diabollo
05.12.20, 14:49
wiez.pl/2020/12/04/paetz-jan-pawel-ii-odpowiedzialnosc/?fbclid=IwAR0wPJq7Uy2ng3RaZukC-ViBcItVgvvNxaK7GVqBoHTDRiCpb380xE8Pq6M
Sprawa abp. Paetza była załatwiana w watykańskim Sekretariacie Stanu, a rola obecnego kardynała Dziwisza była stosunkowo niewielka. On w jakimś stopniu blokował dostęp negatywnych informacji do papieża, ale to nie on podejmował decyzje, lecz kard. Angelo Sodano – mówi prof. Tomasz Polak.
Zbigniew Nosowski: Przed 19 laty trwały w Poznaniu zabiegi o podjęcie przez władze kościelne działań w reakcji na przypadki molestowania seksualnego kleryków przez ówczesnego metropolitę, abp. Juliusza Paetza. Pan Profesor był wówczas w „oku cyklonu” – jako dziekan Wydziału Teologicznego UAM i były rektor poznańskiego seminarium duchownego. Historię tych starań przedstawił tydzień temu na łamach Więź.pl Tomasz Krzyżak. Czy do jego relacji trzeba coś istotnego dodać?
Tomasz Polak: Jest to bardzo rzetelny opis. Uzupełniłbym jedynie drobne, choć może istotne elementy. Nieco inaczej oceniam pewne kwestie dotyczące sposobu reagowania różnych instytucji kościelnych na próby załatwiania sprawy. Owszem, rzeczywiście tak było, że to pani Wanda Półtawska dwukrotnie dotarła do papieża z informacjami na temat sytuacji w Poznaniu. Po jej drugiej interwencji papież Jan Paweł II zareagował, wysyłając swoich wysłanników, ale mimo to wciąż nic istotnego się nie zmieniło.
Ta dwuosobowa „komisja” pracowała bardzo wnikliwie, sam byłem przez nią przesłuchiwany, wiem, jak szczegółowo mnie przepytywali i zakładam, że dokładnie przekazali papieżowi zebrane informacje. Tyle że mniej więcej miesiąc po wyjeździe tej komisji – czyli w styczniu 2002 r. – dotarła do nas informacja, że próbowano załatwić sprawę Juliusza Paetza przy pomocy tak zwanego „kopa w górę”, czyli wysłania go z Poznania do Rzymu, gdzie miał zostać przedstawicielem Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), tyle że on sam się na to nie zgodził.
Wniosek z tego, że w istocie dalej nic się nie działo. I myślę, że nie działoby się nadal nic istotnego, gdyby nie interwencja medialna, czyli dziennik „Rzeczpospolita” i artykuł pana Jerzego Morawskiego. Nawet dotarcie pani Półtawskiej do papieża w gruncie rzeczy nie spowodowało jakiejś zasadniczej zmiany sytuacji.
Czy wiadomo, skąd przyszła ta oferta dla abp. Paetza: od samego papieża czy z Sekretariatu Stanu?
– Tego niestety nie wiem, ale sądzę na podstawie mojego rozeznania działania watykańskich gremiów, że to była propozycja sekretarza stanu, kardynała Angelo Sodano, i kardynała Giovanniego Battisty Re, prefekta Kongregacji ds. Biskupów. Nikt inny moim zdaniem nie mógł składać takich propozycji.
Może jeszcze jedną rzecz chciałbym dodać do analizy pana Krzyżaka. Otóż on słusznie pisze, że „od afery z arcybiskupem Paetzem minęło blisko 20 lat. Nikt nigdy nie pokusił się jednak o jej drobiazgowe wyjaśnienie”. Ale trzeba dodać, że w ubiegłym roku, jeszcze przed śmiercią byłego metropolity, na spotkaniu z księżmi abp Gądecki – natarczywie dopytywany przez ks. Marcina Węcławskiego, który przed laty intensywnie działał w tej sprawie – w końcu przyznał, że abp Paetz był winny. Ks. Węcławski zapytał wprost, czy były podstawy do reakcji Rzymu na zarzuty, czy zatem abp Paetz był winny. I abp Gądecki odpowiedział: tak, był.
To bardzo ważne uzupełnienie. Ale stało się to w zamkniętym gronie. Nadal, do dziś, nie było podobnej publicznej deklaracji ze strony abp. Gądeckiego.
– Owszem, i w ogóle obecny metropolita poznański odegrał w tej sprawie dosyć niejednoznaczną rolę. Wciąż unika powiedzenia publicznie, że problem był istotny i poważny. Ale też co najmniej tolerował sankcje wobec duchownych zaangażowanych w tę sprawę.
Red. Krzyżak wspomina o sprawie ks. Jacka Stępczaka, który musiał zrezygnować z funkcji redaktora naczelnego „Przewodnika Katolickiego” i udać się na misje do Zambii, o co skądinąd wcześniej prosił, ale teraz wykorzystano to przeciw niemu. To stało się jeszcze przed ustąpieniem abp. Paetza ze stanowiska – sprawę przeprowadził ówczesny biskup pomocniczy Marek Jędraszewski. Później ks. Stępczak wycofał zarzuty wobec arcybiskupa – jak sądzę, pod wpływem środowisk neokatechumenalnych, do których należał. Wrócił do Polski i obecnie jest proboszczem w archidiecezji poznańskiej.
Różne watykańskie decyzje obciążają Jana Pawła II, bo były podejmowane w jego imieniu. Jest to odpowiedzialność raczej instytucjonalna niż osobista
prof. Tomasz Polak
Za sprawą Juliusza Paetza ks. Marcin Węcławski dostał naganę kanoniczną, której cofnięcia odmówił prefekt Kongregacji ds. Kleru, kard. Darío Castrillón Hoyos. To była odpowiedzialność abp. Paetza. Ale już za rządów abp. Gądeckiego rektor seminarium ks. Tadeusz Karkosz został odsunięty.
To właśnie ks. Karkosz – o czym pisze Krzyżak, przywołując nawet własną rozmowę w Rzymie z nieżyjącym już duchownym – zainicjował działania w obronie molestowanych kleryków…
– Abp Gądecki wysłał Karkosza do Rzymu, gdzie objął on funkcję rektora Kolegium Polskiego, i tam zmarł kilka lat temu w wieku lat 53. Można tę nominację uważać za awans, ale było to równocześnie usunięcie z diecezji księdza, który wystąpił przeciw biskupowi. Mnie natomiast w pierwszych miesiącach kierowania archidiecezją przez abp. Gądeckiego zablokowano jako kandydata na dziekana Wydziału Teologicznego na kolejną kadencję.
Dopowiem tu może jedną istotną rzecz dotyczącą charakteru moich wypowiedzi w tej rozmowie. Będę się posługiwał odniesieniami do sytuacji widzianych przeze mnie z bliska i odważę się na osobiste oceny osób i sytuacji. Robię to dlatego, że w ten sposób umożliwiam Czytelnikom wgląd w sprawy, o których mówię – taki, jaki miałem ja sam, kiedy się z tymi sprawami i osobami spotykałem. Wydaje mi się to potrzebne.
CDN...