diabollo
10.10.21, 09:08
AGNIESZKA GRAFF
Podsiadlizm kontra Matczakizm. Czy wolno jeszcze drwić?
Starcie Matczak - Podsiadło dało mi do myślenia. Oto dwie wrażliwości, dwa style - oba po naszej liberalno-lewicowej stronie. Podsiadlizm to ironia, zgrywa i dystans. Matczakizm to słuszna słuszność
Agnieszka Graff – feministka, publicystka, wykładowczyni na UW, autorka wielu książek, m.in. „Matka feministka"
Jak może wiecie, poeta Jacek Podsiadło napisał w „Tygodniku Powszechnym" tekst pt. „Rapcio i ojcio" – arcyzłośliwy i arcyzabawny felieton o książce Marcina Matczaka pt. „Jak wychować rapera. Bezradnik". W dziele tym „Tata Maty" wyjaśnia głębokie filozoficzne przesłanie dzieł swojego syna.
Poczytałam to i odpadłam, chociaż poglądy mam z Matczakiem podobne i podobnie jak on mam syna, którego bardzo kocham (ale szczęśliwie nie jest on sławnym raperem). Rzecz w tym, że ton Matczaka jest nieznośnie mentorski, mizdrzący się i infantylny (co mnie zresztą zdziwiło, bo zdarzają mu się świetne teksty).
Dalej poszło szybko. Złośliwościami Podsiadły podzielili się na Fejsie Twardoch i Masłowska, dodając ku uciesze gawiedzi złośliwości własne, nie mniej od tamtych zjadliwe. Byłoby i minęłoby, gdyby Matczak „Rapcia i ojcia" przeczekał, ale on postanowił bronić honoru rodziny: zerwał współpracę z TP i napisał polemikę, w której ustawia siebie i syna w rolach ofiar okrutnej napaści. Cóż, najlepszy w jego tekście jest cytat z Masłowskiej: „Yeaaaaaaah!!!! Wreszcie ktoś wrzucił żabę do tornistra tym kujonom, bo już myślałam, że nie wytrzymam ich sumującej się bezustannie i rozmnażającej samej ze sobą przenikliwości".
Starcie Matczak – Podsiadło dało mi do myślenia. Oto dwie wrażliwości, dwa style – oba po naszej liberalno-lewicowej stronie. Podsiadlizm to ironia, zgrywa i dystans.
Matczakizm to słuszna słuszność, którą należy ludności cierpliwie wyłożyć, koniecznie w paternalistyczno-inteligenckim sosie.
A prawdziwą stawką tej afery jest status zjadliwej recenzji w naszej przeoranej przez wojnę kulturową przestrzeni publicznej. Czy wolno drwić? Czy wypada się za drwinę obrażać? Kiedyś było tak, że jedni autorzy publicznie krytykowali teksty innych autorów, a zjadliwość uważano za cnotę, o ile była błyskotliwa. Dziś krytyczna recenzja powoduje u autora ranę, rana wymaga upublicznienia w formie skargi, a po skardze następuje fala współczucia zranionych „hejtem" czytelników nieszczęsnego twórcy. Cóż, może jestem bez serca, ale tęsknię za dawnymi czasami. Istnieje coś takiego jak prawo do złośliwości. Nie każda krytyka to „hejt". Nie każda różnica zdań to „wojna".
www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,100865,27651024,agnieszka-graff-podsiadlo-kontra-matczak-to-starcie-dalo-mi.html?_ga=2.25628349.1486285544.1633715913-66682764.1584340826#S.main_topic_2-K.C-B.3-L.2.glowka