Dodaj do ulubionych

Patriarchat szkodzi też mężczyznom

19.11.22, 08:21
www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,53664,28150188,cnoty-meskosci-system-oparty-na-zasadach-patriarchalnych-niszczy.html?_ga=2.226377626.1894971963.1668841767-1889970579.1531118249#S.TD-K.C-B.8-L.1.duzy
Nie wygrywasz, giniesz. Patriarchat niszczy także mężczyzn. Perwersyjnie i potajemnie
WYWIADMonika Waluś
19.11.2022

Kulturowy konstrukt męskości powoli się kruszy. Jeszcze w latach 50. większość mężczyzn wiedziała, czego świat od nich oczekuje. Teraz coraz więcej 20-latków nie jest zainteresowanych "wzorcami męskości" i nie ma ochoty do nich pielgrzymować. Rozmowa z Martą Niedźwiecką, psycholożką

Monika Waluś: Kiedy powiedziałam znajomym, że będziemy rozmawiać o pani podcaście „Cnoty męskości", ze zdziwieniem zapytały, czym te cnoty męskości właściwie są.
Marta Niedźwiecka: Powątpiewały, że mężczyźni mogą mieć cnoty?

Tak podejrzewam, ale może to efekt tego, że ostatnio bardziej popularne stało się stwierdzenie „cnoty niewieście".
„Cnoty męskości" są ironiczną odpowiedzią na tę słynną wypowiedź ministra Czarnka. Mówił o takim wychowywaniu kobiet w Polsce, które by gruntowało cnoty niewieście. To była końcówka lata ubiegłego roku, a wkrótce potem rozgorzała dyskusja o tym, czym właściwie są te cnoty niewieście. Pamiętam, że pomyślałam sobie, że w cnotach nie ma nic złego, to przecież najlepsze cechy, jakie możemy mieć. Ale w tym gruntowaniu cnót niewieścich zabrakło mi gruntowania także cnót męskości. Jeżeli jednak chcemy wychowywać nasze dzieci tak, by były szlachetne, to wychowujmy dziewczynki i chłopców tak, by wydobyć ich maksymalny potencjał cnót. Zastanowiło mnie, jakie mogłyby być te cnoty w odniesieniu do mężczyzn.

Co podpowiadała intuicja?
Że nadeszły takie czasy, w których każdy z nas będzie miał inną definicję cnót męskości i będzie to zależało nie tylko od naszych doświadczeń, ale także od tego, czy zapytamy o to heteroseksualną kobietę czy homoseksualnego mężczyznę.

Pani postanowiła poszukać odpowiedzi najbliżej źródła, rozmawiając z dziewięcioma mężczyznami.
Starałam się dobrać moich rozmówców w taki sposób, by dowiedzieć się, jaka jest ich perspektywa rozumienia cnót męskości. Moi rozmówcy opowiadają, co było dla mnie niezwykle ciekawe, o modelu męskości, który jest bardzo daleki od tego, do czego przywykliśmy – wzorca opartego na sile, przebojowości, osiąganiu, emocjonalnym odcięciu. Na przykład Dawid Rzepecki, który jest nauczycielem tantry i filozofem, pięknie opowiedział o męskiej seksualności i emocjonalności, ale przy okazji zaakcentował, że jednym z ważniejszych zasobów męskości jest zdolność do empatii i obrony.

Że mężczyzna nie musi być twardy jak skała, a siłę może okazywać bez trzymania broni w rękach?
Ciągle jesteśmy przyzwyczajeni, że mężczyzna to ma być pancerny twór, nie zaś przeżywająca istota. Tomasz Stawiszyński - mój kolejny rozmówca - pokazuje obraz mężczyzny, który może przeżywać swoją bezradność, zamiast być nieustannie sterroryzowany wizją siły, osiągnięć i pięcia się po szczeblach sukcesu. W innym odcinku Michał Niewęgłowski mówi o poszukiwaniu męskości, która uwalnia się od oczekiwań, jakie płyną z zewnątrz, a koncentruje się na tym, co mężczyzna może usłyszeć wewnątrz siebie, jeśli tylko da sobie szansę posłuchać. Ku mojej radości w rozmowach udało się krok po kroku zdekonstruować koncept maczystowskiego twardziela, który w nieczuciu i nadużywaniu siły odnajduje swoją tożsamość, i być może proponować jakieś przewietrzenie tego modelu. Przy okazji wydaje mi się, że udało się nam zbiorowo uniknąć mówienia, jaka ta nowa męskość ma być, bo wszyscy rozmówcy akcentowali wagę osobistych poszukiwań i decyzji, które osoby męskie potrzebują podejmować.

Dla mnie ważne jest to, że zaproponowali to sami mężczyźni, którzy nie byli świadomi tego, o czym dokładnie będziemy rozmawiać. Co prawda, przyjmując zaproszenie do rozmowy, wiedzieli, że będziemy dyskutować o męskości, ale nie znali szczegółów i na nic się nie umawialiśmy. Gdy pytałam ich o pojęcie „cnoty męskości", byli zaskoczeni i sami potrzebowali nieźle się namyśleć, żeby powiedzieć, co dla nich jest ważne. Niezależnie od braku wskazówek wszyscy opisują zupełnie nowy model mężczyzny i to jest dla mnie niezwykle optymistyczne. Chociaż niektórzy lubią to określać jako kryzys męskości…

Ale pani tego słowa unika.
Unikam, bo jest ono dla mnie bardzo wartościujące. Uważam, że to ludzkość jest w kryzysie. Kobiety są na etapie wielkiej transformacji w społeczeństwie i mężczyźni tak samo. Mówienie o tym, że męskość jest w kryzysie, że nas zawiodła, że jest w całości opresyjna, to opowieść, z którą się nie zgadzam. Zgadzam się z tym, że istnieje patriarchalna męskość, która jest bardzo niebezpieczna, i sama chętnie widzę jej udział w wielu krzywdach. Nie można powiedzieć jednak, że cała męskość jest patriarchalna i że wszyscy mężczyźni są patriarchalni, bo to byłby absurd.

Myśląc w ten sposób wszyscy – kobiety i mężczyźni, osoby niebinarne - potrzebowaliby uznać, że nosimy w sobie dziedzictwo kultury, która nas wychowała, i wszyscy mamy tendencje do rozwiązań przemocowych, do obawy przed różnorodnością, do mentalnego monoteizmu.

Chodzi o to, że wszyscy, niezależnie od tego, jak się definiujemy, mamy przed sobą poważne pytania, co będziemy ze sobą robić w momentach przełomowych, chociażby w obliczu katastrofy klimatycznej. Dlatego wolę opowieść o momencie transformacji dla wszystkich płci niż nazywanie tego słowem „kryzys", które niby coś mówi, ale niczego nie wyjaśnia. Tym bardziej dodawanie do tego przekonania, że męskość jest do niczego, trzeba ją stąd wyrugować. To by było dosyć naiwne wybrnięcie z naszych dylematów.

W ubiegłym roku do takiego stawiania sprawy odnosił się raport Klubu Jagiellońskiego „Przemilczane nierówności", w którym napisano, że „błędem jest założenie, że mężczyźni we wszystkich grupach społecznych są uprzywilejowani", a „utrwalanie go w dyskursie publicznym prowadzi do wykluczenia problemów mężczyzn z puli zjawisk wymagających politycznego rozwiązania". Miałam wrażenie, że sporo osób nie potraktowało tej analizy poważnie.
Dotykamy tego zagadnienia w rozmowie z Tomkiem Stawiszyńskim, który mówi o zjawisku marginalizacji białych, niezamożnych, nieuprzywilejowanych mężczyzn w Stanach Zjednoczonych, którzy atakowani dyskursem o tym, jakby byli uprzywilejowani, wreszcie się wkurzyli i wybrali nam - całemu światu - Donalda Trumpa na prezydenta. Mieli dość słuchania, że mają lepiej, gdy mieli gorzej. To jest moment, gdy trzeba sobie powiedzieć, że system oparty na zasadach patriarchalnych niszczy także mężczyzn. Nie wygrywasz, to giniesz. Niszczy też podstępnie, bo jeśli jesteśmy w przywileju, w którym nie wolno nam czuć, mieć relacji, wątpliwości ani przejawiać uczuć, to jest to takie samo więzienie jak pozbawianie kobiet autonomii, sprawczości i spychanie do roli przedmiotów. Nie neguję wielowiekowego ucisku patriarchatu na kobietach, ale jednocześnie w perwersyjny i ukryty sposób ten patriarchat niszczy także tych, którzy w domyśle na nim korzystają. Jest to na tyle trudne do zobaczenia, że mężczyźni często sami nie wiedzą, że są w sytuacji, w której straty przewyższają zyski. Że są władcami, ale nie mogą zejść z tronu.

CDN...
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: Patriarchat szkodzi też mężczyznom 19.11.22, 08:29
      O tym w jednym z odcinków podcastu „Bić się jak baba, czy jak facet?" szerzej opowiada Jakub Sawicki, tyle że on jako trener personalny skupia się na rozumieniu męskości w bardziej fizycznym, cielesnym ujęciu.
      Kuba mówi o męskości z perspektywy ciała w taki sposób: okej, testosteron jest fantastyczny, bardzo go lubimy jako faceci, ale testosteron nie skazuje nas na bycie brutalnymi gburami. Testosteron to hormon, który jest nam potrzebny, jest elementem biologicznej różnorodności, ale to, co my z nim robimy, jest kwestią indywidualnego wyboru. To o tyle ciekawe, że Kuba, nawet patrząc na ludzkie ciało, dostrzega konieczność odkrywania męskości i definiowania, czym ona jest. Że to nie tylko mięśnie, narządy rozrodcze, testosteron, ale coś więcej.

      Tylko czy ta zmiana postrzegania męskości nie wymaga zmian kulturowego postrzegania mężczyzny. Międzynarodowy zespół naukowców, gdy zapytał respondentów na całym świecie, jak rozumieją pojęcie męskości, większość zgodnie odpowiadała, że to status społeczny, na którego długo trzeba pracować, a którego bardzo łatwo stracić. Status ten wymaga zaś ciągłego udowadniania zachowaniami czy działaniami, że się do niego przynależy, co z kolei prowokuje do podejmowania ryzyka.

      Z ciekawej perspektywy ujmuje to w podcaście Kamil Błoch, aktor i performer, współtwórca kolektywu Chłopaki, który mówi, że przez długi czas heteroseksualna męskość była dla niego czymś, czego on się obawiał. Postrzegał ją jako coś, co stoi wyżej, co jest obdarzone władzą, jest niebezpieczne i skontrastowane z resztą świata, która ciągle musi zwracać uwagę na tego stojącego nad nią agresora lub władcę. Kiedy sobie myślę o tym, to to jest oczywiście okrutna dla tych, którzy się boją, i dla tych, którzy są uwięzieni w pułapce panowania. Że miejsce relacji z innymi zastąpiła dynamika władzy i strachu. Konstrukt męskości kulturowej powoli się jednak kruszy i to dosyć nieoczekiwanie. Jeszcze w latach 50. konstrukt męskości był jasny i można było pokazać szczyt, na który mężczyzna ma się wspiąć, a jak już się wespnie, to jak ma tego bronić. Ale teraz coraz więcej 20-letnich mężczyzn nie jest zainteresowanych tymi „wyżynami".

      Zwłaszcza że ta pułapka, o której pani wspomina, często powoduje to, że mężczyzna nie tylko przed innymi, ale też przed samym sobą nie potrafi przyznać się do słabości. A to z kolei sprawia, że w trudnych momentach nie chce, może nie potrafi, szukać albo boi się prosić o pomoc innych - o radę specjalistów.
      Statystyki prób samobójczych wśród dorosłych osób bardzo brutalnie świadczą o tym, że mężczyźni są oduczeni proszenia o pomoc i zgłaszania, że coś złego się dzieje. Mają zakodowane, że gdy zgłaszają trudność, to znaczy, że są słabi, a wtedy spadają z tego parnasu. Bardzo mało się widzi, że ich osobiste koszty są bardzo wysokie. Ceną często są zdrowie i życie. To rodzaj pułapki, o której głośno trzeba mówić, bo mężczyznom się wydaje, że wygrali, ale gdy przychodzi choroba, dramat osobisty, załamanie psychiczne, miewają wielki problem z proszeniem o pomoc, a nawet jeśli ją uzyskają, mogą mieć poczucie utraty tożsamości. Dlatego często mężczyzna woli zachować własny koncept tożsamości i tej pomocy nie otrzymać.

      Oderwanie się od tej - nazwijmy to - klasycznej formy męskości, rozumianej jako siła, bezuczuciowość, jest jednak trudne także dlatego, że była ona przez dekady utrwalana w różnych tekstach kultury. Powstałych w ten sposób stereotypów jeszcze długo nie uda się pozbyć lub zmienić.
      To prawda jednak kobiecość sto lat temu też była opowiadana bardzo jednostronnie. Przed II wojną światową było mało przestrzeni na to, by kobiety były tak aktywne w każdym obszarze życia jak teraz. Ale jakoś nam się udało to zmodyfikować. I tak samo może być z męskością, ale na razie jesteśmy w stadium, w którym ta męskość się polaryzuje. Część chce iść ku nowemu, a część wrócić do starego. Część heteroseksualnych chłopaków chce bronić na Marszach Równości praw swoich nieheteronormatywnych przyjaciół, a część zapisuje się do Konfederacji. Polaryzacja w pewnym momencie osłabnie, zacznie się wytwarzać coś nowego, z tezy i antytezy zacznie się rodzić synteza, to napotka jakąś reakcję w świecie i nastąpią przeobrażenia.

      Zresztą niektóre już następują, bo mamy historie bohaterów opowiadane na nowo i w zupełnie inny sposób. Przykład? W filmie „Diuna" powstałym na podstawie napisanej ponad 50 lat temu książki Franka Herberta postać Paula Muad’Diba przedstawiono nie jako herosa, który prze do władzy i zemsty, ale jako wrażliwego, urodziwego młodzieńca targanego wątpliwościami. W oryginale ten bohater nie był aż tak delikatny ani fizycznie, ani psychicznie. A w nowoczesnej ekranizacji postawiono na uwypuklenie tych cech dorastającego młodzieńca, które mają szansę przemówić do dzisiejszej młodzieży i pokazać jej bohatera na miarę XXI wieku. Możemy obraz męskości budować na różne sposoby.

      Podcast „Cnoty męskości" też jest taką próbą pokazania współczesnego obrazu mężczyzny?
      Tak, ale po to zaprosiłam do nich mężczyzn, by to nie kobiety mówiły, jacy mężczyźni są albo nie są, tylko by poprosić o głos samych zainteresowanych. To panowie mówią o swoich problemach i potrzebach. Ja nawet miałam nadzieję, że w tych rozmowach napotkam więcej różnic, stereotypów, że któryś z rozmówców powie mi: „Nie będę z tobą gadał o emocjach, bo to niemęskie". Ale okazało się, że oni wszyscy o emocjach chcieli rozmawiać, bo twierdzili, że im takich rozmów brakuje! Najbardziej przejmujące jest świadectwo profesora Bogdana de Barbaro, który mówi, że brak rozmów o męskich emocjach jest jedną ze strat zadanych męskości i ważne, by mężczyźni to odzyskali i mówi to z perspektywy swojego długiego życia i bogatych doświadczeń zawodowych.

      CDN...
      • diabollo Re: Patriarchat szkodzi też mężczyznom 19.11.22, 08:30
        Jednak czy nie jest tak, że czasem samym mężczyznom wydaje się, że łatwiej im będzie, gdy nie będą okazywać, że mają serce?
        Czasem tak jest. Prof. de Barbaro na moje pytanie: „Czy mężczyźni mają serce", odpowiada: „Tak, mają, ale często się go wyrzekają". Robią to w imię różnych rzeczy, a potem źle się to kończy i profesor opowiada, dlaczego tak jest, i odnosi to do różnych ról społecznych. Ale także w rozmowie z Bartkiem Kieżunem o przyjemności pojawia się taka konkluzja, że męska przyjemność to nie tylko dogadzanie sobie, ale takie życie, w którym jest jakaś treść i sens. Człowiek nie może funkcjonować tylko na podstawie swojego mózgu i celów zawodowych.

        Nadal sporo osób uważa, że kobiecy i męski mózg się od siebie różnią i stąd inaczej emocje przeżywają mężczyźni, a inaczej kobiety. Tę tezę także rozkłada pani w podcaście na czynniki pierwsze, chociaż wyjątkowo nie w rozmowie z mężczyzną.
        Takie neurobiologiczne mity w naszym społeczeństwie są całkiem dobrze zakorzenione. Mam na myśli twierdzenie, że mężczyźni od kobiet nie różnią się cechami płciowymi, ale konstrukcją mózgu. Że mężczyźni myślą racjonalnie, a kobiety nie. Męski, biologiczny kształt nie determinuje jednak różnic w takim stopniu, jak wiele osób chciałoby to widzieć. Dlatego do ostatniego odcinka podcastu wyjątkowo zaprosiłam kobietę - neurobiolożkę dr Joannę Podgórską, która w fantastyczny sposób opowiada o mózgu. Ona dekonstruuje mit o męskim i żeńskim mózgu, a przy okazji podkreśla, że jeśli idzie o emocje, to mężczyźni czują je silniej niż kobiety.

        Marta Niedźwiecka - psycholożka, sex coach, autorka książki „Slow sex - uwolnij miłość", autorka podcastu o psychologii i życiu seksualnym „O zmierzchu" oraz podcastu "Cnoty męskości".

        www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,53664,28150188,cnoty-meskosci-system-oparty-na-zasadach-patriarchalnych-niszczy.html?_ga=2.226377626.1894971963.1668841767-1889970579.1531118249#S.TD-K.C-B.8-L.1.duzy
    • grzespelc Re: Patriarchat szkodzi też mężczyznom 20.11.22, 23:28
      Nowy model? To potrzebujemy kolejnej formy opresji, tylko innej niż dotąd? Nowej foremki, w którą od teraz będą wszyscy wpychani?

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka