diabollo
03.11.22, 07:35
Często mnie teraz pytają "czy Kopernik była kobietą"
DUŻY FORMAT
31.10.2022, 05:56
Wojciech Orliński
Ina tym polega teoria gender. Nie na odrzuceniu pojęcia "płci biologicznej" (jak niektórzy sugerują), tylko na wprowadzeniu dodatkowego pojęcia.
Z przyczyn zawodowych często ostatnio czytam podstawy programowe z nauk ścisłych. Pasjonująca lektura!
Wynika z niej, że przeciętny absolwent szkoły podstawowej powinien dysponować wszechstronną wiedzą, której tak naprawdę nie mają nawet maturzyści. Dlaczego tak się dzieje, to temat na osobny felieton, ja tutaj chciałbym się skupić na jednym elemencie.
W dyskusjach na temat osób niebinarnych często pojawia się błąd świadczący o tym, że ktoś opuścił podstawówkę nie opanowawszy podstawy z biologii. To nieznajomość pojęcia „fenotypu".
W podstawówce zgodnie z punktem V.6 uczeń powinien znać to pojęcie i odróżniać je od „genotypu". W liceum i technikum dodatkowo powinien umieć wyjaśnić, dlaczego ten sam genotyp może prowadzić do różnych fenotypów (podpunkt VII.2.3).
Zastosujmy teraz te pojęcia do tez takich jak: „nauka twierdzi, że są tylko dwie płcie" albo „jedyna prawdziwa płeć to ta biologiczna". Otóż szkolna wiedza mówi nam przede wszystkim, że nie ma jednej „płci biologicznej".
Płeć genotypowa jest tak samo „biologiczna" jak fenotypowa – oba pojęcia przecież pochodzą z tej samej nauki. Ale mogą być różne u tego samego osobnika.
Wyjaśnijmy to po belfersku. W wielkiej trywializacji: fenotyp to fizyczne cechy danego osobnika – gdy mówimy o płci, chodzi o to, co kto ma w majtkach.
Genotyp to kwestia tego, co kto ma w DNA. Gdy mówimy o ludzkiej płci, chodzi o męskie lub żeńskie chromosomy, zapisywane jako XY i XX.
Tyle trzeba wiedzieć w podstawówce, w liceum dochodzi do tego świadomość, że genotyp ma oczywiście wpływ na fenotyp, ale o nim nie decyduje. Można być genetycznym grubasem, ale fenotypowym chudzielcem.
W szczególności: można być genotypowo mężczyzną, a fenotypowo kobietą. Czyli mieć chromosomy XY, ale jednak nie mieć penisa.
Do tego dochodzi kwestia płci metrykalnej. W wywiadach często jestem teraz pytany „czy Kopernik była kobietą".
Odpowiadam zwykle, że metrykalnie z pewnością był mężczyzną, bo tak mówi wiele papierów. Ale przecież nie wiemy, jak Kopernik wyglądał na golasa (prawdę mówiąc, w ubraniu też nie – wszystkie wizerunki są niepewne).
Ja zakładam, że był cismężczyzną, bo po prostu jest to najbardziej prawdopodobne. Ludzie „cis", u których wszystkie płcie się ze sobą zgadzają (czyli w papierach mają to samo, co w majtkach i w chromosomach), stanowią większość, szacowaną na 98-99 procent.
Dla chemika to zabawna liczba, bo zbiega się z procentem atomów we Wszechświecie, które są atomami dwóch pierwiastków: wodoru i helu. Teza „biologia mówi, że są tylko dwie płcie" jest więc równie absurdalna jak „chemia mówi, że są tylko dwa pierwiastki".
Ten 1 czy 2 procent to niby niewiele, ale w praktyce to oznacza, że w typowym liceum jest przynajmniej jedna osoba, która nie jest tak całkiem do końca „cis". Za moich czasów taka osoba starałaby się z tym za wszelką cenę ukrywać, bo samo ujawnienie tematu zamieniłoby jej życie w piekło.
Dziś dzielimy się na tych, którzy tym osobom chcą umożliwić normalne życie (chodzenie na basen, skończenie studiów itd.), i tych, którzy, jak Putin i Kaczyński, uważają, że to nie są ludzie, tylko ideologia. Należy ich izolować, tworząc „strefy wolne od LGBT" i baseny „nur für cis", a w uroczych miejscach takich jak Czeczenia po prostu eksterminować.
CDN...