diabollo
11.07.21, 10:58
wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,27305382,ludzie-religijni-uwazaja-ze-sa-bardziej-przyzwoici-badania.html
Ludzie religijni uważają, że są bardziej przyzwoici. Badania potwierdzają, że w niedzielę oglądają mniej porno niż w tygodniu
Katarzyna Włodkowska
99 procent Polaków uważa się za uczciwych. To dlaczego większość z nas oszukuje? Rozmowa z profesorem Bogdanem Wojciszke
KATARZYNA WŁODKOWSKA: Uważa się pan za człowieka przyzwoitego?
BOGDAN WOJCISZKE: Jak każdy. Nawet morderca tak siebie widzi, czego zresztą dowiedziono, badając w więzieniu skazanych prawomocnymi wyrokami. Odmówienie sobie moralności jest zabiegiem dehumanizującym. To jak odmówienie sobie bycia człowiekiem. A pani myśli na swój temat inaczej?
Nie, ale stanęło mi przed oczami kilka wstydliwych sytuacji.
– I na pewno szybko się pani przed sobą z nich wytłumaczyła. Zawsze poszukujemy szlachetnych wyjaśnień dla własnego zachowania i trzymamy się ich, nawet jeśli niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Jesteśmy mistrzami w racjonalizowaniu swoich nieetycznych zachowań.
Na przykład?
– Okłamujemy partnerkę w sprawie liczby wcześniejszych kontaktów seksualnych, bo będzie jej przykro. Kupujemy podróbki znanych projektantów, bo to niedorzeczne tyle płacić za oryginał. Albo jedziemy autobusem na gapę, ale „przecież nie wyrządzamy nikomu krzywdy, to tylko jeden przystanek". Nie płacimy za publiczną toaletę, bo pracownik pobierający opłaty wyszedł. Trudno przyznać się do niskich pobudek materialnych, strachu, wygody. A im bardziej człowiek wykształcony, kreatywny, tym sprawniej te usprawiedliwienia formułuje. 99 procent Polaków uważa się za uczciwych.
Jak rozstrzygać takie sytuacje?
– Ważne są kryteria, według których się oceniamy, ale problem polega na tym, że to, co z jednego punktu widzenia jest przyzwoite, moralne, z innego przestaje takie być. Na przykład w subkulturze złodziei ofiary to frajerzy, sami się proszą. A gdy zatrudni pani kuzyna zamiast lepiej wykwalifikowanej obcej osoby, w oczach rodziny jest pani bardzo przyzwoita. Pomaga pani najbliższym, można na panią liczyć, choć działa pani wbrew ogólnej zasadzie sprawiedliwości.
Nasze osądy to synteza intuicji i rozumowania?
– Przede wszystkim intuicja. Rozumowanie wkracza, gdy musimy swoją ocenę uzasadnić. Jeśli otoczenie tego od nas nie wymaga, podążamy za odczuciami, skojarzeniami, bez dłuższych przemyśleń. Często jest to zrozumiałe, widząc jakiś niemoralny uczynek, zwykle od razu wiemy, że jest zły, i nie potrzebujemy tego uzasadniać. Ale potem możemy zmienić zdanie.
W jakich sytuacjach?
– Ocena moralna zmienia się, gdy poznajemy nowe fakty. Inaczej ocenimy kogoś, kto ukradł, by się wzbogacić, inaczej, gdy okaże się, że chciał uratować życie żony. Liczy się też nasze nastawienie. Będzie pani bardziej wyrozumiała, gdy okaże się, że zawiniła osoba, która kiedyś pani pomogła. Badania Jonathana Haidta, wybitnego myśliciela i amerykańskiego psychologa społecznego, pokazały też, że duży wpływ ma emocja wstrętu. W badaniach uczestnicy surowiej oceniali sytuację, gdy odpowiedzi udzielali w brudnym pokoju. Z kolei podejrzani o morderstwo, których wygląd nie wzbudza zaufania, są częściej skazywani na karę śmierci. Ważne, by wiedzieć, co na nas wpływa. I nie bagatelizować pojedynczych nieuczciwości.
Bo?
– Luzowanie standardów w sprawach drobnych zwiększa skłonność do oszukiwania w poważniejszych.
Doświadczył pan tego?
– Nie, ale to akurat zostało wielokrotnie dowiedzione. Serię badań wykonali Holendrzy na ulicach miasta Groningen. Stwarzali sytuacje niewielkiego zaburzenia porządku, na przykład zostawiając rowery tam, gdzie nie wolno, i obserwowali reakcje otoczenia. Owocowało to rozprzężeniem w innych sprawach, np. ludzie przestawali odstawiać wózki z hipermarketu. W Holandii przez dwa ostatnie tygodnie roku zabronione jest hałasowanie, nie można puszczać fajerwerków. Kolejny eksperyment polegał na tym, że zakaz złamano, codziennie puszczając race. Ludzie od razu zaczęli się zachowywać mniej przyzwoicie, m.in. śmiecili, kradli. Wielokrotnie wykazano, że tłuczenie szyb w oknach w danej dzielnicy sprzyja wzrostowi przestępczości. Brak przyzwoitości jest zaraźliwy.
EFEKT NIEDZIELI
Jak rozumieć słowo „przyzwoitość"?
– Jako postępowanie zgodne z normami.
A prościej?
– Powstrzymywanie się przed robieniem złych rzeczy, ale robienie też dobrych. Dla mnie to przestrzeganie zasady sprawiedliwości i troszczenie się o pojedynczego człowieka. Ale to mój osobisty wybór.
Wydaje się uniwersalny.
– Gdyby tak było, nie toczylibyśmy większości wojen kulturowych. Jonathan Haidt zdefiniował pięć fundamentów przyzwoitości: etyka sprawiedliwości, troski, lojalności, autorytetu i świętości. Pierwsza koncentruje się na dobru społeczności, umożliwia współpracę, druga na jednostce. Właśnie w ten sposób interpretuję przyzwoitość. Haidt wykazał, że te dwie pierwsze etyki uznawane są za podstawę sądów moralnych właściwie przez wszystkich, niezależnie od poglądów politycznych.
A trzy pozostałe?
– Odpowiadają ludziom o poglądach prawicowych, co przekłada się na ich większe skłonności do moralizowania. Chodzi o etykę lojalności, regulującą życie grup społecznych – rodzin, znajomych, firm, partii politycznych, dla których własny interes jest najważniejszy. Potem mamy etykę autorytetu czy autorytaryzmu, zakładającą, że o tym, czy coś jest dobre, czy złe, decyduje nakaz lub zakaz jakiegoś autorytetu. Sprzeciwianie się mu jest z gruntu złe, co wyklucza wolność osobistą. Ostatnia jest etyka świętości, oparta na przekonaniu, że człowiek jest dziełem Boga. Wiąże się też z kontrolą jedzenia i seksu.
Czemu to służy?
– Jedzenie i seks jest wspólne dla człowieka i zwierząt. A ludzie zawsze chcieli się od nich odróżnić, stąd niemal każda kultura rozwija normy pokazujące, jak „po ludzku" jeść i uprawiać seks.
CDN...