy czasem lewicę krytykuję, to jest problem, bo lewicy nie bardzo wolno krytykować. Bo lewica przyjmuje mentalność Kaczyńskiego, mentalność emocjonalnego gówniarza i prostaka, co potwierdzi każdy szanujący się psychiatra i psychoterapeuta, bo jest podstawą zdrowia psychicznego, by nieustannie pytać samego siebie: „Czy to nie ja czasem popełniam błąd? Czy to zawsze wina kogoś z zewnątrz?”. Za Kaczyńskim idzie PiS, dostraja się do niego mentalnie i ta polityczna narracja ludzi bezbłędnych, za to otoczonych najgorszymi wrogami, stała się wszechogarniająca. Jasne, to także tendencja światowa, tak działa populizm.
Ale to element degeneracji, a lewica to przecież postęp.
To mentalne sprostaczenie, a lewica to przecież subtelność.
To obskurancki ksiądz drze się na wiernych z mównicy, to radykalny imam wrzeszczy o tym, jacy to niewierni są źli i wszeteczni, bo obaj reprezentują ciemnotę, a nam nie wolno. Bo my jesteśmy nauka, a nie zabobon. Bo my nie wierzymy znachorom, ale wiemy, że lekarz wie, co mówi. Nie wierzymy egzorcyście, tylko radzimy się psychologa, a każdy psycholog powie, że inne metody ustawiania relacji ze światem są lepsze i dojrzalsze. Budowanie asertywności na samoświadomości, mierzenie się z własnymi problemami i demonami, takie rzeczy. Ale nie widzę tego w dzisiejszej lewicy. Widzę natomiast takie samo buractwo jak w PiS-ie. I w Kościele, szczególnie polskim. To po ciężką cholerę mi taka lewica?
CDN...